Wczoraj leciałem z Koszyc do Warszawy. Dwie godzinki przed lotem zaliczyłem kontrolę i grzecznie udałem się na halę.
Zakupione winko, internet i zabijam czas do chwili gdy ogłoszono przejście pasażerów do bramki G.
Myślę sobie - alarm czy coś? Wawa przecież ma być za 90 minut i przez bramki A/B.
Obsługa jednak zagania i czyści halę więc podążam za tłumem. Dziwne tylko że jakaś kontrola graniczna się odbywa
Zgubili kogoś czy może jakaś torba gdzieś coś?Przychodzę za bramki a tu mała halka odlotów.
Wtf?
Tak dla jaj się zapytałem gdy wszyskich z terminala zagonili pod bramkę gdzie ten samolot leci?
No do Luton.
Zaraz przecież ja do Warszawy.
Ale głupio obsłudze było
Po cichutku pogranicznicy przepuścili mnie z powrotem.
Bardzo dziwne wrażenie jak jesteś na hali lotniska i nikogo nie ma a wszystkie sklepy i bary pootwierane i bez obsługi.
Mini winko jednak miałem wcześniej zakupione więc przetrwałem te kilkanaście minut samotności.
Później już ze trzy razy podchodzili do mnie i się upewniali się czy na pewno ja do Warszawy
