Witaj, z Manili proponuje uciekać dość szybko. Miasto nie miłe chociaż starówka ładna. Trzeba bardzo uważać w metrze bo kradną. Dodatkowo trzeba mieć oko na naganiaczy, którzy proponują piwo w barze, potem okazuje się że to bar z paniami a piwo to tylko dodatek za który trzeba słono płacić. Ok 30 km od Manili jest częściowo aktywny wulkan. Nazwy miejscowości nie pamiętam ale można sprawdzić. Z miasteczka za ok. 30 złotych dojechaliśmy na przystań a potem na wyspę (wulkan). To już droższa impreza bo rejs 4 osobową łódką kosztował ok. 200 złotych w dwie strony. Wejście na wulkan jest męczące więc proponuje wchodzić wcześnie rano kiedy słońce nie pali tak mocno. Na wulkan można wjechać na koniach ale my nie korzystaliśmy z tego bo aż żal serce ściskał na widok wychudłych szkap, które na swych grzbietach ledwie ciągnąc kopytami dźwigały turystów. Widzieliśmy jak jeden koń padł na stoku a właściciel okładał go kijem żeby wstał. Ze szczytu dość ładny widok, odważniejsi mogą iść z przewodnikiem i wykapać się w kraterze wulkanu.
Z Manili ruszyliśmy na Palawan do Puerto Princessa, potem pojechaliśmy do El Nido. Nie wiem jak teraz ale trzy lata temu droga była fatalna, wyboista. Po 6 godzinach jazdy brzuch bolał od wstrząsów, ale było warto. El Nido to małe miasteczko, w zasadzie dwie większe uliczki. Sporo barów i disco, poczta i dumnie brzmiący Terminal 1 ( kawałek zadaszenia i śmietnik) z którego odjeżdżają busy..., kilka kafejek internetowych. Ok godziny 24 wyłączali prąd i zapadała ciemność. Droższe noclegownie miały prąd z własnych generatorów ale tańsze nie. Trzeba o tym pamiętać i elektronikę ładować w ciągu dnia. W tańszej noclegownie za dwójkę płaciliśmy ok. 30 $, w droższej z prądem noc kosztowała ok 100 $. Na plaży urzędują lokalni którzy proponują wycieczki po wyspach. Warto z tego skorzystać żeby zobaczyć jak wygląda raj. My korzystaliśmy z usług belga Happy Ranlie który zafundował nam całodzienny rejs. Na wyspie wszyscy go polecali, zna piękne laguny, podwodne przejścia i wspaniałe miejsca do snorklowania. Rejs kosztował nas 75 zł/os. W cenę wchodził alkohol, piknik na jednej z wysepek (grilowane tuńczyki, mięsiwo, owoce) miłe towarzystwo i krem do opalania
. Na taki rejs lepiej wziąć bluzkę z długim rękawem do pływania bo miejscami roi się od małych różowych meduz które parzą dość nieprzyjemnie (uczucie jak po wejściu w krzak pokrzyw). El Nido jest zgodne z tym co czytałam na forach, to bez wątpienia raj! Kilkanaście godzin od El Nido znajduje się wyspa Coron. Można dostać się tam z Puerto Princessa. Przy Coron można podziwiać zatopione wraki łodzi podwodnych (dla nurkujących). Polecam serdecznie Palawan. Bilety na oglądanie podziemnej rzeki trzeba rezerwować z wyprzedzeniem. Na forach znajdziesz pewnie nowsze relacje ale mam nadzieję że mój opis też troszeczkę rozjaśni sytuację.
jak będzie miał pecha.