Forum strony Fly4free.pl
https://www.fly4free.pl/forum/

Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2016
od-czerwieni-marrakeszu-po-blekit-szafszawanu-maroko-2016,213,110379
Strona 2 z 3

Autor:  firley7 [ 24 Maj 2017 12:46 ]
Temat postu:  Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2

@‌olajaw‌, jestem zafascynowana relacją i zdjęciami.
Również czekam na dalszy ciąg.

Autor:  Legion1 [ 24 Maj 2017 12:59 ]
Temat postu:  Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2

@‌olajaw‌ w końcu część o pustyni :) zdjęcia mega aż przypomniał mi się mój pobyt ;)

Autor:  olajaw [ 24 Maj 2017 14:22 ]
Temat postu:  Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2

Dziękuję za miłe słowa :) Teraz niestety muszę przerwać relację na ok.2tygodnie, myślałam,że się wyrobię przed kolejnym wyjazdem, ale niestety za dużo na glowie :( Ale jak wrócę to szybciutko kończę - obiecuję ;)
@‌Legion1‌ dobrze pamiętam,że lecieliśmy w podobnym terminie? :)

Autor:  Legion1 [ 24 Maj 2017 14:23 ]
Temat postu:  Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2

@‌olajaw‌ tak byliśmy praktycznie w tym samym terminie :) z tym, że My na pustynię ruszyliśmy na 3 dni zorganizowaną wycieczką z Marrakeszu, a potem mieliśmy Essaourię i Rabat ;)

Autor:  olajaw [ 24 Maj 2017 14:25 ]
Temat postu:  Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2

Aa już pamiętam :) Ech pamięć dobra tylko krótka :P

Autor:  cccc [ 23 Cze 2017 11:57 ]
Temat postu:  Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2

olajaw napisał(a):
Dziękuję za miłe słowa :) Teraz niestety muszę przerwać relację na ok.2tygodnie, myślałam,że się wyrobię przed kolejnym wyjazdem, ale niestety za dużo na glowie :( Ale jak wrócę to szybciutko kończę - obiecuję ;)


Czekam na ciag dalszy i pozdrawiam cieplutko. :)

Autor:  Ancyna [ 09 Lip 2017 13:52 ]
Temat postu:  Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2

@olajaw fotek nie widać :(

Autor:  olajaw [ 09 Lip 2017 17:55 ]
Temat postu:  Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2

Dzięki @Ancyna, kurde postaram się coś z tym zrobić dziś :( mam nadzieję, że nie będę musiała ich uploadować od początku.. :roll:

Autor:  Ancyna [ 09 Lip 2017 21:09 ]
Temat postu:  Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2

No oby nie. Nie ma za co. Chętnie przejrzę ponownie, porównując wrażenia :)

Autor:  olajaw [ 09 Lip 2017 23:19 ]
Temat postu:  Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2

Miał być dziś kolejny post, a niestety muszę robić upload od początku :cry: nie polecam photobucket :evil:

Autor:  Ancyna [ 09 Lip 2017 23:42 ]
Temat postu:  Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2

Współczuję!!

Autor:  Legion1 [ 11 Lip 2017 07:41 ]
Temat postu:  Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2

@olajaw ja również współczuję....no i czekam rzecz jasna również na dalszą część ;)

Autor:  olajaw [ 11 Lip 2017 08:34 ]
Temat postu:  Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2

No cóż.. sh*t happens :P ale zdjęcia powinny być już ok, mam nadzieję, że uda mi się w końcu dorzucić resztę relacji :oops:

Autor:  olajaw [ 12 Lip 2017 23:19 ]
Temat postu:  Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2

Troszkę wstyd, ale piszę dalej :oops: :D Mam jednak nadzieję dokończyć tę relację 8-)

Hmm na czym to ja skończyłam :D aa ok - wyjeżdżamy z Merzougi i kierujemy się w stronę Fezu i Szafszawanu. Plan jest taki, aby dojechać chociaż do Fezu. Do samego Fezu mamy ok. 460km, co według obliczeń google maps powinno nam zająć ok. 7h :? Droga jest spokojniejsza, mniej górzysta, chociaż nadal możemy podziwiać równie piękne krajobrazy - w tym ogromne wąwozy, rozległe doliny i niesamowite jeziora.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Po drodze oczywiście obowiązkowy postój na pyszne marokańskie jedzenie - tym razem zamiast tajina - brochette, polecone przez naszego kierowcę z Merzougi kawałki marynowanego mięsa (kurczaka, wołowiny lub jagnięciny), świetnie przyprawione - polecam! Udało mi się namierzyć, gdzie jedliśmy - Restaurant Diafa w miejscowości Midelt - tanio i smacznie :) Takie talerzyki kosztowały kilkanaście zł:

Image

Czasem droga była prosta jak przysłowiowy drut, a czasem wiła się hen daleko i mogliśmy zobaczyć, którędy będziemy jechać za jakieś 15 czy 20 minut ;)

Image

Do Fezu dotarliśmy dopiero późnym popołudniem i postanowiliśmy przenocować gdzieś przy wylotówce na północ i rano ruszyć do Szafszawanu, do którego było jeszcze ok.200km. Niestety w Fezie dość długo szukaliśmy noclegu i straciliśmy sporo czasu, ale w końcu znalazło się dla nas miejsce w Ibis Budget - 400mad/pokój ze śniadaniem (słabym zresztą). Rano wyjechaliśmy do Szafszawanu, łapiąc po drodze pierwszą i jedyną na szczęście kontrolę policji ('nieee, ten Symbol tyle nie pojedzie' :D ) Obyło się bez mandatu ;)

Widoki trochę się zmieniły - góry i wąwozy zastąpiły pola i blade pagórki, a zamiast wielbłądów pojawiały się osiołki.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

W Szafszawanie dość łatwo znaleźliśmy parking dla naszej 'bestii' :lol: i poszliśmy zostawić bagaże w hostelu, który zabookowaliśmy nudząc się w Ibisie dzień wcześniej ;) Był to hostelik w typowo marokańskim stylu o nazwie Dar Antonio, w którym za 2 pokoje ze wspólną łazienką zapłaciliśmy 50euro (bez śniadania).Pokoje były bardzo przyjemne :)

Image

Image

Image

Image

Szafszawan (Chefchaouen) był drugim miejscem, do którego (oprócz pustyni obok Merzougi) ciągnęło mnie w Maroku najbardziej. Szafszawan, czyli błękitne miasto położone w górach Rif - miasto, w którym "trudno odróżnić, gdzie kończy się niebo, a zaczyna ziemia" ;)

Image

Skąd ten niebieski kolor? Szukając o nim informacji natknęłam się na legendę, zgodnie z którą niebieski odcień budynków to sprawka jednego z władców Szafszawanu, który nie znosząc wszelkiego robactwa rozkazał pomalować miasto na błękitny kolor, którego z kolei nie znoszą owady. Bardziej przyziemna wersja pochodzenia niebieskiego koloru budynków w Szafszawanie zrzuca "winę" na żydowskich mieszkańców miasta, którzy tak właśnie zaczęli malować swoje domy od początków XX w., by "zatrzeć granicę między ziemską egzystencją a niebem". Kolejne wytłumaczenie to po prostu chęć odstraszenia przez mieszkańców "zła", gdyż kolor niebieski jest synonimem spokoju i ładu.

Szafszawan jest trochę magiczny, nie ma co ukrywać - i to nie tylko dzięki sprzedawanemu na każdym kroku haszyszowi, który uprawiany jest na zboczach pobliskich gór ;) Błękitne uliczki i zaułki potrafią wciągnąć i zauroczyć. Zresztą zobaczcie sami :)

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

W Szafszawanie niespecjalnie trzeba mieć jakiś konkretny plan zwiedzania, wystarczy po prostu zgubić się w jego uliczkach, jednak warto trafić na jego główny plac - Uta el Hammam, czyli Plac Gołębi, przy którym znajduje się meczet i dostępna do zwiedzania kazba.

Image

Image

Z jej wieży rozpościera się przyjemny widok na miasto.

Image

A wieczorem? Wieczorem jest równie pięknie :)

Image

Image

Image

A na kolację zostajemy dość mocno nagabywani, np. tekstami w stylu "free herbata" czy "dobra dobra zupa z bobra" :lol: No i tym sposobem siadamy w jednej z wielu knajpek na placu Gołębi ;)

Rano zjadamy standardowe śniadanie (również na głównym placu), czyli świeży sok, naleśniki lub tosty i berber whisky ;) za ok. 100-120mad. A towarzyszą nam malutkie, trochę upierdliwe kotki.. (wchodzą nawet na stół)

Image

Jeszcze krótki spacer..

Image

Image

Image

Image

..i wyjeżdżamy do Fezu mając nadzieję choć trochę go zwiedzić.. Niestety zeszło nam z wyjechaniem z błękitnego miasta, a w Fezie chwilę jeszcze szukaliśmy zarezerwowanego hotelu. Tym razem nie polecę naszego noclegu - hotel Wassim, noc za ok. 40e ze śniadaniem. Hotel jest specyficzny, jego czasy świetności dawno minęły, a zdjęcia na bookingu robione były chyba jakimś wygładzającym obiektywem :P ps. nie ja wybierałam :P
Idziemy szybko coś zjeść i do medyny docieramy już po ciemku :( Ale zaraz po przekroczeniu najsłynniejszej feskiej bramy Bab Al Jeloud "znajdujemy" przewodnika, a raczej to on znajduje nas :D W Fezie taki przewodnik jest niczym błogosławieństwo, plątanina uliczek nie ma końca, każda wygląda identycznie, wydostać się z nich wydaje się niemożliwe ;) Przewodnik obiecuje pokazać nam tyle, ile o tej porze się da, łącznie z nocną panoramą Fezu. Niestety oczywiście takie atrakcje, jak słynna garbarnia są już zamknięte, a my rano już wylatujemy, więc do Fezu trzeba będzie wrócić..

Kilka ujęć z nocnej bieganiny po feskich uliczkach (tak - bieganiny, ledwo nadążaliśmy za naszym przewodnikiem, który znikał co chwila za rogiem którejś z uliczek)

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

W feskich sklepikach można oszaleć..

Image

Ale najgorsze było przed nami :D Zgadnijcie dokąd zaprowadził nas nasz przewodnik na koniec??? Oczywiście, że do swojego wujka :D który zupełnie przypadkiem był rzemieślnikiem z własnym warsztatem :D i zupełnie przypadkiem chciał nam pokazać swoje wspaniałe wyroby :D Ale jednak największym przypadkiem tego spotkania był znajdujący się nieopodal warsztatu bankomat :lol: :lol: :lol:

Ale powiem szczerze, że wcale nie żałowałam tych odwiedzin ;) Nie tylko ze względu na poczynione zakupy :P (tak tak, bankomat się przydał :P ). Wujek zajmujący się tkaniem przeróżnych wyrobów (dywanów, nakryć, poszewek, szalów, apaszek) pokazał nam rodzinny, prowadzony od wielu pokoleń, warsztat. Ciekawostką było to, że każdy, kto zaczynał pracować w rodzinnym "fachu" musiał sam własnoręcznie zbudować maszynę do tkania, na której potem pracował. O taką:

Image

Image

Image

Wujek opowiedział nam kilka "tajników" swojego fachu, np. jak rozpoznać sztuczny materiał (podobno pali się płomieniem, naturalny tylko żarzy), a w kątach warsztatu leżał główny naturalny materiał używany do produkcji tkanin, czyli.. agawa:

Image

Mieliśmy oczywiście prezentację obrabiania liści agawy, z których pozyskiwane są "nici" oraz pokaz tkania przykładowego szalika na maszynie :)

Oczywiście wybór szalików, apaszek, dywanów, itp. był ogromny - nie muszę dodawać, że z pustymi rękami nie wyszliśmy :P

Image

A dodatkowo dostałyśmy kilka lekcji wiązania szalików od żony wujka :D

Image

Oczywiście to wszystko w przemiłej atmosferze, z zapachem i smakiem berber whisky w tle :)

Wieczorem pozostało nam jeszcze spróbować marokańskiego piwa:

Image

A rano już tylko oddanie auta na lotnisku (bezproblemowe) i wylot z Fezu do Madrytu.

Image

Żegnaj Maroko!

Image

Image

Image

ps. jeszcze postaram się o jakieś podsumowanie ;) ale nie za dwa miesiące :P

Autor:  cccc [ 13 Lip 2017 01:48 ]
Temat postu:  Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2

Wiadomo, na relacje trzeba znalezc i spozytkowac troche czasu, ale przyznam, ze swietne fotki Ci sie udaly. :)
Pozdr.

Autor:  olajaw [ 13 Lip 2017 09:35 ]
Temat postu:  Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2

Dziękuję @cccc :) Zdjęcia to zawsze ważna część moich wyjazdów :)

Kto pisał choć jedną relację wie jak bardzo jest to czasochłonne :D

Autor:  klapio [ 13 Lip 2017 15:05 ]
Temat postu:  Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2

Świetnie zdjęcia, szkoda że do Maroka jest tak mało bezpośrednich lotów z Polski :-)

Autor:  olajaw [ 13 Lip 2017 23:15 ]
Temat postu:  Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2

@klapio dziękuję :) bezpośrednich lotów może nie ma dużo (tylko Agadir), ale Ryanairem dolecisz z przesiadką całkiem bezproblemowo i wygodnie do większości miast w Maroku :)

Autor:  firley7 [ 17 Lip 2017 22:18 ]
Temat postu:  Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2

Fajna relacja.
Szczególnie zauroczyły mnie wieczorne zdjęcia z Szafszawanu. Nastrój jak z baśni tysiąca i jednej nocy ;)
Zgadzam się z przedmówcami - świetne zdjęcia :)

Autor:  meteorka2207 [ 24 Lip 2017 10:30 ]
Temat postu:  Re: Od czerwieni Marrakeszu po błękit Szafszawanu - Maroko 2

Zdjęcia przepiękne!

Strona 2 z 3 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/