Fly4free.pl

W życiu by mi nie przyszło do głowy skarżyć się komukolwiek z powodu płaczącego za ścianą dziecka. Przecież to dziecko, nie robi tego specjalnie, a mama raczej nie śpi w tym czasie w najlepsze tylko robi wszystko, żeby zaradzić histerii. A tak w ogóle to raczej rzadko się to zdarza i robienie tragedii z jednej nocy częściowo nieprzespanej (z przyczyn nazwijmy to niezależnych, co innego hałasujący dorośli) uważam za... no problematorskie po prostu Hotele mogą faktycznie lokować osoby z maluchami w jakimś dalszym kącie, można tu ich uprzedzić, żeby taki pokój mogli przygotować, to fakt.

Pracownik zrobi tyle ile moze... Co wiecej do kazdej "pierdoly" nie bedzie wzywal menadzera, bo ten ma niekiedy wazniejsze sprawy na glowie niz wysluchiwanie narzekan gosci, tym bardziej jezeli jest to hotel o nizszym standardzie. I mowie to z pozycji osoby ktora miala okazje pracowac w hotelu.

Natomiat ja - z pozycji byłego pracownika pensjonatu - mogę śmiało stwierdzić, że po akcji w stylu "macie za cienkie ściany" czy "opierniczę menedżera, bo pracownik śmiał mi zwrócić uwagę, że złamałam powszechnie obowiązujące zasady" w niektórych miejscach - będąc tzw. kłopotliwym" klientem - nie przenocuje się kolejny raz. I w "zaprzyjaźnionych" również. Szczególnie takich, które nie narzekają na brak rezerwacji.

Natomiast z punktu widzenia kogoś, kto ostatnio zarwał dwie noce pomimo zatyczek i poduszki na głowie, muszę przyznać, że ciężko mi się prowadziło samochód i cieszę się, że nikogo nie zabiłam. Refundacja za trzecią noc, z której wolałam zrezygnować - w trakcie.

Bez przesady, trudno nazwac placz dziecka lamaniem powszechnie obowiazujacych zasad. Czy ludzie z dziecmi maja nie wychodzic z domu? Dodam, ze nie mam dzieci i ich nie lubie, ale na pewno by mi nie przyszlo do glowy narzekac, ze placza w hotelu. Co innego jakby dzieciak biegal bez opieki i darl sie na cale gardlo.

_________________
Carpe Diem.

Co do złamania zasad - pozwolę sobie przypomnieć, że nie dyskutujemy o jednorazowym zakwileniu, tylko o powtarzającej się sytuacji, w której matka ma świadomość, że nieświadome, aczkolwiek przedluzajace się, zachowanie jej dziecka powoduje, że składane są na nią (bo dziecko z definicji nie odpowiada) skargi. Z powodu naruszenia ciszy nocnej, która m.in. w Polsce jest powszechnie obowiązującą zasadą.

Ponieważ dwa razy (w ciągu ok. 15 lat) byłam po drugiej stronie ściany czy korytarza, potrafię sobie wyobrazić, że pierwszą reakcją nie jest łapanie za telefon czy kłus na recepcję, ale dociśnięcie zatyczek/ przykrycie głowy kołdrą czy poduszką/ obrócenie się na drugi bok.

Niestety, kiedy próby zaśnięcia zawodzą, a następnego dnia nie można sobie pozwolić na tzw. "gnicie" w łóżku, to trzeba coś zrobić. Ja wybieram telefon na recepcję. Inni walą w ścianę, idą zapukać do drzwi "wokalisty", albo wrzeszczą, żeby ktoś w końcu to dziecko uciszył (w domyśle - rodzic).

Jak ktoś już wcześniej stwierdził, nie ma w tej sytuacji wygranych. Ale dla mnie nie oznacza to, że rodzic takiego dziecka powinien robić to, co jest wygodne tylko dla niej/ niego i oczekiwać, że całe otoczenie dopasuje się do jej/ jego wizji. Równie dobrze mógłby wyrażać oburzenie, że ktoś zaprotestował przeciwko byciu np. obsikanym czy pobrudzonym jedzeniem.

Moga wychodzić, ale muszą potrafić (i chcieć) opanować zachowanie dziecka:w hotelu, tramwaju, samolocie, restauracji itd.

abstrahując od dyskusji o dzieciach - ja miałam pare innego rodzaju nieprzyjemnych sytuacji w hotelach. Przykładowo, parę razy poczułam sie potraktowana jak intruz, kiedy usiłowałam sie dowiedzieć w recepcji jak najtaniej dostać się na lotnisko lub do okreslonej atrakcji turystycznej. Bardzo czesto obrazone Panie recepcjonistki mówią np. że wystarczy wziąc taksówkę (chociaż, jak zakładam, same jeżdżą autobusem do pracy). Oczywiście nie mozna generalizowac, ale z moich obserwacji wynika, że najbardziej obrażalskie sa panie w recepcjach hoteli 3-4gwiazdkowych, w których cena noclegu jest niższa, ale każda ekstra usługa kosztuje dodatkowo. Za to zazwyczaj nie ma żadnego problemu z uzyskaniem takich informacji w hotelach 5gwiazdkowych.
Niestety ceny hoteli 5gwiazdkowych to zwykle kosmos i dlatego najlepsze są hostele bo tam może i bywa głosno, ale atmosfera jest zawsze przyjazna.

Nie chcę żeby temat zmienił się w OT "jak wychowywać dziecko" ale o ile płacz dziecka, w sklepie o to że nie kupiliśmy mu lizaka, można łatwo rozwiązać kupując go (100% braku zasad wychowania, ale cel uświęca środki), to płacz z powodu bólu/złego snu/zmęczenia jest raczej trudny do ogarnięcia "na już" bez magicznej różdżki.

_________________
Dancehall Masak-Rah
Junior Stress - Za Mało Cichej Wody W Rzece

Errr... Tu nie chodzi o zachowanie dziecka, tylko rodzica. I nikt nie oczekuje cudów, a jedynie empatii (którą dotąd mają się wykazywać inni goście oraz personel hotelu) i/ lub poszanowania praw innych. W powtarzających się, a więc przewidywalnych już sytuacjach.

Z własnego doświadczenia wiem, że córka mając 2-3 lata też budziła się w nocy z płaczem, nie trwało to długo, bo po kilku miesiącach wróciło do "normy" i nie był to ciągły ryk przez 2 godziny, ale tego nie dało się "wyłączyć".
Specyfika osobnicza

_________________
Dancehall Masak-Rah
Junior Stress - Za Mało Cichej Wody W Rzece

A co ten rodzic ma twoim zdaniem w tej sytuacji zrobić? Na ogół stara się właśnie dziecko uspokoić i uśpić, tak żeby płacz trwał jak najkrócej.
Ale jeśli jest inaczej i to np. kłótnia rodziców wywołała płacz dziecka, to zgodzę się, że walenie w ścianę i telefon na recepcję są jak najbardziej zrozumiałe.

Gdyby kolejny/a recepcjonist(k)a powiedział(a)by mi, że inni goście się skarżą, to przeprosiłabym i znalazła jakąś mniej konfliktogenną opcję noclegu.

Osoba, która otworzyła ten wątek nie prosiła o porady nt wychowania własnego dziecka, tylko o podzielenie się doświadczeniami i sposobami działania w podobnych sytuacjach.

Niektórzy są tu bardzo wrażliwi, chyba może za bardzo?
Tutaj nie chodzi o powtarzające się sytuacje dla TYCH SAMYCH osób, a jedynie powtarzające się dla tej konkretnej mamy z dzieckiem. Myślę, że jedną noc z płaczącym przez chwilę dzieckiem za ścianą da się przeżyć, tym bardziej, że, jak wielu napisało, są korki do uszu.
Jeśli ktoś jest zmuszony spać przez więcej nocy w takim towarzystwie, to lepsze niż skarżenie się na hałas (w końcu co taka matka oprócz uspokojenia dziecka może zrobić) jest poproszenie o przeniesienie na inne piętro/ do innego skrzydła. Z pewnością jego prośba zostanie spełniona.

Wrażliwi czytają posty innych i nie postulują już podjętych kroków.

A ja zycze wszystkim troche wyrozumialosci.
Wiekszosc z nas ma lub bedzie miec dzieci, wiec warto zdawac sobie sprawe, ze niekiedy rodzicowi jest naprawde ciezko opanowac placz dziecka, czy to w hotelu, czy to w samolocie.
Przeciez nikt nie robi tego zlosliwie, po prostu czasem tak jest z dziecmi. Jak nieco urosna i zaczna wiecej rozumiec, to jest latwiej poprosic je o zachowanie ciszy, by nie przeszkadzac innym.

Wyrozumiałość jest, ale ma swoje - biologiczne - granice. Pytanie, czy w interesie dziecka leży odwracanie kota ogonem i demonstrowanie frustracji czy postaw aspołecznych.

Kara, pomijając fakt, że nie zrozumiałam do końca twoich dwóch ostatnich wypowiedzi (pod względem logicznym i językowym), to nie mogę się nadziwić twojej twardej postawie wobec tego problemu. Widać ktoś ci zalazł mocno za skórę, bo mni zdarzyło się co najmniej kilka razy nie spać z powodu hałasów m.in. dzieci w hotelach i nie była to jakaś szczególna trauma.
Owszem, w danym momencie może to być coś przeszkadzającego czy nawet irytującego, ale na drugi dzień już się o tym zwykle nie pamięta.

Na trzeci dzień - drugiego dnia istnieje możliwość bycia zmęczonym jeszcze

Nikt mi nie zalazł za skórę. Przysnęłam tylko po drugiej zarwanej nocy za kierownicą.

Dziwi mnie też trochę, że sporo osób przyjmuje założenia, o które nie można się pokusić ani po przeczytaniu pierwszego postu, ani moich odpowiedzi. Albo proponuje rozwiązania, które mogą uniemożliwić ponowne zatrzymanie się w tym samym hotelu.

Plus jestem wyznawcą zasady, że każdą zmianę zaczynamy od siebie.

Pozwolę odnieść się do tego z perspektywy pracownika recepcji. Po pierwsze, to w hotelach poniżej 5* w ogóle nie należy do obowiązków recepcji (a uwierzcie, że zadania nie ograniczają się do check in/outw i wybiegają dalece dalej, często do kompetencji z działu księgowości/administracji). Po drugie, najczęściej te informacje są banalnie łatwe do znalezienia w sieci, szczególnie jeśli jesteś w rodzimym kraju, ale biorąc pod uwagę rozbudowane strony turystyczne, to też nie jest wymogiem. Po trzecie, recepcjonista poświęcając czas na powtarzanie podobnych informacji kilkadziesiąt razy podczas zmiany traci mnóstwo czasu, co skutkuje potem nieodpłatnymi nadgodzinami. Uwierzcie też, że goście nie pytają tylko o to, jak dojść na stare miasto, ale oczekują, że znajdziesz im połączenie kolejowe do innego miasta czy zamówisz bilet loniczy - raz Pani poprosiła, czy nie mógłbym skoczyć do kiosku i kupić jej rajtuzy, bo zauważyła oczko. Co więcej, w większych hotelach generuje to kolejki, zdenerwowanie innych gości, którzy zawsze wylądowują to w recepcji - niezależnie czy jest to wina houskeepingu, restauracji czy w ogole hotelu.
Po 6, w 90% pracownik hotelu który/a mimo wszystko ci pomoże, a nawet wskaże ciekawsze miejca do odwiedzenia czy zamówi konkurencyjną korporację taksówkarską z najkorzystniejszymi stawkami w mieście , za często nie usłyszy nawet słowa podziękowania, nie mówiąc o jakimkolwiek tipie.