Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 43 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3  Następna
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 15 Sie 2020 18:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 14 Sie 2019
Posty: 504
złoty
A mialo byc tak pieknie w 2020. Swieta Helena, RPA, Malediwy, Szynszyle czy inne Nowe Kaledonie… Eh… Tylko w marzeniach.
Ale jak sie nie ma co sie lubi, to sie lubi co sie ma. A ma sie Okinawe podczas drugiej fali wirusowej pandemii.

I tak to oto, zamiast wielkich podrozy, trzeba sie bylo zadowolic wypadem na krajowe wyspy.
Przyznam sie szczerze, ze Okinawy nie lubie. Odrzucalo mnie na sa sama mysl podrozy do tej czesci Japonii. Ale to bylo przed korona. Wirus, niestety (albo i stety), mocno zweryfikowal moje wymagania i oczekiwania.

Drugim powodem dla ktorego zawsze omijalam Okinawe to ceny. Z powodu pracy moge podrozowac tylko wtedy kiedy cala Japonia ma wolne, i ceny niestety to odzwierciedlaja. Podroze do zagranicznych tropikalnych rajow po prostu wychodzily mi taniej.

Taaaa, wiem, ze mozna leciec Peach’em i zatrzymac sie w jakiejs hostelowej dziurze za grosze na glownej wyspie, ale nie po to lece w tropikalne rejony, zeby sie meczyc z setkami amerykanskich osilkow, zazwyczaj pijanych. Takie byly moje pierwsze wrazenia z dawnej podrozy w okinawskie strony.

No ale, jak sie nie ma co sie lubi, itp, itd…

W okolicach maja dotarlo do mnie, ze podrozy zagranicznych w tym roku nie bedzie. I zaczelam interesowac sie cenami lotow na Okinawe. Celem miala byc albo Miyakojima, albo Ishigaki. Loty krajowe wznowiono w czerwcu i ceny poszly w gore. Miyakojima odpadla w przedbiegach. Wiec Ishigaki? Ishigaki…

Mozna dostac sie na Ishigaki z okolic Tokio za mniej niz 30,000 jenow, ale niestety nie podczas szczytu sezonu. Wojen cenowych nie ma, bo i konkurencji w tamten kierunek tez nie ma. Na dodatek linie (nawet Peach) doszly do wniosku, ze musza sobie odbic za prawie miesiac bez dochodow, i ceny poszly drastycznie w gore.

Wykombinowalam wiec lot z Tokio do Naha (ANA) za 12,303 jenow (przez Kiwi). Wykombinowalam lot z Ishigaki do Tokio ANA za 12,213 jenow (przez Kiwi).

Pozostal lot z Naha do Ishigaki. Google flights sugerowal kupno bezposrednio od ANA za 9,520 jenow.
Wszystkie bilety kupowane oddzielnie. Calosc za przeloty to 34,036 jenow, czyli okolo 1186 zlotych. No coz, takie sa realia japonskich cen, ze cieszymy sie, ze to tak tanio.

Image

Tyle sie slyszy o horrorach z Kiwi, ale akurat tutaj dzialalo bez zarzutu. Problem byl z biletem bezposrednio od ANA, bo po prostu sciagneli pieniadze, wyslali maila z rezerwacja, ale rezerwacji w systemie nie bylo. ANA byla nieugieta, nie chciala przyznac sie do bledu, domagala sie doplaty za bilet (bo najtansza taryfa byla juz wysprzedana, kiedy zorientowalam sie, ze cos bylo nie tak), albo chciala oddac kase.

Image

W miedzyczasie covid zaszalal i uderzyla w nas druga fala zarazen. Okinawa oglosila stan zagrozenia od 1-go sierpnia. Jak sie okazalo, pomimo zamkniecia Japonii dla turystow, granice byly otwarte dla amerykanskich osilkow wojskowych i ich rodzin. I co fajniejsze, nie bylo dla nich ani obowiazkowego testu na covid, ani kwarantanny. Bazy wojskowe nie byly zamkniete, wiec mogli swobodnie poruszac sie po wyspie. A w zasadzie po calej Okinawie. I sie poruszali. Zarazenia covidem wsrod lokalnej ludnosci strzelily tak do gory, ze liczac na ilosc mieszkancow, Okinawa wyszla na “koronna” czolowke kraju.

Image

Mialo to ta dobre strone, ze czesc ludzi planujacych wypad w tamte rejony, zrezygnowala i dzieki temu znalazlo sie dla mnie miejsce w samolocie z Naha do Ishigaki.

I byla to jedyna dobra strona.
Atrakcje na Okinawie pozamykano. Wiele restauracji - pozamykanych. Lokalne wycieczki - odwolane.

W miedzyczasie rzad oglosil “Go To Travel” kampanie, zeby naklonic ludzi do podrozy krajowych. Tak, w Japonii rzad wpadl na piekny plan namawiania do podrozy podczas globalnej pandemii i drugiej fali zarazen. Niestety, ja zrobilam wszystkie rezerwacje zanim kampania weszla w zycie, wiec nie przyslugiwaly mi sie zadne znizki lub rabaty za lot i hotele. No coz…

W miedzyczasie sytuacja w Tokio bardzo sie pogorszyla i zaczelam dostawac bardzo uprzejme maile od moich zarezerwowanych hoteli z pytaniami gdzie dokladnie mieszkam.

W miedzyczasie, Ishigaki doczekala sie 9 aktywnych przypadkow covid-19.

Wylot byl w poniedzialek, a tu w sobote siedze i debatuje czy leciec czy nie. Czy bedzie bezpiecznie czy nie.

Samo dostanie sie na lotnisko zaczelo byc ostrym wyzwaniem. Jak to zrobic w najbardziej bezpieczny sposob? Samochodem. Ale podczas swiat Obon, kiedy korki ciagna sie na dziesiatki kilometrow? Nie ma wyjscia. Trzeba bedzie jechac. Dojazd na lotnisko Haneda zajal nam (maz sie zlitowac i odwiozl mnie na lotnisko) ponad 6 godzin, zamiast 3 i pol. Ledwo zdarzylam na samolot.

Image

W mailu od ANA obiecywano specjalne procedury w zwiazku z covidem. W rzeczywistosci byl jedynie alkohol do spryskania rak i termokamera. I to wszystko. Maseczki na lotnisku i w samolocie obowiazkowe. Ja zalozylam rowniez przylbice. Samolot okolo 50% pelny, social distancing mozliwy bez problemow.

Wylot na czas. Przylot o czasie. Podczas lotu oferowano jedynie butelke wody mineralnej.

“Mensore” czyli “witamy” w jezyku okinawskim.

Image

Uwaga jungle przykulo moja uwage.

Image

Hotel Maruki wybralam, bo byl zaraz przy stacji monorailu (Prefectural Office). Ale jak zobaczylam dzikie tlumy czekajace na pociag, to zrobilam w tyl zwrot i popedzilam na postoj taksowek. Jazda trwala jakies 12 minut i kosztowala 1300 jenow. Pomimo tego, ze byl znaczek, ze mozna placic karta, to dziadzio kierowca upieral sie, ze nie mozna, ze sprzet do kart jest zepsuty.

Maruki Hotel to typowy japonski hotel biznesowy. Prosty, bez cudow na kiju, tani, przecietny. Restauracja w hotelu zamknieta, sniadanie niby w cenie, ale nie oferowane. Jedynie pudelko sniadaniowe, ale dopiero od godziny osmej rano. W hotelu zmierzono mi temperature, podano dezynfektant do rak i powiedziano, ze maska jest obowiazkowa jesli wychodze z pokoju.

Image

Moj pokoj mial dziwny, dosyc nieprzyjemny zapach, choc byl oznaczony jako niepalacy. Jak poszlam narzekac w recepcji, to powiedziano mi, ze nie ma innych wolnych pokoi, bo robia 24 godzinny social distance pomiedzy goscmi. Rezerwowalam przez japonska expedie, cena to 1800 jenow za noc (okolo 63 zl), bo mialam kupon.

Widok z okna byl malo ciekawy, ale ogolnie lokalizacja w sam raz.

Image

Wyszlam na miasto. Zaraz obok hotelu jest galeria handlowa. Czesc sklepow otwarta, czesc zamknieta. Restauracje pozamykane. Jedynie KFC i Mos Burger otwarte.
Slynna ulica Kokusai Dori - pusta i zamknieta na glucho.

Image

Trzy sklepy z pamiatkami otwarte. Od czasu do czasu widze paru turystow, glownie w parach. Kilka restauracji jest otwartych i naganiacze sa wyjatkowo nachalni i nieprzyjemni. Widac, ze biznes lezy i kwiczy.

Image

Kupilam troche rzeczy w Family Mart (sklepik ze wszystkim), kupilam lokalne ciasteczka dla ludzi w pracy (bo z golymi rekami z wakacji nie wolno wracac) a ze to Okinawa, wiec trzeba bylo wybrac cos z fioletowym ziemniakiem, wzielam Mos Burgera na wynos na obiad i wrocilam do hotelu.

Image

W wiadomosciach wlasnie podawali, ze Okinawa pobila kolejny rekord zarazen i ze jutro gubernator prefektury zamierza podniesc stan zagrozenia do najwyzszego poziomu.

Zadzwonilam do hotelu w Ishigaki pytac sie czy bezpiecznie jest przyjezdzac. Odpowiadaja mi szczerze, ze nie maja zielonego pojecia.



c.d.n.
_________________
~~~ Do or do not. There is no try. ~~~
Gadam od rzeczy na Jutubie
Góra
 Profil Relacje PM off
40 ludzi lubi ten post.
gemmab uważa post za pomocny.
 
      
Rejs (w kajucie z balkonem) z Barcelony przez Majorkę i Sycylię do Rzymu oraz loty z Krakowa za 2218 PLN Rejs (w kajucie z balkonem) z Barcelony przez Majorkę i Sycylię do Rzymu oraz loty z Krakowa za 2218 PLN
Grupa Lufthansa: Wakacyjne loty do Mołdawii, Maroka, Grecji i Rumunii z Krakowa i Warszawy od 438 PLN Grupa Lufthansa: Wakacyjne loty do Mołdawii, Maroka, Grecji i Rumunii z Krakowa i Warszawy od 438 PLN
#2 PostWysłany: 16 Sie 2020 09:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Lis 2014
Posty: 776
Loty: 145
Kilometry: 238 175
niebieski
Podoba mi się Twój sposób relacji! Z niecierpliwością czekam na dalszą część:)
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#3 PostWysłany: 23 Sie 2020 16:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 14 Sie 2019
Posty: 504
złoty
Taksowke na lotnisko mialam zabukowana o 7:30 rano. Nie przyjechala. Monorail oczywiscie kursowal, ale nie mialam zamiaru pchac sie pomiedzy ludzi do pociagu.

Zadzwonilam po nowa taksowke, przyjechala zaraz po 8:00. Jazda na lotnisko trwa krotko, wiec nie bylo problemu z dojazdem na czas. Koszt tym razem to 1260 jenow. Taxi znowu mialo znaczek, ze mozna placic karta, ale dziadzio kierowca znowu upieral sie, ze maszyna do obslugi kart jest zepsuta. Nie mialam co robic, wiec od razu zadzwonilam do firmy ponarzekac, ze po co maja naklejki, ze przyjmuja platnosc karta, skoro wcale nie przyjmuja. Dziadzio obslugujacy telefon w firmie taksowkowej nie mial zielonego pojecia, ze na samochodach sa jakies naklejki o mozliwosci placenia karta i ze w ogole pierwsze o tym slyszy. Tak typowo po japonsku…

Na lotnisku niby pustki.

Image

O, i tu tak przy okazji. Na lotach krajowych ANA zainstalowala nowe maszyny do samoobslugowego nadawania bagazu. Problem w tym, ze walizka normalnych rozmiarow sie w nich nie miesci. Ja juz wiedzialam to z lotniska w Tokio, ale okazalo sie, ze to nowosc dla bardzo wielu pasazerow. Wiec maszyny samoobslugowe staly puste podczas kiedy rozczarowani pasazerowie ustwiali sie w kolejke do normalnego stanowiska nadawania bagazu.

I tak samo jak na lotnisku w Tokio, najpierw bagaz szedl na wage, a potem pani wycignela miarke i mierzyla walizke. Ja podrozuje z wlasnymi pletwami, wiec w bagaz podreczny sie nie spakuje. A walizke mam standardowych rozmiarow, wiec ANA powoli przeistacza sie w tania linia lotnicza, przynajmniej na trasach krajowych.

Pozory pustego lotniska prysnely przy bramce na moj lot. Tlum ludzi. Wygladalo to tak jakby caly kraj wybieral sie nagle na Ishigaki. Teraz bylo juz jasne dlaczego ANA (po tym bledzie z rezerwacja) twierdzila, ze nie bylo dla mnie miejsca w samolocie. Bo po prostu nie bylo.

Image

Lot byl pelny. Nie bylo zadnej mowy o wolnych srodkowych fotelach. Wszyscy w maskach, a ja jako jedyna zalozylam przylbice. Pani stewardesa podeszla do mnie i powiedziala, ze nie musze tego nosic. Ironicznie, zaraz obok niej przeszla druga stewardesa, no popatrz ty na nia, w przylbicy. Kto by pomyslal! Odpowiedzialam, ze skoro ona nie musi, a i tak ja nosi, wiec ja tez moge. Mialam nadzieje, ze nie wyprosza mnie z samolotu, bo zamiast nieuzywania ochrony, uzywam ekstra ochrony. Bo w dzisiejszych czasach, to ciort juz wie, co mozna, a czego nie.

Image

A czego nie mozna, to dowiedzialam sie z komunikatu zaraz jak wszyscy usiedli. Powiedziano nam, ze zabrania sie robienia zdjec na pokladzie samolotu. W Japonii sa rozne komunikaty, i malo kto to egzekwuje, ale tym razem obsluga wziela sie za zadanie bardzo powaznie. Robilam zdjecia przez okno i dwa razy zwrocono mi uwage, ze mam odlozyc telefon.

Image

Lot byl krotki, 50 minut. Startowalismy w sloncu, ladowalismy w deszczu.
No lotnisku w Ishigaki rozdawali formularz o covid i sprawdzali temperature przy pomocy tych recznych termometrow do strzelania w czolo. Mieli nawet formularze po angielsku. No kto by pomyslal!

Rezerwacje wypozyczenia samochodu robilam przez Rakuten Travel i oczywiscie wybralam najtansza opcje. 10,000 jenow za cztery dni. Az sie dziwilismy, ze tak tanio.

Image

Po wyjsciu z budynku lotniska, zaraz przy przejsciu dla pieszych kongreguja sie agenci wypozyczalni samochodowych. Stoja z plakietkami i laduja podroznych do minibusow. Nie widze mojej wypozyczalni, Chura-Rent-A-Car. No co zesz… Pytam sie goscia z innej firmy, gdzie jest Chura. On patrzy sie na mnie z politowaniem i mowi, ze do Chura trzeba zadzwonic, zeby odebrali z lotniska. Wiec dzwonie. Nikt nie odbiera. Probuje kilka razy i nic. W panice dzwonie do meza i zastanawiamy sie co robic. Powiedzial, ze najpierw on sprobuje jeszcze raz i potem cos wymyslimy.

Image

Niby mozna sie poruszac po wyspie transportem publicznym, autobusy kursuja. Ale nie kursuja az tak czesto, i nie wszedzie. Ja jestem za leniwa na autobusy, a organizowanie dnia wedlug rozkladu jazdy to dla mnie zbyt duzy wysilek umyslowy.

Ale autobusy na Ishigaki sa, i nawet maja przystepne ceny, mozna kupic dzienny pass za 1000 jenow, a 5-dniowy pass jest 2000 jenow. Pojedyncze bilety kosztuja chyba 250 jenow.

Jakims cudem wypozyczalnia Chura w koncu odebrala telefon i powiedziano mi, ze ktos po mnie przyjedzie. I ze mam stac w dokladnie takim to a takim miejscu. O dziwo nie bylo to miejsce, gdzie byl znak wypozyczalni samochodowych.

Image

Podjechal czarny minivan, wysiadl gosc, ktory wygladal jakby przed chwila wytoczyl sie z lozka, i jako ze bylam jedyna osoba przed terminalem, machnął do mnie ręką. Cos tam powiedzial, ale niestety bylo to w lokalnym dialekcie, wiec go nie zrozumialam. Na pytanie “Chura? Chura?” on tylko machal w blizej nieokreslonym kierunku. Pamietalam z dziecinstwa historie, zeby nie wsiadac do czarnych samochodow z nieznanymi facetami, ale to chyba byly czarne Wolgi, a nie Nissany, nikt nie oferowal mi slodyczy, ja juz mam duzo wiecej niz 5 lat, a facet wygladal na tak skacowanego, ze moglabym go jednym szturchnieciem lokcia znokautowac. Wiec wsiadlam.

Dopiero potem dowiedzialam sie, ze Okinawa, a szczegolnie tzw. “remote islands” sa na pierwszym miejscu w statystykach japonskiego alkoholizmu. To jest rowniez jedna z przyczyn dlaczego ograniczenie predkosci na Ishigaki jest ledwo 40 km/godz. Po prostu jazda po pijanemu jest na porzadku dziennym. I wedlug lokalnych wladz, jesli jedzie sie powoli, to ma sie lepsze szanse unikniecia (przezycia?) wypadku z pijanym kierowca.

Dojechalismy do wypozyczalni, a raczej “wypozyczalni” bez problemow. Budka w polu, obok budki przenosna toaleta, taka jak na placach budowy. Przed budka kilka samochodow. Witamy w Chura Rent-A-Car.

W budce panika, nie spodziewali sie cudzoziemki. Pan budkowy mowi, ze nie moga wypozyczyc samochodu na miedzynarodowym prawie jazdy. Uspokoil sie, kiedy zobaczyl, ze moje jest japonskie. Duze wypozyczalnie albo przyjma miedzynarodowe prawo jazdy, albo nie, wszystko zalezy od tego, jak bardzo sa gorliwi w przestrzeganiu przepisow. Technicznie tylko turysci moga sie poslugiwac miedzynarodowym prawem jazdy. Jesli ktos ma tu wize, to jest rezydentem i legalnie powinien jezdzic na japonskim. Ten przepis jest powszechnie lamany, ale co kilka lat policja sie uwzina i robi drogowe “sprzatanie”. Znam osoby, ktore po takiej lapance stracily jakakolwiek szanse na wyrobienie japonskiego prawa jazdy.

Chura nie wypozycza zagranicznym turystom, nie wypozycza tez osobom, ktore nie sa w stanie przeczytac kontraktu wynajmu, przynajmniej tak stoi w ich mailowym potwierdzeniu rezerwacji. Pana budkowego moje umiejetnosci czytania krzaczkow nie obchodzily, kazal podpisac i tyle. Pokazal stojacy przed budka maly samochodzik, kazal go obejsc ze smartphonem i filmik nagrac, wszedl do budki, zamknal drzwi i tyle go widzialam.

Samochod sprawowal sie bez zarzutu, co bylo milym zaskoczeniem, bo przyznam sie, po takim wstepie spodziewalam sie wszystkiego najgorszego.

Image

Plan byl taki, zeby podjechac do terminalu promowego, zaparkowac i poplynac na reszte dnia na Taketomi. A jeszcze najpierw podjechac do jakiejs informacji turystycznej i dostac wiadomosci z pierwszej reki, bo to co zaczelam czytac na lotnisku w Naha, troche mnie zaniepokoilo. Ishigaki oglosilo stan zagrozenia, zamknelo punkty widokowei wstepy do atrakcji, prosilo o dobrowolne zamkniecie restauracji i barow, jak rowniez i plazy.

Jade przez miasto i faktycznie, wiekszosc miejsc pozamykana na cztery spusty. Te, ktore sa otwarte maja wypelnione parkingi do granic pojemnosci i widac, ze biznes idzie pelna para.

Zaczyna padac deszcz. Napierw deszczyk, jak to w tropikach bywa. Potem deszcz. Na parking w poblizu terminala promowego wjezdzalam w oberwaniu chmury. I nic nie wskazywalo na to, ze w najblizszym czasie pogoda ma sie zmienic. No coz, kurcgalopkiem do budynku, zeby zobaczyc co sie dzieje. Okienko informacji turystycznej zamkniete, z notka, ze to z powodu koronawirusa. W kasach biletowych informacja, ze promy wlasnie przestaly kursowac do odwolania. Na szczescie nie z powodu wirusa, ale tylko zlej pogody. Jest wiec szansa, ze jak przestanie lac, to poplyna. Ale z mojej wycieczki na Taketomi juz nic nie bedzie.

Obeszlam wiec okienka wszystkich firm oferujacych dzienne wycieczki i zebralam garsc broszur. Wszystkie oferowaly podobne programy w podobnych cenach. Od razu skreslilam z listy Ishigaki Dream Tours z powodu nachalnosci obslugi. Ja wiem, ze to dla firm wycieczkowych ciezkie czasy, ja wiem, ze Ishigaki to prawie nie-Japonia, i ze mentalnosc tubylcow jest inna, ale nie po to podrozuje krajowo, zeby byc naganiana jak w Zanzibarze czy Azji Pd-Wsch.

No, ale deszcz nadal pada, wiec co robic? Szkoda bylo mi marnowac calego dnia, wiec zamiast do hotelu, postanowilam zrobic objazdowke wyspy.

Image

Pierwsze wraznia? Jest biednie. Mieszkam w rejonie kraju, ktory jest lokalnym odpowiednikiem trzeciego swiata, wiec widoki biedy z nedza nie sa mi obce. Ale na Ishigaki, jak tylko opusci sie glowne ulice, bida az piszczy. Okinawa tak ogolnie jest najbiedniejsza prefektura w calej Japonii, ale na glownej wyspie maja jeszcze jakies inne mozliwosci zarobkowe, oprocz uprawy trzciny cukrowej i turystyki. Na Ishigaki, jak turystyka upadla w pierwszych miesiacach roku, zostala im trzcina cukrowa. I lowienie ryb. I krowy. Ale o slynnej wolowinie z Ishigaki bedzie za chwile.

Co wiec z tymi luksusowymi hotelami i willami do wynajecia na wyspie? Jak sie potem okazalo, niemal kazdy B&B prowadzony jest przez ludzi z innych czesci Japonii. Wille do wynajecia? Wlasciciele mieszkaja w Tokio. Ludnosc lokalna tam tylko sprzata.

Image

Mialam nadzieje, ze Punkt Widokowy Tamatorizaki bedzie otwarty. Byl. Parking byl pusty i mozna bylo wjechac i zaparkowac. Pod drzewem dwoch dzieciakow w wieku szkolnym sprzedawalo flip-flopsy. Zal mi ich bylo i pewnie bym kupila pare, ale znowu zaczelo lac, wiec zwineli kramik i czmychneli ze wszystkimi bambetlami do meskiej toalety uchronic sie przed deszczem. Odechcialo mi sie wspomagania lokalnej flip-flopsowej gospodarki.

Nie chcialo mi sie jechac dalej w deszczu, a ze na pagorku byla restauracja pod wdzieczna nazwa Sea Forest, o dziwo otwarta, wiec zdecydowalam, ze to byl dobry czas na lunch. Przy lepszej pogodzie restauracja bylaby wspaniala. Taras mial ponoc nieporownane widoki, niestety byly one skryte za chmurami i sciana deszczu.

W restauracji minimalny social distancing, ale na szczescie nie ma zbyt wielu klientow. Szczescie trwalo krotko, bo nie ja jedyna mialam pomysl przeczekania deszczu podczas posilku. Kilka minut po tym jak usiadlam, restauracja sie wypelnila. Dostalam formularz covidowo-kontaktowy do wypelnienia, ale nikt nie sprawdzal temperatury.

Image

Zestaw lunchowy skladal sie z miski ryzu ze slynna wolowina z Ishigaki, zupa z recznie robionego lokalnego tofu, wodorostow mozuku i lokalnego warzywa - goya (przepekla ogorkowata) i jakiejs salatki. Do tego kawalek nieswiezej babki i lody na deser. Caly zestaw to 1850 jenow. Herbata z hibiskusa 450 jenow ekstra.
Pierwsze podejscie do wolowiny z Ishigaki okazalo sie fenomenalnym rozczarowaniem. Drugie zreszta tez. Tofu bylo bez smaku, goya gorzka jak zawsze. Jedynie wodorosty mozuku byly dobre.

Image

Sea Forest ma rowniez wille do wynajecia, ale w takiej lokalizacji to nie wiem, kto by sie chcial tam zatrzymac. I tu kolejny problem z turystyka na Ishigaki. Podczas boomu turystycznego kilka lat temu (kiedy otwarto nowe lotnisko w 2013 r.), wszyscy naiwnie mysleli, ze wystarczy nazwa Ishigaki i ludzie przyjada i pokoje (wille) wynajma. I przez pewien czas tak bylo. Ludzie z Tokio pokupywali (lub wydzierzawili) posiadlosci, pobudowali budki byle gdzie i byle jak i spiewali sobie za wynajem jak za zboze. Ale juz nawet w zeszlym roku (przed covidem) pojawily sie pierwsze klopoty w branzy hotelowej. I zdziwienie dlaczego. A to, ze budka, szumnie nazwana willa, jest poltora kilometra od dzikiej plazy, do ktorej nie ma bezpiecznego dojscia, to jakos nie zarejestrowalo sie w swiadomosci wlascicieli owych obiektow. No przeciez to Ishigaki, sama nazwa powinna wystarczyc! Potem przyszedl covid. Nowo wybudowane pensjonaty, ale w tradycyjnym japonskim stylu ze wspolna lazienka (bo po co inwestowac w ensuite, kiedy mozna zaoszczedzic troche kasy, co nie?) dziwia sie, ze nia maja chetnych na rezerwacje. Nie wiem jak inni, ale ja podczas pandemii wolalabym miec wlasny prysznic i kibelek.

Image

Do tego dochodzi jeszcze typowy japonski brak elastycznosci w planowaniu. Nie mozna obnizyc cen, zeby przyciagnac klientow, bo to byloby zanizaniem “wartosci” Ishigaki. Wiec ceny sa takie jakie zawsze byly, miejsca stoja puste, a wlasciciele narzekaja, ze ich biznesy upadaja. I winia covid, a nie brak wlasnego pomyslunku. No ale przeciez turysci z tego pelnego samolotu musza sie gdzies zatrzymac, no nie? Wiec gdzie? W apartamentach w miescie, gdzie cale budynki apartamentowe zostaly celowo postawione jako wynajem turystyczny. Tu dochodzi chroniczny problem miejsc parkingowych, bo jakos nikomu nie przyszlo do glowy, ze turysci z rodzinami musza sie jakos po wyspie poruszac, zazwyczaj samochodami, ktore trzeba bedzie gdzies zaparkowac. Ale o tym innym razem.

c.d.n.
_________________
~~~ Do or do not. There is no try. ~~~
Gadam od rzeczy na Jutubie


Ostatnio edytowany przez 2catstrooper, 24 Sie 2020 05:11, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
38 ludzi lubi ten post.
 
      
#4 PostWysłany: 23 Sie 2020 18:50 

Rejestracja: 20 Mar 2020
Posty: 54
Chciałem się tam wybrać, jak już otworzą granicę i kowidowe szaleństwo trochę się uspokoi, ale po relacji wychodzi, że nie bardzo się opłaca ;)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#5 PostWysłany: 24 Sie 2020 00:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 14 Sie 2019
Posty: 504
złoty
Nie bardzo sie oplaca, bo jest relatywnie drogo w stosunku do tego, co sie za to dostaje, to fakt.

Ale uwazam, ze warto sie wybrac. Polece znowu we wrzesniu, bo znalazlam bardzo tani bilet na lot bezposredni Haneda - Ishigaki (ANA) za jedyne 25000 jenow, wiec zal byloby nie skorzystac. Teraz tylko miec nadzieje, ze tajfun w tym czasie nie uderzy.

Piszac ta relacje podaje troche kontekstu, bo akurat moge, bo rozumiem co ludzie naokolo mnie mowia. A ze typowe japonskie konwenanse typu honne-tatemae sa na odleglych wyspach Okinawy bardzo luzno traktowane (mentalnosc lokalnych lokalesow, a nie tokijskich transplantow, rozni sie znacznie od reszty Japonii), wiec akurat mowia dosyc ciekawe rzeczy. I zazwyczaj nie zdaja sobie sprawy z tego, ze ich rozumiem. A jak lokalni-lokalni nie chca, zeby przyjezdny zrozumial, to przestawiaja sie na jezyk okinawski i nie ma problemu.
_________________
~~~ Do or do not. There is no try. ~~~
Gadam od rzeczy na Jutubie
Góra
 Profil Relacje PM off
8 ludzi lubi ten post.
 
      
#6 PostWysłany: 24 Sie 2020 15:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Lip 2012
Posty: 3699
srebrny
Dobrze się czyta i interesujące spostrzeżenia.
Taka trochę podróż za karę :lol:

Chyba niejednemu wielbicielowi Japonii po przeczytaniu Twojej relacji świat się zawali :mrgreen:
_________________
"Ten, kto znalazł się za drzwiami, pokonał najtrudniejszy etap podróży" - przysłowie duńskie
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#7 PostWysłany: 24 Sie 2020 16:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Paź 2016
Posty: 1192
Loty: 399
Kilometry: 662 743
srebrny
Perspektywa osoby mieszkającej w Japonii jest na pewno szersza. Element egzotyki, który zwiększa atrakcyjność podróży dla osób mieszkających na co dzień w Europie w zasadzie też tutaj odpada.
Chłodne spojrzenie jak widać (nomen omen) robi różnicę.
Ja byłam na Ishigaki w zimie kilka lat temu i wróciłam zachwycona. Niby Japonia, ale trochę bardziej na luzie. Niewielu turystów, puste koralowe plaże, fantastyczne jedzenie, serdeczni i pomocni ludzie.
Ale to ostatnie być może tylko mi się wydawało, bo ni w ząb nie kumam japońskiego, nie mówiąc o dialekcie z Okinawy ;)
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#8 PostWysłany: 24 Sie 2020 16:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20 Paź 2011
Posty: 435
srebrny
Ciekawie się czyta o innej Japonii, ale nie ukrywam, że jeśli chodzi o mnie ten jeden zwrot przebija wszystko: :D

2catstrooper napisał(a):
Ten przepis jest powszechnie lamany, ale co kilka lat policja sie uwzina i robi drogowe “sprzatanie”.
_________________
Image

Naprawdę pisze się razem. Naprawdę!
Zresztą zresztą też.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#9 PostWysłany: 27 Sie 2020 04:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 14 Sie 2019
Posty: 504
złoty
@cypel, no masz racje, prawie za kare. Ale na tyle mi sie podobalo, ze wracam za 3 tygodnie. A wielbiciele Japonii to juz temat na osobna ksiazke :lol:

@maginiak, jak wiesz, to nie bylo moje pierwsze podejscie do Ishigaki, ale masz racje, ze punkt widzenia = punkt siedzenia. Czy jakos tak. No i fakt, ze byla to podroz podczas pandemii, na pewno mial duzy wplyw na to, jak widzialam pewne sprawy.

@Stasiek_T, wiesz, oni tak tak z angielska nazywaja (jak twierdzi nasz "rodzinny" policjant) - street sweeping, zazwyczaj podczas sezonow wakacyjnych, hehehe... :mrgreen: W tym roku, z oczywistych przyczyn, tego nie robili. Ale juz maja wspaniale plany na przyszly rok, jesli ta nieszczesna olimpiada dojdzie do skutku (w co osobiscie bardzo watpie).
_________________
~~~ Do or do not. There is no try. ~~~
Gadam od rzeczy na Jutubie
Góra
 Profil Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
 
      
#10 PostWysłany: 06 Wrz 2020 17:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 14 Sie 2019
Posty: 504
złoty
Zrezygnowalam z objazdowki wyspy, bo ciagle padalo. I zamiast tego postanowilam wyruszyc w droge do Kabira Bay, gdzie znajdowal sie moj hotel. A w zasadzie “hotel”. A w zasadzie, cos pomiedzy B&B, a japonskim pensjonatem. Uwzielam sie na okolice Kabira Bay, bo kiedys hen dawno temu z perspektywy Club Med Kabira Bay, widoki byly piekne. Niestety, nie wzielam poprawki na fakt, ze w Club Med widoki zawsze sa piekne, bo sa wliczone w cene. A w zwyklych miejscowkach juz nie.

Poczatkowo chcialam zatrzymac sie w Maetakaya The Third, bo sledze ich na Instagramie i jest to bardzo sympatyczna ekipa. Pokoj, ktory chcialam, tez byl ladny. Ale niestety, w Maetakaya maja tylko wspolna lazienke. A ja na takie rozwiazania jestem juz za stara. No i mamy przeciez pandemie. Wybor wiec padl na obiekt Lulaliya. Cena byla przystepna (jak na Ishigaki), parking dostepny (to wazne na Ishigaki) i ponoc widoki tez jakies mialy byc.

Image

Poniewaz droga, ktora chcialam jechac, byla zamknieta (zeby zniechecic lokalesow do jezdzenia po wyspie, i zachecic do zostania w domu), trzeba bylo pofatygowac sie dluzsza trasa. Nie narzekalabym, ale pogoda zdecydowanie nie dopisywala. Jazda byla uciazliwa i nieprzyjemna. Ale jak tylko przedostalam sie na druga strone wyspy, nagle, jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki, deszcz ustal, wyszlo slonce, niebo zrobilo sie blekitne i w koncu mozna bylo poczuc sie na wakacjach.

Image

Po drodze do Kabira Bay przejechalam obok hotelu Sunset Cove, ktory rowniez bralam pod uwage przy planowaniu pobytu (chociaz nie jest w Kabira Bay). Wlasciciel Sunset Cove to akurat cudzoziemiec, ale tak juz zjaponszczal, ze kompletnie stracil jakiekolwiek poczucie zdrowego rozsadku. Podwyzszyl ceny trzykrotnie podczas tygodnia ktory mnie interesowal, bo to przeciez obon i cala Japonia ma wakacje. I musial sobie odrobic miesiace, podczas ktorych hotel byl zamkniety. Ceny zniechecily mnie calkowicie. Byly iscie malediwskie, 5-cio gwiazdkowo resortowe. A Sunset Cove do takich luksusow dosyc daleko. Na nieszczescie wlasciciela, Okinawa oglosila stan wyjatkowy, goscie zrezygnowali, a on przyslal mi maila pytajac sie czy nadal bylam zainteresowana. Obnizyc ceny nie mial zamiaru, wiec zainteresowana nie bylam.

Image

Wszystkie punkty widokowe na trasie byly pozamykane, a parkingi pozagradzane. Czesc kierowcow po prostu to ignorowala i zatrzymywala samochod gdzie popadnie. Na zakrecie, bo akurat jest ladny widok na ocean? Nie ma problemu! Na skrzyzowaniu z podjazdem do czyjegos domu? Oczywiscie! Nie ma sprawy! Albo po prostu na drodze w miejscu gdzie wyprzedzanie jest zakazane? A kto by sie tam tym przejmowal! Sama chcialam sie kilka razy zatrzymac, ale mialam opory. I dobrze, bo sie okazalo, ze policja na wyspie zdaje sobie sprawe z lokalnych zwyczajow drogowych i uwija sie bardzo skrzetnie, w nieoznakowanych samochodach. W Japonii samochody z wypozyczalni maja litere わ na blachach, i powiedzmy bardzo delikatnie, ze policja w Ishigaki zwraca na takie auta szczegolna uwage.

Do Kabira Bay udalo mi sie dojechac bez wiekszych wpadek. Parking przed hotelem okazal sie mikroskopijnych rozmiarow, ale na szczescie moj samochod rowniez byl malutki (zolta tablica, czyli tzw. samochod lekki, kei-car), wiec udalo sie wmanewrowac. Moje manewry nie podobaly sie jednak wlascicielowi obiektu, wiec po prostu poprosil o kluczyki i sam moje auto przesunal. I tak je przesunal, ze nastepnego dnia o poranku nie moglam wyjechac. Ale o tym potem.

Lulaliya wygladala przyjemnie, przynajmniej z zewnatrz. W srodku niby jest recepcja, ale tak naprawde to jej nie ma. Trzeba im powiedziec o ktorej sie przyjedzie, to ktos tam bedzie czekal. No i gosciu czekal. Podal mi swistek papieru i powiedzial, zeby zapisac adres i nazwisko i temperature. Sam nie mierzyl, bo nie mogl znalezc termometru. Zadnego pytania o ID, zadnego robienia ksero dokumentow, jak to bywa w japonskich hotelach. Powiedzial, zeby nosic maske poza pokojem. I tyle. Pokazal gdzie jest pralka i suszarka i gdzie oplukiwac sprzet do nurkowania / snorkelingu. Pokazal gdzie jest szafka na buty (z numerem pokoju) i para klapkow do noszenia wewnatrz budynku. Pokazal gdzie stoi kuchenka mikrofalowa i lodowka i flamastry do podpisywania rzeczy, ktore sie wstawia do lodowki. Klucze (tradycyjne, zadnych tam kart do drzwi) zawsze trzeba trzymac przy sobie, ale jak sie zgubi to wtedy skasuja 20000 jenow za wymiane zamka w drzwiach. Podkreslal to ze trzy razy, wiec chyba zdarza sie to dosyc czesto.

Podal tez laminowana mapke wioski z oznaczonymi restauracjami, dorzucil broszurki wycieczek i snorkelingu i zyczyl milego pobytu.

Image

Cala obsluga w Lulaliya sklada sie z trzech osob: pary wlascicieli (rodem z Tokio) i owego faceta (rodem z Nagoyi), wiec nie ma tam nawet zadnego lokalesa do sprzatania. Jest za to pies. Niby mily, ale wyjatkowo mnie nie lubil. Niechec byla wzajemna.

Image

Pokoj byl maly, ale czysty. Byla tez lazienka. W opisie mowili, ze to prysznic, ale okazla sie byc normalnym “unit bath”, tak jak w kazdym zwyklym hotelu biznesowym w Japonii. W pokoju nie bylo telewizora, ale wi-fi smigalo az milo. Netflix moglam spokojnie ogladac. Lulaliya ma rowniez najtansze pokoje ze wspolna lazienka (tam gdzie jest pralka i suszarka). Ja za moj z lazienka za trzy noce placilam 28200 jenow. Rezerwacja przez japonska expedie. O dziwo dokladnie ten sam pokoj na innych stronach byl o niemal 10000 jenow drozszy.

Image

Widok z balkonu byl nijaki. Widok z dachu byl lepszy.

Image

Pierwszym zadaniem bylo zabukowanie snorkelingu na kolejny dzien. Facet z Nagoyi polecil Blue Space Ishigaki, wiec dlaczego by nie? Zadzwonilam. Odebrala babka, mowi, ze moze bedzie snorkeling tour, a moze nie. Nie, ona nie wie o ktorej godzinie. Nie, nie potrafi podac mi bardziej szczegolowych informacji. Ale moze do mnie oddzwonic pozniej i powiedziec tak lub nie. Slysze, ze gdzies tam po drugiej stronie wyje dziecko. Albo pies. Ciezko bylo rozroznic.

Postanowilam, ze na dzien nastepny zabukuje wycieczke island hopping i jak bede w terminalu promowym, to przeciez byly tam firmy, ktore oferowaly snorkeling. Zorganizuje cos jutro. Ale najpierw island hopping. Zadzwonilam do Yaeyama Kanko Ferry i zarezerowalam opcje “3 wyspy”. Cena normalna to 13700 jenow. Okazalo sie, ze kampania turystyki krajowej juz ruszyla, wiec oferuja 35% znizki, jesli nie mieszka sie w Tokio. No fajnie. Ze znizka i podatkiem cena wyszla na 9795 jenow. Trzy wyspy to Iriomote, Yubu i Taketomi. Transport, lunch i przewodnik w cenie. Stawic sie prosze o 8:00 na przystani. Zaplacic w okienku Yaeyama Kanko Ferry, mozna karta. Maske prosze nosic. Zalatwione.

Image

Pogoda nadal byla piekna az milo, wiec dlaczego by nie pojsc na spacer po wiosce? Wiec poszlam. Kilka metrow od hotelu znajduje sie wytwornia lokalnej gorzaly - awamori po japonsku, albo amui po lokalnemu. W “normalnych” czasach mozna ja zwiedzac i produktow probowac, ale podczas stanu wyjatkowego (i obonu) byla zamknieta. Mnie tam wszystko jedno, bo nudna jestem i nie pije, ale jesli ktos to lubi, to Okinawa jest rajem trunkowym. Nie bez powodu prefektura ta jest w scislej czolowce krajowego alkoholizmu.

Image

Wioska wygladala na wymarla. O 17-tej wszystko bylo pozamykane. Ani zywego ducha na ulicy, ani samochodu, ani nic. Byly za to koty.
W parku nad morzem mloda para pozowala do zdjec. Chyba podroz poslubna. Kawalek dalej dziadek z babcia siedzieli sobie na jakichs pienkach i popijali piwo z puszki. Zeszlam na plaze i widze, ze lodka z przezroczystym dnem szykuje sie do rejsu. Wiec wio! Nie mialam biletu (trzeba kupowac w okienku przed zejsciem na plaze), ale malolata obslugujaca kotwice skasowala naleznosc za bilet (1200 jenow, tylko odliczona gotowka) i pozwolila wejsc na poklad. Mialam szczescie, bo to byl ostatni rejs tego dnia.

Image

W zatoce Kabira nie mozna plywac, ani snorkowac, ani nurkowac. Kultywowane sa tam perly, a na dodatek prady sa tam zbyt silne. Legendy o syrenkach tez maja. Pomimo zakazu plywania, kilka osob i tak taplalo sie w wodzie blizej i dalej od brzegu. A mowi sie, ze Japonczycy sa genetycznie zakodowani do przestrzegania przepisow. Ha!

Image

Na lodce bylo nas tylko sztuk cztery plus dziewczyna obslugujaca ster i motor i robiaca za przewodnika. Nie miala maski na twarzy. Ale za to miala mikrofon przypiety do koszulki. Pomiedzy atakami kaszlu opowiadala o zatoce nawet dosyc ciekawie, ale tylko po japonsku.

Image

Google translate prosi o zamaskowanie.

Image

Pozostale trzy sztuki to rodzina z prefektury Aomori, para emerytow wraz z wiekowa babcia. Babcia szybko usnela, a ja usadowilam sie jak najdalej mozliwe od kaszlacej pani sternik. Kiedy emeryci rowniez zaczeli kaszlec, bylam gotowa wskoczyc do wody i ryzykowac silne prady plynac do brzegu. Niestety te glass bottom boats to zamkniete lodzie. Nie da sie prysnac za burte.

Image

Sam rejs pewnie bylby mily w innych, nie-kaszlacych warunkach. Widoki sa ladne, duzo rybek i koralowce nie calkiem jeszcze zniszczone. Ale dno lodki jest dosyc syfiaste, widac, ze obrasta zielonym swinstwem od spodu i ze malo komu chce sie to czyscic. Rejs trwa okolo 20 - 30 minut i wraca na plaze.

Image

Plaza do czystych nie nalezy, niestety. Ale nie jest az tak syfiasta jak plaze na Honshu (glownej wyspie japonskiej). Wszechobecne prosby o noszenie masek byly rzeczywiscie wszechobecne.

Image

Po przejscu przez park i kilka zaulkow z zamknietymi jadlodajniami, doszlam do wniosku, ze mozliwosci na obiad beda ograniczone. Moj pech, ze akurat byl wtorek, a we wtorek wiekszosc miejsc w Kabira ma dzien wolny. Czy dzien wolny z grafiku, czy moze zamkniete na dluzej z powodu stanu wyjatkowego? Ciort wie. Zostaly mi dwie opcje. Jedna to lokalny pub (izakaya) niedaleko hotelu, a druga to ponoc jedna z najlepszych restauracji na calej wyspie. Lokalne specjaly, w tym rowniez slynna wolowina z Ishigaki. Wioska jest mala, wiec poszlam na piechote. Po drodze zatrzymalam sie w lokalnym sklepiku, gdzie dwie bardzo wiekowe babcie rozmawialy w jezyku, ktorego ni w zab nie moglam zrozumiec. Coke Zero nie bylo, niestety. Wzielam wiec dwie wielkie butle wody. Babcie przestawily sie na japonski i wyjasnily, ze wlasnie rozmawialy o wodzie. I ze woda na Ishigaki to syf. Pic sie tego nie da. Ze najlepsza woda jest z gor. Jak powiedzialam, ze mieszkam w gorach, to chcialy wiedziec jak kranowka u nas w prefekturze smakuje. Byly pelne zazdrosci.

Image

Spacer do Kabira Tei zajal mniej niz 10 minut, choc dystans wyglada daleko na mapce. Zeby nie isc na marne zadzwonilam i zapytalam czy maja “umibudo”. Powiedzieli, ze maja. Umibudo, czy sea grapes, czyli morskie winogrona. Czyli po prostu rodzaj wodorostu o specyficznym wygladzie.

Image

Kabira Tei jak na warunki kabirowskie wyglada bardzo ekskluzywnie. Zanim sie wejdzie do srodka, juz wiadomo, ze nie jest to dla budzetowych turystow. No coz, raz sie zyje. Weszlam. Usiadlam. Nikt mi temperatury nie mierzyl. Nie bylo tez zadnego formularza zdrowotno-kontaktowego. Nic.

Image

Zamowilam morskie winogrona, mozuku (moj ulubiony rodzaj wodorostu) w occie, lokalne kiszone warzywa i salatke z fioletowego ziemniaka.

Image

Salatka byla srednia, delikatnie mowiac. Ale skoro to Okinawa, to trzeba bylo fioletowego ziemniaka zjesc. Nie bylo wyjscia.
Do tego lemoniade z lokalnego cytrusa (shikuwasa, albo tajwanska mandarynka) i bezalkoholowe okinawskie piwo Orion. Do knajpki weszly dwie babki, ktore mnie rozpoznaly (no coz, jestem latwo rozpoznawalna na okinawskiej wsi), bo rowniez zatrzymaly sie w Lulaliya. Matka z corka z Osaki. Przysiadly sie i zamowily slynna wolowine. Podzielilam sie moimi daniami, one swoim miesem i tak zesmy sobie milo spedzaly czas. Wolowina byla twarda i bez smaku. I to tyle w temacie krow z Ishigaki. Bylo nas w sumie trzy i kazda z nas zaplacila okolo 4,000 jenow. Czyli 12,000 za calosc. Raz sie zyje, jestem na wakacjach. Nastepnego dnia bede jadla kanapki z konbini.

Image

Zrobilo sie ciemno, oswietlenia ulicznego nie ma, a ja jedyna wpadlam na swietny pomysl spakowania latarki, wiec zalozylam ja na glowe (tak, to headlight) i tak sobie wracalysmy do hotelu. W grupie zawsze razniej.

Image

Jak tylko doczlapalysmy sie na miejsce, zabrzeczal moj telefon. Problem w Kabira jest taki, ze niestety, jest bardzo duzo miejsc, gdzie sygnal nie dociera. Odebralam. To pani z wyjacym dzieckiem (lub psem) z Blue Space Ishigaki w sprawie snorkelingu. Moze mnie zapisac na pojutrze na 8 rano. Ktos odbierze mnie z hotelu. Wynajem sprzetu jest w cenie, calosc 6,500 jenow. Kto przy zdrowych zmyslach chcialby ryzykowac i pozyczyc maske i rurke w czasach pandemii, tego nie wiem. Ponoc milosnicy takich mocnych wrazen istnieja. Ja wole bardziej nudne rozwiazania i podrozuje z wlasnym sprzetem.

Reszte wieczoru spedzilam ogladajac ST Discovery na Netflixie. Juz sie nie moge doczekac kolejnego sezonu.

c.d.n.
_________________
~~~ Do or do not. There is no try. ~~~
Gadam od rzeczy na Jutubie
Góra
 Profil Relacje PM off
24 ludzi lubi ten post.
 
      
#11 PostWysłany: 27 Wrz 2020 16:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 14 Sie 2019
Posty: 504
złoty
Nawigacja powiedziala, ze z Kabira Bay do terminalu promowego powinnam dojechac w okolo 40 minut. Nawigacja miala racje. Ale nie wziela pod uwage, ze jak pan wlasciciel zaparkowal mi wieczorem samochod to wcisnal go w takie miejsce, gdzie inne auto zablokowalo mi wyjazd. Wiec trzeba bylo innych gosci obudzic o poranku, zeby przesuneli swoj samochod abym mogla wyjechac. Po tak gwaltownej pobudce, ani goscie, ani wlasciciel nie darzyli mnie zbytnia sympatia, delikatnie mowiac.

Nawigacja nie wziela rowniez pod uwage, ze znalezienie miejsca parkingowego w poblizu terminala promowego moze zabrac prawie tyle samo czasu co dojazd do miasta. Znaczy sie, tyle czasu moze zabrac niewtajemniczonym, bo teraz juz wiem, ze nie ma co parkowac blisko terminala. Lepiej na platnym parkingu obok urzedu miasta. Po prostu jest taniej, a spacerem mozna dojsc do portu w 5 minut. Niestety, o tym przekonalam sie dopiero PO mojej wycieczce, i po tym jak zaplacilam 1800 yenow za parkowanie na placu numer 2 obok portu. Plac numer 1 byl juz pelny. A i na placu numer 2 trzeba bylo sie niezle najezdzic, zeby znalezc wolne miejsce przed 8 rano.

Image

Wiec kiedy w koncu dotarlam do okienka biletowego Yaeyama Kanko Ferry, bylo juz po osmej. A do okienka stala dluga kolejka. W takich sytuacjach gram chamska gaijinke (czyli niewychowana cudzoziemke dzikuske), co pozwala mi na zachowanie, jakie cywilizowanym Japonczykom nie przystoi. Ale nie krytykuja (zbyt glosno), bo przeciez po cudzoziemcu nie mozna sie spodziewac dobrych manier. Przepchnelam sie wiec do okienka obok, pomachalam do pierwszego lepszego pracownika po drugiej stronie plastikowej ochrony zwisajacej z sufitu, i odebralam moj karnet wycieczkowy na island hopping. Platnosc karta 9,795 jenow (znizka 35% od normalnej ceny dzieki promocji Go To Travel). Zmierzono mi rowniez w tym okienku temperature i powiedziano, ze jest obowiazek noszenia maseczki podczas calej wycieczki (z wyjatkiem lunchu, rzecz jasna).

Image

Pan przewodnik juz sie niecierpliwil, bo bylam ostatnia osoba na ktora czekali. Prom odplywal o 8:30. Kierunek - wyspa Iriomote.

Wycieczki zorganizowane sa w ten sposob, ze kazdy program ma inny kolor karnetu. Ale ze programy sie pokrywaja, wiec na pierwszy przystanek do Iriomote bylo nas bardzo duzo.
Przed wejsciem na prom jeszcze raz sprawdzono kazdemu temperature. Niektorzy pasazerowie nie mieli maseczek, wiec obsluga do sprawdzania biletow oferowala rowniez jednorazowe maski, bezplatnie, dla tych ktorzy potrzebowali.

Image

Na promie kazde miejsce bylo zajete. Poniewaz wchodzilismy na poklad jako jedni z ostatnich (przez moja spoznialskosc), obsluga statku musiala niezle sie nagimnastykowac, zeby znalezc dla nas miejsca.

I jak tylko wszyscy byli usadowieni i odbilismy od brzegu, to ludziska naokolo posciagali maseczki, wyciagneli jedzonko i picie (pomimo znakow zabraniajacych takich czynnosci) i generalnie mieli gdzies uwagi zalogi, zeby tego nie robic. Na wszelki wypadek zabralam ze soba przylbice, ktora w tej sytuacji bardzo sie przydala.

Image

40 minut pozniej bylismy na Iriomote. Zostalismy posegregowani wedlug atrakcji, ktore uprzednio wybralismy. Ja wzielam rejs do lasu mangrowego. Oddano nas w rece innego przewodnika i zaladowano do kolejnej lodki.

Image

Image

Byla to bardzo mila wycieczka. Przewodnik byl lokalnym lokalesem i opowiadal o swojej wyspie bardzo ciekawie. Wiem, ze istnieja podobne wycieczki z obsluga w jezyku angielskim, i jesli sa rownie rzetelnie “opowiedziane” co wersja japonska, to polecam. Naprawde warto.

Image

Lodz wycieczkowa byla niemal pelna, nie bylo mowy o zadnym social distancing. Znowu wielu pasazerow zdjelo maseczki i udawali, ze nie slysza uwag zalogi, ktora prosila, zeby je zalozyc i trzymac na twarzy. No coz.

Image

Poiewaz “obon” to pora wakacji szkolnych, w grupie bylo sporo rodzin z dziecmi. Dwojka z nich szczegolnie sie naprzykrzala i zalodze i pasazerom. Ich rodzice w sluchawkach na uszach byli zbyt zajeci grami na smartfonach, zeby zajmowac sie swoimi pociechami. I kiedy po raz kolejny dzieciaki wystawily rece za burte i usilowaly zlapac galezie i lodygi mangrowcow, bardzo delikatnie wyszeptalam, ze powinny tego nie robic, bo krokodyle moga im te, jakze smakowite, raczki odgryzc. Dzieciaki sie poryczaly i do konca rejsu siedzialy grzecznie jak aniolki. Oczywiscie na Iriomote nie ma zadnych krokodyli. Ale przeciez byle pniak pod woda wyglada dokladnie jak paszcza zebatej bestii.

Image

Caly rejs wsrod mangrowcow zajal okolo poltorej godziny. Po powrocie do portu dostalismy dokladnie 10 minut na toalete (czas, ktory ja spedzilam kupujac t-shirty w sklepiku z pamiatkami) i zostalismy zagonieni do autobusu. Przed nami 20 minutowa jazda przez wyspe do kolejnego punktu programu.

Image

A punktem tym byla wysepka Yubu. W programie wycieczki szumnie liczona jako odrebna wyspa (stad tez 3 wyspy), a tak w zasadzie, to maly skrawek ladu okolo 500 metrow w zatoce od brzegu Iriomote. Cala atrakcja polega na transporcie, bo aby dostac sie do Yubu trzeba uzyc wozu ciagnietego przez woly wodne (czy jak to tam sie mowi water buffalo po polsku).
Podczas przeprawy przez zatoczke, pan furman gra na tradycyjnym okinawskim intrumencie i spiewa ludowe piosenki. Tyle, ze z maseczka na twarzy nie bardzo to dobrze brzmialo.

Image

Przejazdzka trwa okolo 10 minut, jest normalny rozklad jazdy tych wolow (mialam zdjecie, ale zniknelo mi z telefonu), a ile kosztuje indywidualnie, tego nie wiem. Nasza przeprawa wliczona byla w cene wycieczki.

Po dotarciu na Yubu, woly natychmiast ida do swojego bajorka i dostaja prysznic szlauchem. Dba sie tam o nie bardzo dobrze. W recepcji na wyspie jest cale drzewo genealogiczne obecnych wolow i widac, ze wszyscy pracownicy wyspy sa z tych zwierzat bardzo dumni.

Image

Sama wyspa jest malutka. Jest na niej ogrod botaniczny i ogrod motyli, i kamienista plaza, i sklep z pamiatkami i mala kafejka. Wysepka moze jest i mala, ale ma swoja notke w historii Okinawy. Zanim Okinawa zostala formalnie przylaczona jako czesc Japonii (w 1971 roku), ryz byl problemem. Wyspiarze nie byli w stanie uprawiac ryzu w wystarczajacych ilosciach. Bylo to szczegolnym problemem wlasnie w archipelagu Yaeyama, a szczegolnie na wyspie Taketomi. Wiec wyspiarze z Taketomi hodowali sobie ryz na Iriomote. Ale… poniewaz ekosystem Iriomote byl dosyc specyficzny, nie mogli oni swobodnie poruszac sie po wyspie. Wiec to wlasnie na wysepce Yubu byl ich “oboz”, gdzie wybudowali sobie chatki i gdzie mieszkali podczas pory ryzowej. Wolkami jezdzili na pola ryzowe na Iriomote i po robocie w polu wracali na Yubu. Taka niemal kwarantanna. Miejsce wybrali sobie bardzo mile, to trzeba im przyznac.

Image

Image

Dla mnie oczywscie najmilsza jest plaza, nawet jesli kamienista, o ile ocean jest odpowiednio niebieski. Zanurzylam wiec nogi w wodzie na tej kamienistej plazy, i byla to najgoretsza woda jakiej kiedykolwiek doswiadczylam w morzu. Bardziej jak japonski onsen niz ocean.

Image

Image

Na Yubu zaserwowano nam rowniez lunch w pudelku. Byl dobry, nawet morskie winogrona sie w nim znalazly. I kawalek wolowiny z Ishigaki. Podczas lunchu zgadalam sie z dwiema babkami, ktore podrozowaly razem, obie mowily swietnie po angielsku, bo mieszkaly przez lata w Australii, i razem na deser poszlysmy sobie do kafejki. Menu bylo skromne, glownie rozne typy mrozonej kawy i gelato. No a skoro to Iriomote, to trzeba bylo sprobowac slynnego smaku peach pine, czyli brzoskwiniowego ananasa. Ten ananas nie ma nic wspolnego z brzoskwinia, jest po prostu maly, bardzo slodki, i miekki, ale nazywaja go tak z angielska peach pine, i wyspa Iriomote z nich slynie. Gelato bylo bardzo dobre. Drugi smak na ktory sie skusilam to lokalny brazowy cukier, produkowany zaraz na Iriomote z lokalnie uprawianej trzciny cukrowej.

Image

Image

I to tyle jesli chodzi o atrakcje na Yubu. Z kafejki po drugiej stronie wyspy pedem do punktu wolowego i przeprawa przez zatoke do Iriomote. Potem autobus do przystani promowej.

Image

Image

Czekajac na prom podzielono nas na rozne grupy. Czesc ludzi zostawala na Iriomote na trek przez jungle, czesc wracala do Ishigaki, a czesc plynela do Taketomi. Prom byl jeden, pierwszy przystanek to wlasnie Taketomi. Wysiadka.

Image

Tutaj znowu podzielono nas na dwie grupy. Jedna grupa miala zorganizowany programy (rejsik lodzia ze szklanym dnem, itp), a druga grupa miala czas wolny na eksploracje wyspy. Druga grupa skladala sie z jednej osoby - mnie. Powrot do Ishigaki rowniez byl dla mnie elastyczny, dostalam rozklad promow i tylko mnie przestrzegli, zeby nie spoznic sie na ostatni, bo inaczej bede musiala nocowac na Taketomi.

Image

Na przystani promowej czekaly male busiki z wypozyczalni rowerowych. Czeka na kazdy przyplywajacy prom. Wypozyczalnia rowerowa jest jakies 500 m dalej, ale ciezko do niej trafic jak sie nie wie gdzie isc.
Wypozyczenie roweru to zdzierstwo pierwszej kategorii. 400 jenow za godzine. Ale niestety bez roweru poruszanie sie po Taketomi jest problematyczne. Niby wyspa jest mala, niby mozna piechota, ale kto ma na to czas? Ja nie. Rower to swietne rozwiazanie, nawet jesli troche kosztuje. Wzielam na 2 godziny. To bylo najlepiej wydane 800 jenow.

W wypozyczalni dostaje sie tez kopie odrecznie rysowanej mapki wyspy z oznaczonymi atrakcjami, ktore warto odwiedzic. Dla mnie najwieksza atrakcja byla oczywiscie plaza Kondoi, ponoc jedna z najpiekniejszych w calej Okinawie.

Image

Image

I faktycznie. Taketomi bylo strzalem w dziesiatke. To chyba najbardziej malediwska wyspa w calej Okinawie. Mala, mozna ja objechac rowerem w 20 minut. Plaza i laguna prawie jak na Malediwach. Ludzie na luzie, nie przejmujacy sie czasem.

Image

Urocza wioska, gdzie wedlug wymagan prawnych nawet nowe budynki musza miec dachy w tradycyjnym stylu. Drozki wysypane piaskiem. Palmy i szum oceanu. Jak tylko zobaczylam widok z Kondoi, to natychmiast zdecydowalam, ze bede musiala tam wrocic na dluzej niz kilka godzin. I jak postanowilam, tak zrobilam. Spedzilam na Taketomi dwie noce w zeszly weekend podczas drugiej podrozy w tamte rejony. I juz planuje trzecia. Bo jak sie nie ma Malediwow, to Taketomi jest swietnym substytutem.

Image

Image

Nie mialam czasu na pojscie do muzeum sztuki ludowej, bo siedzialam za dlugo na plazy. A w zasadzie to odwiedzilam dwie plaze, ta druga to Kaiji beach, ale nie jest warta zbytniej uwagi. A jak juz to muzeum znalazlam, to trzeba bylo w te pedy gnac na prom, zeby zlapac ostatni rejs do Ishigaki. Zwrot roweru odbywa sie w systemie zaufania. Odstawia sie rower pod budke wypozyczalni, bo nikogo tam nie ma, i idzie sie piechota (jest blisko) do promu.

Image

Co jeszcze? Taketomi to “no drone zone”. Siedzac na plazy mialam okazje obserwowania turystow, ktorzy zlamali lokalny zakaz latania dronem. Nie wiem, kto do nich podszedl, lokalny wojt moze, ale dwojka Amerykanow, wraz z rodzinami, dziecmi, itp, zostali eskortowani do przystani promowej i wsadzeni bez ceregieli na prom. Na Ishigaki czekala na nich policja, i drony skonfiskowala. Ogolnie, zakaz dronow, nawet na Ishigaki, byl egzekwowany bardzo rygorystycznie.

Image

Co jeszcze warto wiedziec? Wiekszosc turystow przyplywa rano i spedza na Taketomi tylko jeden dzien. W budynku terminalu jest maszyna, w ktorej kupuje sie “bilet wstepu” na wyspe. Kosztuje 300 jenow. Kupno biletu jest dobrowolne, nie ma wymogu. Ja nie kupilam,bo moj byl wliczony w cene wycieczki.

Image

Image

Co jeszcze warto wiedziec? Jesli przyjezdza sie na tylko na dzien, i ma zamiar spedzic czas w wodzie, to koniecznie trzeba miec rzeczy na przebranie. Lokalny busik kursujacy pomiedzy plaza a terminalem promowym nie wpusci do srodka w mokrych ubraniach. Podobnie prom. Jesli cos wyglada jak stroj kapielowy, to trzeba sie liczyc z tym, ze odesla do toalety, zeby sie przebrac, albo przynajmniej zarzucic cos na siebie.

Co jeszcze warto wiedziec? Na Taketomi nie ma gdzie pozbywac sie smieci. Ogolnie w Japonii instytucja publicznych koszy na smieci jest malo znana. Ale na Taketomi problem jest taki, ze kazdy smiec musi byc przetransportowany droga wodna do Ishigaki. Wiec tablice w budynku promowym upraszaja o zabranie wlasnych smieci z powrotem.

Co jeszcze? W budynku promowym sa schowki na bagaze. Male kosztuja 300 yenow, duze 500 yenow. Czynne od 7:30 do 18:15 w sezonie, i od 7:30 do 17:45 od pazdziernika do marca.

No i co jeszcze? Niby jest Taketomi free wi-fi, ale niestety dziala tylko i wylacznie zanim przyplynie pierwszy prom z dziennymi wycieczkowiczami.

W drodze powrotnej nie bylo zadnego sprawdzania temperatury przed wejsciem na prom. Lodka byla pelna. Kazde miejsce zajete, zadnego tam social distancing, choc obsluga pilnowala, zeby pasazerowie mieli maski na twarzy. Na szczescie rejs jest krotki, w zaleznosci od stanu oceanu trwa od 10 do 20 minut.

Po powrocie do Ishigaki kolejnym zadaniem bylo znalezienie otwartej restauracji ramenowej. I to nie byle sieciowki, ale miejsca serwujacego lokalny ramen, czyli tzw. Yaeyama soba. Choc nazywa sie “soba” to nie jest to makaron soba, ale ramen. Niestety z powodu stanu wyjatkowego, bardzo wiele ramenowni bylo zamknietych. Informacja turystyczna tez zamknieta. I jak tu sie dowiedziec, co jest otwarte, a co nie?

Podeszlam do okienka ANA Tours (no przeciez lecialam tu ANA i po klopotach z biletem, niech sie w koncu na cos przydadza!) i sie zapytalam, gdzie zjesc. Mile panie, bardzo znudzone, bo to juz koniec ich dnia, wskoczyly na telefony, obdzwonily okoliczne restauracje i doszly do wniosku, ze najlepsza opcja bedzie restauracja pod nazwa “Shima Soba”, czyli “wyspiarskie nudle”.

Image

Panie ostrzegly mnie, ze restauracja nie wyglada zbyt dobrze, ale jest slynna, bo to najstarsza ramenownia na calej wyspie. 
Zostawilam wiec samochod na parkingu i piechotka poszlam w strone urzedu miasta, bo Shima Soba znajduje sie zaraz po drugiej stronie ulicy od urzedu. Otwarta jest na lunch i potem zamknieta do 18-tej. Kilka minut przed 18-ta, a juz tlumek stoi przed drzwiami w kolejce. Shima Soba to typowa dziura w scianie, troche brudna, zmeczona i zapyziala. Ale ramen - pierwsza klasa. Warto stac w kolejce bez social distancing w zarze lejacym sie z nieba. Zestaw z zupa, ryzem, wodorostami mozuku, tofu i kiszonymi warzywkami kosztowal 935 jenow.

Image

Po obiadku spacer na parking, gdzie rano zostawilam samochod, atak serca przy placeniu przy wyjezdzie, i w droge do Kabira Bay. Jako ze to czas na zachod slonca, a droga wije sie wzdluz zachodniego wybrzeza, trzeba liczyc sie z tym, ze samochody beda sie zatrzymywac gdzie popadnie, w tym rowniez na zakretach i posrodku drogi, bo kierowcy (badz pasazerom) zachcialo sie podziwiac zachodzace slonce. Nie wspominajac juz o tych pojazdach (w tym rowniez rolniczych), gdzie kierowca robi zdjecia podczas jazdy.

W telefonie (niestety jestem w sieci docomo, wiec zasieg na Taketomi mialam marny) czekalo na mnie kilka wiadomosci odnosnie mojej rezerwacji snorkelingowej na nastepny dzien. Zmienili mnie na godzine 11-sta. No rzesz… Caly, misternie ulozony, plan na kolejny dzien wlasnie polegl w gruzach. Mial byc snorkeling rano, a potem objazdowka wyspy. A co bedzie teraz? Nie wiem…

Zanim opuszczam cywilizacje miejska, zatrzymuje sie w ostatnim convenience store przed wyjazdem z miasta uzupelnic zapasy Coke Zero i kupic cos na sniadanie. Bo w Kabira Bay nie ma nic.

c.d.n.
_________________
~~~ Do or do not. There is no try. ~~~
Gadam od rzeczy na Jutubie
Góra
 Profil Relacje PM off
22 ludzi lubi ten post.
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#12 PostWysłany: 24 Lis 2020 14:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Lip 2013
Posty: 310
niebieski
Halo....:) Tak tylko pospieszam, tu się czeka na ciąg dalszy :)
_________________
magiczna-torpeda-akcja-na-dom-dziecka-w-nepalu,18,108915
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#13 PostWysłany: 26 Lis 2020 02:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 14 Sie 2019
Posty: 504
złoty
Sorry, sorry!

Listopad to u mnie najgorszy miesiac w pracy. A do tego telefon mi padl, a w nim byla wiekszosc zdjec.
Zdjecia juz odzyskane, ale troche bylo z tym zachodu.
Postaram sie skrobnac kolejny odcinek w nadchodzacy weekend.
_________________
~~~ Do or do not. There is no try. ~~~
Gadam od rzeczy na Jutubie
Góra
 Profil Relacje PM off
pestycyda lubi ten post.
 
      
#14 PostWysłany: 09 Sie 2021 12:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 14 Sie 2019
Posty: 504
złoty
No i tak jest.
Totalnie ta relacje pogrzebalam...

Rok minal, i nie wiem czy w ogole jest sens tego kontynuowac. Bo pewnie nikt juz nie jest zainteresowany.
Dopadla mnie deprecha, pandemia, wszystko na raz.

Ale, taka sytuacja teraz... znowu mamy sierpien, swieta Obon w Japonii, a to znaczy tylko jedno. Ze czas na wakacje.

Załącznik:
20210809_190730.jpg
20210809_190730.jpg [ 327.93 KiB | Obejrzany 6670 razy ]


Pandemia nadal szaleje w Japonii, granice nadal zamkniete, i nie zapowiada sie, ze w najblizszym czasie beda otwarte.
Wiec, tradycyjnie juz, czas na Okinawe.

Załącznik:
20210809_190035.jpg
20210809_190035.jpg [ 461.79 KiB | Obejrzany 6670 razy ]


I siedze teraz wlasnie w hotelu Mercure w Naha, bede tu jedna noc, jutro wale na Ishigaki, a wlasciwie na Taketomi.

I tak sobie mysle, czy moze by tak nie dac sobie nowego poczatku, drugiej szansy i ta relacje kontynuowac. Ale z haczykiem. Bo z tego roku.

Jesli ktokolwiek jest zainteresowany czytaniem moich nowych wypocin, to dajcie znac.

We wrzesniu lece na Yonaguni, wiec bedzie to ogolna relacja zbiorowa. hehehe...

Załącznik:
20210809_185624.jpg
20210809_185624.jpg [ 455.51 KiB | Obejrzany 6670 razy ]
_________________
~~~ Do or do not. There is no try. ~~~
Gadam od rzeczy na Jutubie
Góra
 Profil Relacje PM off
19 ludzi lubi ten post.
 
      
#15 PostWysłany: 09 Sie 2021 12:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 24 Sie 2010
Posty: 4825
Loty: 307
Kilometry: 514 401
Ostrzeżenia: 1
HON fly4free
DAWAJ DAWAJ :) Z CAPS LOCKA
BY BARDZIEJ ZMOTYWOWAC
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#16 PostWysłany: 09 Sie 2021 12:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7343
HON fly4free
Ależ oczywiście :)
Prawdę mówiąc, to faktycznie zapomniałem już o tej relacji i myślałem, że to zupełnie nowa :D
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#17 PostWysłany: 10 Sie 2021 12:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20 Gru 2015
Posty: 274
Też chętnie poczytam i pooglądam :)
Góra
 Profil Relacje PM off
2catstrooper lubi ten post.
 
      
#18 PostWysłany: 10 Sie 2021 23:19 

Rejestracja: 31 Paź 2017
Posty: 607
niebieski
I ja też
Góra
 Profil Relacje PM off
2catstrooper lubi ten post.
 
      
#19 PostWysłany: 15 Sie 2021 07:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 14 Sie 2019
Posty: 504
złoty
No to jedziemy z tą relacją. Stukam na nowym tablecie i nie mam pojęcia jak zmienić języki w MS Wordzie, bo nigdy przedtem go nie używałam. Od zawsze byłam generacja Mac. A teraz jestem team Samsung. Nie umiem też zmieniać wymiarów zdjęć, więc będzie co będzie.

O zeszłym roku nawet nie chcę wspominać. Było jak było. Ale może warto szybko powiedzieć, że nie samym Ishigaki człowiek żyje. We wrześniu odwiedziłam Taketomi po raz drugi, a na przełomie listopada i grudnia wpadłam do Naha i na Tokashiki.

Załącznik:
aharen-overviewx800.jpg
aharen-overviewx800.jpg [ 353.76 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Tokashiki to jedna z wysp w archipelagu Kerama, blisko Naha. Początkowo mnie nie urzeklo, było takie sobie. Ale po powrocie do domu, im dłużej o tym myślałam, tym lepsze te wspomnienia się stawały. I kiedy zima się w końcu skończyła, a ja z rozwalonym kolanem siedziałam w domu, albo chodziłam o kulach (no cóż, starosc nie radość), to Tokashiki pamiętałam już prawie jako raj na ziemi.

Załącznik:
aharen-signx510.jpg
aharen-signx510.jpg [ 250.2 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Dostać się tam łatwo. Prom kursuje każdego dnia, chyba dwa razy dziennie, bo podczas pandemii ograniczyli ilość rejsów. Cena w jedną stronę powolnym promem to 1690 jenów, albo 2530 szybkim promem. Bilety do nabycia w okienku na przystani w Naha. Najlepiej kupować od razu w obie strony.

Załącznik:
tokashiki-ferryx800.jpg
tokashiki-ferryx800.jpg [ 297.53 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Guesthouseów na wyspie jest kilka, bukować trzeba z dużym wyprzedzeniem. Ceny noclegów są z kosmosu jeśli bierze się pod uwagę standard. Przeciętnie około 100 dolarów za noc. Można taniej, ale warunki będą spartanskie. Dlatego też większość osób robi sobie jednodniową wycieczkę z Naha i nie zatrzymuje się na noc.

Załącznik:
wet-suitsx800.jpg
wet-suitsx800.jpg [ 331.66 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Plaże i atrakcje nurkowo snorkelingowe znajdują się na przeciwnym końcu wyspy niż przystań gdzie przypływają promy z Naha. No bo inaczej byłoby za łatwo. Niby jest jakiś busik, który kursuje z przystani do Aharen, ale on odjeżdża w iście ekspresowym tempie. Trzeba się szybciutko do niego pakować, inaczej można zostać bez transportu.

Załącznik:
tokashiki-busx800.jpg
tokashiki-busx800.jpg [ 303.35 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Guesthousy normalnie odbierają gości z przystani, i można się do kogoś przygadać na przejazd. Można też wynajać skuter, albo k-car (mały samochód z żółtą tablicą rejestracyjną), ale jazdy po ichniejszych drogach nie polecam. Za wąskie i za kręte dla nowicjuszy.

Załącznik:
roadx800.jpg
roadx800.jpg [ 462.69 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Z promu niemal wszyscy od razu walą do Aharen. Aharen to wioska gdzie się nurkuje i snorkuje. Inne atrakcje też są – kajaki, windsurfing, itp.
O, i jak się ma własny namiot, to jest tam też pole kempingowe. Nawet toalety funkcjonowały. O prysznicach nic nie wiem, bo uzywalam tych w guesthousie.

Załącznik:
campingx800.jpg
campingx800.jpg [ 439.79 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Ogólnie, wioska swoje lata świetności ma już za sobą i wyraźnie to widać. Basen porzucony i zarośnięty, kozy pasają się na kempingu, a nawet automaty z napojami nie zawsze działają. A to przecież niesłychane w Japonii!

Załącznik:
vending-machinex800.jpg
vending-machinex800.jpg [ 511.77 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Załącznik:
abandoned-poolx800.jpg
abandoned-poolx800.jpg [ 334.46 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Druga słynna plaża na wyspie to Tokashiku. Tak, Tokashiku na wyspie Tokashiki. Plaża naprawdę piękna. Nie wiem gdzie są moje ładne zdjęcia stamtąd, więc proszę używać własnej wyobraźni.

Załącznik:
tokashiku-beach3x800.jpg
tokashiku-beach3x800.jpg [ 205.06 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Załącznik:
tokashiku-beachx800.jpg
tokashiku-beachx800.jpg [ 279.43 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Tam też snorkowaliśmy. Ja, i dwie babki z Jokohamy. I przewodnik rodem z Tajwanu. Utknął na Okinawie podczas pandemii, ale jakoś nie narzekał i wcale nie spieszyło mu się wracać do domu. Ceny już nie pamiętam, ale wliczony był transport z Aharen do Tokashiku i z powrotem, wetsuit rental i lunch. Było fajnie. Żółwi tam od groma i trochę. Doslownie gdzie się nie spojrzy, to żółw.

Załącznik:
turtlex600.jpg
turtlex600.jpg [ 271.39 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Załącznik:
under-the-seax800.jpg
under-the-seax800.jpg [ 328.77 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Po lunchu można było sobie snorkowac z plaży w Aharen, ale bez przewodnika. Ja zamiast tego poszłam sobie na przechadzkę po okolicy. I też było fajnie.

Załącznik:
aharen-other-beachx800.jpg
aharen-other-beachx800.jpg [ 397.48 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Załącznik:
aharen-catsx600.jpg
aharen-catsx600.jpg [ 215.53 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Załącznik:
aharen-beachx700.jpg
aharen-beachx700.jpg [ 380.04 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Załącznik:
stop-signsx600.jpg
stop-signsx600.jpg [ 283.16 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Obiecałam sobie, że w przyszłym roku (czyli w tym), znowu się tam wybiorę. I na Zamami też.
Ale jak przyszło do czego, to zamiast Zamami zabukowalo się Ishigaki. Dlaczego? Sama nie wiem. A raczej wiem. Miyakojima była za droga, wyspy Kumejima nie chciało mi się rozgryzać od początku, a Kerama Islands (czyli Tokashiki i Zamami i Aka) zniechęciły mnie miejscówkami. Bo jak tylko właściciele obiektów dowiadywali się, że nie jestem Japonką, to nagle moje rezerwacje stawały się anulowane. Jak stało się to po raz trzeci, to powiedziałam, że mam tego serdecznie dość i zabukowalam pewniaka. Czyli Ishigaki.

I tak to właśnie siedzę teraz w hotelu Mercure w Naha i czekam na mój jutrzejszy lot do Ishigaki. Andy, przewodnik od nurkowania i snorkowania na Ishigaki, ma mnie odebrać bezpośrednio z lotniska. A po snorkach, mam wsiadać na prom do Taketomi, na dwie noce. Potem wracać na jeszcze jedną noc na Ishigaki.

Oczywiście, prawo Murphy’ego w pełnej krasie daje o sobie znać, i pogoda jutro ma być mniej niż przyjemna. Pożyjemy, zobaczymy.

Załącznik:
aharen-beach4x800.jpg
aharen-beach4x800.jpg [ 256.91 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Załącznik:
cats2x800.jpg
cats2x800.jpg [ 330.95 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Dziś pochodziłam sobie po Naha. Chciałam podjechać pod zamek Shuri i zobaczyć postępy rekonstrukcji po pożarze w 2019 roku. Ale monorail zatłoczony po sam sufit, a lokalesi mają dosyć elastyczne podejście do noszenia masek. Co widać po ilości dziennych zakażeń. Zdecydowałam, że nie warto ryzykować i zamiast tego bardzo ambitnie sobie pospacerowałam. Ambitnie, bo wczoraj miałam drugą dawkę szczepionki i choć nie mam (jak na razie) żadnych skutków ubocznych, to zmęczenie i senność dopadły mnie w ciągu dnia. Ale jeśli taki jest koszt wstrzykniecia łącza do sieci 5G (według anty-szczepionkowcow z USA), to ja jestem jak najbardziej za. Mój nowy tablet ma 5G. Jak bym mogła bezpośrednio podłączać się bez karty SIM, to po prostu bajka!

Załącznik:
ticketx800.jpg
ticketx800.jpg [ 299.32 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


A skoro o szczepieniach mowa, to niby Okinawa “wymaga” albo szczepienia, albo testu PCR od turystów krajowych. W praktyce nikt mnie o szczepienie nie pytał. A “wymaganie” testu PCR polegało na paniach w wieku emerytalnym poubieranych w tradycyjne okinawskie stroje, rozdających ulotki w hali przylotów z informacją gdzie można sobie takowy test zrobić. Panie koczowały również przy bramkach do monorailu, i nawet miały jakieś kupony zniżkowe na atrakcje dla chętnych na test PCR. Nawet chciałam ten test, ale najbliższa wolna data była za tydzień. Za tydzień to ja będę w domu.

Załącznik:
tokashiku-beach2x800.jpg
tokashiku-beach2x800.jpg [ 224.76 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


A skoro o monorailu mowa, to warto kupić bilet na 24 godziny za 800 jenów. Można sobie jeździć do woli.
A tutaj trochę zdjęć z rekonstrukcji zamku Shuri z końca listopada 2020 roku.

Załącznik:
shuri-gatex800.jpg
shuri-gatex800.jpg [ 398.03 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Załącznik:
shuri-wallx800.jpg
shuri-wallx800.jpg [ 315.8 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Załącznik:
shuri-constructionx800.jpg
shuri-constructionx800.jpg [ 278.21 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Załącznik:
shuri-workersx800.jpg
shuri-workersx800.jpg [ 303.52 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Załącznik:
shuri-ruinsx800.jpg
shuri-ruinsx800.jpg [ 407.59 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Załącznik:
shuri-side-gatex800.jpg
shuri-side-gatex800.jpg [ 319.57 KiB | Obejrzany 6364 razy ]


Więcej o Naha w kolejnym odcinku.
I kurcze musze sie nauczyc jak poprawnie zmieniac rozmiary zdjec na tym tablecie, bo mnie oczy bola!
_________________
~~~ Do or do not. There is no try. ~~~
Gadam od rzeczy na Jutubie


Ostatnio edytowany przez 2catstrooper, 15 Sie 2021 11:11, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
7 ludzi lubi ten post.
oskiboski uważa post za pomocny.
 
      
#20 PostWysłany: 15 Sie 2021 07:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7343
HON fly4free
A ta niechęć właścicieli guesthousów do cudzoziemców to z powodu covid, czy raczej taka wyssana z mlekiem matki?
Góra
 Profil Relacje PM off
2catstrooper lubi ten post.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 43 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2, 3  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group