Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 30 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2
Autor Wiadomość
#21 PostWysłany: 08 Paź 2019 16:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 14 Sie 2019
Posty: 509
złoty
south napisał(a):
Super, że masz tyle samozaparcia, żeby zdać relację z podróży. Niestety bez polskich liter ciężko się to czyta.


To przeciez po to, aby rebeliantom utrudnic dostep do transmisji. Czyli system dziala, tak jak powinien. :twisted:

emi napisał(a):
Jesteś niesamowita i wielkie gratulacje za relację!


Dziekuje, ale naaaaa... nie ma czego gratulowac. Po prostu bawilam sie swietnie! :D
_________________
~~~ Do or do not. There is no try. ~~~
Gadam od rzeczy na Jutubie
Góra
 Profil Relacje PM off
apadlo lubi ten post.
 
      
Lato na Korfu za 950 PLN. Loty z Warszawy + 5 noclegów Lato na Korfu za 950 PLN. Loty z Warszawy + 5 noclegów
Po najlepsze frytki i czekoladę! Zbiór tanich lotów do Brukseli z polskich miast od 118 PLN Po najlepsze frytki i czekoladę! Zbiór tanich lotów do Brukseli z polskich miast od 118 PLN
#22 PostWysłany: 08 Paź 2019 20:47 

Rejestracja: 20 Sty 2015
Posty: 255
Loty: 151
Kilometry: 378 445
niebieski
Gratulacje i pisz dalej :) swietna relacja
Góra
 Profil Relacje PM off
2catstrooper lubi ten post.
 
      
#23 PostWysłany: 12 Paź 2019 14:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 14 Sie 2019
Posty: 509
złoty
Czekajac na lepszy stan oceanu trzeba bylo sie czyms zajac.
Najpierw chcialam przylaczyc sie do pan na wodny aerobik, ale panie sie wystraszyly i uciekly. A ja nawet mojego helmu nie mialam na glowie. Bylam po cywilnemu.

Image

Skoro z cwiczen w lagunie nici, a Gan to jedna z wiekszych wysp na Malediwach, na dodatek polaczona szosa z innymi wyspami w atolu, wiec dlaczego nie wybrac sie na zwiedzanie okolicy?

Image

Na poczatku chcialam wynajac rower lub skuter, ale lenistwo zwyciezylo. Zapisalam sie na wycieczke organizowana przez guesthouse. I jak sie okazalo, byla to wycieczka prywatna, bo inni zapisani zdecydowali sie zrezygnowac.
Reveries organizuje cala mase wycieczek. Czesc z nich jest na oficjalnej liscie, ale tak naprawde to zabiora cie gdziekolwiek chcesz jechac.
I niby nie ma w atolu Laamu zadnych wiekszych atrakcji, to dla nie-tubylcow nawet wizyta na farmie, lub przetworni ryb moze byc interesujaca (spoiler - oba miejsca absolutnie warte odwiedzenia).

Image

Gan to rowniez jedno z dwoch miejsc na Malediwach, gdzie znajduja sie pozostalosci, a raczej pozostalosci po tym co zostalo, z dawnych swiatyn buddyjskich. Bo dawno, dawno temu, przez prawie 1400 lat, Malediwy byly krajem buddyjskim. Islam zostal przyjety glownie ze wzgledow politycznych i ekonomicznych w XII wieku. I “Dzien kiedy Malediwy przeszly na Islam” to swieto panstwowe. Przypada pierwszego dnia miesiaca Rabi al-thani (wedlug kalendarza muzulmanskiego), a po naszemu (przynajmniej w tym roku) to 28 / 29 listopada.

Tubylcy bardzo niechetnie (albo wcale) przyznaja sie do tego, ze Malediwy byly kiedys nie-muzulmanskie. Do tego stopnia, ze w 2011 w Muzeum Narodowym w Male kolecja z czasow przed-muzulmanskich zostala zniszczona podczas ataku. I w zasadzie nic juz w tej chwili z dawnej historii Malediwow nie istnieje.

Image
(widok ze szczytu pagorka w miejscu gdzie znajdowala sie swiatynia buddyjska)

Fouzy, choc to czlowiek jak na warunki malediwskie bardzo swiatowy, rowniez ta niechec podzielal. Kiedy poprosilam o podwiezienie w miejsca gdzie znajdowaly sie pozostalosci buddyjskich stup, po prostu odmowil. Zamiast tego chcial pokazac mi wszystkie meczety w atolu. Poszlismy na kompromis, odwiedzimy meczety PO odwiedzinach miejsc dawnych swiatyn buddyjskich. Przekonal sie dopiero podczas rozmowy, kiedy wyszlo na jaw, ze wizyta w Arabii Saudyjskiej to moje marzenie. Jak sie okazalo, jego tez. Tyle, ze on chcial do Mekki, bo jego zona juz pielgrzymke odbyla. Wtedy jeszcze Fouzy byl przekonany, ze ja rowniez muzulmanka, wiec w koncu na te swiatynie buddyjskie tez sie zgodzil. Bo przeciez czego to sie nie robi dla siostry w islamie…

Image

Oczywiscie nic z tych swiatyn nie zostalo, po prostu pagorki, ktore bardzo latwo mozna przeoczyc, jesli jestesmy do pagorkow przyzwyczajeni w naszych rodzimych krajach. Ale jako ze pagorki naturalnie na Malediwach nie wystepuja, to oznaka, ze zostaly sztucznie utworzone. Dlaczego? Ano dlatego, ze swiatynie zostaly dokladnie zburzone, rozebrane na czesci pierwsze, wszystko zostalo potluczone na drobny wior, a resztki przysypane piachem. Przez ostatnie osiemset-pare lat pagorki zdazyly porosnac trawa i wtapiaja sie w krajobraz. Jesli cos sie jeszcze pod nimi znajduje, to nikogo to nie interesuje, bo rzad malediwski nie ma zadnych planow aby robic jakiekolwiek badania archeologiczne.

Image
(widok z pagorka)

Po wizycie u pagorkow musielismy zatrzymac sie na modlitwy. Kiedy Fouzy gorliwie rozmawial z Allahem, ja rownie gorliwie szukalam ustronnego miejsca aby sie wysikac.

Inne atrakacje w atolu to jedyne na Malediwach "slodkowodne" jezioro. Albo raczej - bajoro. Podobno nawet jakies tam ryby w nim egzystuja.

Image

Sciezka do bajorka jest calkiem malownicza:

Image

Image

Niedaleko bajora znajduje sie cos w rodzaju wysypiska smieci. “Cos w rodzaju”, bo problem smieci na Malediwach jest ogromny. Po prostu nie wiadomo co z nimi zrobic. Kraj doslownie tonie w smieciach. I na ladzie i w oceanie. Nie widac tego na wyspach resortowych, bo o turystow placacych gruba kase za wypoczynek “w raju” trzeba dobrze dbac.
O turystow na lokalnych wyspach? Juz nieszczegolnie.
Mlodsze pokolenie i wlasciciele guesthouse’ow juz sie zorientowali, ze smieci nie sa dobre ani dla srodowiska, ani dla biznesu turystycznego. Ale to raczej bardzo swieze i jak na Malediwy, bardzo radykalne poglady. Tradycyjnie, wyrzuca sie tu smieci gdzie popadnie. Z niemowlakiem na promie i trzeba zmienic pieluche? Nie ma problema, sruuu do oceanu. Na motorowce przez cztery godziny w rejsie pomiedzy atolami i wlasnie skonczylo sie jesc lunch? Wszystkie resztki, foliowe opakowania, butelki po Fancie do plastikowej torby i sruuu do oceanu.

Image

Wiec tak jak wiekszosc lokalnych wysp na Malediwach, Gan i wyspy z nim polaczone sa dosyc syfiaste.
“Dlaczego nie zorganizowac akcji i zagonic mlodziez do sprzatania wysp?” zapytalam sie Fouzy’ego. Odpowiedzial, ze juz takie akcje mieli. Wszyscy radosnie caly atol wysprzatali, smieci zapakowane byly w worki i czekaly az specjalny statek-smieciarka po nie przyplynie. Statek-smieciarka przyplywa raz w miesiacu. Tego miesiaca akurat nie przyplynal. Zaczal sie monsun. Statek nie przyplynal i w kolejnym miesiacu. Wory ze smieciami rozwial wiatr i zalal deszcz. Wszystko zgnilo i smierdzialo. W koncu seniorzy w atolu zrobili to co robili od wiekow. Zaladowali cuchnace resztki na swoje lodzie, wywiezli poza atol i wywalili do oceanu. Wiecej akcji sprzatania lokalny samorzad juz nie organizowal.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Dalsze zwiedzanie objelo meczety (bo obiecalam), poczte (bo sie domagalam), lokalna farme, gdzie hoduje sie warzywa i owoce w wielkich plastikowych kublach w ziemi z importu (lokalna gleba jest przesolona) oraz przetwornie tunczyka, gdzie w firmowym sklepie mozna zaopatrzyc sie w swietna puszkowana rybe (i suszona tez). To chyba najlepszy tunczyk z puszki, jaki kiedykolwiek mialam okazje sprobowac. Naprawde polecam, mozna nabyc w kazdym markecie na Malediwach, ale w przetworni bylo najtaniej, bo to robione zaraz tam na miejscu.

Stary meczet:

Image

Image

Image

Image

Nowy meczet:
Image

Image

Poczta:

Image

Image

Hodowla warzyw po malediwsku:

Image

Image

Tam, gdzie lapia i puszkuja tunczyka:

Image

Image

Image

Image

Cala wycieczka odbywala sie najdluzsza w kraju asfaltowa droga, ma cale 18 kilometrow, wybudowana przez Chinczykow, tak jak i most w stolicy kraju. Niby swietna sprawa i rzad malediwski bardzo sobie chinska pomoc ceni. Lokalna ludnosc juz nieco mniej. Droga otwarta zostala z wielka fanfara, ale widac, ze juz sie sypie.
Ale nawet rondo maja!

Image

Pozny lunch zjedlismy w lokalnej jadlodajni.

Image
Ja chcialam pojsc do fikusnej restauracji zaraz przy lotnisku, ale niestety byla zamknieta. Poszlismy wiec gdzie indziej, ale najpierw wlasciciel zrugal Fouzy’ego, ze mu turystke przyprowadzil. Bo lokal zdecydowanie nie byl gotowy na przyjecie turystow. Menu nie bylo, pan kuchniowy ugotowal to co mial w planach na dany dzien. Kazdy dostawal taki sam posilek. Jedyna wariacja to ryz lub nudle. Bylo dobre, wiec nie narzekalam.

Image

Image

Image

Cala ta wycieczka, szumnie nazwana “island jeep safari” (ktora obywala sie mini-vanem, a nie jeepem, i z safari nie miala nic wspolnego) zajela nam niemal caly dzien. Czy warto bylo? Ja uwazam, ze tak, bo Gan w Laamu to dosyc nietypowe miejsce jak na Malediwy. Duze wyspy, duzo ludzi, jest szpital, sa samochody, istnieje nawet komunikacja autobusowa.

Image

To takie troche inne Malediwy niz typowe male wysepki, ktore mozna obejsc naokolo w 30 minut.

A tu widok z koncowki drogi w atolu.

Image

To rowniez koniec mojej wizyty na planecie Scarif.
Czas wracac do Male!

~~c.d.n.~~~
_________________
~~~ Do or do not. There is no try. ~~~
Gadam od rzeczy na Jutubie
Góra
 Profil Relacje PM off
10 ludzi lubi ten post.
 
      
#24 PostWysłany: 27 Paź 2019 14:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 14 Sie 2019
Posty: 509
złoty
I w koncu! Dlugo wyczekiwany (przynajmniej przeze mnie!) final relacji z planety Scarif.


Komu w droge do domu, temu czas!



Ostatniego dnia w Reveries wygania mnie z lozka bardzo wyrazisty zapach sciekow. Ide do lazienki sprawdzic co sie dzieje, podloga jest sucha, w muszli klozetowej tez wszystko w porzadku. Schodze na dol do recepcji wyczaic co sie dzieje. Jest kilka minut po 5-tej rano, w recepcji chloptas, ktorego wczesniej tam nie widzialam. Pytam sie go, skad ten smrod. On na to pociaga nosem i mowi, ze faktycznie smierdzi jak kanaliza. Po czym wraca go ogladania bollywoodzkiego filmu na smartfonie jak gdyby nigdy nic.

Galaktyczna ksiezniczka nie jestem, ale w smrodzie fekaliow spac nie bede. Fouzy potem wyjasnil, ze calonocny deszcz zalal kanalize i pewnie zbiornik sie przelal. Nie bardzo chce wiedziec co to znaczy. Ale latwo moge sobie wyobrazic.

Scieki to kolejny problem z ktorym borykaja sie Malediwy. Proces oczyszczania sciekow w zasadzie nie istnieje na Malediwach. Wszystko idzie na “zywca” do oceanu. Tak tez jest w atolu Laamu. W resortach odbywa sie kontrolowany upust, gdzie przyplywy i odplywy oraz prady sa brane pod uwage. Na lokalnych wyspach takich cudow nie ma. A im wieksza wyspa, tym wiecej g*wna. Dodatkowo, bardzo wielu turystow nie zdaje sobie sprawy, ze papier toaletowy powinni wyrzucic do kosza, a nie do kibla. A malediwskim menedzerom guesthouse’ow jakos nigdy nie przyszlo do glowy, aby powiesic odpowiednie informacje przy toalecie. Bo oni uzywaja szlaucha, papierem sie tylko susza, wiec wyrzucaja go do kosza na smieci bez zadnych oporow.

Ze wzgledu na smrod rezygnuje ze sniadania, zadowalam sie cola light i ide pakowac moje bambetle. Wiem, ze dzis mam leciec do Male, ale moj lot zostal zmieniony tyle razy, ze sama juz nie wiem, o ktorej godzinie powinnam byc na lotnisku. Lot z 10-tej rano przesuniety na 12 z minutami, potem na 13-ta z hakiem.

Image

Po dyskusjach w recepcji staje na tym, zeby pojechac na lotnisko wczesniej, bo a nuz sie uda zalapac na inny lot.

Na lotnisku zegnam sie z Fouzym i wreczam mu koperte z pokaznym napiwkiem. Zasluzyl sobie na niego. Byl moim prywatnym skipperem, szoferem, kucharzem, ratownikiem, fotografem, tragarzem i tlumaczem. Niby to tylko jego praca, ale w porownaniu do “przecietnych” malediwskich standardow pracy, Fouzy zasluguje na 5 gwiazdek. Daje mu tez $20 do przekazania dla Hassana (temu, ktoremu fala wyrwala z rak smartfona podczas powrotu z Kudafushi).

Fouzy odjezdza, a ja, w poszukiwaniu czystej toalety, pcham sie do saloniku. Bo malediwskie zadupie zadupiem, ale salonik na lotnisku maja. I niesmierdzaca toalete tez. Salonik niby jest platny (chyba $20), ale panna na warcie pyta sie mnie czy ja jestem z resortu. Odpowiadam, ze tak, i ona wpuszcza mnie bez zadnych oplat. Glowna zaleta tegoz saloniku jest internet, ale ja mam wlasny lokalny SIM, wiec mnie na wi-fi nie zalezy. Maja tez jakies ciastka, chinskie zupki, herbate i owoce. Niestety tylko te, ktorych nie jadam - banany, mango i takie tam.

Image

Image

Image

Jest tez telewizor i kilka kanalow do wyboru. Na jednym z nich 24 godziny na dobe relacja z Mekki, na zywo. Na szczescie jest tez BBC. Przez kilka minut jestem w saloniku sama, potem pojawia sie chinska ekipa, ktora wyglada na biznesmenow. Zaczynaja bezceremonialnie palic (pomimo znakow zakazu palenia), panna na warcie nie ma zamiaru zwracac im uwagi, wiec wychodze z saloniku. Akurat znienacka laduje samolot. Ktos tam pojawia sie przy check-inie, wiec pedze sie zapytac kiedy i dokad ten samolot bedzie wylatywal. Odpowiedz: za chwile i do Male, ale najpierw na inna wyspe. Pytam sie czy moge sie na ten lot zalapac. Pan cos tam sprawdza w systemie i mowi, ze tak, moge. Po chwili mam karte pokladowa i ja i moj bagaz drepczemy do samolotu. Pan bagazowy wpycha moja walize do luku, a pani stewardesa macha do mnie, ze mam sie pospieszyc i wsiadac do samolotu. I wio! Lecimy.

Image

Samolot jest w polowie pelny. Czesc pasazerow wysiadla w Laamu. Po chwili wiem juz co sie dzieje. Chociaz loty sa w wiekszosci niby odwolane z powodu pogody, to polaczenia obslugujace resorty lataja nadal. Bo goscie placacy za 5-gwiazdkowe resorty, ktore wymagaja polaczenia lotem krajowym, musza sie tam jakos dostac. A klient nasz pan, wiec choc plebs moze sobie czekac na pozniejszy lot, to goscie maja pierwszenstwo. To tez powod dla ktorego tak trudno jest samodzielnie bukowac bilet na krajowe loty Maldivian Airways. Poranne loty z Male sa niemal w calosci zablokowane dla gosci resortowych. A siatka polaczen i rozklad lotow? To tylko luzne sugestie. Latwiej (i o dziwo taniej!) jest zostawic sprawe bukowania lotow guesthouse’owi na wyspie, gdzie mamy zamiar sie zatrzymac.

Image
Bye bye Gan!

Pierwszy przystanek to Kooddoo, gdzie znajduje sie resort Mercure. Resort jest zaraz obok lotniska, doslownie mozna podziwiac wnetrza willi siedzac w startujacym samolocie. Wyspa resortowo-lotniskowa polaczona jest z lokalna zamieszkala wyspa mostem. Zaraz obok resortu znajduje sie rowniez przetwornia rybna. Stad tez wody naokolo wyspy slyna z “duzych” ryb, typu rekiny. Juz gorszego miejsca na resort nie mogli wymyslic… Osobiscie, nie zatrzymalabym sie tam nawet za darmo.

Po wyladowaniu gosci i zaladowaniu nowych pasazerow wyruszamy w droge do Male.

Male ma wsrod turystow odwiedzajacych Malediwy zla reputacje. Wedlug mnie - w 100% nieslusznie.
Ja tam Male lubie. To taka lajtowa wersja Dhaki, bardziej czysta, bardziej zorganizowana, bardziej przyjacielska. Jezyk bengalski jest do uslyszenia wszedzie, w sklepikach, w taksowkach, w hotelach, na targu.

Image

Image

Ladujemy w Male bezproblemowo, w stolicy pogoda jest piekna. Mam zabukowany Hotel Octave. Nie jest to moj pierwszy wybor, ale tam gdzie chcialam, sa juz full. Ktos z Octave ma mnie odebrac na lotnisku. Niby moglabym sama promem do glownej wyspy podjechac, ale od przystani do hotelu jest kawalek drogi. Moja walizka jest dosyc ciezka.
Szukam wiec pana z Octave, ale go nie ma.
Dzwonie do hotelu. Tam mowia mi, ze pan jest w drodze, ale ponoc mega korek sie stworzyl na moscie i on w nim utknal.

Image

Taaa… teraz jest most, ktory laczy Male z wyspa lotniskowa. Dzieki temu, jakze hojnemu, gestowi przyjazni malediwsko-chinskiej mamy teraz w stolicy istny boom na taksowki.

Czlowiek z hotelu z ktorym rozmawiam przez telefon mowi mi, ze korek jest tylko w jedna strone, wiec mam lapac taksowke do Octave, a oni zaplaca kierowcy. (Spoiler - jak dojechalam to nie chcieli zaplacic).

Kolejka do taksowek jest w miare mala, chyba kazdy kierowca z Hulhumale (wyspy polaczonej z lotniskiem), jak uslyszal o korku, to stawil sie na lotnisku. Wsiadam do Toyoty, ktora widziala lepsze czasy (kiedy pasy bezpieczenstwa mozna bylo zapiac). Moj kierowca to dziadzio w muzulmanskiej czapeczce i z biala broda do pasa. Salamalejkumujemy sobie na powitanie. Dziadzio patrzy z aprobata jak zakladam moj szal (w rzeczywistosci - do ochrony przed sloncem) na glowe i wsiadam do samochodu. Pyta sie mnie skad jestem, mowie, ze Poland. On slyszy Holland. Wsio rawno. Chwali sie, ze ma kuzynow w Holandii.
Dziadzio okazuje sie byc rodowitym Malewczykiem (czy jak to tam mowi sie o rdzennych mieszkancach Male), ktory swoja mlodosc spedzil jako kierowca w Arabii Saudyjskiej. Mowi czyms w rodzaju angielskiego, ale jestem w stanie go zrozumiec. Jedzie z predkoscia, ktorej mozna oczekiwac od pol slepego i pol gluchego staruszka. Czyli w sam raz dla mnie.

Przy wjezdzie na most policja, wojskowi, wszyscy w rynsztunkach bojowych. Kontroluja kazdy samochod jadacy na lotnisko. Kurde, co sie dzieje? Dziadzio wyjasnia, ze dostali cynk na bombe, wiec pokazuja jak powaznie traktuja bezpieczenstwo turystow. “Bo, you know sister, tutaj w Male, to co drugi facet jest fanem IS, a przed IS to Al-Qaeda. Bo, you know sister, mlodzi tutaj, jaka oni maja przyszlosc? Zadna. W jednym mieszkaniu po cztery rodziny, wszystko coraz drozsze, pracy nie ma, wiec sie mlodym nudzi i totalnie odbija.”

Image

Nie to co chcialam uslyszec od pana taksowkarza w stolicy Malediwow. Wychodzi na to, ze w tym kraju, kiedy ludzie mysla, ze jestes muzulmanka, to powiedza ci rzeczy, z ktorymi nigdy w zyciu nie podzieliliby sie z “turystami”.
Dziadzio nie bardzo wie, gdzie jest hotel pod ktory ma mnie podrzucic, wiec pokazuje mu, ktoredy ma jechac. Bardzo mu to zaimponowalo. Kiedy pytam sie ile ta jazda kosztuje (bo licznik oczywiscie nie dziala), mowi mi, ze 200 rufiya. Ja mu na to, ze Allah klamstw nie lubi, bo cena z lotniska do dowolnego miejsca w Male to 10 dolarow. W hotelu ciec w recepcji nie ma pojecia, ze ma zaplacic za moja taksowke. Wkurzona jestem strasznie i place dziadkowi jednodolarowymi banknotami. Czyli, wedlug przelicznika dla malych banknotow dostal 100 rufiya. Jesli dalabym mu jeden banknot dziesieciodolarowy, to dostalby prawie 150 rufiya.

Image

Kiedy robilam rezerwacje w Octave, miala ona kosztowac 75 dolarow z transportem lotniskowym w obie strony i sniadaniem. Po ostrym targowaniu cena zeszla do 65 dolarow. Biorac pod uwage ogolne koszty hoteli w Male, to calkiem przyzwoita cena.
Pokoj jest maly, ale czysty. Przynajmniej posciel jest czysta. Niestety nie moge tego samego powiedziec o lazience i recznikach. Brak tez papieru toaletowego. I jak to w Male, nie ma sensu dzwonic do recepcji, bo po prostu zignoruja. W Octave jest winda, wiec zjezdzam na dol i napastuje ciecia w recepcji dopoki nie fatyguje sie do schowka po czyste reczniki i papier toaletowy. Nie ma u mnie “za chwilke”; albo zrobisz teraz, albo bede tu siedziec i innych gosci straszyc.

Umowiona jestem z lokalna kolezanka na kawe, wiec po szybkim odswiezeniu, czas pedzic na miasto.

Image

Atmosfera Male jest taka jakas swojska dla mnie. Nie rozumiem turystow, ktorzy twierdza, ze nie warto poswiecic na ta stolice wiecej niz godzine. Ja w Male nigdy sie nie nudze. Jest coraz wiecej dobrych restauracji, kawiarni i sklepow. Fakt, ruch na ulicach jest niesamowity, same ulice juz wezsze byc nie moga. Przy byle sztormie zamieniaja sie w potoki, bo cale miasto zalane jest woda. Jako ze wyspa jest mala, wiec budynki pna sie w gore. Wyzej i wyzej.

Image

Zaraz book terminalu promow na lotnisko znajduje sie Sea House Cafe. Juz od dawna chcialam tam isc, i w koncu sie udalo. Jedzenie jest glownie tajskie, albo ogolnie - azjatyckie, choc maja tez typowe malediwskie sniadania, lunche i podwieczorki. Maja tez wi-fi. A wieczorami jest muzyka na zywo, i nawet mozna spotkac zwyciezcow programu "Maldivian Idol". Serio.

Image

Image

Wieczorem odwiedzam znajomych (tak, to co dziadzio taksowkarz powiedzial, o przecietnych Malewczykach mieszkajacych po kilka rodzin w malych mieszkaniach, to w 100% prawda).
Staram sie tez ogarnac snorkeling na nastepny dzien. Mialam zarezerwowana wycieczke przez firme (S&Y Tours) prowadzona przez Japonke, ktora wyszla za maz za lokalesa i totalnie ztubylczala. Skasowala rezerwacje o 18-tej. I skad ja teraz wytrzasne wycieczke na jutro rano? Z pomoca przychodzi Ruth z Secret Paradise. Jej wycieczka na snorki jest pelna, ale znalazla mi miejsce na lodzi w zaprzyjaznionej firmie nurkarskiej. Ma wyslac kogos rano do hotelu, zeby zabral mnie na odpowiednia lodz.

Ktos okazuje sie byc mlodym przystojniakiem na skuterku. Kasku nie ma. Mowi, ze bedzie jechal powoli. Dziecko drogie, ja ci wierze, zes ty dobry kierowca, ja innym panom na skuterkach nie ufam.

Image

Na przystan na piechote nie zdazymy, bo on w typowym malediwskim stylu, byl pol godziny spozniony. Lapie mi za rogiem taksowke (kierowca rodem z Bangladeszu) i wio na przystan. Przystojniak z Secret Paradise placi za przejazd.

Image

Snorkowanie jest dosyc uciazliwe (silny wiatr), ale mam wlasna przewodniczke (rodem ze Szwajcarii) na osobisty uzytek. Zaleta snorkowania z lodzi nurkarskiej jest to, ze plynie sie w inne miejsca niz caly tlum lodzi snorkelingowych. Niestety i tu i tam nie ma czego ogladac. Martwe koralowce, jakies zlowie gdzies w oddali, pare kolorowych rybek i dosyc duza meduza.

Lodz w drodze powrotnej wysadza gosci w dwoch miejscach - Hulhumale i Male (i chyba bezposrednio na lotnisku tez). Ja wsiadlam w Male, ale wysiadam w Hulhumale. Hulhumale to sztucznie zbudowana wyspa, zaprojektowana jako miasto, ktore ma odciazyc przeludnienie w Male glownym.

Image

Image

Image

Image

Image

Tu ulice sa szerokie, czasem nawet sa chodniki, jezdza autobusy, jest zielen, dluga plaza (zasmiecona, ale jest), pelno hoteli i guesthouse’ow i milych restauracji.

Image

Image

Image

Image

Lunch w Omelette (bardzo lubie ta restauracje), potem spacer do promu na powrot do Male. Spacer do hotelu, gdzie zostawilam walizke i czekanie na kierowce, aby zabral mnie na lotnisko. Kierowca sie nie pojawia, a czas ucieka. Wraz ze mna czeka dwoch Niemcow. Olewamy hotelowy transport i idziemy lapac taksowke. Udaje sie niemal za pierwszym razem.
W przeciwienstwie do wczorajszego dziadzia, dzisiejszy kierowca udaje, ze jest prosto z Fast & Furious. Ale dowozi nas na lotnisko w ekspresowym tempie i bez wypadku. Usiluje nam wmowic, ze cena jest 10 dolarow od osoby. Ja smieje mu sie prosto w twarz i staram sie wytlumaczyc Niemcom, ze przeplacaja. Ale Niemcy, jak to Niemcy, placa tyle ile im powiedza, ze maja zaplacic. Kierowca rezygnuje z wyludzania kasy ode mnie i wychodzi na to, ze przejazd mam za free.

Image
(Tak, mam pocztowa obsesje!)

Na lotnisku jeszcze tylko szybki wypad na poczte (czynna 24 godziny, z wyjatkiem kiedy wisi kartka “zaraz wracam”) i czas na odprawe. W kolejce do samolotu slysze cala mase polskich glosow. W samolocie natychmiast zasypiam.

W Dubaju czeka na mnie niespodzianka. Lot do Tokio jest chyba w 1/3 polski. Jakas grupowa wycieczka czy cos? W wiekszosci starsi ludzie, mili i przyjemni. Ale nie mam ochoty na rozmowy. Na ekranie przede mna Rey walczy z Kylo Renem, a ja zwijam sie w klebek i ide spac.

The end…

Cenowo:
Loty i hotel w Laamu: 129 000 jenow (okolo 4700 PLN) przez japonska expedia jako package deal
Loty krajowe, plus transfer w Laamu: $225
Planeta Scarif (trzy wyspy): $175 (targowalam sie, cena w cenniku jest duzo wyzsza)
Zwiedzanie wyspy: $20 (mialo byc w grupie, wyszlo solo, ale placilam grupowa cene)
Hotel w Male: $65
Snorkeling z Secret Paradise: $50 (bez lunchu)
Transport w Male: $15 (taksowka, bus, prom)
Jedzenie i picie (coke light): okolo $110 (razem z napiwkami w restauracjach)
Napiwki: $150 (Fouzy, Hassan i przewodniczka od snorkelingu)
Zakupy: okolo $100 (w tym pocztowki, znaczki, tunczyk w puszce, upominki, itp)
Plus jakies inne ktorych nie pamietam, na miejscu wydalam niemal dokladnie $980.

(Coke light musi byc!)

Image


Czy warto bylo?
 Dla mnie tak.

Czy warto jechac do Laamu jesli nie jest sie fanem Gwiezdnych Wojen? 
Zdecydowanie nie.

Malediwy kocham i lubie tam wracac. Jednak do Laamu, ot tak sobie, juz raczej nie wroce. Po prostu nie ma po co. Nie ma sensu pchac sie tam, bo ani nie jest tak cudownie, ani tak specjalnie inaczej niz gdzie indziej na Malediwach. No chyba, ze jest sie surferem. Wtedy warto.

W grudniu lece na Malediwy ponownie (wstyd, to juz trzeci raz w tym roku) z nie-moja mloda (bo sie uparla, ze na Malediwy chce i za nic nie udalo mi sie jej przekonac do Nowej Kaledonii), i robimy typowy niskobudzetowy, sztampowy, oklepany przez wszystkich program na Maafushi. Przesiadka w Dubaju, tradycyjnie juz, oczywiscie tez bedzie. Sprawdzimy czy chlopaki w mallu w Dubaju nadal czekaja!

Image

Niech Moc bedzie z wami!
_________________
~~~ Do or do not. There is no try. ~~~
Gadam od rzeczy na Jutubie


Ostatnio edytowany przez 2catstrooper 29 Paź 2019 03:01, edytowano w sumie 2 razy
Góra
 Profil Relacje PM off
8 ludzi lubi ten post.
 
      
#25 PostWysłany: 27 Paź 2019 15:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7366
HON fly4free
A ja myślałem, że Ty w tym hełmie tak cały czas :D

Super relacja. Jestem zaskoczony, że ludzie na zdjęciach "hełmowych" nie okazują najmniejszego nawet zaskoczenia sytuacją. Czyżby takich wystrojonych gwiezdnych wojowników chadzało tam więcej i to po prostu widok powszedni?

Wysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka
Góra
 Profil Relacje PM off
2catstrooper lubi ten post.
 
      
#26 PostWysłany: 27 Paź 2019 15:32 

Rejestracja: 20 Lis 2014
Posty: 3368
złoty
Tego kasku nie mozna dodac w postprodukcji?

Tapniete z telefonu
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#27 PostWysłany: 27 Paź 2019 15:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 14 Sie 2019
Posty: 509
złoty
@tropikey Hahaha! oni po prostu tacy wyluzowani, ze zupelnie nic ich nie rusza.
I dziekuje za mile slowa! :D

@brzemia, nah, nie chcialo mi sie. :roll:
_________________
~~~ Do or do not. There is no try. ~~~
Gadam od rzeczy na Jutubie
Góra
 Profil Relacje PM off
brzemia lubi ten post.
 
      
#28 PostWysłany: 27 Paź 2019 21:33 

Rejestracja: 13 Lis 2018
Posty: 2904
złoty
Ale, że Coke Light z plastikowej butelki? (mi wchodzi tylko ze szklanej lub puszki).
Góra
 Profil Relacje PM off
2catstrooper lubi ten post.
 
      
#29 PostWysłany: 28 Paź 2019 00:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 14 Sie 2019
Posty: 509
złoty
@Chupacabra, wiesz, za kazdym razem kiedy tam jestem, mam mocne postanowienie niekupowania w plastikowych butelkach. Ale nalog jest silniejszy. Jak sie nie ma w puszkach, to i w butelce kupie. Wersje lokalne juz chyba sa tylko puszkowane, ale dostepne sa tez cole z importu. A pan w sklepiku i tak bedzie usilowal ci ja zapakowac w pastikowa torebke jednorazowego uzytku.

Pusta butelke (i torebke) zabralam ze soba do domu. Wszystkie inne wlasne smieci, ktore bylam w stanie zabrac, tez wywiozlam z kraju. Tak, wiem, ze to pusty gest, ale mam nadzieje, choc czesc z tego co zabieram ze soba do domu idzie pozniej na recycling (a nie bezposrednio do oceanu, jak na Malediwach).
_________________
~~~ Do or do not. There is no try. ~~~
Gadam od rzeczy na Jutubie
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#30 PostWysłany: 28 Paź 2019 16:45 

Rejestracja: 24 Sty 2012
Posty: 63
Super!!!
Góra
 Profil Relacje PM off
2catstrooper lubi ten post.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 30 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group