Informacyjnie: miałem ponad 4-godzinne opóźnienie lądowania na Luton i planowaną przesiadkę na kolejny lot, który odbył się planowo. W efekcie opóźnienia cały zamiar "bezpiecznej przesiadki" legł w gruzach - zamiast o 14:00, wylądowaliśmy 17:35 (otwarcie drzwi samolotu 17:41) a kolejny lot poza UK miałem 18:35 (zamknięcie bramki 18:05). Lot jedynie z plecakiem.
Tego typu czas na przesiadkę nie jest standardowo możliwy dlatego jedyną opcją, było zachowanie niestandardowe - pchanie się między ludzi wysiadających ze mną, wyprzedzenie biegiem wysiadających na płycie, zignorowanie kolejki w korytarzach która ciągnęła się do gigakolejki w całej zapełnionej hali kontroli paszportowej (czas oczekiwania do automatycznej bramki biometrycznych paszportów na oko co najmniej z pół godziny), przekonanie kobiety z obsługi że musi mnie puścić na halę bez kolejki, następnie zignorowanie długiej "wężykowej" kolejki w całej hali, po zeskanowaniu paszportu dłuższa gonitwa do kontroli bezpieczeństwa (tu znowu pod słupkami wygradzającymi drogę - zdążyłem tylko przeprosić ludzi na początku kolejki do kontroli, nota bene bardzo przychylnie reagujących, ale obsługa już coś tam z daleka do mnie krzyczała  ), po kontroli kolejny długi bieg do bramki wśród zatłoczonych sklepów itd. Zamknięcie bramki 18:05 więc zakładałem, że o tej porze jak zwykle dopiero otworzą bramkę (i tak było), dobiegłem do poruszającej się kolejki, boarding szedł bardzo sprawnie bo było wolnych ~20 miejsc w samolocie. Efekt: dobiegłem około 18:15, już trwał boarding ale w kolejce za mną ustawiło się jeszcze parę osób, kolejka bardzo szybko poszła więc ogólnie miałem jeszcze 5-10 minut zapasu w zależności, czy około 18:25 czekali na kogokolwiek gdy kolejka wchodzących się skończyła (w co wątpię) a lot był 18:35 i czekaliśmy na start w samolocie. Czyli zdążyłem bardzo na styk z suchością w gardle i językiem na czole.
Wniosek: potwierdzam, że nie da się zbyt szybko zorganizować przesiadki, na pewno nie na spokojnie w godzinę. Ja miałem szczęście bo biegłem ile mogłem wszędzie (następnego dnia w miejscu docelowym miałem kolejny długi lot, więc zależało mi) ale gdybym miał choćby nie przepchać się w hali granicznej to w samej kolejce z paszportem bio spędziłbym pewnie ze 45 minut (jest lipiec, środek tygodnia, było więc bardzo tłoczno na lotnisku wszędzie). |
