Jak myślicie? W jaki sposób linie zbilansują sobie utratę przychodów z bagaży?.

Ja generalnie jestem przeciwnikiem wszelkich odgórnych regulacji, gdzie politycy "wiedzą lepiej" co jest dobre dla obywatela. To rynek powinien decydować czy pasażerowie chcą płacić mniej i mieć cyrk z bagażami, boardingiem itd. czy zapłacić więcej i mieć większą swobodę.

Może będzie mniej taniolataczy? Może tak, zobaczymy. To przeciez normalne - kto nie musi lecieć i go w dodatku nie stac, to siedzi w domu - tak jest od dawna. Może przełoży się to na mniejsze tłumy turystów w atrakcyjnych miejscach albo mniej chętnych na "darmowy" salonik dla osób, , zwłaszcza tych, których nie stać by było normalnie za niego zapłacić? Nie jestem az takim optymistą, ale byłoby świetnie.

Co do zasady również jestem przeciwnikiem. Ale mam swoje lata i wiem że wszystkie piękne idee mają swoje ciemne strony. I to że rynek wyreguluje brzmi pięknie, ale nie zawsze działa. Przykładem niech będzie roaming. Rynek nas rżnął na całego i dopiero interwencja (jak to mówią niektórzy politycy) "eurokołchozu" spowodowała że podróżując w ramach tegoż "eurokołchozu" zapomnieliśmy o roamingu. Też było mnóstwo płaczu ze strony operatorów i gróźb jak to wzrosną ceny usług w kraju w związku z odebraniem możliwości rżnięcia klientów na roamingu. I co? Na groźbach się skończyło.

Sugerujesz, że ceny usług telekomunikacyjnych nie poszły w górę. Poszły i to sporo.

Natomiast inna sprawa to funkcjonalność tego rozwiązania, które nie obejmuje internetu. Teraz jadąc za granicę w UE z jednej strony nie mam internetu, a z drugiej nie opłaca mi się lokalna karta SIM bo rozmowy mam.