No to ja się odniosę do niektórych kwestii
Monte - jeśli tak, to tylko katedra z grobem ostatniego Najjasniejszego Pana i oglądanie zjazdu w wiklinowych saniach. Ogrody moim zdaniem są drogie i mocno pretensjonalne.
Kolejka linowa - nie warto. Raz, że drogo, dwa, że widoki nie są jakieś rewelacyjne.
Camara de Lobos - mnie też nie powaliło, ale musze przyznać, że to miasto zaczyna mieć urok po zachodzie słońca, gdy robi się gwarno w portowych tawernach.
Zakręty 90-stopniowe to żaden problem. Przywykłem już po parunastu minutach jazdy. Ale prawdziwym wyzwaniem są strome parkingi i jeszcze gorsze podjazdy. Nauczcie się ruszania z ręcznego hamulca. Ja nie wpadłem, że może się pzydać i na miejscu przeszedłem bardzo intensywny kurs, gdy musiałem cofnąć do tyłu pod stromą górę, a pół metra przede mną stał inny samochód, albo wyjechać z Porto Moniz podjazdem o nachyleniu coś koło 45 stopni.
Madera w grudniu? Jak pisali inni - loteria. Ja byłem w styczniu i jeden dzień lało.
Mapy dostaniesz na miejscu przeciętnie po 5 euro. Jest bardzo duży wybór i bardzo dużo skal.
Szlaki - z Rabacal do 25 wodospadów ze wspaniałą lewadą, w pewnym miejscu jakby wypływającej ze środka góry i nieczynnym kamiennym akweduktem nad kanionem.
I koniecznie spacer z chłonięciem atmosfery jakiejś nie skażonej zbytnio turystami miejscowości. Ja polecam Seixal. |
