Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 16 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 20 Lis 2015 00:08 

Rejestracja: 10 Sie 2011
Posty: 487
Loty: 12
Kilometry: 12 344
niebieski
Córka nie wiem ile razy pytała mnie: - mama dlaczego ta wyspa się nazywa Milos? Bo jest tu miło?
Tym, którzy nie mają dzieci należy się wyjaśnienie: czterolatek pyta tysiąc razy dziennie o to samo ;) Więc tak już zostało - Milos, bo jest tu miło :lol:

Nasz wyjazd na Milos zaplanowaliśmy w sierpniu, dzięki tej wrzucie warszawa-milos-71-euro,232,77804&p=619598&hilit=aegean#p619598
Milos jest małą grecką wyspą leżącą na Morzu Egejskim. Bilety były dostępne jeszcze na inne wyspy archipelagu Cykladów. Jednakże ja wybieram Milos, aby zobaczyć miejsce, skąd pochodzi znajdujący się dziś w Luwrze posąg Wenus. Wyspa ma zaledwie 160km2, po sezonie jest tu mało turystów, wydaje się więc idealnym miejscem na odpoczynek z dziećmi.

Bilety kupiliśmy na termin 1-12 listopada, wylot z Warszawy na Milos liniami Aegean i Olimpic Air, w obie strony dość długie przesiadki w Atenach. Koszt zakupu biletów dla 2 dorosłych, 1 dziecka i 1 niemowlaka wyniósł nas 181,68 EUR.
Miał to być nasz drugi wyjazd od półtora roku, czasu posuchy wyjazdowej spowodowany moją ciążą i narodzinami juniora. Nie muszę chyba mówić, że był to dość wyczerpujący okres, więc urlop należał się bez dwóch zdań.

Dwa tygodnie przed wyjazdem mąż z uśmiechem na ustach informuje mnie:
- Nie chcą mnie puścić na urlop. Powiedziałem im, że weźmiesz ze mną rozwód jak nie pojadę.
Cieszy się, jaką to mądrą ripostę im posłał. Nie spodziewa się chyba mojej reakcji.
- No żebyś wiedział.
- No co ty, kochanie. Pojedziemy kiedy indziej.
- Jadę sama z dziećmi.

Odrobinę oponował, wytyczając najcięższe działo:
- Tam są uchodźcy.
- Na Milos?? - pytam z niedowierzaniem.
- No.
- To dobrze. Nie ma tam turystów, więc nie będziemy się nudzić.
Widzę, że się wkurza.
- Tam nie jest bezpiecznie.
- Nooo. - podpuszczam go. - I puścisz nas samych?
Puści i to ucina dalszą dyskusję.

Oprócz tego, że Grecja jest moim marzeniem podróżniczym od czasu studiów (studia kończyłam w roku, gdy wstępowaliśmy do Unii, czyli dość dawno :? ), zależało mi na tym wyjeździe z jeszcze jednego względu - w lutym lecimy do Argentyny i miał to być swoisty sprawdzian dla syna. Chciałam zobaczyć jak reaguje na niewyspanie, zmęczenie podróżą i inne niedogodności. Córka nasza jest urodzonym podróżnikiem, przeszła już wiele testów :mrgreen:

Tak więc w obliczu samotnej podróży z dziećmi, w ciągu pozostałych do wyjazdu dwóch tygodni zmieniam niektóre rezerwacje i plan podróży.
Na Milos mieliśmy wypożyczyć auto, by zjeździć całą wyspę. Rezygnuję z auta, za duży stres dla mnie z dwójką małych dzieci (w październiku syn skończył rok, a córka 4 lata). Co prawda nie wiem, jak jeżdżą autobusy na Milos, bo rozkład jazdy na stronie internetowej jest tylko do 30-go września ;) ale czytam na jakiejś stronie, że autobusy zimą też kursują, tyle że rzadziej :D
Powrotny nocleg w Atenach też zmieniam, bo także planowaliśmy wypożyczyć auto, żeby pojeździć po wybrzeżu. Początkowo planowałam nocleg w Rafinie, ale menedżerka hotelu dzwoni do mnie, że muszą zamknąć hotel w związku z czym proponuje mi zakwaterowanie w innym hotelu. Rezygnuję i rezerwuję hotel w Glyfadzie. Zasięgam opinii na forum co do czasu przejazdu. Wydaje się ok, jednak korzystając z promocji MakeMyTrip rezerwuję jednak hotel w centrum Aten - ten sam hotel, co na pierwszą noc. Przynajmniej będę już znać teren, nie tracąc czasu na szukanie hotelu. No i dojdzie nam kilka dodatkowych godzin w Atenach, co pozwoli zobaczyć nieco więcej. Robię check-list - wszystko wydaje się być gotowe. Jeszcze tylko zgrywam kilka bajek na laptopa - mamy mieć internet, ale w razie czego lepiej mieć.

Z Trójmiasta wyjeżdżamy dzień przed wylotem. Podróż Polskim Busem jest wystarczająco komfortowa. Na dolnym pokładzie oprócz naszej czwórki i kierowcy, tylko dwie osoby. Na górze z 10 osób.
W Warszawie korzystamy z darmowego dla nas przejazdu taksówką mytaxi - F4F jest skarbnicą wiedzy, jeśli chodzi o wszelkie deale ;)
Po zameldowaniu w Ibisie Budget (89zł za pokój 3 osobowy), mówię córce, że pójdziemy zobaczyć zamek.
- Zamek? Suuuuper. Mieszkają tam księżniczki?
Zwiedzanie z dziećmi nigdy nie jest sztampowe ;)

Po drodze posilamy się kebabem u Emira. Docieramy na Stare Miasto, ale córka bardziej niż zamkiem, jest zainteresowana latającymi kolorowymi zabawkami. Sprzedająca je kobieta wciska jej w ręce z tuzin zabawek, nachalstwo gorsze niż na suku w Maroku, liczy pewnie, że coś kupimy, bo mała piszczy z zachwytu.
Nic z tego, nasze dziecko nawet nie prosi, by coś kupić, po krótkiej zabawie dziękuje Pani i oddaje wszystko. Chwilę się kręcimy po Starym Mieście, po czym zamawiamy kolejną taksówkę mytaxi. Do hotelu mamy jakieś 3km, a kod na 70zł, więc prosimy chłopaka, żeby nas trochę przewiózł po Warszawie.
Dzieciaki są zmęczone, w hotelu szybka kąpiel - szczególnie dla Błażejka, bo okazuje się, że panicznie boi się brodzika. Zasypiają niemal natychmiast.

Rano zamawiamy - a jakże ;) - kolejną taksówkę mytaxi na lotnisko. Podpytuję, ile będzie kosztować taxi z lotniska na Młociny w święto. Kierowca zgaduje, że mamy kod na 70 zł :lol: i proponuje, że poczeka i odwiezie męża, bo mieszka w okolicy. Nam to pasuje, jemu też - mówi, że od czwartku prawie nie był w domu. Jest niedziela. Zarobił minimalną krajową. Jest zadowolony.

Na lotnisku dość spora kolejka. Podchodzi pracownica Aegean, odcina kolejkę za nami i wysyła część osób do stanowiska "bag drop", a część do "business". Nie wierzę, młodzi ludzie, bez dzieci, a my stoimy w tej długiej kolejce. Pytam Panią, czy nie możemy przejść do innej kolejki dlatego, że z dziećmi jesteśmy, czy o co chodzi. Pani jest zmieszana, mówi, że nas przesunie do business jak się coś zwolni. Oczywiście nie zwalnia się, cały czas ktoś podchodzi.
Pierwsza skucha Aegean. Podchodzimy w końcu do stanowiska odprawy, wyjaśniamy, że mąż nie leci, że syn podpięty pod niego na rezerwacji. Pan Radek się strapił, informuje, że nie może zmienić rezerwacji, że trzeba to zrobić przez infolinię. Na szczęście Pani Karolina twierdzi, że można, chwilę wymieniają zdania, po czym Pani Karolina pokazuje Panu Radkowi, jak podłączyć niemowlaka pode mnie. Pan Radek pyta, ile bagaży - jeden. Upewniam się, czy bagaż poleci do Milos - tak, do Milos. Pyta, czy mam podręczne. Tak - dwa i wózek.
Nakleja mi naklejkę na wózek - patrzę: do Milos przez Ateny. Chce mi zabrać wózek na taśmociąg. Tłumaczę, że wózek potrzebuję i że zostawię przy wejściu do samolotu. No ok, mogę tak zrobić. Mówię, że w Atenach też będę potrzebować.
Pan Radek twierdzi, że się nie da.
No jak się nie da? :o Przecież mamy tam prawie 24h przerwy. Zastanawiam się, czy osobie na wózku inwalidzkim też by zabrali wózek :roll:
Na szczęście w sukurs przychodzi Pani Karolina - znika gdzieś i po chwili wraca informując, że wydadzą wózek w Atenach.
Ok, załatwione, ale to już druga skucha Aegeana. Naprawdę zostali wybrani najlepszą linią europejską? Obsługa póki co pozostawia wiele do życzenia.

Żegnamy się, P wraca do taksówki, my idziemy na kontrolę. Wszystko odbywa się bardzo sprawnie, pozwalają mi wziąć 2 butelki soku dla dzieci.
Mamy jeszcze sporo czasu, więc dzieciaki sobie hasają. Korzystamy z toalety - super, Natalka powinna wytrzymać do Aten, ciężko byłoby się obrócić w pokładowej toalecie z dzieckiem i niemowlakiem. Oglądamy nasz samolot, który wylądował, patrzymy jak ładują bagaże, składam wózek, wszystko gotowe.
Image
Jestem zadowolona, że tak nam sprawnie i bezproblemowo wszystko idzie. Ludzie stoją już w kolejce.
Nagle słyszę:
- Mama kupa.
:shock: Że co? Że teraz?
Dobra, zostawiam wózek, nie chcę go już rozkładać, lecimy.
Wracamy na czas. Słyszę komunikat, że osoby z dziećmi mają pierwszeństwo, więc idziemy. Oczywiście nikt nas nie przepuszcza, każdego z osobna przepraszam. Podchodzę do pracownika obsługi i mówię, że z dziećmi jestem, czy mam pierwszeństwo. Patrzy na mnie, pyta kolegi czy przepuścić. Zastanawiam się o co chodzi, przed chwilą był komunikat, a oni jakby sami nie wiedzą, co ogłaszali. Dobra, ten mówi, że puścić, nikt z ludzi mnie nie puszcza, więc Pan wskazuje mi drogę między bramką a biurkiem, nie mogę się przecisnąć z dzieckiem i wózkiem. W końcu się udaje i wtedy Pan pyta czy mi pomóc. Dobre sobie :twisted: Kolejna skucha. Moje doświadczenie mówi mi dobitnie, że nawet WizzAir ma o niebo lepszą obsługę, jeśli chodzi o podróżowanie z maluchami.

Jesteśmy w samolocie. Rzucam okiem na bilet, 6D i 6F. Zajmujemy miejsce. Natalka sprawnie się zapina. Ja przypinam siebie i Błażejka. W pewnym momencie dosiada się jakiś chłopak. Pytam go, czy mu nie przeszkadza, że siedzi z brzegu, bo ma chyba miejsce po środku nas. Mówi mi, że ma miejsce 6D. Ja na to, że ja mam 6D i 6F, czyli on musi mieć 6E. Sprawdza bilet, faktycznie ma 6D. Sprawdzam więc mój bilet - mam 6D i 6F, ale z Aten do Milos :lol: Szybko się przesiadamy.
Teraz siedzimy w 5-tym rzędzie, nikt się do nas nie dosiada. Jak się okazuje - bardzo dobrze, bo nie mogę rozłożyć stolika do pozycji poziomej z Błażejkiem na kolanach. Korzystam ze stolika obok, kiedy podają jedzenie. Posiłek bardzo dobry. Korzystając z rady któregoś z forumowiczów dotyczącej wyboru menu, zmieniłam u siebie w profilu Miles+Bonus posiłek na "low fat/low cholesterol". U córki na "fruit platter". Faktycznie dostaję posiłek low fat, Natalka zaś taki, jak wszyscy - nie miała podpięte numeru karty Miles+Bonus do rezerwacji, bo nie dało się tego zrobić w panelu zarządzania rezerwacją. Jednak stwierdzam, że jej posiłek jest smaczniejszy. Niemowlak nie dostaje nic, więc się dzielimy :D

Lot mija przyjemnie, dzieciaki w pewnym momencie zasypiają. Kolejnym minusem na rzecz Aegean jest fakt, że dzieci nie dostały żadnego gadżetu - nie żeby mi to przeszkadzało, ale byłam ciekawa za co mają ten tytuł najlepszej linii ;) Nie za gadżety na pewno :lol:

W Atenach wita nas piękna pogoda. Autobusem X95 (koszt 5 EUR OW, dzieciaki do 6 r.ż. nie płacą, pozostałe dzieciaki i studenci 2,5 EUR) dostajemy się do centrum na Plac Syntagma, skąd udajemy się do hotelu.
Hotel zarezerwowany przez Hotwire za 37.58USD z uwzględnieniem zniżki 15USD. Arion Hotel okazał się świetnym wyborem, w odległości kilometra od Placu Syntagma. Pokój dość przestronny, 2 wygodne pojedyncze łóżka połączone ze sobą oraz dostawka.

Image

Co najważniejsze - pokój bardzo czysty, łazienka również. Komplet kosmetyków. Śniadanie wyśmienite. Niesamowity widok z tarasu na 7-mym piętrze na Akropol i okolicę, w tym wzgórze Lycabetus, jeśli mnie moja orientacja przestrzenna nie myli.

Image

Image

Image

Zostawiamy bagaże i wracamy na Plac Syntagma, gdzie odbywa się jakiś event dla dzieci. Mimo, iż jest to zaledwie kilometr od hotelu, idziemy całe wieki. Chodniki są koszmarnie wąskie, często dziurawe, wysokie krawężniki, wózek prowadzi się naprawdę ciężko, a do tego muszę pilnować Natalkę, żeby się nie potykała. Ludzi mnóstwo, mało kto uważa na dziecko.
Docieramy, Natalka przeszczęśliwa, jeździ zdalnymi autkami. Błażejek jest za mały na samodzielną jazdę,ale szybko znajduje sobie odpowiednie auto :mrgreen:

Image

Szybko zaczyna się ściemniać. Impreza dobiega ku końcowi. Obydwoje zaczynają płakać, kiedy wracamy do domu (szczerze mówiąc to Błażejek krzyczy tak, że obawiam się, że zaraz ktoś wezwie ochronę i oskarżą mnie o porwanie dziecka ;) w istocie jeden z pracowników zaczepia mnie, wyjaśniam, że mały chce wziąć auto ze sobą).

Po drodze mijamy kościół Panagia Kapnikarea, jeden z najstarszych kościołów w Atenach. Zbudowany prawdopodobnie w połowie XI w., w stylu bizantyjskim. Robi niesamowite wrażenie. (wrzucam tu zdjęcie za dnia, bo wieczorem było tam mnóstwo ludzi i nie widać piękna tej budowli)

Image

Image

Image

Następnego dnia rano idziemy na śniadanie, wybór jest naprawdę duży, nie brakuje płatków, owoców, nasion/orzechów. Szeroki wybór pieczywa, wędliny, sery, sałatki, soki, mleko i napoje gorące do picia. Następnie zabieramy bagaże i udajemy się w kierunku placu Monastiraki, gdzie kupujemy pamiątki - tradycyjnie 2 magnesy.

Dzielnica Monastiraki jest miejscem szczególnym: są tu i starożytne ruiny, i świątynie chrześcijańskie, a nawet meczet turecki. Na placu widzimy pozostałości Wielkiego Klasztoru z XVII w. - cerkiew Agia Pantanassa. W bliskiej odległości znajduje się też dawny meczet Tsisdarakis z połowy XVIII w., który stanowił też swego czasu areszt i posterunek wojskowy.

Image

Mijamy ruiny biblioteki Hadriana z I-ej połowy II w. Zbiory biblioteki liczyły - trudno w to uwierzyć - ok. 17 tys. zwojów. Dzieje tego obiektu są naprawdę bogate, niestety został zniszczony przez Gotów, potem zbudowano tam kościoły, w czasach tureckich zaś znajdowała się tam siedziba gubernatora Aten, a w XIX w. urządzono tam koszary wojskowe.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Kierując swe kroki na Plac Syntagma, mijamy kościół Ekklisia Panagia Grigorousa Agii Taxiarches ke Agios Fanourios:

Image

Uliczki Aten są naprawdę urokliwe:

Image

Z daleko podziwiamy parlament:

Image

I oczywiście fontanny :mrgreen:

Image

Image

Udajemy się na autobus X95. Na lotnisku sprawnie przechodzimy kontrolę i oczekujemy na samolot. Lot odbywa się jakąś mała popierdółką, strasznie trzęsie.
Posiłek składa się z napoju i małej paczki krakersów. Niemowlak tradycyjnie nie dostaje nic. Podchodzimy do lądowania na Milos. Niestety wiatr jest tak duży, że chowamy koła. Jest dość głośno, ale ze słów pilota wyłapuję "safety first".
C.d.n.


Ostatnio edytowany przez Zeus, 20 Lis 2015 00:11, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
 
      
Wczasy w Turcji: tygodniowe all inclusive w hotelu niedaleko plaży od 1763 PLN. Wyloty z 2 miast Wczasy w Turcji: tygodniowe all inclusive w hotelu niedaleko plaży od 1763 PLN. Wyloty z 2 miast
Odkryj Deltę Mekongu: Wietnam i Kambodża w jednej podróży z Warszawy za 2900 PLN (z dużym bagażem) Odkryj Deltę Mekongu: Wietnam i Kambodża w jednej podróży z Warszawy za 2900 PLN (z dużym bagażem)
#2 PostWysłany: 20 Lis 2015 02:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 12 Lut 2014
Posty: 722
niebieski
Złożyłaś pozew o rozwód? :D Czekam na ciąg dalszy;-)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
dialam lubi ten post.
 
      
#3 PostWysłany: 20 Lis 2015 04:48 

Rejestracja: 03 Mar 2014
Posty: 484
niebieski
Też jestem ciekawa ciągu dalszego i gratuluję odwagi. Samodzielnie z dwójką dzieci, to chyba nie mogło być łatwe.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#4 PostWysłany: 20 Lis 2015 09:11 

Rejestracja: 19 Paź 2015
Posty: 130
Też czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy, lecę również Aegeanem na Milos w sierpniu
Pozdrawiam
Piotrek
Góra
 Profil Relacje PM off
dialam lubi ten post.
 
      
#5 PostWysłany: 20 Lis 2015 10:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27 Mar 2011
Posty: 1061
Loty: 94
Kilometry: 122 440
niebieski
Proszę mnie poprawić jeśli się mylę...agenci na lotnisku chyba obsługują wiele linii lotniczych, a nie tylko jedną i nie są pracownikami tejże linii, tylko jak w przypadku Okęcia firmy Welcome Airport Services ?

Jeśli tak jest to pretensje autorki powinny być skierowane do w/w firmy, a nie do linii lotniczej. Po prostu koleżanka trafiła na niedouczonych pracowników, co jest bardzo częste z powodu dużej rotacji na tych stanowiskach (zazwyczaj są to młodzi ludzie zatrudniani na śmieciówkach za marne grosze).
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
dialam uważa post za pomocny.
 
      
#6 PostWysłany: 20 Lis 2015 11:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Lip 2015
Posty: 1392
niebieski
Kurka!Ja zaczynam "robić po gaciach" na myśl o 2-dniowym wyjeździe bez mamusi z 3 i 6-latką na 2 dni z Warszawy do Gdańska.
Zazdroszczę odwagi!
Góra
 Profil Relacje PM off
dialam lubi ten post.
 
      
#7 PostWysłany: 20 Lis 2015 11:31 

Rejestracja: 03 Gru 2013
Posty: 516
srebrny
Szacunek, ale to Europa, spoko :) Dla dzieciakow pewnie super atrakcja taki wyjazd:)
jaka byla temperatura? Wiało/padało? :)
_________________
Bali https://www.fly4free.pl/forum/bali-lipiec-2023-relacja-z-raju-prawie-na-zywo,215,171983
Malediwy https://www.fly4free.pl/forum/malediwy-ferie-2023-mathiveri-i-ukulhas,215,169789
Góra
 Profil Relacje PM off
dialam lubi ten post.
 
      
#8 PostWysłany: 20 Lis 2015 22:34 

Rejestracja: 10 Sie 2011
Posty: 487
Loty: 12
Kilometry: 12 344
niebieski
dziękuję za wasze komentarze i uwagi :)

@LaVarsovienne nie złożyłam pozwu, doszłam do wniosku, że facet mi się przyda podczas naszego tripu w Argentynie - mamy 1500 km do przebycia ;)

@Marysiek na co dzień z nimi jestem, poza tym jak to mówią: małe dzieci - mały kłopot ;)

@piotrek.s zazdroszczę, może mi też kiedyś się uda wrócić, bo wyspa mnie zauroczyła

@04patryk12 tu może wyjść moja ignorancja, jednak wydaje mi się, że zarówno pracownicy check-in jak i Pani kierująca kolejką mieli uniformy i logo aegean - przyznaję jednak, że bardziej zwracałam uwagę na juniora, bo biegał po hali i dokazywał
nie chciałam też, aby moja relacja została odebrana jako pretensjonalna, może za dużo emotikonów dałam a może za mało ;)
fakt, uważam że na zbyt profesjonalną obsługę nie trafiliśmy, ale nic się z tego powodu nie stało, przy dzieciach staram się przyjmować postawę stoicyzmu rodzicielskiego (czyli "wszystko mi wisi") - inaczej pewnie bym się wykończyła pierwszego dnia ;)

@ZENNNEK mówisz, że z mamusią jeszcze jeździsz? ;) a tak na poważnie - pojedź najpierw z jedną, zamiast skakać na głęboką wodę i jechać z dwoma

@popcarol tak na razie Europa ;) tak jak mówisz - atrakcja dla dzieci i odskocznia od codzienności
pogoda była idealna dla nas, chwilami aż za ciepło, ponad 20 stopni było
my chodziliśmy na krótkich rękawkach, ale patrzyli na nas jak na dziwolągów, bo jednak miejscowi w kurtkach
nie padało ani razu, 2 dni były wietrzne i było przez to chłodniej

-- 20 Lis 2015 20:50 --

Zapraszam na kolejną część relacji.
------------------------------------------

Przeżywam chwile grozy, kiedy krążymy nad wyspą, wyobrażając sobie, że z powodu zbyt silnego wiatru wracamy do Aten, gdzie zmieniają naszą rezerwację i wracamy do Warszawy. Ale mielibyśmy wakacje :lol:
Jednak podchodzimy kolejny raz do lądowania, trzęsie, ale w tym podejściu udaje się wylądować. Oklaski, tym razem i ja mam ochotę bić brawo :mrgreen:
Wychodzimy z samolotu, a tam masakra - okropny wiatr. Natalka zaczyna płakać, bo włosy latają jej wokół głowy i nic nie widzi. Przypomina mi się komentarz ze strony głównej F4F - po co jechać na Cyklady zimą, przecież tam strasznie wieje. Ogrania mnie przerażenie - co ja będę tu robić z dziećmi prawie 2 tygodnie w takiej wichurze?

Jedziemy taksówką na nocleg, Pani mówi, że od 2 dni tak wieje. Ale ma przestać :P Do tego port nieczynny, bo strajki. Pytam ją czy jeżdżą jakieś autobusy. Mówi, że na lotnisko po sezonie nie jeżdżą, są jakieś autobusy z Adamas (tam nocujemy), ale kilka na dzień, nie wie dokąd.

Jedziemy wzdłuż wybrzeża - jest pięknie. Koszt taksówki na nasz nocleg 12 EUR, na główny plac w Adamas 10 EUR.
Adamas mimo iż jest największym miastem portowym na wyspie, to i tak jest małym miasteczkiem, populacja wg Wikipedii wynosi 1100 osób. Jest po sezonie. Na każdym kroku widać zamknięte hotele, knajpki i sklepiki.
Dojeżdżamy na nasz nocleg - wita nas właściciel z małżonką. Dziwią się, że jesteśmy tylko w 3-kę. Oboje są w podeszłym wieku, od razu włączają im się jakieś instynkty opiekuńcze, Błażejka chcą brać na ręce, zaczepiają Natalkę. Apartament czysty, ładnie urządzony.
Pokoje przytulne.

Image

Kuchnia i łazienka wyposażone we wszystko, co potrzebujemy.

Image

Jest jeszcze taras, na którym jadamy. Z tarasu widać pobliskie morze.

Image

Jedyny minus jak się okazuje to internet - miał być dostęp do internetu, jednak przez połowę pobytu co chwilę zrywa połączenie, a przez drugą połowę nie ma neta.

Idziemy rozejrzeć się na miasto i kupić coś do jedzenia. Jest poniedziałek, popołudnie, prawie wszystkie sklepy zamknięte. Znajdujemy otwarty supermarket, w którym pracuje Polka. Pytam, czy jest teraz sjesta, Pani informuje, że w poniedziałki sklepy po południu są zamknięte, że tylko ich supermarket jest otwarty. Ok, będziemy pamiętać ;)
Obowiązkowo idziemy na plac zabaw i nad morze. Na plaży jest spokojnie, nie czuć wiatru.
Woda okazuje się cieplutka, wydaje mi się, że cieplejsza niż woda w Bałtyku latem.

Image

Image

Ktoś się kąpie w morzu, dzieci także rwą się do wody, ale stroje zostawiliśmy w apartamencie, więc moczą tylko nogi. I trochę spodnie i legginsy :lol: Od 3 dni jesteśmy w podróży, maluchy są wybite z normalnego rytmu dnia, wracamy do domu i szybko padają.

Kolejnego dnia ciągle mocno wieje. Jemy śniadanko. Rozbraja mnie dziecięca logika - córka chce jeść śniadanie w sypialni. Boję się o pościel, więc tłumaczę, że będziemy jadać w kuchni.

- Nie będziemy brudzić w sypialni. Zjemy w kuchni, dobrze?
Mała patrzy na mnie po czym pyta:
- Tylko tutaj będziemy brudzić?
:lol:
Idziemy na plac zabaw* - to miejsce wraz z plażą będzie stanowić dla nas ramowy punkt dnia, z braku innych dziecięcych atrakcji :lol:

*Plac zabaw jest wyściełany miękką gumą - nadawałby się na nocleg, z jednej strony izoluje, a z drugiej jest miękki jak karimata - może ktoś kiedyś przetestuje :mrgreen:

Image

Kilka fotek z naszego spaceru po Adamas:

Image

Image

Image

Image

Image

W Adamas w pobliżu kościoła jest muzeum (Ecclesiastical Museum of Milos), do którego jednak nie zachodzimy, bo nie chce mi się dźwigać wózka po schodach. Z perspektywy czasu, żałuję, że nie weszliśmy, bo później już nie mieliśmy okazji.
Wieczorem opracowuję możliwe trasy spaceru na kolejny dzień - wszystko zależy od tego, czy przestanie wiać. Przestać nie przestaje, ale wieje już słabiej - wybieram krótką trasę, by zobaczyć jak Natalka sobie radzi - generalnie nie lubi chodzić - w domu najczęściej jeździ na rowerze albo hulajnodze, których tutaj nie mamy. Robimy jakieś 2 km w 1,5 godziny. Nie jest źle ;)
Widoki są piękne.

Image

Image

Image

Trafiamy na cmentarz - z tego co rozumiem, pochowani tu byli francuscy żołnierze i żeglarze, a ich kości zostały przeniesione do Francji po I-ej wojnie światowej.

Image

Image

Image

Zaurocza mnie biała zabudowa kontrastująca z niebieską wodą:

Image

Image

Pogoda się znacznie poprawia, wiatr ucicha i w słońcu robi się upalnie. Dzieciaki hasają w wodzie, ja latam za młodym. Na szczęście Natalki nie muszę już tak pilnować - sama pyta, dokąd może wchodzić i pilnuje, żeby nie iść dalej - miła zmiana od wakacji, kiedy to wchodziła tak głęboko jak chciała, przyprawiając matkę o palpitacje serca - w końcu ma już 4 lata: poważny wiek :lol:

Image

Natalce bardzo się podoba na wakacjach, nie chce wracać do domu.
Rozochocona dobrym samopoczuciem dzieci, postanawiam kolejnego dnia wybrać się nieco dalej - do stolicy wyspy - Plaki, a być może nawet do katakumb.
Do Plaki jest zaledwie kilka kilometrów, bilet kosztuje 1,7 EUR, taksówka na tej samej trasie ok. 7 EUR.
Autobus zatrzymuje się pośrodku niczego. Knajpki pozamykane. No nie tak sobie wyobrażałam stolicę. Zastanawiam się, w którą stronę pójść. Są drogowskazy, których jednak nie rozszyfrowuję zbyt dobrze. Nie zauważam drogowskazu do katakumb - jest na tym małym stojaczku, u góry.

Image

Podążamy za mapą, w dół do miasteczka. I tutaj przydałby mi się facet, bo moja orientacja w przestrzeni pozostawia wiele do życzenia - w pewnym momencie nie jestem już pewna, jak tę mapę powinnam trzymać..

Po drodze odwiedzamy cmentarz.

Image

Image

Image

Odkrywamy olbrzymie szyszki i zabieramy ze sobą na pamiątkę :mrgreen:

Image

Image

W końcu docieramy do miasteczka i idziemy na kawę. Dzieciaki dostają domowej roboty ciasto czekoladowo-pomarańczowe. Pani pyta, czy nie chcemy pizzy po za 15 minut będzie gotowa. Też robiona przez nią. No jasne, że chcemy.

Podczas gdy ja w oczekiwaniu na pizzę latam za szyszką i Błażejkiem, Natalka wypija moją kawę.

Image

Image

Posilamy się, żegnamy ze wszystkimi. Jeszcze dopytuję o drogę, Pani kieruje nas w tę stronę, z której przyszliśmy, twierdzi, że ta trasa będzie łatwiejsza. W takim razie wracamy. Jest jednak bardzo ciepło, a dzieciaki robią się zmęczone i marudne. Natalka nie chce chodzić, a Błażejek nie chce siedzieć w wózku :roll: Nagle wpadam na genialny w swej prostocie pomysł i stawiam Natalkę na stelażu wózka - podoba jej się, ja ją wiozę, a ona mnie pogania: - Szybciej mama, szybciej!
Jeszcze tylko znajdujemy ustronne miejsce, gdzie mogę nakarmić Błażejka, po czym ruszamy na poszukiwanie katakumb. Olśniewa mnie, że przecież mam ze sobą GPS-a, teraz już znajdujemy drogę. Trasa wiedzie dość ostro w dół, już się boję drogi powrotnej :lol:
Widoki są piękne.

Image

Image

Docieramy na miejsce - jeszcze tylko setka schodów i jesteśmy - a tu zonk: zamknięte :o Nie rozumiem dlaczego, nigdzie nie natknęłam się na informację, że katakumby są zamknięte zimą. Przy powrocie patrzę na tablicę informacyjną, jest info o tym, że dla grup od 7-miu osób. Pewnie trzeba się wcześniej umawiać.

Image

Image

Taka niemiła niespodzianka działa deprymująco, nawet na takiego małego człowieka, jakim jest Natalka. Pół drogi opowiadałam jej o katakumbach. Staram się znaleźć jej jakąś atrakcję. Nie muszę za bardzo wymyślać, bo oto natykamy się na jakiś szkielet.

Image

Snujemy opowieści o wilkach, złodziejach i księżniczkach, humor się jej poprawia.
W bliskiej odległości od katakumb znajduje się starożytny teatr. Zostawiamy wózek, bo po pokonaniu tylu schodów, nie mam już siły pchać go po szutrowej drodze.
Nagle moim oczom ukazuje się cudny widok:

Image

Osiągnęłam swój cel :D Odnalazłam Wenus z Milos. Teraz mogłabym się położyć i umrzeć :lol:
Idziemy jednak dalej. Zbiory oliwek trwają.

Image

Image

Jest i teatr:

Image

Białe budynki na dole to wioska Klima, odwiedzimy ją innego dnia.

Image

Image

Image

Image

Widok na miasteczko Tripiti:

Image

Image

Podziwiamy z Natalką domy i roślinność wokół:

Image

Natalka z GPSem w rączkach, ale i tak musi każdy kwiatek, jeśli nie zerwać, to choć powąchać:

Image

Docieramy do przystanku autobusowego i wracamy do Adamas. Dzieci idą spać, pod wieczór jeszcze wychodzimy - dzieci obowiązkowo na plac zabaw, ja nasycić oczy pięknym zachodem słońca.

Image

Image

C.d.n.
Góra
 Profil Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
 
      
#9 PostWysłany: 22 Lis 2015 21:55 

Rejestracja: 10 Sie 2011
Posty: 487
Loty: 12
Kilometry: 12 344
niebieski
Robimy sobie luźniejszy dzień i spędzamy go głównie na pobliskiej plaży.

Image

Image

Woda jest krystaliczna.

Image

Oprócz nas nie ma nikogo :mrgreen:

Image

Image

Image

Image

Widok na terminal promowy w Adamas:

Image

Zachody są tu piękne, ale nie zostajemy długo - wraz z zachodem słońca ochładza się, a na dodatek komary tną niemiłosiernie - ja jestem cała pokąsana. Dzieci przez cały pobyt mają na szczęście tylko po 1 ugryzieniu.

Image

Nie mamy internetu. Właściciel nie mówi po angielsku, a nie ma ani jego syna, ani córki. Jest weekend, więc pewnie nic nie naprawią. Oglądam mapę w telefonie. Postanawiam wykorzystać fakt, że Natalce spodobał się nowy sposób podróżowania (na stelażu wózka) i kolejnego dnia wybrać się na oddaloną o ok. 4 km plażę Sarakiniko. Jest ona położona na północnym wybrzeżu wyspy.
Droga jest miejscami bardzo piaszczysta.

Image

Dobrze, że mamy wózek prawie terenowy z dużymi kołami. Przydałby się jeszcze napęd 4x4 :D
Podziwiamy widoki.

Image

Image

Image

Czeka nas naprawdę strome podejście.

Image

Nie daję rady pchać wózka z dwójką dzieci, Natalka nie chce iść pod górę - bolą ją nóżki.
Próbuję odwrócić jej uwagę - mówię, że jak wejdzie na górkę, to pojedzie z mamą w góry. Ależ jestem naiwna, myśląc, że ją to zachęci. W odpowiedzi słyszę:
- Chodzenie po górach jest bez sensu. Ciągle tylko góra-dół.
:lol: Wyciągam więc moją tajną broń - lizaki Chupa Chups. Za chwilę jesteśmy na szczycie :lol: Dalsza droga jest już asfaltowa, wózek sam się toczy. Jest upalnie, ale wietrznie.

Image

Cała droga zajmuje nam godzinę. Ale trochę czasu zeszło mi na szukanie trasy na mapie :?

Image

To co zastajemy przerasta moje wyobrażenia - krajobraz jest iście księżycowy.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Natalka skacze, nie chce wracać.
- Mama tu jest super! Lubię góry!

Image

Image

Droga powrotna mija bardzo szybko, duża część trasy jest z górki.

Image

Image

C.d.n.
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#10 PostWysłany: 22 Lis 2015 22:44 

Sarakiniko w listopadzie,jakie puste. W sezonie tam istne procesje i tłumy. Gratuluję chęci i odwagi pieszej wycieczki tam z Adamas.
Autobusy już nie kursują? We wrześniu jak byłem to jeszcze 5 kursów dziennie było. Podjechałem autobusem a wracałem pieszo aż do Klimy przez Tripiti. Niby kilka km ,ale też męczące.
Jak wyglądała kwestia otwartych knajpek wzdłóż drogi do portu i pysznego gyrosa przy przystanku autobusowym? Kiosk obok to niby całodobowy jest oraz markecik na przeciwko. Na dwa super markety w Adamas to stawiam,że otwarty był ten Carrefour,bo większość miejscowych w nim robi tylko zakupy.
A propo pogody ,to trafiliście w 10 tkę, bo nawet w kwietniu bywa tak

Góra
 PM off  
      
#11 PostWysłany: 22 Lis 2015 23:35 

Rejestracja: 10 Sie 2011
Posty: 487
Loty: 12
Kilometry: 12 344
niebieski
dziękuję andrzejdz :)
autobusy już nie kursują, jeżdżą tylko do Plaki - 4 na dzień, dwa do Pollonii i do Zefyrii.
Ja do Klimy szłam z Adamas - to będzie w kolejnej części relacji - najbardziej męcząca trasa z mojego wyjazdu, ale to z uwagi na to, że wózek miałam, a trasa dziurawa i częściowo brukowana.
Wzdłuż drogi do portu może ze 3-4 knajpki otwarte, wszystko inne już zamknięte, nawet bankomaty ;)
pysznego gyrosa przy przystanku nie próbowałam (to ta knajpa z rybami w kulach przy wejściu?), jadłam w knajpce po drugiej stronie ulicy - bardzo dobre jedzenie.
Markety były otwarte 2.
Filmik mega. Pogodę mieliśmy faktycznie piękną, tylko 2 pierwsze dni wietrzne, ale jednak nie było tak masakrycznie.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#12 PostWysłany: 24 Lis 2015 11:10 

Rejestracja: 03 Gru 2013
Posty: 516
srebrny
Pięknie tam jest! Pogodę trafiliście rewelacyjną. Dzieciaki cud-miód słodziaczki :) pozdrawiam! :)
_________________
Bali https://www.fly4free.pl/forum/bali-lipiec-2023-relacja-z-raju-prawie-na-zywo,215,171983
Malediwy https://www.fly4free.pl/forum/malediwy-ferie-2023-mathiveri-i-ukulhas,215,169789
Góra
 Profil Relacje PM off
dialam lubi ten post.
 
      
#13 PostWysłany: 30 Lis 2015 15:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 29 Maj 2014
Posty: 16
Niech mi jeszcze ktoś powie, że z dziećmi nie da się podróżować. Że trzeba koniecznie wakacje all-inclusive, więc brak kasy, bo wczasy zaczynają się od 2 tyś. Brawo dla koleżanki ;))) Dzieci pod pachę i do przodu ;D. Pozdrawiam wszystkich histeryków i to nic że pewnie mi się za to zbierze.
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#14 PostWysłany: 30 Lis 2015 23:25 

Rejestracja: 10 Sie 2011
Posty: 487
Loty: 12
Kilometry: 12 344
niebieski
Sarakiniko do tego stopnia spodobało się Natalce, że kolejnego dnia także chce tam pójść. Jednak nie byłabym sobą, gdybym nie uderzyła w inny, nieznany jeszcze zakątek.
Internetu ciągle nie mamy, więc nie mam możliwości wyszukania grafiki z miejsc, do których chcę się udać, ale wyspa mnie tak zauroczyła, że idziemy w ciemno ;)
Droga jest dość ciężka z wózkiem, wije się pod górę, potem ostro w górę, a gdy już myślałam, że osiągnęliśmy szczyt, okazuje się, że jest jeszcze wyżej :lol:

Image

Widoki jednak wynagradzają wszystko.

Image

Image

Image

Image

Image

W oddali znane nam już Trypiti i Plaka:

Image

W końcu dla odmiany droga zaczyna opadać na odcinku ok. 700 m. Postanawiam zostawić wózek, bo niedługo i tak będziemy tędy wracać. Widzimy pierwszy prom podczas naszego tygodniowego już pobytu.

Image

Dochodzimy do małej wioski Schinopi.

Image

Image

Plaża jest tu nieciekawa, brudna, piasek zaś ma dość osobliwy czarny odcień.

Image

Dzieciaki hasają - chcieliby się wykąpać.

Image

High five!

Image

Choć przeraża mnie stromizna podejścia, czas ruszyć w górę. Następnym naszym punktem jest Klima - kolejna mała, urocza wioska.
Droga przez kawałek wyłożona jest kamienistym brukiem - spróbujcie parasolką jechać po czymś takim :lol:

Ostatni kilometrowy odcinek wiedzie ostro w dół. Zastanawiam się, czy nie lepiej znowu zostawić wózek na górze. Jednak rezygnuję z tego pomysłu, bo być może będziemy wracać przez amfiteatr, który widzieliśmy z góry kilka dni wcześniej.

Klima zauracza mnie od razu.

Image

Image

Image

Image

Image

Spędzamy tu chwilę. Natalka znajduje małe kotki, z którymi nie chce się rozstawać.
Wracając, robię rekonesans schodów wiodących do amfiteatru - są wąskie, a Błażejek nie umie jeszcze wchodzić po schodach. Z wózkiem musiałabym się nieźle szamotać. Postanawiam wrócić asfaltem, kilometr w górę. Nagle słyszymy auto - jakimś cudem ktoś się tu znalazł w tym wyludnionym zakątku. I do tego jedzie w tym samym kierunku, w którym zmierzamy, łapiemy więc stopa :mrgreen: Nasz kierowca wygląda na człowieka sporo po pięćdziesiątce, ma czwórkę dzieci w wieku 2-13 lat i ma bardzo dobre zdanie o Polakach. Pewnie dlatego postanawia nas odwieźć do naszego miasteczka :lol:
W drodze do apartamentu Natalka znajduje 3 małe kotki. Oczywiście nie chce już wracać do domu, tylko zostać z kotkami. Ewentualnie wziąć kotki na nocleg :?

Image

Image

Tradycyjnie oglądamy zachód słońca, by wraz z nadejściem ciemności i ataku komarów, udać się na nocleg.

Image

Image

Nietrudno się domyślić, że i kolejnego dnia nie mamy internetu. Rano zagaduję córkę właścicielki, która informuje mnie, że o tej porze roku to normalne, że nie ma internetu. Grzecznie tłumaczę, że w opisie noclegu była informacja, że jest internet. Gdyby zaś było info o tym, że go nie ma, to bym wzięła nocleg gdzie indziej. Ok, rozumie, postara się coś zrobić, ale nie obiecuje.

Image

Jedziemy do Plaki, po drodze spotykając znajomego już Greka, któremu chyba wpadła w oko samotna matka z dwójką dzieci. Koleś zadaje mi pytanie na poziomie gimbazy: "do you have a boyfriend". Nie mogę się powstrzymać i wybucham śmiechem. Boyfriend :shock: :lol: Dawno się tak nie ubawiłam.
W Place nie udaje nam się wejść do muzeum archeologicznego (poniżej z lewej), gdyż w poniedziałki jest zamknięte.

Image

Plaka jest uroczym miasteczkiem.

Image

Image

Postanawiamy coś zjeść przed dalszą naszą podróżą. Właściciel jest na tyle miły, że zamyka furtkę, by Błażejek nie wychodził na ulicę. Gotuje tylko dla nas, bo nie ma innych klientów. Zagaduje i gra z Błażejkiem w piłkę, tak że udaje mi się w końcu zjeść jak człowiek - ciepły posiłek i bez dziecka na kolanach. :lol:

Image

Natalce nic więcej do szczęścia nie trzeba - koty lgną do niej jak muchy do miodu:

Image

Jedzenie jest przepyszne i mogę z czystym sumieniem tę miejscówkę polecić.

Image

Wewnątrz imponująca kolekcja:

Image

Image

Jedno z zaserwowanych dań - bakłażany z parmezanem:

Image

Po pysznym i sytym posiłku ruszamy dalej - do Mandrakii.

Image

Image

Droga znowu idzie ostro w dół, więc zostawiam wózek, aby wziąć go w drodze powrotnej.

Image

Image

Image

Image

Dawno koloryt wody mnie tak nie zachwycił:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Ruszamy w żmudną drogę pod górę. Po kilkuset metrach słyszę za sobą samochód - szczęście nam sprzyja na tym pustkowiu. Tym razem naszym kierowcą jest ksiądz. Wysadza nas na szczycie, skąd mamy ok. 3,5km do domu.

Image

Image

Tego dnia dzieciaki padają jak muchy - Błażejek zasypia w mniej niż 10 minut, a Natalka śpi już, gdy wracam od małego :shock: Robię jej dzień dziecka (brak kąpieli), bo do rana się już nie budzi.
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#15 PostWysłany: 02 Gru 2015 23:42 

Rejestracja: 10 Sie 2011
Posty: 487
Loty: 12
Kilometry: 12 344
niebieski
Ostatniego dnia naszego pobytu postanawiamy poleniuchować na plaży, by nacieszyć się słońcem przed powrotem do zimnej Polski.
Po drodze odkrywamy kolejne muzeum w Milos - Milos Mining Museum, które to zimą jest niestety otwarte tylko w niedziele.

Image

Plaża jest cała do naszej dyspozycji.

Image

Image

Dzień mija nam leniwie.
Mała rzecz a cieszy :mrgreen:

Image

Image

Kręcimy się po mieście, szukamy pamiątek.

Image

Ostatni spacer wieczorową porą.

Image

Mozaiki przed kościołem:

Image

Image

Image

Image

Image

Późnym wieczorem przyłapuję rodzeństwo właścicieli i zagaduję o niedziałający internet. Znowu tłumaczenia, że to normalne, że mają problem z internetem o tej porze roku. Dla mnie to nie jest normalne, a przynajmniej nie oczywiste - mówię, że powinni napisać w opisie obiektu, że nie ma neta, a nie, że jest. Tłumaczę, że kolejnego dnia mam lot, nie mogę sprawdzić statusu lotu, nie mogę sprawdzić maila z noclegu. Nie chce mi się tłumaczyć, że dziś mija rata mojego kredytu hipotecznego i że powinnam wymienić kasę na euro, bo jutro w Polsce jest święto (Dzień Niepodległości) i nic nie zrobię. Koleś zaczyna się śmiać. No to pojechał po bandzie. Mówię, że mam dwójkę małych dzieci a nie wiem, gdzie mam jutro hotel. To go chyba rusza, sam ma małe dzieci. Zobaczy, co da się zrobić.
Wraca po dłuższej chwili i przeprasza za brak internetu. Rozumie, że to dla mnie problem - acha, akurat - pewnie siostra zmyła mu głowę :lol: no ale internet mam, da się? Ano da się, szkoda, że tyle czasu to zajęło. Udaje mi się sprawdzić co ważniejsze rzeczy, kasy oczywiście już nie wymieniam, bo nie dochodzą przelewy.

Ostatniego dnia idziemy pożegnać się z Natalki kotkiem - został już tylko 1 z 3:

Image

Niestety i ten maluch nie przeżył nocy, jest sztywny, gdy Natalka go znajduje. Mała jest w szoku - to jej pierwsze zetknięcie ze śmiercią. Trudno mi jej wytłumaczyć, dlaczego kotek umarł, albo może jej jest trudno to wszystko zrozumieć.

Bierzemy taksówkę na lotnisko. Tam blokujemy kolejkę na pół godziny, bo jest problem z tym, aby zmienić rezerwację - odczepić Błażejka od ojca i podpiąć go pode mnie. Ale wszystko w miłej atmosferze, Pani przeprasza mnie kilka razy za czas oczekiwania - trochę inaczej niż w Warszawie. Ostatecznie się udaje, ale okazuje się, że Pani przy okazji, oprócz wózka, wysłała także mój główny bagaż do Aten. Szukanie bagażu i podmienianie naklejek - na szczęście się udaje :mrgreen:
Jeszcze tylko przy kontroli zabierają mi jedną butelkę wody dla dzieci. Pan tłumaczy, że można mieć tylko jedną, nie sprzeczam się, to i tak jego dobra wola, że nam pozwala wziąć wodę. Jednak w małym pomieszczeniu, w którym oczekujemy na samolot nie ma nawet żadnego automatu z napojami. Trochę dziwne, na szczęście na oparach wody docieramy do samolotu. Przed samolotem jakiś pracownik pomaga mi złożyć wózek, przeprasza ludzi i puszcza mnie przodem - także miła odmiana po podejściu w Polsce. W samolocie Błażejek po raz pierwszy w całej podróży dostaje także "posiłek" - rogalika z czekoladą.

Ostatni rzut oka na wyspę:

Image

Image

Image

Ateny już trochę znamy, bez problemu kierujemy się na wzgórze Lycabettus. Od @Zeusa wiem, że na sam szczyt są schody. Nie wiem, czy mój GPS mnie źle prowadzi, ale przed samym podejściem do wzgórza WSZĘDZIE znajduję schody. Parę razy się nacinam i dźwigam wózek, a okazuje się, że dalej nie ma drogi. W końcu idziemy tak jak jadą auta - myślę sobie, że co jak co, ale one przecież po schodach nie będą jeździć. I jakież moje zdziwienie, gdy ulica sobie, a dla pieszych stopnie :lol: Męczę się z tym wózkiem strasznie, ale dajemy radę i jesteśmy u stóp wzgórza. Teraz to już tylko asfalt :mrgreen: Samo wejście do poziomu teatru nie zajmuje nam długo, ale na sam szczyt jednak się nie decyduję.

Image

Image

Image

W drodze powrotnej znowu musimy zmierzyć się ze schodami. Do hotelu mamy jakieś 1,5km, GPS wyłącza mi się kilkaset metrów przed hotelem. Mijamy ciekawe budynki, ale nie wiem, co to. Idziemy trochę na czuja.

Image

Image

Image

Spotkana Greczynka odpala mapę i wskazuje nam drogę.
Po paru krokach rozpoznaję już okolicę. Kościół Agioi Theodoroi z XI w.:

Image

Kościół Ayia Paraskevi, w internecie znaleziony pod nazwą " Our Lady Chrysopolitissa" z 1870 r.

Image

Wieczorem jeszcze idziemy z dzieciakami coś zjeść - niesamowite, ile ludzi jest w knajpkach i restauracjach - Milos było takie wyludnione :lol:

Image

Pobudkę mamy wcześnie, o 6-tej chcę złapać autobus na lotnisko. Jest 12.11 - dzień strajku, jak się okazuje autobusy nie jeżdżą, metro też nie kursuje. Jakoś dzień wcześniej zapomnieli mi o tym wspomnieć, gdy kupowałam bilet powrotny na autobus :lol:
Od razu zjawiają się taksówkarze, bez problemu zawiozą na lotnisko - opłata jest stała: 38e. Jasne, tyle, że mam w portfelu ostatnie 18e :lol: Oczywiście moje przelewy nie doszły 2 dni temu, bo było już za późno, wczoraj był Dzień Niepodległości, więc też kasy nie wymieniłam. W ostateczności wypłacę pieniądze z jakiegoś konta złotówkowego, ale ta ostateczność jeszcze nie nadeszła - mam spory zapas czasu do odlotu samolotu. Postanawiam poczekać na kogoś i dzielić koszty. Taksówkarze nie dają mi spokoju, ale tłumaczę, że mam 18e i bilet autobusowy - mówią, że oddadzą mi kasę za bilet (budka zamknięta) - pytam więc gdzie i kiedy? No jak to gdzie? W budce. Jutro. :lol:
Mają poczucie humoru ci Grecy :mrgreen:
Uparcie próbują mi złożyć wózek i wepchnąć mnie do auta, przekonują, żebym wzięła kasę z karty kredytowej, odwodzą mnie od czekania - nikt o tej porze nie jeździ. No jak nie, skoro nie ma autobusu to w końcu ktoś pojedzie.
No proszę, oto i jest - młody chłopak. Pytam, czy chce jechać z nami i się zrzucimy, nie jest zadowolony, bo my jesteśmy w 3-kę a on sam, a dzielimy się co najmniej nierówno :lol: Ale taksówkarz mówi mu, że jak pojedzie sam to zapłaci 40e, więc się zgadza. W samochodzie okazuje się, że to Polak i leci tym samym samolotem.
Na lotnisku wysypuję wszystkie drobniaki, odliczam 18e, taksówkarz zabiera mi jeszcze polskie piątaki - mówię mu, że to nie euro i dostał 38e, to oddaje z powrotem. Zachłanny taki :lol:
Na lotnisku bezproblemowo. Przed samolotem znowu jakiś pracownik odbiera ode mnie wózek, przeprasza ludzi w kolejce i puszcza mnie przodem. Miło tak :D
Tym razem zarówno Natalka, jak i ja mamy inne posiłki - chyba w końcu wszystko działa tak, jak powinno i posiłki się zapisały w naszych profilach Miles+Bonus. Dzieciaki dostają nawet małe gifty:

Image

W Warszawie jest dość zimno. Mamy kilka godzin oczekiwania na Polski Bus. Bezproblemowo dojeżdżamy do Trójmiasta.

Słowem podsumowania - Grecja mnie zauroczyła. Na pewno wrócę :mrgreen:
Jeśli chodzi o koszty, to znaczną część kosztów ponieśliśmy na 4 osoby, mimo, że ostatecznie lecieliśmy w 3-kę.

Przeloty RT Warszawa-Milos 750zł
Noclegi (łącznie z noclegiem w Warszawie) ok. 1350 zł
Wyżywienie ok. 530 - w zasadzie na 1 osobę, bo maluchy nie jedzą jakiś wielkich porcji
Transport w Grecji 280 zł
Dojazd do Warszawy i z powrotem 117 zł

Łącznie ok. 3k
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#16 PostWysłany: 04 Gru 2015 11:38 

Rejestracja: 10 Maj 2014
Posty: 1743
Loty: 106
Kilometry: 170 376
niebieski
Rzeczywiście miło na Milos i urokliwie.
W pamięć zapadły mi piękna księżycowa plaża - Sarakiniko i klimatyczna miasteczko - Plaka :D
_________________
http://ineedatrip.pl/
Góra
 Profil Relacje PM off
dialam lubi ten post.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 16 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group