Autor: | michzak [ 17 Gru 2015 09:22 ] |
Temat postu: | Re: Norwegia autostopem |
Ładną trasę wybrałeś, relacja zapowiada się ciekawie ![]() |
Autor: | rysiekkk [ 17 Gru 2015 12:05 ] |
Temat postu: | Re: Norwegia autostopem |
nikodem_pan napisał(a): ...Gol to małe miasteczko w środkowej Norwegii...Zatrzymywałem się u mojej rodziny... tak z ciekawości - z zaskoczenia do nich wpadłeś ? ![]() nie mogli po Ciebie przyjechać na lotnisko albo gdziekolwiek ? ![]() Kontynuuj ![]() ![]() |
Autor: | nikodem_pan [ 17 Gru 2015 12:17 ] |
Temat postu: | Re: Norwegia autostopem |
rysiekkk napisał(a): tak z ciekawości - z zaskoczenia do nich wpadłeś ? ![]() nie mogli po Ciebie przyjechać na lotnisko albo gdziekolwiek ? ![]() Kontynuuj ![]() ![]() Nie, wiedzieli, że przyjadę, ale wolałem jechać autostopem, niż prosić ich, aby specjalnie przyjeżdżali 200 km ![]() Dziś wieczorem kolejny "odcinek". |
Autor: | ane.wald [ 17 Gru 2015 12:23 ] |
Temat postu: | Re: Norwegia autostopem |
nikodem_pan napisał(a): Oczywiście nie było sensu próbować łapać samochodu zaraz przy lotnisku. Mam inne doświadczenia ![]() ![]() Przeczytam chętnie dalszą część relacji. |
Autor: | nikodem_pan [ 17 Gru 2015 12:31 ] |
Temat postu: | Re: Norwegia autostopem |
ane.wald napisał(a): Mam inne doświadczenia ![]() ![]() Rozumiem Twoje podejście, ale miałem wrażenie, że przy Gardermoen to by się nie sprawdziło. Oczywiście, ile osób, tyle sposobów, każdemu może sprawdzać się inny ![]() |
Autor: | ane.wald [ 17 Gru 2015 12:35 ] |
Temat postu: | Re: Norwegia autostopem |
Na drugi raz spróbuj ![]() |
Autor: | nikodem_pan [ 17 Gru 2015 23:37 ] |
Temat postu: | Re: Norwegia autostopem |
Dzień trzeci. Czwartek, 9 lipca. Oj, zdecydowanie się nie wyspałem… Pobudka o 6 rano, o 7 wyjazd z domku, by ustawić się na trasie kilka kilometrów dalej. Planowałem jeszcze tego samego dnia wylądować w Bergen, choć nie byłem pewien, czy jest to możliwe, ponieważ trasa liczyła prawie 400 kilometrów. Gdy spojrzycie na mapę, zobaczycie kilka możliwości dotarcia z Gol do Bergen. Możecie jechać jakieś 70 kilometrów drogą 52 na północny zachód, by kawałek przed Laerdal wyjechać na drogę E16. Możecie też pojechać na południe drogą nr 7 czy kombinacją dróg 7 i 13, która zakłada także przeprawę promem. Ja wybrałem opcję, której Google w ogóle nie bierze pod uwagę – wybrałem drogę 51 na północ w kierunku Leiry, by tam ustawić się na trasie E16 – głównej drodze łączącej Oslo z Bergen. Pierwszy etap zakładał właśnie przedostanie się z Gol do Leiry – czyli przejazd niecałe 50 kilometrów na północ. Przyznam szczerze, że bałem się, że może to chwilę potrwać – stałem o 7 rano drodze, która wyraźnie nie była zbyt często uczęszczana. ![]() Na szczęście nie było tak źle – minęło nie więcej niż pół godziny, gdy siedziałem w samochodzie pewnej sympatycznej norweskiej urzędniczki. W ciągu tych 30 minut oczekiwania, minęło mnie może z 10 aut, więc tym bardziej cieszyłem się, że była tak miła i postanowiła się zatrzymać. Podczas całej podróży kobiety zatrzymywały się bardzo rzadko, zwykle robili to mężczyźni. Rozmawialiśmy niemal bez przerwy, więc nawet nie zauważyłem, kiedy dojechaliśmy do Leiry. Wysiadłem na rondzie przy samym wjeździe do miasta – co prawda mogłem przejechać z nią jeszcze kilka kilometrów, ale obok ronda znajdował się sklep Rema 1000 – chyba najpopularniejsza sieć sklepów w całej Norwegii. Musiałem zrobić zakupy, ponieważ Gol opuściłem bez żadnego prowiantu, a oczywiście nie mogłem wiedzieć, kiedy nadarzy się kolejna okazja. Ceny w Norwegii mogą robić wrażenie, zwłaszcza na początku. Jedyne produkty, jakie mogą być na podobnym poziomie, co w Polsce, to ryby w puszkach. Cała reszta jest dużo droższa. Woda w butelce za 10 zł czy chleb za 15 zł naprawdę przyprawiają o zawrót głowy, dlatego polecam myśleć o tym jak najmniej i starać się nie przeliczać wszystkiego na złotówki. Zaopatrzony w jedzenie, ruszyłem dalej – zaraz przy rondzie znajdował się przystanek autobusowy, tam też złapałem kolejne auto – co prawda kierowca jechał w tym kierunku tylko kilka kilometrów, bo do Fagernes, ale to zawsze coś. Fagernes, choć jest miejscem popularnym ze względu na swoje walory turystyczne – to doskonała baza noclegowa i wypadowa dla tych, którzy chcą odwiedzić park narodowy Jotunheimen czy jezioro Bydgin. Nawet przewodnik Pascala po Norwegii poświęca tej miejscowości kilka zdań, gdyby to dla kogoś miał być jakiś wyznacznik. Obok przecinającej miasto drogi E16 przepływa także całkiem sporych rozmiarów jezioro Strondafjorden. Nie miałem czasu, aby poznać to miejsce lepiej – zrobiłem kilka zdjęć i ruszyłem dalej. ![]() ![]() ![]() Ustawiłem się ponownie na wyjeździe z miejscowości i już jakieś 15 minut później zatrzymał się samochód. Jechał nim niemiecki pastor, który od kilku lat służy w Norwegii. Okazało się, że kiedyś odprawiał msze na dalekiej północy, m.in. w miejscowości Bugoynes nad Oceanem Arktycznym, którą miałem okazję odwiedzić w lutym 2014. Pogadaliśmy jeszcze chwilę o zimie na północy i już go nie było, a ja zostałem sam na pustej drodze. Jeśli to miała być główna droga łącząca dwa największe miasta w Norwegii, naprawdę jestem ciekaw, jak wyglądają te rzadziej uczęszczane. Na początku czekanie nawet mi nie przeszkadzało – rekompensowały mi to widoki. ![]() ![]() Ostatecznie jednak musiałem w tym miejscu czekać 3 godziny (sic!), co nie było już zbyt fajne. W międzyczasie zjadłem „obiad” nad jeziorem – jeśli można tak nazwać konserwy rybne i pieczywo. Ostatecznie wreszcie zatrzymało się jedno auto, którym jechały dwie kobiety. Kilka kilometrów dalej wzięliśmy jeszcze jednego autostopowicza – i był to jedyny autostopowicz, którego spotkałem już do końca mojej podróży. Znów powtórzyła się ta sama sytuacja – przejechaliśmy razem tylko kilka kilometrów i musieliśmy się pożegnać. Autostopowicz z Niemiec zaproponował, żebyśmy dalej próbowali jechać razem – rzekomo miałem mieć większe szanse razem z nim, ponieważ był ubrany w tradycyjny norweski strój. Nie mam pojęcia, czy mu to pomogło, ale ostatecznie zdecydowałem się odrzucić jego propozycję. Chciałem pokonać całą trasę sam, takie było założenie tej podróży, choć z perspektywy czasu przyznaję, że nie mam pojęcia, dlaczego tak się wtedy na to uwziąłem. ![]() ![]() Przeszedłem kilka kilometrów i ustawiłem się na zjeździe na stację benzynową. Tym razem miałem więcej szczęścia – niedługo później zatrzymał się młody strażak z Oslo, który jechał swoim busem do znajomych w góry, gdzie mieli zjeżdżać na desce. Wydawało mi się to nieco surrealistyczne, w końcu był początek lipca, ale wyjaśnił, że z powodu srogiej zimy i wiosny, która nadeszła późno, a górach wciąż było sporo śniegu. Jechaliśmy razem prawie 100 kilometrów, a ja raz podziwiałem coraz bardziej imponujący krajobraz, raz walczyłem ze snem. ![]() ![]() ![]() Ostatecznie musieliśmy pożegnać się na rondzie w Lærdal – on jechał dalej na północ, ja na południe. Przyznam szczerze, że byłem przerażony, że nie złapię już szybko żadnego samochodu – chłopak wysadził mnie przed samym tunelem Lærdal – najdłuższym tunelem drogowym świata o długości prawie 25 kilometrów. No to pięknie – pomyślałem – nie ma opcji, żeby ktokolwiek tu zatrzymał. ![]() Dosłownie minutę (sic!) później zatrzymała się ciężarówka na szwedzkich rejestracjach. Był to jedyny raz w czasie całej podróży, gdy jechałem ciężarówką i chyba w ogóle mój pierwszy raz w życiu. Kierowca był bardzo w porządku i całkiem nieźle mówił po angielsku. Dopiero po jakichś 15 minutach okazało się, że jest Polakiem i angielszczyzna jest tutaj zbędna. Jedyna osoba, która nie zapytała mnie na wstępie, skąd jestem, okazała się rodakiem. Przejechaliśmy razem dobrą godzinę, podczas której opowiadał m.in. o swoich wyprawach autostopem. W ogóle zauważyłem już na koniec mojej podróży po Norwegii, że wiele osób, które się zatrzymywały, miało jakieś doświadczenia z jazdą autostopem. Niestety, w końcu mój kierowca musiał zatrzymać się na obowiązkowy postój, a ja zacząłem łapać kolejne auto. Dużo czasu nie minęło a zatrzymał się młody Słowak, który jechał odebrać swoich rodziców na lotnisko w Bergen. Facet zauważył mnie w ostatniej chwili, dlatego nie zdążył się zatrzymać, ale zawrócił i dzięki temu miałem podwózkę niemal do końca trasy. Po drodze zachwycałem się widokami i stwierdziłem, że na pewno wspaniale jest móc mieszkać w takim kraju. Na to usłyszałem odpowiedź: „Stary, mam już dość tych widoków, rzygam nimi. Co tydzień jeżdżę z Bergen do mojej dziewczyny w Gol i naprawdę przydałaby mi się jakaś odmiana”. Byłem w szoku, jak dla mnie możliwość posiadania takich widoków to prawdziwe błogosławieństwo… Facet wysadził mnie kilkanaście kilometrów od centrum Bergen, byłem już naprawdę blisko. ![]() Kilka minut później siedziałem już w samochodzie innego Słowianina, tym razem z Czech. Choć muszę przyznać, że facet chyba zapomniał o swoich słowiańskich korzeniach, bo starał się być bardziej jamajski niż Bob Marley. Potrzebowałem tylko chwili, żeby zorientować się, że facet nie stronił od marihuany – właściwie to byłem przekonany, że wypalił jointa chwilę wcześniej. Całą drogę opowiadał mi o życiu w Norwegii – razem ze swoją dziewczyną mieszkał obecnie w przyczepie kempingowej, bo czynsze w Bergen są niesamowicie wysokie, ale dzięki temu czuł prawdziwą wolność i mógł robić to, na co miał ochotę. Kilkanaście minut później byliśmy już w samym Bergen – nareszcie! On pojechał na zakupy do Ikei, a ja czekałem na autobus do centrum miasta. Ceny biletów były tak horrendalnie drogie, że postanowiłem jechać na gapę – to nie był ostatni raz, gdy złamałem w Bergen jakiś przepis. W mieście zakochałem się niemal natychmiast – nie dość, że otaczały je góry i woda, to jeszcze samo centrum było nadzwyczaj urokliwe. ![]() Zwiedzanie odłożyłem jednak na kolejny dzień – była już 19, co znaczy, że dojazd zajął mi 12 godziny. Byłem na tyle zmęczony, że jedyne o czym marzyłem, to odpoczynek. Poszedłem do McDonalda, który w tym wypadku był totalnym zaprzeczeniem pojęcia fast food, gdzie wypiłem ciepłą herbatę i podłączyłem się na moment do internetu. Czekał mnie jeszcze spacer w górę – pomiędzy urokliwymi brukowanymi uliczkami na wzgórze Fløyen, gdzie planowałem rozbić namiot. Widok na miasto z góry był niesamowity i wynagrodził mi całe zmęczenie. ![]() Mimo to nie miałem już ochoty iść wyżej i postanowiłem rozbić namiot w parku, przez który przechodziłem. Choć w Norwegii można rozbić namiot wszędzie, o ile nie jest to teren ogrodzony, a w odległości 150 metrów nie znajdują się żadne zabudowania, nie byłem pewien, czy mogę tak po prostu rozstawić namiot w parku. Wygrało jednak zmęczenie – gdy tylko znalazłem miejscówkę, gdzie mogłem spokojnie rozstawić namiot i nie razić nikogo swoją obecnością, wślizgnąłem się pod śpiwór i spróbowałem zasnąć. |
Strona 1 z 1 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |