Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 17 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 07 Lut 2015 23:29 

Rejestracja: 06 Mar 2014
Posty: 84
Witam w kolejnej mojej relacji z podróży. Dziękuje za trafienie tutaj i mam nadzieję, że będziecie się Wam dobrze czytało. Spodziewajce się dużej ilości zdjęć, bo zrobiłem ich ponad 800 ;) Na końcu postaram się dać trochę informacji praktycznych.

Wstęp

Gdy u nas jest 25 stopni, to ludzie nie pracują, a szkoły są zamkniętę. Jest za gorąco - powiedział właściciel Holiday Village Nuorgamin Lomakeskus

W grudniu cierpieliśmy z gorąca w Azji, tym razem czas było pocierpieć w Finlandii. Choć tym razem z zimna ;)
Jak co roku trzeba było zdecydować o kierunku zimowej podróży. Propozycji było dużo: Wyspy Zielonego Przylądka, Bałkany, Islandia, Kirgistan, Kazachstan, Sri Lanka, Meksyk, Portugalia i wiele innych. Szukałem tego wszystkiego przez dobre kika miesięcy. Ostatecznie padło na Laponię. Destynacja zatem została ustalona. Teraz pozostało szukanie informacji na temat atrakcji na miejscu, a potem ułożenie jakiegoś sensownego planu. I z tym był kłopot - cały czas wychodził za drogi. Kombinowałem z przelotami, rozkładem hoteli itp., ale nic to nie dawało. Największym problemem były godziny lotów. Lot HEL-IVL odbywał się rano. Oznaczało to, że musielibyśmy przylecieć do fińskiej stolicy dzień wcześniej oraz tam nocować. Żeby nie było za łatwo, to lot TKU-GDN również był dosyć wcześnie, przez co trzeba było nocować w Turku podczas drogi powrotnej. I te, z pozoru nieistotne przeciwności losu, znacznie podwyższały koszt pierwotnego planu. No właśnie - pierwotnego ;) Po kolejnej nieudanej próbie zbicia ceny w dół pomyślałem o pociągu. Mianowicie chodzi o nocną kolej z Helsinek do Rovaniemi. Dzięki temu odpadał jeden nocleg. Robiło się ciekawie. Zacząłem do tego dogrywać autokary i hotele. Po końcowym podsumowaniu byłem całkiem zadowolony z efektu. Udało się obniżyć cenę o około 1000 PLN. Ostateczny harmonogram przejazdów kształtował się tak:

20.01 WMI-GDN FR 21:40-22:30 B737-8AS (FR3099)
21.01 GDN-TKU W6 9:15-11:40 A320-232 (W61751)
21.01 Turku-Helsinki Onnibus 14:00-16:00
21.01-22.01 Helsinki-Rovaniemi VR 18:52-7:43
22.01 Rovaniemi-Kaamanen Eskelisen Lapin Linjat 11:45-17:15
23.01 Kaamanen-Nuorgam Gold Line 12:20-15:55
25.01 Nuorgam-Inari Gold Line 11:05-14:10
27.01 Inari-Ivalo lotnisko Ilmari Slant 8:15-9:30
27.01 IVL-HEL DY 10:45-12:20 B737-8JP (DY5633)
27.01 Helsinki-Turku Onnibus 14:45-16:45
28.01 TKU-GDN W6 12:10-12:35 A320-232 (W61752)
28.01 GDN-WMI FR 16:00-16:45 B737-8AS (FR3098)

Image

Krótkie opisy miejsc, w któyrch byliśmy:

Kaamanen
Wioska znajdująca się na drodze E75 w gminie Inari. Mieszka w niej około 200 osób. Położona jest przy rzece i wśród okolicznych lasów. Znana z dobrych miejsc do obserwacji ptaków.
Nuorgam
Wioska znajdująca się przy granicy z Norwegią w gminie Utsjoki. Mieści się nad rzeką Teno, która znana jest z dobrych połowów łososia. W okolicy znajdują się również Wzgórza Nuorgam. Miejscowość tworzą domy rozciągnięte wzdłuż drogi 970. Ciągnie się ona z Karigasniemi i została uznana za najpiękniejszą drogę Finlandii. Stoi tu kamień symbolizujący najbardziej północny punkt Unii Europejskiej i Finlandii.
Inari
Stolica ludzi Sami. Leży w gminie o tej samej nazwie oraz nad jeziorem... także o tej samej nazwie ;) Obejrzeć tu można muzeum poświęcone Laponii - Siida oraz drewniany kościół z 1760 roku. Latem można wypoczywać nad jeziorem Inari lub, jak kto woli, Morzem Sami :) Dociera tu sporo turystów, więc baza noclegowa jest dobrze rozbudowana.

Hotele

Gdańsk-Hotel Hampton by Hilton Gdansk Airport
Kaamanen-Kaamasen Kieravi
Nuorgam-Holiday Village Nuorgamin Lomakeskus
Inari-Holiday Village Inari
Turku-Omena Hotel

Główny cel podróży:
Oczywiście zorza polarna! Jak z tym wyszło? O tym przeczytacie w relacji ;)

Plan podróży-jest! Atrakcje na miejscu-są! Hotele-są! Cel podróży-jest! A zatem możemy kończyć wstęp i zaczynać właściwą część relacji ;)

Ważne: to nie była podróż budżetowa. Ot taki feriowy wyjazd z mamą ;) Lowcostowy charatkter wyjazdu mogły ratować jedynie niskie ceny przejazdów i przelotów oraz to, że dwa razy żywiliśmy się w supermarkecie.

Dzień 1
Przygoda rozpoczęła się na lotnisku w Modlinie. Pierwszą czynnośćią, jaką wykonaliśmy po wejściu, było nadanie bagażu. Mianowicie sporego plecaka górskiego. Pomimo tego, iż ważył tylko 8 kg, to przez jego rozmiary nie nadawał się na podręczny. Mieliśmy ze sobą również plecak szkolny i małą walizkę, ale one mieściły się w dozwolonych wymiarach. Kontrola bezpieczeństwa trwała dłużej niż zwykle. Strażnicy byli dosyć dokładni ;) Cóz, jak dla mnie to dobrze ;) Po sukcesywnym przejściu przez kontrolę poszliśmy kupić coś do jedzenia. Następnie udaliśmy się pod bramkę, z której miał odlecieć samolot do Gdańska. Chciałem zrobić zdjęcie, ale okazało się, że zapomnieliśmy z domu karty pamięci do aparatu. Było to pierwsze nieprzygotowanie do podróży. Niestety było ich więcej ;) Nie znaleźliśmy nigdzie karty na lotnisku. Pomyśleliśmy, iż dostaniemy ją w Gdańsku. Żeby się nie nudzić zacząłem czytać książkę. Kilkanaście minut później zaczął się boarding. Strasznie się on przedłużał. W kolejce staliśmy około 30 minut. W międzyczasie obsługa nadrywała karty pokładowe w celu oszczędności czasu. Typowe dla Ryanair'a. Naszym samolotem był Boeing 737 o numerach EI-ENW, czyli 4 latek. Mieliśmy do dyspozycji siedzenia o numerach E i D, więc o oknie można było zapomnieć. O ile lot minął spokojnie, to lądowanie było jego przeciwieństwem. Rozbrzmiały gwizdy, a zewsząd słychać było klaskanie :) Podsłuchałem również interesującą rozmowę, w której padło dobre pytanie: Ej, to my jedziemy do starego terminala, bo w nowym to tam Sasy i Lufy mają wykupione, nie? Ach te biedne Rajanery :) Po spacerze do terminala powędrowaliśmy odebrać bagaż. Oprócz naszego plecaka na taśmie była tylko jedna walizka (albo plecak, nie pamiętam). Następnie przeszliśmy się do Hotelu Hampton, który znajduje się tuż przy lotnisku. Zdjęcia z telefonu, więc wybaczcie jakość ;)
Image

Image
Zawsze się zastanawiam czy rzeczywiście by nie chcieli zapłaty, gdybym był niezadowolony :D My na szczęście byliśmy zadowoleni :)
Image
Wybraliśmy go głównie ze względu na lokalizację, ale mogę powiedzieć, że to był dobry wybór. Pokoje były czyste, duże i ładnie urządzone. Łożka wygodne i szerokie. W toalecie również nie dopatrzyłem się wad. Następnego dnia musieliśmy wcześnie wstać, toteż niedługo po przyjściu poszliśmy spać.
Dzień 2
Obudziliśmy się około 7. Kilka minut później byliśmy już w drodzę na śniadanie. Wybór nie był specjalnie duży, ale jak najbardziej wystraczający. Zjadłem płatki, kanapkę z nutellą i miskę oliwek. Po wymeldowaniu się i wyjściu z hotelu oczywiście poszliśmy w stronę terminalu. Lekko padał śnieg. Na lotnisku byliśmy za wcześnie. Nie było jeszcze stanowisk do odprawy, jednak do kilkunastu minutach się pojawiły.
Image

Image
W wizzairze mieliśmy wykupiony duży bagaż podręczny i rejestrowany. Bardzo podwyższyło to koszty podróży. Po przejściu kontroli poszliśmy szukać karty do aparatu. Poszło sprawnie, bo udało się w pierwszym sklepie. Przy okazji zakupiliśmy sok pomarańczowy :)
Image
Rano na lotnisku, tylko maszyna węgierskiego przewoźnika stoi sama.
Na GDN jest strefa darmowego internetu. Nie działa on rewelacyjnie, ale niezaprzeczalnie się przydaje. Szczególnie, że do odlotu mieliśmy dużo czasu 8-)
Image
Potem przyleciał Eurolot
Około 20 minut przed planowanym boardingiem podeszliśmy pod bramkę. I znowu czekała na nas niespodzianka! :) Chociaż i tym razem nie była przyjemna :) Lot było opóźniony, aczkolwiek nie było źle, ponieważ tylko 30 minut.
Image
Na szczęście samolot był o czasie. O tym opóźnionym czasie ;) Wpuszczanie odbyło się standardowo. Ustawiły się 2 kolejki, a w zasadzie 3, bo jedna odchodziła od drugiej. W pierwszej stali pasażerowie z piorytetem. W dwóch pozostałych ''biedaki bez pierwszeństwa''. A może ''oszczędni bez pierszeństwa''. Jak dla mnie kupowanie tego jest trochę bez sensu. ALE KTO BOGATEMU ZABRONI?! :D
Image
Do Turku lecieliśmy niespełna roczną maszyną o numerach HA-LYD
Tym razem udało się znaleźć przy oknie. Lot do Turku odbył się już bez niespodzianek.
Image
Widoki przy lądowaniu
Po wylądowaniu zaczęliśmy kołować do terminala, lecz coś tu nie pasowało. Zamiast do terminala 2 (z niewiadomych powodów przez niektórych nielubiany), tym razem zawitaliśmy do jego większego brata. Tóż to skandal! Łizery mają korzystać z wspaniałego terminala 2! A tak na serio to naprawdę nie mam pojęcia, czemu samolot zawiózł nas do terminala 1.
Image
Przy kołowaniu mijamy maszynę szwedzkich linii lotniczych NextJet
Przy odbiorze bagażu poznaliśmy Polaka, który przyjechał do Finlandii pracować. Usłyszeliśmy pytanie: A państwo ile czasu mieszkają w Finlandii? :D Nie wiem skąd to przypuszczenie. Razem poszliśmy na przystanek. Tam poznaliśmy Polkę, która miała bilet na tego samego Onnibusa. Spóźniliśmy się minutę na autobus, więc musieliśmy poczekać kolejne 20. Było zimno, toteż czekanie nie było najprzyjemniejsze. Do centrum Turku (Kauppatori) z lotniska można się dostać autobusem nr.1. Jego przystanek znajduje się tuż przy wejściu do Terminala 1. Przy terminalu 2 też jest przystanek, ale autobusy odjeżdzają stamtąd tylko o określonych godzinach. Bilet normalny kosztuje 3 EUR i można z niego korzystać przez 2 godziny. Można kupować u kierowcy. Więcej informacji na stronie:www.foli.fi/en. Po wyjściu na Kauppatori poszliśmy do kolejnego przystanku, z którego odjeżdżał autobus do Hotelu Caribia. Znowu się byliśmy spóźnieni o parę chwil. Po kilkunastu minutach podjechał autobus nr.53. O ile dobrze pamiętam, to na miejsce dojedziemy też numerami 50, 51, ale nie jestem pewny. Na przystanku znajduje się mapka, więc warto dokładnie wszystko sprawdzić.
Image
Mapa przystanków na Kauppatori. Zródło http://www.foli.fi/en/node/221/
Dojechaliśmy pod Hotel Caribia. To znaczy prawie dojechaliśmy, bo wysiedliśmy 2 przystanki za wczesnie. Zgodnie z poradami zapytanego mieszkańca ;) Jako, iż nie mieliśmy pojęcia, gdzie jesteśmy, zapytaliśmy przechodnia o wskazanie drogi. Hotel Caribia jest różowy i było go widać w oddali, więc otrzymalśmy odpowiedź ''follow the pink'' :D Z tą wskazówką przystanek Onnibusa znaleźliśmy bezproblemu. Jest on ustawiony na placu przed hotelem. Najlepiej szukać czerwonej tabliczki z napisem ''Onnibus coś tam coś tam''. Z racji tego, że byliśmy kilkanaście minut przed odjazdem poszliśmy do Hesburgera, czyli bardzoooooo popularnej sieci fast-food w Finlandii. Za juustohampurilainen (cheeseburger) zapłaciliśmy 2.90 EUR, a kanatortilla (tortilla z kurczkiem) kosztowała nas 4.90 EUR. Wracając zobaczyliśmy, że autokar już stoi na przystanku. O samej jezdzie nie napiszę zbyt dużo, ponieważ połowę trasy przespałem. Mogę jedynie zarzucić jedną ciekawostką: schodząc po schodach do łazienki zobaczyłem napis ''uważaj na głowę''. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że był on po polsku. I to jest dbanie o turystę! Nie dość, że troszczą się o naszą głowę, to jeszcze robią to w naszym języku :D Chociaż nie wiem, co o tym sądzą lokalni :D
Image
Helsinki! Nadchodzimy! :D
Po około dwóch godzinach dojechaliśmy do Helsinek. W tym momencie powinniśmy się pożegnać z naszym towaryszem podróży, ale szliśmy w tym samym kierunku. Mianowicie do dworca kolejowego. My szliśmy na pociąg, a ona na autobus.
Image
Dworzec kolejowy wygląda imponująco
Pożegnaliśmy się dopiero w środku dworca. Mieliśmy jej wysłać zdjęcia zorzy, jeśli uda się ją zobaczyć. No właśnie ;) Jeśli się uda ;) Nasz pociąg jeszcze nie wyświetlał się na tablicy, więc wybraliśmy się na obiad. W tym celu ruszyliśmy w stronę znanego już nam centrum handlowego Kamppi.
Minęliśmy chińską restauracje, w której jedliśmy rok temu i weszliśmy do lokalu serwującego grecką kuchnię.
Image
Za obiad zapłaciliśmy 40 EUR. Witajcie północnoeuropejskie ceny! :D Jedzenie było średnie, ale przynajmniej się najedliśmy.
Image
Kamppi
Pomimo tego, że nie było zimno, to wiatr świetnie zastępował rolę mrozu. Chcieliśmy jak najzybciej wrócić na dworzec, jednak trochę pobłądziliśmy. Na szczęście udało się w miarę szybko odnaleźć prawidłową drogę. Nasz pociąg wyświetlał się już na tablicy. Poszliśmy do kas zapytać się czy jest możliwość zmian zmiany siedzień na kuszetki. My niestety mieliśmy bilet Advance, czyli najtańszą taryfę. Takie bilety trzeba rezerwować odpowiednio wcześniej aby dostać najlepszą cenę. Niestety, jak to często bywa, najtańsza taryfa = zero zmian. I tak też było w naszym przypadku. Pani w kasie powiedziała, że możemy się zapytać konduktora czy są wolne jakieś kuszetki. Jeśli tak, to moglibyśmy taką nabyć za 40 EUR/os. Chyba jednak podziękujemy :D
Na naszą 13 godzinną podróż kupiliśmy pitę z kurczakiem, słodkie bułki i soki pomarańczowe. Następnie poszliśmy na peron.
Image

Image
Pociąg Allegro. Niestety my nim nie jedziemy :)
Na razie stał jeszcze pociąg jadący do Moskwy. Usiedliśmy na ławce i w wesołym nastroju czekaliśmy na nasz kolej (w sumie to nie wiem teraz, o jakiej kolei piszę :D). Najciekawsza część podróży dopiero się zaczynała :)
Image
Po kilkunastu minutach wjechała nasza maszyna :)
Image

Image
Pierwsze wrażenie? Jest naprawdę dobrze. Wagon miał rozkład foteli 2-1. My wzięliśmy dwie ''jedynki'' ze stolikiem i gniazdkiem elektrycznym. Miejsca na nogi było baaaaardzo dużo. Jednak jak to powiadają - nie ma miejsc idealnych. Pomimo tego, co było napisane na stronie, w naszym wagonie nie było internetu. Była jakaś sieć, nawet na początku jazdu udało mi się przeglądać internet, lecz trwało to jakieś 15 sekund ;) Potem sieć znikła. Pojawiała się co jakiś czas, ale nie dało się połączyć. Wagon był wypełniony w około 30 %. Zacząłem czytać książkę.
Około 21:30 zatrzymaliśmy się w Tampere. Staliśmy tam około 30 minut, zapewne przepuszczaliśmy jakiś pociąg. Pani obok robiła na drutach. Ciekawy sposób na spędzenie czasu :) Przed 24:00 dojechaliśmy do Seinajoki. Sprawdziłem naszą lokalizację na telefonie. Jeszcze dłuuuga droga przed nami. Powoli miałem dosyć czytania. Obserwowałem co robili inni. Pasażer obok w coś grał, a dwie pasażerki już od kilkunastu minut spały.
Dzień 3
Po odjeździe z Seinajoki, czyli parę minut po 24:00, poszliśmy przekonać się czy w naszym 13 godzinnym domie jest wagon barowy. Owszem był ;) I to całkiem blisko, bo dwa wagony od nas. Dużego wyboru nie było, ale i tak nie zamierzaliśmy nic kupować. Ja miałem jeszcze trochę swojej pity z kurczakiem. Ostatecznie kupilśmy tylko 2 wody, bo appelsiinimehu (sok pomarańczowy) już się kończył. Jak już pisałem, wagon był prawie pusty, więc rozłożyłem się na dwóch wolnych siedzeniach w celu udania się do krainy snu ;) Nawet mi się to udało, jednakże po godzinie zostałem brutalnie obudzony :) Nie było mi zbytnio wygodnie, toteż wróciłem na swoje miejsce. Wziąłem książkę do ręki, ale stwierdziłem, że nie chce mi się czytać. Postanowiłem spróbować zasnąć ponownie. Tym razem we własnym siedzeniu. Założyłem poduszkę podróżną na szyję, między głowę a szybę włożyłem szalik. Przy głowie miałem grzejnik, więc o ciepło nie musiałem się martwić. Ułożyłem się w fotelu i zasnąłem około 2:00. Teraz sobie myślę, że wyglądałem naprawdę idiotycznie. No i co z tego? Ważne, że efekt był :D Obudziłem się około 7:00. Za 40 minut powinniśmy dojeżdżać do Rovaniemi. Poszedłem do toalety założyć spodnie termoaktywne pod jeansy. Łazienka prezentowała się bardzo dobrze - dużo miejsca, czysto i była półeczka, która się przydała przy przebieraniu ubrań :) Sedes działał, jak te w starych polskich pociągach. Po prostu naciskało się pedał, a ''zawartość'' spadała :) Czyl w Finlandii lepiej nie chodzić po torach :D Mniej więcej o planowanym czasie przyjechaliśmy do
Image
Rovaniemi
Po wyjściu czułem z pociągu czułem się jakby ktoś obrzucił mnie lodem, oblał zimną wodą i następnie postawił obok wentylatory włączone na pełną moc :D Jednak nagłą zmiana temperatury o 35 stopni nie jest zbyt przyjemna. Reasumując - było strasznie zimno :) Strasznie - strasznie zimno :D
Image
Piękny widok na stację
Image
Ośnieżone drzewa
Zauważylimy również, że większość składu stanowiły duże i nowe wagony. Było tylko parę takich, jakimi my jechaliśmy. Przypadek? Nie sądzę :D W drodzę na stację zaliczyłem również pierwszą ''glebę''. I w tym miejscu chciałbym ostrzec wszytkich tych, co planują wyjazd do Laponii w zimę. Jak wiadomo w tym okresie nie ma co liczyć na normalne chodniki. Zamiast tego jest wychodzony śnieg. No właśnie... wychodzony i chyba wypolerowany. Z czasem idzie się do tego przyzwyczaić, ale na początku radzę uważać, bo czasami bywa naprawdę ślisko ;) O czym trzy razy się przekonałem :D Po wyjściu z budynku stacji skręciliśmy w prawo. Szliśmy cały czas przed siebie. Po pewnym czasie dotarliśmy do dworca autobusowego. Weszliśmy do środka sprawdzić czy wyświetla się nasz autokar. Pomimo tego, że było kilka minut po ósmej, wciąż było ciemno (i zimno przy okazji ;)). Poszliśmy dalej, szukaliśmy do McDonalda. I z tym był problem. Nie mieliśmy pojęcia, jak tam dotrzeć. Na szczęście jakaś dobra dusza wskazała nam właściwą drogę i po kilkunastu minutach trafiliśmy do celu.
Image
W znanym fast-foodzie wciąż było menu śniadaniowe. Zamówiliśmy po kawie, Fresh McTortilli (czy jakoś tak) oraz ciastku jabłkowym. Na miejscu byliśmy przez niecałą godzinę. Nie spieszyliśmy się - nie zależało nam na dokładnym zwiedzaniu, ponieważ juz bylśmy w Rovaniemi. Założyłem spodnie narciarskie, ponieważ jeansy okazały się niewystarczające i udaliśmy się nad rzekę. Weszliśmy na ulicę Koskikatu, czyli deptak w Rovaniemi. Znajduje się tam dużo restauracji i sklepów. Zrobiło się już jasno i przy okazji trochę cieplej.
Image
Nad rzeką zrobiliśmi parę zdjęć, jednak czekała nas kolejna niespodzianka :) W trakcie robienia fotografii na aparacie pojawił się napis ''battery exhausted''. To samo wydarzyło się dzień wcześniej przed odjazdem pociągu. Później się wyjaśniło, o co chodzi, ale o tym w dalszym ciągu relacji. Myśleliśmy, że po prostu bateria się rozładowała, jednak wydawało się nam to dziwne, ponieważ było jeszcze ponad 50 %.
Image
Rzeka Kemi. Ten sam statek stał w tym miejscu, kiedy byliśmy w Rovaniemi w maju.
Poszliśmy w górę deptaku do centrum handlowego. Znaleźliśmy tam fajną kawiarnie, w której było WI-FI i gniazdka elektryczne. Podłączyliśmy baterię do ładowania, a sobie kupiliśmy po ciastku. Nie posiedzieliśmy tam zbyt długo, ponieważ do odjazdu naszego autokaru została niecała godzina. Powrót był przyjemny. Znaliśmy już drogę. W takich okolicznościach szybko doszliśmy na dworzec. Po drodzę zatrzymaliśmy się na moment, żeby porobić zdjęcia pięknie ośnieżonym drzewom.
Image

Image
Dworzec autobusowy
Na miejscu byliśmy kilkanaście minut za wcześnie. Przy naszym autokarze był wyświetlony napis ''pika''. Zapytaliśmy w kasach co to znaczy. Okazało się, że: pika=express. Następnie wyszliśmy na zatokę 3. Stamtąd miał odjeżdżać nasz autokar. Jechał on do Karasjok w Norwegii, ale my wysiadaliśmy w Kaamanen. Kierowaca wziął od nas bagaż i powiedział, ze się zatrzyma przy naszym hotelu. Po wejściu do środka zobaczyliśmy na naszych siedzeniach jakąś kartkę z napisem po fińsku. Prawdopodobnie było tam napisane coś w stylu ''miejsca zajęte''. Specjalnie dopłaciliśmy 5 EUR za wybranie własnych miejsc i mogę powiedzieć, iż to był dobry wybór. Wzięliśmy sobie miejsca w pierwszym rzędzie, żeby móc obserwować drogę. Nie widzieliśmy pleców kierowcy, bo siedzenia znajdowały się wyżej niż jego fotel. Jest to świetne miejsce do zdjęć. Osoba obok nas też miała wykupione siedzenie - posiadała karteczkę. Po wyjeździe z miasta wjechaliśmy na drogę europejską E75, która towarzyszyła nam potem przez prawie całą podróż. Od razu zrobiło się ładnie. Miałem w planach czytanie książki, ale szybko wybiłem to sobie z głowy :)
Image

Image
Czy tu nie jest pięknie? :)
Image
Droga E75. To, że ciągnie się ona z południa Grecji aż do północnej Norwegii robi wrażenie.
Image
Około 13:30 wjechaliśmy do Sodankyli, czyli pierwszego większego miasta na naszej trasie. Mieliśmy tam 15 minut przerwy.
Image
Sodankyla
Image

Image

Image
Kilkanaście kilometrów przed Saariselką wsiedli turyści, przed tym jedynymi byliśmy my i osoba obok. W Saariselce byliśmy po 15:00. Oczywiście wsiadło dużo turystów. Jest to popularny kurort narciarski, szczególnie wśród azjatyckich przyjezdnych :) Znajduje się tam pełno hoteli i sklepów z pamiątkami. W oddali widzieliśmy również stok narciarski.
Image
Saariselka
Image
Trzypasmówka :)
Po 30 minutach dojechaliśmy do Ivalo. Nie wysiadło tam wiele osób, ale i tak mieliśmy 20 minut przerwy. Poszliśmy do kawiarni kupić kanapki i napić się czegoś ciepłego. Po skończonym posiłku nie byłem pewny gdzie mam odnieść talerze, więc poszedłem się zapytać. Z tym, że zamiast ''plate'' powiedziałem ''table''. Wyszło z tego: Gdzie mogę zostawić stół? :)
Image
Siedzenia
Image
Nasze miejsca
Image
Autokar
Droga po Ivalo zrobiła się kręta. Przez większość czasu nie była w ogóle oświetlona. Latarnie pojawiały się dopiero przed wjazdem do miasta. Kierowcy jeździli na długich, żeby lepiej widzieć, jednak gdy z naprzeciwka najdeżdżał jakiś pojazd, to zmieniali na krótkie by nie oślepić kierowcy. Fajnie to wyglądało. Chociaż na początku myślałem, że coś mi się dzieje z oczami :D Po około 50 minutach dojechaliśmy do Inari. Wysiedli wszyscy. Już myśleliśmy, że zostaniemy sami, kiedy nagle wsiadła jedna osoba. Dojazd do Kaamanen zajął nam 20 minut. Tam musieliśmy opuścić autokar po 5 godzinach niezwykle przyjemnej jazdy. Wcześniej wspomniana osoba też wyszła. Ciekawe czy ktoś potem wszedł, czy kierowca pojechał do Norwegii sam. Było po 17. Temperatura wynosiła -16 stopni. Po wejściu do budynku z recepcją powitała nas właścicielka (chyba). Szybko się zameldowaliśmy, a następnie podążyliśmy za chłopakiem, który zaniósł nam pościel i przy okazji wskazał drogę do naszego domku. Wśrodku było przytulnie. Standard ogólnie dobry. Internetu nie ma w domkach. Trzeba iść do recepcji.
Image
Nasz domek
Sprawdziliśmy pogodę na zorzę. Kp wynosiło 2.33. Kupiliśmy też kanapki na kolację. Około 21:30 właścicielka zapukała do naszych drzwi. Powiedziała, że zorza jest widoczna na niebie. Oczywiście szybko wybiegliśmy na zewnątrz. Rzeczywiście była, ale baaardzo słaba. To jeszcze nie było to na co czekaliśmy. Na dwór wyszliśmy znowu o 23. Na niebie nie było nic, co można by nazwać zorzą :)
Dzień 4
Mieliśmy wstać o 2 rano i zobaczyć czy nie ma zorzy, jednak byliśmy zbyt zmęczeni i nic z tego nie wyszło. Podobno gadałem przez sen ''zorzy nie ma'' :D Po wstaniu poszliśmy do recepcji kupić kanapki na śniadanie. Sprawdziliśmy w internecie, gdzie można obserwować ptaki, bo po to tu przyjechaliśmy. Okazało się, że najlepsze miejsce jest przy hotelu Neljan Tuulen Tupa. Właścicielka potwierdziła informację znalezioną w internecie. Powiedziała, że to 10 km stąd. No pięknie. Kolejne nieprzygotowanie do podróży ;)
Spacer odpadał, bo za parę godzin przjeżdżał nasz autokar. Zapytaliśmy o taxi. W Kaamanen jest jedna taksówka. Super! Za 10 km chciała by około 30 EUR. Mniej super, ale zgodziliśmy się na to, ponieważ nie mieliśmy innego wyboru. Właścicielka zadzwoniła, jednak po chwili odparła, że nic z tego. Kierowca obecnie jest w Ivalo. Dodała również, iż wokół naszego hotelu też czasami są ptaki, a ona może popytać ludzi czy ktoś nie jedzie w kierunku drugiego hotelu. Wyszliśmy na zewnątrz.
Image

Image

Image

Image
Proszę o pomoc. Co to za ptak? :)
Image
Po kilkunastu minutach wróciłem do domku. Nie wiedzieliśmy, co mamy zrobić. Straciliśmy nadzieję, że ktoś nas podwiezie, lecz nie martwiliśmy się już o to. Za kilka dni będziemy w Inari, które znajduje się 20 minut drogi od Kaamanen. Kiedy otworzyłem drzwi w celu zrobienia fotografii krajobrazy, to usłyszłem głośne wołanie. Ktoś zgodził się nas podwieźć do Neljan Tuulen Tupa. Wymeldowaliśmy się z hotelu, bo już tu nie wracaliśmy i wsiedliśmy do samochodu starszego pana. Tył jego pojazdu był tak zagracony, że ciężko było mówić o komfortowej jeździe, ale i tak się cieszyliśmy. Nasz wybawca przejazd nie chciał nic :) Po wejściu do recepcji kupiliśmy po gorącej czekoladzie. Potem zapytaliśmy o ptaki. Podobno karmniki są za budynkiem. Niestety nie był to sezon na łuskowca, na którym nam zależało. Poszwędaliśmy się po okolicy, lecz nic nie znaleźliśmy.
Image

Image

Image
Postanowiliśmy zapytać się jeszcze raz. Okazało się, iż karmniki są za budynkiem. Dosłownie. Obserwować je można było z okna, jednakże my woleliśmy wyjść na zewnątrz. I znowu padła bateria! Jak to?! Ładowaliśmy ją całą noc! Dopiero wtedy zdaliśmy sobie sprawę, co jest nie tak. Ona nie wytrzymuje zimna. Dlatego wtedy na rzeką w Rovaniemi też przestała działać. Straciłem nadzieję na zrobienie zdjęcia, kiedy nagle mama woła do mnie, że potrzymała baterię w rękawiczkach i aparat działa. Jedno takie ''ogrzanie'' starczało na jedno zdjęcie. Na dworze był mróz -19, a my staliśmy i grzaliśmy baterię :D Opłacało, bo zdjęcia wyszły zacne :)
Image
Do odjazdu autobusu zostało już niewiele czasu, toteż musieliśmy przestać ogrzewać baterię i iść na ulicę. Mieliśmy machać, gdy zobaczymy autokar, ale on i tak zatrzymał się przed recepcją.
Image
Kierowca nie robił problemów, że wsiadamy na innym przstanku. Niestety pierwsze miejsca były zajęte przez paczki. Tak, paczki :) Nasz kierowca okazał się być listonoszem. I to nie byle jakim. Po prostu stawaliśmy blisko skrzynki pocztowej, a on otwierał drzwi i niczym rasowy koszykarz wrzucał przesyłkę. O tak:
Image

Image
Chociaż czasami nawet zawodowiec popełnia błędy ;)
Na początku było to nawet zabawne. Szybko przestało, kiedy zaczęliśmy się zatrzymawać co 5 minut.
Widoki mieliśmy takie:
Image

Image

Image

Image

Image

Image
A czasami nawet takie:
Image

Image
Daleko
Image
Bliżej
Image
Bliżeeej
Image
Za blisko
Image
Zdecydowanie zbyt blisko :D
Image
Wjeżdżamy do Utsjoki
W Utsjoki mieliśmy godzinny postój. Musieliśmy wyjść z pojazdu, więc poszliśmy do kawiarni. Zamówiliśmy bułkę z cynamonen i jakieś dziwne ciastko, które było połączeniem sernika, szarlotki i nie wiadomo czego jeszcze, jednak w smaku okazało się dobre :)
Godzina zleciała szybko. Po odjeździe odkryliśmy kolejną profesje kierowcy. Pojechaliśmy pod szkołe odebrać uczniów. Zapewne dlatego czekaliśmy tyle czasu. Większość z nich jechała do Nuorgam.
Image
W tym miejscu kończymy przygodę z E75. Na zdjęciu Most Sami, który łączy Finlandię z Norwegią.
Image
Autokar zatrzymał się przed naszym hotelem. Zadzwoniliśmy domofonem, żeby ktoś się zjawił w recepcji. Nagle usłyszeliśmy wołanie za naszymi plecami. Była to właścicielka, która nas witała. Otworzyła recepcję. Weszliśm do środka. Niestety okazało się, że na łowienie krabów królewskich trzeba się zapisać tydzień wcześniej. Nieprzygotowanie do... zresztą już wiadomo do czego. Kolejna ciekawa wycieczka Arctic Ocean Day miała się odbyć w dzień naszego wyjazdu. Zaoferowano nam Dzień Husky, lecz nie bardzo nas to interesowało. Mieliśmy się zgłosić do 19:00, jeśli coś wybierzemy. Zostaliśmy poinformowani również, iż możemy zamówić obiad za 28 EUR/os. I teraz odezwała się w nas ekonomiczna dusza :) Postanowiliśmy, że pójdziemy do supermarketu i sami zrobimy sobie obiad :D Apartament był rewelacyjny. Dużo miejsca, czysta łazienka oraz świetnie wyposażona kuchnia. Internet działał bez problemu. Odpoczeliśmy chwilę, po czym ruszyliśmy do sklepu.
Image

Image
Przed recepcją stały sanko - narty. Mogliśmy ich używać. Postanowiliśmy nimi pojechać do sklepu.
Instrukcja korzystania z nich jest prosta. Jedną nogę stawiamy na jeden stronie, a drugą się odpychamy przez kilka sekund. Następnie stawiamy drugą nogę na drugiej stronie i suniemy po śniegu jak najdłużej się da.
Image

Image

Image
W sklepach są ceny w euro i kornach norweskich.
Image

Image

Image
W sklepie kupiliśmy rzeczy na obiad, dwa śniadania i dwie kolacje. Dla zainteresowanych cenami:
4 bułki - 2.88 EUR
Woda 0.5l - 1.59 EUR
Depozyt butelka(?) - 0.20 EUR
Woda 0.5l - 1.59 EUR
Depozyt (?) - 0.20 EUR
2 torebki 40l - 0.40 EUR
Filet z łososia wędzonego - 4.60 EUR
Zielona herbata - 2.65 EUR
Oliwki z fetą 100g - 2.09 EUR
Czekolada 300g - 4.99 EUR (droga czekolada, pewnie są tańsze)
Daktyle 200g - 1.99 EUR
Krem do rąk 50 ml - 2.95 EUR
2 pomidory - 0.91 EUR
Płatki Cheerios 375 gr - 3.49 EUR
Mleko 1l - 1.12 EUR
Krewetki z czerwonym curry danie - 3.39 EUR
Krem do ust 5g - 5.75 EUR
Warzywa do smażenia 500g - 3.19 EUR
Musli 425g - 1.89 EUR
Jakieś placki 260g - 2.09 EUR
Indian Tikka Masala danie - 4.19 EUR
Cheeseburger do mikrofalówki 180g - 1.89 EUR
Łącznie: 54.04 EUR
Po powrocie oczywiście podgrzaliśmy w mikrofali nasz obiad. Było coś koło 18. Czekaliśmy na zorzę polarną. Około 23 postanowiliśmy wyjść. W chwili gdy się ubieraliśmy, ktoś zapukał do naszych drzwi. Był to syn właścicielki. Powiedział, że zorza zaraz będzie widoczna. Wyszliśmy na dwór. Tam spotkaliśmy męża właścicielki. Przemiły człowiek. Zajmuje się fotografowaniem zorzy. Dał nam statyw, latarki na czoło i pokazał jak dojść nad rzekę. Oznajmił, że niedługo do nas dołączy. I rzeczywiście podczas naszej wędrówki nad rzekę zobaczyliśmy światła skuteru śnieżnego. Wprzedził nas i oświetlił nam drogę. Kiedy dotarliśmy na miejsce, pomógł nam odpowiednio ustawić aparat. Powiedzieliśmy mu o naszych problemach z baterią. Potwierdził nasze przypuszczenia. On nosił ze sobą 3 baterie :) Zorza w tym czasie rozszalała się na dobre. Była niesamowita. Myślę, iż najlepiej opiszą ją zdjęcia. Po chwili przyszła trójka ludzi, którzy okazali się być Polakami :) Pan fotograf poszedł im coś pomagać, a my podziwialiśmy zorzę. I wcale nie przeszkadzał mróz -20. No mooooże troszeczkę ;) Zdjęcia są rózne, ponieważ ustawiałem inne ISO i czas naświetlania. Bateria niestety znowu zaczęła wariować, toteż trzeba było ją ogrzewać po każdym zdjęciu.
Image

Image

Image

Image

CDN.
Cieszę się, że dotrwaliście aż tutaj, bo raczej nie umiem pisać taki rzeczy. Strasznie się denerwowałem podczas publikowania tej relacji.
_________________
http://smakpodrozyserniczek.blogspot.com/


Ostatnio edytowany przez Serniczek 25 Mar 2015 15:02, edytowano w sumie 4 razy
Góra
 Profil Relacje PM off
24 ludzi lubi ten post.
 
      
Tydzień w 4* hotelu (z wyżywieniem) w Dubaju z Poznania za 3329 PLN Tydzień w 4* hotelu (z wyżywieniem) w Dubaju z Poznania za 3329 PLN
First minute: loty w sezonie do Bangkoku i Chiang Mai z Warszawy od 2806 PLN. Dużo terminów First minute: loty w sezonie do Bangkoku i Chiang Mai z Warszawy od 2806 PLN. Dużo terminów
#2 PostWysłany: 08 Lut 2015 00:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27 Cze 2012
Posty: 3396
Loty: 67
Kilometry: 146 355
srebrny
Fajna relacja! Gratuluję zorzy :)
Cytuj:
Proszę o pomoc. Co to za ptak?

Panie, toź to zwykły wróbel jest :mrgreen:
To z czarną czapeczką, to Czarnogłówka (Parus montanus) również spotykana w Polsce.
Góra
 Profil Relacje PM off
Serniczek lubi ten post.
 
      
#3 PostWysłany: 08 Lut 2015 00:18 

Rejestracja: 06 Mar 2014
Posty: 84
Dziękuje :)
Ptak przypominał mi trochę wróbla, ale jak dla mnie to się trochę różnił od tych w Polsce. Niestety na ptakach się kompletnie nie znam, choć lubię je fotografować. Kurczę trzeba się poduczyć :D
_________________
http://smakpodrozyserniczek.blogspot.com/
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#4 PostWysłany: 08 Lut 2015 00:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27 Cze 2012
Posty: 3396
Loty: 67
Kilometry: 146 355
srebrny
Bo ten Fiński jest troszeczkę inny :)
http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_birds_of_Finland
Jak chcesz się trochę dokształcić, to łap listę (niestey po angielsku, ale nauki języka nigdy za wiele) i oznaczaj to co na zdjęciach przynajmniej z grubsza :mrgreen:
Góra
 Profil Relacje PM off
Serniczek lubi ten post.
 
      
#5 PostWysłany: 08 Lut 2015 19:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Sty 2013
Posty: 3414
srebrny
Fajnie, mnie też stale ciągnie na północ :)
Wybieram sie za miesiąc do Rovaniemi ale raczej pozostanę na miejscu. Będę pierwszy raz w tej okolicy więc jest trochę rzeczy do obejrzenia, a jak się poszczęści z zorzą,to będzie w ogóle super (co prawda musi być dosyć silna żeby ją oglądać w Rovaniemi).
Dowiedziałem się z relacji, że w Turku nie wszystkie kursy autobusu linii 1 odjeżdżają spod terminala 2, to się może przydać :)
Góra
 Profil Relacje PM off
Serniczek lubi ten post.
 
      
#6 PostWysłany: 08 Lut 2015 20:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Kwi 2011
Posty: 1418
niebieski
Przyjemnie się czytało/oglądało, dobrze piszesz, bardzo skromnie, chociaż wykonałeś kawał pracy w przygotowaniu tej niełatwej podróży.
Poza tym fajną masz pasję i fajną masz mamę ;-)
Góra
 Profil Relacje PM off
Serniczek lubi ten post.
 
      
#7 PostWysłany: 08 Lut 2015 20:33 
Moderator forum
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Kwi 2014
Posty: 4055
Super relacja, zorza rewelacja. :D Czekam na więcej.
_________________
Ιαπόνκα76
Góra
 Profil Relacje PM off
Serniczek lubi ten post.
 
      
#8 PostWysłany: 08 Lut 2015 23:11 

Rejestracja: 06 Mar 2014
Posty: 84
Dziękuje za każde polubienie i komentarz :D To naprawdę dużo znaczy :)
Właśnie sobie uświadomiłem, że to czwarta moja relacja w dziale Europa Północna. Wszystkie są z Finlandii :)
Poszukałem w internecie informacji na temat wizzair'a i terminala 1. Znalazłem coś takiego : http://www.finavia.fi/en/news-room/news ... erminal-1/
@maczala1 Życzę udanej podróży :) Jakieś plany już są?
_________________
http://smakpodrozyserniczek.blogspot.com/
Góra
 Profil Relacje PM off
maczala1 uważa post za pomocny.
 
      
#9 PostWysłany: 09 Lut 2015 13:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2923
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
Lappland jest ladny o tej porze roku. Bylam 2 lata temu pod koniec stycznia w Saariselce, Ivalo i Inarii. Drogi niezle oblodzone miedzy Ivalo i Inarii. My doswiadczylismy temperatur do -30C. Renifery faktycznie chodza sobie jak chca i gdzie chca. Wlasciciel osrodka turystycznego, gdzie sie zatrzymywalismy, ostrzegal zeby uwazac, bo wielu miejscowych mialo spotkanie z reniferami zakonczone klepaniem samochodu.

Saariselka na pewno jest celem wizyt japonskich turystow. W wielu sklepach mieli napisy po japonsku, no i na lotnisku w Ivalo tez bylo ich pelno. Podobnie jest na lotnisku w Helsinkach. Jedyne lotnisko w Europie, gdzie slyszalam zapowiedzi samolotow po japonsku, napisy informacyjne w tym jezyku rowniez wszedzie obecne.

Akurat spedzilam wczoraj pare godzin na lotnisku w Helsinkach, to mialam okazje odswiezyc sobie pamiec.
_________________
Carpe Diem.
Góra
 Profil Relacje PM off
Serniczek lubi ten post.
 
      
#10 PostWysłany: 09 Lut 2015 13:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Sty 2013
Posty: 3414
srebrny
Serniczek napisał(a):
@maczala1 Życzę udanej podróży :) Jakieś plany już są?

Plany na razie takie:
- standardowa trasa Gdańsk-Turku-Helsinki-Rovaniemi
- kwatera w domkach szeregowych za miastem (dobra miejscówka na ewentualną zorzę, dobre warunki i cena):
https://www.booking.com/hotel/fi/lomave ... bae;dcid=2 - może ktoś tam był ?
- pierwszy raz w okolicy, więc podstawowy plan zwiedzania (wioska Mikołaja, Arktikum, wzgórze Ounasvaara)
- cały czas zastanawiam się nad wypożyczenim samochodu, bo to mocno ułatwiłoby poruszanie się po okolicy i można by zrobić jakiś dalszy wypad zależnie od pogody albo na północ albo nad Bałtyk do Kemi (zobaczyć ten ich słynny zamek http://www.visitkemi.fi/en/snowcastle )

Dzięki za cynk o zmianie terminala w Turku, ciekawe tylko ile czasu to potrwa, bo nigdzie nie znalazłem takiej informacji.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#11 PostWysłany: 13 Lut 2015 23:51 

Rejestracja: 06 Mar 2014
Posty: 84
Przepraszam, że nic nie pisałem wcześniej. Nie miałem w ogóle czasu oraz wydarzyła się jedna nieprzyjemna dla mnie sytuacja. Jednak dzisiaj mamy piątek, więc można popisać :) Szykuje się też do napisania relacji z Madrytu. Dzisiaj będzie trochę mniej tekstu, ale za to dużo zdjęć. A i kierunek ciekawy, bo Morze Arktyczne ;)
Ważne: nad Morze Arktyczne jechaliśmy z prywatną wycieczką, z właścicielem ośrodku. Miała się ona odbyć w dniu naszego wyjazdu, lecz właścicielka zdecydowała się zmienić termin. Do Norwegii chcieliśmy dostać się samemu, jednakże godzina autokaru do niej zupełnie nam nie pasowała - 23.55. Nie za bardzo mieliśmy wybór.
Nie pamiętam, o której wróciliśmy do pokoju, ale jedną rzecz zapomnieć ciężko. Mianowicie to dziwne wrażenie w palcach u nóg. Niestety mocno ucierpiały podczas oglądania wspaniałego widowiska na niebie. Mróz zrobił swoje. Na początku było to dosyć śmieszne uczucie, ale przestało być po chwili - pojawił się ból w jednym palcu u nogi :D. Ciepła woda w tym miejscu robiła się gorąca. Na szczęście po paru minutach wszystko wróciło do normy i udało się szybko zasnąć.
Wstałem około 9. Po chwili miska z płatkami była już zalana mlekiem. Spieszyliśmy się, ponieważ o 10 zaczynała się nasza wycieczka. Na dwór wyszliśmy parę przed planowanym czasem. Podjechało auto z naszym przewodnikiem, wczoraj fotografem :D Wruum! Ruszyliśmy! :)Najpierw minęliśmy monument symbolizujący najbardziej północny punkt EU, na razie się tam nie zatrzymywalismy. Zaraz potem przekroczyliśmy granicę. Żadnych posterunków i strażników. Ot tak sobie przejechaliśmy ;)
Image
Granica
Teren w Norwegii zrobił się bardziej górzysty. Przewodnik dzielnie odpowiadał na wszystkie nasze pytania. Po 30 minutach dojechaliśmy do Varangerfjorden, czyli najbardziej wysunięty na wschód fiord Norwegii. Widoki były cudowne, ale nie staliśmy tam długo. Pomimo tego, że w Finnmarku jest troooszkę cieplej niż w północnej Finlandii, to wiatr znad Morza Arktycznego skutecznie dbał o to, żeby nam przypadkiem nie było za gorąco :)
Image
Varangerfjorden
Ciężko było wytrzymać 10 minut na poza samochodem, więc z powrotem spakowaliśmy się do środka i wyruszyliśmy w kierunku miasteczka Nesseby.
Image
Zatrzymaliśmy się koło znanego kościóła w Nesseby. Położony jest na maltkim półwyspie. Pochodzi on z 1858 roku i może pomieścić 250 osób. Zbudowany jest z drewna. Nesseby kirke jest parafialnym kościołem w gminie Nesseby. Książki modlitewne są języku północnolapońskim. Tyle wikipedii.
Image
Kościół w Nesseby
Obok znajdowała się plaża, która była naszą destynacją. Pomimo tego, że było tylko -13 stopni, to przeraźliwie chłodny wiatr sprawiał wrażenie -25 :D Poszliśmy sprawdzić temperaturę wody.
Oczywiście nie mówię tu o żadnym kąpaniu. Zanurzyliśmy tylko ręce. Cóż można powiedzieć. Wciąż cieplej niż w Bałtyku :D
Image
Na takiej plaży to by się chciało poopalać, co? :D
Wracając zahaczyliśmy o Sami Silver Shop, czyli sklep z wyrobami Sami. Wybór był nawet spory, a niektóre rzeczy dosyć ładne, ale ostatecznie nic nie kupiliśmy.
Image

Image
Wracając przez Sami Silver Shop znaleźliśmy się po drugiej stronie rzeki. Żeby wrócić do Finlandii, przjechaliśmy przez rzekę wyznaczoną drogą.
Wróciliśmy do Finlandii. Kolejnym punktem wycieczki był monument UE. Niby to zwykły kamień, ale dotknięcie go daje jakąś satysfakcję. Choć jak na potężny Euroland to trochę biednie to wygląda.
Image
Monument. Już w Finlandii :)
I w zasadzie w tym miejscu powinniśmy kończyć wycieczkę, ale w drodze do hotelu niespodziewanie zboczyliśmy na wzgórza Nuorgam. Pisałem wcześniej, że nad Morzem Arktycznym mocno wiało. Odwołuje to! To było nic w porównaniu to tego, co działo się tam. Po otwarciu drzwi samochodu przeraziłem się czy zaraz ich nie urwie. Po drodze przelatywałam śnieg pchany przez wiatr. Podobno jest to dobre miejsce na zorzę polarną. Można tu jeździć skuterami śnieżnymi.
Image
Wzgórza Nuorgam
Image
Po tym wróciliśmy do hotelu. Dostaliśmy zniżkę 10 EUR, ponieważ nie byliśmy w muzeum, gdyż było ono zamknięte. Przez cały dzień nie robiliśmy nic. Przesiedzieliśmy cały dzień w pokoju. W sumie to trochę zmarnowany dzień, jednakże bardzo przyjemny:) Przez ostatnie kilka dni cały czas gdzieś jechaliśmy. Odpoczynek się przydał :) Wpadliśmy tylko do sklepu do zakupy na obiad. Tym razem kupiliśmy filet z łososia i pizzę mrożoną. Wieczorem wyszliśmy na zorzę, jednak niebo było bardzo zachmurzone. Zorzy ani widu ani słychu. Chociaż w sumie to ciężko usłyszeć zorzę :D W recepcji nam powiedzieli, że dzisiaj jest bardzo chmurnie i raczej nic nie zobaczymy.. Po powrocie do domu sprawdziłem kamerę na niebo nad Utsjoki (40 km stąd). Tam też nic nie było. Darowaliśmy sobie zorzę tego wieczoru. Jutro miało być widowisko!

-- 28 Lut 2015 14:43 --

Niedziela. Obudziliśmy się parę minut po 9:00. Standardowo zrobiliśmy śniadanie z rzeczy kupionych w supermarkecie. Wcześniej powiedziano nam, iż na autobus możemy poczekać na przystanku przed ośrodkiem. Jednak na naszym bilecie, miejscem odjazdu było Samimootor, czyli stacji (chyba) benzynowej w Nuorgam. Postanowiliśmy tam poczekać na autokar. Według Google Maps musieliśmy przejść 800m. Apartament opuściliśmy około 10:30. Przed recepcją stali właściciele i grupa gości, którzy jechali na skutery śnieżne. Nie zwrócili na nas uwagi. Poszliśmy dalej i po chwili zobaczyliśmy, że autokar stoi około 100 metrów od nas przy ulicy. To raczej musiał być nasz autokar. Nagle usłyszeliśmy wołanie za naszymi plecami. Właścicielka próbowała nas dogonić, co raczej nie jest dobrym pomysłem w Laponii zimą :D Okazało się, że przyszła się z nami pożegnać i powiedzieć, żeby iść do tego autokaru. Po chwili dołączył jej mąż. Kierowca autokaru nie robił problemu z faktu, iż wsiadamy gdzie indziej. Najpierw pojechaliśmy pod granicę, a następnie zawróciliśmy w stronę Samimotoor. Tam wsiadła jedna osoba.
Image
Samimotoor
Następnie opuściliśmy Nuorgam i skierowaliśmy się na południe :) Miejsce wspominam dobrze ze względu na pierwszą dobrze widoczną zorzę oraz Ocean Arktyczny. Jednakże w samej miejscowości nie chciałbym spędzić więcej niż dwa dni. No chyba, że skorzystalibyśmy z kilku wycieczek. Najbliższa okolica jest trochę łysa w porównaniu do Kaamanen. W lecie jest to dobre miejsce dla wędkarzy, bo rzeka jest obfita w łososie. Na broszurze informacyjnej było zdanie idealnie opisujące Nuorgam: ''Małe, ale najbardziej na północ'' :)
Image
Rzeka. Jak widać jest dosy szeroka
Image
Krajobraz. Niestety ciężko było zrobić zdjęcie
Image
Droga kręta
Po drodze zatrzymaliśmy w Kaamasen Kieravi. Kupiliśmy tam kanapki. Do Inari dojechaliśmy planowo. Przed wyjazdem dostaliśmy informację, iż w zimę recepcja w Holiday Village Inari jest zamknięta, więc iść trzeba do biura VisitInari, które znajduje się tuż przy miejscu, gdzie zatrzymuje się autokar oraz obok hotelu Inari. Biuro zajmuje się sprzedażą wycieczek. My dostaliśmy informację, że w recepcji w ośrodku ktoś jest, toteż bez problemu możemy tam iść. W tym celu trzeba iść prosto około 600m, wzdłuż głównej drogi. Po drodze mijamy kościół. Po kilku minutach ujrzeliśmy zbiorowisko czerwonych domków :) Zameldowanie poszło sprawnie i po chwili byliśmy w domku.
Image

Image
Ten prezentował się średnio. W toalecie był dziwny zapach. Z telewizorem walczyliśmy kilkanaście minut, ale to już nasza wina, ponieważ niedokładnie przeczytaliśmy instrukcje. Niestety nie było żadnej mikrofalówki ani piekarnika. W środku było też trochę ciemno. Była to najtańsza opcja, więc źle nie było.
Image

Image
Lokalizacja była świetna, gdyż ośrodek znajduje się nad jeziorem. W lato musi być pięknie. My w planach na dziś mieliśmy muzeum Siida poświęcone kulturze, historii i tradycji Sami, czyli ludu pierwotnie zamieszkującego Laponię. Dzisiaj stanowią oni mniejszość. Do muzeum mieliśmy 1,5 km w jedną stronę. Po drodze spotkaliśmy Lapończyka, którego poznaliśmy po charakterystycznym stroju.
Image
Budynek muzeum
Wejście kosztuje 10 EUR/osoba dorosła. W poniedziałki jest zamknięte. Otwarte jest do 17:00. Muzeum składa się z kilku wystaw: wprowadzająca, stała oraz 3 mniejsze i tymczasowe (tutaj nie jestem pewny czy wszystkie były tymczasowe, ale na pewno były małe:)). Ogólnie miejsce jest warte odwiedzenia. Dowiedzieć się można wiele ciekawych miejsc na temat ludzi Sami i natury Laponii. Najciekawsza jest wystawa stała i wprowadzająca.
Image
Pierwsze słownictwo w języku Sami
Image
Łyżka z głowy łosia
Image
Flaga Laponii
Image
Strój letni
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image
Ciekawa sztuka w książce wpisów :)
Z muzeum wyszliśmy kilkanaście minut przed godziną zamknięcia. Poszliśmy do znanego hotelu Inari, gdzie znajduje się restauracja. Jedzenie było średnie, a ceny bardzo duże. Potem wstąpiliśmy do supermarketu kupić niezbędne rzeczy na śniadania i kolacje.
Image
Po 21 wyszliśmy na dwór na zorzę. Dzisiaj Kp wynosiło 5, więc mieliśmy spore oczekiwania :) Udaliśmy się w stronę jeziora. Kilka osób już czekało. W tym grupa Włochów. Niestety na początku wyglądało to miernie, bo niebo było bardzo zachmurzone. Pochodziliśmy po okolicy. I nagle po kilkunastu minutach zaczęło się coś pojawiać, jednakże po chwili znikło.
Image
Coś jest :)
Postanowiliśmy pójść do domu i wrócić po 23. Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy. Na początku wciąż były chmury, ale po 20 minutach zaczęła się pojawiać całkiem konkretna zorza. I tutaj był problem. Przed wyjazdem nie zdawaliśmy sobie sprawę, jak ważny jest statyw w fotografowaniu zorzy. Coś tam czytałem, że statyw jest ważny, ale nie wiedziałem, że aż a tak. Wszyscy na około byli dobrze wyposażeni, tylko my robiliśmy zdjęcia z kolana, ławki, ramienia czy pieńka wbitego w ziemię :D
Image
W tym czasie zorza stała się bardzoo mocna. Wyłoniła się zza drzew i ku euforii Włochów, rozpoczęła natarcie naprzód. Ruszała się przy tym na boki. Jeden z najpiękniejszych widoków, jakie można zobaczyć.
Image

Image

Image

Image
Niestety z powodu braku statywu zdjęcia wyszły słabe. Po kilkunastu minutach widowisko troszkę ustało. Nam znowu padła bateria, więc musieliśmy wrócić do domku. Tam wpadł mi do głowy pewien pomysł. Postanowiłem wziąć kosz na śmieci i kartonowe pudełko po płatkach. Po 10 minutach wybiegliśmy na dwór. Wspiąłem się na górę usypanego śniegu i wbiłem kosz na śmieci. Czułem się jakbym był na księżycu i wbijał flagę :D Położyłem aparat i oparłem obiektyw o karton. Niestety bateria znowu padła z powodu dużego mrozu. Jednak zdjęcia wyszły nawet dobre, chociaż zorza osłabła. Włosi mieli swoje statywy, a my górę - śmieciówkę. Po chwili zobaczyliśmy, że ludzie wracają. I ja zsunąłem się z górki (co wcale nie było takie proste, nie sprawdziła się zasada, że schodzić łatwiej ;)). Poszliśmy spać około 24.
Zdjęcia ze śmietnika:
Image

Image

-- 28 Lut 2015 22:39 --

Dzień 7
Obudziliśmy się późno. Rzekłbym nawet, że bardzo późno. Plan mieliśmy dosyć luźny. Dzisiaj miało być dużo cieplej. Tylko -6 stopni. Po szybkim śniadaniu poszliśmy przejść się po jeziorze Inari.
Image

Image

Image
Mówiąc szczerze to latem musi to być piękne miejsce, ale o tej porze roku nie było tu nic specjalnego. Zwykła biała przestrzeń. Śnieg miał kilkadziesiąt centymetrów grubości, więc chodziliśmy głównie po drogach wyjeżdżonych przez skutery śnieżne. Po kilkunastu minutach łażenia bez celu postanowiliśmy zboczyć ze ścieżki i wejść do lasu, który otaczał jezioro. Okazało się to trudniejsze niż myśleliśmy.
Nie było tam żadnej udeptanej drogi. Każdy krok polegał na wciśnieciu nogi w śnieg na około 50 cm. Szybko zrezygnowaliśmy z naszego spaceru. Szczególnie, że nie było tam nic ciekawego.
Image
Wróciliśmy znowu do chatki. Następnie poszliśmy w stronę miasta. Zajrzeliśmy do sklepu z pamiątkami. Chciałem sobie kupić tradycyjny drewniany kubek, ale cena ponad 30 EUR odstraszała. Wiedziałem, że w supermarkecie obok kosztują one 9 EUR. Potem udaliśmy się do Inarin Hopea, czyli sklepu z ręcznie robioną biżuterią. Znajduje się on niedaleko muzeum Siida. Kupić można tam różną biżuterię. Sklep internetowy:
http://en.inarinhopea.fi/
Wracając zaszliśmy do hotelu Inari skorzystać z WI - FI, ponieważ w naszym ośrodku go nie było. Kupiliśmy po czekoladzie (czekolada Tazza, mmm pyszna :)) i kanapce. Nie bardzo wiedzieliśmy co ze sobą zrobić. Było wczesne popołudnie, a my nie mieliśmy żadnych planów. Stary kościół Pielpajarvi nie zachwycił nas za bardzo. Postanowiliśmy pójsć do biura VisitInari, które znajdowało się obok. Zapytaliśmy czy mogą nam coś polecić. Pani powiedziała, że może nam załatwić safari skuterami śnieżnymi.
Koszt 100 EUR/os. Niestety wycieczki tam tyle kosztują. Zastanowimy się. Tymczasem zapytaliśmy, gdzie będzie czekać na nas jutrzejszy transport na lotnisko. W recepcji czy na przystanku naprzeciwko ośrodka. Odpowiedziała, że przy recepcji, ale nie była pewna. Powiedziała by pójść do biura obok, może oni będą wiedzieli. Pan pracujący tam też nie był pewny, ale miał zaznaczyć, że będziemy czekać na przeciwko. My niestety zdecydowaliśmy się na te skutery. O 15:30 przewodnik miał odebrać nas spod recepcji. Mieliśmy ponad godzinę. Poszliśmy wybrać pamiątki dla bliskich w Polsce. Kupiłem kubek drewniany, ten z supermarketu za 9 EUR.
O 15:30 rzeczywiście odebrał nas kierowca. Podjechaliśmy pod biuro vistitInari. Dostaliśmy ciepłe kombinezony, rękawice i kaski. Następnie zeszliśmy po stromej górce śliskiego śniegu (uuuf, udało się :D) do miejsca, gdzie były zaparkowane
skutery. Potem krótkie szkolenie na temat prowadzenia skuteru. Ja prowadzić niestety nie mogłem. Siedziałem z tyłu. Sama jazda może i była przyjemna, ale szczerze mówiąc to potem zaczęła stawać się nudna. Jeździliśmy przez jezioro. Potem wjechaliśmy do lasu. Tam zatrzymaliśmy się przy śladach renifera, które, jak to stwierdził przewodnik, były quite fresh :) Następnie stanęliśmy przy pierwszej ważnej wyspie dla Sami. Niestety nie pamiątam nazwy. Zrobiliśmy tam krótkę przerwę na herbatniki i jakiś dziwny napój. Został on podany w ''drewnianym kubku''. Okazało się, że było to drewno pomieszane z plastikiem (albo jakoś tak). Szybko domyśliłem się, czemu kubek z suermarketu był taki tani :D Przewodnik oświadczył, iż nie znajdujemy się na oficjalnej trasie i zapytał czy chce poprowadzić. Pewnie, że chcę! :D Świetna zabawa. Te safari to musi być niezwykła przyjemność dla kierowcy, ale moim zdaniem pasażer nie będzie się aż tak dobrze bawił.
Image

Image
Dojechałem do wyspy Ukko, jednej z 3 tys. wysp na jeziorze :) Jest to ważne miejsce w religi Sami. Składano tu ofiary. My niestety byliśmy tam w prawie całkowitej ciemności, więc nie mogliśmy dobrze zobaczyć wyspy. Zdjęcie można zobaczyć tutaj: http://en.wikipedia.org/wiki/Ukonkivi
Następnie wyruszyliśmy już prosto w stronę Inari. Tutaj już niestety nie mogłem kierować, bo wjechaliśmy na oficjalną drogę. Do Inari mieliśmy prosto, więc jechaliśmy szybko. W pewnym momencie kierowca krzyknął coś do mnie. Nie zrozumiałem go. Nagle przyśpieszył do 100 mil (a więc tak się czują motocykliści :)). Dopiero potem zrozumiałem co powiedział. Hold on! Ja na szczęście trzymałem się cały czas! :D Był to najciekawszy etap wycieczki. Wycieczka podobała mi się średnio. Dla kierowcy może to być świetna rozrywka, ale jako pasażer trochę się nudziłem. Może gdyby było jasno, to by mi się bardziej podobało. Przewodnik był naprawdę miły. Polecił na jedną restaurację. My myśleliśmy o pizzeri-kebabowni-burgerowni PaPaNa, jednak gdy tam zawitaliśmy to nikt z obsługi nie zechciał przyjść. Poszliśmy dalej w stronę poleconej restauracji, ale po drodze zobaczyliśmy Scan Burgera i jakoś tak wyszło, że weszliśmy ;) Za obiad zapłaciliśmy 14 EUR. Potem postanowiliśmy wrócić do ośrodku. Termometr pokazywał 0 stopni. Czy to w ogóle możliwe?! :D W sumie to rzeczywiście było ciepło. Do domku wróciliśmy przed 19. W planach mieliśmy wyjście na zorzę. Zrobiliśmy to po 22. Dzisiaj chcieliśmy iść spać wcześniej, więc nie mieliśmy dużo czasu. Niestety niebo znowu było bardzo zachmurzone. Przypadkowo usiedliśmy na huśtawce. Było tak przyjemnie, że 40 minut minęło jak 15. Zorza się nie pojawiła. W końcu spać poszliśmy przed 24.
Dzień 8
Obudzliśmy się około 7:00. Spakowaliśmy resztę rzeczy i o 8:00 (15 minut przed planowanym odjazdem) opuściliśmy domek. Klucze wrzuciliśmy do skrzynki przed wejściem do recepcji. Potem udaliśmy się już prosto na przystanek.
Image
Przystanek
Minutę po 8:15 zobaczyliśmy światła, a po chwili jadącą furgonetkę. (o transporcie na lotnisko napiszę więcej w informacjach praktycznych, po zakończeniu relacji).
Image
Pomachaliśmy ręką. Zatrzymała się. Pani kierowca wyszła na zewnątrz. Zapytała czy mamy zapłacone. Tak. No to proszę zająć miejsce. Troszkę ponad połowa miejsc była zajęta. Rozkład foteli 2-1. My zajęliśmy dwie ''jedynki'' przy oknie. Następnie zajechaliśmy jeszcze sprawdzić czy nikt nie został i pojechaliśmy dalej. W sumie trochę za bardzo się martwiliśmy o miejsce, w którym powinniśmy czekać. Po drodzę musieliśmy wracac, bo okazało się, że zapomnieliśmy kogoś zabrać z jednego ośrodka. Na lotnisko przyjechaliśmy przed 9:30, przed czasem.
Image

Image

Image
Lotnisko jest większe niż myślałem (co nie znaczy, że jest duże :)). Znajdują się (chyba) 4 stanowiska do odprawy.
Image

Image
Ruch na lotnisku nie jest za wielki
Najbardziej niewygodna jest kontrola bezpieczeństwa. Trzeba na stole zapakować rzeczy do koszy, a potem je przenosić na taśmie. Najgorzej miała Pani przed nami, nie dość, że miała dużo koszy, to jeszcze czegoś nie mogła znaleźć. Nam poszło dosyć sprawnie. Oprócz tego, że maszyna chciała zatrzymać moją czapkę :D Na lotnisku znajduje się kawiarnia, w której można kupić coś do jedzenia. Chociaż ciężko znaleźć miejsce :) Jest również dużo stoisk z pamiątkami, ale to nie powinno dziwić ;) Sam terminal ma ściany wyłożone drewnem, jest ładnie urządzony. Na lotnisku dużo Azjatów, którzy chętnie odwiedzają te regiony :)
Image
Kilkanaście minut przed planowanym rozpoczęciem boardingu ludzie zaczęli ustawiać się w kolejce. Powód był dość oczywisty. My zachowaliśmy się podobnie i niedługo potem zostaliśmy wypuszczeni na zewnątrz.
Image
Miejsca w drugim rzędzie. Jeszcze nigdy nie siedziałem tak blisko kokpitu
Tutaj miała miejsce dosyć śmieszna sytuacja. Połowa osób zamiast ustawić się w kolejce do samolotu, to robili sobie zdjęcia z rąsi :D Większość telefonem. My użyliśmy aparatu :)
Image
LN-NGK - 1,7 latek
Pomimo tego, że nie dostaliśmy miejsca przy oknie, to koło nas nikt nie siedział. Norwegianem to klasa wyżej niż Ryanair czy Wizzair. Wi-Fi działało bez problemu (choć z tego co wiem nie zawsze tak jest). Lot minął szybko i spokojnie.
Image
Haha! :D
W Helsinkach wylądowaliśmy planowo. Tam dłuuugie przejście za znakami do taśmy bagażowej. Potem długie czekanie na bagaż. Następnie autobus do centrum i jesteśmy w miejscu, gdzie parę dni temu zaczynaliśmy podróż. Teraz ją kończyliśmy...
Image
Do Onnibusa mieliśmy około półtora godziny, więc poszliśmy do jednej z kawiarnii. W Helsinkach trwał Tydzień Blinów, jednak my zdecydowaliśmy się na kanapki.
Jazda Onnibusem do Turku odbyła sie bez niespodzianek. Wi-Fi również działało bez problemu. Tym razem właściciele autokaru troszczyli się o nasze głowy po fińsku.
Image
Siedzenia wygodne...
Image
tylko miejsca na nogi trochę mało.
Z Hotelu Caribia (miejsce przyjazdu Onnibusa) do Kauppatori pojechaliśmy linią nr. 50. Przystanek znajduje się tuż przy miejscu zatrzymania Onnibusa. Po przyjeździe na rynek udaliśmy się w stronę hotelu Omena. Trafić pomogli przechodnie ;) Hotel jest do nietypowy, bo nie ma tam obsługi. Na telefon dostaliśmy kod do drzwi, który trzeba wpisać przy wejściu do budynku, pomieszczenia z windami i oczywiście przy wejściu do pokoju.
Image
Wejście do hotelu
W środku standardowo.
Image

Image
Wszystko w jednym
Po odpoczynku poszliśmy tylko coś zjeść na rynek. Zasnęliśmy prawie od razu.
Dzień 9
Straszny dzień... Po wstaniu i spakowaniu się poszliśmy na Subway'a na śniadanie. Następnie na piechotę przeszliśmy do przystanku na Kauppatori. Autobus przyjechał po kilku minutach. Słychać było polski głosy. Tak, jesteśmy coraz bliżej domu :) Niestety jedna para Polaków nie wiedziała co to ciche mówienie. Odprawa i kontrola bezpieczeństwa poszły sprawnie.
Image

Image
Ten kolega przyjechał i odjechał
Image
HA-LYK - 0,2 lata. Nowiutka maszyna!
W poczekalni zasiedzieliśmy się za długo i za późno ustawiliśmy się w kolejce. Byliśmy w mniej więcej połowie. Mimo to udało się znaleźć miejsce przy oknie oraz siedzieć razem. Lot minął prawie spokojnie. Jeden Fin za mną postanowił sprawdzać sprężystość mojego fotela :)
Image
Koła Airbusa dotknęły ziemi kilkanaście minut przed 13. Gdy wylądowaliśmy w Gdańsku zdaliśmy sobie sprawę, że będziemy musieli wyjść z lotniska i ponownie nadać bagaż. Ryanair do Modlina odlatywał o 16, więc mieliśmy dużo czasu. Nie było wyznaczonych jeszcze stanowisk odprawy. Poszliśmy do restauracji na lotnisku. Usiedliśmy przy FIDS. Zamówiliśmy śniadanie. Mój wybór padł na naleśniki z serem. Gdy tylko pojawiły się stanowiska odprawy poszliśmy nadać bagaż, potem przeszliśmy przez kontrolę bezpieczeństwa. Teraz pozostało już tylko czekać na 5,4 letniego Benka EI-EFX, który zabierze nas do domu...
KONIEC. Dziękuje bardzo za przeczytanie. Mam nadzieję, że się spodobało. Zapraszam do komentowania. Niedługo pojawi się podsumowanie kosztów i informacje praktyczne
_________________
http://smakpodrozyserniczek.blogspot.com/
Góra
 Profil Relacje PM off
7 ludzi lubi ten post.
maczala1 uważa post za pomocny.
 
      
#12 PostWysłany: 07 Mar 2015 15:17 

Rejestracja: 13 Paź 2014
Posty: 1
Bardzo fajna, ciekawa relacja. Czekam na podsumowanie.
Góra
 Profil Relacje PM off
Serniczek lubi ten post.
 
      
#13 PostWysłany: 08 Mar 2015 02:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2923
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
Bylam w tym muzeum w Inari, dosc ciekawe. Mieli wtedy wystawe tymczasowa z okazji 50 lecia skuterow snieznych w Finlandii. Usmialam sie tez z historii budowy drog. Pierwsza "Highway" to byla po prostu zwykla utwardzona droga, nawet bez asfaltu.

Image

Co do osrodka w Inarii, to zajechalam do jakiegos osrodka w lesie, rowniez nad jeziorem, nie wiem czy to ten sam, w ktorym byles. Z Twojego opisu wynika, ze to bylo w centrum, a ten co ja odwiedzilam to chyba byl troche poza miastem.

Na zdjeciach ladnie widac kolory zimy na niebie czyli duzo zoltego, pomaranczowego, czerwonego.

Co do wycieczki na skuterach snieznych, to ja bylam na przejazdzce w Szwecji, w Kirunie. Jezdzilismy po terenach lesnych, wzielismy z kolega oddzielne skutery i kazdy byl kierowca. Nie jezdze na motocyklu i srednio mi sie podobalo. Jak zalozylam kask i okulary, to nie widzialam dokladnie co sie dzieje wokol mnie. Byc moze to kwestia przyzwyczajenia. Jedna osoba z naszej grupy skonczyla w zaspie i wyciagniecie skutera troche zajelo.

Nie wiem czy miejscowi Ci mowili, ale w okolicy Ivalo i Inari jest centrum, gdzie testuje sie opony zimowe. Podobno bywaja takie okresy, ze w wypozyczalniach nie ma aut, bo wszystkie sa porezerwowane przez pracownikow producentow opon. Inna rzecz zwiazana z Ivalo: jest tam The Porsche Driving Experience Center, a szkolenia obywaja sie na zamarznietym jeziorze Pasasjärv.
_________________
Carpe Diem.
Góra
 Profil Relacje PM off
Serniczek lubi ten post.
 
      
#14 PostWysłany: 09 Mar 2015 17:29 
Moderator forum
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Kwi 2014
Posty: 4055
Niesamowite jest to, że widząc zorzę polarną ciągle jestem zachwycona. Niby każdy wie, jak wygląda, i prawie każdy sobie zdaje sprawę, że to ciekawe zjawisko. Ale jak się raz zobaczy, to ciągle chce się więcej.
_________________
Ιαπόνκα76
Góra
 Profil Relacje PM off
Serniczek lubi ten post.
 
      
#15 PostWysłany: 09 Mar 2015 19:49 
Moderator forum
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2011
Posty: 2605
Loty: 243
Kilometry: 297 179
Twoja relacja przekonała mnie do odwiedzenia Laponii, dzięki 8-)
Góra
 Profil Relacje PM off
Serniczek lubi ten post.
 
      
#16 PostWysłany: 14 Mar 2015 23:23 

Rejestracja: 06 Mar 2014
Posty: 84
@Aga_podrozniczka Dzięki za garść ciekawych inrofmacji. Ośrodek nie był w samym centrum, jakieś 600m od niego. Co do skuterów, to opisałem tylko swoje przeżycia :)
Oj tak, niebo w Laponii piękne :)
-----------------------------------------------------------------------------------------
Znowu opóźnienie... Przepraszam, jeśli kogoś będzie irytować forma postu :)
Informacje praktyczne
Jak zorganizować podróż do Laponii? (nie wszystkie możliwości)
Najpierw oczywiście trzeba się dostać do Helsinek. Zazwyczaj najtaniej jest zrobić trasę Gdańsk-Turku (https://wizzair.com/pl-PL/Search) i potem Turku-Helsinki (http://www.onnibus.com/en/index.htm).
Lotniska w Laponii:
Ivalo
http://www.norwegian.com/pl/ (sezonowo) oraz http://www.finnair.com/pl/pl/home-page
Kemi-Tornio
http://fi-en.flybe.com (na stronie taka infomacja: Flybe Finland routes will be moved to Finnair from 1.5.2015 onwards. Flights up to 30.4.2015 can still be booked from the Flybe Finland website. From 1.05.2015, flights should be booked at www.finnair.com)
Kittilä
http://www.norwegian.com/pl/ (sezonowo) oraz http://www.finnair.com/pl/pl/home-page
Rovaniemi
http://www.norwegian.com/pl/ i http://www.finnair.com/pl/pl/home-page
Enontekiö
http://fi-en.flybe.com/
Można również do Laponii jechać pociągiem (jak w relacji). https://www.vr.fi/cs/vr/en/frontpage
Warto kupować z wyprzedzeniem, gdyż wtedy dostaniemy najkorzystniejszą taryfę.
Istnieją również bezpośrednie autokary do Laponii.
Jak podróżować po Laponii?
Najsensowniejszą opcją wydaje się być wypożyczenie samochodu. Jeśli jednak ktoś, tak jak my, nie może sobie na to pozwolić, to dobrym rozwiązaniem pozostają autokary. Chociaż ceny niskie nie są. https://www.matkahuolto.fi/en/
Rovaniemi-Kaamanen 99,80 EUR/2 os. (5 EUR za wybieranie miejsc + mój bilet kosztował mniej)
Kaamanen-Nuorgam 42,90 EUR/2 os. (mój bilet kosztował mniej)
Nuorgam-Inari 49,70 EUR/2 os. (jw.)
Pociągiem można zrobić takie trasy jak Kemi-Kolari czy Kemi-Rovaniemi-Kemijärvi. Nie dojedziemy niestety na samą północ.
Jak dostać się na lotnisko w Ivalo i odwrotnie?
http://www.kuljetusliikeilmarislant.fi/lentokenttakuljetukset---en.html
Kilkunasto osobowe pojazdy, które są zsynchronizowane z przylotami (chociaż nas martwił odjazd 10 minut po przylocie w naszym przypadku). Kursują na trasie lotnisko-Ivalo-Inari. Przyjeżdząją bezpośrednio do niektórych ośrodków. Cennik podany na stronie internetowej.
http://www.eskelisen.fi/en/
Według strony jeżdzą na trasie Ivalo-lotnisko-Saariselka-Kiilopää. Nie korzystałem.
Hotele
Kaamasen Kievari - 70 EUR/domek za 1 noc (pewnie da się taniej)
Miła obsługa. Standard dobry. Jedynie łazienka mogła być troszkę lepsza, ale i tak nie było źle. Duży wybór kanapek, innych artykułów spożywczych w recepcji i pamiątek w recepcji. Warto wspomnieć, że główne miejsce do oglądania ptaków położone przy hotelu Neljän Tuulen Tupa.
Holiday Village Nuorgamin Lomakeskus - 180 EUR/domek za 2 noce (domki bez łazienki są tańsze)
Standard bardzo dobry. Właściciele przemili. Bardzo dobrze wyposażona kuchnia. Ogólnie polecam :)
Holiday Village Inari - 134 EUR/domek za 2 noce
Dziwny zapach w łazience (od zasłon łazienkowych) i brak piekarnika. Pokój przeciętny, ale nie było źle. Dodatkowo ośrodek ma wspaniałą lokalizację. Położony jest tuż przy jeziorze. W lecie musi być pięknie. Dodatkowo nad brzegiem można obserwować zorzę polarną.
Wycieczki
VisitInari:
http://visitinari.fi/arctic-activities/
Ośrodek w Nuorgam:
http://www.nuorgaminlomakeskus.fi/index.php/en/activities
Zakupy
W Nuorgam i Inari znajdują się supermarkety. Przykładowe ceny podałem w relacji. Zazwyczaj w ośrodku można kupić coś do picia (czekolada :)) i do jedzenia

I to chyba na tyle. Na wszelkie pytania chętnie odpowiem. Zastanawiałem się również na podsumowaniem kosztów, ale nie bardzo wiem czy ma to sens.

Image
_________________
http://smakpodrozyserniczek.blogspot.com/
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#17 PostWysłany: 15 Mar 2015 16:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2923
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
To ja jeszcze dodam, ze w Ivalo sa rowniez 3 supermarkety, czynne do 21.00. Jest tez duzy sklep z pamiatkami i mydlem i powidlem. Kilka hoteli. Ja zatrzymalam sie w Näverniemi Holiday Center - http://www.booking.com/hotel/fi/na-vern ... en-gb.html Standard taki sobie, ale da sie zyc. Osrodek ok 1km od centrum Ivalo. Bez z samochodu troche jak bez reki.

Saariselka jest bardziej turystyczna i wyzsze ceny.

Kolory nieba zima przepiekne, polecam.
_________________
Carpe Diem.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 17 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group