Postanowiłem sobie zrobić przedłużony weekend by LOT z KTW do GDN . Wycieczka okazała się pełna przygód. W drodze nad morze z powodu odwołania porannego lotu KTW WAW puścili mnie przez FRA i zamiast o 8 rano byłem o 14.00 nad morzem . Powrót był równie nieprzewidywalny. Litewski B737 w barwach LOTu już w drodze po mnie nad morze zrobił 1 h opóźnienie więc było prawie pewne , że połączenie do KTW stracę co już przed lądowaniem miła obsługa tylko potwierdziła. Pytalem w transfer desk o możliwość dojazdu pociągiem intercity zamiast 6h ,,kiblować"
w saloniku czekając na ostatnie połączenie z KTW , ale absolutnie wykluczono bym dostał zwrot kosztów za pociąg. Kilka uwag :
- W trakcie lotu wysłużonym boeingiem (22lata) zaraz po starcie otworzyły się samoczynnie półki bagażowe i gdyby nie szybka interwencja cc bagaże spadlyby w okolicach głowy siedzącego w drugim rzędzie przewodniczącego Schetyny;)
- W nocy ok 2.40 bardzo miła pani z call center przebukowała lot przez Frankfurt i była naprawdę ekstremalnie miła i konkretna choć trasa przez Niemcy była mocno wyczerpującą,
- Na lotnisku w WAW już tak pięknie nie było. Ja rozumiem że w transfer desk są tam na pierwszej linii ognia , ale przez moment miałem wrażenie, że to była moja wina że utraciłem połączenie.
- Przy wymianie moich lotów zarówno w LH jak i w LO moje klasy rezerwacyjne zmieniły się na przyjemne Y a co to oznacza nie muszę tłumaczyć;)
- Cała ta przygoda może była i fajna jak leci się samemu i ma się sentyment do LOTu , ale była męcząca dla obu stron ( dla mnie fizycznie a dla Lotu zapewne męcząca ekonomicznie )
Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
