Autor: | wojtekf93 [ 20 Sty 2015 02:24 ] |
Temat postu: | Największe wpadki w podróży. |
Myślę, że będzie to ciekawy temat ![]() 1) Jestem na Wilanowskiej 10 min przed odjazdem PB. Szukam autokaru do Wilna i dowiaduje się, że z stąd nie jedzie (jak to? zawsze stąd wszędzie jeździłem PB... No tak, ale nie za granicę...) Oczywiście pytanie w biurze PolskiegoBusa o możliwość przetrzymania o 15 minut autokaru na Młocinach spotyka się z odmową. Pytam pierwszej taksówki - Ile do Białegostoku? - ok. 1000zł... Mętlik w głowie co robić.. W Wilnie miałem mieć 6h czasu do odlotu do Kutaisi (leciałem na mecz Gruzja - Polska). Na szczęście miałem numer do kierowcy UBER'a który chwilę wcześniej przywiózł mnie z centrum. "Zawieziesz mnie do Białegostoku za 100$?" - "eee, hmm w porządku. Jestem za 5 minut". Dogoniliśmy autokar 50km przed Białymstokiem i trzymaliśmy się już za nim. Dodam, że było by to trudne do wykonania, ponieważ praktycznie cała droga z Warszawy do Białegostoku to jednopasmówka, ale kierowca swoim VW Polo jechał jak szalony ![]() 2) Wracam z EURO2012 (zmęczony po 7 dniach zabawy). W Krakowie znalazłem się przez to, że leciałem OLT z Poznania. Ostatni odcinek miałem odbyć PKS'em do Katowic. Niestety... Przysnąłem ![]() ![]() |
Autor: | BusinessClass [ 20 Sty 2015 02:58 ] |
Temat postu: | Re: Największe wpadki w podróży. |
wojtekf93 napisał(a): Za głupotę się płaci ![]() Oj placi... 5 stycznia. melduje sie na lotnisku w Santiago de Chile. probuje sie odprawic na lot do La Serena. w automacie sie nie udaje. ide do normalnego check in. okazalo sie, ze owszem, mam wylot 5go ale lutego... koszt nowego biletu - ok 500zl. Nigdy wiecej nie bookuje biletow w stanie nietrzezwosci... |
Autor: | chaleanthite [ 20 Sty 2015 06:37 ] |
Temat postu: | Re: Największe wpadki w podróży. |
BusinessClass napisał(a): Nigdy wiecej nie bookuje biletow w stanie nietrzezwosci... Heh...to samo mozna powiedziec o czekaniu na samolot w stanie nietrzezwym ![]() Historia mojego meza- lecial z kumplami na swoj kawalerski, przesiadka w Stansted, 14 godzin czekania. Panowie postanowili zaczac oblewac utrate stanu wolnego mojego slubnego juz na lotnisku-bo jeszcze tyyyle czasu mieli..! Nie wiem co oni pili ALE wszyscy czterej zasneli pod jakims sklepikiem i obudzili sie dopiero nastepnego dnia-oczywiscie bylo juz po ptokach, bo samolot dawno odlecial...Do tej pory maz nie chce sie przyznac ile zaplacili za nowe bilety, ale ilekroc lecimy przez Stansted ciagnie mnie do tego miejsca gdzie posneli i wspomina te wyprawe z rozrzewnieniem ![]() Moja historia-lecialam Ryanem po suknie slubna. Z bagazem podrecznym, z ktorym bylismy w 6 europejskich miastach-kazdy lot z Ryanem. Poniewaz torba miala maksymalne wymiary wydawala sie naprawde duza i za kazdym razem bylo halt-sprawdzamy! No i za kazdym razem puszczali, bo idealnie sie miescila w te metalowa rame. Tym razem historia ta sama-prosze na bok i sprawdzamy, czy bagaz sie miesci. Wkladam-miesci sie-pani kiwa glowa, ze ok-wyciagam, az nagle slysze-prosze czekac! Podszedl do mnie jakis koles i mowi, bym jeszcze raz wlozyla. No to wkladam, a on mowi, ze za duza...Ja wielkie oczy-bo jak to? Miesci sie, wszedzie nas puszczali, jak kupowalam torbe jak byk byly wymiary Ryana! Wiec sie kloce, ze jest dobra! A pan nie, ze za duza, bo jest na rowni z ta gorna barierka tej ramy,a powinna byc ciut nizej..Ja sobie mysle ki czort? Skad ja mam wiedziec dokad ona ma siegac w tej ramie???Nie wystaje, to nie wystaje-i sie zazarcie kloce. Klotnia coraz glosniejsza, nagle Pan wyciaga sentymetr. I co? I za duza! ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() A teraz moj hit ![]() ![]() Lecialam z domu rodzinnego do siebie, lot poranny, szykuje sie do wyjscia. Panie beda pewnie lepiej sie orientowac o czym bede dalej pisac ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
Autor: | pomoc [ 20 Sty 2015 08:13 ] |
Temat postu: | Re: Największe wpadki w podróży. |
Meldowanie się na stanowisku odjazdu Polskiegobusa 1h wcześniej (napewno się nie spóźnie!) tylko po to żeby na 10 minut przed odjazdem usnąć i aby żul przystankowy* zapytał się dokąd chcę jechać dokładnie w momencie ruszenia autokaru ![]() *żul przystankowy - osoba elokwentna kradnąca torby z bagażnika PB, tym razem zainteresowana moją torbą (nic cennego w niej nie było, wziął se czekolade... ![]() |
Autor: | shiver [ 20 Sty 2015 10:00 ] |
Temat postu: | Re: Największe wpadki w podróży. |
Nie wiem czy wpadka bo chyba nikt nie zauważył (na szczęście). Jedna z wcześniejszych wycieczek, wylot z EDI do TRF, powrót do domu po męczącej Szkocji i nieprzespanej nocy. 6:00 rano. Przechodzę przez security, ludzie przede mną, ludzie za mną, wiadomo trzeba się pozbyć metalu, no to dawaj, zdejmuję pasek i nagle zauważam, że rozporek już mam rozpięty i przymierzam się do zdejmowania spodni. Szybko zapiąłem, odłożyłem pasek i poszedłem przez bramkę. Dość czerwony jak burak. |
Autor: | Roku [ 20 Sty 2015 10:35 ] |
Temat postu: | Re: Największe wpadki w podróży. |
Przelot z WAW do Skavsta. Ze Skavsty mieliśmy jechać do Sztokholmu, a w Sztokholmie czekało na nas wcześniej zabookowane 6 rejsów promami Vikinga. Pamiętam że wziałem Wizz, bo był ok. 13, zaś Ryan nie pasował bo był wieczorem (wtedy latał z WAW). No i patrzę na tablicę i jest Skavsta o mojej godzinie, a że czasu nie było wiele, to idę do gejta i czekamy w kolejce. Jak zaczęli wpuszczać, to jakaś pani zwróciła uwagę, że mam karty Wizza, a tu Ryan się odprawia. Ja w szoku, po sek biegnę do właściwej bramy ale juz za późno. Okazało się że Ryan przeniósł swój lot na tę samą godzinę co Wizz miał wcześniej. I leciały obydwa samoloty o tej samej godzinie (5 minut różnicy). A rejsy czekają. Do biura Wizza i pytamy, po ile następny lot. 1400 zł za 3 osoby. Jutro. + koszt noclegu w WAW i w Sztokholmie, do czasu pojawienia się naszego promu (pierwsze rejsy to miało być Sztokholm - Turku - Sztokholm). No dramat bo zrobiło się z 600-700 zł ekstra na głowę. Wtedy wpadło mi do głowy, że może Turku? I cud, następnego dnia rano jest przelot Gdańsk - Turku raptem za 100 zł od głowy (WAW - NYO po 360). Więc do Gdańska najwolniejszym pociągiem nocnym (6h przedziały puste, można kimać jak dziecko ![]() Ostatnia sprawa to bilety promowe, bo były łączone. Zadzwoniłem jeszcze z WAW do VIkinga i mówię jak sprawy się mają. Pokiwała głową kobieta (tak sobie wyobrażałem) i przebookowała bez dodatkowych opłat (rejsy pojedyncze były droższe niż rejsy typu Cruise w dwie strony). Na dodatek zamieniła nasz pierwszy nieodbyty rejs na vouchery za 50 eu do zrealizowania w knajpach na pokładzie promu. Ale obyło się bez szaleństw. 50 eu na promie w Skandynawii to mała pizza + 2 talerze sałatki + 2x mały sok ![]() Biorąc pod uwagę, że przejazd autobusem ze Skavsty do Sztokholmu jest dość drogi (80 zł) a i przejazd w samym Sztokholmie na prom też z 15 zł i nie musieliśmy za niego płacić, zapłaciliśmy 107 za przelot z GDN do Turku i 60 za bilet do Gdańska + 10 za autobus w Turku. Czyli strata wyniosła 82 zł na osobę + nieodbyta jedna z sześciu nocy na promie. Od tej pory 2x sprawdzam numery lotu i nie wypuszczam nikogo z gromady do toalety czy zapalić, dopóki nie upewnię się że stoimy w dobrym miejscu. |
Autor: | Djorkaeff [ 20 Sty 2015 11:05 ] |
Temat postu: | Re: Największe wpadki w podróży. |
W lipcu na szlaku do Doliny Pieciu Stawow, zeby droga szybciej schodzila, podspiewywalem sobie. I tak usiadlem sobie na pniu, a w glowie nie wiedziec czemu piosenka zespolu "Big Cyc". I spiewam "Boze jedyny, Makumbe zachowaj!", nie to zeby jakos glosno. Patrze, a po lewej wycieczka szkolna, w tym czarnoskory nastolatek z nietęgą miną. A potem opowiadaja, ze w Polsce rasizm ![]() |
Autor: | podrozna [ 20 Sty 2015 11:19 ] |
Temat postu: | Re: Największe wpadki w podróży. |
Określenie "Wpadka podróżnicza" powinnam chyba obrać za swój pseudonim (nie, nie dlatego, że rodzice spłodzili mnie nienaumyślnie na wakacyjnym wyjeździe). Muszę wspomnieć, że moja orientacja w przestrzeni jest nawet nie zerowa, lecz ujemna, do tego w 99% przypadków podróżuję sama, co owocuje różnymi nieprzewidzianymi zdarzeniami. Na szczęście, póki co, obyło się bez poważnych strat finansowych ![]() ![]() 1. późnowieczorny spacer po Limassol po powrocie z gór Trodoos (Cypr), niestety rozładowuje mi się telefon, a posiadana mapa obejmuje swoim zasięgiem tylko centrum miasta, nie uwzględniając mojego miejsca noclegowego, położonego raczej na peryferiach. Niezbędne było proszenie o pomoc przypadkowych przechodniów, pana z napotkanej na drodze kolektury (narysował mi bardzo roboczą graficzną instrukcję, niestety zbyt mało szczegółową), skończyło się na szukaniu pomocy w sklepie rybnym, jeden z klientów po zakupieniu swoich mątw i ośmiornic zaoferował, że zawiezie mnie na upragnioną ulicę Marconi, żebym już dłużej nie błąkała się po ciemku. 2. całodniowa wycieczka do Turku, a stamtąd do Naantali (Finlandia), po powrocie z Naantali, zdecydowałam się szybko pójść zobaczyć zamek w Turku, zanim będę musiała udac się pod hotel Caribia, skąd odjeżdżał FińskiBus (znaczy się Onnibus). Nagle zorientowałam się, że pomyliłam godzinę odjazdu busa i wcale nie jestem tak blisko wspomnianego hotelu, jak myślałam. Miałam pół godziny, żeby dotrzeć pod Caribię, z paniką i obłędem w oczach próbowałam dowiedzieć się, gdzie jest najbliższy postój taksówek, niestety, nie był zbyt blisko, z najbliższego przystanku nie kursował żaden autobus miejski w stronę hotelu, no dramat :/ Tym razem skończyło się na zatrzymaniu pierwszego samochodu, jaki wyjeżdżał z niedalekiego parkingu, przemili państwo z dwójką dzieci zgodzili się mnie podwieźć pod samą Caribię, jechałam na tylnym siedzeniu wciśnięta pomiędzy dwa foteliki dziecięce (z zawartością), przy czym rodzice byli wyraźnie ubawieni, a synkowie (2 i 4 lata, tak na oko) przerażeni, sądząc po ich wytrzeszczonych oczach, którymi na mnie patrzyli ![]() O takich drobnostkach, jak udawanie się w górach za potrzebą w ustronne miejsce, po czym zgarnianie ostrego ochrzanu od miejscowej straży czy innych funkcjonariuszy, bo okazało się, że za niewinnie wyglądającą barierką jest kilkuset metrowa przepaść i dzieliły mnie od niej tylko jakieś wątłe krzaczki, albo wyśpiewywanie na cały głos piosenki z Pocahontas, myśląc, że jest się samemu na górskim szlaku, po czym nagle wyłania się czerwona ze śmiechu grupka turystów w średnim wieku, już nie wspominam. |
Autor: | olajaw [ 20 Sty 2015 11:23 ] |
Temat postu: | Re: Największe wpadki w podróży. |
Moja jak na razie największa wpadka miała miejsce na lotnisku w Brukseli. Leciałam do faceta, który był tam na stażu. Od początku wszystko szło nie tak - na Okęciu okazało się,że jest overbooking i nie wiadomo czy polecę.. na nic zdały się tłumaczenia, że nie po to kupowałam bilet 3miesiące temu, żeby teraz dowiedzieć się,że nie polecę - pani poinformowała mnie, że to standardowa praktyka linii lotniczych.. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Na swoje usprawiedliwienie mogę dodać tylko tyle, że błękitne walizki zdarzają się nad wyraz rzadko, moja nie była moja, tylko pożyczona, więc nie znałam jej zbyt dobrze, ale stresu i nerwów tego dnia najadłam się za wszystkie czasy ![]() |
Autor: | hienobiusz [ 20 Sty 2015 11:30 ] |
Temat postu: | Re: Największe wpadki w podróży. |
Ciekawe, jaka to linia lata z Okecia na Charleroi majaca biznes klase i serwujaca obiadek? ![]() |
Autor: | olajaw [ 20 Sty 2015 11:41 ] |
Temat postu: | Re: Największe wpadki w podróży. |
hienobiusz napisał(a): Ciekawe, jaka to linia lata z Okecia na Charleroi majaca biznes klase i serwujaca obiadek? ![]() Rozpędziłam się - to nie Charleroi było tym razem, a leciałam LOTem ![]() ![]() |
Autor: | BrunoJ [ 20 Sty 2015 11:48 ] |
Temat postu: | Re: Największe wpadki w podróży. |
Kiedys wracałem z US, mając za sobą jakieś pojedyncze godziny snu przez ostatnie dwie doby. We FRA wylądowaliśmy z kolegą o 7 rano a samolot do PL był po 10tej. Kolega poszedł 'na zakupy', a ja poszedłem pod gate, który był pusty i gdzieś daleko na odludziu na pięterku. Wybrałem rząd krzeseł obok siebie, plecak pod głowę i w kimono. Wyszedłem z założenia że przecież zejdą się ludzie, będą zapowiedzi, więc się obudzę. Od czasu do czasu otwierałem oko, żeby kontrolować temat, coś gadali przez megafon, miałem dobry widok na monitor nad moim gate'm. Wszystko pod kontrolą. I nagle z błogości wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Patrzę a to mój kolega z którym podróżowałem. Odbieram, a on pyta "gdzie siedzisz w samolocie, bo nie mogę Cie wypatrzeć". W jakim samolocie? Ciągle nieprzytomny patrze na mój gate, a tam cisza i spokój, nikogo nie ma, nic na monitorze. Dalej możecie sobie już wyobrazić, jak lekko śnięty gość próbuje zrozumieć co się dzieje. Szczęśliwie okazało się że nowy gate był niezbyt daleko i wpadłem do samolotu jako jeden z ostatnich. Od tamtej pory, jeśli już zdarza mi się planowo przysnąć na lotnisku to najzwyczajniej ustawiam budzik. Druga historia która mi się kojarzy, chociaż tylko pośrednio czuje się winny: Leciałem LHR-WAW i WAW-BGZ. Ale jakiegoś powodu miałem to kupione na osobnych biletach, to były początki współpracy w Eurolotem i przez jakiś czas były problemy z wygenerowaniem jednego biletu. Miałem ok 2h między lotami, więc nie stanowiło to specjalnego problemu. To było 2 dni przed wybuchem wojny w Iraku, w zasadzie już zapowiedzianej w mediach, była tylko kwestia czy to będzie jutro czy pojutrze. Więc na LHR okazało się że typowe 1.5h przed odlotem to mogę zapomnieć że zdążyłem, bo wszystkich po kolei macają na bramkach i bardzo szczegółowo sprawdzają podręczny bagaż. Więc już przy odprawie w okienku zostałem przebookowany na późniejszy lot BA który miał CS z LOTem (wcześniejszy miał być LOTowski). Tyle że z tego późniejszego lotu to miałem tylko 40 minut na przesiadkę, a bagaż mogł być nadany tylko do WAW. Więc cienko. Nie mniej LOT do BGZ zazwyczaj mało ludzi, z malutkiego krajowego terminala na Okęciu. Może się uda. Miałem się zgłosić do personelu żeby mi pomogł. Ale personel nic nie wiedział, dla nich nie byłem pasażerem tranzytowym. Z językiem na wierzchu odbierałem torbę i mając może 25 minut wpadłem na krajowy, żeby dostać boarding, przejść bramki, wskoczyć do autobusu (który ciągle stał przy drzwiach) i zakończyć historie sukcesem. Byłem nawet gotów zgodzić się że walizka doleci dzień później i sobie ją odbiore sam. I to wszystko było realne przy dobrej woli ludzi, tyle że... pani przy check inie spojrzała na moje bilety, i stwierdziła - pan nie ma tego biletu jako połączenie z LHR tylko jako osobny bilet. Więc jest mi przykro ale nie zdążył pan. Po czym się odwróciła i wyszła.... A ja patrzyłem przez szybkę jak autobus odjeżdża z pasażerami do samolotu. |
Autor: | Aga_podrozniczka [ 20 Sty 2015 12:00 ] |
Temat postu: | Re: Największe wpadki w podróży. |
Moje planowanie dziala w wiekszosci przypadkow, ale czasami dopada mnie skleroza ![]() 1. Zapomnialam zabrac dokumentow samochodu jak jechalam do Francji (w UK nie wozi sie dokumentow samochodu ze soba). Przypomnialam sobie po godzinie od wyjazdu z domu, stracilam 2h na powrot po dokumenty i spoznilam sie na prom. Na szczescie oplata za zmiane godziny byla tylko £20. 2. Spoznilam sie na samolot, bo budzik nie zadzwonil w nowym Samsungu G4. Od tej pory uzywam tego samego ustawienia budzika, ktore wiem, ze dziala i zmieniam tylko godziny. Nie bylam zbyt szczesliwa, bo musialam zaplacic £150 za zmiane 2 biletow na kolejny lot LOT'u. 3. Prawie spoznilysmy sie na samolot, po tym jak moja matka nastawila budzik i nie zadzwonil (pewnie zle cos nastawila). Bylam u niej w domu, wiec zaufalam jej, ze mnie obudzi i nie ustawilam wlasnego budzika. Na szczescie mialysmy zamowiona taksowke i zadzwonili z korporacji zapytac sie dlaczego jeszcze nas nie ma przed domem. 4. Zapomnialam zmienic butow po przyjezdzie na parking lotniskowy i poszlam w letnich butach na lotnisko. Lecialam do Tromso, wiec letnie buty nie byly wskazane. Jak doszlam do kontroli, pomyslalam, ze bede musiala zdjac swoje duze buty i wtedy skojarzylam, ze mam ciagle letnie na nogach. Wyjscie ze strefy kontroli, bieg przez lotnisko do postoju autobusow parkingowych. Na parkingu okazalo sie, ze zamkneli juz te czesc dla nowych samochodow i autobusy nie zabieraja stamtad podrozych, wiec kierowca poczekal na mnie i podrzucil mnie do przystanku w innej strefie. W sumie obrocilam w jakies 40 minut, ale przez to zabraklo nam czas na sniadanie na lotnisku i stad wziela sie historia z jajkiem na pokladzie Norwegiana, wspominana w innym watku. Jakbym nie miala czasu, to polecialabym w letnich i probowala przezyc w drugiej parze butow, ktora mialam w bagazu. W ostatecznosci moglabym kupic cos na miejscu. 5. Mniejsze wpadki w stylu: zapomnialam grzebienia (dlugie wlosy), zapomnialam zegarka, zapomnialam waznej czesci garderoby ![]() Wziawszy pod uwage ilosc podrozy, to mysle, ze nie tak zle. |
Autor: | krasnal [ 20 Sty 2015 12:08 ] |
Temat postu: | Re: Największe wpadki w podróży. |
Lotnisko w Maladze, wracałem do Berlina z wakacji w Maroku, od kilku dni dręczony zemstą faraona. Ogólnie wyglądałem jak wrak człowieka, w ciągu kilku dni straciłem 5-7 kg przez odwodnienie. Przy kontroli bezpieczeństwa położyłem pasek na taśmę i przeszedłem przez bramkę trzymając się za spodnie. Bramka oczywiście zapiszczała, ochroniarz kazał mi rozłożyć ręce - spodnie spadły do kostek a ja stałem jak ta ostatnia sierota w gatkach w mikołaje i choinki czerwony jak burak... Potem już w samolocie jedyną wygodną dla mnie pozycją okazała się pozycja embrionalna, więc leżałem zwinięty i zielony na twarzy a babcia obok co chwilę mi się przyglądała aż wreszcie zapytała: haben Sie Angst vorm Fliegen? Od tamtej pory zawsze wożę z sobą nifuroksazyd. |
Autor: | Pawel_T [ 20 Sty 2015 12:34 ] |
Temat postu: | Re: Największe wpadki w podróży. |
krasnal napisał(a): spodnie spadły do kostek a ja stałem jak ta ostatnia sierota w gatkach w mikołaje i choinki czerwony jak burak... I to wyjasnia Twojego awatara ![]() |
Autor: | ciacho_majonez [ 20 Sty 2015 12:38 ] |
Temat postu: | Re: Największe wpadki w podróży. |
Gdzieś już opisywałem tą historię: wyjazd Lubej na roczne stypendium do Bordeaux. Były to czasy, kiedy miałem blade pojęcie na temat latania, więc w sumie przelot organizowała sobie sama. EasyJet na trasie KRK – CDG. Wyjazd na rok, no to trzeba zabrać jtrochę rzeczy. Limit bagażu w EasyJet wynosił 20 kg, można było dokupić dodatkowy bagaż. Jakoś umknęło nam, że dokupieniu podlega miejsce w luku, ale już nie kilogramy (do tego jest osobna procedura). Przychodzimy zadowoleni na lotnisko z dwoma torbami, nie wiem w sumie dlaczego, ale poszła sama nadać bagaż. No i się dowiedziała, że limit wagowy w jej przypadku to 20 kg, choć my mieliśmy łącznie 39kg. Opłata za kilogram nadbagażu na lotnisku to 50 PLN. Oczywiście płacz i pytanie, co ja zrobię, jadę na cały rok, itd. Gość na stanowisku Easy nawet nie mrugnął okiem, powiedział tylko, że spokojnie, mam dla Pani specjalnie wylosowany voucher na bagaż i życzę miłego wyjazdu. Zabrał walizki bez żadnej dopłaty. Powiedział, że bardzo się wzruszył sytuacją. Jestem pewien, że gdybym to ja miał wtedy lecieć z 19kg nadbagażu, to kazałby mi spadać na drzewo ![]() |
Autor: | maciejwroclaw [ 20 Sty 2015 12:39 ] |
Temat postu: | Re: Największe wpadki w podróży. |
Mój hit. Historia sprzed równo 10 lat. Lot z Berlina do Liverpoolu, na lotnisko jadę autem z Wrocławia. Zatrzymujemy się w krótkiej kolejce na granicy niemieckiej. Wtedy niemal serce mi się zatrzymuje, jak okazuje się, że paszport owszem mam ze sobą, ale niestety nie swój - pomyłka przy zabieraniu dokumentów z domu. Na dodatek dowód osobisty kilka dni wcześniej pękł i jest w dwóch kawałkach. ![]() ![]() Do wylotu niecałe 4 godziny. Co począć... szybki telefon do Wrocławia - bierzcie mój paszport, w auto i ekspresem w kierunku granicy. Może się uda, może się uda. Po kilku minutach i ochłonięciu już wiem - nie uda się się zdążyć na czas. Odwołuję brygadę ratunkową z Wrocławia. W natłoku miliona myśli znajduje w aucie jakiś superglue czy nawet taśmę klejącą. Kleję dowód osobisty, wychodzi zaskakująco dobrze. Podjeżdżamy pod bramkę celników, zaraz będzie wszystko jasne... Bez mrugnięcia przejeżdzamy. Nie wiem jak, ale w Berlinie na lotnisku też się udaje! Pamiętam to jak wczoraj. ![]() |
Autor: | 04patryk12 [ 20 Sty 2015 12:46 ] |
Temat postu: | Re: Największe wpadki w podróży. |
maciejwroclaw napisał(a): Mój hit. Historia sprzed równo 10 lat. W natłoku miliona myśli znajduje w aucie jakiś superglue czy nawet taśmę klejącą. Kleję dowód osobisty, wychodzi zaskakująco dobrze. Podjeżdżamy pod bramkę celników, zaraz będzie wszystko jasne... Bez mrugnięcia przejeżdzamy. Nie wiem jak, ale w Berlinie na lotnisku też się udaje! Taśma klejąca to największy wynalazek ludzkości ![]() |
Autor: | jacek1973 [ 20 Sty 2015 13:58 ] |
Temat postu: | Re: Największe wpadki w podróży. |
Moje wpadki przeważnie dotyczą samochodu z wypożyczalni. Hiszpania Barcelona. Na dużym rondzie mercedes uderza nas w bok i kierowca merca jedzie sobie dalej nie przejmując się niczym , gonie go z 5 km przez skrzyżowania czasem na czerwonym świetle. Wreszcie udaje się , zajeżdżam mu drogę , kierowca ma 74 lata i nie ma pojęcia co się stało. Nie znam hiszpańskiego wiec jest trochę zamieszania , ma pełne ubezpieczanie ADAC , ja mam pełne ubezpieczenie wiec jest ok. Dopiero 1 mc ściga mi z karty ponad 200 eu za koszty administracyjne tego wypadku ( goldcar z tego co pamiętam ). Portugalia Faro Jedziemy na wybrzeże na zadupie , na małym parkingu parę samochodów , nie ma nic poza punktem widokowym . Po 30 min wracam do samochodu i chce go otworzyć , klucz nie pasuje . Oglądam zamek. Przekręcony . Jest to pierwszy dzień wiec nie zgłaszam uszkodzenia. Jeździmy z takim zamkiem 4 dni. Dopiero przy oddaniu informuje o uszkodzeniu. Pomimo ubezpieczenia pełnego. Koszty administracyjne wymiany kluczy i zamków to 200 eu. Włochy Bolonia Rezerwuje samochód w Bolonii . Dostaje już kluczyki ale nie decyduje się na pełne ubezpieczenie , wiec wypożyczalnia chce mi zablokować 600 eu na karcie która płaciłem z ubezpieczenie. Mimo tego że jest wypukła i kredytowa agent nie chce jej jako zabezpieczenie . Prosi o inna, nie mam następnej karty. Jest 24.00 a my mamy zaplanowy 5 dniowy objazd Toskanii. Nie dostajemy samochodu. Podchodzę obok do innej wypożyczalni . wynajmuje na ta sama kartę , blokują mi na niej 300 eu . Podchodzę z rachunkiem i wydrukiem z blokady do tego poprzedniego agenta i informuje ze bez problemu zaakceptowali mi moja kartę. Agent ma to gdzieś. Podsumowując przepłaciłem za nowe auto. Pierwsza wypożyczalnia po 2 tygodniach obciąża moja karta 50 eu za zerwanie umowy z mojej winy ( brak akceptowanej karty ) i ściga z niby nie obsługiwanej karty środki. Gruzja Kutaisi Wypożyczamy 4x4 na wyjazd pod Kaukaz pętla Swanecką i przejazd przez park Borjomi . Pomimo przejechania 1300 km trasami górskimi nie zauważamy uszkodzenia bocznego opony tylnej. Pozostałe 3 były w idealnym stanie ta 3 wyglądała jak kiepski zapas ale z pospiechu nie sprawdziliśmy dokładnie stanu opon. W ostatni dzień podczas mycia samochodu dostrzegam spore uszkodzenie. Mamy duże szczęście ze nie padła ta opona w górach bo zapas tez był kiepski . Gość chce nas obciążyć 150 USD za zużycie opony ( prawdopodobnie wiedział o stanie tej opony bo pierwsze co sprawdził to własnie jej stan). Do odlotu mamy 1h , po długich kłótniach i pomocy Gruzina mieszkającego w PL ,wypożyczający jednak odpuszcza i w ostatniej chwili przechodzimy odprawę. |
Autor: | 04patryk12 [ 20 Sty 2015 14:34 ] |
Temat postu: | Re: Największe wpadki w podróży. |
Apropo wypożyczenia auta: rezerwowałem auto przez ECR, podchodzę do stanowiska Alamo w FLL, wszystko idzie dobrze. Kobieta autoryzuje moją kartę i system ją odrzuca, to daję następną znowu to samo. To mówię, że dam kartę żony, na co ona że dane z prawa jazdy i karty muszą być takie same, żonie nie uśmiecha się prowadzić auto po Florydzie przez tydzień. Na szczęście w ostatnim momencie zapaliła mi się lampka że zmniejszałem limity na kartach kilka dni wcześniej, na lotnisku było dobrze działające Wifi,więc szybko w kantorze aliora zmieniam limity, niestety mam włożona amerykańska kartę SIM, a moja na która przychodzi hasło sms leży sobie w portfelu, więc szybka rozbiórka telefonu na biurku w Alamo i.... uff udało się, mamy auto ![]() Jeszcze mógłbym opisać kupowanie i aktywację karty SIM amerykańskiego T-Mobile w NY w sklepie u śniadoskórych ale to materiał na dłuższego posta ![]() |
Strona 1 z 6 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |