Właśnie wróciłem z durnolotu
WAW-TLV- LIS-TLV i jako, że pierwszy odcinek odbywał się liniami El Al Israel, w kilku słowach opiszę moje wrażenia. Półtorej dnia przed lotem zrobiłem check in online- już sama odprawa była niestandardowa- na jednej rezerwacji oba odcinki, bilet wystawiony na stocku TAP. Odprawa na stronie TAP możliwa 36 godzin przed odlotem, jednak przy pierwszym odcinku info o braku możliwości check in z adnotacją o możliwości odprawy na stronie El Al- tam 24h przed odlotem. Odprawiam się więc na drugi odcinek TLV- LIS i dostaje karty pokładowe. Zaraz po odprawie otrzymuję maila od EL Al, że mogę się odprawić na odcinek do TLV (wcześniej niż te 24h na stronie), odprawiam się więc i dostaje karty na oba odcinki. Do Warszawy przylecieliśmy (podróżowałem z kumplem z firmy) około piętnastej (opóźnienie) a, że lot do TLV planowany był na 22:30 koczowaliśmy na lotnisku. Zrobiliśmy nawet spacer wokół lotniska, bo ile można siedzieć w saloniku! Ponad trzy godziny przed lotem znajdujemy stanowisko odprawy biletowo- bagażowej, teren dopiero co wygrodzony, dwie osoby z obsługi podnoszą słupki i zaglądają czy niczego tam nie ma, niewielka kolejka pasażerów, bez naszych rodaków, po chwili SG z psem przechodzi wokół wszystkich. Zaczyna się rozmowa, po chwili przychodzi nasza kolej, idziemy do różnych stanowisk, zestaw pytań taki, jak już opisany, dokąd lecę, czy ktoś pakował mi bagaż (lecę tylko z podręcznym) etc. Potem pani prosi mnie do stolika, cały plecak wypakowany i wszystko drobiazgowo sprawdzone wykrywaczem, pytanie czy wszystkie kosmetyki były używane. Paszportu i pieczątek nawet pani nie ogląda, na karteczce zaznacza kategorię K i można iść po przywieszkę na bagaż i tyle. Kolega z którym byłem zapytał czy z Irańską wizą nie ma problemu wjazdu do Izraela. Miłą pani przerwała rozmowę i poprosiła drugiego pana. Pytania; po co pan był w Iranie, gdzie pan był, z kim, ile pan czekał na wizę, jak pan ją załatwiał, czy panu się podobało, czy kogoś pan tam zna. W końcu pan wyjaśnił, że nie ma takiego przepisu, by na podstawie wizy irańskiej w paszporcie nie zostać wpuszczonym do Izraela, jednakże o tym decyduje urzędnik na lotnisku w Tel Avivie. Miła Pani z uśmiechem zaproponowała koledze, by zapytał o to na miejscu, prawdziwe poczucie humoru
Nikogo z bronią nie było w pobliżu.Potem bez atrakcji, Boeing 737-800 praktycznie pełny, niebieskie oświetlenie, nie niebiańskie zupełnie a raczej lekko upiorne, urok samolotu, posiłek: bułka na gorąco z mięsem i warzywami, niezła. Obsługa nie odbiegająca od innych linii, uprzejmie i profesjonalnie. W Tel Avivie kierujemy się za piktogramem z samolotami, przed schodami w rogu budka opisana- transit passengers, czasem może tam nikogo chyba nie być ale na blacie znajduje się telefon i informacja, by dzwonić na podany numer. W okienku pani z rosyjsko brzmiącym imieniem i nazwiskiem bierze paszporty i karty pokładowe, sprawdza w systemie, dzwoni gdzieś, po chwili przychodzi kolejna pracownica, bierze nasze paszporty i prosi by iść za nią. Idziemy. Schody, potem pani otwiera jakieś drzwi, za nimi ciemny korytarz. Bez obaw to tylko kilkunastometrowe przejście do strefy odlotów, dostajemy paszporty i życzenia miłej podróży.
