Pewnie w mojej sprawie nic nie zdziałam, ale może się mylę, lub po prostu podzielę się historią w ramach przestrogi
13 czerwca wracałem TK z Astany do Krakowa z przesiadką w Stambule. Przesiadka miała trwać 4 godziny, więc wszystko na luzie. Idę pod gate, kolejka ogromna, więc siadam sobie pod bramką tak, żeby mieć wszystko na oku. Jest 17:46, planowy odlot 18:10. Kolejka trochę zmalała, ale nadal była bardzo duża. Dwie bramki obok był last call na lot TK do Taszkentu o 18:15, a przy mojej bramce nadal kolejka. Myślę, że to dziwna sprawa, bo samolot stoi, a w kolejce tylu ludzi wyglądających na Hindusów. Nagle do kolejki podchodzi facet z TK i zaczyna krzyczeć, że ludzie lecący do Dhaki mają się ustawić pod właściwą bramką, bo ta jest na lot do Krakowa. Cała kolejka zniknęła. Jest 18:01. Ja szybko podchodzę do bramki, ale na moich oczach ją zamykają. Samolot nadal stoi. Próbuję wyjaśnić sytuację i mówię, że tam jest mój bagaż i będą musieli go wypakować, a na to stracą więcej czasu, ale nie chcą rozmawiać i odsyłają mnie, żebym przebookował lot na później, oczywiście za dopłatą.
Przy punkcie Turkish Airlines Care Point spotkałem jeszcze 4 osoby, które były w tej samej sytuacji. Każdy przedstawił tę samą historię, ale nikogo to nie obchodziło i kazali płacić. Wtedy nie pomyślałem, ze stresu i zmęczenia, ale mam filmy wysyłane przez messengera, na których widać wszystkie te sytuacje z widocznymi godzinami, z wyjątkiem tej, w której facet krzyczy. Domyślam się, że raczej nie uznają ich jako dowód na fatalne przeprowadzenie boardingu i nie mam co liczyć na zwrot kosztów?