Khao Sok... niestety byliśmy zorganizowaną grupą. Nuuudaaa ale my po prostu nie lubimy zorganizowanych grup, więc weźcie na to poprawkę. Przyjazd do parku z samego rana. Po drodze w okolicznych lasach udało mi się wypatrzeć swobodnie chodzące słonie - niestety tylko z okna samochodu.
Sam park jest piękny! Widoki cudne, płynęliśmy łódką do tych chatek na wodzie w których ludzie mogą spać, chociaż nie wiem jak miałoby to być przyjemnym doświadczeniem, skoro od rana do wieczora zawijają tam wszystkie wycieczki płynące zwiedzać jaskinie i ludzie łażą po tych pomostach ciągle i pływają i jest głośno. Ale zanim zjadą turyści musi być cudownie!
Tam był lunch i płynęliśmy dalej na krótki spacer (bo trekking to to nie był, chociaż amerykanie wymiękali) po dżungli i przejście jaskinią. Może od końca zacznę - jaskinia robi wrażenie, do tego była tam fajnie orzeźwiająca woda  w kilku miejscach sięgała mi po szyję (ale ja jestem malutka), ciekawe formacje, wąskie przesmyki, trochę wysiłku było żeby to przejść (nie radzę iść jeśli ktoś jest gruby) błyszczące minerały i trochę nietoperzy. Gorzej z dżunglą. Jedyne żywe co tam widzieliśmy to piękne motyle, cała kolonia nad strumyczkiem który wypływa z jaskini. Ptaki było słychać, ale nie widzieliśmy. Może jak ktoś by się znał to by wypatrzył.
Nasz przewodnik był tragiczny. Na prośby o pokazanie ptaków nie reagował, mówił że gdzieś tam są. Na pytanie o inne zwierzęta stwierdził, że on od lat niczego tu nie widział oprócz okazjonalnych węży , bo zwierzęta pouciekały przed turystami. Na pytanie czemu nie ma nawet żadnych owadów odparł, że bardzo dobrze bo ich nie znosi i w ogóle to Tajowie nie lubią łazić po dżungli z nim włącznie. Ręce opadały, nie spotkałam jeszcze tak mało zainteresowanego swoją pracą przewodnika.
Myślę, że to od przewodnika może zależeć powodzenie tej wycieczki. Nasz ożywił się tylko raz, opowiadając o minerałach w jaskini - pewnie się tym jarał po prostu. Reszta to była masakra. Więcej powiedział nam po wyceiczce właściciel naszych bungalowów - pan Bao, bardzo fajny gość! Domki były w tej mieścince gdzie większość zakwaterowania się znajduje. Tam w okolicy jest trochę fajnych miejsc do psozwędania się, fajna świątynia, a w pobliżu kolejne wejścia do parku gdzie jest kilka krótkich tras. |
ja bym się i z tego cieszyła.