Moje doświadczenia z dnia dzisiejszego i przelotu Thai Airways na trasie BKK - MNL.
Przy odprawie na Suvarnabhumi prosili o:
- Test RT-PCR
- Certyfikat szczepienia
Na bramce natomiast przypominali o konieczności posiadania One Health Pass, a jeśli ktoś nie miał, to pomagali wypełnić na miejscu. Miło z ich strony.
Z kolei na NAIA po przylocie tradycyjny filipiński bałaganik. Idąc z rękawa do punktu kontroli Bureau of Quarantine po drodze napotyka się chyba z 10 osób, z których każda prosi żeby przygotować OHP (przypominają tylko o OHP, a papierków trzeba więcej - o czym za chwilę). W samym punkcie wszyscy przybysze są usadzani na przygotowane na wzór tajski krzesełka, a obsługa BOQ siedzi, patrzy i czeka nic nie robiąc, dopóki wszyskie krzesełka się nie zapełnią. Gdy to już się stanie, pada hasło, że pierwsza grupa może podejść do okienek. Oczywiście z krzeseł podrywa się pięć razy tyle osób ile jest okienek, czyli zamieszanie gwarantowane. W samym okienku BOQ poproszono mnie o:
- One Health Pass
- Test RT-PCR
- Certyfikat szczepienia - tu uwaga: nie wiem czy Polska jest już na liście (w ostatniej wersji jaką widziałem Polska nie widniała), ale ja mam certyfikat maltański i pan dokładnie sprawdzał w swoich wytycznych, czy maltański certyfikat może zaakceptować - oczywiście mógł.
- Kartę pokładową
Jeśli powyższe papierki są w porządku, to na karcie pokładowej ląduje niebieska pięczęć "HOME QUARANTINE" i wbrew owej treści nie oznacza to żadnej kwarantanny domowej, lecz od tej pory stanowi bilet do wolnego świata na Filipinach - będzie później jeszcze ze trzy razy sprawdzana aż do opuszczenia lotniska.
O ubezpieczenie ani bilet wylotowy nikt nie pytał. Na kontroli paszportowej zadano mi tylko pytanie do kiedy zamierzam tu zostać. Podałem konkretną datę za niecały miesiąc i to wystarczyło na słowo. Całość ogólnie szybka i bezproblemowa i Filipiny witają.  |
dla zaszczepionych