| Forum strony Fly4free.pl https://www.fly4free.pl/forum/ | |
| Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2016 od-czerwieni-marrakeszu-po-blekit-szafszawanu-maroko-2016,213,110379 | Strona 1 z 3 |
| Autor: | olajaw [ 17 Kwi 2017 21:41 ] |
| Temat postu: | Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2016 |
No cóż.. trochę mi zeszło z rozpoczęciem tej relacji, no ale jak ktoś przywozi 3tys. zdjęć z tygodniowego wypadu to się tak właśnie kończy W każdym razie dziękuję @Maxima0909 za systematyczne motywowanie do pisania Na 50 relacji z Afryki ponad 1/3 jest z Maroka, ale nie zniechęciło mnie to i napiszę kolejną Maroko wpisało się idealnie w nasz jesienny plan wyjazdowy - miało być: - nie za daleko - nadal ciepło - jak najtaniej - nie za długo Wszystkie warunki spełnione, a więc kupujemy bilety: Warszawa Modlin - Paryż Beauvais - Marrakesz (FR) 07.11.2016 Fez - Madryt - Wrocław (FR) 15.11.2016 + nocny pociąg do W-wy Udało się zmieścić w ok.450zł/osobę, co na Maroko nie jest jakimś szczytem taniości, ale ogólnie przyzwoitą ceną jak na taki trip i przy okazji szansą na złapanie paru tapas i ostatnich promieni słońca w Madrycie Plan na miejscu zakładał przede wszystkim niezapomnianą noc na pustyni obok Merzougi, a reszta wyszła mniej więcej tak: Załącznik: Picture12.png [ 237.76 KiB | Obejrzany 11112 razy ] czyli w skrócie: Marrakesz-Ait ben Haddou-Warzazat-dolina Dades-Merzouga-Fez-Szafszawan-Fez (Todhra odpadła z powodu braku czasu) I kolejne marzenie spełnione - czyli noc w hotelu z milionami gwiazd (=na pustyni) Załącznik: IMG_7973.jpg [ 250.42 KiB | Obejrzany 11112 razy ] cdn. | |
| Autor: | julk1 [ 17 Kwi 2017 21:45 ] |
| Temat postu: | Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2 |
Początek obiecujący, tylko mało zdjęć... | |
| Autor: | olajaw [ 17 Kwi 2017 21:48 ] |
| Temat postu: | Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2 |
@julk1 obiecuję, że zdjęć będzie dużo, dziś tylko jedno na zachętę | |
| Autor: | piekara114 [ 01 Maj 2017 20:53 ] |
| Temat postu: | Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2 |
Czekam na ciąg dalszy... Termin na odskocznię od zimna idealny. Jakbyś o pogodzie napisał byłoby super... | |
| Autor: | olajaw [ 04 Maj 2017 22:10 ] |
| Temat postu: | Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2 |
No to jadę dalej Przylot z jesiennej, deszczowej i zimnej Polski do Marrakeszu był późnym wieczorem (po 22), a więc zorganizowaliśmy sobie transport z naszego riadu za ok.20euro (sporo, ale na 4 osoby ujdzie, a nie mieliśmy siły tułać się po całym dniu w podróży w poszukiwaniu taxi, która pewnie nie wiedziałaby gdzie jest nasz riad). Bardzo ciekawy wystrój i kształty ma lotnisko w Marrakeszu ![]() ![]() ![]() I za dnia: ![]() ![]() W Maroku natomiast deszczu nie uświadczyliśmy ani raz, z naszych siedmiu dni jeden był co najwyżej pochmurny (na trasie Warzazat-Dades-Merzouga). @piekara114 odnośnie pogody - temperatura w dzień była ok.18-22 st., w nocy spadała do ok.10st., najchłodniej było w nocy na pustyni (ok.5-7st.) i kiedy przejeżdżaliśmy przez tereny górskie (przejazd od Marrakeszu do Warzazat, w dzień ok.10st.). W praktyce oznaczało to, że w dzień najczęściej: bluzka na krótki rękaw+długie spodnie i coś cienkiego na górę, a wieczorami jednak przydawały się bluzy, a nawet na nie lekkie kurtki. Pogoda idealna na zwiedzanie, upałów nie było, choć myślałam, że będzie cieplej. Nasz nocleg w Marrakeszu to Riad Souad, w którym spędziliśmy dwie noce (60euro za obie/2 osobowy pokój). Bardzo miła właścicielka, świetny klimat, pyszne śniadania, dobra lokalizacja - jednym słowem bardzo polecam Wyglądał tak: ![]() ![]() A dodatkowo można było skorzystać z tarasu na dachu, z którego widoki były dość.. osobliwe ![]() Rano po śniadaniu ruszamy na eksplorację - Pałac Bahia - Pałac el Badi - madrasa ben Youssef - grobowce Saadytów - meczet Kuttubija - oczywiście plac Jemma el-Fna i szeroko rozumiane szwendanie się Marrakesz od razu jawi się nam jako czerwone miasto, głównie przez jasnoczerwone budynki, najczęściej już podniszczone, do tego plątanina kabli, wąskie zaułki, ciasne uliczki, porozstawiane stragany - to cały Marrakesz. ![]() ![]() ![]() No i niesamowite bramy z charakterystycznymi łukami i zdobieniami, coś pięknego - podobają mi się strasznie! ![]() ![]() ![]() ![]() Podobno Marrakesz przy Fezie to pikuś (o czym przekonamy się za kilka dni), ale ilość uliczek, ulic, przecznic, zaułków jest obłędna - nawet najambitniejsi z nas nie raz zderzyli się ze ścianą, nawet gdy gps pokazywał co innego ![]() Phi, pomyślicie, trasa prosta, 7km w 1,5h - no cóż nam zajęło cały dzień a pewnie nasza droga wyglądała raczej w ten sposób: ![]() Z riadu udajemy się więc w stronę placu Jemma el-Fna, który w ciągu dnia nie prezentuje się tak imponująco jak w nocy, ale przy okazji łapiemy parę dirhamów w kantorze (ceny raczej podobne wszędzie) i idziemy w stronę meczetu Kuttubija, który jak większość meczetów w Maroku możemy oglądać tylko z zewnątrz (jedyne dwa meczety dostępne dla innowierców znajdują się: w Casablance - meczet Hassana II oraz ok. 100km od Marrakeszu na południowy-zachód - meczet Tin Mal). Przy meczecie Kuttubija jest bardzo przyjemny park. ![]() ![]() ![]() Dalej idziemy w stronę grobowców Saadytów po drodze mijając meczet z nieco niższą wieżą niż Kuttubija - Moulaya el Yazid. ![]() Na tej samej ulicy (Rue de la Kasbah) siadamy na lekki deser w przyjemnej kawiarence Cafe Kasbah z tarasem, z którego można podziwiać ładny widok na miasto. ![]() ![]() Posileni idziemy do grobowców Saadytów (również znajdujących się na Rue de la Kasbah) - miejsce pochowania książąt z dynastii o tej samej nazwie (rządzącej Marrakeszem w tzw. złotej epoce od XVI do poł. XVII w.). Ciekawostką jest to, że w XVIII w. grobowce zostały zamurowane i dopiero po ok. 200 latach odnaleźli je Francuzi przelatujący nad miastem. Wejście kosztuje 10mad/1e, otwarte codziennie od 9-18:00 (http://www.tombeaux-saadiens.com/tarifs-horaires/ ). Grobowce, pomimo tylu lat, wyglądają pięknie, miejsce jak najbardziej warte zobaczenia. ![]() ![]() ![]() W Maroku nie może zabraknąć kociaków ![]() Następny punkt to pałac Badi, przed którym nastąpił pierwszy większy kryzys naszej wewnętrznej nawigacji ![]() ![]() Poza tym warto wspiąć się na górną część pałacu skąd można podziwiać panoramę Marrakeszu wraz z górami Atlas. ![]() ![]() ![]() Cena za wejście do pałacu - 10mad/1e, otwarte 8-17:00 (http://www.palais-el-badi.com/en/prices-opening-hours/ ). Dużo okazalej prezentuje się drugi ze zwiedzanych pałaców - Bahia - dużo młodszy (z XIX w.), od wielu lat utrzymywany przez marokański rząd, a dziś - oprócz tego, że w jednej jego części mieści się marokańskie ministerstwo kultury, przyjmowani są również zagraniczni goście. I w sumie nie ma się co dziwić - pałac jest naprawdę niesamowity - piękne, wielobarwne mozaiki, koronkowa ornamentyka, zdobione drewniane sufity, rzeźbione łuki nad wejściami prowadzącymi na patia z krużgankami, fontannami i wspaniałą roślinnością - drzewkami cytrynowymi, pomarańczowymi, jaśminami i bananowcami. Mimo, że jego wnętrza również zostały rozkradzione, to wszystko tworzy niepowtarzalny klimat i jak dla mnie pałac Bahia jest taką perełką Marrakeszu. Cena i godziny wejścia tak jw. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Jednak największą perłą Marrakeszu (wg mnie) jest szkoła koraniczna ben Youssefa. Zanim do niej dotrzemy, pomiędzy sukami, straganami i wysokimi murami znajdziemy w Marrakeszu kilka całkiem magicznych i przyjemnych zakątków ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Szkoła koraniczna (medresa) i meczet Alego ibn Jusufa (ben Youseffa) to najlepszy przykład architektury muzułmańskiej - znów można podziwiać niesamowite mozaiki, koronkowo rzeźbione łuki, zdobione wykończenia, a to wszystko w największej szkole teologicznej Maghrebu - kiedyś uczęszczało tam nawet 900 uczniów. Obok medresy jest również meczet (najstarszy w Marrakeszu), jednak niedostępny dla niemuzułmanów. Największe wrażenie robi dziedziniec, ale warto wybrać się też na spacer po innych pomieszczeniach medresy i zobaczyć np. salę modlitewną. ![]() ![]() ![]() Po zwiedzeniu wszystkich zakamarków medresy udaliśmy się na zasłużony posiłek ![]() Tajin, czyli niebo w gębie <3 ![]() ![]() Na koniec dnia - mimo że z pełnymi brzuchami - nie odmówiliśmy sobie kilku pysznych soków (nie tylko z pomarańczy, ale polecam też z granata - coś wspaniałego!) i niedużych smakołyków w postaci mięsnych szaszłyczków ![]() ![]() ![]() | |
| Autor: | LaVarsovienne [ 05 Maj 2017 01:30 ] |
| Temat postu: | Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2 |
Byłam 10 lat w Maroku na przełomie grudnia i stycznia - podczas 14 dniowej podróży 1 dzień pochmurno-deszczowy (w Marrakeszu właśnie), a poza tym temperatura wyższa, niż mieliście. Można było się opalać w kostiumie. Z chęcią powrócę do klimatów arabskich, więc czekam na ciąg dalszy. | |
| Autor: | meteorka2207 [ 05 Maj 2017 09:43 ] |
| Temat postu: | Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2 |
Hahaha, byłam w Marrakeszu latem 2008 roku i mam identyczne fotki | |
| Autor: | Maxima0909 [ 05 Maj 2017 10:18 ] |
| Temat postu: | Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2 |
meteorka2207 napisał(a): Hahaha, byłam w Marrakeszu latem 2008 roku i mam identyczne fotki wyjęłaś mi to z ust, kilka kadrów jota w jotę! no i nasza restauracja na przeciwko grobowców! najlepsza! | |
| Autor: | olajaw [ 05 Maj 2017 11:22 ] |
| Temat postu: | Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2 |
No cóż nie będę ukrywać - nie chodziliśmy zbyt poza utartymi szlakami ps. @Maxima0909 @meteorka2207 ale kociaka na skuterze na pewno nie macie | |
| Autor: | meteorka2207 [ 05 Maj 2017 11:40 ] |
| Temat postu: | Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2 |
No nie mam kociaka na skuterze, Your point | |
| Autor: | olajaw [ 07 Maj 2017 00:05 ] |
| Temat postu: | Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2 |
Dobra zagęszczam ruchy i piszę dalej Następnego dnia ruszamy w trasę, więc najpierw jedziemy odebrać auto z lotniska. Kilka słów o wynajmie.. po wielu, naprawdę wielu godzinach wyszukiwania aut (baby wybierają pierwszy raz auto na wynajem ![]() Tak tak, to auto nazywa się Renault Symbol i w sumie to wszystko miał symboliczne od opon, hamulców po kopa itd Żeby wskoczyć na drogę N9 w stronę Warzazatu trochę musieliśmy się natrudzić, trzeba było jechać jakimiś objazdami, bo w naszym terminie w Marrakeszu odbywał się szczyt klimatyczny Cop22, więc wiele dróg z lotniska było pozamykanych No to jedziemy! ![]() A tu pan w trakcie jazdy ogarnia krowy: ![]() Najcięższy odcinek był oczywiście przez same góry - serpentyny, zjazdy, podjazdy, wąskie mijanki, aż szok, że nasz Symbol dał radę ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Wszyscy już o tym pisali, ale trudno nie wspomnieć o "specyfice" jazdy autem po Maroku Na drodze dzieje się wszystko - od spotkania zwierząt maści wszelakiej (psy, osiołki, wielbłądy) po tworzące się nagle kilka pasów jezdni, wyskakujące skutery/wozy/rowery itp. itd. Ogólnie jest ciężko Ach no i zapomniałabym - jeszcze dwie rzeczy - przy okazji jazdy autem można niestety poznać mniej miłą stronę Marokańczyków, którzy próbują naciągnąć na wiele rzeczy. Nas próbowali zatrzymać dwa razy ci sami panowie stojący na poboczu z niby zepsutym autem, pierwszy raz stali i po prostu machali jakby potrzebowali pomocy, ale przejechaliśmy dalej, po czym za chwilę nas wyprzedzili, znów stanęli na poboczu, tym razem podnosząc maskę (wcześniej tego nie zrobili, więc musieli wyciągnąć większy kaliber ściemy) i znów na nas machali.. Ale ich poznaliśmy, więc tym bardziej się nie zatrzymaliśmy. Nie z nami te numery Druga sprawa to ograniczenia prędkości i policja na drogach - no niestety w Maroku nie pognasz, znaczy pognasz, ale może to być dość droga zabawa Do ksaru Ait ben Haddou dojechaliśmy w idealnej porze - słońce było już całkiem nisko i pięknie oświetlało niesamowity kształt wieżyczek ksaru. Ksar to nic innego jak wioska obronna, składa się na niego kilka kazb. Ait ben Haddou jest dość wyjątkowy - został wpisany na listę Unesco, a budynki zostały zrobione z gliny i nawet w części są nadal zamieszkałe. Ksar jest co jakiś czas restaurowany, rząd marokański wkłada całkiem spore sumy na jego utrzymanie. Poza tym miejsce jest częstym planem dla superprodukcji - kręcono tu Aleksandra, Gladiatora czy Grę o tron (jako miasto Yunkai).Według mnie warto jest zobaczyć to miejsce, przejść się uliczkami ksaru, podziwiać panoramę z najwyższej wieży, z której można dostrzec z jednej strony góry, a z drugiej - pierwsze pustynne krajobrazy. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Z Ait ben Haddou do Warzazatu (pieszczotliwie nazywanym przez nas Warsztatem Zostawiamy rzeczy i idziemy na główny plac Warzazatu celem posilenia się Następny dzień zaczynamy od zawrócenia do studia filmowego Atlas - i to jest jedyne miejsce w Maroku, którego nie polecam, nic szczególnego tam nie ma, kilka rekwizytów z filmów, makiet czy scenografii, zresztą często w słabym stanie. Na nas nie zrobiło żadnego wrażenia, szkoda czasu i kasy (50mad). No chyba, że ktoś jest megafanem takich superprodukcji jak "Gladiator", "Mumia" czy "Kleopatra". Jedziemy dalej w stronę doliny Dades. Pogoda lekko się pogorszyła - zrobiło się pochmurno, ale ładne widoki nadal umilają nam drogę. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() stay tuned | |
| Autor: | jerzy5 [ 07 Maj 2017 01:05 ] |
| Temat postu: | Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2 |
Fajna relacja, dawaj dalej | |
| Autor: | piekara114 [ 07 Maj 2017 14:18 ] |
| Temat postu: | Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2 |
Popieram, czekam na więcej (daj znać ile kosztują posiłki mniej wiecej oczywiscie) | |
| Autor: | olajaw [ 10 Maj 2017 23:10 ] |
| Temat postu: | Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2 |
Dzięki za posty motywacyjne Kolejny dzień jest dość męczący - cały w aucie, początkowo chcieliśmy dojechać tego dnia do Merzougi i od razu uderzać na pustynię, ale: - pogoda była taka sobie - pochmurno - droga była taka sobie - dojazd do doliny Dades okazał się mocno mocno kręty i czasochłonny - i nie chcieliśmy lecieć na pustynię na wariata.. Więc trochę zwolniliśmy tempo, co się okazało dobrym rozwiązaniem, bo kolejny dzień był już słoneczny a noc bezchmurna, czyli idealna na wyprawę na pustynię Ale zanim pustynia - najpierw nasza dalsza droga w stronę doliny Dades i krótki stop na smaczny obiad z mega widokiem ![]() ![]() Żeby dojechać do doliny Dades musieliśmy zjechać z głównej drogi N10 w R704. Do słynnej serpentyny jest ok.30km, a droga wije się jak szalona, więc znów - nie pognasz ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Drogą R704 spokojnie można by było poprowadzić jakiś rajd ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() No i Symbol dał radę wdrapać się na sławną serpentynę ![]() ![]() Najlepszy punkt widokowy, z którego można podziwiać cały zakrętas jest przy hotelu i restauracji Tizmillite chez Mohamed, którą zresztą polecamy - widoki i smaki niezapomniane! ![]() ![]() ![]() ![]() I nie mogło zabraknąć słynnej berber whisky, czyli mocno słodzonej herbaty ze świeżej mięty ![]() Do Merzougi dojeżdżamy już po ciemku (chociaż zachód jest już po 18:00, więc nie było to bardzo późno). Szukamy noclegu, nawet pomaga nam jeden Marokańczyk na skuterze, ale w końcu nie korzystamy z jego pomocy, ale z pomocy wifi spod polecanego przez niego hotelu Hotel jest w świetnym stylu (zdjęcia trochę gorsze, bo z tel.) ![]() ![]() ![]() A śniadanie pyszne ![]() cdn. | |
| Autor: | Ancyna [ 10 Maj 2017 23:31 ] |
| Temat postu: | Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2 |
Super się czyta i ogląda. Czekam na ciąg dalszy:) | |
| Autor: | olajaw [ 20 Maj 2017 01:11 ] |
| Temat postu: | Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2 |
Rano trochę główki bolały, ale wstajemy w miarę wcześnie i po nocnych owocnych negocjacjach (jakże mogło być inaczej w takich okolicznościach przyrodniczo-kulinarnych:D ) mamy plan na najbliższe 24h Ale najpierw jeszcze kilka fot z poranka w Maison Merzouga ![]() ![]() Ali - właściciel guesthouse'u zrobił z naszych zwykłych białych koszulek najlepszą pamiątkę z wyjazdu - z przodu napis (markerami) <Maroko> a z tyłu koszulki każdy miał swoje imię oczywiście zgodnie z pisownią jak poniżej ![]() Nasza wycieczka zaczęła się od wydm znajdujących się blisko Merzougi. W ramach ciekawostki dodam, że wydmy pustyni Erg Chebbi ciągną się 50km i sięgają 350m, stanowiąc najwyższą część Sahary. Zgodnie z lokalną legendą Erg Chebbi powstała jako kara dla mieszkańców Merzougi, którzy nie udzielili pomocy kobiecie z dzieckiem. Potężna burza piaskowa zasypała wtedy całą miejscowość ![]() ![]() ![]() Polska! ![]() Na wydmach można się całkiem nieźle zabawić ![]() ![]() Jedziemy dalej ![]() Mijamy cmentarz - robi niezłe wrażenie, groby nie są podpisane, bliscy zmarłych przychodzą nie do konkretnego grobu tylko ogólnie na cmentarz, po pewnym czasie nie wiadomo gdzie leży dana osoba. ![]() A te góry to granica z Algierią, która leży tylko 50km dalej. ![]() W końcu dojeżdżamy do hamady - pustyni kamienistej i terenów, gdzie znajdują się kopalnie skamielin. ![]() ![]() ![]() ![]() Na miejscu oczywiście można zakupić różne wytwory z kamieni: ![]() Pędzimy dalej.. ![]() ..do wioski nomadów - nasz kierowca nie ukrywał, że część z nich nie prowadzi typowego nomadzkiego życia, często przenosi się do miasta, ale jest też część, która faktycznie prowadzi koczowniczy tryb życia i co parę miesięcy zmienia obozowisko, na które składa się namiot, jakaś lepianka i może coś jeszcze. Co by nie mówić dzieciaki były rozkoszne ![]() ![]() ![]() Zostaliśmy poczęstowani pysznym chlebem z oliwą oraz oczywiście berber whisky ![]() ![]() A ten osiołek (jeden jedyny na cały obóz) na początku wydawał nam się bardzo biedny, bo z daleka wyglądało jakby jedną nogę miał krótszą ![]() Jedziemy dalej w stronę oazy.. ![]() ![]() ![]() Przejażdżka wokół Merzougi i Erg Chebbi to świetna sprawa, zrobiliśmy niezły kawał trasy przez te 4h i zobaczyliśmy różne oblicza pustyni Ok. 14:00 wróciliśmy do guesthouse'u, zjedliśmy co nieco i chwilę odsapnęliśmy. O 16:00 mieliśmy zaplanowaną wycieczkę z noclegiem na pustyni. Trzeba się sprężać, bo ok.17:30 zaczyna się zachód słońca, a wielbłądami mamy do przebycia parę km, nawet Symbol był szybszy od nich Nie obyło się bez profesjonalnych nakryć głowy ![]() ![]() ![]() Dogoniliśmy inną wycieczkę: ![]() ![]() ![]() I nawet odbiliśmy się z tego piachu ![]() ![]() Zaparkowaliśmy na zachód słońca ![]() Nasze wielbłądy miały imiona: Bob, Hector, Jimmy i Alamel (alamel oznacza 'biały', mój ci on ![]() ![]() ![]() Po zachodzie słońca przeszliśmy jeszcze kawałek do naszego obozowiska - był to jeden duży namiot z kuchnią, gdzie nasz berber przygotował pyszny zestaw - zupę, tajina, berber whisky i jakieś małe przekąski na początek, oraz namioty do spania. Był mega sympatyczny, opowiadał różne ciekawe historie, no i znów mieliśmy naukę pisowni, ale tym razem berberyjskiej ![]() Przesłał nam nawet kilka kawałków muzyki berberyjskiej ![]() A potem wdrapaliśmy się na najwyższą wydmę, z której widać było nawet światła Merzougi i inne obozowiska. Widok mega! Następnie nasz berber złapał mnie i koleżankę za nogawki przy kostkach i ściągnął na tyłkach z wydm w dół Gdzieś ok.24:00-01.00 poszliśmy spać, ale ustawiliśmy sobie budziki na 3:30 kiedy księżyć miał już zajść i można było podziwiać rozgwieżdżone niebo - i tak też było (do satysfakcjonujących zdjęć trochę niestety mi zabrakło, nie tylko sprzętu, ale i umiejętności ![]() Tutaj jeszcze przy świetle księżyca ![]() Noc była dość zimna, było jedynie kilka stopni, my ubrani w bluzy, dresy i kurtki i w dodatku każdy pod 4 grubaśnymi kocami - i chwilę zeszło żeby się zagrzać pod nimi. Jakby się kto pytał to toaleta była "na kota", czyli w piach do kuwetki zakopujemy Wschód słońca byl niezwykle spektakularny, najpierw niebo przybrało całą paletę barw, a później wschodzące słońce zaczęło oświetlać kolejne wydmy na złoto, piękna sprawa! Akurat trwał okres godowy wielbłądów, jak widać jeden poczuł za dużą mietę i trochę się oddalił mimo podwiązanego kolana ![]() Nasz obóz ![]() ![]() Berber whisky w takim klimacie smakuje jeszcze lepiej ![]() ![]() ![]() ![]() Powrót był trochę bolesny, ale jakoś dotarliśmy ![]() ![]() No raczej za przejażdżką wielbłądem nie będę tęskniła ![]() cdn. | |
| Autor: | cccc [ 20 Maj 2017 02:00 ] |
| Temat postu: | Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2 |
Jednym slowem mega relacja. Osobiscie kocham pustynie bardziej niz morze, a przed wszystkim takie klimaty. Zdjecia wyszly fantastyczne! Czekam na ciag dalszy. | |
| Autor: | olajaw [ 20 Maj 2017 22:06 ] |
| Temat postu: | Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2 |
@cccc dziękuję bardzo | |
| Autor: | cccc [ 21 Maj 2017 02:33 ] |
| Temat postu: | Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2 |
Prosze bardzo i czekam na kolejne zdjecia. Podoba mi sie, jak pystynia potrafi zmieniac kolory, a szczegolnie o wschodzie, czy zachodzie slonca. Dla mnie pustynia jest magicznym miejscem, gdzie czlowiek ma czas dla samego siebie, znajdzie spokoj, a takze inspiruje do wielu refleksji na temat zycia, przeszlosci, a zarazem przyszlosci, celu... Pozdrawiem cieplutko i milej niedzieli. | |
| Autor: | lasan82 [ 21 Maj 2017 05:27 ] |
| Temat postu: | Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2 |
Super relacja! | |
| Strona 1 z 3 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
| Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ | |