Po obfitym śniadaniu w Al-Safwa, czyli poczekalni pierwszej klasy, do której dzięki statusowi QR Platinum mam wstęp zawsze, gdy lecę QR w C - i to bez względu na trasę czy taryfę - udaję się na boarding lotu, tym razem do Frankfurtu. Gate znajduje się akurat w strefie CDE, czyli tej nowszej w DOH, a więc oznacza to konieczność jak konieczność, ale na pewno okazję do przyspieszenia drogi korzystając z wewnętrznej "kolejki" w terminalu. Jako stały bywalec DOH po tym sporym lotnisku poruszam się już w zasadzie z zamkniętymi oczami; dla świeżaków jest to jednak pewnie dużo trudniejsze, bo momentami, mimo dobrych oznaczeń, można się gdzieś zatracić źle skręcając.
Lot do FRA obsługuje 787-9 co w produktowej kategorii QR oznacza wprawdzie brak pożądanych przez wszystkich Qsuitów, ale za to ich skromniejszą wersję czasami nazywaną Qsuite2, czyli fotele 1-2-1 z drzwiczkami zapewniającymi dużą prywatność. Całość jest wprawdzie bardziej kompaktowa i oferuje mniej przestrzeni, ale dla mnie w zupełności wystarczająca - w sumie jest to mój trzeci w kolejności ulubiony produkt C w QR: po QS oraz Apexach dostępnych w kilku samolotach po WY, latających obecnie m.in. do WAW.
W trakcie boardingu standardowo kieliszek Rose, powitania przez załogę, arabska kawa i daktyle. Odbijamy punktualnie od rękawa, co powoduje, że przylot do Niemiec będzie z zauważalnym zapasem względem rozkładu. Jak zawsze na pokładzie można zamawiać co i kiedy się chce, choć załoga zbiera już wstępne deklaracje przed startem lub zaraz po nim. Tym razem, choć wszyscy byli mili, brakowało mi zarazem wzorowego porządku serwisu: pracujący w mojej sekcji steward z któregoś z bliskowschodnich krajów był bowiem dość chaotyczny: błędów nie robił, ale sprawiał wrażenie trochę zakręconego. W zasadzie mi to nie przeszkadzało, bo większą część lotu i tak planowałem po prostu przespać ze względu na trudy podróży 😄 Dlatego poprosiłem go o podanie lunchu na mniej więcej 1,5 h przed lądowaniem: z menu wybrałem przystawkę z homara z orzechową tapenadą, filet z czarnego dorsza oraz sernik. Obudziłem się nieco wcześniej niż planowałem, więc jak tylko to zobaczył, od razu przybiegł z pytaniem, czy już może mi przygotwać jedzenie. Czemu nie. Posiłki w QR są generalnie znakomitej jakości, w zasadzie nie odbiegającej od restauracyjnej, a do tego atrakcyjnie podane. Po obiedzie filiżanka podwójnego espresso i posiedziałem trochę na necie, który dość przyzwoicie działał, ale to jeszcze nie najnowsza technologia Starlink.
Reasumując dokładnie 6-godzinny lot minął szybko i jak zwykle przyjemnie.
| Załączniki: |
| QRFRA1.jpg [ 142.65 KiB | Obejrzany 1386 razy ] |
| QRFRA2.jpg [ 154.94 KiB | Obejrzany 1386 razy ] |
| QRFRA3.jpg [ 128.23 KiB | Obejrzany 1386 razy ] |
| QRFRA4.jpg [ 141.81 KiB | Obejrzany 1386 razy ] |
