Autor: | jaszon [ 27 Cze 2023 13:34 ] |
Temat postu: | FILIPINY luty - marzec 2023 |
Po długim okresie kilku lat, kiedy byliśmy skazani na krótsze wyjazdy w bliższe rejony świata, wreszcie polecieliśmy na dalszy dystans – Filipiny. Skorzystaliśmy z dobrej oferty Turkish Airlines. Całkiem przyzwoite linie, dobry standard obsługi. Jednak długość przelotu daje trochę w kość. Najpierw krótki dystans do Stambułu, raptem 2 godziny i 40 minut. Potem prawie 6 godzinna przerwa na lotnisku i długodystansowy przelot do Cebu. Odcinek ze Stambułu to 13 godzin i 50 minut siedzenia w samolocie. W drodze powrotnej jeszcze dłużej bo 16 godzin bez 5 minut. Na tyle godzin spędzonych w samolocie składał się nie tylko sam przelot, ale także kilkadziesiąt minut postoju w Manili, gdzie było międzylądowanie. Do zmęczenia lotem dokładała się 7-godzinna różnica w czasie. W pierwszy dzień byliśmy dość zmięci… Nasz filipiński wyjazd przypadł w okresie luty - marzec 2023 roku (30 dni). W teorii klimatycznie to bardzo dobry czas, podobnie jako poprzedzający go styczeń. Tymczasem w pierwszym miesiącu roku wszyscy turyści będący na Filipinach przeżywali pogodowy horror. Przez większość stycznia z nieba lały się nieustające potoki deszczu jak w czasie najbardziej surowej pory monsunowej. Lecieliśmy więc z obawami, czy zaburzenia klimatu i nam popsują część pobytu. Na szczęście aura okazała się łaskawa i spośród 30 dni tylko dwa były z obfitym deszczem, kilka bardziej chmurnych, a przez większość czasu towarzyszyło nam słońce. Zrobiliśmy trasę: Cebu (miasto) – Busuanga (Coron Town i łodzią może z 10 okolicznych wysepek przez kilka dni) – Palawan (Corong Corong i kilka okolicznych wysepek, Port Barton, Sabang i Puerto Princessa), Bohol, Pamilakan i na koniec znowu Cebu (Moalboal i Cebu City). Trasa prawie w całości w klimatach morskich. Jedynie na Bohol nocowaliśmy bardziej w głębi lądu. W moim odczuciu Filipiny są wyraźnie droższe od innych krajów Azji Południowo-Wschodniej. Moją opinię potwierdzała dwójka Polaków, która od pół roku zwolna przemieszczała się po tym regionie. Transport – na Filipinach korzystaliśmy, jak zresztą zawsze, z tego co w komunikacji jest publicznie dostępne. Jedynie pomiędzy Cebu a Busuanga, a potem z Palawan na Cebu lecieliśmy wcześniej zakupionymi lotami linii Cebu Go. W pozostałych przypadkach braliśmy to co o było dostępne, bilety kupowaliśmy z dnia na dzień, jedynie na promy 1-2 dniowym wyprzedzeniem. Przykładowe ceny promów od 1 osoby – z Coron Town (Busuanga) do El Nido (Palawan), ok. 5-6 godzin (zwykłe miejsca) - 2800 PHP (ok. 224 PLN), Cebu City – Tagbilaran (Bohol), ok. 2 godzin (zwykłe miejsca) - 800 PHP (ok. 64 PLN). Popularnym środkiem lokomocji na krótkie dystanse (z wyjątkiem centrów dużych miast) są tricykle – trójkołowe motocykle z bliżej nieokreśloną liczba miejsc dla pasażerów. W zasadzie dla dwójki, ale widziałem i 5 osób podróżujących tym specyficznym wehikułem. To dość tani środek lokomocji – za kilkukilometrowe przejazdy płaciliśmy (w zależności od dystansu) od 50 do 200 PHP (od 4 do 16 PLN). Można negocjować cenę. Tricykl na zdjęciu: ![]() ![]() Drugim niezwykle popularnym środkiem publicznej komunikacji są jeepney’e. To taka miniaturowa wersja autobusu. Wehikuł na pace ma deski do siedzenie po obu burtach, jest bardzo niski. Dla niewysokich Filipińczyków to nie jest problem, choć i oni musza się garbić, ale ja, przy moim dość przeciętnym wzroście 180 cm, musiałem łamać się w scyzoryk. Na oko jeepney może pomieścić z tuzin ludzi, ale to tylko w teorii. W praktyce nieskończenie wielu plus góry bagaży. W miastach jeepney’e obsługują stałe linie, jak u nas miejskie autobusy, podobnie na trasach międzymiastowych na krótszych dystansach (tak do 2 godzin). Ceny biletów są stałe (nie podlegają negocjacji). W mieście płaciliśmy od 24 do 50 PHP (ok. 2-4 PLN), a na dłużej trasie (ok. 1,5 godziny) zapłaciliśmy 300 PHP (ok. 24 PLN). Jeepney na zdjęciu: ![]() ![]() Taxi są tańsze niż w Polsce. Za nocny kurs z lotniska w Cebu do hotelu w mieście, przejazd trwał ok. 25 minut zapłaciliśmy 400 PHP (ok. 32 PLN). Taksówkarze lubią naciągnąć na parę groszy, ale z reguły zbytnio nie przeginają. Bus. Przykładowe ceny: bus van z Coron Coron do Port Barton, 169 km, cena za 1 os. 700 PHP (ok. 56 PLN), bus w drodze z Port Barton do Sabang, pierwszy odcinek ok. 90 km, cena za 1 os. 400 PHP (ok. 32 PLN), bus van z Sabang do Puerta Princessa, ok. 70 KM, cena za 1 os. 300 PHP (ok. 24 PLN). Jedzenie. Można jeść w miarę tanio w lokalnych knajpkach czy popularnych sieciówkach. Najbardziej popularna wśród miejscowych – taki odpowiednik McDonalda – to sieć barów Jollibee, gdzie za prosty posiłek (kurczak, ryż, woda lub cola) zapłaci się 200 – 250 PHP (16 – 20 PLN). Na zdjęciu charakterystyczna reklama Jollibee ![]() Jednodaniowy obiad z piwem lub innym napojem w przeciętnej turystycznej restauracji to wydatek (dla 2 osób) w granicach ok. 800 – 1100 PHP (ok. 64 – 88 PLN). Generalnie miejscowe jedzenie jest dość ubogie, właściwie trudno mówić o jakiejś filipińskiej kuchni, przynajmniej na naszej trasie. Pozostaje więc bazować na kulinarnym imporcie, czyli na knajpkach imigrantów z Chin, Tajlandii, czy Indii. I oczywiście na „globalnych” propozycjach, czyli nieśmiertelna pizza, spaghetti, itp. Dalekie to od oryginałów, ale czasami ratuje sytuacje. Śniadania jedliśmy przeważnie tam gdzie spaliśmy, bo tak było wygodniej. Z reguły były dość proste – tosty, jajka, bacon, dżem masło, kawa, czasami muesli. Kosztowały ok 175 do 300 PHP (14 – 24 PLN) od osoby. Przykładowe ceny ze sklepów: woda 1l to 25 do 40 PHP (ok. 2 – 3,2 PLN), piwo 60 – 100 PHP (ok. 4,8 do 12,5 PLN), kilo rambutanów – 100 PHP (ok. 8 PLN). Odkryciem dla nas było calamansi, drobne owoce o mocnym kwaśnym smaku przypominającym trochę limonki. Świetna przyprawa do różnych dań i napojów: ![]() Noclegi. W ciągu miesiąca zaliczyliśmy 11 miejsc noclegowych. Rezerwowaliśmy przez net, w tym większość jeszcze przed wyjazdem, pokoje 2-osobowe, z własną łazienka i klimą (z pewnym wyjątkami, w dwóch przypadkach były to chaty w dżungli z założenia w wersji bardziej prymitywnej). Raczej tanich, ale też staraliśmy unikną najniższych standardów (cóż, wiek ma swoje prawa... ![]() Ceny naszych noclegów (przeliczając za jedną dobę) mieściły się w widełkach od 672 PHP (ten nieszczęsny Sabang) do 1910 PHP (w przeliczeniu na złotówki to od ok. 54 do ok. 153 zł). Ceny w większości przypadków bez śniadań. Jeśli miałby coś szczególnie polecić to Jungle Bar Resto & Cottages w Port Barton (na wyspie Palawana), a raczej obok tej miejscowości. Do Jungle Bar z Port Barton trzeba dojechać (ok. 20 minut) jeepem bo niezwykle wyboistej polnej drodze. Resort skład się z kilku chat o bardzo przyjemnym komforcie i oczywiście z tytułowego baru. ![]() To „nasza” chata: ![]() Na górze śpimy, na dale jest łazienka: ![]() Z chat położonych na wzgórzu pośród lasu w pewnym oddalaniu od morza rozciąga się bajeczny widok. To widok z wnętrza chaty: ![]() Z resortu, po przejściu na nogach ok. 15 minut, wychodzi się na rozległą i prawie pustą plażę (White Beach). Wspomniana plaża White Beach: ![]() Całość jest prowadzono przez dwójkę Francuzów, którzy oferują bardzo dobre jedzenie: ![]() Za 3 noce zapłaciliśmy 6171 PHP (ok. 492 zł), śniadania (od 1 osoby) 240 – 320 PHP (19 – 26 zł), obiad 350 - 450 PKP (28 – 36 zł), piwo puszka 320 ml to wydatek 100 PHP (8 zł). Woda do picia z dostępnego zbiornika za darmo. Jako ciekawostka – bezpośrednim sąsiadem „przez płot” sympatycznych Francuzów był resort Green Hill, którego właścicielami są Polacy. Drugim fajnym miejscem – znowu wśród tropikalnej przyrody – to było Nuts Huts koło Loboc (na wyspie Bohol). Także tutaj mieszkaliśmy w chatach na palach wśród gęstych zarośli i drzew: ![]() Do resortowej restauracji trzeba było się wspiąć po kilkudziesięciu stopniach: ![]() A z niej był piękny widok na płynąca w dole rzekę: ![]() Za 4 noce zapłaciliśmy 3564 PHP (ok. 285 zł), śniadania (od 1 osoby) 250 – 300 PHP (20 – 24 zł), obiad 300 - 450 PKP (24 – 36 zł), piwo puszka 320 ml to wydatek 60 PHP (4,8 zł). Nuts Huts jest dobrą bazą do zwiedzania wyspy. Jedyna wadą – to ostrzeżenie dla ludzi cierpiących na arachnofobię – były wielkie pająki regularnie odwiedzające naszą chatę. Niezłym miejscem dla spędzenie kilku dni na luzie, tylko dla przyjemności korzystania z morza bez turystycznego tłoku, był Shirley's Cottage na wyspie Pamilacan. Zaledwie 2 chaty do wynajęcia, położone w ogrodzie niedużego domostwa: ![]() położone przy samej plaży (z naszej chaty 30 metrów do plaży): ![]() Za 3 noce zapłaciliśmy 2550 PHP (ok. 204 zł), posyłki – obfite i w miarę dobre – miały sztywne ceny – śniadanie 300 PHP (24 zł), lunch i dinner po 700 PHP (56 zł). Podobnie ja w poprzednim miejscu (Nuts Huts) i tutaj nawiedzały nas w chacie duże ośmionogi. Island Hopping. Jedną z głównych przyjemności beztroskiego lenistwa w rajskim klimacie tropikalnych wysp filipińskich są zorganizowane jednodniowe wycieczki łodzią po pobliskich małych wyspach – oglądanie miejscowej przyrody, morskie kąpiele i snorkeling (rafy koralowe, wraki, itp.). Taką zabawę oferuje na wielu wyspach – w naszym przypadku sprawdziliśmy to w Coron City na wyspie Busuanga i w Corong Corong na Palawanie. W Coron City działa mnóstwo agencji turystycznych, udział w wycieczkach można także wykupić za pośrednictwem hotelu, w którym się mieszka. Wszyscy oferują dość podobny zestaw tour, różnią się one głównie wielkością wycieczkowej łodzi, które zabierają od kilku do kilkunastu pasażerów. Uczestników wycieczki organizator zabiera rano z hotelu, dowozi do przystani skąd rozpoczyna się wycieczka. Rejsy zaczynają się ok. 8 rano i zazwyczaj trwają ok. 7-8 godzin. W ich trakcie jest serwowany lunch, z reguły bardzo dobry. W Corong Corong (położonego obok El Nido) działa to na podobnych zasadach, tyle że ze względu na niewielkie rozmiary tej miejscowości nie ma potrzeby dowożenia pasażerów do przystani (czy raczej plaży skąd odpływają wycieczkowe łodzie). Ceny rejsów zależą od ilości i atrakcyjności odwiedzanych miejsc i wahają się od 900 do 1500 PHP od osoby (ok. 72 do 120 zł). Typowe łodzie wycieczkowe: ![]() ![]() Podstawową wadą tego rodzaju zabawy jest to, że z reguły w ciekawych miejscach robi się tłoczno. Jednocześnie przypływa po kilkanaście jednostek – spory tłumek turystów: ![]() ![]() ![]() Coś za coś… Dolegliwość zwiedzania w dość licznym towarzystwie bez wątpienia kompensuje uroda odwiedzanych miejsc: ![]() ![]() ![]() ![]() Lunch w trakcie transportu na brzeg… ![]() …i na stole ![]() Więcej zdjęć z wyjazdu na Filipiny można zobaczyć na stronie mojej żony Agnieszki: https://www.art-kozien.pl adres 1 katalogu z cyklu filipińskich zdjęć: http://www.art-kozien.pl/2023_Cebu1.html |
Autor: | tanhayi [ 28 Cze 2023 09:04 ] |
Temat postu: | Re: FILIPINY luty - marzec 2023 |
Super relacja. My w listopadzie lecimy do Azji i prawdopodobnie 1,5 tygodnia chcemy poświęcić na Filipiny bo powrót do Dubaju mamy z Manilli. Którą część z Ciebie zwiedzonych byś nam polecił? Myślimy o Palawanie - ale boimy się że jest już zbyt turystyczny. Zależy nam na odpoczynku i na snorkelingu. |
Autor: | jaszon [ 28 Cze 2023 12:47 ] |
Temat postu: | Re: FILIPINY luty - marzec 2023 |
@tanhayi Proste pytania bywają czasami trudne w odpowiedzi. Filipiny były ostatnim krajem Azji Południowo-Wschodniej, które dane było nam zobaczyć, i być może dlatego wzbudziły mój dość ograniczony entuzjazm. Może wybór trasy o tym przesądził. Z perspektywy jej doświadczeń pewnie teraz wybrałbym inne wyspy. Może skupiłbym się na Luzonie? O tym, że polecimy do Cebu zadecydował Turkish Airlines bo miał świetna cenę promocyjną. Gdyby portem docelowym była Manila zapewne nasza trasa wyglądałby inaczej. W naszym przypadku powtarzanie przez miesiąc podobnego schematu podróży było trochę nudne. Na szczęście w swoim pytaniu dałaś pewne ograniczenia oczekiwań, czyli odpoczynek i snorkeling. Więc, jak to interpretuję, plażowo-morskie klimaty spełniają ten warunek. W tym sensie wybór Palawanu nie powinien być zły. Akurat taki na 10 dni. Oczywiście to czego obawiasz się - turystycznego tłoku - może być trudne do uniknięcia. Jednak to także zależy czego oczekujesz. Jeśli chcesz połączyć plażę, snorkeling, wycieczki łodzią z wieczornymi rozrywkami (imprezami) to oczywiście łączy się to z obecnością licznych turystów. Można jednak znaleźć też miejsca gdzie spędzisz czas w obecności ledwie kilku turystów, jak np. wspomniany przez mnie w relacji Jungle Bart Resto & Cottages znajdujący się obok Port Barton. Snorkowaliśmy podczas kliku wycieczek łodzią z Coron City (Bisunaga) i Corong Corong (koło El Nido), Także w Moalboal (Cebu) i Pamilakan (koło Bohol). W każdym z tych miejsc rafa była dość przeciętna, może to nie była to jakaś porażka, ale zdecydowanie lepsze doświadczenia mam z Indonezji czy Malezji. |
Autor: | jaszon [ 05 Lip 2023 18:00 ] |
Temat postu: | Re: FILIPINY luty - marzec 2023 |
Pierwszy przystanek naszej filipińskiej przygody to Cebu City – jedna z większych metropolii Filipin. Miasto jest w zasadzie nowe, centrum w miarę zadbane, choć nie pozbawiona charakterystycznego azjatyckiego bałaganu i oczywiście „ozdobione” nieprawdopodobną pajęczyną drutów i kabli. ![]() ![]() ![]() Czasami można spotkać ulicę z kolorystycznym elementem... ![]() Nasza trasa nie roiła się od zabytków. Nie spodziewaliśmy się niczego spektakularnego, jednak taka nikłość pozostałości po ponad 300-letniej epoce Hiszpanii trochę mnie zaskoczyła. Nawet liczenie na palcach jednej ręki byłoby przesadą. Tak więc w tej dziedzinie nic specjalnie nie zapadło nam w pamięci (i na fotografii). Gdybym miał z całym przekonaniem coś polecić to dom kolonialny w Cebu City (Casa Gorordo Museum) z dużym pietyzmem utrzymana XIX wieczna posiadłość baskijskiego kupca i jego potomków. ![]() ![]() ![]() ![]() Zgodnie z tradycją w pobliżu dzisiejszego Cebu City miał lądować (i stracić życie) Ferdynand Magellan, co uczczono dość chaotycznym pomnikiem. ![]() Śladem kilkusetletniej kolonialnej obecności Hiszpanów jest fort, który kiedyś strzegł wejście do portu. Dzisiaj poza bramą, murami i kilkoma armatami niewiele już pozostało. ![]() Jednym z najważniejszych punktów miasta jest Bazylika Del Santo Nino gdzie wierni pielgrzymują do figurki Jezusa jako Dzieciątka. ![]() ![]() Wielki dziedziniec świątyni... ![]() ...gdzie w jego ocienionej części toczy się zwykłe życie. Można kupić balony... ![]() ...albo zrobić pedicure... ![]() Wokół bazyliki kwitnie handel figurkami El Nino: ![]() ![]() W pobliżu portu i przystani promowej rozpościera się wielki targ. ![]() ![]() ![]() ![]() W jego z pozoru chaotycznej strukturze istnieje jednak pewien porządek. Jedną część zajmują stoiska z owocami: ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ...w innej handlują rybami i owocami morza: ![]() ![]() Odrębny kwartał zajmują kwiaty. ![]() ![]() Targowisko to cały świat, ludzie tutaj mieszkają, jedzą: ![]() plotkują... ![]() odpoczywają... ![]() grają w majong... ![]() ![]() ![]() Dzieciaki z targowiska. ![]() ![]() ![]() Koniec dnia nad brzegiem morza w Cebu City. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Miasto o zmierzchu... ![]() ![]() |
Autor: | jaszon [ 06 Lip 2023 16:25 ] |
Temat postu: | Re: FILIPINY luty - marzec 2023 |
Drugi przystanek na naszej trasie - Coron Town na wyspie Bisuanga w archipelagu Calamianes położonego nieco na północ od Palawanu. Miasto leży na łagodnym stoku niewielkiego wzgórza. Centrum w całości podporządkowane jest turystyce – hotele, hostele, knajpki dzienne i nocne, agencje turystyczne... Na szczęście dzięki niezbyt dużym rozmiarom nie robi to jakiegoś strasznego wrażenia. ![]() ![]() ![]() Mieszkańcy (pewnie ci bardziej ubodzy) ze swoimi domami (i codziennym życiem) zostali wypchnięci poza centrum miasta ![]() ![]() ![]() ![]() Coron Town leżało bezpośrednio nad morzem, ale jakiś czas temu potężny cyklon zmienił linię brzegową i utworzył wielką łachę ciężkiego, ubitego piachu oddzielającą miasto od morskich przestrzeni. ![]() ![]() Wzdłuż piaskowej łachy, częściowo umocnionej betonowym murem, cumują łodzie codziennie rankiem wyruszające z turystami na pobliskie wysepki. ![]() ![]() ... fotki przed zmierzchem ![]() ![]() ![]() Panorama Corn Town po zmierzchu ze szczytu wzgórz górującego nad miastem. ![]() ![]() Co można robić w Coron Town? Pływać łodziami na całodzienne wycieczki. Najbliższa wyspa, leżąca na wprost miasta nadał mu swoją nazwę – Coron. Zbudowana z charakterystycznych i trudno dostępnych skał... ![]() ![]() ![]() wnętrze wyspy skrywa kilka słodkowodnych jezior ![]() ...i cieszyć się piękna przyrodą, plażami, pływaniem... ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ... „okrętowa kuchnia” szykuje lunch ![]() ![]() ![]() ![]() ...w poszukiwaniu zarobku ![]() ![]() ![]() |
Autor: | jaszon [ 07 Lip 2023 13:00 ] |
Temat postu: | Re: FILIPINY luty - marzec 2023 |
El Nido w drodze do naszego kolejnego przystanku, czyli Corong Corong. Do El Nido dopłynęliśmy promem z Coron Town w kilkugodzinnym rejsie. Turystycznie popularne miasteczko jest wtulone w zatoce w niewielką przestrzeń u stóp stromo wschodzących wzgórz. ![]() ![]() El Nido niespecjalnie zagościło w naszych sercach, ale byliśmy tutaj bardzo krótko. Wąskie i zagracone ulice wypełnione tłumem turystów i sprzedawców ![]() ![]() ![]() ![]() Z El Nido pojechaliśmy tricyklem, ok 2 – 2,5 kilometra, do położonej na południu małej miejscowość Corong Corong ![]() Corong Corong jest położone wzdłuż rozległej plaży, która ciągnie się na południe przez kilka kilometrów i wzdłuż której znajdują się ukryte wśród palm hotele i hostele, knajpki ![]() ![]() ![]() w trakcie odpływu ![]() W zatoce kotwiczą liczne łodzie wycieczkowe... ![]() ... do których trzeba przeprawić się przez wodę na nogach ![]() ![]() ![]() ![]() Jedna z miejscowych turystycznych rozrywek zipline łączący wzgórz z sąsiadującą wysepką ![]() ![]() ile to kosztuje? Kurs za 1 zł to ok. 12,5 PHP. ![]() Scenki z plaży Corong Corong ![]() ![]() ![]() Niezwykle piękne zachody słońca gromadzą chwilowych mieszkańców Corong Corong ![]() ![]() ![]() I same zachody... ![]() ![]() ![]() ![]() Jak w poprzednim miejscu i tutaj główną rozrywką, prócz spacerów po plaży i oglądania zachodów słońca, są całodzienne wycieczki łodzią do rozsianych wokół wysepek. Ta ma wdzięczną nazwę Helicopter ![]() czasami trochę rzuca... ![]() przybijamy... ![]() ![]() i kolejne plaże... ![]() ![]() i Wyspa Węży z malownicza płycizną ![]() ![]() i jaskinia do której trzeba było się wczołgać ![]() ![]() ![]() I rzecz jasna nieśmiertelny jedzonko... ![]() ![]() ![]() |
Autor: | jaszon [ 08 Lip 2023 16:22 ] |
Temat postu: | Re: FILIPINY luty - marzec 2023 |
Trzeci przystanek. Z Corong Corong pojechaliśmy do oddalonego o ok. 3,5 godzin jazdy Port Barton, a raczej w jego pobliże. Samo Port Barton to duża wioska położna w rozległej zatoce morskiej. Nie oferuje noclegów wysokiego standardu więc raczej przyjeżdża tutaj backpackerskie bractwo. My nie zatrzymaliśmy w samej wiosce tylko w oddalonym o kilka kilometrów Jungle Bar Resto & Cottages, Pisałem już o nim na początku relacji. Miejscówka położona na wzgórzu z piękną panoramą na dżunglę i niżej położone morze. Składa się z kilku drewnianych chat i oczywiście wspomnianego w nazwie baru z dobrym jedzeniem. Do Jungle Bar dojeżdża się jeepem kiepska, polna drogą (ok. 20 minut powolnej jazdy). Jeep startuje spod stacji benzynowej i zarazem przystanku autobusowego dość nieregularnie – najlepiej zamówić go telefonując do Jungle Bar. Kosztuje całkiem sporo jak na tak krótką przejażdżkę – 200 PHP od osoby. ![]() [img] https://www.art-kozien.pl/2023_Filipiny_277.jpg[/img] Nasza chata... ![]() i sąsiednie... ![]() Zachód słońca – fotka z tarasu naszej chaty ![]() Z Jungle Bar można na nogach (ok. 15 minut) dojść do White Beach. Rozległej plaży, na której poza garstką turystów można napotkać... domową świnię. ![]() Po poprzednich dość tłocznych miejscach to była duża ulga i relaks. ![]() ![]() Po trzech dnia leniuchowania w Jungle Bar kontynuujemy naszą podróż. Kolejny przystanek do Sabang. Jedziemy łamańcem. Najpierw zwykłym vanem do krzyżówki w Salvation, gdzie drogi rozwidlają się - w lewo do Puerto Princessa i w prawo do Sabang. Do Salvation jechaliśmy ok. 3,5 godzin (bilet 400 PHP od osoby). Tutaj musieliśmy czekać na jakieś połączenie z Sabang, co trwało ok. 2 godzin. W końcu przywlókł się jeepney już zapakowany ludźmi i górą bagaży, ale udało nam się jakoś do niego wcisnąć. Ten odcinek powinien zająć ok. godziny, ale jechaliśmy z licznymi przystankami więc trwało to znacznie dłużej (bilet 150 PHO od osoby). „Nasz” jeepney... ![]() ... i jego pasażerowie... ![]() ![]() https://www.art-kozien.pl/2023_Filipiny_300.jpg Postój na rozładowanie... lodu ![]() ![]() Czwarty przystanek. Sabang to nieduża wieś szczycąca się jedną, niepowtarzalną atrakcję turystyczną: podziemną rzeką. Miejscowość ma nieskomplikowaną topografię – przy pirsie, do którego cumują dziesiątki wycieczkowych łodzi, znajduje się spory plac. Na nim koncentruje się całe turystyczne życie wioski. Centralne miejsce zajmuje niewielki pawilon, gdzie płaci się za wycieczki do jaskini i podziemnej rzeki, do której trzeba dopłynąć łodzią. Kilka okienek, niewielka kolejka, ruch zaczyna się przed godziną 8 rano. Najpierw należy opłacić permit – 735 PHP od osoby, dalej jakiś nieokreślony podatek – na szczęście tylko 5 PHP od osoby. Kolejne okienko to zapłata za wynajęcie łódki z przewodnikiem. Zgłaszają się przede wszystkim zorganizowane grupy. Jeśli jesteś singlem (albo parą) to masz do wyboru zapłacić za całą łódź – ok. 1150 PHP, albo podzielić z kimś koszty. Wybieramy tę drugą opcję. Pani z okienka kazała nam usiąść na ławce obok pawilonu i czekać. Po może pół godzinie zjawiła się mówiąc że jest tylko jedna osoba chętna do wspólnej wycieczki. Nie ma problemu, nie będziemy czekać dłużej. Pirs z łodziami ![]() i zatoka przez którą płynie się do celu. ![]() Na miejscu przy wejściu do parku każdy otrzymuje kask na głowę i przechodzi niewielką ścieżką.... ![]() ....do wylotu jaskini, gdzie czekają już mniejsze łodzie. ![]() ![]() Przed wyjazdem czytałem mieszane opinie. Jedni pisali, że warto. Inni, że to turystyczna szopka... W jaskini pływa się w towarzystwie kilku łodzi, z reguły znacznie od siebie oddalonych. Tylko przewodnicy używają światła. Obowiązuje cisza. Moim zdaniem to fajna przygoda i miejsce niezwykłe, na pewno warte zobaczenia. ![]() Wracając z jaskini z niepokojem obserwowaliśmy nadciagające kłębowisko ołowianych chmur... ![]() ... na szczęście potop z nieba urwał się już na stałym lądzie.. ![]() ![]() ![]() Po burzy zrobiliśmy sobie wycieczkę po „tubylczej” części wioski ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() h ![]() Napotkaliśmy też niszczycielki efekt jednego ostatnich cyklonów: ![]() ![]() Na Filipinach zwraca uwagę „bylejakość” wiejskich domów, nawet jak na azjatyckie standardy. Często wyglądają jak sklecone z przypadkowych materiałów. Jak tłumaczył jeden z mieszkańców – cyklony są tak częste, że nie opłaca się budować nic specjalnie kosztownego i trwałego. Przychodzi nawała, wszystko fruwa. A potem odbudowuje się z tego co udało się odzyskać i... pozyskać. I do następnego cyklonu.... Na koniec dnia powędrowaliśmy drogą parę kilometrów w głąb lądu. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Powszechna i bardzo charakterystyczna ozdoba filipińskich wiosek i miast – licznik wody. ![]() Różne wersje tricykli i sposobów podróżowania na nich ![]() ![]() |
Autor: | jaszon [ 10 Lip 2023 11:20 ] |
Temat postu: | Re: FILIPINY luty - marzec 2023 |
Ostatni przystanek na Palawan – Puerto Princessa. Miasto bez wyrazu, w którym spędziliśmy niewiele czasu, zaledwie półtora dnia. I zapewne nie zostawi ono zbyt wielu wspomnień w naszych głowach. Odwiedzaliśmy nieduże muzeum historyczno-etnograficzne, które przy nawet dużej uwadze nie zajmuje więc czasu niż godzinę czasu. Trochę plątaliśmy się po ulicach, gdzie największą frajdę robiło nam robienie zdjęć nieprawdopodobnym kłębowiskom kablowych instalacji. Jak w tym orientują się elektrycy? ![]() ![]() ![]() Przespacerowaliśmy się po „ichniejszym Maleconie”... ![]() ![]() ![]() ...zajrzeliśmy do kościoła, gdzie akurat trafiliśmy na ślub... ![]() ![]() ![]() ![]() W końcu w pewnej desperacji wsiedliśmy do jeepneya... ![]() ... i pojechaliśmy zobaczyć farmę krokodyli... ![]() ... martwych... ![]() ... żywych. ![]() ![]() ![]() Na farmie jest niewielki park z okazami palawańskiej fauny. Na dwóch pierwszych fotkach pyton burmański – w jego tradycyjnej formie i w odmianie albinotycznej. Wąż występuje w Azji południowo – wschodniej osiągając rozmiary do 5 metrów. ![]() ![]() ![]() Z Puerto Princessa polecieliśmy samolotem z powrotem do Cebu City, a stamtąd rankiem następnego dnia przeprawiliśmy się promem na Bohol do Tagbilaran. Dalej jeepneyem do miasteczka Loboc i wreszcie kawałek łodzią... ![]() ![]() ...do kolejnego, już siódmego, celu naszej wędrówki – Nuts Huts, o którym wspomniałem już na początku relacji. Resortu położonego w pewnym oddaleniu od morza, w dżungli nad malowniczą rzeką Loboc. Nasza chatka, prostej konstrukcji stała na palach wśród gęstej tropikalnej roślinności. ![]() Z niewielkim tarasem, w środku bardzo proste wyposażenie – wielkie wygodne łóżko z moskitierą, kilka półek i własna łazienka z prysznicem i kibelkiem. Tylko zimna woda. Domek nieco ażurowy co między innymi owocowało codziennymi wizytami wielkich pająków. Ten okaz miał na oko jakieś 20 centymetrów rozpiętości. ![]() Pierwszego pająka znaleźliśmy, o dziwo, pod naszą moskitierą z wewnętrznej strony. Siatka była zawieszona na okrągłej obręczy, od środka wykończonej obfitą falbaną. Drugiej nocy włażąc pod moskitierę Agnieszka zauważyła dziwne czarne „sznureczki” wystające z owej falbany. „Sznureczki” okazały się łapkami sporego kosmatego pająka, który przy próbie eksmisji jak szalony zaczął biegać po siatce moskitiery. Z dużym trudem pozbyliśmy się stwora. Agnieszka podejrzewała, że pająk ukryty w falbanie spędził z nami poprzednią noc. Kolejnego ośmionoga, nie ustępującego rozmiarami poprzedniemu, napotkaliśmy następnego wieczoru. Próbował ukryć się za moim plecakiem. A ostatniego, w trzecim dniu naszego pobytu w Nuts Huts, Aga sfotografowała w naszej łazience (fotka wyżej). Przygody z pająkami mieliśmy też w kolejnej miejscówce na wyspie Pamilacan. Tutaj nasza chata stała w pięknym, ale gęsto porośniętym roślinami ogrodzie. Zapewne bliskość krzaków zachęcała ośmionożne stwory do codziennych odwiedzin naszego lokum. Największy z nich schował się w kibelku za rolką papieru toaletowego zawieszonego na ścianie. Ale, że był duży, jego obecność zdradziły odnóża wystające z każdej strony rolki. Bestia odmawiała opuszczenia naszego przybytku. Dopiero zdecydowana interwencja naszej gospodyni zbrojnej w miotłę i jakiś spray zmusiła go do ewakuacji. |
Autor: | jaszon [ 11 Lip 2023 16:09 ] |
Temat postu: | Re: FILIPINY luty - marzec 2023 |
Drugi dzień w Nuts Huts przebiegał po znakiem deszczu. Już w nocy w dach zaczął bębnic deszcz, a rankiem ściana wody uwięziła nas w domku ![]() ![]() ![]() Nuts Huts okazał się dobrą bazą do penetrowania wyspy. Po pokonaniu stu kilkudziesięciu stopni prowadzących od tarasu jadalni do krawędzi doliny i pokonaniu ok. kilometra polnej drogi wychodzi się na asfaltową jezdnię z przystankiem autobusowym. Komunikacja publiczna dobrze działa, a busy pojawiają się co kilkanaście minut. Jednym z nich pojechaliśmy w stronę Czekoladowych Wzgórz. ![]() Szopka turystyczna.... Zapewne tak. Wszyscy trafiają do platformy widokowej i na tym kończą swoje spotkanie z Czekoladowymi Wzgórzami. ![]() Widok z platformy jest faktycznie piękny: ![]() ![]() Wejście do parku (a raczej na platformę widokową) to 100 PHP od osoby. My na tym nie poprzestaliśmy i poleźliśmy drogą pomiędzy malowniczymi wzgórzami. Obrazki z życia mieszkańców. ![]() ![]() ![]() ![]() Rów z wodą nawadniającą pola ryżowe może być świetnym kąpieliskiem. ![]() ![]() ![]() Kolejny punkt – Pangas Falls. Najpierw dwugodzinna wędrówka z rustykalnymi klimatami... ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ... i sam wodospad. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Nasza porażka na Bohol to wizyta w Philippine Tarsier Sanctuary niedaleko miasteczka Corella. Może źle się do tego przygotowaliśmy, może mieliśmy zbyt duże oczekiwania. Wejście do sanktuarium kosztuje 150 PHP. Kilkanaście minut czekaliśmy aż zbierze się kilka osób. Z przewodnikiem ruszamy do niewielkiego areału, właściwie sporego ogrodu. Idziemy, zgodnie z instrukcją, w całkowitej ciszy. Zatrzymujemy się przy jednym z drzew gdzie ma skrywać się wyrak, ale mimo naszych wysiłków nic nie widzimy. Potem kolejne drzewo i tutaj w dużym trudnemu dostrzegamy schowane w liściach stworzenie. I wracamy do wyjścia. Całość trwa ok. 20-30 minutach. ![]() ![]() |
Autor: | jaszon [ 12 Lip 2023 19:55 ] |
Temat postu: | Re: FILIPINY luty - marzec 2023 |
Przedostatni przystanek – wysepka Pamilacan. Z Loboc pojechaliśmy do Baclayon - małej miejscowość nad morzem. Tam czekała już na nas łódź z Shirelys’s Cottage, gdzie mieliśmy zaklepane noclegi. Za przeprawę morzem policzyli sobie dość solidnie – 1500 PHP w jedną stronę. Pamilacan jest małą, dość okrągłą wyspą. Ma około 500 metrów średnicy. W większej części jej brzeg to piaszczysta plaża, z której jest łatwy dostęp do rafy koralowej. ![]() ![]() ![]() Kilka niedużych resortów skupiło się na rozległej plaży po północnej stronie wyspy. Jej południowy brzeg sąsiaduje z rybacką wioską. W tej części nie ma, zresztą niezbyt licznych na całej wyspie, turystów. Rozległa plaża jest prawie pusta. Spotkaliśmy tylko samotnego psa... ![]() ...kilkoro dzieciaków... ![]() ![]() ![]() ... i samotną kobietę patroszącą łup zdobyty na rafie – głównie jeżowce. ![]() ![]() Środek wyspy zajmuje wieś. Napotkane w drodze: ![]() ![]() ![]() ![]() Wielka hodowla bojowych kogutów. Ich walki to nadal narodowy „sport” Filipińczyków: ![]() ![]() Pamilacan - zachody słońca . ![]() ![]() ![]() |
Autor: | jaszon [ 13 Lip 2023 20:53 ] |
Temat postu: | Re: FILIPINY luty - marzec 2023 |
Nasza przygoda z Filipinami powoli kończy się. Z Pamilacan via Tagbilaran (Bohol) wróciliśmy na Cebu i ostatnie 3 dni (4 noce) spędziliśmy w Moalboal, miejscu znanym ze srebrzystych ławic sardynek. I także ulubionym urlopowym miejscem Koreańczyków, którzy tutaj stanowią absolutnie dominująca grupę turystów. Z pewnym zaciekawienie obserwowaliśmy ich wakacyjne obyczaje. ![]() ![]() w morzu snorkeling uprawiają w dość specyficzny sposób – wynajęty instruktor holuje koło ratunkowe, do którego podczepiona jest zazwyczaj dwójka Koreańczyków. I w tej specyficznej karawanie obserwują podmorskie życie. ![]() Można także wygodnie wylegiwać się w wodzie, ![]() a dzięki kompleksowemu ubiorowi deszcz nie przeszkadza. ![]() Dziecięcy fragment przemysłu turystycznego ![]() ![]() Mieliśmy dość fajną miejscówkę o nazwie Sunnyside Moalboal Hostel w cenie 1910 PHP (ok. 152 zł) za dwójkę z łazienką i klimą. Kameralny na kilka pokoi, leżący na skraju Moalboal więc z dala od turystycznej wrzawy. Z tarasu... ![]() ...rozpościerał się piękny widok ![]() 9231. Ostatni wieczór w Moalboal: ![]() ![]() ![]() ... to koniec podróży. Jak w każdym kraju tego typu, krainie tysięcy wysp, jedna miesięczna trasa skromnie obejmująca kilka wysp nie pozwala wyrokować o całym kraju. Ktoś odwiedzjący Luzon - z perspektywy naszej trasy żałujemy, że jednak ta wyspa nie była naszym głównym celem - czy Mindanao pewnie będzie miał kompletnie różną ocenę od mojej. Miasta na naszej trasie raczej nie zapadną w pamięci, rażą nijakością i brzydotą. Także moje ulubione klimaty rustykalne niczym nie zaskoczyły, czy raczej przeciwnie - zasmuciły. Wsie są z gatunku "gdziekolwiek w Azji". Czyli takie jakie są już niestety wszędzie - bezkształtne budynki z pustaków, blachy falistej i czegokolwiek co wpadło do ręki. Sporo tych minusów, więc co na plus? Oczywiście przyroda (tam gdzie jej ludzie nie zniszczyli) i morskie klimaty - rejsy łodzią, zwiedzanie małych wysepek, rafa koralowa, snorkeling. Wielkim plusem są ludzie - z reguły sympatyczni, uśmiechnięci i chętnie dający się fotografować. Ta część Filipin, trasa którą przebyliśmy, w moich doświadczeniach nie lokuje się specjalnie wysoko. Nie to, że opuściłem ją z ulgą. To była dobra przygoda, zapewne zostawi wiele fajnych wspomnień, ale raczej tutaj nie wrócę. Zdecydowanie bardziej wolę poświecić mój przyszły czas np. na moją ulubioną Indonezję. |
Autor: | potek7 [ 16 Sty 2024 18:34 ] |
Temat postu: | Re: FILIPINY luty - marzec 2023 |
Bardzo fajna relacja. Właśnie biję się z myślami jaki kraj do zwiedzania w Azji wybrać. Pomału myślę, że Filipiny odpuszczę. Same plaże i przyroda to dla nas trochę za mało, tym bardziej, że filipińska kuchnia, jak wynika z Twojej opinii, na kolana nie powala. Całe szczęście, że znalazłem i przeczytałem Twoją relację, bo już pomału ogarniałem (szukałem i szukałem, ale nie znalazłem w odpowiedniej cenie) bilety na lot do Manili. Życzę Wszystkim dużo promocji na loty, rejsy i hotele w 2024 i kolejnych latach. |
Autor: | jaszon [ 22 Sty 2024 23:58 ] |
Temat postu: | Re: FILIPINY luty - marzec 2023 |
@potek7 Dzięki, że przeczytałeś i za życzenia. Wspominana przeze mnie Indonezja jeszcze poczeka. Za dwa tygodnie Meksyk, a w maju Uzbekistan... ![]() |
Autor: | popcarol [ 22 Lis 2024 16:25 ] |
Temat postu: | Re: FILIPINY luty - marzec 2023 |
Dzięki za relację. Przed nam tydzień na Filipinach (Bohol). Prawie ostatni na liście azjatyckich krajów, zobaczymy ![]() |
Strona 1 z 1 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |