Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 8 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 07 Lip 2015 14:07 

Rejestracja: 27 Mar 2012
Posty: 22
Od lat wpatrywałem się w intrygującą "białą plamę" na mapie - Azję środkową. Z czasem zacząłem rozbudowywać moją obsesję i organizować prawdziwie monumentalną podróż. Celem moim stało się: Tokio - Walencja, 100% drogą lądową (lub morską). Gdy, z powodów zawodowych, przeprowadziłem się do Tokio na pół roku pomysł nasunął się sam: na koniec pobytu wysyłam wszystkie graty pocztą, a sam wracam po ziemi.

Warunek jaki sobie postawiłem - zakazana była kolej transsyberyjska i jakiekolwiek toury. Tylko i wyłącznie transport zorganizowany przeze mnie: pociągi i autobusy lokalne, autostop i marsz przez góry. Rezultat:

Image


Niestety, szybko musiałem zredukować moje plany. Po pierwsze - wszelkie promy z Japonii do Korei, czy Chin są bardzo drogie i niezwykle powolne ($200 - $400, 5 - 14 dni). Z kolei napięcie na linii Rosja - Ukraina + Europa i zamachy bombowe w Wołgogradzie spowodowały, że niemożliwy był "standardowy hop", czyli 48 godzin w pociągu Taszkient (Uzbekistan) - Charków (Ukraina). Czasowo i finansowo wychodziłem też poza założone ramy - 1 miesiąc i $1000.

Z mojej podróży pozostała jedynie wydmuszka: Chiny kontynentalne (Hong Kong) do Europy kontynentalnej (Atyrau w Kazachstanie). Dałem sobie pozwolenie na lot Tokio - Hong Kong (HK Express, $70) i Azja Środkowa - Barcelona (dokładnie Biszkek - Barcelona, Pegasus Air, 140 euro):

Image

Poległem po krótkiej szarpaninie z ambasadą Kazaską w Tokio o wizę na wjazd podwójny. Musiałem "odkręcić" plan tak, by przejechać przez Kazachstan dokładnie jeden raz.

Finalny plan:

Image
Na czarno i na bordowo - partie "po ziemi", niebieski - lot Air Astana, Alma-Aty - Atyrau, $32. Zwróćcie uwagę na śmieszny bordowy zygzak w Uzbekistanie... niech na razie pozostanie tajemnicą :)


Z dumą ogłaszam, że plan został zrealizowany między lipcem i wrześniem 2014. Poniżej załączam moje "pseudoartystyczne" podsumowanie-wideo:



Zależnie od zainteresowania przez najbliższe dni będę wrzucać poszczególne etapy mojej podróży, koszty, środki transportu etc. Dziś chciałbym się podzielić jedynie sprawami wiz, czyli czymś, co mi spędzało sen z oczu przez całe miesiące.

Po pierwsze:
- Chiny: problemu zero. Jedyne co trzeba zrobić (a raczej nie robić) to na pytanie "państwa odwiedzone w ciągu ostatnich 12 miesięcy" NIE odpowiadać "Tajwan". $45 dolarów i 4 dni czekania. W teorii trzeba mieć zabookwany przylot y wylot, ale nikt nawet mnie o to nie pytał. Ambasada Chin w Tokio jest jak ul: 100 osób do 100 kolejek. Nikt się nie ceregieli. Pach, ciach, pieczątka, pieczątka, "zapraszam za 4 dni".

- Kazachstan: wiza pojedyncza jest absolutnie najprostsza na świece. $40, małe podanie, 7 dni czekania. Wiza podwójna to już inna bestia. W teorii również nie powinno być problemów, ale "piękna pani z okienka" zaczęła mnie wypytywać o hotele, wycieczki, cele, itp. I w końcu nie przyjęła podania, nieusatysfakcjonowania faktem, że na wszystko odpowiadałem "nie mam, nie mam, nie wiem, nie znam". Na wizę wielokrotną trzeba już mieć zaproszenie.

- Uzbekistan: Mt Everest wiz. Przynajmniej w moim dotychczasowym doświadczeniu. Trzeba mieć zaproszenie. A skąd? A od... firmy turkmeńskiej, zarejestrowanej na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych, z bankiem na Łotwie: Stantours. Zajmują się zorganizowaniem "udawanego planu wizyty" i jeśli zadzwoni do nich jakiś partyjny to odpowiadają "Da, Da, pan Kamil jest w X i ma się dobrze". Ponadto wjazd do Uzbekistanu to "przetrzepanie kompletne", nawet metek od koszulek i majtek (nie żartuję, cały pociąg stał na pustyni 4h w środku nocy, bo 5 kolejnych celników chciało wiedzieć czy miałem przy sobie jakieś radionadajniki i czy nie mam pornografii dziecięcej w telefonie). No i trzeba zadeklarować całość swojej gotówki we wszystkich walutach. Potem jeszcze obowiązkowa rejestracja w każdym odwiedzanym mieście, każdej nocy... horror. Paradoksalnie, Uzbekistan jest, jak dla mnie, absolutnie najpiękniejszym z miejsc i przeszedłbym przez ten horror z rozkoszą 100 razy.

- Kirgistan. Bez wiz... tak - bez wiz. "dzień dobry", pieczątka, "zapraszamy". Ot... różnica bardzo poważna.

Ogólnie przekraczanie granic nie jest wyjątkowo wyczerpujące. Jeśli ktoś jeździł po europie wschodniej w latach 90 tych to wie czego się spodziewać.


Ostatnio edytowany przez Kmail 08 Lip 2015 19:16, edytowano w sumie 4 razy
Góra
 Profil Relacje PM off
10 ludzi lubi ten post.
 
      
Odkryj Portugalię: Porto i Azory w jednej podróży z Wrocławia za 825 PLN Odkryj Portugalię: Porto i Azory w jednej podróży z Wrocławia za 825 PLN
Wycieczka do Tokio za 3943 PLN. Loty z dużym bagażem z Warszawy + 10 nocy w 4* hotelu Wycieczka do Tokio za 3943 PLN. Loty z dużym bagażem z Warszawy + 10 nocy w 4* hotelu
#2 PostWysłany: 07 Lip 2015 14:20 
Moderator forum
Awatar użytkownika

Rejestracja: 09 Lis 2012
Posty: 2240
Potwierdzam swoje zainteresowanie - zapinam pasy i jadę z Tobą szlakiem Twoich wspomnień :) Wszelkie informacje praktyczne będą również ciepło przyjęte :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#3 PostWysłany: 07 Lip 2015 14:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 06 Lut 2014
Posty: 3057
Loty: 321
Kilometry: 481 404
platynowy
będzie grubo ! :D
_________________
W "relacjach": Filipiny (2018), Armenia(2017), Argentyna(2016), Kazachstan (2016) i Maroko(2015).

Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#4 PostWysłany: 08 Lip 2015 17:44 

Rejestracja: 27 Mar 2012
Posty: 22
Etap 1: Prolog: Hong Kong - (Macao) - Guangzhou

Pierwszym tej wielkiej podróży jest dotarcie do jednego z monumentalnych megamiast Chin: Guangzhou, lepiej znany w Polsce jako Kanton. W wielu państwach znajdziemy pary miast: wiecznie zwaśnione, rywalizujące o prestiż i pieniądze. W Polsce to Warszawa i Kraków, w Hiszpanii Madryt i Barcelona, w Niemczech Berlin i Hamburg, a w Chinach Pekin i Szanghai. Zawsze też jest... "ten trzeci". Taki co to chce, ale nie do końca jest w stanie, wskoczyć do top 2. Taki Gdańsk, Walencja, Monachium... taki Guangzhou.

Z Hong Kongu mamy dwie możliwości podróży: Hong Kong - Shenzen - Guangzhou (bardzo popularna, na bordowo) i Hong Kong - Macao - Zhuhai - Guangzhou (zdecydowanie mniej, na niebiesko).

Image

Jako że moimi dewizami są: wszędobylstwo i "trasy alternatywne, mniej uczęszczane" wybrałem wariant 2.

Uwaga - sztuczka dla fanów wieżowców i widoków. Naturalne jest, że wszystkich turystów w Hong Kongu ciągnie do International Commerce Centre. Wstęp to 40$ (amerykańskich!) na platformę widokową na piętrze 100. Polecam co innego! Jedziemy na piętro 99, do hotelu Ritz Carlton, a potem na piętro 118, do baru Ozone. Fakt, że piwko tam mnie kosztowało 20$ (sic!), ale widoki jeszcze lepsze niż z piętra 100, jest gdzie usiąść, jest chłodno i przyjemnie. Dodatkowym bonusem jest fakt, że Ozone jest oficjalnie barem na najwyższym piętrze na świecie. Męczyłem to piwo 3 godziny, obserwując zachód słońca nad Victoria Harbour. Przepiękne. Trzeba pamiętać, że bar jest "mid to upper class", więc lepiej nie pojawiać się w dresach. Wpuszczą, ale przy wejściu zaoferują szal, albo apaszkę, jako miniupgrade stylu. Ja tam byłem w Jeansach i Conversach i zero problemu.

Image

Image
(Hong Kong)

Pierwszym krokiem podróży jest szybki prom Hong Kong - Macau. Cena oficjalna 240 $HK, cena wynegocjowana (tak... nawet tam się da!) 210 $HK.
Szczęście sprawiło, że dzieliłem pokój w hostelu z byłym pracownikiem Cotai Water Jet, który opowiedział mi, że jeśli się powołam na niego to zaoferują 30 - 40 dolarów zniżki. Zadziałało.

Image

Uwaga - sztuczka 2! Nie płyniemy do "Macao" (400 $HK) tylko do "Taipa". (~200 $HK). Zaoszczędzamy 50%, (dodatkowo - podróż jest krótsza, no i mniejsze jest obłożenie promów - biletów raczej nie zabraknie) a w Macao autobusy są, praktycznie rzecz biorąc, darmowe. Tak... darmowe. Każde kasyno ma swoją własną siatkę autobusów. Ja, kompletnie losowo, wybrałem kasyno Galaxy. Poza przewozem dostałem także przeuroczy breloczek do kluczy. W 10 minut byłem w kasynie, a 20 minut później już w centrum Macao.

Image
Image

Jeśli ktoś chce to może z kasyna pojechać prosto nad granicę, do Zhuhai. Ja jednak wybrałem autobus do centrum, gdzie spędziłem cały dzień, rozkoszując się ciasteczkami Belem i iście europejskim klimatem. Na pierwszy (i drugi, i trzeci) rzut oka Macao to Lizbona, co jest... niepokojące. Jest to bodaj najbardziej zeuropeizowane miejsce w Azji (obok Nagasaki w Japonii i Georgetown w Malezji) jakie odwiedziłem.

Z centrum można podskoczyć do granicy autobusem linii 6, cena 1 pataca.

Image
(ciasteczko Belem)

Image
(apteka, Macao)

Przekraczanie granicy nie było oszałamiająco męczące, ale muszę przyznać, że miałem dużo szczęścia. Gdy się przechadzałem wzdłuż okienek, szukając najkrótszej kolejki, przypadkowo trafiłem na okienko nowootwarte. Celnik na mnie skinął, podszedłem, 3 minuty i "welcome to China". "Your experience may differ" :)

Image


Image
(Już po drugiej stronie, Zhuhai od strony Chińskiej)

Jeden z najbardziej widocznych efektów przekroczenia granicy to ceny. Wszystko, począwszy od wody, a na obiadach skończywszy jest kilkukrotnie tańsze. Prawdziwa ulga, bo Hong Kong nadwyręży nawet najbardziej obfity budżet. A mój do takich nie należy.

Z Zhuhai pociągi do Guangzhou odjeżdżają co kwadrans. Gdy pojawiłem się na dworcu wyprzedanie były już 3 kolejne odjazdy, co dało mi to wystarczająco dużo czasu, by zjeść coś drobnego i pospacerować. Przejazd trwa nieco ponad godzinę. Trzeba mieć na uwadze, że pociągi docierają do jedynie stacji południowej, a resztę drogi trzeba pokonać metrem.

Image
(stacja południowa, Guangzhou)

Ach! Uwaga na pogodę. W sierpniu temperatura sięga 40C, a wilgotność to bezlitosne 90% - 95%. Pociłem się tak, że nie mogłem pocztówki wypisać!
Góra
 Profil Relacje PM off
8 ludzi lubi ten post.
 
      
#5 PostWysłany: 08 Lip 2015 18:26 

Rejestracja: 28 Lut 2014
Posty: 1
Loty: 2
Kilometry: 2 190
ekstra! - czekam na kolejne wpisy :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#6 PostWysłany: 10 Lip 2015 05:31 

Rejestracja: 30 Maj 2015
Posty: 5
Pomysł z Marco Polo rewelacja. Sam planuję podróż przez Azję Centralną z Chin, gdzie mieszkam i powrót do Polski. Co do Hong Kongu, okolic Kantonu (Gaungzhou), to napisałem cały post o podróży po regionie. Miejsca, których nie znajdziesz w przewodnikach. Dla fanów alternatywnego szwendania jak znalazł: Chiny słodko-ostre, czyli 10 dni przygód od Hong Kongu do Kantonu.
Góra
 Profil Relacje PM off
Kmail lubi ten post.
 
      
#7 PostWysłany: 13 Lip 2015 14:25 

Rejestracja: 27 Mar 2012
Posty: 22
Etap 2: Guangzhou - Kazachstan

Chiny są ogromne. Mimo, że wiele razy wpatrywałem się w mapę Azji nigdy nie zdawałem sobie sprawy z faktu o jakiej skali ogromu mówimy. Wyobraźcie sobie, że mimo to istnieją pociągi, który mogą nas przewieźć "od krawędzi do krawędzi". Sławny, choć zdecydowanie mniej niż jego kolega Z21 Pekin - Lhasa, pociąg T38 Guangzhou - Urumqi jest jednym z nich. Tak swoją drogą - jak często się widuje na bilecie kolejowym datę, a nie godzinę przyjazdu?

Image
(Mapa przejazdu T38)

T38 ma czwartą najdłuższą ciągłą trasę na świecie: ok 4800 km. Warto wspomnieć, że całe podium tej statystyki zajmują trzy warianty kolei transsyberyjskiej: Moskwa - Władywostok, Moskwa - Pekin (przez Mandżurię), Moskwa - Pekin (przez Mongolię). Wstydu nie ma.

Jeśli ktoś z was próbował kiedyś kupić bilety na pociągi długodystansowe w Chinach to wie, że nie jest to najprostsza sprawa. Pojawiają się w sprzedaży na 10 dni (ostatnio, na niektórych trasach, 14 dni) przed datą odjazdu. Zwykle na 8 dni przed już nie ma nic, poza hard seat. Sprawa jest jeszcze trudniejsza na połączeniach o dużym obłożeniu turystycznym: Pekin - Xi'an, Kunming - Guilin, Guilin - Szanghai itp. Wiele osób sądzi, że absolutnie najtrudniejszym biletem do zdobycia jest Pekin - Lhasa, ale nie jest to prawda. Ten tytuł przysługuje naszemu T38. Zwłaszcza na początku Chińskich wakacji, kiedy to dziesiątki studentów z Hong Kongu starają się wrócić do domów. Więc możemy być pewni, że jeśli na T38 się załapiemy to turystów nie spotkamy; spotkamy natomiast cały ogrom chińczyków młodego pokolenia objętych programem "Chiny mówią po angielsku".

Fun fact: bilety na T38 wyprzedają się w 10 - 15 sekund. Tak, to nie żart. 10 - 15 sekund. Nie ma opcji kupienia ich osobiście. Ja skorzystałem z usług pośredników (Chinahighlights), którzy nigdy mnie nie zawiedli. Ale nawet oni ostrzegli, że na wybraną przeze mnie datę (4 sierpnia) szanse są nikłe. Mimo to zgodziłem się podjąć ryzyko. Podałem też parę wariantów "awaryjnych" z przesiadkami w Chengdu.

Uwaga! Sztuczka! Nawet jeśli nie chcemy jechać do samego końca trasy (Urumqi) to sugeruję kupić pełny na cały przebieg. Nie wiem dokładnie jak działa system rezerwacji na kolejach Chińskich, ale ewidentnie daje się pewien priorytet tym, którzy jadą dalej. Później można wysiąść na wcześniejszej stacji, zawiadamiając uprzednio konduktora.

Taki właśnie los spotkał mnie. Mimo, że docelowo chciałem jechać jedynie do Turpanu (przedostatnia stacja) to bystrzy panowie z Chinahighlights kupili mi bilet do Urumqi i wysłali małą notatkę po chińsku, którą miałem pokazać kierownikowi pociągu. Była tam wyjaśniona moja sytuacja (ponoć w humorystyczny sposób, tak mi to opisała współpasażerka) z prośbą o wcześniejsze wypuszczenie mnie z pociągu.

Koniec końców - zero problemu, a różnica w cenie minimalna (bodaj 3 dolary).

Image
(Lizbona... ach nie - Guangzhou! :) )

Image
(Guangzhou, stacja kolejowa, kolejki)

Image
(świety gral podróży kolejowych! Tadaaam)

Image
(tablica odjazdów w Guagzhou)

Image

Image
(sypialny, 2 klasa, hard sleeper)

Image
(to będzie mój dom przez najbliższe 4 dni)

Podróż trwa 4 dni i 3 noce. 54 h. Dla wielu taka podróż to synonim udręki, dla mnie - relaks i cisza przed burzą. Udręka przyjdzie później. Na razie: 4 dni leżenia, spania, czytania, jedzenia i oglądania filmów (telefon z mocną baterią i battery bankiem na 10000 mAh). Tak swoją drogą - battery banki można kupić (czasem nawet przez okno pociągu) na każdej stacji. Naładowane i gotowe do działania.

Image
(szybkowary. Na zupy i herbatę)

Image
(obiad za 10 yuanów)

Image
(jajecznica z ryżem i pomidorem, 15 yuanów)

Image
(owoce, 5 yuanów)

A co jak już się dojedzie? Mała pułapka - stacja kolejowa Turpan znajduje się ok 20km od centrum miasta. Standardem jest zbieranie się w grupy po 4 osoby i branie taksówek po 25 yuanów od łepka. A co jeśli osób brakuje? Zaczyna się kombinowanie. Po ok 40 minutach czekania ja i dwoje turystów z Chin zaproponowaliśmy zapłacić po 30 y. Po krótkiej negocjacji, z której nie zrozumiałem ani słowa ruszyliśmy... za 33 y. Hmm... rabat 1 yuan. Tak swoją drogą - jedna z osób poznanych właśnie na dworcu w Turpanie będzie moim towarzyszem podróży przez 3 kolejne dni. Student z Jinan, którego małą obsesją jest odwiedzenie wszystkich prowincji Chin.

Image
(mój współpodróżnik na odcinku Turpan - Urumqi, za ok 10 sekund przegra z Polakiem w chińskie szachy... ot wstyd!)

Parę słów ostrzeżenia. Turpan to "najcieplejsze zamieszkałe miejsce na planecie" według Chińskich statystyk. Ile w tym prawdy, nie wiem, ale zimno tam wam nie będzie. Ja doświadczyłem 48C w cieniu i... 64C w słońcu. Temperatura jest szczególnie wysoka w miejscu zwanym, bardzo adekwatnie, "the Flaming Mountain". Moja tchawica przez dobre 30 sekund odmawiała posłuszeństwa, po tym jak pierwszy raz wyszedłem z samochodu na słońce. Tak jakby mi mówiła "to nie jest powietrze, tym nie będziesz oddychał". Bardzo stresujące doświadczenie, ale już minuty później:

Image
(flaming mountain, czarna koszulka... bardzo dobry pomysł)

Image
(przewozy jednoosobowe)

Image
(tak gorąco, że nawet wielbłądy wymiękają)

Tu wtrącę kilka słów o oszałamiających zmianach kulturowych jakie zaszły w Chinach, od kiedy pierwszy raz tam pojechałem (2012). Zaledwie 3 lata temu prawie nikt nie mówił po angielsku, nie było mowy o robieniu nikomu zdjęć, i już absolutnie nie było nadziei na dzielenie podróży z chińskimi turystami. A obecnie? Ot:

Image
(Obok mnie stał dumny mąż owej pani. Jego uśmiech rósł z każdym "beautiful colors", "beautiful dress". Musicie przyznać, że kombinacja czerwonego, żółtego, niebieskiego z zielonym tłem jest intrygująca... nawet jeśli nie "beautiful")

Image
(Turpan-Phoenix street freestyle festival + weseli współpodróżnicy)

Image
(54 godziny w pociągu wystarczą, by zacząć strzelać selfie z ludźmi z przedziału)

Zdecydowane zmiany na lepsze.

A wracając do podróży. Z Turpan do Urumqi odjeżdżają bardzo częste autobusy, od rana do nocy. Przejazd trwa ok 3 h, cena 45 yuanów.

Pierwszy widok jakim nas wita Urumqi to... transporter opancerzony. I całe hordy wojsk... i policji... i ochrony wszelakiej. Nie wolno wchodzić z wodą do pojazdów mechanicznych (taksówek, autobusów etc) Nie wolno robić zdjęć, nie wolno nic. A czemuż to? Większość z was pewnie nie wie, bo Chiny dbają by tak zostało: w Xinjinag napięcia etniczne i separatyzm, a nawet zamachy bombowe są na porządku dziennym. Dosłownie miesiąc przed moim przyjazdem na nieodległym rynku warzywnym doszło do zamachu samobójczego w wyniku którego zginęło 80 osób. Zachodnia prasa milczy. Uygur, ludność zamieszkująca te rejony od wieków, nie czuje się częścią Chin i walczy o niepodległość. Nie mi oceniać postawę Uygurów, ani Chińczyków. Jedynie informuję.

Większość zdjęć tego typu wyłapują "superagenci" i każą usunąć. Bez kar, bez mandatów. Zabierają telefon, klik klik, oddają bez zdjęcia. Poniżej załączam parę szczęśliwców, którzy przeżyli.

Image
(gooooood morning Urumqi)

Image
(setki... SETKI policjantów i wojskowych)

Swoją drogą, Xinjinag to bodaj jedyne na świecie (ciekawe czy ktoś mnie poprawi) miejsce trójjęzyczne i trójalfabetowe (czy to słowo istnieje?), z czego żaden z alfabetów nie jest łaciński: Uygur używa skryptu arabskiego, Chiński, naturalnie chińskiego, a Kazaski, cyrylicy:

Image
(poczta, Urumqi)

Image
(dworzec międzynarodowy, Urumqi)

Z Urumqi można złapać autobus do Almaty, w Kachastanie. Podróż trwa ok 32 godziny (choć zaklinają się, że ok 24h... nie wierzyć!) Innym sposobem jest pociąg, ale ten wyprzedaje się MIESIĄCE przed czasem i ja nie znalazłem rozsądnego (z finansowego punktu widzenia) sposobu by nabić nań bilet. Bilet na autobus, z kolei, można kupić na dzień przed, choć cena to bardzo srogie 400 yuanów.

Ale to już... kolejny etap podróży! :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#8 PostWysłany: 20 Lip 2015 16:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 24 Cze 2013
Posty: 212
Patrz Pan, też kręciłem się po Xinjiangu w sierpniu 2014, ale 2ga połowa...
Cytuj:
Jeśli ktoś z was próbował kiedyś kupić bilety na pociągi długodystansowe w Chinach to wie, że nie jest to najprostsza sprawa. Pojawiają się w sprzedaży na 10 dni (ostatnio, na niektórych trasach, 14 dni) przed datą odjazdu.

Od dłuższego czasu bło to 30dni, a od kilku miesięcy mozna spokojnie kupować bilety z 60dniowym wyprzedzeniem.

Cytuj:
Tu wtrącę kilka słów o oszałamiających zmianach kulturowych jakie zaszły w Chinach, od kiedy pierwszy raz tam pojechałem (2012). Zaledwie 3 lata temu prawie nikt nie mówił po angielsku, nie było mowy o robieniu nikomu zdjęć, i już absolutnie nie było nadziei na dzielenie podróży z chińskimi turystami.

Tu nie mam trochę pojęcia o czym mowa, Od 2009 robie ludziom zdjęcia, dzielenie podróży z Chińczykami też nigdy nie było problemem, a angielski.....ano jest trochę lepiej, ale szału nadal nie ma. 1-ligowe miasta jako tak, reszta to nadal słabizna...
Czekam na dalsze wpisy!
pzdr

PS
Szacun za czarną koszulę na Flaming Mountain :D
_________________
http://www.chiny-info.pl
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 8 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] oraz 5 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group