Fly4free.pl

Day 13
Koh Lanta, czyli rajskie plaże nadchodzimy

Rano przed przyjazdem busa idziemy na śniadanko (świeże owoce 20THB, naleśniki 40 THB), zachodzimy też do 7 eleven po zakupy na drogę: woda 13 THB, jogurciki i przekąski na drogę.

Hat Yai w dzień




Złota zasada jeśli w ogóle chce się podróżować po Azji (busami), a cierpliwość nie jest naszą dobrą stroną – pij dużo ziółek Jeśli mówią wam, że podróż będzie trwać 5h , to już od samego początku można dodać do tego z 2-3h, jeśli mówią wam, że będziecie jechać przez miasto A (które jest bliżej punktu X), to raczej na pewno będziecie jechać przez miasto B




Podróż minęła spokojnie – jedyny mankament, że troszkę się wydłużyła, ponieważ jechaliśmy przez Krabi, a nie przez Trang. A jak to dokładnie wyglądało: bus podjeżdża pod hostel (spóźniony jakieś 30 min), gdzieś na wysokości Krabi przesiadka na środku drogi dwupasmowej do innego busa , później już tym samym busem łapiemy prom na wyspę. Kierowca na naszą prośbę wysadził nas na Long Beach. Zostawiamy plecaki w agencji turystycznej i idziemy plażą, pytając się w pobliskich resortach o ceny pokoi – 2400THB/ 3 noce/2 osoby.

No i w końcu jesteśmy na wyspach, zwalniamy troszkę obroty a przed nami tydzień błogiego lenistwa
Wieczorkiem idziemy na pierwszy spacer po plaży, wracając zahaczamy o restaurację, żeby zjeść coś dobrego:) <nudle 90THB, piwo 110 THB>

_________________

Czym była by pierwsza noc na rajskich wyspach bez wypicia piwka na plaży? – niczym dlatego nie mogłyśmy do tego dopuścić A że na jednym nigdy się nie kończy <56THB za dużego Changa> , szybko przeniosłyśmy się z naszych leżaków do pobliskiego pubu na plaży gdzie rozbrzmiewała muzyka. Po północy muzyka przycichła, a tańczący ludzie ustąpili miejsca Tajom i rozpoczął się fire show.



Day 14
Plażing & relaxing & spacering & swimming

Dzień zaczęłyśmy w stylu „budzikom śmierć” – czyli śpimy, aż się obudzimy. Nie mniej jednak o 8.30 byłyśmy już na nogach i szłyśmy do miasta – znaleźć bankomat i rozejrzeć się po okolicy.



Nasz resort


Nasza Long Beach




Nie ma to jak śniadanko na plaży (90 THB + 50 THB za shake’a)

_________________

Ponieważ plackiem na plaży leżeć nam się nie chciało postanowiłyśmy się przejść na spacer wzdłuż brzegu






Nasze domki:


Przy hotelowa restauracja:


Cd spaceru tym razem po „mieście”

_________________

Kolacja – 50THB +cola 20THB



Wracając do domu zaopatrujemy się w sklepie w piwka, które zamierzamy skonsumować na plaży na leżaczkach – czas na kontemplację (Chang 100 THB za dwu pack)


I chyba bym nie była sobą jak bym nie zrobiła zdjęcie temu przystojniakowi


Day 15
Koh Lanta na rowerkach

Dzień nic nie robienia w zupełności wystarczył, żeby zregenerować siły Dlatego postanawiamy zwiedzić wyspę – a że moje dziewuchy nie dały się namówić na skuterki, co zresztą będę im wypominać chyba do końca życia (:p), została nam tylko opcja rowery (niestety zabrakło męskiego pierwiastka w naszej ekipie i nie pomogło nawet skuterowe szkolenie jakie przeprowadził nam wieczór wcześniej nowo poznany kolega – Jacek z PL, bo te uparte baby nie chciały w ogóle ćwiczyć, tylko stały i gadały, kiedy ja jeździłam w kółko po placyku). 250 THB/ 3 rowery/ cały dzień (Aśka została na plaży)
Ogólnie nic do rowerów nie mam – bardziej chodzi o to, że Koh Lanta jest za dużą wyspą dla tego środka transportu i do tego lekko górzystą <ehhh>, więc nie da się jej przejechać całej, no i te rowery pierwszą młodość (delikatnie powiedziane) miały już dawno za sobą.
Obieramy kierunek na punkt widokowy wyspy, a po drodze od czasu do czasu zjeżdżamy z drogi w boczne uliczki, żeby zobaczyć jakie jeszcze plaże są na Koh Lancie. A jakie są – przepiękne patrz zdjęcia niżej

Śniadanko: 60 THB

_________________

Po drugiej stronie wyspy jest więcej lasów namorzynowych, niestety nam z powodu braku czasu nie udało się do nich dotrzeć (next time ), dlatego musiałam się zadowolić takimi krajobrazami:




No i na co się gapisz <mułoskoczek>


Dojeżdzamy do Old Town Pier:


Old Town:

_________________

Widok z view point’a:


Po drodze mijamy jakiś targ, więc zatrzymujemy się, żeby popatrzeć





Zakupy w 7eleven (na zasadzie szybkich przekąsek):
Woda 14 THB
mountain Dew 12 THB
Kanapka z tuńczykiem 24 THB
Shake bananowy 65 THB

Wieczorem po kolacji , ciąg dalszy kontemplacji na plaży na leżaczkach


Day 16
4 Islands Snorkeling Tour (Koh Chuak- Koh Mook – Koh Ngai- Koh Ma)

Po powrocie z rowerków dochodzimy do wniosku, że trzeba sobie coś ogarnąć na następny dzień. Datego szybki research po agencjach i decydujemy my się wycieczkę łódką po okolicznych wysepkach (700THB). Jedziemy tylko we dwie (Mała Monia nie przepada za snurkowaniem, więc od razu pasuje, a Aśka chce zostać i się opalać).



Najpierw płyniemy na Koh Chuak – tam wyskakujemy z łodzi i snurkujemy (ten kto nie ma własnej rurki i maski dostaje, my mamy swoje).

_________________

Ponieważ testujemy nowy wodoodporny aparat Moni - większą zabawą niż podglądanie rybek, było robienie zdjęć sobie nawzajem <hehe> (i chyba gdzieś mi poginęły/pokasowałam zdjęcia rybek>



No i oczywiście „słit focia z ronsi na fejsunia” też musiała być <buahaha>


Odwiedziłyśmy też Emerald Cave na Koh Mook – tu trzeba było koniecznie założyć kamizelkę ratunkową. Wpływając do jaskini (i w środku) trzeba uważać na skały , bo w pewnym momencie jest całkowicie ciemno. Po jakiś 50 m docieramy do ukrytej plaży – do której można dostać się tylko przez jaskinię. "Po drodze" poznajemy dwóch sympatycznych Kanadyjczyków, z którymi się trzymamy przez resztę wycieczki.

Wpływamy do jaskini:


W środku jaskini:


Wyjście z jaskini z drugiej strony:


Ukryta plaża otoczona ze wszystkich stron skałami:

_________________

Zbieracze jaskółczych gniazd


Koh Ma – znowu snurkeling. Pływamy sobie z Monią, robimy sobie zdjęcia, gonimy rybki itp. kiedy zauważamy, że trochę nas zniosło. Oprócz nas jest jeszcze jedna laska, która mówi, żebyśmy wezwały Tajów, bo ona nogą nie może ruszać i że do łódki nie dopłynie wtf? odcinek był dość spory, więć prostszym rozwiązaniem wydało mi się, że ja ją poholuje - kazałam jej się złapać mojego ramienia i jakoś przepłynęłam <laska jakieś 1/3 większa ode mnie> Nie wiem jak tępym trzeba być człowiekiem, żeby wypuszczać się samemu tak daleko, nie umiejąc dobrze pływać... Brak słów, cud że przynajmniej kamizelkę miała. No nic najważniejsze, że się dobrze skończyło

Płyniemy na kolejną wyspę (chyba najpiękniejszej jakiej do tej pory byłam) – Koh Ngai. Tu jemy obiad i mamy czas dla siebie, który spędzamy spacerując po wyspie i kąpiąc się w bardzo ciepłej i czystej wodzie, nawiązując przyjaźnie polsko-kanadyjskie . Jaki ten świat mały – na plaży spotykamy dziewczynę, naszego rozbitka z Chiang Mai , chwilę gadamy co i jak i się rozchodzimy






Ponieważ dostałam informację z firmy, że umówili mi spotkanie z Klientem dzień po moim powrocie i to jeszcze z samego rana, musiałam im trochę podokuczać i napisałam im maila w odpowiedzi + załączyłam dwa zdjęcia poniżej (mail z podwójnym dnem, z racji branży w której pracuje) <hehe>

„Kupiłam trochę ziemi i nie wracam”



Żeby ten dzień był jeszcze piękniejszy – po powrocie idziemy na masaż

_________________

Sponsorem dobrej zabawy podczas ostatniej nocy na Koh Lancie (oprócz tradycyjnie piwka) jest Sang Som z Red Bullem i colą


I super zupka MassaMan 120 THB + piwko „Leo” 80 THB + ryż 20 THB

_________________

z każdym postem coraz bardziej lubie wasza relacje;)

_________________

i najbardziej podobają mi się zdjęcia jedzenia;) mniammmm

_________________

Super relacja! Czekam na Phi Phi! Byliśmy tam dwa tygodnie, uwielbiam te wyspy!!

_________________

Day 17
Płyniemy na Phi Phi

Dzień wcześniej ogarniamy sobie prom na PhiPhi (350THB). Rano przyjeżdża po nas pick up i wiezie nas na główną przystań na Koh Lancie, tam wsiadamy na prom (bezpośrednie połączenie).


Phi Phi nadchodzimy


W oddali widać małą Phi Phi Ley (z „Niebiańską Plażą”)


Na przystani pobierają od nas 20THB za „Fee of The Parking Clean on Phi Phi Island”. Wyspa jest tak malutka, że spokojnie można przejść ją w godzinę. Idziemy się zameldować, szybkie ogarnięcie po podróży i idziemy na plaże.

Ao Lo Dalam (Zatoka Lo Dalam):

Charakterystyczny przesmyk


Bary na plaży. Na takich siedzeniach co noc delektowaliśmy się piwkiem patrząc na pokazy ogni.


Popołudniu dołącza do nas Chris (anglik, którego poznałyśmy na trekkingu w Chiang Mai) <Craig – jego przyjaciel, też z Chiang Mai dotrze dzień później>. Idziemy na spacer po wyspie:

_________________

Co krok można spotkać studio tatuaży, gdzie tatuaże wykonywane są tradycyjną techniką handpocked bamboo. Wracaliśmy któregoś dnia z plaży, jakoś późnym popołudniem i zatrzymaliśmy się przy jednym z nich (Craig chciał, mnie to zupełnie nie interesuje) – koleś który akurat leżał na fotelu miał robiony jakiś strasznie duży tatuaż spędził tam podobno cały dzień. Wyglądał jak by żywcem go skalpowali – naprawdę nie wiem co ludzie w tym widzą…


Wracamy na plaże, a tam mały szok – zaczął się odpływ (woda całkowicie „wróciła” dopiero koło 21-23 i tak co dzień/ noc) <oczywiście zjawisko związane z fazami księżyca >



Dzięki temu powstało duże boisko do grania w piłkę:


Płytkiej laguny nie ma, ale to nie przeszkadza nam, żeby pójść trochę w głąb, bo chcemy popływać

_________________

Tej nocy zamierzamy opić urodziny Moni – w ruch idą Changi i Bukety (do małego wiaderka sprzedawca leje wybrany przez nas alkohol, red bulla i cole – patrz zdjęcie poniżej ).
I co tu dużo pisać: szalejemy do białego rana …


Day 18
Kajaki na Phi Phi

Czekamy aż Craig do nas dołączy, idziemy na wspólne śniadanie, a później na plażę. Chłopaki zgodzili się wiosłować (oczywiście suma summarum też im pomagałyśmy ), więc postanawiamy wypożyczyć kajaki (250THB/ kajak dwuosobowy/2h)



Płyniemy na pobliską Monkey Beach





Małpki już nam się znudziły – idziemy więc do wody

_________________

W takich momentach oddała bym wszystko za „czasowstrzymywacz” , no niestety czas biegnie nie ubłaganie zwłaszcza wtedy gdy się dobrze bawimy…


W drodze powrotnej – wyskoczyłam z kajaka i po snurkowałam trochę na głębokiej wodzie – rybek jakoś dużo nie było, ale mnóstwo czarnych jeżowców.



Reszta popołudnia minęła równie leniwie. Spacerowaliśmy po plaży, trochę poleżeliśmy na ręcznikach, po kąpaliśmy się w ciepłej wodzie. Wieczorkiem poszliśmy coś zjeść, a później zajęliśmy wygodne siedzenia w jednym z pubów na plaży i oglądaliśmy fire show

Green curry 150 THB mniammmm


Nawet jak mu podłożyłam pod nos kurczaka to łapką nawet nie drgnął - takiemu to dobrze:)







Po pokazie zaczyna się normalna impreza na plaży W obieg idą piwka i bucket'y. Śmiałkowie mogą próbować swoich sił w konkurencjach z ogniem - skakanie przez płonącą skakankę, czy przechodzenie pod płonącą tyczką, która co rundę opuszczana jest niżej

_________________

Day 19
Long Boat Trip (Maya Bay)

Rano mieliśmy ambitny plan, żeby pójść na view pointa na wschód słońca, ale ponieważ tak koło 4 w nocy zaczęło padać, szanse, że coś zobaczymy były małe, więc sobie podarowaliśmy.
Na szczęście koło 8 zaczęło się przejaśniać. Idziemy więc nad zatokę i ogarniamy sobie łódkę – nie chcieliśmy korzystać z zorganizowanych wycieczek, bo nie za bardzo odpowiada nam podążanie za tłumem. Udało się wytargować łódkę, którą mieliśmy tylko do swojej dyspozycji na pół dnia za 3000THB / 7 osób (nasza 4, Chris, Craig + Jasper nowy kolega chłopaków).

Robimy taką trasę:


Zaczynamy od Maya Bay (słynnej Niebiańskiej Plaży) – tu chyba robimy mały błąd, bo w pierwotnym założeniu mieliśmy dotrzeć tu przed godz. 9 , ale ponieważ rano podał deszcz i trochę dłużej zajęły nam zakupy i targowanie się o łódkę, docieramy tam właśnie o najgorszej możliwej godzinie, czyli wtedy kiedy są tam zorganizowane wycieczki.
Kolejna rzecz: jak wysiadamy na wyspie podchodzi do nas ludek i żąda 200THB opłaty wstępu do parku (czy to kolejny scam, tego nie wiem …) .

Rada: jak ktoś chce wypożyczyć łódkę na własną rękę: to niech zagada do sternika, żebyście popłynęli nie w lewo, tylko w prawo. Dodatkowo można się popytać w agencjach jak wygląda program tych wycieczek – jak będziecie znać mniej więcej godziny, to będziecie mogli uniknąć tłumów, płynąc w tym momencie gdzieś indziej. Można się też spytać, czy w koszt wycieczki są wliczone wszystkie opłaty (w tym opłata za wstęp i czy w ogóle coś takiego istnieje).






Loh Samah Bay



Pi Leh Bay - pływanie i snurkowanie

_________________

Viking Cave


Bamboo Island - wysiadamy z łódki na ląd i mamy trochę czasu wolnego dla siebie




Mosquito Island


Kolejne snurkowanie. Rybki:




Wyprawę kończymy na Monkey Beach - na której byliśmy z chłopakami dzień wcześniej. Tym razem na plaży nie ma małp.
Nasz Long Boat:


Wracamy ogarniamy się i idziemy na miasto coś zjeść.
Wąskie uliczki na Phi Phi

_________________

Ko Phi Phi jest mała ale nie na tyle by obejść ją w godzinę. W godzinę to można obejść Ko Phi Phi Village. Eksploracja wschodniej (patrząc od przewężenia) strony zajmie duuuużo więcej. Natomiast strona zachodnia jest w zasadzie niedostępna (miejscami tylko od strony wody, jak np Monkey Beach).

Byliście na tej drugiej (południowej) Monkey Beach?

_________________
Azory => Egzotyka tuż za rogiem, czyli azorski "double decker" :)

Po jedzeniu idziemy na plażę – w końcu to ostatnia noc na wyspach


Day 20
Pożegnanie z Phi Phi, nocny bus do BKK

Dzień wcześniej ogarniamy sobie bilet na prom+bus do BKK za 680 THB (zbiórkę mamy przed 16 ). Rano idziemy na śniadanko, później ostatni raz na plażę...

Na Phi Phi nie ma jako takich ulic, są raczej szerokie chodniki – samochodu nie widziałam żadnego, jedynymi środkami transportu są rowery i takie wózki na bagaże (20 THB)

Puste uliczki – wszyscy są na plażach


Kupujemy owoce na drogę:



Siedząc na rufie i czekając aż odpłyniemy po raz pierwszy naprawdę dotarło do mnie, że to już jest prawie koniec – zostawiamy rajskie plaże i wracamy do BKK, a potem do PL. Patrząc na przystań od strony wody łzy same cisnęły mi się do oczu, a w sercu dziwna pustka… Kto by pomyślał, że tak szybko zakochamy się w tym miejscu

_________________