Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 18 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
 Temat postu: México - marzec 2016
#1 PostWysłany: 03 Mar 2016 10:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Mar 2014
Posty: 280
Loty: 39
Kilometry: 64 957
Witam wszystkich,

już wiele razy korzystałem z relacji innych użytkowników podczas planowania wyjazdów. Jest to zawsze ważne źródło podczas fazy planowania.
Poniżej opiszę nasz pobyt w Meksyku na półwyspie Yucatan. Może ktoś skorzysta z naszych doswiadczen.
Jak mam być szczery, to Meksyk nie był na naszej liście finalistów miejsc do zobaczenia. Sklanialismy się bardziej ku Filipinom, Indonezji. Byliśmy już praktycznie zdecydowani, ale daliśmy sobie jeszcze dwa tygodnie na ewentualne deale. I tak któregoś dnia po pracy widzę ofertę lotów do Cancun z Madrytu, z krótką przesiadką w Paryżu. Szybki research, czy potrzebna wiza, jak pogoda, atrakcje do zobaczenia etc. Jakoś nigdy specjalnie nie interesowałem się tym kierunkiem, ale po zobaczenia paru filmików na YouTube byłem przekonany. Żonie również pomysłu przypadł szybko do gustu. I tym sposobem już tego wieczora kupiliśmy bilety.
Mieliśmy dosyć sztywne daty, kiedy pasował nam wyjazd. Udało znaleźć się coś rozsądnego, bez lądowania w Stanach, tylko bezpośrednio do Paryża i z krótkimi przesiadkami potem do Madrytu.
W pierwszą stronę odpuscilismy sobie Madryt, ale w drodze powrotnej zostaniemy 3 dni. Nigdy jeszcze tam nie byliśmy, wykorzystamy okazję będąc już tam.
Układając plan podróży nie chcieliśmy przesadzić z intensywnością, ale również nie zamierzalismy leżeć dwa tygodnie na plaży. Ostatnia podróż po Indiach była chyba trochę za mocno męcząca, no ale sporo zobaczyliśmy. Coś za coś...
Nasz ostateczny plan podróży wygląda następująco:

4.3.16 - przylot do Cancun o 17 czasu lokalnego (nocleg Cancun)
5.3.16 - Cancun miasto, plaza, Coco Bongo (nocleg Cancun)
6.3.16 - Isla Mujeres (nocleg Isla Mujeres)
7.3.16 - Isla Mujeres (nocleg Isla Mujeres)
8.3.16 - Cancun plaza, wyjazd wieczorem do Valladolid (nocleg Valladolid)
9.3.16 - Rio Lagartos, Ekbalam cmentarz Majow (nocleg Valladolid)
http://www.mexigotours.com/go-flamingo-english.php
10.3.16 - Chitchen Itza, Cenote Ikkll, Valladolid (nocleg Valladolid)
11.3.16 - Dzintup (wioska majow), Xocen (nocleg Valladolid)
http://www.mexigotours.com/go-maya-english.php
12.3.16 - Merida, Izamal (nocleg Merida)
13.3.16 - wyjazd rano do Akumal (nocleg Akumal)
14.3.16 - Tulum (nocleg Akumal)
15.3.16 - Coba (nocleg Akumal)
16.3.16 - wylot wieczorem do Europy (nocleg Boeing 777-300ER)
17.3.16 - Madryt
18.3.16 - Madryt
19.3.16 - Madryt
20.3.16 - powrot do Berlina

Noclegi
Jeśli chodzi o noclegi, to wszystko braliśmy przez Airnb. Wybór był spory, jedynie na Isla Mujeres nie było az tak dużego wyboru, jako że jest to dosyc mała wyspa. Ale spokojnie udalo sie coś znaleźć.

Transport
Zdecydowaliśmy poruszać się autobusami Ado na dłuższych trasach między noclegami, powinna to byc wygodna opcja. Na krótszych trasach collectivo i taxi. Bilety zakupilem online na:
http://www.miescape.mx/miescape/Transporte/Autobus
Na oficjalnej stronie Ado Bus jest mozliwosc tylko platnosci meksykanska karta, wszystkie inne nie przechodza.

Bede staral sie pisac w miare na biezaco, zobaczymy co z tego wyjdzie.
CDN


Ostatnio edytowany przez grzesznikAdam, 13 Kwi 2016 14:42, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
Wczasy w Grecji: tydzień w 4* hotelu z all inclusive na Zakintos za 2299 PLN. Wyloty z 2 miast Wczasy w Grecji: tydzień w 4* hotelu z all inclusive na Zakintos za 2299 PLN. Wyloty z 2 miast
Afryka mniej znana: loty z dużym bagażem do Togo, Kamerunu i Liberii z Warszawy od 1494 PLN Afryka mniej znana: loty z dużym bagażem do Togo, Kamerunu i Liberii z Warszawy od 1494 PLN
#2 PostWysłany: 22 Mar 2016 17:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Mar 2014
Posty: 280
Loty: 39
Kilometry: 64 957
Nasza Franca z Berlina wyleciała punktualnie o 20:25. Stojąc już w kolejce na boarding trochę ludzi postraszyli i kazali wkładać niektórym bagaż do stojaków. No ale chyba robili to bardziej z nudów, niż z obowiązku. Oblozenie lotu spore, praktycznie tylko może 2-3 wolne miejsca w całym samolocie. W losowaniu przydzielono nam dobre miejsca, bo z extra miejscem na nogi. W Air France nie będzie już tak kolorowo.

Image

kolana musza byc
Image

W Madrycie wyladowalismy na czas i po odebraniu bagażu mieliśmy mniej więcej 7h do odlotu. Zdecydowaliśmy się na takie a nie inne rozwiązanie, bo nocleg nawet przy samym lotnisku średnio się opłacalo brać. Bylibyśmy pewnie łącznie z 4,5h w pokoju... Nie chcieliśmy brać wcześniejszego lotu, bo zawsze to jeden dzień urlopu w kieszeni.
Lecielismy z drugiego terminalu, na którym była otwarta przytulna kafejka Lavazza (niedaleko gate 430). Fajne miejsce z wygodnymi miejscami, dużo kontaktów i smaczna kawa. Internet lotniskowy w Madrycie działał sprawnie i nie można było narzekać.
Lot do Paryża nic specjalnego, normalny lot europejski. Nie było źle, poczęstunek dosyc smaczny podali. W Paryżu mieliśmy 3h na przesiadkę. Pierwszy raz byliśmy na CDG i trzeba powiedzieć, że jest to nowoczesne i wygodne lotnisko. Transport między terminalami jest wykonywany przez autobusy, ale wszystko jest dobrze oznaczone. Ladowalismy na terminalu 2E, a odlot był z 2F. Myślałem, że to blisko będzie i krótki spacer, a tu autobus 5min. Na plus ogólnie przestrzeń na lotnisku i dobry patent ze stanowiskami PlayStation. Można sobie pograć lub obejrzeć coś. Wszędzie również gniazdka, nie trzeba więc koczowac na gniazdko.

Image

Image

Image

Do tej pory lecielismy jedynie Turkish Airlines na dłuższym locie. Opinie oceń Air France na internecie były raczej słabsze, więc psychicznie nastawilismy się już... Ale nie było gorzej, jeśli nawet nie lepiej. Miejsca na nogi tyle samo (mam 191cm), jedzenie smaczne. Jedynie oferta alkoholi ubozsza, wino i piwo do wyboru. Na plus jednak system rozrywki jak dla mnie. Podczas lotu obejrzałem Rocky 2 i jakieś dwa nowsze filmy, trochę się przespalem i jakoś lot minął. Wiadomo, że byliśmy zmęczeni, bo nocka w Madrycie i długi lot. Ale myślałem, że będzie gorzej.
Image

Na lotnisku w Cancun najpierw urząd imigracyjny, oficer żartował po polsku, miał w repertuarze parę zwrotów. Ogólnie nikt nie czytał raczej kwestonariuszy i kolejka szła sprawnie. Potem odebralismy walizki i wyplacilismy kasę z bankomatu. Haracz 30 parę pesos, niezależnie od banku. Biuro Ado było odrazu przy wyjściu, bilet do centrum 58 pesos. Nasze mieszkanie było 3km od dworca, a jako że byliśmy już konkretnie zmęczeni wzięliśmy taxi. Tym razem jeszcze bez targowania się, chcieliśmy jak najszybciej dotrzeć do mieszkania. Zaplacilismy 60 pesos, co okazalo sie pozniej oczywiscie przycinka. Nasz pokój wyglądał jak na zdjęciach, więc bez niespodzianek. Odswiezylismy się, zjedliśmy nasze pierwsze enchiladas i Morfeusz nas wezwał. Spalismy jak zabici, po nieprzespanej nocce w Madrycie i dlugim locie. Moze nawet dzieki takiemu rozwiazaniu nie dopadl nas jetlag, bo bylismy poprostu padnieci.
Nastepny dzien zaczelismy od sniadania w restauracji, ktora polecil nam nasz gospodarz.

Image

Image

Po sniadaniu udalismy sie na przystanek autobusu, ktory jechal bezposrednio na wg wiekszosci osob najladniejsza publiczna plaze w Cancun. Po drodze udalo sie kupic meksykanska karte SIM firmy Telcel z 1,5 GB LTE na dwa tygodnie. Aktywacja karty 250 pesos + 150 pakiet internetu. Dla ulatwienia mozna przeliczac sobie 20 pesos jako 1 EUR.
Nasz plan dnia zakladal spokojne plazowanie caly dzien na Playa Delfines i odpoczynek. Pierwsza jazda autobusem miejskim i odrazu trafil sie nam grajek i grupka mlody dziewczyn, ktore spiewaly do muzyki.

Image

Jechalismy ok. 20 min i wysiedlismy pod sama plaza. No i tutaj nasz plan ulegl zmianie. Pogoda nie dopisala, wialo i padal co chwila deszcz. Na szczescie to byl jedyny dzien podczas calego wyjazdu, kiedy pogoda nam pokrzyzowala plany. Mimo wszystko zaliczylismy obowiazkowa kapiel i strzelilismy pare fotek.

Image

ostrzezenia dla kapiacych sie
Image

Image

Image

Image

Image

przed deszczem chowalismy sie pod parasolem
Image

charakterystyczne miejsce, ktora przewija sie na pocztowkach, magnetach z Cancun
Image

W drodze powrotnej autobusem wysiedlismy przy zadaszonym centrum handlowym i zabilismy tam troche czasu.

Image

Image

Image

Image

Po jakims czasie dopadl nas glod i stwierdzilismy, ze starczy nam juz tych "amerykanskich" miejsc i czas wracac. Obok naszego przystanku autobusowego znajdowal sie duzy supermarket. Wchodzac ochrona kazala wszystkim zostawiac plecaki i torby w przechowalni. Zauwazylismy, ze na terenie marketu jest taka jadlodajnia dla miejscowych, zero turystow przy stolikach. Tak wiec skusilismy sie, miejscowi patrzyli sie troche na nas, ale nie ostraszylo nas to. Jedzenie bylo naprawde smaczne.

Image

Po zjedzeniu weszlismy pochodzic po markecie. Na pierwszy ogien poszly owoce i warzywa. Wyglodalo to odrobine inaczej niz u nas, chyba ich owoce nie przeszlyby kontroli unijnych, bo kazdy owoc mial inna ksztalt ;)

Image

Image

Image

Image

pierwsza stycznosc z kaktusami, ktore potem bedziemy zajadac troche nieswiadomie ;)
Image

Troche owocow morza
Image

Image

Image

Nasza wyborowa robi dobry marketing w Meksyku, bo w wiekszosci sklepow byla do kupienia
Image

chipsy krabowe
Image

sporawy majonez
Image

Kupilismy tortlille, warzywa i swieze guacamole z mysla o jutrzejszym sniadaniu oraz troche roznych owocow, ktorych nie mamy na codzien w Europie.
Nie przepadamy ogolnie za slodyczami, dlatego po warzywach przyszedl czas na meksykanskie wypieki ;)
Chyba w kazdej piekarni, w ktorej potem bylismy, lezaly duze metalowe tacki, na ktore nakladalo sie drozdzowki. Na koncu byly ona pakowane przez pania. Szczerze mowiac, to nie zachwycily nas ich slodkie bulki, jak na nasze polskie standardy to nic ciekawego. W srodku zazwyczaj puste, bez nadzienia, posypane cukrem pudrem albo wszelakie produkty z ciasta francuskiego.

Image

Image

Image

Image

Image

Po zakupach wrocilismy spacerem do naszego mieszkania, nie byly do duza odleglosc, jakies 10-15 min wolnym tempem.
Cancun traktowalismy jedynie jako miasto tranzytowe, nie przepadamy za mocno komerycjnymi miejscami. Wszyscy porownywali Cancuc do Miami, nie bylem wiec sie nie bede wypowiadal.
Nastepnego dnia rano wyruszalismy promem na Isla Mujeres, gdzie spedzilismy kolejne 3 noce. Zrezygnowalimy z jazdy autobusem, bo mielismy dosyc sporo bagazu, a ze z naszego mieszkania nie bylo daleko na prom, tak tez nie bylaby to az taka duza oszczednosc.

Krotka wzmianka o taxi w Meksyku. Lapanie taksowki w Meksyku to prosta sprawa, w gruncie rzeczy nigdy chyba nie czekalismy dluzej niz 5min. Nasz rekord to taxi, ktora zauwazyla nas wychodzac z mieszkania i czekala pod sama furtka. Tak jak wszedzie, taniej jest lapac taxi ktora jedzie, niz brac z postoju. Warto miec ze soba drobniaki i zawsze pytac sie o cene przed wsiadaniem. Nic odkrywczego, w sumie standard. W roznych miastach rozne ceny, np. w Cancun i Isla Mujeres placilsimy chyba najwiecej za przejechany km, zawsze mniej wiecej patrzylem na google maps jaka mamy odleglosc do pokonania. Ceny nie byly zle, bo bez jakiegos mega targowania sie 15 min po Cancun 50 pesos. Zazwyczaj pytalem sie naszego hosta airbnb ile mniej wiecej dana trasa powinna kosztowac. Najlepiej bylo to chyba rozwiazane w Valladolid, bo bez wzgledu na odleglosc po miescie, oplata wynosila 20 pesos, tak wiec oszczedzalo to czasu i niepotrzebnych dyskusji.

CDN
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#3 PostWysłany: 23 Mar 2016 18:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Mar 2014
Posty: 280
Loty: 39
Kilometry: 64 957
Isla Mujeres (Wyspa Kobiet)
W poprzednim wpisie pisalem juz o naszym stosunku do Cancun. Potwierdzam opinie wielu ludzi, zeby z Cancun jak najszybciej uciekac. Nie ma tam nic wspolnego z Meksykiem. Smiejemy sie ciagle z zona z reakcji jednego kolegi z pracy, ktory byl mocno zdziwiony, ze nie zostajemy dwoch tygodni wlasnie w Cancun. No ale o gustach sie nie dyskutuje ;)
Isla Mujeres to niewielka wyspa o dlugosci 7 km, oddalona ok. 13 km od Cancun. Lokalizacja w Cancun nazywa sie Puerto Juarez. Sa dwie firmy, ktore oferuja przewozy promem:Ultramar i Magaña ferry. Magaña jest wprawdzie troche tansza, ale szybciej konczy kursy codziennie i odplywa co godzine. Nasz gospodarz z Isla M. ostrzegl nas, zeby lepiej kupic bilet na Ultramar, bo byly juz przypadki ze ktos z jego gosci kupil RT na Magaña i nie mial jak wrocic. Zero informacji czemu nie plynie etc.
Tak wiec ufajac mu, zdecydowalismy sie na Ultramar, ktory odplywa codziennie co pol godziny. Pierwszy prom jest o 6 rano, ostatni o 23:30. Cena za osobe w obie strony wynosila bodajze 260 pesos. Rejs dosyc krotki, na czysto 20 minut mniej wiecej. Na gorze byl odkryty poklad, na ktorym konkretnie wialo, na dole klimatyzowane miejsca. Pelna kulturka, nie mozna powiedziec zlego slowa. Wyruszylismy rejsem o 11:30.

Image

Image

Image

Image

Image

Bylismy mniej wiecej o 12 na miejscu. Oficjalna godzina zameldowania w naszym pokoju byla dopiero o 15, ale bylismy umowieni z naszym host'em, ze wyjdzie po nas do portu. Gdyby pokoj nie byl gotowy, wtedy zostawimy poprostu nasze walizki. Po krotkiem czekaniu przed wejsciem do portu pojawil sie nasz host Edson. Mieszkanie znajdowalo sie blisko portu, niecale 400 m.

To nie jest nasz hotel, tylko jakis przykladowy budynek.
Image

Edson pomogl nam z walizkami. Pokoj byl juz praktycznie gotowy, ale jeszcze nie do konca posprzatany po poprzednich gosciach. Tak wiec udalismy sie najpierw na obiad do poleconego miejsca przez Edson'a. Glownie mozna bylo spotkac tam miejscowych. Tak wiec ceny byly naprawde przyjazne. Spotkalismy nawet pare z Wawy, ktora tez sie tam stolowala. W gruncie rzeczy byly to 3-4 lokale obok siebie.
Image

Image

Wybierajac lokalizacje pokoju kierowalismy sie w glownej mierze polozeniem i odlegloscia do Playa Norte. Wnioskujac ze zdjec w internecie, byla to najladniejsza publiczna plaza na wyspie. Nie bede tu wklejal zdjec pokojow, ale jesli ktos by byl zainteresowany to moge podeslac namiary na PW.
Po obiedzie wrocilismy spowrotem do naszego pokoju, zeby przebrac sie w plazowe stroje. Stwierdzilismy, ze udamy sie na plaze, bo jest juz za pozno zeby ruszac eksplorowac wyspe. Od godziny 17 robilo sie juz ciemno i raczej odradzalbym dalsze wycieczki wtedy.
Po szybkim przebraniu sie wyruszylismy na plaze, zeby pokorzystac w koncu z urokow pieknej pogody. Do Playa Norte mielismy doslownie rzut beretem, 5 min spacerkiem.

Image

Image

Image

Image

Image

Najlepszym miejscem do snorkowania byl teren przy resorcie Mia. Zarowno Edson, jak i spotkana para z Polski byla tego zdania. Oczywiscie mieli racje 8-)
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

bylo troche za plytko na filtr i niektore zdjecia wyszly troche za rozowe 8-)
Image

Po dluzszej chwili slonce zaczelo pomalu zachodzic, wyszalalem sie juz w wodzie. Tak wiec przyszedl czas na spacer.
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Obeszlismy cala Playa Norte od resortu Mia do samego zachodniego konca. Potem wstapilismy do mieszkania zostawic rzeczy, odswiezyc sie. Zrobilo sie w miedzyczasie juz naprawde ciemno. Blisko mieszkania byla odrzau chyba glowna ulica w Isla Mujeres, na ktorej znajdowaly sie restauracje i bary. Obeszlismy na spokojnie cala ulice i po jakims czasie zdecydowalismy wspolnie sie na jedno miejsce.
Bylem troche napalony zeby sprobowac Mezcal, a jako ze miejsce wygladalo porzadnie tak tez zrobilem. Kelner troche sie zdziwil, gdy na poczatku nie wzialem nic innego do obiadu, tylko Mezcal 8-) . No i sie zawiodlem, smakowalo to niczym tani bimber, naprawde nic specjalnego. No ale to bylo pierwsze podejscie. Zamiast kolejki na prawa nozke zamowilem browarka.
Image

Nie przepadamy za slodkosciami, tak wiec przyszedl czas na deser. Wzielismy typowe karmelowe ciasto Flan.
Image

Jak sie pozniej okazalo piwo Sol stalo sie moim ulubionym piwem meksykanskim. Wszedzie bylo ogolnie dostepne. Corona jest wymyslem typowo pod turystow, miejscowi nie pija tego wogole.
Image

Image

Nastepnego dnia postanowilismy objechac cala wyspe dookola. Typowym srodkiem transportu na Isla Mujeres sa wozki golfowe, ktore sa doslownie wszedzie. Pech chcial, ze zapomnialem zabrac ze soba prawo jazdy i nie chcialem sie bawic w jakies komplikacje potem. Z tego powodu wypozyczylismy rowery od Edson'a. W ten sposob zbiera na podroz do Europy. Preferowal euro i akurat mielismy dyszke, tak wiec calkiem przyjemna cena jak na dwie osoby. Na miescie pytalismy w jednym miejscu dzien wczesniej i bylo 60% drozej i gorsze rowery.
Nasze bryki
Image

Przyjemna niespodzianka byl fakt, ze sniadanie bylo juz w cenie. Swieze owoce, mleko, Müsli, kawa etc. Tak wiec w sam raz. Nasza uwage zwrocila jicama, ktora po polsku nazywa sie klebianem pospolitym. Ale najbardziej smakowal nam owoc mamey, na drugim miejscu guayabas.
Po sniadaniu wyruszylismy w trase, na spokojnie.. nigdzie nam sie nie spieszylo. W miare mozliwosci staralismy sie jechac jak najblizej brzegu.
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

przydrozny artysta, ktory sprzedawal miski na owoce za 200 €. Jakos oparlismy sie pokusie :D
Image

Image

po drodze przejezdzalismy rowniez obok cmentarza, grobowce byly stosunkowo odmienne niz u nas
Image

Image

Image

Image

przydrozny sklepik z pamiatkami
Image

jedna z twierdzy
Image

Na poludniowym koncu wyspy byl punkt widokowy, polaczony z restauracja etc.
Image

Image

Image

Image

Kolejnym przystankiem byl Garrafon Natural Reef Park. Mozna tam spedzic caly dzien w Spa, na plazy, ale nas interesowal tylko Zip Lining. Bilet na samo Zip Lining 20-25€, ale wg mnie warto kazdego centa. Super sprawa, jesli kogos kreci cos takiego. Wszystko jest profesjonalnie zorganizowane, nie ma sie czego obawiac.
Image

Image

Image

Image

Image

Jezeli ktos chce miec pamiatke, to na ostatniej wiezyczce stoi pani fotograf i za dodatkowa oplata (250 pesos) mozna miec zdjecia na DVD. Z brzegu nie da sie zrobic raczej lepszych zdjec, bo odleglosc jest spora. Robi kazdemu zdjecie, potem na monitorze mozna zobaczyc jak wyszlo i kupic ewentualnie.
Image

Po odrobinie adrenaliny zglodnielismy i przyszedl czas na jakis posilek. Odjechalismy kawalek od parku i wstapilismy do przybrzeznej knajpki.
Image

Po posilku i krotkim odpoczynku nabralismy energii na chyba najwazniejsza atrakcje calego dnia :lol: farme zolwi. Bylismy naprawde w okolicy i grzechem byloby nie wstapic. A tak na serio, to jeden z wiekszych bust'ow calego wyjazdu. Dobrze, ze chociaz wstep byl tani, bodajze 30 pesos od osoby. Wiecej nie bylo to warte. Bedac w poblizu mozna zahaczyc, ale nie jechalbym tam specjalnie.
Image

Image

Image

Jedna z wielu iguan, ktore widzielismy
Image

Na zakonczenie dnia przejezdzalismy jeszcze obok
Image

Ostatni posilek na wyspie
Image

Image

Nastepne 3 noce spedzimy w Valladolid.
CDN


Ostatnio edytowany przez grzesznikAdam, 24 Mar 2016 20:54, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
7 ludzi lubi ten post.
Dududu uważa post za pomocny.
 
      
#4 PostWysłany: 24 Mar 2016 20:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Mar 2014
Posty: 280
Loty: 39
Kilometry: 64 957
Valladolid
Po dwoch spedzonych nocach na Isla Mujeres przyszedl czas na kolejne trzy noclegi w Valladolid. Wybralismy Valladolid w glownej mierze ze wzgledow logistycznych. Miasto jest blisko Chichet Itza, bo ok. 30min drogi, 1,5h drogi do Rio Lagartos i 2h do Meridy. Samo kolonialne miasto Valladolid bylo tez atrakcja.
Jak juz pisalem na wstepie, miedzy miastami poruszalismy sie autobusami ADO. Nasz autobus z Cancun do Valladolid odjezdzal o 14. Tak wiec zaplanowalismy opuscic wyspe promem o 12. Zeby miec zapas czasowy, gdyby byly jakies opoznienia.
Po sniadaniu chcielismy sie przejsc jeszcze na chwile na plaze, ale nagle dosyc niespodziewania nadeszla burza i konkretnie padalo.
Image

Ulice plywaly na maxa, tak wiec pozostalo zjesc pizze odrazu obok i czekac spokojnie w pokoju. Ciagniecie walizek nie wchodzilo w gre, bo wody bylo po kostki.
Image

Po przyplynieciu do portu w Cancun jeden kierowca Taxi myslal, ze znalazl naiwniakow i oferowal nam kurs na dworzec autobusowy za jedynie 150 pesos. Ladnie podziekowalismy i odeszlismy kawalek od portu i zatzrymalsimy pierwsza wolna taksowke i bez targowania sie zawieziono nas za 50 pod dworzec.
Podroz ADO przebiegla sprawnie, ogolnie wygodnie sie tam siedzi, na plus na pewno gniazdka na usb i punktualnosc.
W Valladolid bylismy po 15, ale to inna strefa czasowa i wg czasu lokalnego byla godzina 16. Z dworca udalismy sie bezposrednio do biura podrozy MexiGo Tours, zeby uregulowac reszte oplat za wycieczki i dograc szczegoly. Spotkanie w biurze trwalo moze niecala godzine, na spokojnie omowilismy wszytskie wycieczki krok po kroku, na co trzeba uwazac, co trzeba zabrac ze soba etc. Mozemy spokojnie polecic MexiGo Tours. Najsmieszniejsza rzecza byl fakt, ze miesiac przed nami jedna para z Polski korzystala z ich uslug. No to jeszcze nic odkrywczego, ale najlepsze bylo to ze trafili na nich z linka z forum fly4free, a dokladniej z linka z poczatku relacji 8-)
Spod biura zlapalismy taksowke, ktora zawiozla nasz do naszego lokum.
Image

Po przywitaniu sie z naszym hostem Andrea i jej dwoma psami Lily i Fiona szybko zostawilismy walizki, odswiezylismy sie i udalismy sie na miasto na jakas obiadokolacje. W pokoju mielismy folder z roznymi wskazowkami o miescie i okolicy. Skorzystalismy z polecanych knajpek i wybralismy cos lokalnego. Isla Mujeres bylo mimi wszytsko ciagle troche komercyjnie, chielismy typowej knajpki bez ani jednego turysty. Pod mieszkaniem zalplaismy taxi, ktora zawiozla nas do Oasis. Juz w poprzednim poscie wspiminalem o taxi w Valladolid, otoz za kazdy kurs po miescie placilo sie 20 pesos.
Image

Rowniez przydatna sprawa byla mapka, na ktorej byly zaznaczone strategiczne miejsca.
Image

Dobrym znakiem byl brak karty w jezyku angielskim i rzeczywiscie ani jednego turysty. Z pomoca przyszedl google translator, nie pierwszy i nie ostatni raz. Jedzenie bylo smaczne, porcje sporawe.
Image

W biurze MexiGo polecili nam nowy pokaz iluminacji switlnych, ktory odbywa sie codziennie o 20. Mielismy akurat niecala godzine czasu i udalismy sie wolnym krokiem w tamta strone. Bylismy pol godziny przed czasem i nasza uwage przyciagnela grupa ludzi nieopodal i halas. Podeszlismy blizej i okazalalo sie, ze to jakis konkurs klaunow. Wprawdzie nie rozumielismy jezyka, ale chyba awet gdyby nie bylo tej bairery to Meksykanie maja inne poczucie humoru od nas.
Image

Image

Image

Po jakims czasie troche nas juz to zaczelo nudzic i stwierdzilismy, ze zaczekamy na lawce do tej 20. Bylo juz pare minut po 20 i jakos nie zapwoaidalo sie zeby iluminacje rzeczywiscie sie zaczely. Juz mielismy lapac taxi, kiedy jednak nagle show sie zaczal. Cala historia Valladolid byla przedstawiona w pigulce, kometarz byl po angielsku. Troche klauny zagluszaly i nie wszystko mozna bylo akustycznie zrozumiec.
Image

Image

Plan na kolejny dzien wygladal nastepujaco:
Image

Punktualnie o 8:30 podjechal nasz kierowca, ktory byl zarazem przewodnikiem. Nie bylo nikogo innego z nami, tak wiec mielismy prywatna wycieczke, nie narzekalismy. Zaczelismy od marketu, na ktorym mozna bylo kupic owoce, warzywa, mieso, ciuchy i inne pierdoly.
Image

Image

Image

W Meskyku im wieksze rzodkiewki tym lepiej
Image

Image

Nastepnie nasz przewodnik spytal sie, czy nie jestesmy moze wegetarianami? Na poczatku nie wiezdialem o co mu chodzi i co na celu ma to pytanie, ale zaraz wszystko sie wyjasnilo 8-)
Image

Image

Image

Image

Na koniec poogladalismy jeszcze wyroby skorzane i zabawki. Naszym kolejnym punktem dnia byla nasza pierwsza cenote w Meksyku Dzitnup. Jako, ze bylismy dosyc wczesnie rano oprocz jednego Niemca bylismy calkowicie sami. Tak wiec mozna sie bylo wyszalec do woli skaczac do wody, lina byla w tym bardzo pomocna. ;)
Majowie wierzyli, ze cenote to swiete miejsca.
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Dziec dziecka trwal w najlepsze, bo kolejnym punktem byly ... dwie kolejne cenote. Te juz byly komercyjnym miejscem, bylo to widac na kazdym kroku. Podobno kiedys mozna bylo jeszcze skakac z samej gory, ale od czasu komercjalizacji zabroniono tego.
Image

Image

Image

Z drugiej cenote nie mam jako tako zdjec, bo bylo tam ciemno i na zdjeciach malo co widac.
Teraz to na co damska czesc wycieczki czekala najbarzdiej, a wiec odwiedzenie wioski majow i pieczenie wlasnych tortilli 8-) . Na koniec musielismy je zjesc. szefowa kuchni przygotowala jaja z chorizo i z jakims tluszczem zwierzecym, wole nie znac szczegolow.
Image

Image

Image

Image

Potem odwiezdilismy jezszce druga rodzine Majow, dla ktorej mielismy drobne dary.
Image

W drodze powrotnej jeszzce kolejna cenote, bez fajerwerkow. Jedynie ciekawy fakt, ze klucz zeby tam wejsc bralismy od lokalnej policji.
Image

W planie bylo jeszcze jakies miejsce ze zweirzetami, ale jak dojechalsimy na miejsce okazala sie, ze ... zwierzeta uciekly. Tak wiec bylo to miejsce ze zwierzetami, ale bez zwierzat. Nasz przewodnik mowil, ze i tak zwierzeta nie byly tam dobrze traktowane, tak wiec nawet dobrze ze ktos je wypuscil.
Na sam koniec naszej wycieczki zajechalsimy jeszcze do biura MexiGo Tours i zostalismy poczestowani tradycyjnym likierem Xtabentun. Smakowal jak anyzowy likier, moze troche przypominal Sambuce. Nauczylem nawet przewodnika naszej polskiej tradycji, ze pije sie dla rownowagi zawsze na lewa i prawa noge :P
Image

Po tej degustacji przewodnik podrzucil nasz do naszego mieszkania. Odswiezylismy sie, polezelismy na hamaku i skoczylismy cos zjesc na miasto. Wybor padl na polecana zarowno przez przewodnika, jak i przez naszego host'a Meson del Marquez. Przyrzadzaja tam swieze guacamole bezposrednio przy twoim stoliku, wiec calkiem spoko. To byl chyba jedyny raz, kiedy przesadzilismy z jedzeniem i nie dalismy rade zjesc calosci, troche nas ponioslo. Jednak obiad na tluszczu od majow byl zapychajacy.
Image

Image

Pochodzilismy jeszcze po centrum w okolicy katedry, ktora jest ladnie podswietlona.
Image

Pamiatki i atrakcje z tym motywem mozna wszedzie spotkac
Image

Image

Kolejny wpis z Chichen Itza.
CDN
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#5 PostWysłany: 13 Kwi 2016 10:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Mar 2014
Posty: 280
Loty: 39
Kilometry: 64 957
Zapomnialem wspomniec, ze plan wycieczki z pierwszego posta zostal minimalnie zmieniony. Otoz wycieczki 9 i 11 marca zostaly zamienione kolejnoscia. Wynikalo to z prostego faktu, ze biuro znalazlo chetne osoby na wycieczke do Rio Lagartos akurat na 11.3. Inaczej musielibysmy doplacic troche, gdybysmy byli tylko w dwojke. Jak dla nas nie bylo roznicy, ktore dnia co zobaczymy, takze przystalismy na taka propozycje.
Jedna lub droga osoba moze sie pytac, dlaczego nie wzielismy rowniez wycieczki organizowanej przez biuro MexiGo do Chichen Itza ...? Skoro juz dwie inne wycieczki mielismy organizowane przez nich. Dojazd do Chichen Itza z Valladolid to zaden problem, autobusy kursuja praktycznie co chwile. Nie chcielismy miec tez sztywnego planu dnia, czyli chodzenie z przewodnikiem i czas wolny. Nie wiedzielismy oczywiscie, czy jest to dobra decyzja, czy zla? Ciezko to okreslic przed faktem, nie bedac nigdy na miejscu. Po fakcie moge smialo stwierdzic, ze bylo to dobre posuniecie. Mielismy tyle czasu ile nam sie podobalo i zorganizowanie sobie tej wycieczki samemu nie stanowilo wiekszego problemu. Szczerze mowiac cene z biura uwazam za troche przesadzona. Jest to pewnie spowodowane faktem, ze to cud swiata i glowna atrakcja w okolicy. Za wycieczke chcieli 70 USD i nie bylo w tym wstepu do Chitchen Itza (11 EUR). Dodatkowo wprawdzie odwiedzali jeszcze Izamal i jedna cenote, mimo wszystko uwazam to troche za zawyzona cene.
http://www.mexigotours.com/go-wonders-english.php

Dwie inne wycieczki, ktore od nich wzielismy moge smialo polecic. Samemu ciezko byloby sie dostac do wioski majow, transport do Rio Lagartos nie nalezy do najlatwiejszych. Tak wiec samemu byloby to mozliwe, ale byloby to ciezsze do zorganizowania. Ogolnie moge kazdemu z czystym sumieniem polecic to biuro. Profesjonalna i mila obsluga, my bylismy bardzo zadowoleni z jakosci ich uslug.
Wracajac do Chichen Itza wybralismy sie tam z samego rana. Tak polecaja wszyscy ludzie i maja 100% racje. Wstalismy naprawde wczesnie, zjedlismy sniadanie i podskoczylismy taxi na punkt odjazdu collectivo do Chichen Itza.

Image

Dla osob nie w temacie, collectivo to takie taxi, ktore zbiera poprostu ludzi po drodze z punktu A do B. Jest to popularny srodek transportu w Meksyku i do tego tani. Przy okazji relacji z Akumal napisze pare slow wiecej o collectivo.
Wedlug naszego hosta pierwsze collectivo odjezdzalo mniej wiecej o 7 rano, ale jak sie zbiora ludzie to i moze nawet do pol godziny wczesniej. Bylismy o 6:45 na miejscu i nie bylo sladu po collectivo. Stwierdzilismy, ze pewnie juz odjechalo i sie poprostu spoznilismy. No trudno, co zrobic. Troche dziwila nas zamknieta brama na miejscu, tak wiec calkiem mozliwe ze bylismy za wczesnie nawet... Na szczescie punkt collectivo byl blisko dworca autobusowego. Podeszlismy na dworzec i kupilismy bilety na pierwszy autobus do Chichen Itza. Autobus odjezdzal bodajze o 7:20, tak wiec idealna godzina dla nas. Odleglosc pokonuje sie w ok. pol h, a caly kompleks jest otwarty od 8. Pomimo drobnej imrowizacji, nasz plan nie ulegl znieksztalceniu. Bylismy na miejscu z samego rana. Przy kasach nie bylo jeszcze kolejek, ogolnie wszedzie dosyc pusto.
Polecam na miejscu po kupnie biletow skorzystac z darmowej toalety, bo na terenie kompleksu nie widzialem niczego. Druga rada jest wziecie ze soba koniecznie duzej ilosci wody i jakiegos nakrycia na glowe. Co do biletow to wszelakie kamery wymagaja dodatkowej oplaty. Sa dwa opcje co do tego. Mozna byc uczciwym obywatelem i ladnie podejsc do drugiej kasy, ktora jest przed glownymi kasa, odrazu obok wejscia, gdzie stoja kontrolerzy biletow i tak kupic bilet. Albo mozna zgrzeszyc i schowac poprostu kamere do plecaka, nie eksponowac jej. Nie sprawdzali wogole plecakow na bramkach i pozniej na terenie kompleksu. Plecaki rowniez mozna brac ze soba do srodka, nie ma zadnych ograniczen. Kazdy moze wiec sam zdecydowac jaka opcje wybierze.
Pare minut po godzinie 8 bylismy juz w srodku i co tu duzo pisac. Warto bylo wstac z samego rana, bo o tej godzinie nie bylo tam praktycznie wogole ludzi. Bylo to do przewidzenia, bo jedynie z Valladolid jedzie sie krotko. Z wszystkich innych miast jak Merida, czy Cancun to juz pare h autobusem. A nikt przeciez nie bedzie wyjezdzal raczej w srodku nocy. Dlatego jesli ma sie mozliwosc zeby bac tam z samego rana na otwarcie, trzeba z tej okazji skorzystac.
Przez powiedzmy pierwsze dwie godziny bylo naprawde malo ludzi, mozna bylo spokojnie sobie porobic foty. Z innej relacji na forum wyczytalem, ze dziwnym trafem wlasnie w Chichen Itza mozna kupic najtansze pamiatki. Dlatego nie kupowalismy praktycznie niczego w Cancun i na Isla Mujeres. Bylem jedynie troche zdziwiony, ze nawet o godzinie 9 malo ktorzy handlarze byli rozstawieni.

Image

Czesc z nich dopiero zaczynala rozkladac swoje stoiska. Postanowlismy z tego wzgledu najpierw skorzystac z malej ilosci turystow i obejsc wolnym tempem caly kompleks i na samym koncu kupic pamiatki. Nie musielismy sie spieszyc, bo tego dnia nie mielismy nic innego w planach.

Image

Image

Image

Image

Od paru lat nie mozna niestety juz wchodzic na glowna piramide. Podobno jeszcze 10 lat temu bylo to mozliwe, tak twierdzila przynajmniej Andrea. Nie ma sie co dziwic, bo jednak masa ludzi sie tam codziennie przewija. Wg wiki jest to 8k turystow kazdego dnia. Nie bede sie tu rozpisywal o historycznych i archelogicznych aspektach, bo jest masa informacji na to na necie.

Image

Na pierwszy rzut oka moze nie wyglada to na boisko, ale w rzeczywistosci bylo to boisko do gry. Punkt zdobywalo sie za przejscie pilki przez okrag, niby nic szczegolnego. Pilka byla kauczokowa, wiekoscia podobna do pilki siatkowej. Gracza mogli tylko uzywac kolan i lokci, wiec nie byla to szybka i prosta sprawa. Okrag byl zaczepiony wysoko, co dodatkowo utrudnialo calosc. Podobno czasami gra ciagnela sie dniami. Nawet jesli ktorys z graczy zdobyl punkt i wygral, gra sie nie konczyla. Bo bogowie jeszcze nie byli zadowoleni z ofiary. Majowie wierzyli, ze gra skladaja ofiare swoim bogom.

Image

Image


Mniej wiecej od godziny 11 zaczelo sie robic tloczno i pogoda rowniez zaczela sie dawac we znaki. Upal byl niemilosierny i ciezko bylo wytrzymac. Dziwne, ze na calym terenie bylo jedynie jedno stanowisko sprzedajace wode i lody. Nie wiem, czy jest to spowodowane jakimis regulacjami etc. Nie wiem ile wyciaga dziennie taki handlarz na stoisku, ale na wodzie mialby moim zdaniem chyba nawet lepszy zarobek. Jestem pewny, ze nie kazdy mial ze soba cos do picia, a po 11 bylo juz nie do wytrzymania, trzeba bylo sie chowac przed sloncem. No i do tego te tlumy wszedzie. Dlatego jeszcze sie powtorze jak Chichen Itza to tylko z samego rana. Najgorsza pora to 11-14. Nie wiem jak to wyglada poznym popoludniem, no ale o 17 robi sie juz zapewne ciemno. Nie widzialem tam zadnego oswietlenia na miejscu. Potrafie sobie wyobrazic, ze o 15 jest tam troche luzniej.
Wszystkie fotki ponizej byly robione rano i nie widac tych tlumow, ale uweirczie mi na slowo, bylo tloczno.

Image

Image

Image

Image

Image

Obserwatorium
Image

Image

Image

Kupno pamiatek standardowe w tego typu miejscach, czyli trzeba sie targowac i nie kupowac w pierwszym lepszym miejscu. Ceny rzeczywiscie byly korzystne i jesli ktos chcial kupic sobie jakas maske etc. to bylo to dobre miejsce na to.

Image

Image

Zapedzilismy sie nawet do resortu, ktory znajduje sie przy samym Chichen Itza.

Image

Image

Nasi bracia ze wschodu, idealne obuwie na zwiedzanie 8-)

Image

Image

Podsumowujac na Chichen Itza radze zaplanowac pare godzin, 2-3h to calkowite minimum. Wszystko oczywiscie zalezy od checi i tempa zwiedzania. Glowna piramide mozna w 15 min obskoczyc i wracac. Robi tak pewnie masa ludzi.
Po kupnie magnesow i innych drobiazgow ruszylismy w strone wyjscia. Przy kasach biletowych jest restauracja, ale typowy lokal pod Amerykanow. Wiec nic szczegolnego. Zjedlismy jedynie jakies frytki, zeby delikatnie zabic gloda i ruszylismy na powrotny autobus. Po wyjsciu zobaczylismy, ze caly parking jest zapelniony wycieczkowymi autobusami, nic dziwnego ze bylo tak tloczno w srodku. Autobus powrotny odjezdzal z tego samego miejsca w ktorym wysiadalismy rano. Trzeba poprostu rozgladac sie za facetem z firmy autobusowej, ktory czeka na petli. Na poczatku go nie zauwazylismy i nie bylismy pewni czy aby na pewno autobus odjezdza z tego samego miejsca, nie bylo zadnej tabliczki informacyjnej niczego. Spytalismy sie nawet ile kosztowaloby taxi do valladolid, ale byla to przesadzona suma, cos bodajze 300-400 pesos. Dla porowania autobus to koszt rzedu 50 pesos na osobe.
Wrocilismy na petle i tym razem zauwazylismy faceta z firmy autobusowej, ktory sprzedal nam bilety powrotne. Czekalismy moze niecale 15min do odjazdu, wiec oplacalo sie wrocic i nie przeplacac niepotrzebnie.
Po dotarciu do Valladolid zdecydowalismy zjesc jakis obiad i dla odmiany cos nie meksykanskiego. Plan byl, zeby udac sie do Casa Italia. Po dotarciu na miejsce okazalo sie jednak, ze otwieraja dopiero wieczorem. Nie byl to zaden problem, bo odrazu obok byla inna wloska knajpka. serwowali tam naprawde dobre jedzenie. Cenowo bylo rowniez korzystnie, jedynie mogliby przymocowac parasole. Jeden podmuch wiatru zrobil niemale zamieszanie, no ale nic sie nie stalo :D

Image

Image

Image

Po zjedzieniu jeszcze spacer po starym miescie.
Pod wieczor bylismy juz dosyc padnieci, a kolejnego dnia czekaly na nas z samego rana flamingi. Dlatego tez nie siedzielismy do pozna i nie ruszylismy na nocny podboj Valladolid 8-)

Image

Image

Image
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#6 PostWysłany: 18 Kwi 2016 18:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Mar 2014
Posty: 280
Loty: 39
Kilometry: 64 957
Rio Lagartos & Ek Balam

Naszego ostatniego dnia w Valladolid mielismy zaplanowana wycieczke z naszym biurem do Rio Lagartos i Ek Balam. Przewodnik podjechal nas odebrac pod nasze mieszkanie z samego rana. Okazalo sie, ze bylismy jedynie w cztery osoby. Jeszcze dwie Francuzki. Szybkie sniadanie w biurze i czas wyruszyc w droge.
Rio Lagartos to mala wioska rybacka, ktora jest oddalona 104 km od Valladolid. Glownym punktem przyciagajacym ludzi tam sa rozowe flemingi, ktore mozna tam podobno zawsze zobaczyc. Bylismy juz na miejscu przed 9, takze nie bylo jeszcze praktycznie zadnych innych turystow. Na miejscu czekal na nas przy swojej motorowce el capitano.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Po chwili wyruszylismy w nasz 3h rejs. Zaczelismy oczywiscie od flamingow. Wg naszego przewodnika sa to strachliwe ptaki i najlepsza opcja jest ich ogladanie z samego rana, wiele glosnych motorowek moze je latwo odstraszyc. El capitano podplynal pod wieksza grupe falmingow, wylaczyl silnik i dryfowalismy. Szczerze mowiac nie jestem jakims fanem zwierzat, ale flemingi robily wrazenie, nie powiem.

Image

Image

Image

Image

Image

Po zobaczeniu flemingow poplywalismy jeszcze dobre 1,5 h i obserwowalismy rozne zwierzeta. Pare przykladowych fotek.

Image

Image

Image

Image

Przewodnik kusil los, ale franca nie byla nim zainteresowana
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Kolejnym punktem programu byla dobrowolna kapiel Majow. Dzieki tej kapieli stalismy sie mlodsi o 10 lat 8-) El capitano mial sporo radochy smarujac Francuzki, bez pytania przystapil do rzeczy. Jednej przyczepil na glowe jakies wodorosty, ktore pelnily role korony. W sumie ta cala kapiel to taka maseczka, ale na cale cialo. Po kapieli wracalismy spowrotem, po drodze obmylismy sie ze wszystkiego. Chociaz w domu i tak bylo potrzebne jeszcze dokladne mycie.

Image

Image

el capitano
Image

Image

Image

Image

Mielismy wczesniej uzgodniony lunch w pobliskiej restauracji. Mieso bylo dobre, ale danie vegetarianskie wygladalo jak nie dokonczone. Nie mam niestety zdjecia. Po zjedzeniu jeszcze pare minut na cykniecie pare fotek i ruszylismy do Ek Balam.

Image

Ek Balam znajduje sie 30 km na polnoc od Valladolid, w jezyku Majow oznacza czarny jaguar. Wstep kosztuje 122 pesos. Przeszlismy najpierw caly kompleks z przewodnikiem, ktory poopowiadal nam troche o historii. Kompleks zrobil na nas spore wrazenie. Podobalo mi sie, ze wszystko bylo w srodku jungli i byl klimat. Po spacerze dostalismy troche wolnego czasu, zeby samemu pochodzic po kompleksie.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Oczywiscie wiekszosc turystow odwiedza w okolicy jedynie Chichen Itza, jako ze jest to cud swiata. Jak dla mnie to Ek Balam wcale nie byly jakis gorszy, na pewno na plus mozliwosc wejscia na piramidy. Pomimo upalu wszedlem na wszystkie mozliwe, bo jakze moglbym jakies odpuscic. Rowniez na plus mniej ludzi na miejscu. Powiem tak, ze bedac na Yucatan i nie zobaczyc Chichen Itza to troche siara, ale jak dla mnie to Ek Balam zrobil ogolnie lepsze wrazenie.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Miejscowi podrywacze
Image

Czasowo wygladalo to dobrze i mielismy jeszcze mozliwosc odwiedzenia destylerii tequili. O dziwo Francuzki ani przez chwile sie nie wahaly, czy chca jechac. W bilecie byla juz zawarta degustacja, wiec zyc nie umierac.
Wbrew utartym stereotypom, tequili nie produkuje się z kaktusów, tylko z niebieskiej agawy, a dokładniej z samego jej serca, czyli pnia. Obcina się liście i poddaje się obróbce.Średni wiek uprawy agawy od posadzenia do wycinki to ok. 8 lat. Następnie z tej części agawy wyciska się sok i poddaje się go fermentacji, a na samym końcu destylacji.
Odwiedzona przez nas destyleria byla raczej skierowana na lokalny rynek.

Agawa
Image

Image

Image

Do degustacji bylo wszystkie rodzaje produkowanych trunkow. Zaczynalo sie od blanco, ktora lezakuje do 2 miesiecy. Jest to najtansza odmiana tequili. Potem przyszla kolej na reposado, ktora lezakuje juz od 2 miesiecy do roku i posiada zloty kolor. Pierwsze dwie pije sie z limonka, bez limonki jest dosyc ciezko to pic, nawet dla Polakow. Potem probowalem anejo, jest to juz troche wyzsza polka. Czas lezakowania od roku do 3 lat. Ta mozna pic juz bez limetki, najnormalniej w swiecie. Ostatnie dwa rodzaje zaliczaly sie do muy anejo. Jedna byla 3 letnia, jedna 5 letnia. Lubi intensywne w smaku alkoholu, ale to muy anejo samkowalo jak tani i kiepski bimber. Nie przeszkodzilo to jednak w kontynuowaniu degustacji. Do domu zakupilem jedna butelke anejo, ktora smakowala mi zdecydowanie najlepiej.
Na terenie destylarii znajdowal sie maly sklepik z ich produkowanymi rzeczami i drobnymi pamiatkami. Byl to ostani punkt programu tamtego dnia. Przewodnik podrzucil nas pod mieszkanie. W mieszkaniu odswiezylismy sie, spakowalismy sie na jutrzejszy odjazd do Meridy.
Zdjecia robil przewodnik, jedyna nie pijaca osoba.. nie wiem czemu sa w takim razie rozmazane :D

Image

Image

Image

Image
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
balajanek uważa post za pomocny.
 
      
#7 PostWysłany: 19 Kwi 2016 13:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Mar 2014
Posty: 280
Loty: 39
Kilometry: 64 957
Merida

Bedac juz w Valladolid zdecydowalismy sie poswiecic jeden dzien na Meride. Jest to stolica Yucatanu, wiec dosyc spore miasto. Nasz autobus z Valladolid odjezdzal o 10:10 rano z dworca. Wedlug rozkladu jazda trwa 2h, ale z powodu korkow bylismy troche pozniej.
Nasze airbnb bylo w centrum, w sumie nie az tak daleko od dworca. Nie chialo nam sie jedynie z bagazami tluc, bo po drodze az nic takiego ciekawego nie bylo. Nie chielismy rowniez marnowac czasu. Mielismy w koncu tylko ten dzien w Meridzie, bo juz kolejnego ranka wyjezdzalismy do Akumal. Zlapalismy taxi pod dworcem. Na dworcu z psotoju standardowa przycinka. Wiec oplaca sie podejsc kawalek i lapac. Tak jak w Valladolid, nie trwalo to dlugo. Jedynie nie bylo juz jednej, wspolnej taryfy za kazdy kurs. Stolica to stolica jednak.

Image

Image

Nasz host mieszkal w poblizu i czekal na nas pod mieszkaniem. Zostawilismy rzeczy, odswiezylismy sie i wyruszylismy na podboj miasta. Odrazu obok mieszkania bylo pare opcji obiadowych, praktycznie sami lokalsi. Wiec byl to dobry znak.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

To samo danie w wersji ulicznej
Image

Nie mielismy jakiegos sztywnego planu, udalismy sie poprostu w kierunku glownego placu. Po drodze podziwialismy to kolonialne miasto.

Image

Image

Image

Image

Glowna katedra w centrum Meridy robila wrazenie za dnia. Pospacerowalismy sobie dookola placu.
Image

Image

Mogloby sie wydawac, ze ten dzien bedzie nudny... ale jednak nie. Mielismy przygode, no ale od poczatku ;)
Jadac autobusem po Meridzie zona dojrzala podobno sklep ze srebrem. Czytalismy przed wyjazdem, ze w Meksyku oplaca sie kupic srebro. Rejonem znanym z tego jest Taxco. Jadac autobusem w chwilii zoabczenie tego to jubilera, nie zostalem poinformowany i nie zoabczylem na mape gdzie dokladnie jestesmy. A z kobieca orientacja bywa roznie 8-)
Tak wiec odpalilem google maps i wyszukalem Taxco, znalazlo jedno miejsce. Widzialem, ze stoje na przegranej pozycji i nie ma opcji, musimy udac sie do tego jubilera. Szacunkowo bylo to pol godziny spacerkiem, wg google ten jubiler byl czynny do 17. Nie mielismy wiec sporo czasu. Po zobaczeniu glownej katedry wyruszylismy po srebro.
Szlismy jakimis bocznymi uliczkami, oddalismy sie od centrum. Przez pierwsze 10min nie wydalo mi sie to jeszcze podejrzane. Ale potem troche dziwnie to wygladalo, bo skierowalismy sie na wieksza ulice i nie wygladalo to juz tak pieknie jak w centrum. Budynki byly zniszczone, przypominalo to hiduski moloch. No ale uszlismy juz za daleko i nie oplacalo sie zawracac. Troche sie denerwowalem, ze zamiast chodzic po tej dobrze zahcowanej czesci miasta, chodzimy po jakis slamsach. Po jakims czasie okolica wydawala sie opustoszala i spotkani ludzie dziwnie sie na nas patrzyli. Schowalem wiec kamere, zeby nie kusic losu. Po dobrych 40 min doszlismy do celu, a tu dupa. Patrze na teleofn, czy to aby na pewno to miejsce. No i tak, stoi pod naszym upragnionym budynkiem. Wiadomo, ze gps jest dokladny do 20m, wiec obczailismy jezszce budynki obok. Ale jak jubilera nie bylo widac, tak nie bylo. Dopiero teraz kliknalem na zdjecie obiektu w telefonie, ktore bylo pod nazwa i moim oczom ukazalo sie to:

Image

Moja rada na przyszlosc, nie ufajcie slepo w google i sprawdzcie dokladnie. Nie mozna sie sugerowac sama nazwa i orientacja w terenie kobiet. :D
Dobrze, ze chociaz jakis sklep z piwem byl niedaleko.
Image

W drodze powrotnej przechodzilismy przez dzielnice czerowonych latarni, pare tego typu lokali obok siebie.
Image

Na poprawe humoru wstapilismy do piekarni po cos slodkiego
Image

Blisko katedry byl mniejszy plac z ulicznym jedzeniem
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Zaczynalo sie robic ciemno i zobaczylismy w przewodniku Lonely Planet, ze jest wieczorny autobus turystyczny. Podeszlismy do hotelu, w ktorym mozna bylo kupic bilet i informacja sprawdzila sie. Odczekalismy 20 min do odjazdu w lobby hotelowym. Kurstrwal niecale dwie godziny, po drodze wszystkie najwazniejsze budynki Meridy, w tym rowniez prywatne wille etc. Byly to za duze odleglosci zeby pokonac to na pieszo.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Jadac autobusem dowiedzielismy sie, ze odbywaly sie akurat jakies festyny w Meridzie. Nawet bylo to calkiem blisko naszego mieszkania, wiec oczywiscie przeszlismy sie zobaczyc co i jak. Na scenie byly wystepy grup tanecznych, dookola mozna bylo kupic lokalne jedzenie, zjesc cos slodkiego. Skusilem sie na lody o smaku sera zoltego.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Jesli chodzi o miasto Merida, to warto je wg mnie odwiedzic. Jesli ktos mialby wiecej czasu, to pewnie z 2-3 dni mozna tam spedzic. Miasto jest klimatyczne i czuc ten fajny kolonialny klimat. Nie jest to takie plastikowe miasto jak Cancun, czy PdC, ktore nie ma nic wspolnego z Meksykiem.

Relacja dobiega po malu ku koncowi, jeszcze tylko 3 ostatnie dni. Mam nadzieje, ze komus sie przydadza moje wypociny ;)
Góra
 Profil Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
Jonas3 uważa post za pomocny.
 
      
#8 PostWysłany: 19 Kwi 2016 14:41 

Rejestracja: 06 Lis 2015
Posty: 65
Fajna relacja ;) dużo szczegółów i fotek jedzenia ;) Podczas czytania naprawdę można przenieść się do Meksyku ;) Czekam na podsumowanie finansowe ;)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#9 PostWysłany: 21 Kwi 2016 13:26 

Rejestracja: 07 Kwi 2014
Posty: 1065
srebrny
Przydadzą się na pewno - w końcu ktoś napisał trochę szerzej o Jukatanie. Gracias :-)
Dwie uwagi:
1. Relacja jest w dziale "Ameryka Północna" więc chyba coś nie teges...
2. Jakby się dało zmniejszyć nieco zdjęcia bo teraz to strona ładuje mi się ładną chwilę a jak dorzucisz końcówkę to już chyba będę mógł sobie w oczekiwaniu spokojnie wyjść z psem na spacer...
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#10 PostWysłany: 21 Kwi 2016 15:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Mar 2014
Posty: 280
Loty: 39
Kilometry: 64 957
@Wintermute
1. Meksyk to oficjalnie kraj w Ameryce Północnej, wiec wszystko ok
https://pl.wikipedia.org/wiki/Meksyk
2. zdjecia robione telefonem nie wiem czemu sie tak rozjechaly, ostatnia czesc i tak pewnie wskoczy na druga strone 8-)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#11 PostWysłany: 22 Kwi 2016 08:22 

Rejestracja: 07 Kwi 2014
Posty: 1065
srebrny
Mnie tam od małego uczyli że Meksyk to Ameryka Środkowa. A czy wikipedii można tak bezgranicznie ufać to mam wątpliwości :-) Co ciekawe podają również, że "Do Ameryki Północnej należy Ameryka Środkowa." W takim razie wszystko im się zgadza :-) Tyle że na forum są działy "Ameryka Środkowa" i "Ameryka Centralna" więc Meksyku to ja bym raczej tam szukał. Gdyby nie to, że widziałem, że zacząłeś pisać tę relację to w "Ameryce Północnej" na pewno bym za nią nie patrzył. Pewnie nie ja jeden...
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#12 PostWysłany: 22 Kwi 2016 12:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Mar 2014
Posty: 280
Loty: 39
Kilometry: 64 957
Inne relacje o Meksyku są też w Ameryce Północnej...
Również spodziewałem się raczej w Ameryce Środkowej. No ale Meksyk to spory kraj i większość jego powierzchni leży w Ameryce Północnej. Tak więc wszystko się zgadza, choć to i tak kwestia umowna.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#13 PostWysłany: 22 Kwi 2016 13:41 

Rejestracja: 07 Kwi 2014
Posty: 1065
srebrny
ok, nie ma co bić piany. Dopełniliśmy stronę więc możesz śmiało kończyć relację ;-)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#14 PostWysłany: 29 Maj 2016 13:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Mar 2014
Posty: 280
Loty: 39
Kilometry: 64 957
Ostatni wpis troche sie przeciagnal czasowo, no ale pora konczyc 8-) Pozostal jeszcze Akumal i podsumowanie.

Akumal
Akumal to mala wioska rybacka zlokalizowana pomiedzy Playa del Carmen i Tulum. W jezyku Majow oznacza doslownie "miejsce zolwiow". I z tego wlasnie powodu jest to znane miejsce w calym Meksyku. Zdecydowalismy sie tam spedzic nasze trzy ostatnie noce, nie chielismy bawic sie w codzienne dojazdy z Tulum lub Playa del Carmen.
Jako, ze wioska Akumal jest mala to i oferta noclegowa jest rowniez ograniczona. Hotele odrazu przy prlazy sa strasznie drogie, tak nawet i 500€ za noc. Udalo nam sie znalezc cos alternatywnego. Chatka w dzungli, oddalona o 2 km od Akumal. Para przyjaciol z Belgii przeprowadzila sie 10 lat temu do Meksyku na stale, pierwsze lata spedzili w Playa del Carmen, ale miasto zaczelo robic sie takim malym Cancun i stwierzdili ze czas na cos innego. Kupili grunt w okolicy Akumal i wybudowali dwa budynki. Jeden mieszkalny dla siebie i jeden goscinny. Pelna kulturka w srodku, caly teren zadbany. Ciekawe miejsce, w ktorym mozna sie dobrze zrelaksowac i ktorego jest blisko Akumal.

Domek goscinny, nie mam zadnych zdjec ze srodka. W srodku pelna kulurka.
Image

Dom gospodarzy
Image

Akumal Bay to glowna plaza i miejsce, w ktorym mozna spotkac zolwie morskie. Zatoka Half Moon Bay nie nadaje sie az tak dobrze na snorkeling, duzo kamieni i wieje mocniej. Yal-ku Lagoon to prywatne miejsce.
Image

Rozpakowalismy nasze walizki, troche sie odswiezylismy i ruszylismy na plaze. Zlapanie collectivo to kwestia max paru min, za ten maly odcinek placilismy 20 pesos. Collectivo zatrzymuje sie przy samej plazy, 5min piechota i jest sie na miejscu. Po drodze oczywiscie masa naganiaczy, ktorzy wypozyczaja sprzet do snorkowania i oferuja wycieczki. Stale haslo, to ze ciezko znalezc zolwie samemu i lepiej wziasc przewodnika. Druga bajka jest wmawanie ludziom, ze konieczna jest kamizelka zeby wejsc do wody. Nic sobie nie robilismy z tego, bo wczesniej upewnilismy sie na necie, co mozna a czego nie. Np. nie powinno sie uzywac kremu do opalania przed wejsciem do wody, ale tylko jakis ekologiczny. Wszystko po to zeby chronic zolwie, bo jednak masa ludzi przyjezdza tam, a to ich naturalne srodowisko.

Image

Image

Image

Image

Nasi gospodarze bardzo zachwalali Yal-ku Lagoon, tak wiec postawolismy sprawdzic to miejsce. Wejscie nie bylo tanie (250 pesos), ale recenzje na internecie zechacaly. Jest to taki naturalny basen, nie ma tam tlumow. Wszystko byloby spoko, gdybysmy jeszcze sprawdzili dokladnie na google maps, jako to odleglosc. Po dobrych 15 min marszu zorientowalem sie, ze to mniej wiecej 5km. Upal byl niemilosierny, a my jeszcze tylko po lekkim sniadaniu. Dalo nam to troche w kosc. Po dotarciu na miejsce odrazu skoczylismy na obiad. Nie byl zly, ale dupy tez nie urywal :)

Image

Poizej pare fotek z Yal-ku Lagoon. Jest to idealne miejsce na snorking. Na miejscu praktycznie sami Amerykanie.
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Zapomnialem nalozyc filtr, dlatego foty takie blekitne
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Miejsce polecam, ale tylko jesli masz zamiar snorkowac, inaczej to raczej nie ma tam za wielu atrakcji. Cena odstrasza tlumy i nie ma az takiego tloku. Jakos przed 17 zamykaja caly kompleks, bo zaczyna sie sciemniac. W drodze powrotnej zaszlismy do ulubionej restauracji Belgow La Buena Vida. Bardzo fajne miejsce, przywoite ceny jedzenia i drinkow, hamaki etc. Nie bierzcie jedynie frytowanej ryby, bo malo co z niej zostalo hehe.
Image

Image

Image

Image

Po krotkim odpoczynku zaczelo troche wiac i udalismy sie spowrotem do dzungli.
Image

Image

Jak i za pierwszym razem nie czekalismy dlugo na collectivo, doslownie chwile. Na miejscu odswiezylismy sie, zostawilismy rzeczy plazowe i udalismy sie spowrotem na collectivo. Plan byl, zeby pochodzic po wiosce Akumal, ktora rano opuscilismy. Jakis drink, cos w tym stylu. Wsiedlismy do collectivo i wszystko cacy. Jedynie po 5 min dotarlo do mnie, ze jedziemy w zlym kierunku. Tak wiec szybki check na necie, co jest po drodze do Playa del Carmen. Czy jak najszybciej wysiadac i sportoem wrocic w kierunku Akumal. Po drodze nie bylo az nic takiego. Wiec podjelismy szybka decyzje, ze wysiadamy na koncowym przystanku, czyli na Playa del Carmen. Bylo to moze jakies pol godziny drogi od nas, wiec jezscze ok. Tutaj tylko pojawialo sie pytanie, czy pochodzic na miejscu 1,5h i wrocic ostatnim collectivo. Czy jednak zostac na cala noc i wrocic nad ranem. Bylem przekonany, ze zona raczej bedzie sie sklaniac ku pierwszej opcji, ale ku mojej radosci bez zastanowienia opcja numer dwa. Tak wiec wogole nie planowanie zostalismy na noc w Playa del Carmen. Najpierw spokojnie pochodzilismy po plastikowej 5th Avenue.
Image

Image

Image

Image

Zycie nocne kwitnie na calego.
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Nie bylismy w nastroju na dyskoteke, tak wiec zahaczylismy o pare lokali.
Image

Po godzinie pierwszej wiekszosc miejsc zaczelo zamykac, tak wiec udalismy sie na dlugi spacer po plazy. Okolo godziny czwartej troche zaczelo nas brac na spanie, wiec udalismy sie na przystanek collectivo. Bus juz stal i czekal na komplet ludzi. Po chwili odjechalismy. Ciezko bylo nie usnac w busie, ale jakos dalismy rade i nie obudzilismy sie w Tulum 8-) Wrocilismy tym razem bez przygod do naszej chatki i poszlismy na kilkugodzinna drzemke.
Nie przyjechalismy jednak do Akumal zeby spac caly dzien. Mniej wiecej przed 12 bylismy juz na glownej plazy Akumal. Jak juz pisalem wczesniej nie ma co sluchac naganiaczy i ich bajek. Smialo mozna isc na plaze, za nic sie nie placi. Polecam zaopatrzyc sie w swoj sprzet, bo zwraca sie praktycznie po 2-3 dniach. Jakos watpie zeby czyscili to jakos po uzywaniu, wiec kazdy niech sie zastanowi.
Pierwsze wejscie do wody w miejscu, gdzie wszyscy zaczynaja. Po paru minutach na poczatku spokoj, bylo jeszcze dosyc malo ludzi. Nie wiedzialem, czy zolwie bezdie latwiej spotkac blizej brzegu, czy dalej, tak wiec badalem teren. Po paru minutach zobaczylem pierwszego zolwia. Wystarczylo tylko doplynac do grupki amerykanow w kamizelkach, ktorzy podejrzanie stali w miejscu.
Caly snorkeling z zolwiami jak dla mnie przezycie pierwsza klasa, az nie chcialo wychodzic sie z wody.
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Praktycznie nie wychodzilem z wody, mialem radoche jak male dziecko. Po dobrych paru h opadlem juz z sil i czas bylo sie zbierac. Dzien wczesniej zorientowalismy sie, ze troche bez sensu kupilem bilet powrotny, bo z Tulum. Lepiej nam sie oplacalo z Playa del Carmen, zeby dwa razy w ta sama strone nie jechac. Podjechalismy sie do Tulum, zeby sprobowac przebookowac bilety. Troche trzeba bylo sie nagimnastykowac przy kasie, ale udalo sie. Byl potrzebny jedynie wydrukowany bilet, ale przy samym dworcu byla kafejka internetowa. Odrazu za jednym razem odprawilismy sie na nasz lot powrotny. Nie mialem jedynie ze soba paszportu i pan przy kasie troche krecil glowa, ale mialem skan na dropbox i wystarczylo. Zadowoleni, ze udalo sie przemienic bilet, pospacerowalismy po Tulum. Nie mielismy jakos zbytnio checi na meksykanskie jedzenie i zdeycdowalismy sie zjesc pizze. Miejsce bylo dosyc niepozorne, ale pizza byla smaczna i w cenie jednej dostawalo sie dwie. Jedna sie tak najedlismy, ze druga na wynos wzielismy i bylo to nasze sniadanie ostatniego dnia. Na sam koniec dnia jeszcze ostatnie koktajle. Po drodze zaszlismy do fajnego miejsca i kurcze dziewczyny robily najlepsze koktajle z calego pobytu. No ale czesto tak jest, ze na koniec sie takie perelki odkrywa.
Image

Wieczorem troche sie spakowalismy, reszte rzeczy dopakowalismy rano. Jako, ze mielismy nasz lot dopiero wieczorem i autobus odjezdzal o godzinie 17, udalismy sie jeszcze po raz ostatni na plaze w Akumal.
Image

Image

Nasz host podrzucil nas pod sam przystanek collectivo, tak wiec nie musielismy sie tluc z walizkami po dzungli. Podroz powrotna minela dosyc przyjemnie. W Playa mielismy jeszcze chwile czasu do odjazdu autobusu i wydalismy ostatnie drobniaki na jakies pierdoly.
Na lotnisku raczej wszystko poszlo sprawnie, po zaserowawaniu cieplego posilku poszlismy spac i obudzilismy sie dopiero 2h przed ladowaniem w Madrycie. Wiec caly lot przespalismy :D

Podsumowanie wydatkow
Nie bedzie to bardzo szczegolowe wyliczenie, bo nie zapisywalismy kazdego drobnego wydatku. Nie odmawialismy sobie niczego, bo to w koncu wakacje. Wszystko jest podane juz dla dwoch osob.
loty Mad - Can: 740 €
loty SXF - MAD: 31,48 + bagaz 50€
loty MAD - TXL: 153,82 €
ADO bus: 105 €
Mexigo: 230 USD = 207€
nocleg Cancun: 56 €
nocleg Isla Mujeres: 91 €
nocleg Valladolid: 121 €
nocleg Merida: 25 €
nocleg Akumal: 111 €
jedzenie i drobne wydatki na miejscu: 1050€

SUMA: 2741€, czyli na osobe mniej wiecej 1,4k €

Dziekuje wszystkim, ktorzy dotrwali do samego konca relacji.
Pozdro
Góra
 Profil Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
DMW uważa post za pomocny.
 
      
#15 PostWysłany: 30 Maj 2016 10:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7342
HON fly4free
cześć,

miło powspominać :-)
W Akumal byliśmy w tym roku dość krótko, bo tylko 3 dni, ale 2 lata wcześniej 9, więc z żółwiami napływaliśmy się do syta. Gdybyś był tam kiedyś jeszcze raz, warto podejść plażą jakieś 200-300 m do miejsca, gdzie nowy hotel Secrets Akumal graniczy z Akumal Bay Beach Resort i z tego punktu wejść do wody. Jakieś 20-30 m. od brzegu jest całkiem fajna (jak na Morze Karaibskie) rafa z całkiem zdrowymi różnymi gatunkami koralowca. Żółwie docierają też do tego miejsca i prezentują się w takim otoczeniu zupełnie inaczej, niż na "łące" przy głównej części plaży. W tym roku miałem tu przyjemność pływać chyba z 15-20 minut z dużym orleniem cętkowanym (jak znajdę chwilę, to wrzucę gdzieś zdjęcia i film). Cóż za piękne stworzenie! Potem spotkałem je jeszcze w Punta Placer (niedaleko Mahahual), ale tam woda była mniej przejrzysta, więc efekt nie był aż taki rewelacyjny.

Dzięki Twoim zdjęciom z Valladolid i Meridy wiem, że muszę jednak wrócić na Jukatan, by dojechać do tych dwóch miast i ich okolic. Zimą byłem z nastoletnią córką, która kręciła nosem na zbyt rozpasany plan (a i tak przejechaliśmy autem 1000 km), ale może zbiorę jakąś mniej wymagająca ekipę i ruszymy w trasę ;-)
Polecam wszystkim jazdę wynajętym autem. Chciałbym, żeby po polskich drogach jeździło się równie przyjemnie, jak po jukatańskich...

Pozdrawiam, Bartek
Góra
 Profil Relacje PM off
maciass lubi ten post.
 
      
#16 PostWysłany: 12 Cze 2016 22:39 

Rejestracja: 10 Maj 2014
Posty: 1743
Loty: 106
Kilometry: 170 376
niebieski
Dzięki za relację, fajnie się z Wami podróżowało :)
_________________
http://ineedatrip.pl/
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#17 PostWysłany: 02 Wrz 2016 10:21 

Rejestracja: 02 Sie 2014
Posty: 81
Wybieram się za miesiące do Meksyku, i z pewnością ta relacja pomoże mi w organizacji . Dziękuję :-)
_________________
http://pieczatki-w-paszporcie.blogspot.com/
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#18 PostWysłany: 06 Lis 2016 23:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Mar 2014
Posty: 280
Loty: 39
Kilometry: 64 957
Filmik z wyjazdu

Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 18 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group