Udało się komuś uzyskać odszkodowanie od Intercity za spóźniony pociąg EIC? U mnie spóźnił się 62-63 minuty, wystąpiłem do przewoźnika z wnioskiem o odszkodowanie. Ku mojemu zdziwieniu po miesiącu otrzymałem pismo (data pisma 22 grudnia 2014 r.), że reklamacja została uznana, a kwota odszkodowania (66 zł za dwa bilety) zostanie przekazana na mój rachunek bankowy. Przedwcześnie się ucieszyłem, bod tamtej pory minęły 3 tygodnie, a odszkodowania nie mam.
W ubiegły piątek zadzwoniłem z pytaniem, "gdzie są pieniądze za las". Poinformowano mnie, że zajmują się tylko reklamacjami, płatnościami zajmuje się inna komórka, której namiarów mi nie mogą udostępnić, ale przekażą im moje dane i "płatności" oddzwonią do mnie jeszcze tego samego dnia. Oczywiście tak się nie stało. Dziś zadzwoniłem ponownie, ta sama gadka, i znów nie oddzwonili.
Jak myślicie, co robić dalej? Odczekać do 30 dni? Pisać teraz do kogoś - do nich, do Prezesa UTK?
Nie są to jakieś duże pieniądze, ale chodzi o samą zasadę. To odszkodowanie to nie jest ich wielka łaska, zobowiązują ich dyrektywy unijne implementowane do polskiego prawa.
Najbardziej denerwujący jest ich brak słowności - przekażemy pieniądze - nie przekazali, oddzwonimy - nie oddzwonili. Chyba mniej byłbym rozczarowany gdyby mi po prostu odszkodowania nie przyznali.
EDIT: Chyba w Intercity muszą czytać to forum, ponieważ 3 minuty po umieszczeniu tego postu dzwoni telefon
Płatność poszła do autoryzacji (przez inną komórkę oczywiście) i w ciągu "kilku dni" otrzymam odszkodowanie. Pożyjemy, zobaczymy. Dam znać. 
w sumie ich strata. 
