no myślę, że jakiś mandat + zakaz latania ryanairem czy cuś.

Dodaje też, że kilka razy złapała kogoś na paleniu w toalecie. Konsekwencje takiego zachowania są bardzo duże: 2100 euro mandatu i sprawa w sądzie

A na koniec - zastanawialiście się, dlaczego w wielu samolotach przy siedzeniach są popielniczki, skoro nie można palić w czasie lotu? Ania wyjaśnia - po jakimś czasie maszyny są sprzedawane lub wynajmowane prywatnym osobom, a te mogą sobie "puścić dymka".

Zastanawiałem się właśnie na ile to narażanie na niebezpieczeństwo innych nie jest naciągane.
Ostatnio przecież jedna ze stewardess mówiła w wywiadzie, że w samolotach (którymi lata ryana)
są popielniczki bo samoloty są wypożyczane na inne loty w których palić już można.





Źródło : link

Z tymi popielniczkami to nie jest tak, jak wspomniała "stewardessa Ania". Ich obecnośc w samolotach jest narzucona przez międzynarodowe przepisy lotnicze. Chodzi o to, że jak ktoś już zapali w toalecie (nie oszukujmy się, zdarza się to wcale nie tak rzadko), to żeby miał możliwość wyrzucenia niedopałka właśnie do popielniczki, a nie np. do kosza na zużyte papierowe ręczniki (duże ryzyko pożaru, pomimo zamontowanej w koszu na śmieci automatycznej gaśnicy).
Jeśli zaś chodzi o kary za palenie, to wszystko zależy od linii i... konkretnej załogi:). Nie zawsze chce się wzywac policję, wiele zależy tez od postawy pasażera przyłapanego na paleniu.

Zakazać wnoszenia zapalek i po problemie.

A nie chodzi o popielniczki przy fotelach? Z tego co pamiętam np. w 737 LOTu są na wyposażeniu i chyba w ATRach też były.

A, ktoś wie ile to kosztuję w Polsce (mandat – gdzieś wyczytałem, że 500 – mało jakoś, poza tym gość wyszedł sam, jeszcze na pokładzie podpisał „stosowne dokumenty”) i czy wizz stosuje też coś takiego jak dożywotni zakaz latania tą linią?