Autor: | Arekkk [ 28 Cze 2014 19:01 ] |
Temat postu: | Re: Oczarowani Brazylią |
Jak myślisz, czy Forclaz 40 by wystarczył? |
Autor: | Washington [ 29 Cze 2014 19:54 ] |
Temat postu: | Re: Oczarowani Brazylią |
Pantanal – czyli przeklęte miejsce gdzie wszystko szło nie tak albo (optymistycznie) witaj Przygodo! Pantanal – największe bagno na świecie. Nie brzmi imponująco? A powinno. Te mokradło zajmujące teren 200 000 kilometrów kwadratowych (2/3 powierzchni Polski), cechuje się imponującą bioróżnorodnością, zamieszkałe jest przez ponad 1000 gatunków ptaków i 3500 gatunków roślin. Choć w porze deszczowej przykryte w 80% przez wodę i znacznie mniejsze od lasów równikowych Amazonii (i nie tak bogate w faunę i florę), dla turysty chcącego zobaczyć dziką przyrodę jest miejscem numer jeden w Brazylii – otwarte tereny rozlewisk umożliwiają łatwiejszą obserwację egzotycznych gatunków niż w gęstym poszyciu lasów deszczowych. Gdzie więc tkwi haczyk? Haczyk jest jeden, ale duży. Pieniądze. Że będzie drogo wiedzieliśmy od chwili natrafienia na pierwsze artykuły w internecie. Po pogłębieniu badań byliśmy w szoku – jak to najtańsza wycieczka dla 2 osób na 2 dni (przy czym jeden zajmuje sam dojazd w głąb mokradeł) kosztuje 1200zł?? Mimo że szukaliśmy usilnie, wysłaliśmy maile do kilkunastu różnych osób, cały czas dostawaliśmy podobne odpowiedzi – których cena wahała się od 300zł/os/dzień do 1800zł/os/dzień oO Trudno, bilety lotnicze do Cuiaby były już kupione, wybadamy sprawę na miejscu, na pewno nie może być aż tak tragicznie drogo.. prawda? (warto też zaznaczyć że w przewodnikach z 2005 podane ceny wycieczek są ok 10-15 razy niższe – aż strach pomyśleć co będzie za kolejne 10 lat..) Tymczasem o tym że wszystko pójdzie nie tak dowiedzieliśmy się już z chwilą wyjścia z lotniska ![]() ![]() ![]() ![]() Na pobliskie atrakcje mieliśmy 3 dni. Pierwszy postanowiliśmy wykorzystać na rekonesans cenowy i odwiedzenie pobliskiego parku narodowego Chapada dos Guimarães (piękne czerwone góry z wodospadami – w sam raz na dobry treking), by dopiero dobrze przygotowani następnego dnia wyruszyć do Pantanalu. Klapa za klapą. W całym mieście nie widzieliśmy ani jednego biura organizującego wycieczki (szukaliśmy w standardowych miejscach – dworce lokalne, dworce długodystansowe, centrum, postoje taksówek – nic, zero, nawet brak ogłoszeń – tylko w hostelach byli chętni do pośredniczenia, za te same chore sumy). Postanowiliśmy nie marnować więcej czasu i pojechać do parku narodowego. Autobus odjechał pół minuty temu, zapraszam za 2h. No chyba jakieś żarty. Idziemy na drogę łapać stopa. I łapiemy.. autobus, który rzekomo odjechał przed chwilą. Uff, chociaż tyle. Co prawda autobus podrożał, już nie kosztuje 8R$ tylko 13R$, bez niespodzianki. Zaczynają się góry. Z kierowcą nawet udało się nam dogadać, powiedział (rękoma) że wysadzi nas po drodze, przy głównej atrakcji parku narodowego, wodospadach Veu de Noiva, co okazuje się miejscem pośród niczego, jednak tabliczka informuje nas że jesteśmy na miejscu. Za chwilę widzimy parking i rozpoczyna się nasz ścieżka. Rozpoczyna się od pięknego widoku najwyższego (86m wysokości) z lokalnych wodospadów i od razu kończy – strzałka kieruje nas z powrotem na parking. Jest jeszcze jedna droga, ale tam stoi strażnik i nas zawraca mówiąc że zamknięte. Ok, coś poszło zdecydowanie nie tak. To miał być 6km treking, a nie 200m, i zobaczyć mieliśmy 7 wodospadów, a nie jeden, i to z daleka. Wypytujemy się pracowników parku, nikt nie mówi jednak po angielsku. Podchodzi przewodnik i mówi po angielsku że treking w celu zobaczenia pozostałych wodospadów można odbyć tylko z przewodnikiem. Dobra, dobra, nie z nami te numery. Idziemy do biura władz parku. Tam wreszcie ktoś mówiący po angielsku. Niestety potwierdza informacje od przewodnika oO Informuje nas że ze względu na zły stan techniczny ścieżek od roku możliwe są wizyty tylko z przewodnikiem, ale nie mamy co tu robić bo przewodnika trzeba zamawiać min 3 dni wcześniej, i kosztuje 200R$ (na grupę). Ok.. to może Cidade de Pedra – kamienne miasto (druga największa atrakcja parku) jest możliwe do zobaczenia bez przewodnika? Nie, nie jest (choć potem dodał że czasem w weekendy w określonych godzinach są free wycieczki). No fajnie, fajnie, to co możemy zobaczyć tu i teraz, skoro przyjechaliśmy już, a nie mamy przewodnika? W zasadzie to nic, obok kawałek dalej jest farma na której jest też wodospad, jak zapłacimy właścicielowi to możemy się tam pokąpać... ![]() O nie, nie z nami takie numery. Nie damy zarobić złodziejom, i nie damy się tak zbywać. Już kombinowaliśmy jak tu ominąć strażnika (bo najprawdopodobniej za nim zaczynała się nasza 6km droga), gdy przypomnieliśmy sobie że niedaleko od punktu widokowego była tabliczka "Ryzyko śmierci" i zagrodzona ścieżynka w bok której nikt nie pilnował. No to lecimy. To był dobry wybór. Ścieżka po chwili zaczęła schodzić na dół i zagłębiać się w gęsty tropikalny las. Hmm, ścieżka to dużo powiedziane, gdyż widać że nikt nie chodził nią od dawna. Przez większość czasu wyglądała o tak jednak po odgarnięciu roślin na ziemi wciąż widoczny był lekko wydeptany szlak. Poza kilkoma momentami gdy trasa wiodła przez kamienie (przez co nie było widać gdzie iść dalej) tropienie właściwej drogi nie było bardzo trudne. W zamian zobaczyliśmy piękne motyle śliczne kwiaty dzikiego imbiru i gniazda dzikich os Po jakimś czasie cel naszej wędrówki stał się jasny – zmierzaliśmy do podnóży wodospadu który widzieliśmy wcześniej z góry. Najwidoczniej zabrakło chęci (choć pewnie mówili że pieniędzy) na utrzymanie trasy, i dawna atrakcja popadła w zapomnienie (bo raczej nie z powodu ryzyka śmierci ![]() ![]() Chwilę odsapnęliśmy i można był wracać. Po godzinie ponownego przedzierania się przez chaszcze (oj przydała by się maczeta), wróciliśmy do punktu wyjścia. Nie był to treking naszych marzeń, ale przynajmniej oszukaliśmy system, i nie daliśmy się wykorzystać Brazylijczykom ![]() i cieszymy rozmową z nowo poznanymi znajomymi Od nich też dostajemy namiar na najtańszego z lokalnych przewodników organizującego wycieczki do Pantanalu (185R$, czyli 260zł/os/dzień – niestety gdzieś mi kontakt zaginął, jak odnajdę to napiszę na forum). Dla nas to jednak nadal strasznie drogo. Żegnamy się i łapiemy stopa z powrotem do Cuiaby. Stopa który podwozi nas pod sam hostel, kierowca bowiem twierdzi (tak, tak, zgadliście) że wieczorem jest niebezpiecznie i zawiezie nas pod same drzwi. Już w hostelu, gdy idziemy pod prysznic z przerażeniem odkrywamy że mamy całe nogi pokryte miniaturowymi pajęczakami które wgryzły się w naszą skórę oO Są ich dziesiątki. Najbardziej przypominały one miniaturowe kleszcze, jednak nie przekraczały 0,5mm średnicy. Po początkowej panice zabieramy się za to co pierwotne plemiona opanowały najlepiej czyli metodyczne iskanie. Nie wiemy jak to się skończy, ale co w tym momencie już poradzimy, nic. Uspokajamy się. Następnym razem nie będziemy po prostu w krótkich spodenkach przedzierać się przez dżunglę (ps – do dnia dzisiejszego nie zachorowaliśmy, prawdopodobnie nie były to więc żadne groźne pasożyty). Skupiamy się na bardziej przyziemnych sprawach. Robimy szybki przegląd finansów, kilka kalkulacji i decydujemy się w końcu na modyfikację naszych planów i nieco odważniejszy wariant odwiedzenia Pantanalu. CDN |
Autor: | gixera [ 29 Cze 2014 20:15 ] |
Temat postu: | Re: Oczarowani Brazylią |
Hehehe nie doczytując końca podziwiałam odwagę zapuszczania się w dżunglę, gdzie dotknięcie niektórych roślin moze grozić co najmniej wielkim a-ła! ![]() Rewelacyjna relacja ![]() ![]() |
Autor: | Washington [ 29 Cze 2014 20:24 ] |
Temat postu: | Re: Oczarowani Brazylią |
Co do pytan - mysle ze dobrze upchana 40 dala by rade Jesli chodzi o koszty to standardowo znajdzie sie na nie miejsce w podsumowaniu, czyli juz za odcinek lub dwa ![]() |
Autor: | travelerka [ 30 Cze 2014 14:38 ] |
Temat postu: | Re: Oczarowani Brazylią |
Super się czytało ![]() ![]() |
Autor: | gosiagosia [ 30 Cze 2014 22:48 ] |
Temat postu: | Re: Oczarowani Brazylią |
Napiszę tylko WOOOOW! I jeszcze, że ten ostatni "odcinek" też czyta się super i z uśmiechem na buzi...z fotela. Wyobrażam sobie natomiast te ukłucia strachu i niepewności, które musiały Wam towarzyszyć wtedy. Czasem się zastanawiam czy lubię tego typu "przygody" czy nienawidzę ![]() |
Autor: | ziolo1988 [ 30 Cze 2014 22:54 ] |
Temat postu: | Re: Oczarowani Brazylią |
To teraz podczas mundialu to z tymi cenami to pewnie w ogóle powariowali... |
Autor: | Washington [ 01 Lip 2014 03:11 ] |
Temat postu: | Re: Oczarowani Brazylią |
Pantanal – ciąg dalszy przygód Przemyśleliśmy sobie całą sprawę i stwierdziliśmy że nie stać nas na przepuszczenie kasy za którą jedna osoba mogła by żyć miesiąc w Indiach w dwa dni. No i za co mielibyśmy płacić? Za oglądanie przyrody na bagnach? Możemy to zrobić na własną rękę! A wszystko to możliwe dzięki Transpantaneirze – 145km długości drodze biegnącej z Pocone do Porto Jofre – drodze gruntowej z 122 drewnianymi mostkami przebiegającej przez mokradła. Choć najprawdopodobniej nie zobaczymy z niej anakondy ani widok nie będzie tak fajny jak z grzbietu konia zanurzonego po pas w wodzie – przy naszym budżecie musi to nam wystarczyć. Powinniśmy jeszcze tylko wynająć samochód, na szczęście polskie prawo jazdy wystarcza do prowadzenia pojazdów w Brazylii. Jak to nie da się na następny dzień? Hmm, ok, i tak mamy dwa dni jeszcze w tych okolicach, zarezerwujemy na pojutrze, a najbliższy dzień wykorzystamy inaczej. Tylko jak? W hostelu reklamowali wycieczki do Nobres. Co to jest? Odpalamy grafikę google i wiemy że musimy tam pojechać. Snorkle w krystalicznie czystej wodzie z tropikalnymi rybami pośrodku dżungli – to jest to! Tam, czyli gdzie? Po dogłębniejszych poszukiwaniach odnaleźliśmy 4 nazwy: Rio Salobra, Rio Triste, Lagoa das Araras, Lagoa Azul. Jednak zlokalizować je na mapie to zupełnie inna sprawa. To nie przypadek. By odwiedzić te miejsca nie trzeba przewodnika, trzeba tylko wiedzieć gdzie jechać. A tego nikt nie chce zdradzić. No bo co z tego że nawet znalazłem właściwą rzeczkę na google maps jak ciągnie się ona przez x kilometrów – w którym miejscu można posnorklować? Ano właśnie. Udało mi się tylko znaleźć info że kluczem jest wioska Bom Jardim. Reszty dowiemy się na miejscu. I wyruszyliśmy. Rano spakowaliśmy się, zostawiliśmy rzeczy przy recepcji (to był nasz ostatni nocleg z error rate, tego dnia mieliśmy przeprowadzić się do normalnego hotelu, za normalną stawkę), i poszliśmy stopować. Stopa w Brazylii łapie się łatwo. Ciężej tylko się dogadać z ludźmi ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Wiemy że Rio Salobra powinna być przed samą wioską Bom Jardim, ale nie widzimy żadnych skrętów poza tymi prowadzącymi na prywatne farmy. Ostatecznie więc lądujemy w Bom Jardim (-14.550978,-55.874405). I trafia nas szlag. Do wioski tej prowadzi piękna asfaltowa droga – tyle że bynajmniej nie jest to MT241 od strony Nobres którą jechaliśmy, tylko ta -14.619299,-55.885563 ![]() Pod krystalicznie czystą wodą nadzwyczajna widoczność i ogromne ryby, a na powierzchni nad głowami śpiew papug i dzikie odgłosy tropikalnego lasu deszczowego. To było elektryzujące przeżycie, naprawdę nie do opisania. Nie wiem czy wpływ na moje doświadczenie miało to że kiedyś zajmowałem się słodkowodną akwarystyką – kiedyś czytałem o biotopie przejrzystych wód Ameryki Południowej i rybach je zamieszkujących, teraz mogłem obserwować te ryby w ich naturalnym środowisku – od pięknych pielęgniczek przez niepozorne kąsaczowate Niestety poza rozlewiskiem z którego zaczynało się podwodną przygodę dalszy strumień rzeczki był bardzo wartki, co uniemożliwiało zrobienie zdjęć podwodnym pięknościom. Nie ważne. Te obrazy wyryły się w mojej pamięci prawdopodobnie na zawsze. To była najcudowniejsza ze wszystkich atrakcji jakie widzieliśmy w Brazylii. Zmarznięty lecz szczęśliwy wychodzę z rzeki 2km dalej Całe szczęście w sumie że dostaliśmy kapoki (na co byłem z początku oburzony, jak to, mi, instruktorowi pływania, wciskają kapok?) - silny prąd, niewielka głębokość i liczne meandry skutecznie uniemożliwiły by swobodne unoszenie się na powierzchni. Jakby jeszcze było mało nam wrażeń – wracając spotkaliśmy tego oto pana Nadszedł czas na jezioro papug (wstęp, a jakże, przez prywatną posiadłość -14.562297,-55.870913) – i w tym wypadku żadne zdjęcia nie oddadzą tych odgłosów i dziesiątek przepięknych papug przelatujących między podtopionymi palmami a przynajmniej nie zdjęcia z moim obiektywem (najbliższe kadry jakie udało mi się złapać) Super szczęśliwi wracamy do pousady. Właściciel będzie jechał za 1,5h do Cuiaby. Ee, to podziękujemy, przez półtorej godziny to zdążymy coś złapać, jak nie, złapiemy jego z drogi. Trochę się przeliczyliśmy. Do rozstajów dowieziono nas bez problemu, ale dalej nie chciano nas zabrać, ludzie mówili że nie jadą do Cuiaby, a kawałek nie ma co jechać bo zaraz będzie ciemno, jak nic nie złapiemy to wrócimy sobie do wioski, lepsze to niż wylądować pośród niczego. Jakaś logika w tym była. Niestety, zmrok nas dopadła nim cokolwiek przyjechało. Półtorej godziny już prawie minęło, a właściciel jak nie jechał tak nie jedzie. Wreszcie na horyzoncie pojawia się ciężarówka. Niewiele zastanawiając się zatrzymujemy ją, w takich warunkach nie będziemy wybrzydzać. Całe szczęście dowiozła nas wprost do Cuiaby. Gdzie jedynie z drobną przygodą zmieniamy hotel i zapadamy w kamienny sen (przygoda standardowa – nie możemy znaleźć hotelu, zatrzymuje się samochód którego kierowca mówi że tu jest niebezpiecznie i musimy z nim pojechać - podrzuca nas do celu ![]() ![]() |
Autor: | Washington [ 01 Lip 2014 22:36 ] |
Temat postu: | Re: Oczarowani Brazylią |
Pantanal właściwy – czyli niespodziewane pozdrowienia z Malagi i ich komplikacje Nie znaleźliśmy żadnej wypożyczalni samochodów w samym mieście, wynajęliśmy więc auto z placówki lotniskowej. Na lotnisko powinniśmy byli dojechać jednym autobusem spod hotelu, ale nie dojechaliśmy. Ze względu na rozkopy i roboty drogowe autobus nie podjeżdżał bezpośrednio pod terminal, tylko zatrzymał się na dworcu znajdującym się nieopodal (tak z 2km). Gdzie usłyszeliśmy, że musimy kupić kolejny bilet. O nie, kierowca autobusu, z którego właśnie wysiedliśmy, mówił nam, że dojedziemy na lotnisko bezpośrednio. Nie damy się tak oszukiwać, idziemy na piechotę. Kierunek znaliśmy mniej więcej, ale dla pewności zapytaliśmy stojącego na światłach kierowcy osobówki – co skończyło się tym, że nas podwiózł ![]() (O zwrot 200 euro walczyłem jeszcze przez kolejny miesiąc – dopiero po wymianie 4 czy 5 maili pieniądze wróciły na konto – twierdzili, że to nie możliwe i musiałem już dostać swoje pieniądze). W tej sytuacji o aucie mogliśmy zapomnieć. Obsługa wypożyczalni (brazylijskiej) bardzo nas przepraszała i zapewniała, że chętnie by nam wypożyczyli auto bez depozytu, ale straciliby wtedy pracę. Ale co my mogliśmy zrobić? Zostało nam tylko jedno wyjście – autostop! Czy trudno złapać samochód na bagna gdzie nikt nie mieszka? Nie tak trudno. Poza nieco kłopotliwym wyjazdem z samej Cuiaby (okazało się, że próbowaliśmy łapać auta w dzielnicy czerwonych latarni, gdzie nikt nie chciał się zatrzymać przez dłuższy czas, dopiero nieco nawiedzony zielonoświątkowiec podwiózł nas, wciskając przy okazji dużą ilość ulotek o Chrystusie) do Pocone- wrót do Pantanalu, ostatniej wioski przed mokradłami, trafiliśmy szybko. Za szybko. Niestety wsiedliśmy do auta z dwójką małolatów, którzy jechali ponad 140 km na godzinę po drogach częściowo gruntowych, wyprzedzając wszystkich – pod górkę, na zakręcie, jak tylko się dało. Dodatkowo słuchali brazylijskiego odpowiednika "manieczek" tak głośno, że po raz pierwszy w Brazylii czułem się niebezpiecznie – bałem się, że ogłuchnę ![]() A potem z agentem, który.. rano próbował sprzedać nam wycieczkę na Pantanal! Odebrał klientów z lotniska i wiózł ich na swoje ranczo – nieco zdziwiony (choć my byliśmy chyba bardziej) zabrał nas na pakę. Jak wygląda więc Transpantaneira? Mniej więcej tak z takimi oto mostkami po drodze Czy można coś z niej zobaczyć? Myślę, że niejeden ornitolog marzy o takich widokach Wzdłuż obu stron drogi ciągną się na przemian mokradła i bardziej suche tereny sawanny Co jakiś czas widać rancza i mnóstwo ptaków Po jakimś czasie kierowca stwierdził, że nie ma co nas dalej podwozić, jeśli dziś jeszcze chcemy wracać i byśmy przespacerowali się po okolicy. On wieczorem będzie wracał do miasta i zabierze nas, jeśli do tej pory nic nie przejedzie w powrotną stronę. Więc poszliśmy. Żar z nieba był niemiłosierny, ale gdy człowiek się zmęczy to może sobie usiąść i popodziwiać kajmany najlepiej z bliska lub z bardzo bliska Były wszędzie. Podobno to dobrze – gdy są kajmany nie ma w wodzie piranii ![]() bardzo żałujemy że kapibary zobaczyliśmy tylko na znakach drogowych choć wiedzieliśmy, że niedawno przechodziły obok nas Z powodu strasznego upału nie wytrzymaliśmy do zmroku, kiedy szansa by wyszły była większa i na pace kolejnej terenówki wróciliśmy do Pocone. O dziwo nie udało nam się nic złapać przez ponad godzinę, do Cuiaby wróciliśmy więc wygodnym autobusem (autobusy w Brazylii bez problemu zatrzymują się poza przystankami). Po drodze z dworca postanowiliśmy zjeść w małej burgerowni – tłumy klientów sugerowały dobry posiłek po męczącym dniu. I tam zaczepiła nas Leila, która właśnie wróciła z wycieczki do Polski. Bardzo jej się podobało w naszym kraju i chciała, by nam również spodobało się w Brazylii, dlatego jeśli chcemy zabierze nas jutro z rana na śniadanie, potem na wycieczkę po Cuiabie i na koniec odwiezie prosto na lotnisko. Świetna okazja, by wreszcie porozmawiać trochę więcej z anglojęzyczną mieszkanką Brazylii. Szybko przystaliśmy na ten układ ![]() ![]() Rano zabrała nas na tradycyjne ciasteczka (najlepsze były orzechowe, choć z gujawą też dawały radę) z rejonu Mato Grosso i napoje. Do picia zamawiamy guaranę. Leila (60 lat, wygląda max na 40) mówi, że to dzięki guaranie, która wydłuża życie, wciąż czuje się młodo, a jej babcia dlatego, że piła codziennie sproszkowaną guaranę dożyła 110 lat ![]() Na lotnisko mimo rozkopów dostajemy się o czasie. Czas zacząć podróż powrotną do domu. Najpierw lot do Brasili. Niestety w tym niesamowitym mieście (zaprojektowanym i zbudowanym od podstaw w 1960r, dzięki czemu zyskało miejsce na liście UNESCO) nie mamy czasu wyjść pozwiedzać. Lądowanie i odlot też mamy ze strony niepozwalającej uchwycić kształtu stolicy (a zbudowana ona została w kształcie samolotu ![]() ![]() Podsumowanie – czyli wszystko co dobre w końcu się kończy (i swoje kosztuje) 16 dni podróży, 2 dni dojazdów, 1 dzień w Maladze i 13 dni w Brazylii kosztowały nas 3890zł na osobę. Koszty detalicznie (na osobę) Wydatki przed wycieczką: Przelot i doloty do Malagi/z Paryża, PB – 1223,5zł Loty wewnątrz Brazylii (i jeden autobus rezerwowany online) – 878,35zł Noclegi (kwota zapłacona online wcześniej) – 85,73zł Wydatki na miejscu: w Maladze/Paryżu – 219,25zł w Brazylii– 1210,1zł (czyli 93zł/os/dzień) Nurkowania – 273zł Brazylia była dla nas wyzwaniem – pierwszymi krokami na nowym kontynencie. I na pewno nie ostatnimi. Obaliliśmy mity dotyczące bezpieczeństwa, zakochaliśmy się w przyjaznym i wyluzowanym stylu Brazylijczyków, zauroczyliśmy tamtejszą przyrodą i egzotyką i zniechęciliśmy się na jakiś czas tamtejszymi cenami. Jedno wiemy na pewno – my tam jeszcze wrócimy! |
Autor: | gosiagosia [ 01 Lip 2014 23:21 ] |
Temat postu: | Re: Oczarowani Brazylią |
Muszę przyznać, że i ja oczarowałam się Brazylią - przekaz bardzo sugestywny, czego gratuluję. Piękne zdjęcia, piękne opisy. Ale piszesz, że jest bezpiecznie a mi włos się jeżył na głowie, kiedy wyobrażałam sobie siebie w niektórych opisanych okolicznościach ![]() ![]() |
Autor: | AJAJ [ 02 Lip 2014 09:38 ] |
Temat postu: | Re: Oczarowani Brazylią |
Washington napisał(a): Noclegi (kwota zapłacona online wcześniej) – 85,73zł czy dobrze rozumiem, że wszystkie noclegi w Brazylii kosztowały Was 85,73/os ?? wow!! |
Autor: | Washington [ 02 Lip 2014 12:40 ] |
Temat postu: | Re: Oczarowani Brazylią |
AJAJ napisał(a): czy dobrze rozumiem, że wszystkie noclegi w Brazylii kosztowały Was 85,73/os ?? wow!! aż tak dobrze to nie ma ![]() noclegi w normalnych cenach (4 w Brazylii) kosztowały mnie 245zł/os do tego jedna noc w samolocie i jedna w autobusie, ale to w cenie transportu sumarycznie noclegi podczas 16 dniowej wycieczki wyniosły 401zł/os co i tak jest przyzwoitym wynikiem ![]() ![]() gosiagosia napisał(a): Często Was ostrzegali przed niebezpieczeństwem - nie tylko ze strony ludzi. Z perspektywy czasu: uważasz, że mieliście szczęście czy przestrogi były przesadzone? Bardzo pociąga mnie ten kierunek (Peru, Kolumbia - teraz doszła Brazylia) tylko informacje, które napływają stają się skutecznym "odstraszaczem" od samodzielnej wyprawy ![]() Przestrogi były strasznie przesadzone (i śmieszyły nas po prostu), szczególnie w rejonie Mato Grosso - według lokalnych mieszkańców co chwila ktoś powinien nas mordować, zamiast tego co chwila ktoś nas zaczepiał by sam z siebie zaproponować pomoc i podwózkę samochodem. Nie wiem skąd się brała ta hiperbolizacja, może ma ona jakieś podłoże kulturowe lub historyczne? |
Autor: | migot [ 02 Lip 2014 13:08 ] |
Temat postu: | Re: Oczarowani Brazylią |
Achh.. Mam bilety do Brazylii na dwa tygodnie poczatkiem października... i teraz dopisałam Pantanal do listy must see ![]() |
Autor: | Nesut-biti [ 29 Lip 2014 00:44 ] |
Temat postu: | Re: Oczarowani Brazylią |
Cudowna relacja! Lecę do Brazylii z 3 koleżankami 23.01.-6.02.2015 roku. Macie namiary na jakieś tanie i fajne noclegi? |
Autor: | lucifersam1982 [ 31 Lip 2014 17:01 ] |
Temat postu: | Re: Oczarowani Brazylią |
Rewelacja - mowa oczywiscie o relacji. takze sie wybieram do Brazyli, ale to dopiero w listopadzie. czy moze ktos ma jakies pojecia dot akutalnych? chodzi mi to o sprawy zwiazne z wyzywieniem, piciema... np jak potrzbny jest budzet na dzien (sniadanie na miesice, jakies obiad i kolacja) czy np 2000 pln na 10 dni da rade? noclegi mam juz upatrzone. przez wiekszosc czasu chce posiedziec w rio i sao paulo. dzieki za pomoc. |
Autor: | zawiert [ 19 Sie 2014 22:27 ] |
Temat postu: | Re: Oczarowani Brazylią |
Hej, W Rio i SP ceny rok temu "w martwym sezonie" tj. w połowie października były takie - piszę co pamiętam, ceny w R$: Kokos na plaży - must (!) - 3-5 R$ Caipirinha - 5-10 R$ I... nie pamiętam ![]() Jedzenie żeby się najeść to polecam knajpy typu "bufet". Jest tam kilka wariantów, albo sama pizza do oporu za ok 30 zł (przeliczam), albo wszystko co mają do oporu za ok. 40 zł od osoby + napoje (przy czym wszystko co mają to znaczy kelnerzy przynoszą pizzę w kawałkach albo masz bufet + churrasco = grill). W bufecie pełno dań mięsnych i rybnych a z grilla wszystkie możliwe mięsa w tym polędwica w dowolnej ilości grilowana wedle uznania. Za te pieniądze to w Polsce się tak nie najesz. My jedliśmy kilka razy tutaj: http://goo.gl/Rzlasf Generalnie trzeba pamiętać, że ceny są tam dla Polaka jak w krajach na zachód od Odry, w sumie to po prostu drogo. Zabawki i elektronika - masakra, ale nie po to się tam jedzie. Sprawdziłem teraz historię w banku i mam tak: Kolacje (głodny ja i głodna żona, dużo jedzenia i napoje) - zwykle ok. 150 zł za 2 osoby Helikopter nad wodospadami ![]() Kolacja w Buzios - 120 zł za 2 osoby Więcej nie mogę wyszczególnić, ale jakby co to jest forum o Polonii w Brazylii i tam spytaj, jest kilka osób z Rio ![]() |
Autor: | Robal [ 23 Sie 2014 17:26 ] |
Temat postu: | Re: Oczarowani Brazylią |
Naprawdę niezwykła relacja, bardzo przyjemnie się czyta. Washington jeśli możesz napisz jak wygląda sprawa z szczepieniami. Czy robiliście jakieś dodatkowe a jak tak to ile przed wycieczką. ![]() |
Autor: | yogibabu [ 23 Sie 2014 22:24 ] |
Temat postu: | Re: Oczarowani Brazylią |
Czy ktoś posiada kontakt do agencji, które pomogą z organizacją wycieczki na wodospady po stronie argentyńskiej. Dostałem mail do jednej z hotelu, w którym mam spać i cena 192 reale od osoby to trochę dużo... |
Autor: | tomwie [ 23 Sie 2014 22:53 ] |
Temat postu: | Re: Oczarowani Brazylią |
Trochę rzeczywiście dużo. Pousada el Shaddai, w której ja mam spać organizuje jednodniowe wypady na stronę argentyńska za stówkę. |
Autor: | Katesma [ 24 Sie 2014 09:50 ] |
Temat postu: | Re: Oczarowani Brazylią |
Jak jest z korzystaniem z internetu w Brazylii?mieliscie wykupiony roaming czy kupowaliscie lokalne karty? |
Strona 5 z 8 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |