Forum strony Fly4free.pl
https://www.fly4free.pl/forum/

Japonia czyli strata czasu i pieniędzy...
japonia-czyli-strata-czasu-i-pieniedzy,215,100419
Strona 1 z 9

Autor:  BusinessClass [ 10 Wrz 2016 15:50 ]
Temat postu:  Japonia czyli strata czasu i pieniędzy...

Japonia była ostatnim krajem na mojej liście życzeń. 58. odwiedzonym przeze mnie. Nigdy nie miałem po drodze, ale jak trafił się błąd Austrian do Szanghaju to postanowiłem dokupić za aviosy przelot do Japonii.

Szybko pożałowałem i zamiast planowanych 15 dni, po tygodniu (dzięki Bogu i swojej zaradności miałem wolne mile M&M) kupiłem bilet powrotny HND-MUC-WAW, co okazało się najbardziej atrakcyjną częścią podróży.

Żeby było sprawiedliwie, nie będę porównywał Japonii do mojej ukochanej Brazylii, bo to zupełnie inne kraje. Porównam z pobliskimi Pekinem i Szanghajem. Zwróćcie proszę uwagę, że relację pisze doświadczony podróżnik na którym uwagi typu „ale nie byłeś na górze Fuji, więc co Ty możesz wiedzieć o Japonii” nie robią wrażenia. Nie byłem, bo po Andach mam uraz do gór wszelakich i nie czułem takiej potrzeby. Z mojego punktu widzenia nic nie straciłem.

Co bym zrobił, gdybym przed wylotem wiedział to, co wiem teraz?

1. Gdybym miał ciśnienie tą część Azji, poleciałbym do Pekinu lub
2. Ponieważ ogólnie za Azją nie przepadam poleciałbym do Fortalezy i za te pieniądze, które straciłem w Japonii bawiłbym się jak sułtan, i jeszcze by mi zostało.

Czy coś jednak było fajne? Owszem:

1. Pociągi shinkansen.
2. Wołowina Kobe
3. Hiroszima
4. Brak napiwków

Ale po kolei:

W Tokio (NRT) ląduję wieczorem. Immigration przechodzę szybko, bez głupich pytań. Ptem staję w długiej kolejce aby zamienić kupiony w Warszawie voucher (ok. 1700zł za 15 dni) na Japan Rail Pass, co jest najlepszym sposobem poruszania się po tym kraju. Po dłuuuugim staniu wreszcie go mam i wsiadam w pociąg do Tokio. Pociąg dojeżdża do stacji głównej w stolicy Japonii. Dobrą chwilę rozkminiam różnice między metrem a pociągami JR i wreszcie dojeżdżam do stacji Ginza. Jakość mapki z informacji turystycznej jest taka, że zrezygnowany wsiadam w taksówkę i za 700 metrów przejechane do hotelu płacę 30zł.

Hotel Mercure Ginza jest w miarę przyzwoity. Duży plus, że w tym samym budynku jest Mc Donalds. Jako złoty członek dostaję upgrade do pokoju wielkości mojej łazienki w Warszawie. Podobno jak na Japonię i tak duży… Normalnie kosztuje to ok. 800zł za dobę, ja płacę 450zł. Tyle, co ulubiony Sofitel Lisboa Liberdade (5 gwiazdek) i 2 razy więcej niż za Mercure W Pekinie czy Tokio, w których pokoje miałem większe.

Tokio jest nudne jak flaki z olejem. Łatwe do poruszania, bezpieczne. Wszystkie ulice takie same. „Dzielnica uciech” sprawia, że wybucham śmiechem. Ci ludzie naprawdę płacą 540zł za coś takiego…

Image

Poza tym widuję wiele salonów gier. Ciężko zrozumieć o co chodzi, ale hałas i smród papierosów sprawiają, że nie mam czasu im się przyglądać. Wyglądają jak zombie. Być może w kraju, w którym sporo ludzi umiera z przepracowania jest to jakaś forma rozrywki?

Image

Kolejnym rozczarowaniem jest jedzenie. Sushi nie gorsze niż w Warszawie (ceny podobne) za to dużo gorsze niż w Sao Paulo. Przyzwoite są te ich rosoły (udon) z wielkimi kluchami, po 26zł za miskę.

Image

Podoba mi się ilość maszyn. Na każdym kroku, wszystko można załatwić niemal bez kontaktu z człowiekiem. Nawet w niektórych restauracjach nie ma kelnerów. Przed wejściem jest maszyna. Klika się na rosół, wpłaca kasę a otrzymane pokwitowanie daje kucharzowi.

Ogromnie zachwyciła mnie wołowina Kobe. Za to, co na zdjęciu (+ jedno dodatkowe piwo) zapłaciłem co prawda 360zł ale nie żałuję. Niesamowity, trudny do opisania smak.


Image

Piwo w markecie, w puszce półlitrowej to wydatek ok. 12zł. Czasem dychę. Najlepiej wchodziło mi Yebisu, w takich złotych puszkach. W knajpie małe piwo to ok. 20zł a półlitrowe 32… Dla porównania w Chinach, w knajpie, za butelkę 0,6 Tsingtao płaciłem 6zł… Moja ulubiona grillowania kałamarnica to w Szanghaju 6zł. W Tokio 36…

Ludzie… Oni są autystyczni nawet w porównaniu z Chińczykami. W Chinach udaje się nawiązać kontakt czy rozmowę, nawet jak ja mówię po polsku a oni po chińsku. Uśmiechną się, okazują jakieś zaciekawienie, pomogą w barze, gdzie wszystko jest po chińsku. Dla Japończyków turysta nie istnieje. Owszem, zapytanie o coś pracownicy czy to knajpy czy kolei odpowiedzą i o dziwo znają angielski. Będą grzeczni. Poprawni tacy. Ale to nie Pekin, gdzie jak kelnerka znała kilka słów po angielsku to ucięliśmy sobie pogawędkę. Do tego wszędzie ich pełno. Kraj niesamowicie zatłoczony i co chwila muszę uważać, żeby któregoś nie rozdeptać. Ruch niby lewostronny ale na chodnikach czy w przejściach podziemnych nie jest to zbyt rygorystycznie przestrzegane. Cały czas się czuję jak na londyńskiej Oxford Street. Z tym, że na Oxford Street nie ma tylu kiczowatych reklam…

Image

A co do czystości na ulicach:

Image

Część osób uważa, że innymi krajami można się tylko zachwycać, nie można krytykować. Ja uważam inaczej. Śmieję się z ludzi, którzy umierają z przepracowania w tak bogatym kraju. Którzy poświęcają część urlopu z szacunku dla pracodawcy. Którzy gdy podróżują to robią tripy typu 7 europejskich stolic w 7 dni. Ludzi, którzy jedzą surową koninę…

Japonki… Boże, jakie one są brzydkie!!! Zaniedbane (brak manicure, pedicure), z koszmarnie krzywymi zębami. W dodatku zupełnie nieczułe na moje podobieństwo do Bruce’a Willisa. Porażka…

Image

OK., teraz coś pozytywnego:

Zawsze byłem fanem filmu Między Słowami. Większość akcji dzieje się w hotelu Park Hyatt Tokio. 1000 euro za noc nie zapłacę, ale wjechać do baru gdzieś ok. 50 piętra mogę. 60zł za małe piwo ale widok sprawia, że nie marudzę. Robię najfajniejsze zdjęcia z całej podróży.

Image

Autor:  marek2011 [ 10 Wrz 2016 16:14 ]
Temat postu:  Re: Japonia czyli strata czasu i pieniędzy...

Z Japonią to tak właśnie jest, że albo się ją kocha, albo nienawidzi :)

Autor:  BrunoJ [ 10 Wrz 2016 16:19 ]
Temat postu:  Re: Japonia czyli strata czasu i pieniędzy...

Z tym piwem to nie przesadzaj, ze tak drogo. Myśl pozytywnie, do Norwegii sobie porównaj. ;)
Nie mniej Twoja relacja potwierdza prawidłowość ze jedne regiony lubi sie bardziej a inne mniej.

Autor:  samaki9 [ 10 Wrz 2016 16:39 ]
Temat postu:  Re: Japonia czyli strata czasu i pieniędzy...

@BusinessClass kolejna super relacja ! Tak samo fajna jak opisywałeś bodajżę minusy Ekwadoru.

Autor:  becek [ 10 Wrz 2016 16:50 ]
Temat postu:  Re: Japonia czyli strata czasu i pieniędzy...

współczuje ze będąc tam nic nie zobaczyłeś
ale za to widziałeś drogie hotele których akurat ja w ogóle nie zauważyłem

Autor:  BusinessClass [ 10 Wrz 2016 16:59 ]
Temat postu:  Re: Japonia czyli strata czasu i pieniędzy...

Czując, że dłużej nie wytrzymam w Tokio, postanawiam ruszyć do Kioto. Ogromnie pozytywnym zaskoczeniem okazał się pociąg Shinkansen. Bezpieczny, szybki, wygodny i punktualny. Piwo u stewardessy tyle co w seven eleven. Swoje też można pić, nikt się nie czepia. Mam 195cm a mieszczę się w klasie ekonomicznej. Rozwiązania techniczne genialne. Szybkość oszałamia. Wygląd zewnętrzny oczarowuje, ten pociąg jest po prostu piękny! Śmieszni są konduktorzy. Biletów nie sprawdzają ale kręcą się po pociągu jak dziecko z ADHD. I za każdym razem wchodząc i wychodząc z wagonu kłaniają się pasażerom. Komedia :) Toaleta oczywiście z podgrzewaną deską i z bidetem. Telefon a obok niego automat do sprzedaży kart telefonicznych. Osobna kabina z pisuarem.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

UWAGA: Railpass nie daje prawa do jeżdżenia każdym Shinkansenem. Np. na trasie Tokio - Kioto średnio jeden na 5-8 pociągów kwalifikował się do użycia Railpass. Są to co prawda super ekspresy ale mające więcej przystanków niż te, na których Railpass nie obowiązuje. Nie trzeba stać w kolejce po miejscówki, w każdym pociągu jest parę wagonów dla osób bez rezerwacji.

Autor:  monroe [ 10 Wrz 2016 17:31 ]
Temat postu:  Re: Japonia czyli strata czasu i pieniędzy...

BusinessClass napisał(a):
Japonki… Boże, jakie one są brzydkie!!! Zaniedbane (brak manicure, pedicure), z koszmarnie krzywymi zębami. W dodatku zupełnie nieczułe na moje podobieństwo do Bruce’a Willisa. Porażka…


No tak, za mile kupić nie mogłeś więc jenów na ładną Japonkę nie wystarczyło. LOL.
:D

Autor:  BusinessClass [ 10 Wrz 2016 17:36 ]
Temat postu:  Re: Japonia czyli strata czasu i pieniędzy...

Kioto… Pierwszy szok to polecony przez jednego z forumowiczów Ibis Kyoto Station. Pokój, pomimo upgrade mikroskopijny, ledwo bagaż rozpakowałem. Arogancka obsługa, dzikie tłumy przy kiepskim śniadaniu. Za to lokalizacja super. Cena już nie, coś koło 500zł za noc. Czyli jakieś 2 x tyle, co płaciłem za Sofitel So Bangkok…

Image

Co do miasta. Owszem – parki, pałace i świątynie są ładne. Tylko, że w Pekinie są ładniejsze, większe i można je zwiedzać za 30% japońskiej ceny. Kioto przy Pekinie jest jak Sosnowiec przy Krakowie. Pomimo, że jestem poza szczytem sezonu, po ulicach chodzi się ciężko. Ludzi jest mnóstwo… Jedzenie i picie w knajpach w cenach porównywalnych do Tokio. Na szczęście w każdym spożywczaku mają Yebisu, więc jakoś daję radę. Jedyne, co naprawdę mi się podobało to las bambusowy. Prawie tak ładnie jak w Parku Ibirapuera w Sao Paulo…

Image

Image

Image

Image

Image

Z kulinarnych atrakcji odnotowałem mrożonego ogórka za 12 złotych :) Tracę resztki szacunku dla Japończyków, czegoś takiego nawet Górale na Krupówkach by nie wymyślili…

Image

Autor:  klapio [ 10 Wrz 2016 18:58 ]
Temat postu:  Re: Japonia czyli strata czasu i pieniędzy...

Czytając niektóre posty na forum, zwłaszcza w dziale dotyczącym relacji z podróży można zauważyć pewną tendencję do wychwalenia wszystkich miejsc w których się było i mało kto piszę że gdzieś mu się nie podobało. To że podchodzisz z dystansem do odwiedzonego kraju i przedstawiasz co według Ciebie nie było fajne jest jak najbardziej okej. Natomiast mam wrażenie że niektóre Twoje argumenty są mocno na siłę.
Mnie też Japonia nie rzuciła na kolana i docelowo do niej już raczej nie polecę natomiast pisanie że "na nie" było to że jest bezpiecznie, obsługa hotelu była niesympatyczna czy że Japonki mają krzywe żeby jest według mnie trochę bezsensu... To tak jakbym napisał że nie podoba mi się Warszawa. A dlaczego? Bo Pani w Żabce nie powiedziała mi do widzenia, kierowcy na ulicy dużo trąbili i padał deszcz.

Autor:  Anonymous [ 10 Wrz 2016 19:19 ]
Temat postu:  Re: Japonia czyli strata czasu i pieniędzy...

Tylko, jeśli fakt, że ludzie w Iranie są mili, może być przedstawiany jako zaleta, to to, że w Japonii są niemili można traktować jako coś co ten kraj obciąża.

Autor:  MichalKr [ 10 Wrz 2016 19:39 ]
Temat postu:  Re: Japonia czyli strata czasu i pieniędzy...

Wiekszych bredni nigdy nie czytalem. Mam wrazenie, ze reprezentujesz najgorszy sort TURYSTY. Przejechales 700 metrow do hotelu, nocujesz w Mercure Ginza i twierdzisz, ze Japonia to strata pieniedzy :shock: Cale szczescie nie zalujesz wydanych 360zl na wolowine. Wlasnie takich Polakow nie chce spotykac podczas podrozy po swiecie. W zalaczniku przesylam Japonke, oczywiscie "zaniedbana i z krzywymi zebami"

Załączniki:
image.jpeg
image.jpeg [ 270.02 KiB | Obejrzany 15265 razy ]

Autor:  BusinessClass [ 10 Wrz 2016 19:58 ]
Temat postu:  Re: Japonia czyli strata czasu i pieniędzy...

Po rozczarowaniu Kioto ruszam do Hiroszimy. Właściwie to niemal lecę, rozkoszując się Shinkansenem i zimnym Yebisu.

Tam przyjemna niespodzianka. Posiadacze Railpass nie płacą za autobus typu hop on – hop off. Muzea sztuki i inne głupoty mnie nie interesują. Jadę prosto do miejsca w którym spadła bomba (ta bomba). Po drodze zachwycam się starymi tramwajami na stylizowanych na stare ulicach. Wreszcie trochę klimatu…

Sorry za jakość zdjęcia, robione przez szybę jadącego autobusu:

Image

W końcu dojeżdżam do TEGO miejsca. O dziwo, w miejscu, gdzie spadła bomba przetrwał w niezłym stanie budynek (wszyscy w środku wyparowali):

Image

Okazało się, że trafiłem tam dzień po kolejnej rocznicy. Dużo łez, kwiatów. Jakby zapomnieli, dlaczego to się stało. Robię selfie z „eLką” (znak kibiców Legii) czy wzbudzam przyjazne komentarze turystów z Teksasu. Zwiedzam muzeum. Z mieszanymi uczuciami. Nie lubię, gdy sprawcy kreują się na ofiary. Ogólnie jednak bardzo ciekawe miejsce. Zwłaszcza fragment schodów, gdzie w chwili wybuchu siedział Japończyk i została z niego mokra plama. W sumie fajna fotka mi wyszła, ku przestrodze…

Image

Image

Image

Tyle zostało z Hiroszimy po wybuchu, czerwona kulka to miejsce, w którym dopadła ich sprawiedliwość:

Image

Image

W muzeum są też drastyczne zdjęcia osób z chorobą popromienną, ale są na tyle mocne, że nie będę tu wrzucał.

Autor:  jacek96 [ 10 Wrz 2016 20:11 ]
Temat postu:  Re: Japonia czyli strata czasu i pieniędzy...

marek2011 napisał(a):
Z Japonią to tak właśnie jest, że albo się ją kocha, albo nienawidzi :)

To raczej z Afryka. Japonia chyba takich skrajnych emocji nie wywołuje (przynajmniej na minus) ;)

Autor:  naimad [ 10 Wrz 2016 20:13 ]
Temat postu:  Re: Japonia czyli strata czasu i pieniędzy...

Ogólnie Japonia również nie powaliła mnie na kolana ale co do ludzi to nie mogę się zgodzić, bo będąc 10 dni nie spotkałem się ani razu z nieżyczliwością, może nie były to powalające pomoce ale z tego co pamiętam to np.:
- na lotnisku w Hanedzie, Japonka spytała się czy pomóc mi trafić na Monorail mimo, że nie prosiłem o pomoc
- odpoczywając przy Shinjuku Building Japończyk, sam z siebie, powiedział nam że można wjechać na 51 piętro podziwiać panoramę
- przy świątyniach w Nikko w toalecie nie było papieru do wytarcia rąk, kobieta widząc to oddała własne chusteczki
- mały chłopiec w pociągu zanim usiadł koło mnie to spytał się czy może usiąść
- stojąc przy przejściu dla pieszych, chcieliśmy ustąpić pierwszeństwa dla ambulansu jadącego na sygnale, kierowca karetki się zatrzymał i machając ręką kazał nam przejść przez ulicę po czym sam pojechał dalej
- stojąc na fajce przed Guesthousem w Kyoto, podszedł do nas starszy Japończyk mieszkający tuż obok, i po chwilowej rozmowie zaprosił nas do swojego domu
Już nie wspomnę o na prawdę miłej obsłudze w hotelach, na dworcach, w Willerze i kilku zaczepieniach do wspólnej fotki, czy po prostu zagadanie typu "Hello, how are you?"
PS za piwo w markecie płaciłem 130Y.

Autor:  BusinessClass [ 10 Wrz 2016 20:38 ]
Temat postu:  Re: Japonia czyli strata czasu i pieniędzy...

Już wiem, że odpuszczam pierwotnie planowane Nagasaki i Hashimę. Udaje mi się złapać powrót za mile do Warszawy. Do Japonii mam takie obrzydzenie, że w ramach protestu przerzucam się na Mc Donald’s. Zostało mi już tylko jedno, czego nie odpuszczę. Oceanarium w Osace. Dowiedziałem się o nim po raz pierwszy w oceanarium w Lizbonie w 2003 roku i od tego czasu było na mojej liście. Owszem, jest większe ale to w Lizbonie ma lepszy klimat. W Lizbonie jest jak w delikatesach Piotr i Paweł, w Osace jak w Tesco. Ja wolę zakupy w PiP, chociaż są mniejsze. Jedyne, czym Osaka wygrywa, to możliwość pogłaskania płaszczki (śliska, jakby żelem posmarowana) i rekina (szorstki, ale rekina to ja sobie na nielegalu pogłaskałem w Lizbonie).

Image

Image

Image

Image

Image

Autor:  Maktravel [ 10 Wrz 2016 21:12 ]
Temat postu:  Re: Japonia czyli strata czasu i pieniędzy...

Po przeczytaniu "relacji" rozumiem, dlaczego ludzie obrażają innych ludzi i dlaczego trzeba się tego wystrzegać!

Autor:  BusinessClass [ 10 Wrz 2016 21:21 ]
Temat postu:  Re: Japonia czyli strata czasu i pieniędzy...

Podsumowanie + filmiki:

Pseudo atrakcja turystyczna, przejście dla pieszych Shibuya:



Widok z okna Shinkansena, fajnie oddaje prędkość:



Park w Kioto (fajne efekty dźwiękowe):



Dla miłośników kolei, przejazd Shinkansena:




A tu ładne widoki po wystartowaniu z Hanedy:



Stratę pieniędzy, a nie licząc przelotów i Railpass była to kwota 1000zł dziennie, jakoś przeżyję. Ale straty czasu, tego bezcennego tygodnia mojego życia, nigdy Japonii nie wybaczę. Mogłem się cieszyć za pół tej kwoty masażami w Phuket, stekami w Kapsztadzie czy też zajadać krewetki na plaży w Fortalezie w towarzystwie uroczej Brazylijki. Mogłem pomóc Mamie w ogrodzie i to by było sto razy bardziej atrakcyjne. Dawno nie wracałem z podróży tak wściekły i rozczarowany.

Kochani, są na świecie miejsca piękniejsze, ciekawsze. Życie jest krótkie a urlopy jeszcze krótsze. Nie marnujcie ich na ten chory, nudny i koszmarnie drogi kraj.

PS. Jak ktoś jednak tam leci i ma konkretne pytania, to chętnie pomogę. Swoim zwyczajem nie wdaję się w polemikę poniżej pewnego poziomu i niektóre posty pozostawię bez odpowiedzi. W końcu co ja widziałem, 58 krajów na wszystkich kontynentach w tym niektóre naście razy? Nie będę polemizował z mądrzejszymi i bardziej doświadczonymi podróżnikami ;)

Załączniki:
moja mapa lotów.JPG
moja mapa lotów.JPG [ 101.94 KiB | Obejrzany 14860 razy ]

Autor:  rw30 [ 10 Wrz 2016 21:24 ]
Temat postu:  Re: Japonia czyli strata czasu i pieniędzy...

momentami mam wrazenie ze glownie rozchodzi sie o to:

BusinessClass napisał(a):
Japonki… Boże, jakie one są brzydkie!!! Zaniedbane (brak manicure, pedicure), z koszmarnie krzywymi zębami. W dodatku zupełnie nieczułe na moje podobieństwo do Bruce’a Willisa. Porażka…


:mrgreen:

troche dziwia mnie Twoje narzekania, jako doswiadczonego podroznika, na hotele i ich ceny. Wiadomo, ze to specyfika lokalna i tyle. Jedz w takim razie do UAE, spodoba Ci sie : )

Autor:  Biko [ 10 Wrz 2016 21:28 ]
Temat postu:  Re: Japonia czyli strata czasu i pieniędzy...

"Tyle zostało z Hiroszimy po wybuchu, czerwona kulka to miejsce, w którym dopadła ich sprawiedliwość"
Tyle w temacie ..............

Zwiedziłem 14 japońskich miast i mam zupełnie inne odczucia - zawsze rekomenduję Japonię jako pierwszy kraj do zwiedzania w Azji ze względu na jego "Europejskość" i łatwość poruszania się /np. JR Pass / , co do Brazylii to zgoda a Chiny to porażka kulturowa szczególnie na tzw. prowincji - natomiast jeżeli chodzi o poziom cen to nie ma problemu z hotelem za ok 200 PLN ze śniadaniem bufetowym w DBL , niektóre ceny niższe niż w Polsce / np. Miso 230 YEN , ice coffe 100 YEN , zestaw obiadowy bufetowy 650 YEN / bez napoi / , Onsen 750 YEN

P/S - Jaki Business ........... Taki Class
P/S 2 - Latałem Economy REAL Class
P/S 3 - Nie samym piwem człowiek żyje........

Autor:  Anonymous [ 10 Wrz 2016 21:31 ]
Temat postu:  Re: Japonia czyli strata czasu i pieniędzy...

Co do samej dyskusji, to nie wystarczy wstawić zdjęcia MILFa w wersji skośnookiej by udowodnić, że w Japonii są ładne dziewczyny. Przecież nawet w Niemczech jakiś tam nikły procent atrakcyjnych się znajdzie.
Mnie tam do Japonii nie ciągnie, choć nie wykluczam że na emeryturze się wybiorę. Teraz nie planuję, bo mi urlopu szkoda.

Strona 1 z 9 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/