Fly4free.pl

Statek Costa Diadema 4*+ (rok budowy 2014)
Wyjazd z Poznania
Terminy: 18.01.2019 - 27.01.2019, 25.01.2019 - 03.02.2019

Trasa: Savona - Marsylia - Barcelona - Majorka - Sycylia - Rzym - Savona
https://www.tanierejsowanie.pl/rejsy/sl ... 96680.html

Tylko że dojazd autokarem z Poznania do Savony to udręka. Jechałem tak z Kato do Genui na podobny rejs. I mimo że miałem opłacony powròt autobusem, kupiłem bilety lotnicze powrotne, żeby nie katować ponownie siebie i towarzyszki. Taki przejazd to kilkanaście godzin. Wyjechaliśmy o 14-z Kato, w Genui byliśmy koło południa następnego dnia.

pobyt w wewnętrznej kabinie na statku to też udręka i konieczność koczowania na pokładzie, żeby podziwiać trochę widoków. Ja osobiście wolałbym dopłacić ale mieć bulaja. Tyle że z obrazka wynika, że nie ma opcji.

_________________

Ja mam inne zdanie.
Miałem kabinę z balkonem, z oknem i wewnętrzną.
Teraz kolejny raz zamówiłem wew.
Z oknem nie ma sensu bo zazwyczaj nic nie widac jest sól na szybie albo widać tylko wodę. Jesli juz to z balkonem ale z niego korzystasz jak statek stoi w porcie. Podczas płynięcia wieje i jest nieprzyjemnie. A jak statek stoi w porcie to jesteś na ladzie i zwiedzasz nie ma sensu doplacać jeśli jest duza róznica. Lepiej te kase wydać na lądzie. A opalać sie lepiej na gornych pokladach.

Tapniete z telefonu

rejs mozna kupić za 350 euro razem z oplatą portową.. Autobus za 750 zł /os to chyba trochę dużo , myslę , że tak jak pisał @jacakatowice spokojnie za tą cenę da się poszukać jakiegoś dolotu.

Zgadzam się z @brzemia. Dużej ròżnicy między wewnętrzną ,a taką z bulajem, nie ma. Tu i tu guzik widać. Bo takie miałem i mam poròwnanie.
Na MSC"Musica" miałem wypas z balkonem. To jednak jest inna jakość. Piękne widoki, naturalne światło itp. W czasie rpłynięcia faktycznie się nie skorzysta z balkonu. Ale w portach np do Funchal przypłynął nad ranem i parę godzin był pyszny widok na miasto od strony oceanu.

Proponuję wziąć pod uwagę, że to może być produkt przeznaczony dla klienta, który z jakichś powodów chce/potrzebuje być "poprowadzony za rączkę" od początku do końca.
Wbrew pozorom takich osób jest sporo a przyczyn wiele (choćby podstawowe - kiepska znajomość języków obcych lub brak obycia w lataniu/transferowaniu się między miastami gdzieś za granicą). Sam poznałem takich osób sporo podczas moich rejsów i wiem, że rejsy z polskim pilotem i transportem z Polski mają grono zagorzałych klientów. Aczkolwiek być może takich osób nie ma zbyt wielu na tym forum - zdecydowana większość forumowiczów ma jakieś doświadczenia w samodzielnym "składaniu" sobie lotów, hoteli itd. Poza tym w tej ofercie w cenie jest też opieka polskiego pilota - to też ma jakąś wartość. Zakładam, że pomoże on np. sprawniej lub taniej się poruszać w poszczególnych portach, pomoże zorganizować jakąś fajną wycieczkę itd.

A co do kabiny to w 100% zgadzam się z przedmówcami-wewnętrzna kabina jest OK. Miałem okazję podczas swoich rejsów korzystać z różnych rodzajów kabin i mówiąc szczerze nie zauważyłem, żeby ilość czasu spędzana w kabinie zależała jakoś od jej rodzaju. Czy to była kabina wewnętrzna czy z balkonem zdecydowaną większość czasu i tak byłem poza nią. Może gdybym miał apartament byłoby inaczej Przy dłuższym rejsie pewnie bym się jeszcze zastanawiał ale przy tygodniówce na "zachodnim kółku" po Morzu Śródziemnym na pewno nie. Moim zdaniem szkoda pieniędzy. Poza tym Diadema to wielki (na dziś największy) statek Costy i będzie się tam działo na pewno tyle, że w końcowym rozrachunku w kabinie człowiek będzie się naprawdę tylko ogarniał albo spał.

Czytając przedmówców można by wywnioskować, że w przeciwieństwie do nich nie wiem o czym piszę i nie miałem różnych kabin na promach...
Pozwolę sobie mieć zdanie odmienne od innych. Ale jak kto lubi.

_________________

O to Ci chodzi ?Że bulaj daje wielką ròżnicę?
Na rejsie ( kòłeczko po zachodnim morzu śròdziemnym) miałem bulaja i tak jak tu pisano. Zawalony był solą, kroplami wody i za bardzo nie było widoku. Trzeba było wychodzić na pokład. Zresztą stateczek ( nazwy nie pomnę) był mocno sfatygowany. Już w pierwszą noc jakaś rura czy cuś walnęło, zaczęło nas zalewać jak na Titanicu i nas ewakuowali wraz z dobytkiem do innej kabiny.
Ja to stary marynarz (3 lata w Marynarce Wojennej) to mnie nawet bawiło. Ale obsłaga była przejęta sytuacją.

@BrunoJ - przecież nikt nie neguje Twojego prawa do własnej opinii. Zresztą model spędzania czasu na statku każdy też może mieć swój - i może np. chcieć posiedzieć sobie w kabinie więcej czasu lub nie schodzić na ląd w portach. Nie musi, miałem okazję poznać osoby, które w czasie ponad tygodniowego rejsu na ląd schodziły tylko raz lub dwa razy.
Zakładam przy tym, że mówimy cały czas o statkach wycieczkowych a nie promach, których zadaniem jest wyłącznie transport z punktu A do B (np. przez Bałtyk). Wydaje mi się, że w tych drugich kabiny są dużo mniejsze niż w tych pierwszych (nawet wewnętrzne) - takie przynajmniej są moje doświadczenia.