Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 111 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 20 Sty 2015 02:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 23 Maj 2012
Posty: 793
Loty: 146
Kilometry: 246 015
niebieski
Myślę, że będzie to ciekawy temat :) Każdy planuje wszystko przed wyjazdem od A do Z, ale czasami...

1) Jestem na Wilanowskiej 10 min przed odjazdem PB. Szukam autokaru do Wilna i dowiaduje się, że z stąd nie jedzie (jak to? zawsze stąd wszędzie jeździłem PB... No tak, ale nie za granicę...) Oczywiście pytanie w biurze PolskiegoBusa o możliwość przetrzymania o 15 minut autokaru na Młocinach spotyka się z odmową. Pytam pierwszej taksówki - Ile do Białegostoku? - ok. 1000zł... Mętlik w głowie co robić.. W Wilnie miałem mieć 6h czasu do odlotu do Kutaisi (leciałem na mecz Gruzja - Polska). Na szczęście miałem numer do kierowcy UBER'a który chwilę wcześniej przywiózł mnie z centrum. "Zawieziesz mnie do Białegostoku za 100$?" - "eee, hmm w porządku. Jestem za 5 minut". Dogoniliśmy autokar 50km przed Białymstokiem i trzymaliśmy się już za nim.

Dodam, że było by to trudne do wykonania, ponieważ praktycznie cała droga z Warszawy do Białegostoku to jednopasmówka, ale kierowca swoim VW Polo jechał jak szalony :)

2) Wracam z EURO2012 (zmęczony po 7 dniach zabawy). W Krakowie znalazłem się przez to, że leciałem OLT z Poznania. Ostatni odcinek miałem odbyć PKS'em do Katowic. Niestety... Przysnąłem :) Gdy się obudziłem to coś mi trasa nie pasowała którą jechaliśmy. Pytam się kierowcy '' Za ile będziemy w Katowicach?" - "Panie, my dojeżdżamy do Opola." Godzina 1:00 rano - nic do Katowic nie jedzie. Trzeba było czekać na pociąg 4 godziny na dworcu. Za głupotę się płaci :D
Góra
 Profil Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
 
      
Bezpośrednie loty do Alicante z Gdańska za 260 PLN. Dużo terminów Bezpośrednie loty do Alicante z Gdańska za 260 PLN. Dużo terminów
Lato w Algarve za 2131 PLN. Loty KLM z Warszawy, 6 noclegów w hotelu + auto Lato w Algarve za 2131 PLN. Loty KLM z Warszawy, 6 noclegów w hotelu + auto
#2 PostWysłany: 20 Sty 2015 02:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Lut 2013
Posty: 1402
Loty: 494
Kilometry: 1 102 778
Zbanowany
wojtekf93 napisał(a):
Za głupotę się płaci :D


Oj placi... 5 stycznia. melduje sie na lotnisku w Santiago de Chile. probuje sie odprawic na lot do La Serena. w automacie sie nie udaje. ide do normalnego check in. okazalo sie, ze owszem, mam wylot 5go ale lutego... koszt nowego biletu - ok 500zl.

Nigdy wiecej nie bookuje biletow w stanie nietrzezwosci...
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
12 ludzi lubi ten post.
 
      
#3 PostWysłany: 20 Sty 2015 06:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Lis 2014
Posty: 315
Loty: 146
Kilometry: 347 466
BusinessClass napisał(a):
Nigdy wiecej nie bookuje biletow w stanie nietrzezwosci...



Heh...to samo mozna powiedziec o czekaniu na samolot w stanie nietrzezwym ;)

Historia mojego meza- lecial z kumplami na swoj kawalerski, przesiadka w Stansted, 14 godzin czekania. Panowie postanowili zaczac oblewac utrate stanu wolnego mojego slubnego juz na lotnisku-bo jeszcze tyyyle czasu mieli..! Nie wiem co oni pili ALE wszyscy czterej zasneli pod jakims sklepikiem i obudzili sie dopiero nastepnego dnia-oczywiscie bylo juz po ptokach, bo samolot dawno odlecial...Do tej pory maz nie chce sie przyznac ile zaplacili za nowe bilety, ale ilekroc lecimy przez Stansted ciagnie mnie do tego miejsca gdzie posneli i wspomina te wyprawe z rozrzewnieniem ;)


Moja historia-lecialam Ryanem po suknie slubna. Z bagazem podrecznym, z ktorym bylismy w 6 europejskich miastach-kazdy lot z Ryanem. Poniewaz torba miala maksymalne wymiary wydawala sie naprawde duza i za kazdym razem bylo halt-sprawdzamy! No i za kazdym razem puszczali, bo idealnie sie miescila w te metalowa rame. Tym razem historia ta sama-prosze na bok i sprawdzamy, czy bagaz sie miesci. Wkladam-miesci sie-pani kiwa glowa, ze ok-wyciagam, az nagle slysze-prosze czekac! Podszedl do mnie jakis koles i mowi, bym jeszcze raz wlozyla. No to wkladam, a on mowi, ze za duza...Ja wielkie oczy-bo jak to? Miesci sie, wszedzie nas puszczali, jak kupowalam torbe jak byk byly wymiary Ryana! Wiec sie kloce, ze jest dobra! A pan nie, ze za duza, bo jest na rowni z ta gorna barierka tej ramy,a powinna byc ciut nizej..Ja sobie mysle ki czort? Skad ja mam wiedziec dokad ona ma siegac w tej ramie???Nie wystaje, to nie wystaje-i sie zazarcie kloce. Klotnia coraz glosniejsza, nagle Pan wyciaga sentymetr. I co? I za duza! :oops: 1 cm ! Ja mu mowie, ze nie wiedzialam, bo nie taki byl wymiar na kartce informacyjnej przyczepionej do torby w momencie zakupu (potem sie okazalo, ze na tej kartce byl wymiar samej torby-bez kolek, ktore dawaly ten nieszczesny, nadrogramowy centymetr..). Mowie Panu, ze przepraszam, ze nie wiedzialam i dlaczego nikt wczesniej mnie nie zatrzymal, to wiecej nie bralabym tej torby, ale pan juz wyciaga bloczek i mowi, ze 45 euro sie nalezy.. :shock: Ja mu mowie, ze przeciez nie ryzykowalabym dla 1 centymetra (co ja tam bym mogla zmiescic-gacie???Poza tym te torby zawsze bez problemu wchodzily do tego luku nad glowa w samolocie...) i ze naprawde nie wiedzialam! Normalnie bym sie nie uzerala z nim, ale nie mialam przy sobie gotowki, a nie bylo nigdzie w poblizu bankomatu (dlatego nie pozostalo mi nic innego tylko sie wyklocac, bo inaczej bym nie poleciala...).Pan powtarza, ze za duzy i czy place, czy nie. To ja sie wkurzylam, szarpnelam za torbe i powiedzialam, ze nie i ze wiecej z Wami nie bede latac! (wiecie no..taki typowy, kobiecy FOCH :evil: ). I odeszlam. Usiadlam na lawkach nieopodal, w ogole emocje puscily i sie poplakalam (bo nienawidze robic scen i dla mnie-mega ugodowej osobki-to ostatecznosc). ...Wszyscy juz wsiedli, na ekranie jest "gate closed", ja siedze i dalej becze, az nagle koles, z ktorym sie klocilam podchodzi, szarpnal za moja torbe i powiedzial, ze to ma byc ostatni raz kiedy lece z ta torba...i wpuscil mnie na poklad. Ba! odprowadzil mnie do samego samolotu! :? A teraz wisienka z happy endem-ja po 15 minut ryczenia wygladalam pewnie jak mis panda (no wiecie-rozmazany make up i te sprawy) i teraz wyobrazcie sobie, ze musialam tak wsiasc do samolotu i znalezc JEDNO, JEDYNE miejsce, bo caly samolot byl pelny...I gapic sie na ludzi z twarza jak po zeszlonocnej imprezie...I wiecie gdzie bylo miejsce..? W DRUGIM rzedzie! Nie wiem jakim cudem! Ale udalo mi sie uniknac "walk of shame" przez caly samolot z zaryczana twarza..Wiem-moja wina, ze sama nie zmierzylam wymiarow torby,a zaufalam etykiecie (mloda bylam i glupia ;) )..Teraz po takie zakupy latam tylko z centymetrem, a niechlubna torba od tamtej pory zbiera kurz w piwnicy ;)


A teraz moj hit :oops: Uprzedzam, ze moze byc troche...obrzydliwie ;)

Lecialam z domu rodzinnego do siebie, lot poranny, szykuje sie do wyjscia. Panie beda pewnie lepiej sie orientowac o czym bede dalej pisac ;) Zabraklo mi wacikow do przemywania twarzy, o tej porze wszystko pozamykane, co tu zrobic (a naprawde musialam przemyc twarz specjalnym mazidlem od lekarza...)...Wpadlam na cudowny pomysl, ze moge uzyc wkladki higienicznej-tez miekkie, tez chlonne, na tamten czas myslalam, ze jestem geniuszem! No ale chaleanthite zawsze brakuje czasu, wiec w pospiechu zamiast te uzyta wkladke wyrzucic walnelam ja do mojego kuferka z kosmetykami. Lotnisko-kontrola, przechodze przez bramki, przeswietlanie bagazu. I nagle-zapraszam na bok-i pani kaze otworzyc bagaz. Szuka, szuka, pyta sie czy sa jakies plyny nie wyjete, ja mowie, ze nie...Pani dalej szuka, nagle natrafia na wspomniana wczesniej kosmetyczke. Prosi by otworzyc-ja otwieram i wiecie juz chyba co bylo na wierzchu..? Ta uzyta jako wacik wkladka, ktora wygladala przez to na zuzyta (zgodnie z przeznaczeniem-czyli na bieliznie...). Pani sie cofnela (pewnie w tym samym czasie sie jej cofnelo... :oops: ), szybko kazala to zamknac i powiedziala, ze wszystko jest ok...Boze...jak mi bylo wstyd..! :oops: :oops: :oops: Ale co jej mialam powiedziec..? Fakt faktem, ze potem sie okazalo, ze pod ta wkladka mialam ten nieszczesny tonik od lekarza, ktorego zapomnialam wyciagnac...Wiec jak chcecie cos przemycic to sposob mam wyprobowany ;)
_________________
Image


Ostatnio edytowany przez Zeus, 20 Sty 2015 10:48, edytowano w sumie 1 raz
Cytowanie - nie cytuj całego postu poprzednika jeżeli zaraz pod nim odpowiadasz
Góra
 Profil Relacje PM off
9 ludzi lubi ten post.
 
      
#4 PostWysłany: 20 Sty 2015 08:13 

Rejestracja: 02 Lis 2014
Posty: 577
Zbanowany
Meldowanie się na stanowisku odjazdu Polskiegobusa 1h wcześniej (napewno się nie spóźnie!) tylko po to żeby na 10 minut przed odjazdem usnąć i aby żul przystankowy* zapytał się dokąd chcę jechać dokładnie w momencie ruszenia autokaru :D


*żul przystankowy - osoba elokwentna kradnąca torby z bagażnika PB, tym razem zainteresowana moją torbą (nic cennego w niej nie było, wziął se czekolade... :roll: ), wiedząca które kamery na dworcu nie działają.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#5 PostWysłany: 20 Sty 2015 10:00 

Rejestracja: 15 Gru 2011
Posty: 925
niebieski
Nie wiem czy wpadka bo chyba nikt nie zauważył (na szczęście).

Jedna z wcześniejszych wycieczek, wylot z EDI do TRF, powrót do domu po męczącej Szkocji i nieprzespanej nocy. 6:00 rano. Przechodzę przez security, ludzie przede mną, ludzie za mną, wiadomo trzeba się pozbyć metalu, no to dawaj, zdejmuję pasek i nagle zauważam, że rozporek już mam rozpięty i przymierzam się do zdejmowania spodni.

Szybko zapiąłem, odłożyłem pasek i poszedłem przez bramkę. Dość czerwony jak burak.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
12 ludzi lubi ten post.
 
      
#6 PostWysłany: 20 Sty 2015 10:35 
Moderator forum
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Cze 2011
Posty: 1508
Loty: 339
Kilometry: 501 360
Przelot z WAW do Skavsta. Ze Skavsty mieliśmy jechać do Sztokholmu, a w Sztokholmie czekało na nas wcześniej zabookowane 6 rejsów promami Vikinga. Pamiętam że wziałem Wizz, bo był ok. 13, zaś Ryan nie pasował bo był wieczorem (wtedy latał z WAW). No i patrzę na tablicę i jest Skavsta o mojej godzinie, a że czasu nie było wiele, to idę do gejta i czekamy w kolejce. Jak zaczęli wpuszczać, to jakaś pani zwróciła uwagę, że mam karty Wizza, a tu Ryan się odprawia. Ja w szoku, po sek biegnę do właściwej bramy ale juz za późno. Okazało się że Ryan przeniósł swój lot na tę samą godzinę co Wizz miał wcześniej. I leciały obydwa samoloty o tej samej godzinie (5 minut różnicy).
A rejsy czekają.
Do biura Wizza i pytamy, po ile następny lot. 1400 zł za 3 osoby. Jutro. + koszt noclegu w WAW i w Sztokholmie, do czasu pojawienia się naszego promu (pierwsze rejsy to miało być Sztokholm - Turku - Sztokholm).

No dramat bo zrobiło się z 600-700 zł ekstra na głowę. Wtedy wpadło mi do głowy, że może Turku? I cud, następnego dnia rano jest przelot Gdańsk - Turku raptem za 100 zł od głowy (WAW - NYO po 360). Więc do Gdańska najwolniejszym pociągiem nocnym (6h przedziały puste, można kimać jak dziecko :), drugi pociąg był szybszy, nam nie pasował z tej przyczyny). I rano do Turku, a tam już prom czekał. Więc obyło się bez konieczności płacenia za ekstra nocleg.

Ostatnia sprawa to bilety promowe, bo były łączone. Zadzwoniłem jeszcze z WAW do VIkinga i mówię jak sprawy się mają. Pokiwała głową kobieta (tak sobie wyobrażałem) i przebookowała bez dodatkowych opłat (rejsy pojedyncze były droższe niż rejsy typu Cruise w dwie strony). Na dodatek zamieniła nasz pierwszy nieodbyty rejs na vouchery za 50 eu do zrealizowania w knajpach na pokładzie promu. Ale obyło się bez szaleństw. 50 eu na promie w Skandynawii to mała pizza + 2 talerze sałatki + 2x mały sok :D

Biorąc pod uwagę, że przejazd autobusem ze Skavsty do Sztokholmu jest dość drogi (80 zł) a i przejazd w samym Sztokholmie na prom też z 15 zł i nie musieliśmy za niego płacić, zapłaciliśmy 107 za przelot z GDN do Turku i 60 za bilet do Gdańska + 10 za autobus w Turku. Czyli strata wyniosła 82 zł na osobę + nieodbyta jedna z sześciu nocy na promie.

Od tej pory 2x sprawdzam numery lotu i nie wypuszczam nikogo z gromady do toalety czy zapalić, dopóki nie upewnię się że stoimy w dobrym miejscu.
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#7 PostWysłany: 20 Sty 2015 11:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Sie 2012
Posty: 1134
Loty: 392
Kilometry: 429 122
niebieski
W lipcu na szlaku do Doliny Pieciu Stawow, zeby droga szybciej schodzila, podspiewywalem sobie. I tak usiadlem sobie na pniu, a w glowie nie wiedziec czemu piosenka zespolu "Big Cyc". I spiewam "Boze jedyny, Makumbe zachowaj!", nie to zeby jakos glosno. Patrze, a po lewej wycieczka szkolna, w tym czarnoskory nastolatek z nietęgą miną.

A potem opowiadaja, ze w Polsce rasizm :roll:
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
 
      
#8 PostWysłany: 20 Sty 2015 11:19 

Rejestracja: 28 Sty 2014
Posty: 9
Określenie "Wpadka podróżnicza" powinnam chyba obrać za swój pseudonim (nie, nie dlatego, że rodzice spłodzili mnie nienaumyślnie na wakacyjnym wyjeździe). Muszę wspomnieć, że moja orientacja w przestrzeni jest nawet nie zerowa, lecz ujemna, do tego w 99% przypadków podróżuję sama, co owocuje różnymi nieprzewidzianymi zdarzeniami. Na szczęście, póki co, obyło się bez poważnych strat finansowych :) Kilka razy, w różnych krajach, zdarzyło się mi przegapienie swojego przystanku i dojazd na końcowy, a następnie błaganie kierowcy, żeby wskazał mi konkretny przystanek w drodze powrotnej (a to autobus pojechał ciut inną trasą, niż powinien i nie rozpoznałam okolicy, a to słabo znająca angielski osoba powiedziała mi, że plaża jest przy końcowym, a wcale nie była...). Bardziej ciekawe przypadki dotyczyły jednak sytuacji, za które mogę winić tylko siebie :)
1. późnowieczorny spacer po Limassol po powrocie z gór Trodoos (Cypr), niestety rozładowuje mi się telefon, a posiadana mapa obejmuje swoim zasięgiem tylko centrum miasta, nie uwzględniając mojego miejsca noclegowego, położonego raczej na peryferiach. Niezbędne było proszenie o pomoc przypadkowych przechodniów, pana z napotkanej na drodze kolektury (narysował mi bardzo roboczą graficzną instrukcję, niestety zbyt mało szczegółową), skończyło się na szukaniu pomocy w sklepie rybnym, jeden z klientów po zakupieniu swoich mątw i ośmiornic zaoferował, że zawiezie mnie na upragnioną ulicę Marconi, żebym już dłużej nie błąkała się po ciemku.
2. całodniowa wycieczka do Turku, a stamtąd do Naantali (Finlandia), po powrocie z Naantali, zdecydowałam się szybko pójść zobaczyć zamek w Turku, zanim będę musiała udac się pod hotel Caribia, skąd odjeżdżał FińskiBus (znaczy się Onnibus). Nagle zorientowałam się, że pomyliłam godzinę odjazdu busa i wcale nie jestem tak blisko wspomnianego hotelu, jak myślałam. Miałam pół godziny, żeby dotrzeć pod Caribię, z paniką i obłędem w oczach próbowałam dowiedzieć się, gdzie jest najbliższy postój taksówek, niestety, nie był zbyt blisko, z najbliższego przystanku nie kursował żaden autobus miejski w stronę hotelu, no dramat :/ Tym razem skończyło się na zatrzymaniu pierwszego samochodu, jaki wyjeżdżał z niedalekiego parkingu, przemili państwo z dwójką dzieci zgodzili się mnie podwieźć pod samą Caribię, jechałam na tylnym siedzeniu wciśnięta pomiędzy dwa foteliki dziecięce (z zawartością), przy czym rodzice byli wyraźnie ubawieni, a synkowie (2 i 4 lata, tak na oko) przerażeni, sądząc po ich wytrzeszczonych oczach, którymi na mnie patrzyli :D

O takich drobnostkach, jak udawanie się w górach za potrzebą w ustronne miejsce, po czym zgarnianie ostrego ochrzanu od miejscowej straży czy innych funkcjonariuszy, bo okazało się, że za niewinnie wyglądającą barierką jest kilkuset metrowa przepaść i dzieliły mnie od niej tylko jakieś wątłe krzaczki, albo wyśpiewywanie na cały głos piosenki z Pocahontas, myśląc, że jest się samemu na górskim szlaku, po czym nagle wyłania się czerwona ze śmiechu grupka turystów w średnim wieku, już nie wspominam.
Góra
 Profil Relacje PM off
7 ludzi lubi ten post.
 
      
#9 PostWysłany: 20 Sty 2015 11:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Paź 2014
Posty: 1040
srebrny
Moja jak na razie największa wpadka miała miejsce na lotnisku w Brukseli. Leciałam do faceta, który był tam na stażu. Od początku wszystko szło nie tak - na Okęciu okazało się,że jest overbooking i nie wiadomo czy polecę.. na nic zdały się tłumaczenia, że nie po to kupowałam bilet 3miesiące temu, żeby teraz dowiedzieć się,że nie polecę - pani poinformowała mnie, że to standardowa praktyka linii lotniczych.. :?: Dużo nerwów mnie to kosztowało, ale w końcu udało się! Pani dostała telefon, że ktoś nie leci i zwolniło się miejsce, na które wchodzę ja - i co się okazało w samolocie - w biznes klasie 8-) (bo zrezygnował ktoś kto miał miejsce w biznes), więc obiadek i wszystkie udogodnienia miałam w ramach rekompensaty :) Zadowolona wysiadłam w Brukseli, pobiegłam szybko po bagaż - miałam ze sobą błękitna małą walizkę pożyczoną od siostry. Gdy zobaczylam pierwszą błękitną walizkę na taśmie, złapałam ją i szybko wybiegłam do wyjścia. Czekając na przystanku na autobus zaczełam przyglądać się walizce, coś mi nie pasowało - moja była wypchana po brzegi, a ta średnio, w przedniej kieszeni nie było nic, a ja naupychałam wszędzie wszystkiego. Za chwilę patrzę a tu kłódka zamknięta (a ja w swojej nie zamykałam), więc krzyczę do faceta "ktoś mi zamknął kłódkę!" Po czym zaczęliśmy rozkminki czy ma może w mieszkaniu jakieś obcęgi albo coś innego, żeby ją rozwalić W pewnym momencie patrzę, a tam kartka przyczepiona do walizki: "Dorota...." (jak wskazuje mój nick, nie mam na imię Dorota ) i wtedy olśnienie (refleks szachisty) "TO NIE MOJA WALIZKA!". Pobiegłam z powrotem na lotnisko, pogadałam z celnikiem przy wyjściu i wpuścił mnie do taśm jeszcze raz uśmiechając się z politowaniem jak powiedziałam , że wzięłam nie swoją walizkę :oops: Biegnę do taśmy, a tam moja sierotka błękitna walizka jeździ dobre 30minut.. Nie myśląc długo, podmieniłam walizki (ok, nie było to rozsądne, bo ktoś jej pewnie już szukał, ale za dużo nerwów tego dnia miałam, żeby bujać się z czyjąś walizką jeszcze).
Na swoje usprawiedliwienie mogę dodać tylko tyle, że błękitne walizki zdarzają się nad wyraz rzadko, moja nie była moja, tylko pożyczona, więc nie znałam jej zbyt dobrze, ale stresu i nerwów tego dnia najadłam się za wszystkie czasy :( Dobrze tylko, że nie zdążyliśmy wsiąść do autobusu, bo dużo większym problemem byłby powrót na lotnisko i szukanie walizki..
_________________
Moje relacje:
Włochy - Liguria / Indonezja / Malmo+Kopenhaga / Dublin / Sri Lanka+Malediwy / Maroko / Amsterdam / Kaukaz / Wyspy Owcze
i: https://www.instagram.com/ola.javv/


Ostatnio edytowany przez olajaw, 20 Sty 2015 11:42, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#10 PostWysłany: 20 Sty 2015 11:30 

Rejestracja: 20 Sty 2014
Posty: 120
Ciekawe, jaka to linia lata z Okecia na Charleroi majaca biznes klase i serwujaca obiadek? :shock:
Góra
 Profil Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
 
      
#11 PostWysłany: 20 Sty 2015 11:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Paź 2014
Posty: 1040
srebrny
hienobiusz napisał(a):
Ciekawe, jaka to linia lata z Okecia na Charleroi majaca biznes klase i serwujaca obiadek? :shock:


Rozpędziłam się - to nie Charleroi było tym razem, a leciałam LOTem ;) Poprawione :)
_________________
Moje relacje:
Włochy - Liguria / Indonezja / Malmo+Kopenhaga / Dublin / Sri Lanka+Malediwy / Maroko / Amsterdam / Kaukaz / Wyspy Owcze
i: https://www.instagram.com/ola.javv/
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#12 PostWysłany: 20 Sty 2015 11:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Wrz 2014
Posty: 2869
niebieski
Kiedys wracałem z US, mając za sobą jakieś pojedyncze godziny snu przez ostatnie dwie doby. We FRA wylądowaliśmy z kolegą o 7 rano a samolot do PL był po 10tej. Kolega poszedł 'na zakupy', a ja poszedłem pod gate, który był pusty i gdzieś daleko na odludziu na pięterku. Wybrałem rząd krzeseł obok siebie, plecak pod głowę i w kimono. Wyszedłem z założenia że przecież zejdą się ludzie, będą zapowiedzi, więc się obudzę. Od czasu do czasu otwierałem oko, żeby kontrolować temat, coś gadali przez megafon, miałem dobry widok na monitor nad moim gate'm. Wszystko pod kontrolą.
I nagle z błogości wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Patrzę a to mój kolega z którym podróżowałem. Odbieram, a on pyta "gdzie siedzisz w samolocie, bo nie mogę Cie wypatrzeć". W jakim samolocie? Ciągle nieprzytomny patrze na mój gate, a tam cisza i spokój, nikogo nie ma, nic na monitorze.
Dalej możecie sobie już wyobrazić, jak lekko śnięty gość próbuje zrozumieć co się dzieje. Szczęśliwie okazało się że nowy gate był niezbyt daleko i wpadłem do samolotu jako jeden z ostatnich. Od tamtej pory, jeśli już zdarza mi się planowo przysnąć na lotnisku to najzwyczajniej ustawiam budzik.

Druga historia która mi się kojarzy, chociaż tylko pośrednio czuje się winny:
Leciałem LHR-WAW i WAW-BGZ. Ale jakiegoś powodu miałem to kupione na osobnych biletach, to były początki współpracy w Eurolotem i przez jakiś czas były problemy z wygenerowaniem jednego biletu. Miałem ok 2h między lotami, więc nie stanowiło to specjalnego problemu. To było 2 dni przed wybuchem wojny w Iraku, w zasadzie już zapowiedzianej w mediach, była tylko kwestia czy to będzie jutro czy pojutrze. Więc na LHR okazało się że typowe 1.5h przed odlotem to mogę zapomnieć że zdążyłem, bo wszystkich po kolei macają na bramkach i bardzo szczegółowo sprawdzają podręczny bagaż. Więc już przy odprawie w okienku zostałem przebookowany na późniejszy lot BA który miał CS z LOTem (wcześniejszy miał być LOTowski). Tyle że z tego późniejszego lotu to miałem tylko 40 minut na przesiadkę, a bagaż mogł być nadany tylko do WAW. Więc cienko. Nie mniej LOT do BGZ zazwyczaj mało ludzi, z malutkiego krajowego terminala na Okęciu. Może się uda. Miałem się zgłosić do personelu żeby mi pomogł. Ale personel nic nie wiedział, dla nich nie byłem pasażerem tranzytowym. Z językiem na wierzchu odbierałem torbę i mając może 25 minut wpadłem na krajowy, żeby dostać boarding, przejść bramki, wskoczyć do autobusu (który ciągle stał przy drzwiach) i zakończyć historie sukcesem. Byłem nawet gotów zgodzić się że walizka doleci dzień później i sobie ją odbiore sam. I to wszystko było realne przy dobrej woli ludzi, tyle że... pani przy check inie spojrzała na moje bilety, i stwierdziła - pan nie ma tego biletu jako połączenie z LHR tylko jako osobny bilet. Więc jest mi przykro ale nie zdążył pan. Po czym się odwróciła i wyszła....
A ja patrzyłem przez szybkę jak autobus odjeżdża z pasażerami do samolotu.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
chaleanthite lubi ten post.
 
      
#13 PostWysłany: 20 Sty 2015 12:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2923
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
Moje planowanie dziala w wiekszosci przypadkow, ale czasami dopada mnie skleroza ;-)

1. Zapomnialam zabrac dokumentow samochodu jak jechalam do Francji (w UK nie wozi sie dokumentow samochodu ze soba). Przypomnialam sobie po godzinie od wyjazdu z domu, stracilam 2h na powrot po dokumenty i spoznilam sie na prom. Na szczescie oplata za zmiane godziny byla tylko £20.

2. Spoznilam sie na samolot, bo budzik nie zadzwonil w nowym Samsungu G4. Od tej pory uzywam tego samego ustawienia budzika, ktore wiem, ze dziala i zmieniam tylko godziny. Nie bylam zbyt szczesliwa, bo musialam zaplacic £150 za zmiane 2 biletow na kolejny lot LOT'u.

3. Prawie spoznilysmy sie na samolot, po tym jak moja matka nastawila budzik i nie zadzwonil (pewnie zle cos nastawila). Bylam u niej w domu, wiec zaufalam jej, ze mnie obudzi i nie ustawilam wlasnego budzika. Na szczescie mialysmy zamowiona taksowke i zadzwonili z korporacji zapytac sie dlaczego jeszcze nas nie ma przed domem.

4. Zapomnialam zmienic butow po przyjezdzie na parking lotniskowy i poszlam w letnich butach na lotnisko. Lecialam do Tromso, wiec letnie buty nie byly wskazane. Jak doszlam do kontroli, pomyslalam, ze bede musiala zdjac swoje duze buty i wtedy skojarzylam, ze mam ciagle letnie na nogach. Wyjscie ze strefy kontroli, bieg przez lotnisko do postoju autobusow parkingowych. Na parkingu okazalo sie, ze zamkneli juz te czesc dla nowych samochodow i autobusy nie zabieraja stamtad podrozych, wiec kierowca poczekal na mnie i podrzucil mnie do przystanku w innej strefie. W sumie obrocilam w jakies 40 minut, ale przez to zabraklo nam czas na sniadanie na lotnisku i stad wziela sie historia z jajkiem na pokladzie Norwegiana, wspominana w innym watku. Jakbym nie miala czasu, to polecialabym w letnich i probowala przezyc w drugiej parze butow, ktora mialam w bagazu. W ostatecznosci moglabym kupic cos na miejscu.

5. Mniejsze wpadki w stylu: zapomnialam grzebienia (dlugie wlosy), zapomnialam zegarka, zapomnialam waznej czesci garderoby ;-)

Wziawszy pod uwage ilosc podrozy, to mysle, ze nie tak zle.
_________________
Carpe Diem.
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#14 PostWysłany: 20 Sty 2015 12:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 30 Gru 2011
Posty: 5594
Loty: 169
Kilometry: 241 913
niebieski
Lotnisko w Maladze, wracałem do Berlina z wakacji w Maroku, od kilku dni dręczony zemstą faraona. Ogólnie wyglądałem jak wrak człowieka, w ciągu kilku dni straciłem 5-7 kg przez odwodnienie. Przy kontroli bezpieczeństwa położyłem pasek na taśmę i przeszedłem przez bramkę trzymając się za spodnie. Bramka oczywiście zapiszczała, ochroniarz kazał mi rozłożyć ręce - spodnie spadły do kostek a ja stałem jak ta ostatnia sierota w gatkach w mikołaje i choinki czerwony jak burak...

Potem już w samolocie jedyną wygodną dla mnie pozycją okazała się pozycja embrionalna, więc leżałem zwinięty i zielony na twarzy a babcia obok co chwilę mi się przyglądała aż wreszcie zapytała: haben Sie Angst vorm Fliegen?

Od tamtej pory zawsze wożę z sobą nifuroksazyd.
_________________
Blbec je blbec a blbcem zůstane
Ja tu tylko sprzątam
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
15 ludzi lubi ten post.
 
      
#15 PostWysłany: 20 Sty 2015 12:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20 Wrz 2011
Posty: 2588
Loty: 371
Kilometry: 601 471
krasnal napisał(a):
spodnie spadły do kostek a ja stałem jak ta ostatnia sierota w gatkach w mikołaje i choinki czerwony jak burak...

I to wyjasnia Twojego awatara :D
Góra
 Profil Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
 
      
#16 PostWysłany: 20 Sty 2015 12:38 
Redaktor F4F

Rejestracja: 08 Kwi 2012
Posty: 3878
Loty: 39
Kilometry: 33 222
Gdzieś już opisywałem tą historię: wyjazd Lubej na roczne stypendium do Bordeaux. Były to czasy, kiedy miałem blade pojęcie na temat latania, więc w sumie przelot organizowała sobie sama. EasyJet na trasie KRK – CDG. Wyjazd na rok, no to trzeba zabrać jtrochę rzeczy. Limit bagażu w EasyJet wynosił 20 kg, można było dokupić dodatkowy bagaż. Jakoś umknęło nam, że dokupieniu podlega miejsce w luku, ale już nie kilogramy (do tego jest osobna procedura). Przychodzimy zadowoleni na lotnisko z dwoma torbami, nie wiem w sumie dlaczego, ale poszła sama nadać bagaż. No i się dowiedziała, że limit wagowy w jej przypadku to 20 kg, choć my mieliśmy łącznie 39kg. Opłata za kilogram nadbagażu na lotnisku to 50 PLN.
Oczywiście płacz i pytanie, co ja zrobię, jadę na cały rok, itd. Gość na stanowisku Easy nawet nie mrugnął okiem, powiedział tylko, że spokojnie, mam dla Pani specjalnie wylosowany voucher na bagaż i życzę miłego wyjazdu. Zabrał walizki bez żadnej dopłaty. Powiedział, że bardzo się wzruszył sytuacją.
Jestem pewien, że gdybym to ja miał wtedy lecieć z 19kg nadbagażu, to kazałby mi spadać na drzewo :twisted:
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#17 PostWysłany: 20 Sty 2015 12:39 

Rejestracja: 13 Lip 2011
Posty: 2090
Mój hit. Historia sprzed równo 10 lat.
Lot z Berlina do Liverpoolu, na lotnisko jadę autem z Wrocławia. Zatrzymujemy się w krótkiej kolejce na granicy niemieckiej.
Wtedy niemal serce mi się zatrzymuje, jak okazuje się, że paszport owszem mam ze sobą, ale niestety nie swój - pomyłka przy zabieraniu dokumentów z domu.
Na dodatek dowód osobisty kilka dni wcześniej pękł i jest w dwóch kawałkach. :shock: Konsternacja co robić. :?
Do wylotu niecałe 4 godziny. Co począć... szybki telefon do Wrocławia - bierzcie mój paszport, w auto i ekspresem w kierunku granicy. Może się uda, może się uda.
Po kilku minutach i ochłonięciu już wiem - nie uda się się zdążyć na czas. Odwołuję brygadę ratunkową z Wrocławia.
W natłoku miliona myśli znajduje w aucie jakiś superglue czy nawet taśmę klejącą. Kleję dowód osobisty, wychodzi zaskakująco dobrze.
Podjeżdżamy pod bramkę celników, zaraz będzie wszystko jasne... Bez mrugnięcia przejeżdzamy. Nie wiem jak, ale w Berlinie na lotnisku też się udaje!

Pamiętam to jak wczoraj. :twisted:
_________________
"Podróżować to żyć." (H.Ch.Andersen)

Przyjazna wyszukiwarka tanich lotów SamolotemTaniej.pl
Dyskusja na forum o wyszukiwarce tutaj
Góra
 Profil Relacje PM off
NBE322 lubi ten post.
 
      
#18 PostWysłany: 20 Sty 2015 12:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27 Mar 2011
Posty: 1061
Loty: 94
Kilometry: 122 440
niebieski
maciejwroclaw napisał(a):
Mój hit. Historia sprzed równo 10 lat.
W natłoku miliona myśli znajduje w aucie jakiś superglue czy nawet taśmę klejącą. Kleję dowód osobisty, wychodzi zaskakująco dobrze.
Podjeżdżamy pod bramkę celników, zaraz będzie wszystko jasne... Bez mrugnięcia przejeżdzamy. Nie wiem jak, ale w Berlinie na lotnisku też się udaje!


Taśma klejąca to największy wynalazek ludzkości :)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#19 PostWysłany: 20 Sty 2015 13:58 

Rejestracja: 22 Sie 2011
Posty: 101
Moje wpadki przeważnie dotyczą samochodu z wypożyczalni.

Hiszpania Barcelona.

Na dużym rondzie mercedes uderza nas w bok i kierowca merca jedzie sobie dalej nie przejmując się niczym , gonie go z 5 km przez skrzyżowania czasem na czerwonym świetle. Wreszcie udaje się , zajeżdżam mu drogę , kierowca ma 74 lata i nie ma pojęcia co się stało. Nie znam hiszpańskiego wiec jest trochę zamieszania , ma pełne ubezpieczanie ADAC , ja mam pełne ubezpieczenie wiec jest ok. Dopiero 1 mc ściga mi z karty ponad 200 eu za koszty administracyjne tego wypadku ( goldcar z tego co pamiętam ).

Portugalia Faro

Jedziemy na wybrzeże na zadupie , na małym parkingu parę samochodów , nie ma nic poza punktem widokowym . Po 30 min wracam do samochodu i chce go otworzyć , klucz nie pasuje . Oglądam zamek. Przekręcony . Jest to pierwszy dzień wiec nie zgłaszam uszkodzenia. Jeździmy z takim zamkiem 4 dni. Dopiero przy oddaniu informuje o uszkodzeniu. Pomimo ubezpieczenia pełnego. Koszty administracyjne wymiany kluczy i zamków to 200 eu.

Włochy Bolonia

Rezerwuje samochód w Bolonii . Dostaje już kluczyki ale nie decyduje się na pełne ubezpieczenie , wiec wypożyczalnia chce mi zablokować 600 eu na karcie która płaciłem z ubezpieczenie. Mimo tego że jest wypukła i kredytowa agent nie chce jej jako zabezpieczenie . Prosi o inna, nie mam następnej karty. Jest 24.00 a my mamy zaplanowy 5 dniowy objazd Toskanii. Nie dostajemy samochodu. Podchodzę obok do innej wypożyczalni . wynajmuje na ta sama kartę , blokują mi na niej 300 eu . Podchodzę z rachunkiem i wydrukiem z blokady do tego poprzedniego agenta i informuje ze bez problemu zaakceptowali mi moja kartę. Agent ma to gdzieś. Podsumowując przepłaciłem za nowe auto. Pierwsza wypożyczalnia po 2 tygodniach obciąża moja karta 50 eu za zerwanie umowy z mojej winy ( brak akceptowanej karty ) i ściga z niby nie obsługiwanej karty środki.


Gruzja Kutaisi

Wypożyczamy 4x4 na wyjazd pod Kaukaz pętla Swanecką i przejazd przez park Borjomi . Pomimo przejechania 1300 km trasami górskimi nie zauważamy uszkodzenia bocznego opony tylnej. Pozostałe 3 były w idealnym stanie ta 3 wyglądała jak kiepski zapas ale z pospiechu nie sprawdziliśmy dokładnie stanu opon. W ostatni dzień podczas mycia samochodu dostrzegam spore uszkodzenie. Mamy duże szczęście ze nie padła ta opona w górach bo zapas tez był kiepski . Gość chce nas obciążyć 150 USD za zużycie opony ( prawdopodobnie wiedział o stanie tej opony bo pierwsze co sprawdził to własnie jej stan). Do odlotu mamy 1h , po długich kłótniach i pomocy Gruzina mieszkającego w PL ,wypożyczający jednak odpuszcza i w ostatniej chwili przechodzimy odprawę.
Góra
 Profil Relacje PM off
elwirka lubi ten post.
 
      
#20 PostWysłany: 20 Sty 2015 14:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27 Mar 2011
Posty: 1061
Loty: 94
Kilometry: 122 440
niebieski
Apropo wypożyczenia auta:

rezerwowałem auto przez ECR, podchodzę do stanowiska Alamo w FLL, wszystko idzie dobrze. Kobieta autoryzuje moją kartę i system ją odrzuca, to daję następną znowu to samo. To mówię, że dam kartę żony, na co ona że dane z prawa jazdy i karty muszą być takie same, żonie nie uśmiecha się prowadzić auto po Florydzie przez tydzień.

Na szczęście w ostatnim momencie zapaliła mi się lampka że zmniejszałem limity na kartach kilka dni wcześniej, na lotnisku było dobrze działające Wifi,więc szybko w kantorze aliora zmieniam limity, niestety mam włożona amerykańska kartę SIM, a moja na która przychodzi hasło sms leży sobie w portfelu, więc szybka rozbiórka telefonu na biurku w Alamo i.... uff udało się, mamy auto :)

Jeszcze mógłbym opisać kupowanie i aktywację karty SIM amerykańskiego T-Mobile w NY w sklepie u śniadoskórych ale to materiał na dłuższego posta :)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
witekkowal lubi ten post.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 111 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 13 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group