Nie wiedziałem gdzie to dokładnie umieścić, ale że sprawa jest wielowątkowa (nie tylko mandat Włochy) to pytam tutaj (sprawa dotyczy mojej córki):
Rezerwacja obiektu przez booking.com w Weronie; z oferty wynikało, że "przy" obiekcie znajduje się bezpłatny parking (dodatkowo płatny jak widniało na booking.com) i w związku z tym, że córka miała w planach wynajem samochodu (interrent), szczególnie zależało jej na parkingu, z racji różnych perturbacji jakie wiążą się z poruszaniem po strefie miejskiej i ogólnie problemami z miejscami parkingowymi. Na miejscu okazało się, że przy pensjonacie nie ma żadnego parkingu. Właściciel obiektu zaproponował za jedyne 45 euro (!) parking znajdujący się gdzieś w bliżej nieokreślonej lokalizacji - cena proporcjonalnie nieakceptowalna ale po negocjacjach stanęło na 20 euro, właściciel zaproponował, że odstawi wieczorem auto na parking a rano (są dowody tych uzgodnień w sms-ach i mailach) na godz. 10 podstawi auto przed hotelem.
Tak tez się stało, tyle że po jakimś czasie na karcie kredytowej obciążenie z interrent za udostępnienie danych kierującego pojazdem policji, po kolejnym miesiącu mandat za poruszanie się w strefie (foto tablic, godzina 9:45 tego dnia).
No i teraz pytanie, jak ugryźć temat, bo booking.com umywa ręce (reklamacja że brak było parkingu na miejscu co skutkowało kolejnymi perturbacjami nieskuteczna), na pytanie o dane właściciela obiektu booking.com odmawia udzielenia odpowiedzi; de facto to właściciel obiektu prowadził auto uwiecznione na zdjęciu z fotoradaru, a interrent nie chce oddać pobranej opłaty za udostępnienie danych (de facto to nie córka prowadziła a jej dane zostały udostępnione).
Swoją drogą poszło odwołanie od mandatu do Prefekta Werony (nie wiadomo jeszcze z jakim skutkiem), ale pozostają jeszcze kwestie wymienione powyżej (tzn. opłata ściągnięta z karty przez interrent no i jakaś forma odszkodowania od booking.com choćby z tytułu opłat jakie wiążą się z odwołaniem od mandatu). |
co ja tu czytam