Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 44 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3  Następna
Autor Wiadomość
#21 PostWysłany: 02 Lut 2014 22:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 26 Gru 2011
Posty: 265
Loty: 140
Kilometry: 285 616
niebieski
Dzień 17 - Sydney - 26.01 Australia Day

Australia Day, obchodzony 26 stycznia to najważniejsze święto narodowe Australii. Upamiętnia ono przybycie na te ziemie w 1788 roku pierwszych statków brytyjskich i postawienie na niej brytyjskiej flagi przez gubernatora Arthura Phillipa. Tego dnia w całym kraju odbywają się festyny i imprezy. Najważniejsze z nich mają miejsce oczywiście w Sydney. Zamierzałem z tego skorzystać tyle ile będę mógł ;-)

Po wyjściu z hostelu okazuje się, że pogoda jak na razie nie dopisuje. Dobrze, że wziąłem kurtkę przeciwdeszczową, bo niestety była potrzebna.

Image

Przy Operze, spod której chyba najwygodniej będzie obserwować wydarzenia mające miejsca w Zatoce Sydney zameldowałem się punktualnie o 11.00. Z resztą nie tylko ja, dziś przewinie się tu wyjątkowo dużo ludzi.

Image

Niektórzy oglądają uroczystości z góry. Za taką przyjemność płaci się od 200, do 300 AUD w zależności od pory dnia i spodziewanej liczby chętnych danego dnia. Dziś podejrzewam, że było bliżej tej górnej granicy cenowej.

Image

Dziś jest dzień Australii, każdy więc powinien mieć flagę - małą, dużą, na koszulce, na czapce, czy torbie. Nie ma znaczenia. Ja też dostałem swoją i nosiłem ją przez cały dzień wetkniętą w moją torbę od aparatu.

Image

O godzinie 11.00 ruszają przygotowania do wielkiej parady jednostek nawodnych - wszystkie chętne jednostki wypływają z zatoki, by później wpłynąć do niej jednocześnie za paradą sydnejskich promów. Nie muszę dodawać, że część jednostek była przyozdobiona.

Image

Image

Image

Image

Image

Wszyscy chcieli na to patrzeć!

Image

11.30, paradę czas zacząć! Na przedzie salut wodny...

Image

a za nim promy i inne jednostki...

Image

Image

Chwilę później pojawił się okręt Marynarki Wojennej (wbrew pozorom to ten w tle, nie nz pierwszym planie ;-) )

Image

i punktualnie w południe oddano salwę z armat u stóp Harbour Bridge przy dźwiękach hymnu narodowego.

Image

Pojawiły się też myśliwce, niestety tylko 3 i nie robiły one jakiegoś specjalnego wrażenia...

Image

W zatoce rozebrzmiała muzyka, do której dwa portowe holowniki w akompaniamencie żaglówek zaczęły wodne tańce.

Image

Tymczasem rzut oka na radar i tak! Już leci!

Image

Qantas 6601 super jumbo leci w naszym kierunku, by uświetnić to wydarzenie niskim przelotem. Pojawił się w chmurach w oddali, by nadlecieć znad wejścia do Zatoki.

Image

Image

Image

Za mostem zmiana kursu w prawo...

Image

i jeszcze jeden przelot, by wykonać bardzo ciasny nawrót.

Image

Image

Image

Image

i to dla mnie tyle co chciałem zobaczyć w rejonie zatoki w ramach Australia Day, bo oczywiście obchody tego święta nie ograniczają się tylko do tego miejsca. Nie zatrzymuję się na plaży pod operą, tylko zmierzam do Circular Quay, by się przenieść w okolice St. James...

Image

Po drodze jeszcze więcej niebieskiego...

Image

... i nie tylko niebieskiego. W innej części miasta odbywało się Colour Dash, czyli połączenie biegu z obrzucaniem się kolorowymi barwnikami na wzór indyjskiego święta Holi. Napotkane dziewczyny wyglądają na zadowolone ;-)

Image

I zgodnie z zapowiedzią, przenoszę się do St. James, gdzie piknik również trwa.

Image

Dla chętnych są też stare piętrowe autobusy, którymi można zwiedzić miasto.

Image

Ja udaję się do budynku Banku Rezerw Australii, w którym to znajduje się muzeum australijskiego pieniądza.

Image

Stara maszynka do drukowania pieniędzy ;-) Dosłownie.

Image

Duży nacisk w muzeum położono na historię produkcji polimerowych banknotów, które to po raz pierwszy wprowadzono właśnie w Australii. Dziś banknoty te Australia eksportuje na cały Świat.

Image

Image

A tu proces produkcji. Najpierw produkuje się arkusz białego polimeru z gotowymi już przeźroczystymi okienkami, później nanosi się kolorową farbę, później czarną, a na koniec dodatkowo zabezpiecza się banknoty dodatkową warstwą błyszczącego polimeru. Ważne, że każdy etap odbywa się jednocześnie z dwóch stron banknotu, dzięki czemu każdy powinien być idealnie wydrukowany.

A teraz czas na carnivale, czyli zlot zabytkowych samochodów z całej Australii.

Image

Od razu zaznaczam, że zrobiłem baaardzo dużo zdjęć. Część z nich zamieszczam, jeśli nie lubisz samochodów, śmiało możesz przewinąć kawałek tego postu ;-)

Na początek Holden - ikoniczna marka australijskiej motoryzacji.

Image

Później już będą samochody o których pewnie Wy możecie mi więcej powiedzieć niż ja Wam. Wspólny mianownik - wszystkie były piękne.

Image

Image

Image

Image

Image

Fiat 128 ;-)

Image

i Mercedes... niestety replika.

<Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Pogoda się poprawia! Zmierzam w kierunku Katedry Św. Marii, przy której ma być wystawa supersamochodów.

Image

Niestety pozostały mi tylko jej niedobitki, bo się skończyła chwilę wcześniej...

Image

Image

Na nabrzeże wracam spacerkiem przez Royal Botanic Garden.

Image

Image

Wielu Australijczyków spędza ten dzień na piknikach w parkach.

Image

Ja z kolei idę w kierunku The Rocks, gdzie odbywać się mają jarmarki związane z dniem Australii. Po drodze jeszcze oczywiście opera z rzadziej oglądanych stron.

Image

Image

Część opery przechodzi remont, więc nie zabrakło typowych dla takich miejsc zasad BHP ;-)

Image

I jeszcze jedno zdjęcie korzystając z dobrej pogody:

Image

Prom przed Harbour Bridge też zapozował:

Image

Niestety Słońce schowało się za wieżowcami centralnej dzielnicy biznesowej.

Image

A na The Rocks zapowiadane atrakcje. Na tym stoisku każdy kto czuł się na siłach mógł dołączyć do zespołu i zagrać melodię na jednym z wielu instrumentów:

Image

Niestety dla mnie, reszta jarmarku miała się ku końcowi co nie do końca rozumiem. Organizatorzy zaplanowali tę część obchodów Dnia Australii do godziny 17.00, podczas gdy dużo ludzi wciąż chciało jeść i kupować.

Image

NA koniec dnia przenoszę się do Darling Harbour, gdzie zaplanowano finał obchodów i pokaz pirotechniczny.

Image

Ludzi tu jak mrówek. Przed samym pokazem nie było jak się ruszyć...

Image

Image

... po z resztą też nie. Pokaz był rewelacyjny. Jednak do hostelu dotarłem ponad godzinę po jego zakończeniu, ale tego można się było spodziewać. Dzień bardzo udany! :)

Kolejna część mojej relacji to początek powrotu do Polski...

Pozdrawiam,
tygrysm ;-)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
Wczasy w Turcji: tygodniowe all inclusive w hotelu niedaleko plaży od 1763 PLN. Wyloty z 2 miast Wczasy w Turcji: tygodniowe all inclusive w hotelu niedaleko plaży od 1763 PLN. Wyloty z 2 miast
Odkryj Deltę Mekongu: Wietnam i Kambodża w jednej podróży z Warszawy za 2900 PLN (z dużym bagażem) Odkryj Deltę Mekongu: Wietnam i Kambodża w jednej podróży z Warszawy za 2900 PLN (z dużym bagażem)
#22 PostWysłany: 02 Lut 2014 22:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 09 Mar 2011
Posty: 6416
Loty: 171
Kilometry: 188 843
srebrny
Dostrzegam wzrost aktywności wraz z ogłoszeniem konkursu.
przypadek :)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#23 PostWysłany: 02 Lut 2014 23:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 26 Gru 2011
Posty: 265
Loty: 140
Kilometry: 285 616
niebieski
Przypadek? Nie sądzę ;-) Mobilizacja w pełni by dokończyć relację :-)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#24 PostWysłany: 04 Lut 2014 00:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 26 Gru 2011
Posty: 265
Loty: 140
Kilometry: 285 616
niebieski
Dzień 18 - Przelot British Airways SYD-SIN-LHR

Ostatni dzień w Australii... pora spakować plecak i w drogę na lotnisko. Lot BA16, którym polecę do Londynu zaplanowany jest dzisiaj na godzinę 16.25. Słynna "trasa kangurów" prowadzi do stolicy Wielkiej Brytanii przez Singapur, gdzie Boeing 777-300ER zmuszony jest do tankowania.

Na lotnisko jadę pociągiem, za który płacę nieco ponad 16 AUD. Tam zastaję kompletnie puste stanowiska odpraw BA. British Airways zajął całą stronę wyspy stanowisk odprawy biletowo-bagażowej. Oznaczało to wykorzystanie 9 stanowisk.

Chwilę później mój plecak był już w drodze do Barcelony. Ja z kolei przeszedłem przez odprawę paszportową i kontrolę bezpieczeństwa.

Image

Pierwszy raz musiałem przejść przez okrągłą maszynę skanującą ciało. Na szczęście maszyna ta nie pokuje obrazu ciała pod ubraniem, lecz tylko pokazuje ludzika, który coś ukywa lub nie. Ja byłem "OK" ;-)

Lotnisko w Sydney nic się nie zmieniło w ciągu ostatniego roku...

Image

Ja idę w kierunku znajdującej się nieopodal bramki numer 10, skąd odbywać się będzie boarding na lot do Londynu. Po drodze jeszcze lotnicze widoki:

Image

Image

Pod bramką nie ma jeszcze "mojego" B77W, jednak widać go zaparkowanego gdzieś w oddali obok 747 Thai i Dreamlinera Jetstara. Na szczęście na tym kontynencie praktycznie nie praktykuje się wożenia pasażerów autobusami po płycie lotniska.

Image

Idę jeszcze na ostatnie zakupy. Postanowiłem się skusić na wypróbowanie reklamowanego tu nowozelandzkiego środka 1Above, który ponoć ma zbawienny wpływ na zmieniających strefy czasowe. Wyczytałem w Internecie bardzo pozytywne opinie na jego temat, więc pobawię się w króliczka doświadczalnego. W powyższych buteleczkach znajduje się 100 ml koncentratu minerałów i witamin - głównie z rodziny B. Zawartość buteleczki należy zmieszać z 900 ml wody i pić taką miksturę przez 5 godzin lotu. Ja mam przed sobą prawie dobę w samolotach, więc wyposażyłem się w 4 buteleczki zamkniete w woreczku spełniającym wytyczne kontroli bezpieczeńswa. Koszt "kuracji" 30 AUD.

Image

Tymczasem nasz samolot został przeciągnięty pod bramkę. Polecimy dziś Boeingiem 777-300ER o rejestracji G-STBG, który nie przepracował nawet pół roku.

Image

Boarding rozpoczął się punktualnie i poszedł bardzo sprawnie. Jak się okazało chwilę później to zapewne dlatego, że na pokładzie w samym economy zostaje ponad 60 miejsc wolnych.

Image

Z rękawa widzę chyba ostatniego kangura jakiego zobaczę w Australii ;-)

Image

Rękaw odbywa się przez dwa rękawy co daje mi szansę na obejrzenie foteli BA w biznesie (Club World):

Image

Premium Economy (World Traveler Plus)

Image

i na samym końcu economy. Tutaj zero zaskoczeń - produkt jest identyczny jak w A380, którym leciałem z Londynu do Hong Kongu. Na szczęście BA zdecydowało się na konfigurację 3-3-3 w klasie ekonomicznej.

Image

Image

Z powodu faktu, że lot jest tak długi zdecydowałem się poświęcić miejsce przy oknie i zasiadłem w fotelu 38C przy przejściu. Fotel B pozostał wolny na obu kolejnych lotach, więc miałem na prawdę wygodnie. Chwilę później kapitan ogłosił, że dziś wyjątkowo szybko zakończyliśmy przyjmowanie pasażerów na pokład i spróbujemy wylecieć 20 minut wcześniej, by być szybciej w Singapurze. Zapowiedział też, że nasz lot będzie dziś stosunkowo krótki i zajmie 7 godzin.

Image

Mniej więcej dwie godziny po starcie dociera do mojego rzędu serwis obiadowy. British Airways nie rozdaje menu w klasie ekonomicznej. Opcje do wyboru na dziś to kurczak z kuskusem lub makaron z serem. Nauczony doświadczeniem, żeby nie brać kurczaka zdecydowałem się na opcję z makaronem:

Image

Oprócz wspomnianej części ciepłej na tacce znalazły się: zimna odmrażana sztywna bułka, solone masło, sałatka ziemniaczana z jakimś sztucznym posmakiem (dużo gorsza od tej znanej z Lufthansy) i nienajgorsze ciastko jabłkowe (nie szarlotka). Sam makaron zaś był nienajgorszy - na pewno lepszy od posiłku, który jadłem w locie do Hong Kongu.

Przelatujemy 11 km nad Alice Springs - środek Red Centre...

Image

Korzystam z faktu, że jeszcze jest jasno za oknami i robię zdjęcie kabiny economy w Boeingu 777 British Airways. Ciekawe, że BA nie zdecydowało się na zastosowanie w tym samolocie oświetlenia mood lighting tak popularnego u innych przewoźników.

Image

Papa Australio!

Image

Na 1,5 godziny przed lądowaniem rozpoczyna się okrojony serwis śniadaniowy:

Image

W pudełku znalazła się mała (nie mniej i tak sztywna w stylu BA) bułka z serem i szynką. Oprócz tego batonik z mlecznej czekolady.

Image

Niedługo później byliśmy już na podejściu do Singapuru.

Image

Ten "przystanek techniczny" oznacza konieczność zabrania ze sobą wszystkich rzeczy z samolotu. Część pasażerów leci do Londynu innym samolotem, ja natomiast kontynuuję podróż tą samą maszyną lecącą dalej jako BA16. Samolot wylądował około pół godziny przed planowanym czasem przylotu, co oznaczało dwie godziny na lotnisku zanim znowu pasażerowie zostaną przyjęci na pokład.

Image

Z jednej strony lotnisko w Singapurze ma wysokie oceny wśród pasażerów, jedna rzecz mnie bardzo denerwuje - fakt, że kontrola bezpieczeństwa i skanowanie kart pokładowych odbywa się przy wejściu do poczekalni w bramce. Oznacza to, że nawet osoby, które spędziły ładne kilka godzin w samolocie teraz na postoju teoretycznie technicznym muszą jeszcze raz przejść kontrolę bezpieczeństwa. Ja dodatkowo miałem "szczęście" i zostałem wylosowany do kontroli śladów materiałów wybuchowych... na prawdę super ;-) A sama poczekalnia wygląda tak:

Image

Przeczuwałem, że coś jest nie tak gdy zobaczyłem wzmożoną aktywność agentów przy ich biurku. Chwilę później pojawił się kapitan drugiej załogi naszego 777, który przejął mikrofon i bardzo przeprosił wszystkich, lecz okazało się, że samolot w tym momencie nie jest zdolny do lotu. Wyjaśnił, że w tym samolocie znajdują się trzy panele sterujące m.in. oświetleniem kabiny, systemem rozrywki, ale także kilkoma systemami przydatnymi przy ewakuacji. Do lotu potrzebny jest przynajmniej jeden panel, ale wygląda na to, że żaden z trzech nie działa. Powiedział, że samolot mechanicznie jest w porządku i mógłby ten lot wykonać, ale było by ciemno w kabinie i przepisy bezpieczeństwa na to nie pozwalają. Lokalni technicy z bazy Singapore z drugim kapitanem obsługującym ten lot już ponoć działali, by wszystko naprawić. Kapitan powiedział też, że ta usterka jest bardzo nietypowa i technicy są w kontakcie z Boeingiem by znaleźć jej przyczynę. Na ten moment lot opóźniony jest o jedną godzinę. Kapitan powiedział, że spóźnimy się do Londynu, ale zapewnił że zrobią wszystko by nadgonić w powietrzu tyle ile będą w stanie. Powiedział też, że BA będzie wszystkich przebookowywać na kolejne loty jeśli ktoś spóźni się na swoją przesiadkę. Bardzo mi się podobało, że kapitan został do dyspozycji pasażerów i odpowiadał na wszelkie pytania osób, które chciały z nim zamienić kilka słów. Przysłuchiwałem się tym rozmowom i wielu pasażerów dosłownie panikowało - jeden wyciągnął wniosek, że to na pewno coś z klapami, jednak kapitan kategorycznie temu zaprzeczył. Po 45 minutach od planowanej godziny wylotu do Londynu kapitan powiedział, że problem wynikał z faktu, że wypięła się jakaś wtyczka. Grunt, że samolot jest bezpieczny i gotowy do lotu. Boarding odbył się na prawdę szybko i niedługo znaleźliśmy się w powietrzu. Samolotu nie muszę już opisywać, więc opiszę posiłki ;-)

Tym razem na wieczornym serwisie do wyboru jest pasta i jeśli dobrze pamiętam wołowina ;-) Dziwne swoją drogą, że nie zostałem uprzedzony, że pasta jest z sosem bolognese. Mi akurat wszystko jedno, ale to mogłoby zachęcić osoby niejedzące mięsa do wyboru właśnie tej opcji. Oprócz całkiem niezłego makaronu na tacce znalazły się: woda, bułka (odmrażana, zimna i sztywna, a jakże ;-) ), masło solone, sałatka z serem fetopodobnym i bardzo smaczny mus.

Image

Po zjedzeniu tej porcji zapadłem w sen. Muszę przyznać, że fotele World Traveler w BA są na prawdę bardzo wygodne, a sztywne rogi zagłówka bardzo ułatwiają sen. Obudziłem się nieopodal domu... ech, jakby nie mógł już lądować ;-)

Image

Na pocieszenie przyszło śniadanie... tym razem wybór to omlet lub angielksie śniadanie. Jeśli czytaliście dokładnie tę relację to wiecie co wybrałem ;-)

Image

W ciepłej porcji z omletem przywędrowały do mnie ziemniaki i grzyby - całość w sosie pomidorowym. Oprócz tego okropny sztywny croisant (a może Brytyjczycy tak lubią? ;-) ), sok pomarańczowy i woda.

Ale przyspieszyłem ten ponad trzynastogodzinny lot... Na Heathrow musieliśmy dostać wysoki priorytet, gdyż obyło się bez żadnych holdingów. Wylądowaliśmy lekko przed 6:00, co oznaczało 40 minut opóźnienia. Bardzo mi się podobało jak British Airways poradziło sobie z kwestią przebookowań. Jeszcze na pokładzie samolotu wszyscy, którzy nie mogli zdążyć na swoje kolejne połączenia zostali poinformowani na jakie loty są przebookowani i o której dolecą na miejsce. Ja na szczęście powinienem zdążyć na mój lot do Barcelony, co oznacza że nie stracę biletu na powrót do Warszawy.

Image

Samolot parkuje przy satelicie C terminala 5, co oznacza podróż pociągiem do części A terminala.

Dzień 19 Przelot British Airways LHR-BCN + Przelot Austrian BCN-VIE-WAW

Jeszcze tylko zeskanowanie karty pokładowej, szybka kontrola bezpieczeństwa i jestem po stronie airside T5. Zdziwiłem się, że tak szybko poszło - wszystko zajęło mi mniej niż 20 minut. Świetnie, mam jeszcze czas na kupienie kanapki w Pret A Manger ;-)

Image

Niedługo później na ekranie pojawiła się informacja, że mam iść do bramki A22.

Image

Podróż do Barcelony przebiegła bezproblemowo. Samolot wypełniony był w około 70% - siedząc w miejscu 7A miałem miejsce obok siebie wolne.

Image

Coś stało się z urządzeniem odtwarzającym film z instrukcją bezpieczeństwa (wyglądało jakby kaseta video się zacięła ;-) ). Oznaczało to manualne safety demo. Chwilę później byliśmy już w powietrzu.

Image

Dzisiejsze śniadanie to znana mi już sztywna i sucha buła z serem i szynką... dobrze, że byłem w Pret'cie ;-)

Image

Godzinę później byliśmy już nad Pirenejami i szykowaliśmy się do lądowania.

Image

Jeszcze tylko zdjęcie Airbusa A320 G-EUUL, którego nie byłem w stanie dostrzec na Heathrow:

Image

Błyskawiczna kontrola paszportowa i odbiór bagażu. Mój na szczęście doleciał bez problemu z Australii. Mając przed sobą trochę ponad 3 godziny czekania na lotnisku na mój lot do Wiednia Austrianem idę spróbować nadać bagaż. W Barcelonie Austrian odprawiany jest przy stanowiskach Lufthansy:

Image

Wykorzystywanych jest 5 stanowisk: jedno dla klasy first (Star Gold), jedno biznes, jedno economy i dwa stanowiska do oddawania bagażu. Ja odprawiam się w jednym z czterech urządzeń do samodzielnej odprawy. Mój bagaż szybko znalazł się na taśmie... tak szybko, że zorientowałem się jak już jechał, że zapomniałem zdjąć przywieszki z kodem kreskowym z Sydney... no cóż... może doleci do Warszawy z dwoma kodami.

Strefa airside w Terminalu 1 w Barcelonie prezentuje się na prawdę dobrze.

Image

Nie mam jednak ochoty na włóczenie się po lotnisku, idę więc do saloniku biznesowego. Prezentuje się on identycznie jak opisywany już wcześniej salonik w strefie Non-Schengen. Niestety było trochę mniej przekąsek do wyboru.

Wyczerpawszy limit darmowego internetu (15 minut + 30 minut dla gości saloniku) zająłem się grą w Theme Hospital. Kto jeszcze pamięta? ;-) Tak mnie wciągnęło, że niemal bym przegapił godzinę boardingu, gdyż zegarek w moim telefonie chodził jeszcze według czasu brytyjskiego. Na szczęście jednak się zorientowałem. Tu już nie jest tak różowo i do samolotu wiezie nas autobus...

Do Wiednia polecimy Airbusem A320 OE-LBX w malowaniu Star Alliance. Samolot ten ma 12 lat i do lipca 2012 roku pracował dla Finnair. Aktualnie loty tą maszyną wykonuje Tyrolean.

Image

Siedzę dziś w fotelu 25A, więc wybieram tylne wejście.

Image

Samolot ten został wyposażony w znane z Lufthansy cienkie fotele Recaro slimline.

Image

Image

Nie wiem od czego to zależy, że czasem mi wygodnie w tych fotelach, a czasem nie. Dziś było mi wygodnie ;-)

Image

Samolot wyposażony był w ekraniki w panelach nad pasażerami. Muszę przyznać że video bezpieczeństwa Austrian jest najgorszym video tego typu jakie widziałem do tej pory... masakra!

Startujemy! Żegnamy Barcelonę - teraz już będzie tylko zimniej :(

Image

Serwis na dziś to albo batonik, albo słona przekąska. Do tego napój.

Image

Nadchodzi dokładka napojów dla chętnych ;-)

Image

Trasa wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego jest bardzo ciekawa. Mijamy Niceę:

Image

i Monte Carlo:

Image

Lecimy także nieopodal Wenecji:

Image

Kapitan co jakiś czas się odywa i mówi co widać pod samolotem. Tuż przed lądowaniem pojawia się jeszcze na ekranikach tablica odlotów kolejnych lotów z Wiednia. Jest i mój lot do WAW ;-)

Image

Do terminalu odwiózł nas autobus. Lot do Warszawy odbędzie się z bramki w strefie F, która wygląda bardzo elegancko:

Image

Chyba nic nie opisuje lepiej mojego powrotu do domu niż ta koszulka...

Image

Do kolejnego samolotu niestety dowiezie nas autobus... Temperatura na zewnątrz wcale nie jest już przyjemna, a ja nie miałem kurtki zimowej... Chciałem się przelecieć Fokkerem, a Austrian dokonał podmianki na Q400, za którym nie przepadam.

Image

Samolot jest pełny:

Image

Serwis w drodze do Warszawy jest identyczny jak w Airbusie do Wiednia:

Image

Za oknem ciemno i kompletnie nic nie widać... w końcu przebijamy się przez chmury nad światłami Warszawy i zaczyna być czuć jak tu wieje - samolotem rzuca na wszystkie strony, ale w końcu lądujemy. Widząc przenoszony przez wiatr śnieg lecący w poprzek drogi kołowania poczułem się jak bym był conajmniej na jakiejś stacji polarnej... Pora wracać do codzienności ;-)

Już teraz dziękuję Wam, że czytaliście tę relację ;-) To jeszcze nie koniec! Jutro moje małe podsumowanie ;-)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#25 PostWysłany: 05 Lut 2014 23:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 05 Lut 2014
Posty: 1
Hejka! Super opowieść :) Bardzo fajnie mi się czytało Twoją relację, czekałam na nowe wpisy. Ciekawa jestem ile kosztował Cię ten wyjazd (w całości). Mógłbyś zrobić takie podsumowanie, podając ceny biletów lotniczych, autobusowych, hoteli, wyżywienia itp.? :) Druga sprawa, prowadzisz może jakiegoś bloga, albo prowadzisz konto na facebooku, na którym można by sobie przeczytać i obejrzeć relację z innych Twoich podróży? Pozdrawiam :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#26 PostWysłany: 06 Lut 2014 00:31 
Redaktor F4F
Awatar użytkownika

Rejestracja: 07 Lis 2010
Posty: 6143
Loty: 228
Kilometry: 534 135
Cytuj:
Idę jeszcze na ostatnie zakupy. Postanowiłem się skusić na wypróbowanie reklamowanego tu nowozelandzkiego środka 1Above, który ponoć ma zbawienny wpływ na zmieniających strefy czasowe. Wyczytałem w Internecie bardzo pozytywne opinie na jego temat, więc pobawię się w króliczka doświadczalnego. W powyższych buteleczkach znajduje się 100 ml koncentratu minerałów i witamin - głównie z rodziny B. Zawartość buteleczki należy zmieszać z 900 ml wody i pić taką miksturę przez 5 godzin lotu. Ja mam przed sobą prawie dobę w samolotach, więc wyposażyłem się w 4 buteleczki zamkniete w woreczku spełniającym wytyczne kontroli bezpieczeńswa. Koszt "kuracji" 30 AUD.


I jak się sprawdziła ta magiczna receptura ?
_________________
Image

https://www.instagram.com/jiku_ty_dziku/ | Serduszka i piwo :D
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#27 PostWysłany: 06 Lut 2014 12:28 

Rejestracja: 05 Sty 2012
Posty: 155
Czy można gdzieś to dostać w Polsce? Lub coś podobnego?
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#28 PostWysłany: 06 Lut 2014 14:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 09 Lut 2013
Posty: 1649
niebieski
http://1above.myshopify.com/ - powinni wysłać do Polski. Może da się to zastąpić "końską dawką witamin"?
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#29 PostWysłany: 07 Lut 2014 16:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Sty 2014
Posty: 181
Loty: 24
Kilometry: 39 364
tygrysm napisał(a):
Pan cały czas stał na tarasie i opowiadał jak teraz Twój drewniany taras (deck) będzie błyszczał ;-)

:lol:

Image
Polska/Sosnowiec - październik 2013.

Mógłbyś wrzucić więcej zdjęć z Waitomo Caves?

Rewelacyjna relacja, uważam ją za jedną z lepszych jakie czytałem. Pieczołowitość w opisywaniu szczegółów, wszelkie alegorie, wtrącenia i historie najwyżej klasy! Nie wypada pominąć kunsztu fotografa, niektóre zdjęcia wyjątkowo piękne! Super przygoda! ;)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#30 PostWysłany: 07 Lut 2014 22:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 26 Gru 2011
Posty: 265
Loty: 140
Kilometry: 285 616
niebieski
Zgodnie z obietnicą podsumowujemy ;-) Wybaczcie proszę kolejne opóźnienie - tytuł relacji chyba niestety zobowiązuje ;-)

Podsumowanie

Jak zapowiedziałem, tak zrobiłem - przeleciałem 27972 mile, spędziłem ponad dwie doby w powietrzu oraz ponad dobę w autobusach przemierzając Aotearoa. Czy było warto? ;-) Tak! Ale czy bym tam wrócił? Chyba jednak nie. Przy całej sympatii do Nowej Zelandii i ludzi kiwi, wolę uśmiech i bezproblemowość Australijczyków i przy następnej mojej wypraiwe w tej rejony nie czułbym potrzeby skoku przez Morze Tasmana.

A jaka jest Nowa Zelandia? Piękna, zielona, czysta, niezniszczona przez człowieka, ale w moim odczuciu nie na tyle wyjątkowa, by czuć potrzebę powrotu. Wielkim plusem tego kraju jest jego zróżnicowanie przy relatywnie niewielkich odległościach, które należy pokonać by całkowicie zmienić krajobraz. Z drugiej strony zaś nie można ukrywać, że odległość z perspektywy Europejczyka nie jest barierą łatwą do pokonania. Poza tym Nowa Zelandia jest krajem drogim (choć nie droższym od Australii). Jeżeli będziecie mieli okazję się wybrać w ten zakątek Świata to polecam właśnie ze względu na mnogość krajobrazów, łatwość zwiedzania i wszechobecne kolory. A jeśli będziecie mieli okazje uciec w środku polskiej zimy, to już w ogóle.

Koszty

Jeśli wierzyć mojemu magicznemu plikowi w Excelu, całość rzeczy, które mogłem zaplanować (loty, noclegi, transport na miejscu, część biletów do atrakcji) wyniosła mnie niecałe 8000 zł. Koszt ten wynika z faktu, że spałem w większości miejscach w hotelach, które złowiłem w promocji -50% Accora, gdybym został przy hostelach, ta część podróży zamknęłaby się w 6000 złotych. Niewiele więcej by wyszło w przeliczeniu na osobę, gdyby jechać w dwie osoby i dzielić się kosztami noclegów.

Podziękowania

No i oczywiście nie może się obyć bez tego akapitu. Dziękuję, że dotrwaliście do tego momentu, lajkowaliście i komentowaliście! Podkreślę poraz nie wiem który, że to motywuje, by na koniec dnia usiąść i poświęcić 2 godziny, by Wam coś napisać :-)

No i dziękuję rodzince, która cały czas czytała relację :-)

Następna relacja

Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym już nie kombinował nad kolejnym wyjazdem ;-) A konkretnie nad dwoma, choć nie wiem czy z jednego z nich będę w stanie napisać relację, bo jadę w towarzystwie moich znajomych. Spróbujemy - już w czerwcu zapraszam Was do krainy lodu!

Image

a później? We wrześniu spalimy mile... mile lotnicze oczywiście ;-) Postanowiłem się pozbyć mil Miles&More, FlyingBlue i BAEC i wymienić je na loty po Ameryce Północnej. Dodam, że dużo lotów w tym część w amerykańskim First ;-) Będzie Toronto, Montreal, Calgary, Nowy Jork, Washington, Yellowstone, San Francisco i okolice Las Vegas :-) Do tego dokupiłem tani lot do Toronto i powrót z Newark Dreamlinerem BA.

Image

To jak? Do napisania za pół roku :-) Jeśli macie ochotę o coś pytać, to pytajcie, a ja zaraz odpowiem na pytania, które się nagromadziły ;-)

Pozdrawiam,
tygrysm
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#31 PostWysłany: 07 Lut 2014 22:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 26 Gru 2011
Posty: 265
Loty: 140
Kilometry: 285 616
niebieski
Portobello, dziękuję, cieszę się że Ci się podobało :-)

Podsumowanie masz troszkę powyżej :-) Żeby było dokładniej:

bilet z Barcelony do Auckland i z powrotem przez Sydney do Barcelony: około 2400 zł
Bilety na loty krajowe: około 350 zł
Bilety na autobusy, wycieczki całodniowe w ramach Flexipassa: 838 zł
Noclegi: około 3000 zł (to można było zdecydowanie potanić)
Wstępu, atrakcje, lokalny transport: około 1300
Jedzenie, utrzymanie: około 2000 zł

Jestem na fb, ale nie bloguję tam ;-) Podeślę Ci zaraz na PW linki do moich innych relacji, bo wg. regulaminu nie mogę tu podawać linków do innych forów.

Też pozdrawiam! :)

JIK, sprawdziła się! Albo mikstura albo efekt placebo, ale nie miałem żadnych problemów ze zmianą czasu o te 10 godzin. Widziałem sporo pozytywnych opinii w Internecie, w tym jakąś od członka załogi pokładowej jednej z dużych linii, więc chyba działa :-)

RomeY, Nie, na razie 1Above jest dostępne tylko w Nowej Zelandii i Australii lub przez Internet, ale z tego co czytałem ma się to szybko zmienić.

BartoszSz, :-) Po prostu Tesco mi nie po drodze :-)

Niestety zdjęć z Waitomo Caves więcej nie mam, bo tam nie można było robić zdjęć, bo flash powoduje, że larwy przestają świecić. Te jak nie świecą, to nie łapią pożywienia i giną. Można za to znaleźć kilka oficjalnych zdjęć: http://www.waitomo.com/Glowworm-Caves/P ... llery.aspx

Cieszę się, że relacja przypadła Ci do gustu :-) Daj znać jeśli masz ochotę poczytać więcej to podeślę więcej linków ;-)

Pozdrawiam z... z pracy ;-)
tygrysm
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#32 PostWysłany: 07 Lut 2014 22:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19 Wrz 2010
Posty: 243
Loty: 68
Kilometry: 170 743
niebieski
Ciekawe, ze wiekszosc z kilku (kilkunastooosobowej) ekipy, ktora leciala tymi lotami co ja do/z Nowej Zelandii miesiac temu, stwierdza dokladnie to co Ty - ze owszem, jest to piekny kraj, ale chyba nie na tyle, aby tam wrocic. Osobiscie uwazam, ze chyba to troche przereklamowane miejsce. Jesli mialabym w przyszlosci wybor, to rowniez wybralabym Australie. Spedzilam tam tylko jeden dzien, akurat trafiajac na slynne swieto, ale wystarczylo to aby zachwycic ;)

Zapomnialam dodac ze relacja swietna! Chetnie poczytam cos znowu w przyszlosci :)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#33 PostWysłany: 07 Lut 2014 23:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 26 Gru 2011
Posty: 265
Loty: 140
Kilometry: 285 616
niebieski
Już dużo razy słyszałem podobne opinie o Nowej Zelandii :-) Nie mniej jednak zawsze warto pojechać i samemu się przekonać ;-)

Ja w zeszłym roku spędziłem 3 tygodnie w Australii i strasznie polecam wszystkim - ze względu na przesympatycznych ludzi, bezproblemowość w każdym możliwym wydaniu i... zwierzęta :-) Australia wciąga
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#34 PostWysłany: 07 Lut 2014 23:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19 Wrz 2010
Posty: 243
Loty: 68
Kilometry: 170 743
niebieski
Jaka zrobiles trase? (chodzi mi o te 3 tyg w Australii) ;)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#35 PostWysłany: 07 Lut 2014 23:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 26 Gru 2011
Posty: 265
Loty: 140
Kilometry: 285 616
niebieski
Lądowałem w Melbourne, później Sydney, przeskok do Auckland i Queenstown w NZ, później powrót do Brisbane, Cairns i Uluru :-)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#36 PostWysłany: 08 Lut 2014 00:08 

Rejestracja: 03 Sty 2012
Posty: 1843
niebieski
tygrysm napisał(a):
Już dużo razy słyszałem podobne opinie o Nowej Zelandii :-) Nie mniej jednak zawsze warto pojechać i samemu się przekonać ;-)

Ja w zeszłym roku spędziłem 3 tygodnie w Australii i strasznie polecam wszystkim - ze względu na przesympatycznych ludzi, bezproblemowość w każdym możliwym wydaniu i... zwierzęta :-) Australia wciąga


Ach te australijskie zwierzęta:


A co do NZ to ja ruszam równo za tydzień. Nakupuję tego cudu na jetlag.
Góra
 Profil Relacje PM off
tygrysm lubi ten post.
 
      
#37 PostWysłany: 08 Lut 2014 12:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 26 Gru 2011
Posty: 265
Loty: 140
Kilometry: 285 616
niebieski
Nooo :-) Pewnie ;-)

Image
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
Gaszpar lubi ten post.
 
      
#38 PostWysłany: 09 Lut 2014 13:19 

Rejestracja: 11 Cze 2013
Posty: 6
Bardzo chętnie też poczytam inne relacje, szczególnie te z Austali! Poproszę też jakieś linki na PM. Mi się marzy wyjazd do Nowej Zelandi więc nie ukrywam zachwytu nad tą relacją! Cudo!!!!!
Ciekawa jestem kolejnych podróży tzn relacji, zwłaszcza że także w czerwcu wybieram się na tydzień na Islandię z ekipą :)
No nie wspomnę już o Stanach!!!

Pozdrawiam :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#39 PostWysłany: 09 Lut 2014 16:23 

Rejestracja: 03 Sty 2012
Posty: 1843
niebieski
Widzę, że w USA też planujesz pełną pętlę samolotem. Znowu bez wypożyczania auta?
Pewnie o tym wiesz, ale domestic F w USA nie daje nawet wstępu do saloników (jeśli nie masz statusu).
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#40 PostWysłany: 09 Lut 2014 18:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 26 Gru 2011
Posty: 265
Loty: 140
Kilometry: 285 616
niebieski
sajko, cieszę się że Ci się podobało :-) zaraz Ci wyślę linki na PW w tym do relacji z Australii i Nowej Zelandii sprzed roku ;-)

blasto, nie - tam w niektórych miejscach na pewno wypożyczę samochód, bo inaczej się nie da. Na pewno w Calgary (parki narodowe na północ od Calgary to bajka ;-) ), Yellowstone i Las Vegas :-)
Wiem, niestety statusu wpuszczającego do saloników mieć nie będę, ale nadal mam kartę Priority Pass ;-)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 44 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group