Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 4 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 12 Kwi 2015 18:31 

Rejestracja: 17 Lis 2012
Posty: 12
Wyjazd do Meksyku nigdy nie był moi wielkim pragnieniem, najpierw miałam zwiedzić Europę a później dopiero całą resztę ;) Spontanicznie stało się trochę inaczej – poranny sms z informacją o tanich lotach do Cancun (1537zł), trochę przemyśleń i bilety zakupione tego samego dnia. Wylot za niespełna dwa tygodnie, 20 marca akurat w zaćmienie słońca :mrgreen:

Z racji małego opóźnienia samolotu (odladzanie) udostępniono nam darmową rozrywkę. Z samego lotu pomimo, że trwał 12 godzin i był moim pierwszym niewiele pamiętam. Pospałam, pograłam, obejrzałam film, najadłam się do syta (dwa smaczne gorące posiłki) i już byliśmy na miejscu :) Oczywiście w międzyczasie dostaliśmy karty do wypełnienia, które są potrzebne na lotnisku - kawałek świstka zostaje z nami do wylotu, dlatego warto go pilnować (zguba kosztuje chyba 30USD).

Po odbiorze bagażu następuje „gra w zielone”, czyli każdy pasażer klika pstryczek - jeśli zapali się czerwone to masz kontrolę bagażu, jeśli zielone to idziesz dzielnie dalej. Wylosowałyśmy drugą opcję ;) Po wyjściu z lotniska czekała już jednoosobowa ekipa powitalna, więc w komplecie trzy dziewoje i najwyższy człowiek w Meksyku ruszyliśmy do Playa del Carmen. Autobusy do PdC przewoźnika ADO znajdują się na końcu terminala a bilet kosztuje 156 peso.

Pieniądze wymieniłyśmy w kantorze w Warszawie po kursie 0,28 zł. Po przylocie warto pamiętać, że Quintana Roo jako jedyny stan w Meksyku znajduje się w innej strefie czasowej.

Po godzinnej podróży dojechaliśmy do naszej noclegowni. Hostel położony na 10AVE, znalazłyśmy na bookingu w cenie trochę ponad 500zł za 7 noclegów za osobę w pokoju dwuosobowym. Pomimo niezbyt przychylnych opinii nie było źle, dosyć czysto i schudnie. W pokoju dwa podwójne łóżka więc spokojnie zmieściłyby się tutaj i 4 osoby. Okazało się, że Elefante znajduje się niemalże naprzeciwko Coco Bongo *największej imprezowi i jako, że byliśmy w czasie Spring Break czasami nie dało się spać :P Dzień zakończyliśmy na poznawaniu meksykańskich smaków i odpoczynku na plaży.

Image

Image


Dzień 2
Pierwszy dzień wiosny poświęciliśmy wyłącznie plażowaniu w PdC. Słońce morderca pokazało co potrafi, więc wieczorem miałam lekko skwaszoną minę :D Dosyć mocno zdziwiło mnie to, że plaża (w sumie wszystkie gdzie byliśmy) była pokryta glonami. Miejscowi ładnie grabili i zakopywali roślinki ale to syzyfowa praca. W wodzie oczywiście też roiło się od glonków.

Jeżeli chodzi o meksykańskie potrawy to mogę polecić Huevos a la Mexiana (jajecznica z papryką i pomidorami, podana z ryżem, fasolą oraz tortillami), empanady (smażony pierożek z serem i np. kurczakiem) oraz standardowo tacos i quesadilla. Do tego podawane są bardzo, bardzo ostre sosy.

Image Image Image Image


Dzień 3
W niedzielę ruszyliśmy na północ. Na pierwszy ogień poszła Isla Mujeres. Busik z Cancun do portu (Puerto Juarez) to wydatek 7 peso, zaś sam prom w dwie strony na wyspę kosztował niespełna 150 peso. Promy kursują co 30minut. Podróż trwa może z 15 minut, czas mija bardzo szybko na podziwianiu krystalicznej wody a temu wszystkiemu towarzyszy pokładowy grajek (wrzuć tipa). Po wyjściu z promu proponuję udać się na lewo i iść plażą aż na sam koniec wyspy - tam znajduje się przecudowne miejsce do odpoczynku ;) Fotki, foteczki, szybka kąpiel, małe opalanie i czas się zwijać do Cancun.

Po powrocie w biegu łapiemy autobus R1, który ma nas wywieźć do strefy hotelowej. Po mniej więcej 20 minutach dojechaliśmy na plażę publiczną, a dokładniej na Playa Delfines. Z racji późnego popołudnia nie spędziliśmy tutaj za dużo czasu ale tak czy inaczej warto się do Cancun przejechać. Ponownie w biegu do R1, podziwianie zatoki i łapanie busika do PdC.

Pierwotny plan zakładał wynajem samochodu jednak okazało się, że collectivo są stosunkowo tanie, jeżdżą bardzo często i są w stanie nas dowieźć tam gdzie tylko chcemy.

Image

Image

Image

-- 12 Kwi 2015 19:20 --

Dzień 4
Kolejnego dnia zachęcona opisami wypraw z forum, rzuciłam temat Akumal i Xpuha – no to jedziemy. Collectivo z PdC do Akumal 35peso, odjeżdżają dosłownie jeden po drugim. Na miejscu przepiękna plaża i możliwość snorklingu z żółwiami. Nie szczególnie wierzyłam w te żółwie, więc zaopatrzona w okularki basenowe ruszyłam w stronę morza. Jak wyczaić żółwia mając jedynie taki sprzęt :mrgreen: Wypłyń i obserwuj. Jak ktoś coś krzyczy i pokazuje na dno – płyń ile sił ;) Takim oto sposobem „upolowałam” kilka przepięknych żółwi. Warto, warto, warto :) Należy pamiętać jednak, że jest kategoryczny zakaz nurkowania oraz dotykania/łapania tych stworków. Przy wejściu na plażę jest oczywiście obszerna informacja na ten temat.

Image

Image


Kolejną atrakcją dzisiejszego dnia miała być plaża w Xpuha. Podobno tutaj są prawdziwe Karaiby więc jedziemy. Do wyboru dwie opcje busem za 20peso albo targujemy się z taksówkarzem. W końcowym efekcie za taxi (jakieś 7km) zapłaciliśmy w sumie 120peso.

Po dojeździe pojawiła się jednak niemiła niespodzianka bramka zrobiona ze sznurka i dwie panie - płacisz 40peso i idziesz na plaże lub szukasz innego wejścia. Naturalnie liczymy na szczęście, bo jakieś 200m dalej widziałam drogę bez szlabanu. Szybka decyzja i już biegniemy pod prąd tamtejszą ekspersówką :) Niestety pomysł niekoniecznie był trafiony, bo po 10minutach mozolnej wędrówki, gdy myślałam, że plaża jest tuż tuż ... szlaban i cena 50peso :lol: Próba negocjacji – damy po 30peso na nic się zdaje. Myślałam, że jak zrobię naburmuszoną minkę i zawrócę się na pięcie to coś da - nie dało. Marsz, skrucha i znowu marsz...

Image

W końcu docieramy na plażę. Szczerze przyznam, że spodziewałam się większego wow :P Plaża oczywiście ładna, piękny jasny piasek, zielona woda, mini rafa i bardzo mało ludzi. Wszystko fajne ale czegoś brak - może tych 40 peso? :twisted: Foty, kąpiel, małe nurkowanie i późnym popołudniem wracamy do PdC. Na szczęście tuż przy wyjściu z plaży czekał już collectivo więc nie musieliśmy szukać przystanku na trasi i oczywiście wolnych miejsc.

Image


Dzień 5
Z racji, że w poniedziałki podobno wszelakie piramidy są zamknięte wtorek był dniem porządnego zwiedzania. Godzina w busiku do Tulum, długie negocjacje z taksówkarzem i możemy jechać w stronę Coby (ok. 50km). Wejściówka 64 peso i na miejscu trzy możliwości: wypożyczamy rowery, bierzemy rikszę albo szuramy butami. Jako ambitni turyści ruszyliśmy na piechotkę – do głównej piramidy ok. 2km przez dżunglę. Na zwiedzenie Coby mieliśmy tylko 1,5h więc po kilometrze wymiękłam i do wyboru miałam ju tylko druga opcję transportu (70peso za przejazd 2os piramida – wyjście). Foty i przed nami wejście na piramidę co nie ukrywam, że jest dość męczące w tych warunkach klimatycznych.

Image

Image


Ruiny przynajmniej na mnie zrobiły duże ważenie: upał i piramidy w dżungli – me gusta ;) Niestety pan taksówkarz już czekał, więc na drugą piramidę nie było już czasu.

Image


Kolejnym przystaniem było Gran Cenote.

Image

Koszt aż 160 peso bo jak się dowiedzieliśmy od taksówkarza Cenoty są po prostu prywatne. Na miejscu możliwość pływania oraz nurkowania. Na terenie Cenot nie ma ratowników a jedynie widnieją informacje, że wchodzisz na własne ryzyko 8-) No risk no fun. Woda krystalicznie czysta ale bardzo zimna, więc kilka chwil nieszczęścia i już mogę płynąć do jaskini pełnej nietoperzy. Warto mieć ze sobą przynajmniej maskę do nurkowania, bo głębokość robi wielkie wrażenie. Dla osób nurkujących z butlami może to być mały raj :)

Image


Czas naglił więc ruszyliśmy do Tulum. Do ruin można podjechać koleją, jednak 20 peso za max 10 minut spacerku nie jest tego warte. Przybyliśmy równo o 15, kolejka do kasy na 3minuty, wejściówka 64 peso. Rundka po ruinach i gdy już o ok 16 chciałyśmy zejść na tutejszą plażę akurat pan Meksykańczyk zamknął ją przed nosem. Oczywiście sznurkiem ;) Tak czy inaczej miejsce zdecydowanie warte zobaczenia. Na publiczną plażę już nie starczyło nam sił – czas na PdC.

Image

Image

Image


Wspomnę jeszcze trochę o środku transportu jaki wybraliśmy. Po porannym przyjeździe do Tulum okazało się, że bus do Coby przed chwilą odjechał i kolejny jest za pół godziny. Trochę strata czasu biorąc pod uwagę, że chcemy zobaczyć kilka miejsc więc próba negocjacji z taksówkarzami. Po dłuższej chwili doszliśmy do porozumienia – 600 peso, jedziemy gdzie chcemy i oczywiście pan grzecznie na nas czeka. Co prawda bus do Coby to koszt tylko 30peso (zgodnie z informacją od miejscowego) ale w moim odczuciu inwestycja 150peso/os była opłacalna, bo i tak z czasem tego dnia się ledwo wyrobiliśmy :|
Góra
 Profil Relacje PM off
metia lubi ten post.
naimad uważa post za pomocny.
 
      
Wycieczka do Tokio za 3943 PLN. Loty z dużym bagażem z Warszawy + 10 nocy w 4* hotelu Wycieczka do Tokio za 3943 PLN. Loty z dużym bagażem z Warszawy + 10 nocy w 4* hotelu
City break na Malcie za 909 PLN. Loty z Katowic i 5 nocy w hotelu dla pełnoletnich City break na Malcie za 909 PLN. Loty z Katowic i 5 nocy w hotelu dla pełnoletnich
#2 PostWysłany: 12 Kwi 2015 20:05 

Rejestracja: 17 Lis 2012
Posty: 12
Dzień 6
Kolejna wycieczka zakupiona została kilka dni wcześniej w miejscowym biurze podróży. Za cenę 600 peso (standardowo to 800) po 8 rano wyruszyliśmy w kierunku Chichen Itza. Podróż była długa i męcząca a to za sprawą odwiedzania kilku hoteli na trasie i zbierania turystów. Podczas podróży dostarczano nam wodę, soki a w późniejszym etapie było również piwo i tequila :) Pierwszym etapem wycieczki było Cenote wraz z miejscową wytwórnią tequili i obiadem w formie open baru. Udało się odwiedzić wszystkie trzy atrakcje jednak nie będę ukrywać, że i również tym razem Cenote nie powaliło swoim wyglądem :P

Image

Ciekawostką jest również to, że w każdym miejscu czekała osobą chętna na napiwek. Za odprawienie tamtejszego rytuału (tuż przy obrazie naszego Papieża), za zdjęcie, za oprowadzenie po fabryce, dla kierowcy, dla przewodnika ... dosłownie za wszystko.

Miałam wrażenie, że Meksyk to kraj, w którym „propina” jest najczęściej używanym słowniem ze wszystkich w całym słowniku :mrgreen:

Po kolejnych kilkunastu minutach jazdy dotarliśmy do Chichen Itza. Bilety załatwił przewodnik więc weszliśmy bez kolejki. Wykupując wycieczkę dostaliśmy informację, aby mieć zakryte buty oraz repelenty na owady. Nic z tych rzeczy się nie przydało. Przyznam szczerze, że miałam nadzieje, że będzie to coś na kształt Coby – tj. przemarsz przez dżunglę i dopiero piramida. Tutaj niestety zaskoczenie, minutę po przejściu przez bramkę zobaczyliśmy już główny plac.

Image


Długie opowiadanie przewodnika (podział na grupę ang oraz hiszp.) oraz żar z nieba nie dodawały nam energii. W końcu nadszedł czas na samodzielne zwiedzanie tj. poszukiwanie planetarium praz pamiątek. Chichen Itza to najlepsze miejsce, aby się obkupić w biżuterię, magnesiki czy co tam, komu potrzeba. Warto się targować :mrgreen: Przykładowo w pierwszym miejscu za kolczyki po dłuuugich negocjacjach dałam 120 peso, zaś wszędzie indziej po 30s mieliśmy cenę 100 ;) Teren Chichen Itza jest rozległy, więc w moim odczuciu potrzeba ok. 2 godzin na zwiedzanie i jakieś zakupy. Niestety my mieliśmy go dużo, dużo, dużo mniej więc znowu wszystko biegiem (na szczęście obkupione). Tak czy inaczej miejsce mistyczne, które trzeba odwiedzić.


Ostatnim już miejscem tego dnia było miasteczko Valladolid, którego centrum zostało wpisane na listę UNESCO. Tutaj największe rozczarowanie – na zachwyt nad tą piękna miejscowością dostaliśmy tylko 20 minut :x

Image

Dzień 7
Dzień przed wyjazdem postanowiliśmy spędzić tylko i wyłącznie na odpoczynku w PdC. Niestety słynna plaża w Tulum nie pozwalała mi zaznać spokoju więc w pośpiechu ruszyłyśmy do collectivo (40 peso). Tym razem podział na grupy, jedna uderza do Akumal a druga w kierunku „nieznanego” – Tulum. Godzina jazdy, 20 minut nużącego spaceru i przed nami rozpościera przecudny widok.

Image

Image

Biały piasek, piękne morze, pusta plaża – tak właśnie wyobrażałam sobie Karaiby. Glony nie oszczędziły jednak Tulum więc naiwnie myśląc, że w PdC będzie inaczej po małym odpoczynku ruszyłyśmy w podróż powrotną.


Po przyjeździe do PdC ruszyłyśmy najpierw na przedwyjazdowe zakupy do Walmartu. Sosy, tortille, Mezcal i Tequila i inne pamiątki sprawiły, że waga mojej walizki gwałtownie wzrosła :mrgreen: Dzień przed wylotem byłam już lekko spłukana więc zaryzykowałam płacenie kartą. Po powrocie do domu zastała mnie miła niespodzianka – mbank policzył sobie 1 peso po 0,26 – 0,28 zł.

Przykładowe ceny:
Tequila 250 ml – 64 peso, mały Mezcal z robaczkiem 92, sosy w przedziale cenowym 7 – 30, ekstrakt z wanilii 28, jogurty (Lala – pyszne!) 2,7. Woda 6l w Oxxo 22 peso zaś 1,5l 18 :D

Piątek minął na podziwianiu wschodu słońca (ok. 6.45), pakowaniu i oczekiwaniu na lotnisku. Nasz samolot miał 2 godziny opóźnienia więc postanowiliśmy coś zjeść. Tutaj kolejne zaskoczenie - na lotnisku mile widziany jest 15% napiwek (wszędzie indziej 10%) 8-)
Lot z turbulencjami nad USA i Kanadą (i paskudnym jedzeniem) minął dość spokojnie i w sobotę rano dotarliśmy szczęśliwie do Ojczyzny ;)
Góra
 Profil Relacje PM off
metia lubi ten post.
 
      
#3 PostWysłany: 16 Kwi 2015 12:09 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Cze 2012
Posty: 338
Loty: 16
Kilometry: 39 898
Hmmm gra w zielone? Lądowałem w Cancun koło 18 i w nic takiego nie grałem :) A na mnie właśnie obie cenoty zrobiły super wrażenie, kąpiel w takiej cenocie przy upale +35 to jest zbawienie dla ciała i duszy:) Też trochę dziwnie to zaplanowałyście, że Tulum razem z Cobą połączyłyście, ja to sobie rozdzieliłem na 2 dni :P Też widzę że na krokodyle nie zapolowałyście w lagunie Coba :P
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#4 PostWysłany: 18 Kwi 2015 20:00 

Rejestracja: 17 Lis 2012
Posty: 12
Jakbym miała planować teraz to też Tulum bym rozdzieliła z Cobą szczególnie, że dzień przed wylotem był wolny :) Więc ku przestrodze polecam Tulum plażę i ruiny jednego dnia :) Zakupy też najlepiej ze dwa/trzy dni wcześniej robić, bo później niektórych produktów brak :D
Zastanawia mnie też brak konieczności naciskania na przycisk i oczekiwania na kolor światła (oczywiście jeśli nie ma to tym lepiej:P). Na jakim terminalu lądowałeś, na 2 ?
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 4 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group