Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 10 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 21 Gru 2022 21:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Sie 2012
Posty: 664
srebrny
Zapraszam do lektury relacji z trekkingu Mestia -> Ushguli w Gruzji!

Pomysł na nasz wypad związany był z niezłymi cenami na OW Katowice->Erywań, Tbilisi - Katowice na lipiec 2022. Wiadomo jak to jest z cenami na wakacje, więc najpierw szybki zakup, a potem głębsze zastanowienie: co my właściwie chcemy tam robić? Akurat w tym przypadku odpowiedź była prosta, bo uwielbiamy góry. Wypożyczyliśmy więc samochód w Armenii i wyruszylismy śladami @aeroflux ( 5-dni-w-armenii,214,75913 ).
Potem już była Gruzja, okolice Tbilisi a także Stepancmindy.
Zanim jednak przejdziemy do konkretów związanych z trekkingiem jeszcze parę słów wyjaśnienia. Przez “my” rozumiem moją żonę, dziewięcioletnią córkę występującą dalej pod ksywką Alex oraz oczywiscie mnie.
Dlaczego wybraliśmy właśnie trasę Mestia - Ushuli? Powodów było kilka:

- odpowiedni dla nas stopień trudności (dystans ok. 60km rozbity na cztery dni, maksymalnie 1200m różnicy wysokości w postaci podejść w ciągu dnia)
- brak konieczności dźwigania ciężkiego ekwipunku do biwakowania, posiłki zapewnione w domach gościnnych po drodze
- odpowiednie obłożenie na szlaku (ok. 100 osób dziennie, co powoduje, że z jednej strony nie ma tłumów, a z drugiej w sytuacji krytycznej zawsze znajdzie się ktoś kto pomoże)
- piękne widoki (no oczywiscie!)
- możliwość odwiedzenia odizolowanych wiosek w górach

Ok, tyle tytułem wstępu. To jak właściwie dostać się do tej Mestii? Metod jest kilka, ale dwie wydają się dość wygodne.

(wersja marzenie) samolotem z Natakhtari (to zaraz pod Tbilisi) bezpośrednio do Mestii
(wersja do zaakceptowania) pociąg Tbilisi -> Zugdidi, a potem marszrutka Zugdidi -> Mestia (całość ok. 10h)


Wersja lotnicza byłaby zupełnie rewelacyjna bo:
Bilet kosztuje raptem 90 GEL
Lot zajmuje raptem jedną godzinę
w cenie biletu jest transfer Tbilisi - Natakhtari

Jest tylko jedno “ale”, przy czym to duże “ALE”. Bilety rozchodzą się w tempie błyskawicznym. Sprawa sprowadza się do obserwacji FB linii lotniczych https://www.facebook.com/Vanillasky.ge , tak, żeby ustalić mniej więcej w jakich dniach zostaną udostępnione bilety na interesujący nas okres. Potem warto zauważyć w jakich godzinach typowo pojawiają się bilety (w naszym przypadku spodziewaliśmy się wrzutki między 9.00 a 10.00 rano). No i wtedy już “tylko” obserwować stronę na której można kupić bilety https://ticket.vanillasky.ge/en/tickets
Strategia sprawdziła się połowicznie. Udało mi się trafić na stronę ok. 10min po wrzuceniu biletów i bilety “TAM” były już wyprzedane, natomiast powrotne ustrzeliłem. :)
Nic, to http://tickets.railway.ge pozostaje dla spóźnialskich (bilet 16 GEL dorosły i 9 GEL dziecko) i w ten właśnie sposób kilka tygodni później znaleźliśmy się na dworcu kolejowym Tbilisi pass. Pociąg odjeżdżał rano i sądziłem, że dobrym pomysłem będzie kupno świeżego pieczywa i większych przekąsek na dworcu lub tuż obok niego. Myliłem się, wszystko pozamykane na cztery spusty, a bezpośrednio przy dworcu jest targ odzieżowo - graciarski. Dopiero trochę dalej udało mi się kupić pieczywo i to wczorajsze. Warto było i tak, bo w pociągu, ani na stacjach nie krążyli żadni sprzedawcy lokalnych smakołyków.
Sam pociąg mocno już zużyty i jak na “fast train” jechał w porywach 80km/h, ale podróż była całkiem ok.

Image

Trochę gorzej było w Zugdidi, bo co prawda marszrutki do Mestii czekały w dostatecznych ilościach, ale koszt przejazdu był bardzo nieprzyjemny, bo aż 35 GEL od osoby. Te wysokie ceny transportu w tym rejonie miały jeszcze kilka razy nas dopaść.
Prawie 4h jazdy marszrutką górskimi serpentynami, ale szczęśliwie nasze żołądki były już uodpornione na takie atrakcje po zimowym wypadzie do Gwatemali.
Nocleg mieliśmy w Guesthouse Nanu - miła rodzina, cena ok (80 GEL za naszą trójkę + 60 GEL za śniadanie), pokój i śniadanie całkiem ok.
Mestia okazała się niewielką miejscowoscią, ale od strony infrastruktury z grubsza wszystko wyglądało europejsko. No może z wyjątkiem wszechobecnych krów.

Image

Te krowy to całkiem sprytne bestie:

Image

Jeszcze ostatni rzut okiem na mapę i wypoczynek, bo oto co nas od jutra przez cztery dni czeka:

Image

źródło:
https://hiiker.app/trails/georgia/mesti ... shguli/map


Trekking Dzień Pierwszy, Mestia -> Chvabiani, ok. 16km, 770m podejść

Image


Image

źródło:
https://hiiker.app/trails/georgia/mesti ... shguli/map

Rano po obfitym śniadaniu ruszyliśmy na szlak. Na pierwszy odcinek wyraźnie wybierało się sporo osób na jednodniówki, w kolejnych dniach liczba osób na szlaku znacznie zmalała. Początkowo szeroka droga z czasem przerodziła się w wijącą się scieżkę, a widoki z każdą chwilą stawały się coraz lepsze.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Jeśli chodzi o trzymanie się trasy, to co prawda liczba oznaczeń była znacznie mniejsza niż w polskich górach, ale ścieżka była nieźle wydeptana, a do tego ślad wgrany do gps pozwalał na kontrolowanie od czasu do czasu sytuacji.

Trasa nie miała wyczerpujących podejść i już po 15:00 zameldowaliśmy się w naszej pierwszej kwaterze Maia's Guesthouse

Chvabiani nie było jeszcze taką całkiem odciętą od świata miejscowością, bo o ile w samym Chvabiani były drogi gruntowo-kamieniste, to w pobliżu wioski przebiegała betonowa droga.

Nocleg dla trzech osób + jedzenie (kolacja i śniadanie) 200 GEL (sam nocleg 60GEL).

Chvabiani ma nawet market :)
Cola 5 GEL,
sok 1l 6 GEL

Image

A tak wyglądała nasza kolacja, w sam raz dla strudzonych wędrowców.

Image

CDN
_________________
Moje relacje: WIetnam - taki piękny chaos
Singapur, Kuala Lumpur, Japonia
Meksyk: Relacje z podróży » Ameryka Północna » Ale Meksyk!
Chiny: Relacje z podróży » Azja Południowo-Wschodnia »Azja Południowo-Wschodnia »Pekin i Szanghaj - czyli nigdzie nie lecimy
Góra
 Profil Relacje PM off
17 ludzi lubi ten post.
4 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
Początek lata i wakacji w Grecji: tydzień z all inclusive na wyspie Lesbos z za 2377 PLN. Wylot z Katowic Początek lata i wakacji w Grecji: tydzień z all inclusive na wyspie Lesbos z za 2377 PLN. Wylot z Katowic
Wycieczka nad Adriatyk za 751 PLN. Loty z Wrocławia + 4* hotel w Rimini Wycieczka nad Adriatyk za 751 PLN. Loty z Wrocławia + 4* hotel w Rimini
#2 PostWysłany: 23 Gru 2022 03:08 

Rejestracja: 25 Wrz 2015
Posty: 175
Loty: 164
Kilometry: 274 594
Pisz dalej, te plany ciagle przedemna, ciagle coś przeszkadzało, choc byłem w Gruzji trzeci raz
Góra
 Profil Relacje PM off
amphi lubi ten post.
 
      
#3 PostWysłany: 23 Gru 2022 10:14 

Rejestracja: 05 Paź 2022
Posty: 927
Loty: 6
Kilometry: 12 016
niebieski
Na tym 3 zdjęciu to ta krowa dzwoni do banku? ;)
_________________
Czy The Office US jest najlepszym serialem komediowym?
Zdania są podzielone. Niektórzy mówią, że tak, inni że owszem.
Góra
 Profil Relacje PM off
amphi lubi ten post.
 
      
#4 PostWysłany: 09 Sty 2023 21:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Sie 2012
Posty: 664
srebrny
Trekking Dzień Drugi, Chvabiani -> Adishi, ok. 13km, 1180m podejść

Image

Image

Nawet całkiem się wyspaliśmy (co robi z człowiekiem trochę wysiłku, cisza, spokój) i dziarsko ruszyliśmy na szlak, dobrze zaopatrzeni przez gospodarzy w “lunch box” (znaczy reklamówkę z różnymi specjałami na drogę, jak ogórki w całości i jajka na twardo). Ten entuzjazm był niezbędny, bo tego dnia była do pokonania spora różnica wysokości, szczęśliwie głównie przez pierwsze godziny marszu. Dość szybko dochodzi się do rozwidlenia dróg i możliwe są dwie opcje: w lewo - lesna sciezka która z czasem dochodzi do szerokiej drogi, lub bardziej w prawo, gdzie wcześniej wchodzi się na wspomnianą szeroką drogę. My wybraliśmy pierwszą opcję. Możliwe, że obie drogi są też z grubsza równoważne, bo wesoła gromadka Czechów z klubu górskiego wybrała drugą opcję i zameldowała się na górze w mniej więcej podobnym czasie. Faktycznie było trochę podejścia, ale jak ktoś wchodził na Pilsko czy Babią Górę, to nie powinien się obawiać. A potem to już sama przyjemność: widoczki, kwiatki itd. Do tego ogórki zjedzone w całości razem ze skórką, bo komu chciałoby się je obierać scyzorykiem :)

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image



I tak przeleciał nam czas i około 16:00 dotarliśmy do Adashi.
Nocleg zarezerwowaliśmy w Stone House Marexi, mieliśmy do dyspozycji prosty pokój w którym z grubsza były trzy łóżka (nocleg plus kolacja i śniadanie dla naszej trójki 172 GEL). Nasze trudy zostały nagrodzone m.in. świeżo upieczonym Czaczapuri, a Alex miała okazję pobawić się z córką gospodyni.
Adashi okazało się miejscowością do której nie sposób dojechać bez terenówki i zasięg telefoniczny był mocno taki sobie. Ekstremalnie nierówne drogi wyłącznie kamienisto-gruntowe. Córka gospodyni w czasie roku szkolnego mieszka u rodziny w Mestii, ze względu na dojazd, zwłaszcza zimą.
Natomiast zupełnie niespodziewaną atrakcją było ręczne dojenie krów, Alex była zafascynowana. Takie czasy, dziecko zjechało 30 krajów, a oporządzanie krów i tak najciekawsze.

Image

W okolicy same kawiarnie, hotele i markety:

Image

Image

A obwodnica strasznie zakorkowana:
Image


Trekking Dzień Trzeci, Adishi->Ifrali, ok. 18km, 900m podejść

Image

Image

Cieszyliśmy się, że mamy trochę własnego prowiantu, bo tym razem nasz lunch box był bardzo skromny, a i samo śniadanie najmniej obfite ze wszystkich dni. A dzień wymagający, bo i spory dystans i dosc troche pokonywania wysokości. Zaczęło się jednak dość płasko po podmokłym terenie, wzdłuż rzeki Adishchala. No i ta rzeka jest właśnie kluczowym punktem tego dnia, bo po ok. 3-4 km doszliśmy do miejsca, gdzie należało ją przekroczyć, tylko, że brak było mostu. :) Co dla nas jest kłopotem to dla miejscowych okazją do niezłego zarobku. Już w Adashi dowiedzieliśmy się, że mąż gospodyni zajmuje się przeprawą konną i za “jedyne” 50GEL przewiezie naszą trójkę na drugą stronę. Biorąc pod uwagę, że to trzydziestosekundowa przejażdżka cena robi wrażenie.

Image

Image

Image

Image

W okolicy przeprawy zebrało się już bardzo wielu trekkerów, bo wszyscy wyruszyli wcześniej, w związku z tym, że poziom rzeki rośnie z każdą godziną dnia, bo zasilana jest z topniejącego lodowca. No i dwoje z tych osób zdecydowało się zaoszczędzić i przejść przez rzekę własnymi siłami. Gdyby ktoś próbował to kilka spostrzeżeń: jeden ze śmiałków wywrócił się na śliskich kamieniach. Woda jest lodowata, więc sami wiecie.. Lepszy efekt miał człowiek, który używał kijów trekkingowych do podpierania się i szedł bardzo powoli. Przeszedł tylko z mocno ochlapanymi spodenkami. Po wywrotce więcej chętnych do samodzielnego przekraczania rzeki nie było..
Kolejna odcinek to już pokonywanie wysokości, przy czym trochę niespodziewanie zrobiliśmy to w zadziwiająco szybkim tempie. A to wszystko przez to, że Alex była jedynym dzieckiem na szlaku, z drugiej strony było nieco większe zagęszczenie ludzi niż zwykle i co chwilę ktoś ją chwalił, jak świetnie sobie daje radę. Niestety taki wszechobecny podziw spowodował, że nasza dziewięciolatka zdecydowała się włączyć dopalacze i my czerwoni i sapiący próbowaliśmy desperacko dotrzymać jej tempa. 🙂

Image

Image

Image

Image

Image

Nie powiedziałem jeszcze, że to najpiękniejszy dzień treku, widoki na lodowiec oraz góry dookoła zupełnie nieziemskie. Końcówka okazała się płaska, za to bardzo długa, dopalacze się wypaliły, ale mega zadowoleni dotarliśmy do ostatniej miejscówki: Betegi Guest House (nocleg, kolacja i śniadanie dla naszej trójki 200 GEL). Miejsce miało dość średnie opinie, ale okazało się najlepszym z noclegów. Znakomita kolacja zjedzona w towarzystwie naszych południowych sąsiadów i innych wędrowców wprawiło nas w naprawdę dobry nastrój. Fajne pokoje, czysta łazienka mimo, że dzielona z wieloma pokojami, zdecydowanie polecam.
Ifrali okazało się kolejną malutką miejscowością, jak to określiła moja Żona: “miejsce, gdzie psy szczekają tyłkami” 🙂

Trekking Dzień Czwarty, Ifrali -> Ushguli, ok. 13km, 630m podejsć.

Image

Image

Trzeci dzień trekkingu to prawdziwa kulminacja: najlepsze widoki, najdłuższy dystans. Czwartego dnia czuje się, że jest blisko i człowiek oswojony już z otaczającym pięknem zaczyna już myślami być na finiszu. Ważne, żeby wybrać trasę prowadzącą ścieżką, bo dostępna jest też szutrowa droga, ale podążanie nią byłoby do niczego. Ostatnich kilka kilometrów do Ushguli trzeba i tak przejść drogą i w ten oto sposób pokonaliśmy szlak Mesia - Ushguli.

Image

Image

Image

Jeśli ktoś ma ochotę może zostać w Ushguli, my jednak mieliśmy w planach tego wyjazdu jeszcze góry w Stepancminda, więc zdecydowaliśmy się od razu wracać do Mestii i tam świętować. Ceny przejazdu Ushguli -> Mestia są bolesne (100 GEL za naszą trójkę, ale to tylko dlatego, że wzięli Alex za darmo, “normalna” cena to 50 GEL/os). Podobno kwota jest uzgodniona między przewoźnikami i bardzo trudna do negocjacji.
Tak w ogóle próbując nieco negocjować okazało się, że praktycznie każdy lokals, był już w Polsce, jeździli głównie na Uberze, ale też i pracowali na budowach :lol:
Nasze osiągnięcie świętowaliśmy w Mestii w restauracji Lushnu Qor - dobre lokalne jedzenie.

Po noclegu w Guesthouse Nanu podjechaliśmy taxi na lotnisko, to raptem parę kilometrów, ale o cenach lokalnego transportu już opowiadałem więc nie obyło się bez dłuższych negocjacji cenowych.

Myśleliśmy sobie, że wylot będzie bezproblemowy, bo pięknie świeciło słońce (to bardzo ważne, bo przelot miał się odbyć Let L-410, który musi mieć świetną widoczność, bo inaczej lot jest odwoływany). Samolot przyleciał, boarding odbył się i nagle konsternacja: dla jednego z pasażerów zabrakło miejsca: 19 siedzeń i 20 chętnych. Jak to możliwe? Nie do końca wiadomo, ale prawdopodobnie, dla jednej z osób z grupy artystów - uczestników festiwalu filmowego w Mestii (tak! mają tam festiwal filmowy :) ) zabrakło biletu i organizator festiwalu coś pokombinował. Wszyscy wysiedli z samolotu i dwie godziny trwały telefony do centrali tego i owego, różne negocjacje, bardzo niemiłe zachowanie artystów (podkreślanie, jakie to ważne, żeby wrócili na samolot do Tbilisi). Ostatecznie rozwiązanie było smutne, bo faktycznie jedna osoba nie poleciała, przy czym była to lokalna kobieta. 🙁

Image

Image

Image

Image

Image


Pierwszy raz lecieliśmy tak małym samolotem i Alex była podekscytowana, bo do pewnego stopnia mogła obserwować działania pilota, a ja z kolei powiem Wam tak - duże samoloty to podstawa, te małe nie są przyjazne dla żołądka. :) Do tego seria komunikatów: “Pull up! Terrain!! Terrain!! Pull up!” robi dziwne wrażenie. :) Z ciekawostek, na podstawie napisów w kabinie można stwierdzić, że samolot służył kiedyś w Polsce.
Tak to dolecieliśmy do Natakhtari, a stamtąd udaliśmy się do Stepancmindy, ale to już zupełnie inna historia.. 🙂

Dziękuję za uwagę, mam nadzieję, że się podobało!
_________________
Moje relacje: WIetnam - taki piękny chaos
Singapur, Kuala Lumpur, Japonia
Meksyk: Relacje z podróży » Ameryka Północna » Ale Meksyk!
Chiny: Relacje z podróży » Azja Południowo-Wschodnia »Azja Południowo-Wschodnia »Pekin i Szanghaj - czyli nigdzie nie lecimy
Góra
 Profil Relacje PM off
8 ludzi lubi ten post.
4 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#5 PostWysłany: 09 Sty 2023 22:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 22 Cze 2014
Posty: 2876
HON fly4free
Co do “Pull up! Terrain!! Terrain!! Pull up brzoza!” to mogły być fałszywe alarmy TAWS podczas VMC.
Tak mi powiedział el instruktore, bo ja mam nalatane tyle co kurczak :lol:
_________________
https://youtube.com/@CamiloPardo
Góra
 Profil Relacje PM off
amphi lubi ten post.
 
      
#6 PostWysłany: 10 Sty 2023 22:15 

Rejestracja: 07 Sty 2015
Posty: 1632
niebieski
amphi napisał(a):
Z ciekawostek, na podstawie napisów w kabinie można stwierdzić, że samolot służył kiedyś w Polsce.


Maszyna latała kiedyś dla Sprint Air i Sky Exspress:
https://skrzydla.org/photodb.php?stp=true&t_reg=SP-KTL
Góra
 Profil Relacje PM off
amphi lubi ten post.
 
      
#7 PostWysłany: 10 Sty 2023 22:40 

Rejestracja: 07 Lip 2012
Posty: 598
niebieski
nick napisał(a):
Co do “Pull up! Terrain!! Terrain!! Pull up brzoza!” to mogły być fałszywe alarmy TAWS podczas VMC.
Tak mi powiedział el instruktore, bo ja mam nalatane tyle co kurczak :lol:


Jeśli faktycznie powiedział tak jakikolwiek instruktor, to dopytaj go pls następnym razem jak powstają takie „fałszywe alarmy TAWS”…

Ad relacja, to szkoda ze z Ushguli nie wybraliście się na trek do lodowca, bo to jednak trochę inne okoliczności przyrody niż wokół Stepancmindy, ale poniekąd rozumiem sytuacje ;) I tak szacun!
Góra
 Profil Relacje PM off
amphi lubi ten post.
 
      
#8 PostWysłany: 13 Sty 2023 20:58 
Moderator forum
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2011
Posty: 2595
Loty: 240
Kilometry: 293 130
Bardzo fajna relacja :) Mam nadzieje że kiedyś uda mi się ją wykorzystać do faktycznego planowania wyprawy

Za to ceny... W Gruzji byłem w marcu 2014 i mam wrażenie że ceny tam zaczynają już być mocno europejskie
Góra
 Profil Relacje PM off
amphi lubi ten post.
 
      
#9 PostWysłany: 14 Sty 2023 00:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Paź 2014
Posty: 1039
srebrny
Coś wspaniałego! Mam w planach wrócić do Gruzji jeszcze nie raz i mam nadzieję, że uda się kiedyś taki szlak zrobić, widoki piękne :)
_________________
Moje relacje:
Włochy - Liguria / Indonezja / Malmo+Kopenhaga / Dublin / Sri Lanka+Malediwy / Maroko / Amsterdam / Kaukaz / Wyspy Owcze
i: https://www.instagram.com/ola.javv/
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
Zeus uważa post za pomocny.
 
      
#10 PostWysłany: 17 Sty 2023 01:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Sie 2012
Posty: 664
srebrny
Odpiszę zbiorczo bo jestem właśnie w podróży i dużo się dzieje..

@QbaqBA jeśli chodzi o trek na lodowiec to zawsze warto zostawić coś na następny raz. ;)

@klapio @olajaw miło mi, że się podobało. :)

@klapio co do cen to lokalnych transport drogo, ale już noclegi i wyżywienie były znośne. Nie dodałem, że wybrałem noclegi o najlepszych opiniach, żebysmy mieli fajne warunki podczas tego wyzwania. Można taniej.

@olajaw ja z kolei śledziłem kiedyś Wasza wyprawę na Wyspy Owcze i mamy nadzieję kiedyś się wybrać. :)
_________________
Moje relacje: WIetnam - taki piękny chaos
Singapur, Kuala Lumpur, Japonia
Meksyk: Relacje z podróży » Ameryka Północna » Ale Meksyk!
Chiny: Relacje z podróży » Azja Południowo-Wschodnia »Azja Południowo-Wschodnia »Pekin i Szanghaj - czyli nigdzie nie lecimy
Góra
 Profil Relacje PM off
olajaw lubi ten post.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 10 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: lcanin oraz 3 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group