każda padaria z własnym wypiekiem, bardziej "wykwintnie" Noobai, Dear Breakfast, Bowl, Frutaria Cafe, Heim Cafe. Polecam też wypieki brazylijskie (coxinha, enroladinho, pao de queijo <3). Portugalia nie ma swojego english breakfast i dawniej podstawą "śniadań" było zjedzenie chleba z masłem i wypicie kawy (i to jak w Porto mówią "cimbalino" - espresso). Polecam po prostu tost/sandwich, a i mniej składników (i jest tańsza) tym de facto bardziej lokalna. Ja na mieście preferuję bifana lub po prostu jakieś ciastka z serem kurczakiem. Nie ma co się bać małych, obdrapanych cafe, sam chyba nigdy się nie zawiodłem, w porównaniu z sieciowkami np. polecaną tutaj padaria portuguesa.
Tak w ramach ciekawostki, w połowie XX wieku w małych portugalskich miastach powszechne było wywieszanie za drzwi materiałowego worka z wbitymi szpilkami - ilość szpilek oznaczała ilość potrzebnych bochenków. Teraz spotkałem się z tym raz w opowieści babci z Alvalade, że jeszcze czasem piekarz jeździ na rowerze i przywozi chleb bezpośrednio do domów. Jeśli nie wiesz czegoś na temat portugalskiej kuchni to często odpowiedzią jest chleb, a w przypadku słodyczy - jajko i cukier. Co też generuje kolejną śniadaniową odpowiedź - dzieciom często podawało się ciastka lub chleb z cukrem i mleko.
