Byłem dwa razy kilka dni na przełomie grudnia i stycznia, przylot zaraz przed sylwestrem, raz zahaczyłem prawosławne Boże Narodzenie. Tłumów nie ma się co obawiać, zwłaszcza w tym roku. W "normalnych" czasach (byłem jeszcze przed pandemią) tłocznie bywało w miejscach typu Bazylika Grobu Świętego w Jerozolimie czy Bazylika Narodzenia w Betlejem, a tuż obok już całkiem normalnie. Zdecydowana większość miejscowych nie obchodzi Bożego Narodzenia, nie obchodzą też szczególnie sylwestra (poza rosyjskojęzycznymi Izraelczykami). Duże wrażenie robi natomiast w Jerozolimie szabat, tylko zaplanuj sobie pobyt tak, żeby wtedy wystarczyło Ci poruszanie się na piechotę, a arabska dzielnica Jerozolimy była w zasięgu spaceru, bo tylko tam będą czynne knajpy i sklepy.
Pogoda - raz trafił nam się nawet śnieg, ale to rzadkość, jest nie każdej zimy. Zresztą 10 cm śniegu wywołało totalny paraliż komunikacyjny łącznie z zamknięciem autostrady z Jerozolimy do Tel Awiwu. Innym razem pełne słońce i przyjemne kilkanaście stopni. Jerozolima jest na szczytach wzgórz, ok. 800 m npm, trzeba się nastawić, że może być rześko, a już na pewno po zmroku. Pojechaliśmy na wycieczkę do położonego niżej (nad Morzem Martwym) Ein Gedi i tam można było chodzić w krótkim rękawku.
Co do Betlejem - czytałem na forum tripadvisora, że checkpointy są otwarte i da się pojechać, ale jest tam teraz dosłownie zero turystów, więc każdy odwiedzający bardzo rzuca się w oczy. Checkpointy mogą zostać nagle zamknięte, jeżeli sytuacja się zaostrzy, a w ostatnich miesiącach na Zachodnim Brzegu co chwilę coś się dzieje. Oczywiście do grudnia wszystko może się jeszcze mocno zmienić. |
). Niemniej jednak pogoda w drugiej połowie grudnia (początkiem stycznia) zawsze pozostaje jakąś loterią.