Jest temat o Ekstraklasie, ale nie ma tematu o I Lidze. Wiem że może to trochę abstrakcyjne. Jednak po tym jak wczoraj przebyłem prawie 200 km, aby zobaczyć mecz w Bytowie i to co tam zobaczyłem. To myślę że jednak warto, ale do rzeczy.
Zacznijmy, od tego że efekty tej wichury co była z dobry miesiąc temu na pomorzu widać cały czas. Jadą wojewódzką "228". Co chwila widzimy takie obrazki:
Docieram do Bytowa, tam zakupy w sklepie Polaka i ruszamy w kierunku stadionu, tam policji od groma. Parking słabo oznaczony, ale centralnie pod stadionem, obok basenu. Miejsc parkingowych starczy dla każdego chętnego. Plus za to że parking za darmo. Bilety kosztują: Normany 8 zł ulgowy 5 zł. W dniu meczu do ceny biletu należy doliczyć 2zł. Kolejki pod kasę 30 min przed mecze, dość srogie. Bilety niczym Ekstraklasowe. Ładny śliski papier, twoje imię i nazwisko pesel. Logo klubu nazwa rywala. Lipy nie ma. Proszę panią o bilet "jak najdalej" od kibiców. Dała mi w 1 rzędzie za bojowo nastawionymi dziadkami...
Stadion położony, w malowniczej scenerii, położony jest w kotlinie i w całości jest finansowany z prywatnych środków. Krzesełka trochę odbiegają od nowości i wygodne nie są, ale tragedii nie ma. Jak zaczęło zachodzić słońce zrobił się świetny klimacik.
Koło 40 minuty przyjechali kibice gości w uwaga! Większej liczbie niż miejscowi. Niestety policja trochę nie ogarnęła tematu i cześć kibiców się ganiała z policjantami po pagórkach.
Jednak po paru chwilach wszystko było spokojnie opanowane. Kibice GKS-u oczywiście byli głośniejsi niż miejscowi, prowadzili doping prze cały mecz. 
Mecz zakończył się zwycięstwem 2-1 GKS-u Katowice. Dwie piękne bramki po strzałach z dystansu ludzi około 1800, ale było warto jechać na I Ligę tyle km.
