Dokładnie, podstawa to odpowiednie nastawienie do tego typu miejsc. Jeżeli ktoś uległ reklamie PP, że to business lounge w którym leje się litrami Cristal, łóżka z masażystkami tylko czekają na biznesowego klienta, a w restauracji najlepsi szefowie kuchni serwują wyszukane dania ten się srogo zawiedzie (@FUX ?
) . Każdy z ulicy może dostać kartę PP za kilka złotych albo po prostu zapłacić sobie kilkanaście USD za jedno wejście, to chyba czerwona lampka powinna się zapalić. Dostajemy dokładnie to co jest warte te kilkanaście USD - w Azji trochę więcej, w US trochę mniej. Reklama PP widać jest dobra, bo sprzedając "business lounge" ludzie chcą dostać "business class", a przecież wszyscy wiemy ile kosztuje lot w C i bynajmniej nie jest to PP.PP to poczekalnia dworcowa z lepszymi fotelami, trochę czystszym kiblem, darmowymi podstawowymi napojami i jedzeniem którym wędrowiec może się poratować podczas długiej podróży. Nie ma to nic wspólnego z biznes klasą czy luksusem. Ot słaba knajpa "eat as you can" na lotnisku z napojami gratis. Do tego w lepszych miejscach z kolejką na wejście dochodzącą do godziny czekania, wprost luksusowo.
