jako, że już wróciłem po 2 tygodniach, jetlag wciąż dusi mnie jak Morawiecki wirusa, to też może trochę napiszę o sytuacji w Meksyku. A nuż się komuś przyda, kto niedługo się wybiera.
Na początek może przedstawię swój plan, który jest do zrobienia bez większego wysiłku i raczej obejmuje większość miejscówek wartych zwiedzenia. W nawiasach miasto noclegu
dzień 0 - przylot (Puerto Morelos)
dzień 1 - Ek Balam, cenote Suytun, Valladolid (Valladolid)
dzień 2 - Chichen Itza, cenote Ik Kil, Izamal, Merida (Merida)
dzień 3 - Celestun, Merida (Merida)
dzień 4 - Uxmal, Pomuch, Campeche (Campeche)
dzień 5 - przejazd do Palenque* (Palenque)
dzień 6 - Palenque, Agua Azul (Palenque)
dzień 7 - Calakmul (Xpujil)
dzień 8 - laguna Bacalar (Bacalar)
dzień 9 - Tulum, Playa Secreto (Playa Secreto)
dni 10-13 to chill przy Playa Secreto i wypady do Puerto Morelos i Playa del Carmen (Playa Secreto)
dzień 14 - powrót
*dnia piątego mieliśmy zaplanowaną od rana Edznę, ale meksykanin nas lekko stuknął na parkingu, a załatwianie formalności z wypożyczalnią zajęło ponad 4h więc odpuściliśmy. Tutaj nadmienię, że mimo tej wpadki w sumie wypożyczalnię SIXT polecam, bo pomijając ten drobny incydent, przy którym straciliśmy jedynie czas (a nie pieniądze), wszystko było tip top.
Teraz kilka spostrzeżeń, dotyczących covidu i nie tylko.
- w stanach Yucatan i Quintana Roo - 90% localesów chodzi w maseczkach, w Campeche mniej, w Chiapas bardzo rzadko. Jeśli chodzisz bez maseczki na ulicy, to nikt nie zwróci ci uwagi, ale myślę, że warto w większych skupiskach ludzi się dostosować. No i oczywiście w zamkniętych pomieszczeniach maseczki obowiązkowo (nawet w 'zielonych' stanach)
- w związku z obostrzeniami covidowymi nie można wspinać się na struktury w Palenque i Uxmal. Podobno tak jest też w Cobie, którą z tego powodu odpuściliśmy. W Uxmal bardzo pilnują, żeby po całym kompleksie chodzić w maseczce (mimo, że praktycznie nie ma tam ludzi)
- bardzo polecamy Calakmul, mimo że dostanie się tam nie należy do najprostszych i zajmuje sporo czasu, widoki i wrażenia rekompensują wszystko
- Ek Balam bardzo podrożało w stosunku do relacji ludzi z internetu i kosztuje teraz ponad 400 pesos za osobę (ale warto)
- glonów na wybrzeżu jest tyle, że można codziennie jeść sushi. Serio, jeśli ktoś planuje teraz wypad nastawiony jedynie na chill w hotelu na wybrzeżu, to może lepiej poczekać do drugiej połowy roku. Z każdym dniem na Playa Secreto było tych glonów na plaży i w wodzie coraz więcej i coraz trudniej było to uprzątnąć. Ok, glony może nie sprawiają, że nie da się kąpać (bo się da, bez problemu), ale mimo wszystko odbierają trochę uroku plażom, no i na instagramowe zdjęcia nie ma co liczyć. Od razu zaznaczę tu, że nie mam pojęcia jak to wygląda w tych najdroższych hotelach np. w Cancun, ale widzieliśmy sytuację przy resortach położonych blisko nas (Valentin i jeszcze jakiś inny, którego nazwy nie pamiętam) no i szału nie było.
- im dalej od wybrzeża tym trudniej porozumieć się po angielsku. Bardzo polecam ogarnięcie chociaż podstaw hiszpańskiego. Zarówno Wam będzie dużo łatwiej, a i localesi się ucieszą
- kuchnia meksykańska jest kapitalna. Tylko raz się nacięliśmy na słabo przyrządzone jedzenie (Cafe Jade w Palenque). Radzę spróbować tej słynnej cochinity pibil. Jedliśmy ją dwa razy. Raz w Campeche w knajpie przy murach, a drugi raz kupiliśmy na rynku w Bacalar i wzięliśmy do hotelu na śniadanie.
- pierwsze tankowanie na stacji benzynowej to od razu próba oszustwa (dałem 500 pesos, a gościu do mnie, że dałem 50), ale po kłótni po hiszpańsko-angielsko-polsku koleś odpuścił. Ogólnie im więcej ludzi kręci się przy dystrybutorze tym gorzej. To była jedyna taka akcja, ale od tamtej pory mieliśmy oczy dookoła głowy
- drogi są średnie. Na trasie Palenque-Campeche trzeba jechać BARDZO ostrożnie (najlepiej podczepić się i jechać za kimś), bo dziury pojawiają się nagle i czasem nie ma nawet możliwości ominięcia. Tak samo wszechobecne są progi zwalniające, które nie zawsze są dobrze oznaczone.
- w Celestun zobaczenie flamingów jest obecnie prawie niemożliwe. Pytałem osobę, która była w Rio Lagartos i też nie miała tego szczęścia
- Chichen Itzę polecam z samego rana, nawet przed otwarciem. Gdy wychodziliśmy około 12 kolejka była tak na oko na 3-4h stania i czekania. Btw, jeśli w Chichen Itza płacicie kartą to trzeba podejść do dwóch okienek co wydłuża proces
- trasa na odcinku pomiędzy Playa del Carmen i Puerto Morelos jest obecnie w remoncie. Czasami tworzą się takie korki, że trzeba doliczyć 1-2h na przejazd. Warto to wiedzieć jeśli np. masz nocleg w PDC i planujesz trasę na lotnisko.
- testy na lotnisku w Cancun można wykonać praktycznie od ręki na terminalu 4. Jesteśmy ozdrowieńcami, więc nie robiliśmy (poza tym już w Warszawie nikt nic nie sprawdzał), ale jak coś to nie trzeba specjalnie szukać nic na ulicy, tylko podejść tam i za 30 minut jest wynik. Na lotnisku na wylocie trzeba też wypełnić krótki formularz i wygenerować QR kod, który strona meksykańska sprawdza i to właściwie tyle. Ani nikt z Lufthansy ani nikt w Niemczech nie robił żadnego problemu ani na wylocie ani na powrocie
- jak coś mi się jeszcze przypomni to może dopiszę
w razie pytań dawajcie znać!