Autor: | Pabloo [ 15 Maj 2017 14:31 ] |
Temat postu: | Przez Bliski Wschód i Kaukaz- Turcja, Iran, Armenia, Gruzja |
Cześć! Pół roku po powrocie z podróży dzielę się swoimi wspomnieniami. Robię to przede wszystkim z szacunku i w ramach podziękowań dla forum i forumowiczów, z których wskazówek i doświadczeń korzystałem zarówno w trakcie niżej opisanej wyprawy, jak i w wielu wcześniejszych. Może moja relacja przyda się komuś podczas planowania trasy, szukania noclegu, lub też stanie się inspiracją dla odbycia podróży w tym rejonie świata, co już na wstępie rekomenduję. Swoje doświadczenia spróbuję przekazać w sposób jak najbardziej pomocny i przejrzysty, ale jeśli nie zawsze mi się to uda, chętnie przyjmę wszelkie sugestie. Choć wyprawa obejmuje również rejon Kaukazu, to jej istotą były państwa Bliskiego Wschodu(Iran oraz Stambuł w Turcji), a temporalny punkt ciężkości też zdecydowanie przesunięty jest na te ostatnie, dlatego zamieszczam ową relację właśnie w dziale „Bliski Wschód". Podróż była kilkuetapowa, jej najdłuższe odcinki pokonałem samolotem, ale poruszałem się przede wszystkim drogą lądową - autobusami, autostopem, trochę taksówkami, pociągami - jednakże drogę morską też zaliczyłem, i to kilkanaście razy, choć tylko po Bosforze między kontynentami Poniżej zamieszczam przybliżony przebieg mojej wycieczki. Na niebiesko zaznaczyłem loty, na zielono transport drogowy, a na czarno kolejowy. Lista lotów: Warszawa - Kijów (UIA) Kijów - Stambuł(IST) (UIA) Stambuł(SAW) - Baku (AZAL) Baku - Teheran (AZAL) Erzurum - Stambuł(IST) (Turkish Airlines) Stambuł - Kijów (UIA) Kijów - Warszawa (UIA) Kijów Przechodząc do rzeczy. Podróż rozpoczynam w wieczornym pociągu pendolino do Warszawy, na który bilet kupuję niecałe 30 dni wcześniej w promocji superpromo za 29zł. Pierwszy raz wybrałem „strefę ciszy" i była to dobra decyzja. Cisza i spokój pozwalają na oddanie się lekturze o Ataturku. W Warszawie udaję się na krótką noc do znajomych, gdzie jak zakładałem przygotuję się do następnego dość intensywnego dnia chociaż trzygodzinnym snem. Oczywiście nic z tego nie wyszło Lot z Lotniska Chopina do Kijowa o 5:50 utrudnia wygodne skorzystanie z komunikacji miejskiej, pierwszy raz używam więc Ubera posiłkując się znalezionym na fly4free kodem na 50zł na pierwszy przejazd. Nie dopłacam już nic. Chwilę po czwartej jestem na lotnisku, wszystko przebiega sprawnie. Do Kijowa lecę Boeingiem 737-500 linii UIA, większość pasażerów stanowią Ukraińcy i obywatele państw Dalekiego Wschodu, a na pokładzie rozdawana jest woda. Na lotnisku Boryspol ląduję po ósmej(przestawiwszy zegarek). Lot do Stambułu mam o 19:30, także nie ma co tracić czasu. W lotniskowym kantorze wymieniam niewielką ilość pieniędzy po umiarkowanie niekorzystnym kursie i wsiadam w autobus(chyba 322) płacąc 35 hrywien(5zł). Jadę do stacji metra Charkowska, gdzie kupuję kilka żetonów na przejazd tym podziemnym środkiem transportu w cenie 4hr(55gr) za sztukę, a następnie udaję się w okolice Majdanu Niepodległości. Sam Majdan wydaje się niewielki jak na wydarzenia, które odbywały się tu w czasie rewolucji godności. Miejsce zmusza jednak do refleksji, i to nie w oparciu o obiektywne politologiczno-polityczne przesłanki, tylko tak po ludzku, jak było możliwe to co stało się w lutym 2014 r., gdy zginęło tu prawie 100 osób. Te niedawne wydarzenia trochę przytłaczają podczas obecności na Placu. Plakaty i zdjęcia poległych na Majdanie i w Donbasie, znicze, wolontariusze zbierający datki, honorowe warty, każde jego miejsce wskazuje na tragedię. Dalej zwiedzam najbardziej interesujące miejsca w centrum Kijowa. Złota Brama(10hr), Monaster św. Michała Archanioła, Katedra św. Zofii(Sofia Kijowska, 15hr), gdzie wchodzę na dzwonnicę, by podziwiać z wysoka panoramę miasta. Sprawdzam przejścia podziemne między stacjami metra Chreszczatyk i Majdan, jadę do stacji Arsenalna, która ponoć jest położoną najniżej(105m) w stosunku do linii gruntu na świecie. Próbując dostać się do Polskiego Cmentarza Wojennego w Bykowni jadę czerwoną linią metra do stacji Lisowa. Kupuję kwiaty i szukam busa w kierunku Browary, jednak nie okazuje się to nie takie łatwe. Dopytuję kierowców łamanym rosyjskim o ten kierunek, ale odpowiadają mi, że tam nie jadą lub nie udaje nam się dogadać. Trochę wyszło tu moje jeszcze wtedy ograniczone doświadczenie w wyszukiwania transportu na szeroko rozumianym „wschodzie", a dodawszy presję czasu wobec nadchodzącego lotu, tym razem rezygnuję z odwiedzin cmentarza, z rozrzewnieniem wspominając wynalazek zza zachodniej strony Bugu w postaci rozkładu jazdy i map komunikacji miejskiej na przystankach(po prostu jestem zły ). Ale później będzie już lepiej. Wracam do centrum na szybki obiad w Puzatej Chacie przy ulicy Khreschatyk, gdzie za 13 zł najadam się na cały dzień, choć następnym razem wybrałbym już inne miejsce. Na lotnisku kupuję dwie butelki Nemiroffa, będą na prezent w Turcji, gdzie alkohol jest dwa/trzy razy droższy niż w Polsce. Lot do Stambułu mam odbyć w Boeingu 737-800. Siedząc na pokładzie jeszcze przed odlotem podziwiam obsługę lotniska kręcącą „bączki" autem na śniegu jakieś 6/8m od samolotu. No ale przecież wyruszyłem na wschód |
Autor: | Zeus [ 15 Maj 2017 14:33 ] |
Temat postu: | Re: Przez Bliski Wschód i Kaukaz - Turcja, Iran, Armenia, Gr |
Ooo fajnie się zapowiada! Planuję mniej więcej taką samą trasę (z Teheranu do Erywania przez Górski Karabach) w listopadzie! |
Autor: | Pabloo [ 15 Maj 2017 19:30 ] |
Temat postu: | Re: Przez Bliski Wschód i Kaukaz - Turcja, Iran, Armenia, Gr |
Ja byłem na przełomie listopada i grudnia, także ta sama pora. Do Górskiego Karabachu nie dojechałem, bo nie wystarczyło już czasu, ale Armenia bardzo mi się podobała i zaskoczyła na plus. |
Autor: | Legion1 [ 19 Maj 2017 21:32 ] |
Temat postu: | Re: Przez Bliski Wschód i Kaukaz - teraz Stambuł |
Film Inferno? |
Autor: | olajaw [ 19 Maj 2017 22:10 ] |
Temat postu: | Re: Przez Bliski Wschód i Kaukaz - teraz Stambuł |
Może chodzi o Skyfall? ps. świetne zdjęcia, a za kilka dni będę w Stambule, wpisy idealne dla mnie |
Autor: | ciachu25 [ 19 Maj 2017 22:28 ] |
Temat postu: | Re: Przez Bliski Wschód i Kaukaz - teraz Stambuł |
Bond z Sophie Marceau, tytuł chyba The World Is Not Enough, jeszcze z ostatniego stulecia (`99) i ostatni z Brosmanem;) Pzdr, Art. |
Autor: | Pabloo [ 20 Maj 2017 19:01 ] |
Temat postu: | Re: Przez Bliski Wschód i Kaukaz - teraz Stambuł |
Chodziło mi o ostatnie zdjęcie, czyli Bond, brawo @ciachu25. Jest to Wieża Leandra(in. Wieża Panny), na której kręcono finałowe sceny z filmu „Świat to za mało". Postać grana przez Sophie Marceau torturowała tu Bonda na jakimś zmyślnym krześle Skyfall i Inferno też kręcono w Stambule, ale ten pierwszy na Wielkim Bazarze, a ten drugi w Cysternie Bazyliki i Hagii Sofii. Może węższy kadr lepiej przypomni |
Autor: | Pabloo [ 23 Maj 2017 21:22 ] |
Temat postu: | Re: Przez Bliski Wschód i Kaukaz - teraz Stambuł |
Wyspy Książęce, Buyukada (widok z Buyukady na południowo-wschodnie wybrzeże Stambułu; kliknij na zdjęcia, aby zobaczyć większy rozmiar) Wyspy Ksiażęce to archipelag dziesięciu wysp na Morzu Marmara, będących miejscami odpoczynku Turków od codziennego zgiełku Stambułu. Wielu z nich ma tu domy, do których przyjeżdża na wakacje lub weekendy. Poza sezonem i w środku tygodniu jest dość pustawo. Najbardziej urokliwe i popularne wśród turystów są dwie z wysp: największa Buyukada i Heybeliada. Obowiązuje tu zakaz poruszania się pojazdami spalinowymi, stąd mnóstwo bryczek, meleksów, czy innych elektrycznych wynalazków. Na wyspy dostać można się oczywiście promami miejskimi, które odpływają z portu w dzielnicy Eminonu, dalej płyną do dzielnicy Kadikoy, a następnie po kolei na każdą z pięciu wysp(płynie też chyba niewielka ich liczba z dzielnicy Besziktasz, ale gdy ja byłem w Stambule, port ten był w remoncie) . Link do rozkładu zamieszczam tutaj: rozkład promów W planach miałem zobaczenie Buyukady i Heybeliady, jednak odwiedziłem tylko tą pierwszą z dość prozaicznej przyczyny, a mianowicie zmęczony zmaganiami dnia poprzedniego dość późno się obudziłem. Rejs z Kadikoy trwa godzinę, z morza można pooglądać dalsze zakątki azjatyckiego wybrzeża Stambułu. Przystań na Heybeliadzie Wyspa świetnie nadaje się do zwiedzania dłuższym spacerem. Standardowa trasa z portu do cerkwi św. Jerzego jest bardzo urokliwa i umożliwia wykonanie ciekawych zdjęć - widoki ze wzgórza są świetne. Cerkiew św. Jerzego Na takich „cudach" się tu jeździ Żyje tu mnóstwo bezpańskich zwierząt: psów, kotów, a nawet koni(choć te może nie do końca są bezpańskie), które spacerują po ulicach i lasach. Przy porcie jest też promenada z restauracjami i kawiarniami, z tym że nie jest tu tanio. |
Autor: | Anonymous [ 09 Lip 2017 19:42 ] |
Temat postu: | Re: Przez Bliski Wschód i Kaukaz - teraz Iran |
Pabloo napisał(a): Na początek odwiedzam Shah-e-Cheragh, gdzie przy wejściu każdemu obcokrajowcowi zostaje przydzielony miejscowy przewodnik. Do samego wnętrza Świątyni nie można jednak wejść, choć teraz już nie pamiętam, czy przewodnik nie wspominał, że to przez odbywające się następnego dnia święto na pamiątkę śmierci wnuka Mahometa, męczennika Imama Hassana(„Hasan ibn Ali") oraz śmierci samego Mahometa. Pamiętam, że koledze Don_Bartossowi udało się dostać do środka i w jego relacji można zobaczyć zdjęcia. Dla mnie był to dopiero początek obcowania z kulturą Persji i przynajmniej wtedy jeszcze nie w głowie było mi wchodzenie tam gdzie nie powinienem . U mnie wersja była taka, że trwają miesięczne uroczystości dla dyplomatów i z tego powodu katedra jest zamknięta dla niemuzułmanów. Udało mi się wejść do środka, bo szczęśliwie w mojej dwuosobowej grupie zwiedzających miałem starszego Niemca, który próbował nawrócić irańskiego przewodnika na swoją ekoreligię, gdzie wszystko należy przetworzyć jak najwięcej razy. To tak w kontekście tych plastikowych kubków, których - przynajmniej latem - pełno walało się wokół koszy ulokowanych na placu. Sytuacja była dość zabawna, bo przewodnik próbował całe zwiedzanie przeprowadzić podług typowego scenariusza, w którym prowadzi z punktu do punktu, opowiada o mozaikach i pozwala robić zdjęcia, a zamiast tego stał się świadkiem dialogu mojego i mojego niemieckiego znajomego na temat tego czy Europa jest chrześcijańska i sensu migracji. W końcu zrezygnowany machnął ręką, mówiąc że pokazał nam wszystko i zostawił na środku głównego placu. A wejść warto, ale jak widziałeś inne lustrzane mozaiki to wiedz, że to wszystko jest na jedno kopyto robione. Fajna relacja. |
Autor: | Pabloo [ 16 Lip 2017 20:20 ] |
Temat postu: | Re: Przez Bliski Wschód i Kaukaz - teraz Yazd |
Yazd Rano nasz gospodarz odwozi nas do centrum, prowadząc od razu do miejsca, gdzie jak mówi, możemy zjeść tradycyjne, regionalne śniadanie. Miejscem tym okazuje się bar w podziemnym przejściu, a posiłkiem „kale pache". Przy wejściu witają nas baranie łby, które jasno wskazują co tu się je. Tam gdzie byliśmy potrawa ta serwowana jest na dwa dania - najpierw zupa gotowana na owych głowach z dodatkiem pieczywa, które się w niej macza, a następnie skrawki mięsa z tych głów wraz z mięsem z goleni. Jak się później okaże, przysmak ten jest dobrze znany także w innych państwach regionu(w Armenii, Gruzji, Turcji), choć czasami pod inną nazwą - Khash - i przeważnie podawany już w formie gęstej zupy razem z mięsem. Yazd to najbardziej odmienne architektonicznie miasto spośród widzianych przeze mnie w całym Iranie. Zabudowa Starego Miasta robi duże wrażenie, pozwalając zanurzyć się w sobie na długie spacery. Jak dowiedzieliśmy się dwa dni wcześniej, tego dnia w Iranie również wypada święto, tym razem na pamiątkę męczeńskiej śmierci Imama Rezy(in. Ali al-Ridha), czyli tego potomka Mahometa, którego mauzoleum w Meshhedzie jest w Iranie najważniejszym miejscem kultu dla szyitów. Niestety oznacza to, że wszystkie atrakcje „biletowane" są nieczynne, choć na wszelkie wypadek weryfikowaliśmy to osobiście. Tutaj pozwolę sobie na poradę dla wszystkich planujących wycieczkę do Iranu, by dokładnie sprawdzali terminy dni świątecznych w Iranie. Jest ich dużo(najczęściej na pamiątkę czyjejś męczeńskiej śmierci), i choć nie wiem czy wszystkie są tak samo ważne, to łatwo mogą utrudnić lub opóźnić realizację programu podróży. Inni spotkani przez nas turyści też narzekali, że podczas dziesięciu dni zwiedzania wypada już trzecie święto rujnując możliwość zobaczenia wymarzonych atrakcji. Ważne jest to, że różnego rodzaju polskie kalendarze w internecie chyba nie zaznaczają wszystkich tych dni, włączając w to stronę naszej ambasady. Natomiast kalendarz chociażby na tej stronie wydaje się kompletny. love Zwiedzanie rozpoczynam od Meczetu Piątkowego(in. Jame Mosque), który przez to, że nie tak rozległy jak dotychczas odwiedzane(choć wysoki), a prawie pusty, wydaje się trochę bardziej spokojny. Kilka młodych dziewczyn, pewnie z jakiejś tutejszej ASP, szkicuje Meczet, co dodaje tylko sielankowości miejscu. Stare Miasto, przez które następnie spacerujemy, komponuje się jako bardzo spójne i odpowiadające wyobrażeniom o dalekiej Persji. Ciasne i kręte uliczki, które nie wiadomo dokąd zaprowadzą, ściany domów, które w jakiś sposób „cieszą" moje oczy i sprawiają, że chcę się ich dotknąć - ta cześć Yazd jest bardzo urokliwa i choćby tylko dla niej warto zahaczyć o to miasto. Po chwili dalszego spaceru zostajemy zaproszeni gestami na bezpłatne obejrzenie jednego z tutejszych tradycyjnych domów - Ehramian House. Jako, że po nie do końca zadowalającym śniadaniu byłem dość głodny(bez śniadania, bez kolacji poprzedniego dnia, z jednym granatem i trzema kostkami czekolady na poprzedni obiad), to udaliśmy się do pierwszej kawiarnio-restauracji, na którą natrafiliśmy. Była to Yazd Friend's House(niedaleko informacji turystycznej), umiejscowiona w zabudowie Starego Miasta, z patio w środku oraz z dachem, na który można było wejść, by zjeść delektując się widokiem z góry. Wybrałem danie „koko sabzi", czyli omlet z zieleniną(szczypiorkiem, kolendrą, porem i pewnie czymś jeszcze) oraz słodkie ciastko. Omlet okazał się sycący, a przede wszystkim smaczny. Obsługa też była miła i pomocna, a na półkach podziwiać(a także zakupić) można było miejscowe rękodzieło. Poniżej zamieszczam kartę dań dla podglądu cen. Kawałek dalej była druga, bardzo podobna kawiarnia(Art Galerry and Caffe lub Yazd Art House). koko sabzi herbata z cukrem na patyku patio kawiarni dach Nawiązując do jednego z wcześniejszych wpisów, to tutaj ceny są akurat w tomanach . Kontynuując zwiedzanie, udajemy się w stronę wschodniej strony miasta. Oglądamy Meczet Amir Czakmagh, jednak wszystkie okoliczne „drzwi" są zamknięte. Podziwiamy więc świąteczną procesję i idziemy do Zoroastriańskiej Świątyni Ognia by zobaczyć wieczny płomień. Ale i dla zoroastrian przypada dzień świąteczny i możemy co najwyżej pocałować klamkę. Amir Czakmagh zamknięta brama Świątyni Ognia Wracamy więc na plac przed Meczetem, by kolejny raz dać Persom możliwość porobienia sobie zdjęć z Polakami, a w drodze przystaje przy nas samochód z Kurdem i młodymi Irankami, które wykrzykując za nami robią dość dziwne gesty, a jak się później okażę chcą też się spotkać i porozmawiać. Kolejny raz nachodzi mnie myśl, że to my jesteśmy dla miejscowych większą atrakcją niż oni dla nas. Nie mogąc znaleźć żadnego otwartego kantoru(jest święto) wchodzimy do Hotelu Jungle, gdzie możemy wymienić pieniądze po normalnym kursie. Gdyby ktoś szukał noclegu, to to miejsce wydało mi się w porządku, a obsługa była bardzo sympatyczna. Spacerujemy jeszcze trochę po centrum Yazd, by w końcu udać się do informacji turystycznej na Starym Mieście, gdzie wcześniej miła pani z obsługi informowała nas o autobusach do Isfahanu i dostępnych biletach na nie, a teraz zgodnie z propozycją zamówi taksówkę na dworzec(60 tys. riali na dwóch, więc tanio). Na dworcu szybko znajdujemy właściwy autobus, za przejazd którym płacę 150 tys. riali(17zł), więc też niedużo. Okazało się też, że jest więcej kursów na interesującej nas trasie, do tego w niższych cenach niż te, o których mówiono nam w informacji turystycznej. Stąd wydaje mi się, że nie wszystkie autobusy oznaczane są w różnych rozkładach jazdy, więc jeśli ktoś kiedyś będąc w Iranie otrzyma informacje, że tego dnia nie ma już dostępnych biletów, a zależy mu, by pojechać dalej, to niech uda się na dworzec, a istnieje realna szansa, że coś jednak znajdzie. wieża zegarowa budynek Centrum Usług Inwestycyjnych w Yazd |
Autor: | Zeus [ 06 Wrz 2017 23:50 ] |
Temat postu: | Re: Przez Bliski Wschód i Kaukaz - Turcja, Iran, Armenia, Gr |
@Pabloo czekam niecierpliwie o dalszą część Teraz to nie wiem, czy nie lepiej dojechać do Jolfy i tam szukać transportu do Norduz A tak, mieliście nocleg w Meghri? |
Autor: | mzukowski [ 07 Wrz 2017 07:58 ] |
Temat postu: | Re: Przez Bliski Wschód i Kaukaz - Turcja, Iran, Armenia, Gr |
Jutro wylatujemy do Armenii, przydałaby się kolejna część:)) |
Autor: | Pabloo [ 07 Wrz 2017 20:00 ] |
Temat postu: | Re: Przez Bliski Wschód i Kaukaz - Turcja, Iran, Armenia, Gr |
Mam teraz sporo na głowie i Armenię będę w stanie opisać dopiero pod koniec przyszłego tygodnia. @Zeus nam zarówno w informacji turystycznej w Tebrizie, jak i na dworcu wskazywano Hadishahr, jako miejsce do szukania transportu do Norduz, mówiąc, że nie ma sensu jechać do Dżolfy. Nie dopytywaliśmy dlaczego, ale możesz spróbować. Może chodzi o to, że na tej drodze przy samej granicy z Nachiczewanem jest jeszcze mniejszy ruch? W sumie mogłoby tak być, bo z tego co widzę to Dżolfa ma niecałe 5 tys. mieszkańców, a Hadishahr prawie 30 tys. Jest tędy też po prostu bliżej do Armenii z Iranu, stąd ta trasa wydaje się być bardziej naturalna. Pisałeś chyba gdzieś, że będziesz próbował jechać na stopa. Nam to nie wyszło, bo źle się ustawiliśmy. Trzeba szukać czegoś jadącego bezpośrednio na wschód. Nocleg(jak się okazało dwa, bo pierwszego dnia nie udało nam się stamtąd wydostać) mieliśmy w Agarak, czyli jak widzę na Wikipedii, od roku już części Meghri, bo wcześniej było to osobne miasteczko. Jakieś 400m od przejścia granicznego jest miejsce oznaczone na maps me jako Elya budget hotel. Nie znajduję go na bookingu, ale wtedy chyba też nie było. Nie jest to hotel, tylko zaadaptowany dom do skromnego przyjmowania gości, ale był to najtańszy możliwy nocleg, łóżko było, więc niczego nie brakowało Za pokój dla dwóch osób z łazienką na zewnątrz zapłaciliśmy po 2500 dram(wtedy jakieś 22zł, teraz 18zł). Ale ekipa w innych pokojach była przednia @mzukowski, no niestety dopiszę kolejną część dopiero po Twoim powrocie, ale jeśli masz jakąś konkretną wątpliwość pytaj. Widziałem, że jedziesz tylko na trzy dni, a plan masz dość intensywny. Nie byłem w Tatevie ani nad Sewanem, ale mnie bardzo spodobał się Erywań - jest w nim co zwiedzać, a jeśli miałbym spędzić dobrych kilka(co najmniej) godzin w aucie, by zobaczyć trzy monastery i jezioro, to zdecydowanie wybrałbym stolicę i jej okolicę. Byłby też czas żeby usiąść w którejś z dobrych ormiańskich restauracji |
Strona 1 z 2 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |