Autor: | cart [ 16 Lut 2024 21:31 ] |
Temat postu: | Mały island hopping na Karaibach w ferie |
Odkąd mamy sztywne terminy na ferie zimowe i wyjazdy rodzinne to bilety kupuję na wiele miesięcy wprzód. I tak w czerwcu 2023, TAP rzucił tanie bilety do Miami po ok. 1600 zł. Dla czteroosobowej rodziny robi się już 6400, dodatkowo drogi bagaż nadawany i mamy gotowe 7300. No właśnie, tanio kupiłem bilety... ![]() Co tu robić 15 dni w Miami? Byłem tam już służbowo/prywatnie w 2012 roku, widziałem miasto, Everglades i Key West. Oczywiście trzeba było ruszyć się dalej. Rozważaliśmy rejsy. Dla 4 osobowej rodziny te rejsy to wcale nie takie super - ceny od 10k, bo przecież muszę mieć dużą kajutę z balkonem. A i trasy w tym terminie były takie sobie. Dodatkowo mój syn i żona za statkami za bardzo nie przepadają, a i baliśmy się jak zareaguje nasz 3-latek jak będzie źle z bujaniem. No dobra, to będziemy latać. Ale gdzie? Tanio można dostać się do Nikaragui, Kolumbii, na Dominikanę i Puerto Rico. Szukałem jednak po wyspach, na których nie byłem, czyli Antigua i St. Kitts. Jak mi się trafił pierwszy odcinek tanio, to następne były piekielnie drogie. Siedziałem ze 2 miesiące i układałem różne trasy aż z pomocą przyszły mi avioski na lot do Antigua. Normalnie lot OW na Antigua American Airlines kosztował 1600 zł. MIA-ANU 11k avios i 200 zł/osoba. Jak już wziąłem Antigua to chciałem zaliczyć już pozostałe wyspy w regionie, tak aby mieć zwiedzone wszystkie kraje. Co kilka dni z ANU na St. Kitts lata Caribbean Airlines za 105$. Kupiłem. Razem 1700zł Z St. Kitts można polecieć na Sint Maarten za ok. 700 zł Winairem. Nic taniej się nie da, a mój starszy syn oczywiście był totalnie zajarany odwiedzeniem Maho Beach. W poprzednie wakacje tylko lądowaliśmy tu w drodze KLM na Trinidad i Tobago i SXM musiało być obowiązkowym punktem. 4 bilety = 2800 zł. Z SXM można się w miarę sensownie wydostać do FLL, ale ja szukałem Bahamów lub Turks i Caicos, ale nic sensownego nie było. Natomiast był tani Arajet na Dominikanę. Lata co kilka dni, akurat pasowało. 4 bilety 1600 zł. Na Dominikanie tylko 4 dni, ale i tak dla mnie ten kraj jest mało ciekawy więc stwierdziłem, że wystarczy. Z SDQ można wrócić do FLL lub MIA. Wybraliśmy American Airlines po 600 zł, trochę drożej niż Spirit do FLL, ale wygodniej i taniej z bagażem. 4 bilety = 2400 zł. No, to 17k na bilety miałem załatwione ![]() A jeszcze chciałem zrobić Montserrat i Barbudę. Ten pierwszy to 320$ RT, a druga to 140$ RT. Stwierdziłem, że postawię się bokiem i będę negocjował na miejscu wypad solo. Popłynąłem, i to nie statkiem ![]() ![]() Załącznik: karaiby.jpg [ 36.56 KiB | Obejrzany 5149 razy ] |
Autor: | pabien [ 16 Lut 2024 22:39 ] |
Temat postu: | Re: Mały island hopping na Karaibach w ferie |
Ten rejestrowany to chyba jednak jakiś fetysz UN 193, bo tak normalnie to po co? |
Autor: | cart [ 17 Lut 2024 09:08 ] |
Temat postu: | Re: Mały island hopping na Karaibach w ferie |
@pabien jechałeś kiedyś z 4 osobową rodziną i dzieckiem z pieluchami na 2 tygodnie z podręcznym? Jeśli tak to szacun. A do Afryki miałem walizkę, ale jako podręczny. |
Autor: | zawiert [ 19 Lut 2024 10:31 ] |
Temat postu: | Re: Mały island hopping na Karaibach w ferie |
@cart - da się, nawet w miejsce gdzie pieluch nie kupisz (Kuba), choć już wymazałem to z pamięci ![]() |
Autor: | cart [ 19 Lut 2024 10:59 ] |
Temat postu: | Re: Mały island hopping na Karaibach w ferie |
Nie mogłem odprawić się online więc musieliśmy pojawić się wcześniej na lotnisku. Ja i starszy syn mamy wizy USA w poprzednim paszporcie, żona w obecnym, a najmłodszy leciał na ESTA. Wszystko przeszło oprócz mojego. Czekaliśmy 25 minut przy stanowisku, bo moja wiza nie wchodziła do systemu. Już się bałem, że to pokłosie mojego ostatniego 5-godzinnego trzepanka w Houston. A może powrotu z Somalii tydzień wcześniej? Pan dzwonił na immigration i po kilku próbach w końcu przeszło. Nie muszę wspominać, że kolejka za mną dostawała już kręćka, bo to było jedyne stanowisko do odprawy economy. Do Lizbony polecieliśmy nowiutkim A321, tyle, że serwis na tak długim locie nie istnieje. Nie jest to dla mnie nowość, bo niecały rok temu lecieliśmy na Azory. A szkoda. Czekała nas nocka w Lizbonie i zarezerwowaliśmy Holiday Inn Express niedaleko lotniska. Z uwagi na ciemność i brak ciepłych ciuchów nie zdecydowaliśmy się na Lisbon by night... Następnego dnia lecieliśmy do Miami nowym A330neo. Lotnisko w Lizbonie jest mega zapchane. Wiem, że mają podobną sytuację jak Warszawa - lotnisko w mieście i dyskusja o tym by wybudować coś nowego daleko. Ja jednak na Okęciu nie pamiętam takich tłumów nigdy. Z siedzeniami nam się udało. Wybranie foteli kosztuje w TAP mnóstwo kasy, szczególnie jak trzeba wybrać 4. Siedzieliśmy w przedniej kabinie i obok nas było trochę wolnych miejsc. Zajęliśmy więc 8 miejsc na 4 osoby i lot przebiegł doskonale. Do tego świetne jedzenie i bardzo miłe stewardessy. Byłem pod wrażeniem! Tylna część kabiny była zapakowana prawie na maxa. W MIA immigration za to błyskawiczne, pan jak nas zobaczył to tylko zapytał czy na wakacje lecimy. O dziwo nie dostaliśmy pieczątek, a zdjęcie jest najpierw z rozpoznaniem twarzy, zanim zeskanował paszport. Wzięliśmy samochód i pojechaliśmy do naszego hotelu w Miami Beach. Hotel Collins - 150$ + 25$ za dobę za parking. Czas w Miami spędzamy na relaksie na plaży, Ocean drive i jeżdżąc po okolicy. Little Havana trochę zawiodła. Pojechałem też z synem na stadion Inter Miami, ale wszystko było wygrodzone barierkami i nawet sklepu z koszulkami nie widziałem. Rodzinka nie chciała jechać na krokodyle ![]() Po 2 noclegach w Miami polecieliśmy na Antigua. American Airlines miał nowiutkiego 737, który był bardzo wygodny. Nawet z 15 minut darmowego internetu dawali. Na Antigua też bierzemy samochód - Honda Fit na 4 dni za 1000 zł. Dodatkowo ubezpieczenie, ale nigdy go potem nie pobrali. Jedziemy w okolice Jolly Beach, gdzie mamy nasze AirBnB. Z hotelami na Antigua dla rodziny 4 osobowej też był problem. Hotele zaczynają się od 200$. Dwa AirBnB znalazłem w środku wyspy po 100$/doba, a w końcu udało mi się znaleźć blisko plaży za 120$ doba. Na 4 doby to już spory wydatek, do którego niestety w tych realiach trzeba się przyzwyczaić. Mamy za to 2 sypialnie oraz oddzielną kuchnię z salonem. Dużo miejsca. Jeszcze szybkie zakupy, gdzie doświadczamy kolejnej drożyzny i można rozpocząć zasadniczą część podróży ![]() Mieliśmy 3 pełne dni na Antigua. Pierwszy na zwiedzanie wyspy, drugi chciałem sam na Montserrat, a trzeci na Barbudę. Zaczęły się wstępne negocjacje i stanęło na tym, że polecę sam tylko na Montserrat. Zwiedzanie Antigua zaczynamy od Nelson's Dockyard. Jest to wpisane na listę Unesco zabytkowe miejsce, położone w pięknej okolicy English Harbour i fortami. ![]() ![]() Wszystko ładnie odnowione. Jest jakieś muzeum. Dopiero otwierają, wstęp 15$ od osoby. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Szybko obchodzimy i idziemy do Fort Berkeley. Wózek musimy zostawić na dole i co normalnie powinno zająć 10 minut drogi, zajmuje nam godzinę. Taki urok jeżdżenia z dzieckiem ![]() ![]() Fort jak widać z daleka jest mały - kawałek domu i obok magazyn na proch. Za to widoczki na zatoczkę super. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Nagle mignął mi koliber. Siadł w krzakach i nawet nie był o dziwo płochliwy. Wyciągam lufę i strzelam. Pięknie wyszedł. ![]() ![]() Nasz bilet wstępu obejmował także wzgórze Shirley Heights po drugiej stronie zatoki. Tam są kolejne piękne widoki i zabudowania historyczne. ![]() ![]() ![]() ![]() No i jest! Kultowy widok na English Harbour. Zwiedziłem już troszkę Karaibów i ten widok jest chyba najpiękniejszy. ![]() ![]() ![]() Po prawej widać Fort Berkeley, na którym chwilę wcześniej byliśmy. ![]() Schodzimy na plażę na dół. Żona zostaje z dzieciakami, a ja idę szlakiem w kierunku Pillars of Hercules. ![]() Lepiej je widać z wody, a tu tylko kawałek ich widziałem. Dalej się nie dało przejść z uwagi na silne fale i kamienie. ![]() ![]() Jeszcze widoczek z plaży w drugą stronę. ![]() Dochodzi 13, więc czas coś zjeść. W wiosce niby na mapie dużo restauracji, ale wszystko jest zamknięte. Otworzona jedna. Wydaje się normalna. Zwykły lunch dla 3 osób z tańszymi daniami to 270 zł. Tanio to tu nie jest... Resztę dnia spędzamy na Jolly Beach, piękna plaża obok nas. O 20-tej dopiero kupuję lot na Montserrat na jutro. 320$! Masakra. Latają SVG Air lub Fly Montserrat. Ten pierwszy bardziej mi pasował by rozciągnąć jednodniówkę na cały dzień. Jest jeszcze opcja polecenia helikopterem i zobaczenia z góry zniszczeń wulkanu, też za ok. 320$, ale wybrałem samolot. |
Autor: | opo [ 19 Lut 2024 11:27 ] |
Temat postu: | Re: Mały island hopping na Karaibach w ferie |
cart napisał(a): Czekała nas nocka w Lizbonie i zarezerwowaliśmy Holiday Inn Express niedaleko lotniska. Z uwagi na ciemność i brak ciepłych ciuchów nie zdecydowaliśmy się na Lisbon by night... Od siebie dodam, że w takich sytuacjach kupuję w lumpeksie jakiegoś ciepłego ciucha za 20zł, który po skończonym tripie w chłodnych klimatach po prostu zostawiam w hotelu czy na lotnisku. Gorzej jest przy zwiedzaniu powrotnym, na to jeszcze nie wymyśliłem patentu. ![]() |
Autor: | paweł p [ 19 Lut 2024 11:30 ] |
Temat postu: | Re: Mały island hopping na Karaibach w ferie |
Ale jakie piękne melocactusy na dwóch przedostatnich zdjęciach! - im by się przydało tą lufą zrobić fotki.! |
Autor: | cart [ 19 Lut 2024 11:48 ] |
Temat postu: | Re: Mały island hopping na Karaibach w ferie |
@paweł p ha, nawet nie zauważyłem! |
Autor: | paweł p [ 19 Lut 2024 11:50 ] |
Temat postu: | Re: Mały island hopping na Karaibach w ferie |
To trzeba wrócić, piękne lokalizacje. Odlot. ja to bym tych kolumn nie zauważył ![]() |
Autor: | cart [ 20 Lut 2024 09:39 ] | |||
Temat postu: | Re: Mały island hopping na Karaibach w ferie | |||
Dzisiaj zwiedzę Montserrat - brytyjską kolonię na Karaibach. Z hotelu wyjeżdżam już przed 6, lot o 8:30, ale mam do przejechania prawie całą wyspę. Na lotnisku okazuje się, że będę jedynym pasażerem Islandera! Ha, jeszcze nie miałem nigdy samolotu dla siebie ![]() Załącznik: mnts1.jpg [ 71.23 KiB | Obejrzany 2770 razy ] Załącznik: mnts2.jpg [ 71.38 KiB | Obejrzany 2770 razy ] Lot trwa 17 minut i tam na dole mamy nasz nocleg i jest Jolly Beach: Załącznik: mnts3.jpg [ 660.54 KiB | Obejrzany 2770 razy ] Jest niestety dość pochmurno i wulkanu nie widać. Mam natomiast film z lądowania ![]() Dostaję ładną pieczątkę z koniczyną i mogę iść. Przy lotnisku nic nie ma. Trzeba przejść aż do stacji benzynowej około kilometr dalej by załapać jakiś publiczny transport. Miałem nadzieję złapać coś wcześniej, ale padał deszcz i na moje machanie na stopa nikt się nie zatrzymał. Wulkan Soufiere na Montserrat wybuchał od 1995 i stara stolica położona na południu jest przykryta grubą warstwą pyłu. 2/3 ludności wyspy uciekło wtedy, a ponad połowę obszaru wyspy wyłączono. Ja chciałem pojechać ile się da na południe i spokojnie wracać na północ na lotnisko. Po blisko godzinie stania zabiera mnie busik. Rozwozi on ludzi gdzie chcą za kilka EC$. Ja na maps.me upatrzyłem sobie jakiś punkt widokowy w części już zamkniętej. Jedziemy po odciętych drogach aż w końcu są wielkie znaki, że dalej nie można. Zostało mi 300 m, gościu mówi, że poczeka. Niestety punkt widokowy cały zarośnięty i kompletnie nic nie widać. Zmarnowałem tylko czas i kasę. Podrzuca mnie do uliczki pod obserwatorium wulkaniczne i idę pionowo pod górę... ![]() Obserwatorium niestety jest zamknięte, a wulkan za chmurami - widać przedni mniejszy, a nie widać tylnego większego. ![]() A to same obserwatorium z lądowiskiem dla helikopterów: ![]() Tam w oddali jest dawna stolica, ale za dużo nie widać ![]() Nawet z teleobiektywu widać tylko jakieś wykopki, ale po tylu latach może pył wulkaniczny po prostu zarósł bujną roślinnością ![]() Idę piechotą w kierunku większej wsi, bo chciałem coś zjeść. Jedyna restauracja jest zamknięta. Była jakaś pani, ale mówi, że w piątki i niedziele jest zamknięte, a w pozostałe dni trzeba się umówić na jedzenie. Zaglądam więc do lichego sklepu na jakieś słodycze i zimną Coronę. ![]() Jest kilka kościołów: ![]() Niedaleko stąd zaczyna się szlak przez dżunglę. Postanawiam trochę iść. Najpierw dobrze się idzie, widzę płochliwe akuti. Potem mój szlak idzie ostro w górę. ![]() ![]() Totalnie spocony ledwo daję radę. Widok z góry na północną część wyspy i lotnisko: ![]() Schodzę tym razem pionowo w dół, dobrze, że są liny, bo można nieźle pojechać po błocie. Z drogi widzę, że ta górka całkiem spora była - ta po prawej. Cały trek ponad 2h. ![]() Mam 3h do samolotu i 3 km do lotniska. Schodząc w dół, zatrzymuje się jakiś samochód i podrzuca mnie do Little Bay. Tu koncentruje się życie, jest bar, gdzie mogę wypić piwo z lokalsami. Ktoś będzie smażył ryby... Niedaleko wybudowano nowy port, ale duże statki tu nie przypływają. ![]() ![]() W oddali widać Redondę, malutką wyspę należącą do Antigua. Mało kto tam dociera, ale że jest na liście MTP to kilku zagorzałych podróżników tam było... ![]() Łapię jeszcze busika i idę od stacji na lotnisko. Tam nawet jest wifi. Tym razem lecimy w trójkę. Tak się kończy wycieczka fakultatywna na Montserrat ![]()
|
Autor: | Legion1 [ 20 Lut 2024 13:54 ] |
Temat postu: | Re: Mały island hopping na Karaibach w ferie |
@cart piękna sprawa z tym "prywatnym" lotem ![]() ![]() |
Autor: | cart [ 21 Lut 2024 11:45 ] |
Temat postu: | Re: Mały island hopping na Karaibach w ferie |
Trzeci dzień na Antigua zaczynamy od zwiedzania stolicy i okolic. Na pierwszy rzut idzie Fort James. Słabiutki i zniszczony. Przyjechała też grupa turystów ze statku i słuchamy jak przewodnik na siłę próbuję znaleźć coś fajnego tutaj. Szkoda, że nie odnowili jak inne forty. ![]() ![]() ![]() ![]() Właściwie tylko armaty można pokazać i jeden mur, reszta w rozsypce. ![]() Sama stolica to też trochę ruina. Zaglądamy do kościoła, który góruje nad miasteczkiem ![]() Większość domów można powiedzieć z dykty. Nie dziwne, że to się sypie jak przejdzie jakiś huragan... ![]() Siadamy jeszcze na naleśniki z lodami. Resztę dnia spędzamy na plaży obok nas - w końcu to wakacje dla dzieciaków ![]() |
Autor: | cart [ 22 Lut 2024 14:12 ] |
Temat postu: | Re: Mały island hopping na Karaibach w ferie |
Kolejną wyspą/krajem na naszej trasie jest St. Kitts. Na lotnisku w Antigua, samochód zostawiam pod biurem wynajmu i kluczyki na ladzie - biuro otwarte, ale nikogo nie ma. Lecimy ATR-72 Caribbean Airlines, który lata na tej trasie co kilka dni i ma w miarę tanie bilety. Na St. Kitts trzeba wypełnić formularz wjazdowy online. Lot trwa niecałe 20 minut i jest piękny widokowo na wulkany St. Kitts oraz Nevis. Immigration trochę nieprzyjemne - najpierw pani ma wonty, że podeszliśmy do okienka zanim powiedziała: "Next". Potem po odebraniu bagaży ktoś krzyczy, że mamy się najpierw wyspowiadać co tam mamy, zanim pójdziemy do wyjścia. Następnie przed lotniskiem nikt nie czeka z wypożyczalni. Zadzwoniliśmy i dopiero po jakimś czasie ktoś się pojawił... W wypożyczalni też..., z ceny 60$ za samochód, wyszło 110$, bo trzeba doliczyć lokalne prawko, ubezpieczenie i podatki. Przynajmniej nasze AirBnB było fajne - wielki dom za przyzwoite 90$. O 13 jest prom na Nevis - kosztuje 31 EC$ i płynie około 35 minut. Widoczki z łódki naprawdę fajne... ![]() To Nevis z wielkim wulkanem: ![]() ![]() ![]() ![]() Na Nevis mam godzinkę. Jest trochę kolonialnej architektury. Generalnie tyle wystarczy ![]() ![]() Widok na St. Kitts: ![]() Charlestown: ![]() ![]() ![]() Wulkanowi ciężko zrobić zdjęcie z miasteczka, musiałem wyjść trochę na górę. ![]() ![]() ![]() No i wracam..., czas goni, a do zobaczenia jeszcze twierdza. ![]() Brimstone Hill Fortress, wpisana na listę Unesco twierdza, widoczna jest z daleka i robi mega wrażenie! ![]() Zbaczam z drogi głównej i jest pionowo pod górę. Do budki z biletami dojeżdżam o 16:30 i pytają się czy zdążę do 17 zanim zamkną... Wstęp 15$ od osoby. Z góry są doskonałe widoki - tu widok na St. Eustatius i Sabę... ![]() ![]() ![]() Wszystko pięknie odnowione. Ogromny kontrast w porównaniu do Antigua. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() O 17 wyjeżdżamy, właśnie zamykają bramy. Jeszcze szybko chciałem pojechać na widok na południowy półwysep St. Kitts. Zapamiętałem go z wielu zdjęć odnośnie tej wyspy i widoczek faktycznie jest mega: ![]() Do stolicy zaglądamy już przy samym zachodzie słońca. Styl podobny do innych wysp, ale w trochę lepszym stanie. ![]() ![]() I to tyle z St. Kitts i Nevis. Trochę żałuję, że nie mieliśmy jednego dnia dłużej, ale co zrobić. |
Autor: | cart [ 23 Lut 2024 10:12 ] |
Temat postu: | Re: Mały island hopping na Karaibach w ferie |
St. Martin - mekka spotterów. Pół roku wcześniej lądowałem tu z synem w drodze do POS. Był bardzo zawiedziony, że nie był na Maho Beach. Tym razem zobaczy. Wylot z St. Kitts mamy o 8 rano. Wieczorem dostajemy maila, że Winair skasował nasz lot SKB-SXM i przerzucił nas na taki z przesiadką w ANU. W ANU nawet nie wysiadaliśmy, a i większość samolotu leciała właśnie na SXM. Po co puszczać 2 samoloty, jak można pasażerów puścić jednym... Na szczęście loty są po 20 minut + 30 minut postoju, więc tragedii nie ma. W SXM przylot odbywa się jeszcze w barakach (odloty już z nowego terminala). O dziwo dostajemy pieczątki, ale pani z immigration zaczęła mi robić problemy, bo została mi tylko 1 wolna strona w paszporcie. Na moje zapewnienia, że złożyłem już o nowy, uspokoiła się. Spod lotniska odbiera nas busik wypożyczalni MEX i jedziemy kilka km do hotelu. Od razu rzuca się w oczy inny klimat niż na poprzednich wyspach, no i praktycznie wszystko jest zabudowane. Nasz hotel Carl Unique Inn dość słabo wygląda z zewnątrz, ale za te 120$ dostajemy piękny i duży pokój z dwoma podwójnymi łóżkami i meldowanie o 11. Jedyny problem to dwa piętra wysokich schodów. Rzucamy coś na ruszt i jedziemy na Maho ![]() ![]() ![]() Wypożyczenie leżaka 15$. W ogóle byłem bardzo zdziwiony, że po stronie holenderskiej wszystko jest w dolarach. Potem mi powiedziano, że po francuskiej jest w euro. ![]() Mało kto się kąpie, bo fale są ogromne, ale pozy do zdjęć jak najbardziej ![]() ![]() Idziemy do słynnego baru. Tu lepsze widoki. Nawet piwko SXM spróbowałem. ![]() Spotterem nie jestem, ale kilka fotek trzeba zrobić... ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() W barze jest darmowe wifi i sprawdzamy co się dzieje z AF i KLM. Są spóźnione o około 40 minut. W końcu lądują prawie jeden po drugim. ![]() ![]() 2h na plaży wystarczy ![]() W samym Marigot luźniej, zwiedzamy chwilę i siadamy w jednej z nadmorskich knajp na rybkę. Palce lizać. Jest też widoczek na fort. ![]() Niestety nie zdążymy popłynąć na Anguillę. Zostawiam to na kiedyś indziej, bo pewnie będę tu przelotem za jakiś czas. Chcemy jeszcze coś zwiedzić po drugiej stronie wyspy, np. Fort Amsterdam, ale korki uniemożliwiają nam to. W okolice hotelu wracamy już po zmroku. Totalnie bez sensu, korki właściwie mega ograniczyły nam zwiedzanie wyspy. |
Autor: | zawiert [ 23 Lut 2024 23:15 ] |
Temat postu: | Re: Mały island hopping na Karaibach w ferie |
ah, żal że 747 już nie lata... ![]() |
Autor: | oskiboski [ 24 Lut 2024 01:00 ] |
Temat postu: | Re: Mały island hopping na Karaibach w ferie |
opo napisał(a): cart napisał(a): Czekała nas nocka w Lizbonie i zarezerwowaliśmy Holiday Inn Express niedaleko lotniska. Z uwagi na ciemność i brak ciepłych ciuchów nie zdecydowaliśmy się na Lisbon by night... Od siebie dodam, że w takich sytuacjach kupuję w lumpeksie jakiegoś ciepłego ciucha za 20zł, który po skończonym tripie w chłodnych klimatach po prostu zostawiam w hotelu czy na lotnisku. Gorzej jest przy zwiedzaniu powrotnym, na to jeszcze nie wymyśliłem patentu. ![]() Na 4 osoby to już się robi 80. To nie są tanie rzeczy ![]() |
Autor: | cart [ 26 Lut 2024 10:16 ] |
Temat postu: | Re: Mały island hopping na Karaibach w ferie |
Arajet to dominikańskie tanie linie. Działają na zasadzie Ryanaira, ale poprzednie loty na tym tripie trochę uśpiły moją czujność. Dwa bilety miałem zarezerwowane przez booking i tam o dziwo miałem w cenie dwa bagaże rejestrowane, w cenie niższej niż sam bilet na stronie linii. Dwa kolejne już nie dało się kupić na bookingu i kupiłem bez bagażu. Te linie mają taką dziwną politykę, że bagaż nadawany kosztuje taniej niż kabinowy i wynosi 20-25$. Nie mogłem się odprawić online na wszystkich, więc postanowiliśmy jedną kabinówkę nadać na lotnisku. Tu zaczęły się problemy, bo nadanie nagle kosztuje 80$, a kabinówka ze sobą 100$. Do tego przyczepili się, że mamy mieć wypełniony formularz wjazdowy na Dominikanę nazywany mylnie e-ticket. Kłótnie odnośnie bagażu, wypełnianie tego e-ticketa dla każdego z osobna sprawiło, że praktycznie już check-in zamknęli. Do tego przestał działać im terminal na karty, ale na szczęście miałem gotówkę by zapłacić za ten nieszczęsny bagaż. Lot trochę opóźniony, a pilot chyba uczył się latać, bo dawno nie pamiętałem takich nagłych spadków podczas wznoszenia i przyrąbania podczas lądowania - cieszyliśmy się, że cali dolecieliśmy. W SDQ jeszcze dodatkowo przystanął przy złym gate i czekaliśmy prawie godzinę by nas przesunęli do innego. Samochód za to dostaję w miarę sprawnie, biorę pełne ubezpieczenie w wypożyczalni, po tym jak się naczytałem jak tu się jeździ. I faktycznie, nasz przejazd do hotelu po drugiej stronie centrum to totalna masakra. Dawno nie widziałem tak źle jeżdżących kierowców... Hotel prawie pusty, ale pokój całkiem niezły. 80$ to sporo jak na warunki dominikańskie, no ale znalezienie pokoju odpowiedniego dla naszej gromadki to też sztuka. Ten ma niby 4*. Po południu idziemy do jednej z lepszych restauracji w mieście, akurat była blisko, a ja miałem ochotę na zjedzenie czegoś naprawdę dobrego. Nie zawiedliśmy się - dostaję steka, który jeszcze smaży się na rozgrzanym kamieniu. Żonie mieszają makaron w przeogromnym serze, a syn dostaje mega porcję ryby. Tylko rachunek trochę amerykański ![]() Drugiego dnia rano chcieliśmy zobaczyć historyczne zona colonial, wpisane na liście Unesco, ale przez korki przejechaliśmy 1 km w 20 minut. Postanowiliśmy wrócić do hotelu, spakować się, zwiedzić i potem dalej pojechać na półwysep Samana. Z mapki zobaczyłem, że lepiej jechać do centrum nabrzeżem i tym razem dość szybko nam idzie. Parkujemy samochód pod murami i idziemy na starówkę. ![]() ![]() Wchodzimy przez bramę i... spotykamy polską wycieczkę ![]() ![]() ![]() Żar leje się z nieba pomimo jeszcze wczesnej pory. Trochę jeszcze jest remontów, m.in. chyba instalują kanalizację. Ale ładnie jest, ładniej niż się spodziewałem. ![]() ![]() ![]() Dochodzimy do głównego placu z pomnikiem Krzysztofa Kolumba: ![]() Widzimy ciuchcię, fajna atrakcja dla dzieci, ale jeszcze 30 minut do odjazdu. Idziemy zatem na lody, a okolice placu są naprawdę ładne ![]() I jedziemy. Pomyśleliśmy, że więcej zobaczymy z ciuchci niż jeżdżąc wózkiem po kostce brukowej... ![]() Mijamy naszą lodziarnię ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Najstarszy kościół w mieście: ![]() Po 50 minutach kończymy. Wracamy do samochodu, a ten zastawiony autokarami. Zeszło nam sporo czasu zanim znaleźli się kierowcy by odjechać. Potem dramatyczny przejazd przez to ogromne miasto. Z 1.5h wyjeżdżałem. Dopiero za bramką płatności za drogę zrobiło się luźno. Zwykła droga, a trzeba płacić. Do tego tylko 80 kph. Do Samany dojeżdżamy późnym popołudniem. Otwarte są tylko dwie restauracje - jedna tak droga jak w Santo Domingo, więc idziemy do pizzerii. Pytamy też o rejsy na wieloryby. Zatoka przy półwyspie Samana znana jest z ogromnej ilości humbaków, które tu wpływają w tym właśnie okresie. Nie ma niestety już miejsc na jutrzejszy rejs. Trwa on zresztą aż 4h więc mój syn od razu dostaje drgawek ![]() Nocleg mamy 8 km przed Samana, w małym kompleksie turystycznym. Dojazd z Samana po zmroku to koszmar - samochody i motory albo nie mają świateł, albo jeżdżą na długich, a motory mają mrugające jak stroboskopy. Kolejnego dnia wybieramy się nad wodospady Limon. Chcemy iść z buta, a wszyscy nam konia proponują. Z dziećmi na koniach tak nie bardzo, ale szybko zrozumieliśmy dlaczego wszyscy biorą konie. Jest tyle błota, że masakra. Upakowani jesteśmy w błocie po kolana, no i umęczeni, bo małego trzeba było nieść na rękach lub barana. Wodospady jednak są bardzo ładne i na pewno warto się tu wybrać. To są małe kawałek przed: ![]() i danie główne: ![]() ![]() ![]() Można się umyć z błota na chwilę ![]() Całe popołudnie spędzamy na basenie obok kwatery, w końcu wakacje... Ostatni dzień to już spokojny powrót na lotnisko i cieszy mnie, że nie muszę przebijać się przez miasto, ponieważ lotnisko jest sporo od niego. Do MIA zabiera nas American. Na dobę nie opłaca mi się brać samochodu. Mamy motel 8 niedaleko lotniska. Bierzemy Ubera. Ostatniego dnia jedziemy do Doplhin Mall spotkać się z @hiszpan i jego żoną. Zawsze zachodzę w głowę jak mały jest ten świat i z iloma kolegami spotkałem się na szlaku! A z drugiej strony ten świat jest tak wielki, że przez ponad 20 lat intensywnego podróżowania zobaczyłem może 1/3 (wg regionów nomadmania...). Jemy obiadek, wypijamy kawkę i czas się zbierać do hotelu i na lotnisko. Uberem jest tu przeogromny pick-up, niezła różnica do naszych... W TAP znowu sporo Polaków. Samolot jest prawie pełny, ale znowu strategicznie zajmuję dwie środkowe czwórki i możemy się wyspać. Szybka przesiadka w LIS i Warszawa wita nas zaledwie kilkoma stopniami. |
Autor: | mapa [ 26 Lut 2024 12:07 ] |
Temat postu: | Re: Mały island hopping na Karaibach w ferie |
Ale fajnie, że ustrzeliłeś Spirita ![]() |
Strona 1 z 1 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |