Autor: | klapio [ 06 Maj 2014 15:12 ] |
Temat postu: | Re: Intensywne 5 dni w Gruzji- dużo zdjęć i inf. praktycznyc |
Gaszpar napisał(a): Zachęcam do skończenia relacji. Majowy konkurs na relację miesiąca czeka ![]() Myślę że do końca tego tygodnia skończę, zostały w sumie już tylko dwie części, dziś postaram się dodać jedną ![]() |
Autor: | marianho1 [ 06 Maj 2014 22:42 ] |
Temat postu: | Re: Intensywne 5 dni w Gruzji- dużo zdjęć i inf. praktycznyc |
braliscie ze soba gotówkę,wyplacaliscie w bankomatach czy placiliscie kartą? jak jest najkorzystniej? |
Autor: | klapio [ 07 Maj 2014 07:55 ] |
Temat postu: | Re: Intensywne 5 dni w Gruzji- dużo zdjęć i inf. praktycznyc |
marianho1 napisał(a): braliscie ze soba gotówkę,wyplacaliscie w bankomatach czy placiliscie kartą? jak jest najkorzystniej? Braliśmy euro i dolary z Polski (bez różnicy) i część wymieniliśmy w kantorze na lotnisku a część w miastach (też bez różnicy). Kurs praktycznie taki sam i kantorów bardzo dużo. |
Autor: | shiver [ 07 Maj 2014 08:36 ] |
Temat postu: | Re: Intensywne 5 dni w Gruzji- dużo zdjęć i inf. praktycznyc |
Świetna relacja, zresztą podobnie jak wyprawa. |
Autor: | mc2 [ 07 Maj 2014 15:56 ] |
Temat postu: | Re: Intensywne 5 dni w Gruzji- dużo zdjęć i inf. praktycznyc |
klapio napisał(a): marianho1 napisał(a): braliscie ze soba gotówkę,wyplacaliscie w bankomatach czy placiliscie kartą? jak jest najkorzystniej? Braliśmy euro i dolary z Polski (bez różnicy) i część wymieniliśmy w kantorze na lotnisku a część w miastach (też bez różnicy). Kurs praktycznie taki sam i kantorów bardzo dużo. Tak informacyjnie: 29.IV.2014 wypłata w bankomacie w Tbilisi kartą synca 200 GEL = 361,37 PLN (najpierw jest przewalutowanie na USD - 113,72). |
Autor: | mspoz [ 07 Maj 2014 16:40 ] |
Temat postu: | Re: Intensywne 5 dni w Gruzji- dużo zdjęć i inf. praktycznyc |
Fajna relacja. Chyba się przekonam do Gruzji... ![]() |
Autor: | Macieqx [ 11 Maj 2014 11:15 ] |
Temat postu: | Re: Intensywne 5 dni w Gruzji- dużo zdjęć i inf. praktycznyc |
Pisz dalej, bo już tyle czekamy ![]() |
Autor: | marianho1 [ 12 Maj 2014 22:54 ] |
Temat postu: | Re: Intensywne 5 dni w Gruzji- dużo zdjęć i inf. praktycznyc |
czy kupowaliscie jakies ubezpieczenie podróżne? a jesli tak to co polecacie? |
Autor: | klapio [ 13 Maj 2014 01:25 ] |
Temat postu: | Re: Intensywne 5 dni w Gruzji- dużo zdjęć i inf. praktycznyc |
marianho1 napisał(a): czy kupowaliscie jakies ubezpieczenie podróżne? a jesli tak to co polecacie? Mieliśmy wykupione ubezpieczenie podróżne na 5 dni z Link4. Całość za dwie osoby to 21.60 zł |
Autor: | wera921 [ 13 Maj 2014 11:43 ] |
Temat postu: | Re: Intensywne 5 dni w Gruzji- dużo zdjęć i inf. praktycznyc |
Kiedy mozna sie spodziewać następnej części? ![]() |
Autor: | Macieqx [ 13 Maj 2014 14:35 ] |
Temat postu: | Re: Intensywne 5 dni w Gruzji- dużo zdjęć i inf. praktycznyc |
Już się podjarałem rano jak zobaczyłem nowy post, a to tylko info o ubezpieczeniu ![]() ![]() ![]() |
Autor: | klapio [ 13 Maj 2014 18:05 ] |
Temat postu: | Re: Intensywne 5 dni w Gruzji- dużo zdjęć i inf. praktycznyc |
Dzisiaj dodam przedostatnią część ![]() |
Autor: | olir1987 [ 13 Maj 2014 23:07 ] |
Temat postu: | Re: Intensywne 5 dni w Gruzji- dużo zdjęć i inf. praktycznyc |
gratuluje bardzo dobrej relacji, bardzo fajnie się ją czyta i jest niesamowicie ciekawa i inspirująca! |
Autor: | klapio [ 14 Maj 2014 00:22 ] |
Temat postu: | Re: Intensywne 5 dni w Gruzji- dużo zdjęć i inf. praktycznyc |
Dzień 4 - Achalciche i Wardzia Wstajemy z Klaudią o godzinie 9. Idziemy się umyć i pakujemy plecaki. Wyglądam przez okno i to co widzę nie wygląda zachęcająco, nasz hotel nie jest w raczej położony w reprezentacyjnej dzielnicy ![]() Śniadanie: ![]() Kończymy jeść , bierzemy rzeczy i nie tracąc czasu wymeldowujemy się z hotelu, dziś tak jak w poprzednich dniach mamy dość napięty plan. ![]() Z tego co widziałem byliśmy jedynymi gośćmi, Achalciche nie jest zdecydowanie miastem licznie obleganym przez turystów. ![]() Przy wyjściu jeszcze widzę że Pani recepcjonista chcę dzwonić po taksówkarza który nas tu przywiózł ale pokazuje jej że chcemy się przejść. Tłumaczy nam jeszcze jak iść w stronę centrum pokazując nam żebyśmy poszli w prawo. Oglądałem jeszcze w Polsce na google maps plan Achalciche i są tam tylko 2 mosty i wydawało mi się że lepszym wyjściem by dojść pod twierdzę będzie pójście w lewo. Zaryzykowaliśmy i poszliśmy jak nam sugerowano, okazuje się że po prostu jest tam most którego nie ma na google. ![]() Wychodzimy z hotelu o 10.30 i taki widok zastajemy, pierwsze wrażenie: "jesteśmy na końcu świata": ![]() ![]() Mijamy stadion Mescheti Achalciche występującego obecnie w 2 lidze: ![]() Przechodzimy przez most którego nie ma na mapie google i dochodzimy do centrum: ![]() ![]() Budynek dworca i marszrutki: ![]() Miasto Achalciche a właściwie miasteczko mające 18 tyś. mieszkańców to stolica regionu Samcche-Dżawachetia, nazywanego Gruzińską Syberią z racji wysokiego położenia nad poziomem morza i surowego klimatu. Znajduje się ono 20 kilometrów od granicy Tureckiej ale to nie Turcy a Ormianie są tu dominującą mniejszością etniczną, w mieście średnio co 3 mieszkaniec to Ormianin a w całym regionie jest ich ponad 50 %. Spotkałem się z opiniami że samo miasto nie zachwyca i jest to prawda. O ile w Tbilisi czy Batumi widok turystów dla Gruzinów nie był czymś niezwykłym to tu praktycznie patrzył się na nas każdy, podczas naszego pobytu tutaj i w Wardzi nie widzieliśmy ani jednego obcokrajowca ![]() Planując naszą wycieczkę po Gruzji ułożyłem sobie w głowie co najbardziej chciałbym w tym kraju zobaczyć. Na pierwszym miejscu było zdecydowanie Kazbegi z Cminda Sameba a na drugim... Mestia i okolice (tu ciekawa relacja innego forumowicza) ![]() Niestety czas dojazdu marszrutką z Tbilisi był zdecydowanie za długi a helikopter na tej trasie w marcu jeszcze nie latał. Jako ciekawostkę napiszę że właśnie Pani z biura podróży organizującego loty helikopterem do Mestii pomogła nam znaleźć nasz hostel dwa dni wcześniej w Tbilisi, bo akurat do tamtego biura podróży weszliśmy ![]() W moim rankingu na trzeciej pozycji miejsc które warto zobaczyć w Gruzji była Wardzia i właśnie ją podczas naszej podróży postanowiliśmy odwiedzić. Niestety ani z Kutaisi ani z Tbilisi nie mając samochodu do dyspozycji nie da się zrobić tam jednodniowej wycieczki. Dlatego właśnie zdecydowaliśmy się odwiedzić Achalciche i spać w nim, żeby potraktować to miasto jako bazę wypadową do Wardzi. Wróćmy jednak do relacji ![]() Jest 11 kiedy docieramy do centrum, chcemy złapać marszrutkę do Wardzi ale najpierw idziemy zobaczyć Twierdzę Rabati z której słynie miasto: Po prawej miejsce w pobliżu którego zatrzymują się marszrutki, u góry twierdza Rabati: ![]() ![]() W drodze do twierdzy: ![]() O ile mogę zgodzić się z opiniami że samo miasto Achalciche nie zachwyca to nie do końca zgadzam się ze stwierdzeniami że twierdza wygląda średnio. Nam się podobała, to nieliczna jak nie jedyna budowla warowna która jest w tak odnowionym stanie w Gruzji. Twierdza Rabati została wybudowana w XIII wieku przez Ormian i przeszła gruntowny remont w 2012 roku a w zasadzie została prawie od podstaw wybudowana ze względu na fakt że przetrwały głównie ruiny tego miejsca. Budziło to sporo kontrowersji wśród mieszkańców niemniej moim zdaniem efekt widoczny po odbudowie jest w bardzo przyzwoity. Na jej terenie znajdują się między innymi meczet z 1752 roku, ruiny medresy (arabskiej szkoły), stare łaźnie, ruiny kościoła ormiańskiego czy domy o tradycyjnej zabudowie. Kiedyś miasto Achalciche wraz z twierdzą pełniło strategiczną rolę, będąc blisko granicy z Imperium Osmańskim przez które potem na parę wieków zostało wchłonięte. Następnie znalazło się na obszarze innego imperium – rosyjskiego i znów pełniło rolę graniczną a w czasach ZSRR po II wojnie światowej w Achalciche stacjonowała duża część radzieckiej armii z racji bliskości granicy Tureckiej która od lat 50-tych jest członkiem NATO. Wejście na dziedziniec jest darmowe a zwiedzanie całej twierdzy to koszt 5 lari (bilet studencki 2 lari, honorowane są polskie legitymacje). W moim mniemaniu warto zapłacić i poświęcić jej chwile. Widok na dziedziniec i twierdzę, na dole widoczna informacja turystyczna w której są mapki zarówno regionu Samcche-Dżawachetia jak i innych w Gruzji i Panie mówiące po angielsku: ![]() Bierzemy mapkę regionu, kupujemy bilety i wypytujemy Panie o marszrutki do Wardzi i Kutaisi. Pani informuje nas że najbliższa marszrutka do Wardzi jest o 12 a potem dopiero o 16. Myślałem że jeżdżą częściej na tej trasie, musimy zdążyć na tą o 12 gdyż powrotna marszrutka do Kutaisi jest o 18 ![]() Jako że jest już 11.10 mamy jakieś 50 minut na obejście twierdzy i powrót do centrum na marszrutke, ruszamy więc szybkim tempem na mury i wieże. Widoczna droga do centrum z murów obronnych: ![]() Widok na dzieciniec: ![]() Dawne budownictwo mieszkalne: ![]() Ten sam widok tylko z wieży: ![]() Dziedziniec i Achalciche w tle a dalej jak to bywa w Gruzji góry: ![]() ![]() Przechodzimy przez kolejną bramę i wchodzimy na drugi dziedziniec: ![]() ![]() Od lewej ogrody, najwyższa wieża z dumnie powiewającą flagą Gruzji i meczet: ![]() Wewnątrz meczetu: ![]() Byliśmy jedynymi turystami, tu widoczny strażnik: ![]() W drodze na ostatnią wieżę: ![]() Widok ze szczytu, po lewej meczet: ![]() Ze szczytu wieży dość dobrze widać surowość przyrody w tym rejonie: ![]() ![]() Wiem że na terenie fortecy jest również ekspozycja archeologiczna ale nie mamy niestety czasu jej oglądnąć. Jest 11.40, zaczynamy zbierać się na dół żeby zdążyć na marszrutke. ![]() Wieża na której przed chwilą byliśmy: ![]() Ostatni rzut oka na twierdzę od środka: ![]() Jesteśmy znów na dole o 11.50, idziemy poszukać marszrutki. Po lewej przystanek marszrutek, o prawej nowoczeny hipermarket i główna ulica miasta która po 20 kilometrach dociera do granicy Tureckiej. Już drugi raz podobna odległość dzieli nas od Turcji, 3 dni temu byliśmy w Batumi gdzie mniej więcej tyle samo kilometrów jest granicy Tureckiej: ![]() Kierowcy mówią nam że marszrutka pojedzie o 12.15, rezerwujemy miejsce i idziemy kupić bilety: Poczekalnia dworcowa, z lewej widoczna kasa: ![]() Kupujemy dwa bilety (5 lari jeden) i już jedziemy do Wardzi. Szacowany czas jazdy to 1 godzina ale niestety kierowca a to na kogoś czeka w miejscowościach które mijamy a to podwozi kogoś po bocznych uliczkach. W sumie nikt się tutaj nigdzie nie spieszy, po prostu Gruzja ![]() Dojeżdżamy do Wardzi o 13.45 czyli pół godziny później niż powinniśmy. Kierowca jednak jest na tyle miły że nie dość że nie wysadza nas w wiosce jak resztę pasażerów tylko wjeżdża marszrutką za bramę na teren skalnego miasta ile może podjechać żeby oszczędzić nam czasu przeznaczonego na dojście to jeszcze tłumaczy nam że będzie wracał o 15 i że nas zabierze spod samego terenu skalnego miasta. Wejście na teren Wardzi kosztuje 5 lari (Studenckie bilety są po 2 lari, są tu również honorowane polskie legitymacje studenckie). Po lewej widoczna część skalnego miast Wardzia, po prawej szosa do Achalciche: ![]() Wardzia to najładniejsze skalne miasto w Gruzji i jedno z piękniejszych na świecie. Jest to jeden z symboli Gruzji. Miasto to zaczęto budować za Króla Jerzego III a ukończono w czasach panowania Tamary - legendarnej Gruzińskiej Królowej która jest świętą zarówno kościoła prawosławnego jak i katolickiego. Mimo że do naszych czasów przetrwała tylko 1/5 całego kompleksu Wardzia nadal robi naprawdę imponujące wrażenie. Ten wybudowany w XII wieku kompleks na stałe służył około 2 tysiącom mieszkańców ale w razie zagrożenia mógł pomieścić nawet 60 tyś ludzi (!). W czasach swojej największej świetności kompleks liczył sobie pół kilometra długości i miał 13 kondygnacji połączonych różnymi tunelami. Mieściły się tu pomieszczenia mieszkalne, stajnie, obory, piekarnie, spichlerze i 13 kościołów. Całość sal liczyła sobie ponad 3000 komnat. Dziwi mnie jednak dość mała popularność Wardzi jako miejsca turystycznego. Relacji z tego miejsca jest mało, również ani jeden Polak z którym rozmawialiśmy w samolocie czy również żaden wśród tych spotkanych w Gruzji nie miał w planach zobaczenia tego miejsca. Większość Polaków wybiera albo Batumi, albo Tbilisi lub Kutaisi i okolice. Ja ze swojej strony szczerze polecam Wardzie, naprawdę warto ją odwiedzić ![]() Mamy więc trochę ponad godzinę na obejście całego miasta, tak prezentuje się jego kawałek po wyjściu z marszrutki: ![]() Widok z początku kompleksu, na dole widoczna rzeka Kura (Mtkwari) która przepływa przez Tbilisi i Mcchcete i dopływa aż do Morza Kaspijskiego: ![]() Ruszamy przed siebie: ![]() ![]() Odpoczywamy chwilę i podziwiamy z Klaudią piękną panoramę widoczną z tego miejsca: ![]() Dalsza część miasta: ![]() ![]() Ludzie na tle budynków obrazują z jakim rozmachem wybudowano to miasto. Poza widoczną czwórką Gruzinów i jednym prawosławnym duchownym w Wardzi nie widzieliśmy nikogo, podejrzewam że w wakacje jest tu dużo większy ruch: ![]() Widok na wioskę poniżej: ![]() ![]() Z lewej kompleks Wardzi, z prawej w oddali widoczne Wanis Kwabebi, inne skalne miasto: ![]() Miasto wygląda naprawdę imponująco: ![]() ![]() ![]() Mimo że miasto Wardzia mieści się 1300 m n.p.m. spotykamy tu kotka, dzielimy się z nim naszym chaczapiru a w zasadzie oddajemy mu je prawie całe: ![]() ![]() Wchodzimy do prawosławnej świątyni która jest wykuta w skale, prezentuje się ona bardzo mistyczne: ![]() Zapalamy po świeczce: ![]() Wychodzimy z kościoła i chcemy iść dalej widocznymi tarasami ale prawosławny duchowny pokazuje nam że obok kościoła jest tunel prowadzący wgłąb skały i warto się nim przejść, oczywiście się do niego kierujemy: ![]() ![]() Kiedyś sieć tuneli była dużo bardziej rozległa, niestety sporo z nich nie przetrwało trzęsienia ziemi z XIII wieku: ![]() Schody pną się w górę i wchodzimy na coraz wyższe części kompleksu skalnego: ![]() Zejście jest trochę ekstremalne, jedno potknięcie i lecimy w dół: ![]() Schodzimy parę pięter na dół, z prawej przy łuku jest wejście do kościoła jak i tunele prowadzące wgłąb skał: ![]() ![]() W pobliżu widzimy pieska który zaczyna zbiegać po prawie pionowej skale, na szczęście nic mu się nie stało: ![]() Ruszamy dalej: ![]() ![]() ![]() Zaczynamy schodzić w dół, chwiejąca się balustrada jest postawiona bardziej dla żartu niż bezpieczeństwa zwiedzających ![]() ![]() Małe potknięcie i człowiek leci w dół ![]() ![]() Jesteśmy już na dole, na zdjęciu widoczny piesek którego wcześniej widzieliśmy i który towarzyszył nam przy schodzeniu, zostawiamy mu resztę chaczapuri której nie daliśmy kotkowi: ![]() Z dołu w pełni można dostrzec ogrom Wardzi: ![]() ![]() Schodzimy na dół gdzie kierowca marszrutki już na nas czeka. Pytam go czy będziemy się mogli jeszcze zatrzymać na szosie żebym mógł zrobić zdjęcie Wardzi z tamtej perspektywy, zgadza się bez problemu: ![]() ![]() Z tej perspektywy widać jaka Wardzia jest ogromna: ![]() ![]() Z prawej łuk gdzie znajduje się wykuta w środku skał prawosławna cerkiew którą odwiedziliśmy wcześniej: ![]() ![]() Godzina 15, ostatnie spojrzenie na Wardzie i ruszamy do Achalciche. Bardzo się ciesze że odwiedziliśmy to miejsce, zdecydowanie warto było się tu wybrać ![]() ![]() Wiedziałem że na drodze z Wardzi do Achalciche jest trochę ciekawych miejsc ale nie mieliśmy ich czasu już oglądać. Nasz kierowca okazuje się jednak lokalnym patriotą i przy każdym miejscu zatrzymuje się i pokazuje co warto sfotografować. Opowiada nam również o miejscach przy których stajemy. Szkoda że wszystko po gruzińsku ale czytałem przed wyjazdem przewodnik i mniej więcej wiedzieliśmy o czym mówi ![]() Najpierw zatrzymujemy się przy Wanis Kwabebi, to inne skalne miasto położone kilka kilometrów od Wardzi, jest jednak w trochę gorszym stanie niż Wardzia ale jest też od niego kilka wieków starsze: ![]() ![]() Jedziemy dalej i po paru kilometrach nasz kierowca zatrzymuje się przy ruinach twierdzy Tmogvi: ![]() Pozostałości schodów na szczyt: ![]() Ruiny w oddali, z tej perspektywy mało widać ale same ruiny fortecy są bardzo ładne, niestety nie mamy czasu na wejście pod górę: ![]() O ile wcześniej jechaliśmy praktycznie sami to po minięciu pobliskiej szkoły jest już dużo ciaśniej ![]() ![]() Mimo że marszrutka jest pełna ludzi kierowca zatrzymuje się i pokazuje nam Twierdzę Chertwisi: ![]() Wsiadamy do marszrutki z powrotem i jedziemy dalej. Nie wiem co nasz kierowca mówił dzieciom które z nami jechały, mogę się jedynie domyśleć że proponował im zaśpiewanie nam czegoś. Po chwili jeden z chłopców wyciąga swoją gitarę i wszystkie dzieci śpiewają nam tradycyjne gruzińskie piosenki: ![]() Jesteśmy bardzo wzruszeni ich śpiewem i częstujemy dzieci słodyczami które mieliśmy jeszcze z Polski. Naprawdę pięknie te dzieci śpiewały: ![]() Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Dojeżdżamy znowu do Achalciche, żegnamy się z dziećmi i naszym kierowcą zostawiając mu 12 lari. Marszrutkę mamy o 18 a jest dopiero 16.30 więc idziemy pokręcić się chwilę po mieście i coś zjeść: ![]() ![]() ![]() W Gruzji praktycznie każdy budynek związany z administracją publiczną ma oprócz flagi Gruzji flagę UE: ![]() ![]() Z miasta dobrze widać twierdzę którą odwiedziliśmy kilka godzin wcześniej: ![]() ![]() W centrum miasta znajduje się pomnik królowej Tamary: ![]() Mijamy rzekę i jesteśmy znowu na dworcu: ![]() Z lewej widoczny nowoczesny budynek supermarketu, z prawej posterunek gruzińskiej policji. Kiedy władzę w Gruzji przejął Micheil Saakaszwili jednym z jego głównych założeń była reforma policji i próba walki z wszechobecną korupcją. Jednym z elementów reformy tego organu była budowa nowych komisariatów. W każdym miejscu w Gruzji gdzie budynki policji widzieliśmy budowane one są według jednego projektu: ![]() Na dworcu meldujemy się o godzinie 17.45 i idziemy kupić w budynku dworca bilety na marszrutke do Kutaisi płacąc 12 lari od osoby. Zaczepiają nas ludzie którzy również czekają na dworcu i pytają jak się nam podoba w Gruzji. Jeden z taksówkarzy opowiada nam że mimo iż niewiele zna słów po Polsku część jego rodziny jest pochodzenia Polskiego. Wcześniej przeglądając informację o tej miejscowości widziałem że w mieście znajduje się Związek Polaków Południowej Gruzji. Dochodzi 18, wsiadamy busika i jedziemy. Początkowo w marszrutce jest parę osób ale zaraz po przejechaniu Borjomi nie licząc kolegi kierującego jesteśmy jedynymi pasażerami. Trochę się bałem czy kierowca nie stwierdzi że taki kurs mu się nie opłaca i nie zawróci ale na szczęście dojeżdżamy cało. Podczas jazdy trochę pada ale nie przeszkadza to w szybkiej jeździe naszemu kierowcy przy jednoczesnym paleniu i rozmowie przez telefon ![]() Do Kutaisi pod McDonald dojeżdżamy o 21.30 czyli po 3.5 godzinach jazdy. W planie mieliśmy dojść do naszego hostelu na nogach ale skoro pojawiają się taksówkarze to można się potargować ![]() ![]() Wszyscy kręcą głowami ale znajduje się jeden chętny na kurs, można jechać ![]() O ile w Tbilisi i Achalciche nie za bardzo wiedzieliśmy gdzie warto się zatrzymać o tyle w Kutaisi wszyscy polecali hostel Kote więc i my się na niego zdecydowaliśmy ![]() ![]() Kote pokazuje nam nasz pokój, zostawiamy rzeczy na łóżku i idziemy przywitać się z innymi gośćmi, oczywiście sami Polacy. ![]() Cena za noc dla dwóch osób to 40 lari (+- 70 zł). Nasz pokój, zdecydowanie polecam to miejsce: ![]() Poznajemy naszych rodaków i Gruzinów którzy zapraszają nas do stołu: ![]() Gospodarz George wyciąga wino domowej roboty, tak pysznego wina nie piłem chyba nigdy. To jeden z tych momentów w którym człowiek żałuje że lata tylko z podręcznym i nie może nic z tych winnych pyszności przywieść do Polski: ![]() Rozmawiamy o Gruzji i o Gruzinach a w tle lecą gruzińskie pieśni, jest naprawdę bardzo miło: ![]() Nasi znajomi z Polski zbierają się spać a nasz gospodarz George pyta się nas i nowo poznanej koleżanki, również Klaudii czy jesteśmy głodni a jako że jesteśmy to mimo dość późnej pory wydzwania po jakiegoś swojego kolegę i jedziemy coś zjeść. Szczerze mówiąc czacza, koniak i gruzińskie wino zrobiło już swoje i godziny o której tam jechaliśmy nie pamiętam ![]() ![]() ![]() W drodze do restauracji: ![]() Zamawiamy chinkali i chaczapuri, jemy już to 4 dzień ale co zrobić, to takie dobre że inaczej się nie da ![]() ![]() George lejący anyżowy napój bleee ![]() ![]() W lokalu pierwszy raz jedliśmy ciepłe chaczapuri, smakuj zupełnie inaczej niż to podawane na zimno, warto je pod taką postacią spróbować: ![]() Jak to w Gruzji bywa w pobliżu biesiada, idę zapytać się czy mogę ich sfotografować. Scenariusz podobny do tego jak w Tbilisi wczoraj, mogę ale jak się z nimi napije ![]() ![]() Zdjęcia trochę rozmazane ale już i ręka trochę mniej pewna ![]() ![]() Kończymy jedzenie i Finlandię więc pora się zbierać do wyjścia, George dzwoni po jakiegoś kierowcę. Kiedy przychodzi do płacenia i wyciągamy portfele nasz gospodarz kategorycznie odmawia mówiąc że jesteśmy jego gośćmi. Próbujemy chwilę negocjować że też chcemy zapłacić ale bezskutecznie. Trochę nam niezręcznie, co chwilę nam tu coś stawia lub czymś częstuje ![]() Wychodzimy z lokalu i czekamy na transport: ![]() Z drogi powrotnej za wiele nie pamiętam, zdjęcia już też trochę mniej ostre wychodzą ![]() ![]() Nie mam zielonego pojęcia o której wróciliśmy do naszego hostelu, ostatnie zdjęcie z aparatu jest z 3.30. Kładziemy się około 4 pierwszy raz będąc w Gruzji nie włączając budzika. Zasypiamy trochę ze smutkiem bo to nasza ostatnia noc w Gruzji, na szczęście jutrzejszy powrót do Polski mamy dopiero wieczorem ![]() |
Autor: | tom971 [ 14 Maj 2014 14:50 ] |
Temat postu: | Re: Intensywne 5 dni w Gruzji- dużo zdjęć i inf. praktycznyc |
Fajny klimat podczas biesiad. I te obledne gory.. btw: skopiowalem stopke ![]() |
Autor: | mc2 [ 14 Maj 2014 15:41 ] |
Temat postu: | Re: Intensywne 5 dni w Gruzji- dużo zdjęć i inf. praktycznyc |
klapio napisał(a): Niestety ani z Kutaisi ani z Tbilisi nie mając samochodu do dyspozycji nie da się zrobić tam jednodniowej wycieczki. Dlatego właśnie zdecydowaliśmy się odwiedzić Achalciche i spać w nim, żeby potraktować to miasto jako bazę wypadową do Wardzi. Chyba się da, a przynajmniej z Kutaisi do Tbilisi ![]() No ale w tej opcji nie starczyło nam czasu na zwiedzenie twierdzy w mieście. |
Autor: | klapio [ 14 Maj 2014 15:52 ] |
Temat postu: | Re: Intensywne 5 dni w Gruzji- dużo zdjęć i inf. praktycznyc |
mc2 napisał(a): klapio napisał(a): Niestety ani z Kutaisi ani z Tbilisi nie mając samochodu do dyspozycji nie da się zrobić tam jednodniowej wycieczki. Dlatego właśnie zdecydowaliśmy się odwiedzić Achalciche i spać w nim, żeby potraktować to miasto jako bazę wypadową do Wardzi. Chyba się da, a przynajmniej z Kutaisi do Tbilisi ![]() No ale w tej opcji nie starczyło nam czasu na zwiedzenie twierdzy w mieście. Masz rację, nie wyraziłem się do końca precyzyjnie, miałem na myśli że nie da się zrobić takiej trasy marszrutkami ![]() |
Autor: | klapio [ 22 Maj 2014 15:28 ] |
Temat postu: | Re: Intensywne 5 dni w Gruzji- dużo zdjęć i inf. praktycznyc |
Dzień 5 - Kutaisi Wstajemy z Klaudią tuż przed godziną 12 z trochę bolącymi głowami, ogarniamy się i zbieramy do wyjścia. Chcemy zapłacić za nocleg i zabrać rzeczy ale nie ma żadnego Gruzina. Od naszych Polskich współlokatorów dowiadujemy się że Kote organizuje transport na lotnisko w cenie 5 lari więc prosimy ich o przekazanie że przyjdziemy za parę godzin i wtedy zapłacimy za nocleg ![]() Będąc jeszcze w Polsce długo zastanawialiśmy się co warto w Kutaisi i okolicach zobaczyć i wyszło nam że specjalnie to nic. Nie mówię że okolica jest brzydka ale po prostu po zobaczeniu Batumi, Cminda Sameba i Wardzi wiedziałem że nic na nas nie zrobi specjalnego wrażenia. O Jaskini Prometeusza czytałem sporo negatywnych opinii, do klasztoru Mocameta też jakoś nie chciało nam się jechać. Najciekawsza wydawała mi się Cziatura i pewnie byśmy tam pojechali ale trzeba by wstać dużo wcześniej co nam się niestety nie udało ![]() ![]() Postanowiliśmy więc że po prostu zobaczymy Katedrę Bagrati i Monastyr Gelati a wieczorem wrócimy do hostelu żeby załapać się na transport na lotnisko. Wychodzimy o 12.45, widok na Hostel Kote: ![]() W drodze do katedry: ![]() Katedra Bagrati została wybudowana w XI wieku ale nie przetrwała w najlepszym stanie. W 2012 ukończono jej gruntowną rekonstrukcję co wywołało liczne kontrowersje i sprzeciw UNESCO. ![]() ![]() ![]() Katedra od środka: ![]() ![]() ![]() Ze wzgórza na którym mieści się Bagrati dobrze widać panoramę Kutaisi: ![]() Kutaisi to drugie co do wielkości miasto Gruzji i stolica Imertii. Dzieje pierwszego osadnictwa tutaj mają prawie 4 tys. lat co oznacza że Kutaisi jest jednym z najstarszych miast na świecie. Warto również wiedzieć że w latach 1945-47 w Kutaisi przetrzymywani byli żołnierze wileńskiego AK. Od 2012 roku w mieście znajduje się siedziba Parlamentu Gruzji. Z miastem tym jest również związana legenda z mitologi greckiej o Jazonie i wyprawie po Złote Runo. Ciekawostką jest również fakt że w Kutaisi urodził się były Prezydent Polski Władysław Raczkiewicz. Zbieramy się na dół w stronę rzeki Rioni przepływającej przez Kutaisi: ![]() Domy nie są w najlepszym stanie, w pobliżu widać też niestety sporo śmieci: ![]() ![]() ![]() ![]() W pobliżu jest przystanek marszrutek, pytamy czy jedzie jakaś do Monastyru Gelati ale kierowca pokazuje nam że musimy iść bardziej do centrum. ![]() Docieramy do parku w centrum miasta który w upalne dni cieszy się dużym powodzeniem: ![]() ![]() Solidarność narodu Gruzińskiego z narodem Ukraińskim: ![]() ![]() ![]() Docieramy na plac Dawida Agmaszenebelego ze znajdującą się na środku ronda fontanną ze złoconymi figurami zwierząt: ![]() Jest 14.15 kiedy znajdujemy miejsce odjazdu marszrutek do monastyru Gelati, niestety najbliższa jest o godzinie 16. Idziemy więc na pobliski targ zrobić zakupy do Polski. Sam targ jest trochę schowany ale w końcu do niego trafiamy. Co chwilę ktoś nas woła i częstuje czymś. Kupujemy przyprawy, czurczchele, chaczapuri i ser. Trochę się baliśmy kupować sera w związku z faktem że mogą nam go zabrać na lotnisku gdyż był on pakowany do zwykłego woreczka (w Beauvais miałem zapakowany hermetycznie i zabrali) ale udało się go jakoś przywieść. O gruzińskim serze mógłbym napisać wiele. Czegoś tak smacznego nie jadłem od dawna. Jest delikatnie kremowy a jednocześnie ma taki swój specyficzny smak. Dla samego serwa ten kraj warto odwiedzić, po raz drugi żałujemy że lecimy tylko z bagażem podręcznym bo przywiózłbym tego dużo więcej ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Pakujemy zakupy i szwendamy się uliczkami Kutaisi. Samo miasto nie zachwyca, moim zdaniem do Gruzji warto przyjechać przede wszystkim dla gór ![]() ![]() Mamy jeszcze trochę czasu więc idziemy coś zjeść: ![]() Do marszrutki docieramy o godzinie 15.45, jest już sporo ludzi. Cena w jedną stronę do 1 lari i jedzie się jakieś 20 minut. O 16.20 docieramy na miejsce i próbuje się dowiedzieć o której jest następna marszrutka. Kierowca próbuje coś tłumaczyć po gruzińsku, oczywiście nic nie rozumiemy ![]() ![]() Monastyr Gelati to druga po Katedrze Bargati świątynia w Kutaisi wpisana na listę UNESCO. Została ona również jak Bargati wybudowana w XI wieku. Kiedyś Gelati było nie tylko miejscem kultu religijnego ale również stanowiło naukowe i kulturalne centrum całego kraju. Pochowany na jej terenie jest były król Gruzji, Dawid IV Budowniczy którego imię nosi lotnisko w Kutaisi: ![]() ![]() ![]() Monastyr w środku kryje wiele fresków pochodzących jeszcze z XII wieku: ![]() ![]() ![]() ![]() Zbieramy się powoli do marszrutki. Ze wzgórza na którym położony jest klasztor ostatni raz podziwiamy panoramę Gruzji: ![]() Wsiadamy w marszrutke, zostawiamy 3 lari i powoli zbieramy się w stronę naszego hostelu. Płacimy za nocleg oraz za dojazd na lotnisko (po 5 lari) i wraz z resztą Polaków zbieramy się na lotnisko. ![]() W drodze na lotnisko: ![]() ![]() Na lotnisko docieramy o 20.45 więc mamy jeszcze trochę ponad godzinę do odlotu. Drukujemy karty pokładowe i przechodzimy kontrole, sery i chaczapuri na szczęście przeszły. Pani przy kontroli trochę się czepiała pustej butelki wody ale w końcu mnie z nią przepuścili ![]() Lot bez zakłóceń, większość jego przesypiamy. W Warszawie lądujemy 15 minut przed czasem. I tak kończy się nasza Gruzińska przygoda, w kraju w którym spędziliśmy tylko nie całe 5 dni a który tak nas oczarował. Przed wyjazdem planując wyprawę z dużym dystansem podchodziłem do wpisów na forach mówiących że do Gruzji na pewno jeszcze wrócimy i byłem pewien że jedyne co nas spotka to rozczarowanie. Bardzo się myliłem ![]() Gruzję polecam każdemu, naprawdę warto ten kraj odwiedzić. My do niego na pewno wrócimy, prawdopodobnie w przyszłym roku do Mestii i Uszguli ![]() Teraz małe podsumowanie wyjazdu, sam nie lubię relacji bez tego więc postaram się w miarę dokładnie napisać ile i na co wydaliśmy, ceny będę podawał za jedną osoby w złotówkach i lari po kursie 1.7 pln = 1 gel. Transport: Nocny pociąg Batumi-Tbilisi 82 gel za dwie osoby (kupione przez internet kartą m&m mbank za 155 zł czyli 77.50 zł za osobe). Marszrutki - 66 gel (112 zł) za osobę. Taksówki: Batumi 4 gel, Mcchceta 12 gel, Achalciche 3 gel, Kutaisi 5 gel i 10 gel czyli 34 gel (58 zł, na osobę to jest 17 gel czyli 29 zł). Ceny noclegów za pokój: Tbilisi: Tiflis lux hostel 59 gel (100 zł) Achalciche: Hotel Shin 60 gel (102 zł) Kutaisi: Hostel Kote 40 gel (68 zł) Za dwie osoby transport wyszedł więc 248 gel (421 zł) a za noclegi 159 gel (270 zł). Całość zatem to 407 gel (691 zł) czyli za osobę 203.5 gel - 346 zł. Do tego koszty jedzenia, kolejek w Batumi i Tbilisi, metra w Tbilisi i dwóch biletów wstępu myślę że nie przekroczyły na osobę 50 gel. Całość zatem bez lotów, ze wszystkim za 5 dni w Gruzji wyszła około 430 zł za osobę. Jeśli relacja się podobała to proszę o polubienia. Dziękuje wszystkim którzy dotarli do końca ![]() |
Autor: | dj3500 [ 22 Maj 2014 21:05 ] |
Temat postu: | Re: Intensywne 5 dni w Gruzji- dużo zdjęć i inf. praktycznyc |
Wardzi wygląda rewelacyjnie! Ogólnie bardzo fajna relacja, dzięki ![]() |
Autor: | orfik11 [ 22 Maj 2014 23:30 ] |
Temat postu: | Re: Intensywne 5 dni w Gruzji- dużo zdjęć i inf. praktycznyc |
Witam. Cóż biesiadowaliśmy przy tych samych stołach. Nawet z tymi samymi ludźmi. Jedzenie i klimat tych miejsc jest po prostu jedyny. Pozdrawiam |
Strona 3 z 6 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |