Małe porty nie mogą już za bardzo liczyć na LOT ani tanie linie, dlatego szukają nowych graczy zainteresowanych lotami z ich lotnisk. - Lotniska są zdesperowane, a linie lotnicze mogą przebierać w ofertach. Tak nie powinno być - mówią prezesi lotnisk.
Mało kto wierzył, a jednak stało się - po roku od oficjalnego otwarcia lotniska władze portu w Radomiu ogłosiły w końcu kilka tygodni temu pierwszego przewoźnika. Będzie to łotewska linia Air Baltic, która od września będzie kursowała najpierw trzy, a potem cztery razy w tygodniu na trasie Radom - Ryga. Trasa wygląda na dość niszową, ale latający do kilkudziesięciu miast w Europie Łotysze chcą, aby polscy pasażerowie przesiadali się w Rydze i lecieli dalej, np. do Oslo. Łotysze mają zresztą większe plany wobec Polski: w ostatnich dniach ogłosili loty z Warszawy do Wilna i Popradu (sezonowe od grudnia), a także z Gdańska do Rygi i Amsterdamu (od października).
(...)
Nowych baz operacyjnych nie zamierza też otwierać Wizz Air. Węgrzy mają na razie w Polsce sześć baz i choć w ub. roku przewieźli 4,5 mln pasażerów, a w tym chcą przewieźć o 1,5 mln więcej, stawiają na rozwój organiczny. - Zbyt dużo nowych kierunków byłoby dla nas zbyt kosztowne - tłumaczy Jozsef Varadi, szef węgierskiej linii.
Linie lotnicze przebierają w ofertach
To zła wiadomość dla mniejszych portów. - Dla małych lotnisk naturalnym rynkiem rozwoju były tanie linie. Teraz, gdy małe porty nie mają możliwości zdobycia Ryanaira i Wizz Aira, ruszyła walka o nowe linie - komentuje Tomasz Moraczewski, prezes lotniska w Bydgoszczy. - Powstają nowe lotniska i proponują coraz lepsze warunki liniom, przez co rynek mocno się psuje. Jest to wina braku polityki rządu odnośnie do lotnisk. Brakuje określenia tego, jaką one mają pełnić funkcję, pełna wolnoamerykanka - mówi Moraczewski.
Read more: http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,182 ... z3eSBzdgnX |
.
