Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 126 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następna
Autor Wiadomość
#61 PostWysłany: 29 Maj 2013 22:13 

Rejestracja: 21 Maj 2012
Posty: 809
Zbanowany
Niesamowite te Twoje historie kryminalne :ironia:

I bulwers spowodowany obecnością dziewczyną :D

Poza tym relacja jak zwykle trzyma poziom :)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Tanie loty na Alaskę: Anchorage z Berlina od 2148 PLN. Także na wakacje Tanie loty na Alaskę: Anchorage z Berlina od 2148 PLN. Także na wakacje
Lato na Korfu za 950 PLN. Loty z Warszawy + 5 noclegów Lato na Korfu za 950 PLN. Loty z Warszawy + 5 noclegów
#62 PostWysłany: 29 Maj 2013 22:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20 Kwi 2010
Posty: 2801
niebieski
miki3475 napisał(a):
Na miejscu pytam od razu o drogę z tą ulicą. Młodzi mieszkańcy BKK nie wiedzą, ale biegają po placu i pytają innych ludzi. Ok, to ta droga. Idę idę i skrętu w lewo jak nie było tak nie ma. Pora kogoś zapytać. Rozmawiałem z dziewczyną 10 minut i zupełnie nie rozumiem o co jej chodziło, ale głupio było tak odejść gdy bardzo chciała mi pomóc. W skrócie zrozumiałem, że jestem na złej drodze i muszę cofnąć się do samego metra, co też uczyniłem. Tam wchodząc w kolejną drogę nie zgadzały się numery wyjścia z metra. Moja ulica powinna być po środku, więc ostatecznie na początku byłem na dobrej drodze i nie potrzebnie się cofałem. Wróciłem i teraz bardziej uważałem na drogę.
Wreszcie znalazłem rozwidlenie, wszedłem w jedną z bocznych dróżek i szukałem hostelu, który tutaj nie istnieje. Straciłem ponad godzinę, przeszedłem całą ulicę kilkakrotnie. Nikt tutaj o czymś takim nie słyszał. Wreszcie zdecydowałem się prosić o pożyczenie telefonu, by do nich zadzwonić. Okazało się, że jestem w zupełnie złej części. Adres jest zupełnie inny niż mój z hostelbookers. Bardzo się zdenerwowałem. W dodatku zaczął padać deszcz. Wróciłem na stację, wsiadłem w metro i pojechałem tam gdzie chcieli. Odebrała mnie jakaś dziewczyna, z którą nawet nie miałem ochoty rozmawiać.

Pani zaskoczona, że mapka jest zła. Adres jako nazwa ulicy się zgadza, ale jeśli skorzystamy z zakładki "mapa" to jest tam co innego... Bardzo mnie to zdenerwowało, bo straciłem 2h. Hostel duży, wiele osób, raczej czysto i ładnie, ale moje wrażenia już się nie zmienią na pewno, ocena będzie jaka będzie.

A sprawdz co ci pokaże google maps po wklepaniu adresu/nazwy hotelu. Mam podejrzenie, że hostelbookers nie ma konkretnych danych z każdego hotelu/hostelu tylko po prostu korzysta z API googla i wyświetla to, co mu odpowie.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#63 PostWysłany: 29 Maj 2013 22:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Maj 2011
Posty: 2035
srebrny
Miki nie oceniaj miejsca po tym, że coś nie idzie według Twojego planu. Przecież jadąc do Tajlandii każdy wie, że turysta to potencjalne źródło dochodu Tajów. Ja przeczytałem wcześniej kilka relacji i wiedziałem czego mogę sie spodziewać. Po prostu potraktowałem to jako element, którego nie da się pominąć. Oni mają taki sposób zarabiania i nikt tego nie zmieni ;)
Ja przez ich opieszałość o mały włos bym nie zdąrzył na samolot (taksówka tak się wlokła) - jednak ani przez chwile nie zmieniłem swojego pozytywnego zdania o tym kraju. Uważam, że to mój błąd bo powinienem to wziąć pod uwagę planując podróżowanie po tym kraju.
Przyjemniejszych chwil w BKK :)
Odnośnie tych pick-upów to ja sam w nim jechałem za kwote 40thb, gdzie taksówkarz krzyczał 150thb, a rikszarz za tą samą trasę 80thb. Widocznie mu się opłacało ;)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#64 PostWysłany: 30 Maj 2013 02:25 

Rejestracja: 15 Maj 2013
Posty: 48
Loty: 3
Kilometry: 3 815
|...o...| rozbawiło mnie Twoje określnenie jak oczami transów wygląda miki3475 ;D

Naprawdę fajnie relacjonujesz, podziwiam że pojechałeś sam, wielki szacun. Ten hostel niezbyt fajna akcja. Ale wątki kryminalne zaskakujące, jednak niezbyt pozytywne. Czekam na dalszy ciąg relacji :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#65 PostWysłany: 30 Maj 2013 04:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Lut 2012
Posty: 302
Mixer, opisuje jak one wyglądają. Jeśli są mało ciekawe to nic już na to nie poradzę. Hmm możesz co najwyżej przeskakiwać do następnego akapitu.
A co do dziewczyny, to nie o nią chodzi bo mi w żaden sposób nie przeszkadza. Tylko to, jaki pokój mi dali. Pokój męski miał 6 wolnych łóżek z 6, możliwe że byłby ktoś i tak, bo np. przyjechał w ostatniej chwili, bądź po prostu zrobił rezerwacje na innej stronie i oni nie zaktualizowali danych. W mieszanym było 5 na 6. Znaczy trochę tłoczno. W efekcie wygląda to tak, że do łazienki jest kolejka wieczorem do prysznica, więcej brudu, klima ustawiona na 10 stopni, miałem koc ale bardzo zimno przez całą noc. Jeśli 5 osobom pasuje to nie będę się wychylał i sprawiał problemów dla całej grupy 20/80 trzeba się dopasować. W hostelu jest porządny common room, więc jakbym chciał kogoś poznać to mogę to zrobić tam, nie muszę być w nim w pokoju (w Pattaya nasz pokój był jedynym dormem). Więc chodzi o wygodę, a dziewczyna jest dowodem na to, że mam zły pokój, którego nie zamówiłem.

Blackall, "Nie mogliśmy zlokalizować adresu", więc ktoś musiał ręcznie to zrobić. Ale myślę, że nie ważne czy to komputer czy człowiek. Patrze, mapka na ich ofercie jest, miałem 5 minut na przygotowanie, więc strzeliłem fotkę i tyle. W informacji o dojeździe jest, żeby jechać na inną stację metra i tam do nich zadzwonić to cię odbiorą. Ale o godzinie 22 nie chciałem nikomu zawracać tyłka. Patrze, że to kilka minut drogi to przecież przejdę się.

Andi, ja wiedziałem, że tak będzie. Ale nadal to jest strasznie irytujące. W Bangkoku wygląda to zupełnie inaczej. Wczoraj się trochę nachodziłem, z wielką torbą więc idealny klient, bo pewnie nie chce się przemęczać i weźmie taxi. Tutaj NIKT z może 50-100 taxi, motorów i tuktuków które mijałem nie zaproponował mi "hej, może wsiądziesz, tylko 100 THB", albo nie próbował mi na siłę sprzedać małego kawałka ananasa i arbuza za 100 THB... Wg mnie tutaj jest zdecydowanie lepiej jeśli chodzi o natręctwo, ale sprawdzę dzisiaj.

|...o...|, 18 lat.
Dzięki za radę, to chyba też problem BKK, więc się przyda :mrgreen:

wiikack, dzięki po raz kolejny za miłe słowa ;)

Ruszam, poczytam coś przez 10 minut o atrakcjach BKK bo prawie nic nie wiem. Na szczęście dziś będę zwiedzał z użytkowniczką jadesobie, więc będzie łatwiej.

Dzięki i pozdrawiam z zimnego pokoju :mrgreen:
_________________
Image Image Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#66 PostWysłany: 30 Maj 2013 10:29 

Rejestracja: 04 Cze 2012
Posty: 4261
Loty: 423
Kilometry: 954 846
złoty
miki3475 napisał(a):

A co do dziewczyny, to nie o nią chodzi bo mi w żaden sposób nie przeszkadza. Tylko to, jaki pokój mi dali. Pokój męski miał 6 wolnych łóżek z 6, możliwe że byłby ktoś i tak, bo np. przyjechał w ostatniej chwili, bądź po prostu zrobił rezerwacje na innej stronie i oni nie zaktualizowali danych. W mieszanym było 5 na 6. Znaczy trochę tłoczno. W efekcie wygląda to tak, że do łazienki jest kolejka wieczorem do prysznica, więcej brudu, klima ustawiona na 10 stopni, miałem koc ale bardzo zimno przez całą noc. Jeśli 5 osobom pasuje to nie będę się wychylał i sprawiał problemów dla całej grupy 20/80 trzeba się dopasować. W hostelu jest porządny common room, więc jakbym chciał kogoś poznać to mogę to zrobić tam, nie muszę być w nim w pokoju (w Pattaya nasz pokój był jedynym dormem). Więc chodzi o wygodę, a dziewczyna jest dowodem na to, że mam zły pokój, którego nie zamówiłem.


Nie przejmuj się tymi komentarzami :) na forum jest pełno osób, które uważają, że jak za coś zapłaciłeś mało (względne pojęcie), to nie masz prawa nic oczekiwać ;)
No i są też tacy co pozjadali rozumy, wszystko widzieli i uważają, że to ich obowiązek udzielać dobrych rad innym - no i krytykować :) bo przecież nie można odkrywać świata na swój sposób :)
Spokojnego pobytu w BKK :)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#67 PostWysłany: 30 Maj 2013 13:13 
Site Admin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 13 Sty 2011
Posty: 7799
Twoja relacja jest bardzo ciekawa i chętnie ją czytam:) ale proponuje trochę więcej poczytać (przewodników, forum) przed wycieczką - dobór miejsc do zwiedzania i odpowiednie przygotowanie logistyczne to ponad 80% szans na udaną wycieczkę ;)
Tajlandia jest jednym z najpiękniejszych miejsc w Azji, ale jadąc do Pattaya nie powinieneś się spodziewać nic innego niż to co zastałeś - ogólnie tajowie to bardzo mili i nienachalni ludzie, a szansa bycia oszukanym jest jedną z najmniejszych w całej Azji - aż się boję co byś zrobił w Indiach :P Mimo wszystko podziwiam za odwagę (taka podróż w tym wieku:) i życzę powodzenia!
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#68 PostWysłany: 30 Maj 2013 20:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Lut 2012
Posty: 302
Mała obsuwa w grafiku. Dzisiaj już padam. Zasypiam co 5 minut pisząc relację. Dokończę więc rano ;) Odcinek 15 dopiero za kilka godzin.
_________________
Image Image Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#69 PostWysłany: 31 Maj 2013 07:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Lut 2012
Posty: 302
Dzień 15: One night in Bangkok

Mimo fatalnego początku bardzo przyjemnie zakończyłem dzień. Zgubiłem się 1000 razy, pytałem o drogę jeszcze więcej. Dzisiaj skorzystałem też z masażu tajskiego, który odprężył mnie po ciężkim dniu. A na kolację spotkanie z couchsurferem. Byłem pewien, że ten dzień będzie kontynuacją porażek, ale na szczęście wyszło zupełnie inaczej.

Wstałem o 9 aby trochę poczytać o Bangkoku. Początkowo będąc jeszcze w Polsce byłem bardzo zabiegany, nie miałem w ogóle czasu. Gdy tylko znalazłem chwilkę czytałem o Hongkongu. Planowałem, że przez te 7 dni dowiem się więc o Singapurze, a z kolei tam o Bangkoku. Nic z tego, czasu nawet brakowało na sen.
W efekcie nie znam w ogóle stolicy Tajlandii ani nie wiem co tutaj można konkretnie zobaczyć. Uzupełniając relację otrzymałem wiadomość od użytkowniczi F4F, z którą miałem się dziś spotkać. 10 rano to trochę za wcześnie, ale nie mam jak zmienić godziny, bo ona nie ma już dostępu do internetu. Dodatkowo nie posiadam jej numeru telefonu. Muszę tam jechać, żeby nie czekała na mnie bezczynnie.

Skorzystałem ze strony proponującej sposoby dostania się do wyznaczonego miejsca. Dowiedziałem się, że mam wziąć metro do ostatniej stacji a później zmienić na autobus 159. Wysiadłem na dworcu kolejowym, który jest ostatnią stacją. Dopiero 3 osoba wytłumaczyła mi, gdzie jest przystanek autobusowy (50m od dworca). Czekałem i czekałem na 159. Co chwilę, pytając ludzi czy na pewno ten autobus tutaj się zatrzymuje. "Yes, yes". Po 30 minutach i 40 autobusch linii 40, które przez ten czas przejechały zdecydowałem się poszukać jakiegoś rzetelniejszego źródła informacji.

Image
Przystanek autobusowy, wszystkie autobusy to numer 40.

Zostały mi ostatnie grosze - 30-40 bathów. W dodatku nic nie jadłem i nie piłem długi czas, a upał niemiłosierny. Ale nie mogłem sobie pójść na zakupy, bo mój autobus mógł odjechać. Teraz, gdy wiem że jego tutaj i tak nie będzie poszedłem do pierwszego stoiska i wydałem kasę na wodę. Teraz mi zostało może z 20. Za takie pieniądze nie będę miał nic innego jak tylko autobus.

Informacja turystyczna zdaje się być miejscem, którego szukałem. Pan za ladą ledwie mówi po angielsku, ale próbuje. Wejść z powrotem do metra i pójść do wyjścia numer 4. Najpierw muszę przejść kontrolę bezpieczeństwa, która jest przed każdym metrem. Ale nikt tutaj nie będzie wam przetrzepywał plecaka. Świecą latarką do środka i mówią ok. Nie wiem czego oczekują, bomby na całą torbę?

Na przystanku spotkałem Azjatkę, która też się zgubiła. Na jej szczęście, autobus którego szukała odjeżdżał z tego miejsca. Gorzej ze mną, żadnego 159 nie było. Pochodziłem po okolicy, popytałem, ale bez efektów. Wróciłem do informacji turystycznej, i znowu ochrona, 3 minuty spacerku, pokonywanie kolejnych schodów pieszo, bo Tajlandia jest taka ekologiczna, że wyłącza ruchome schody jadące w dół (ekologiczna, a wokół pełno śmieci).

Tym razem była też pani, która znała język. Byłem w dobrym miejscu, ale 159 dzisiaj nie kursuje. Muszę szukać 53 lub 157. Znowu to samo, wracam do tego samego miejsca, po drodze mijając kontrolę bezpieczeństwa. Patrzą na mnie jak na idiotę (ja go chyba już widziałem?).

Złapałem autobus 53 (to ten którego szukała Azjatka). Pojazd bardzo stary, ledwo się trzyma :P W środku jest pani konduktor, która sprzedaje bilety (7 THB). Przed kupnem spytałem, czy na pewno będzie przystanek, którego szukam. "Yes, yes". Po 20 minutach jazdy zaczynam ją znowu pytać, wskazuje ręką że przystanek dopiero będzie, trzeba spokojnie jechać dalej. No i tak po prawie godzinie jazdy zatrzymaliśmy się na końcowym przystanku. Podchodzę do konduktorki i kierowcy siedzących na przodzie autobusu i pytam co z moim przystankiem. Dobrze, że kierowca trochę rozumiał o czym mówię. Weź 157 z tego przystanku, powiedział.

Image
Pani konduktorka.

Okej, w kolejnym autobusie pani konduktor od razu mi powiedziała, że to dobry autobus i jest to tylko 5-6 przystanków. Podróż szybka i przyjemna, bo autobus klimatyzowany. Wreszcie jestem w umówionym miejscu. Nie oczekiwałem, że ją tam spotkam, bo przecież byłem spóźniony 2h, ale nie mogłem z drugiej strony tak totalnie olać. Liczyłem na jakiś cud, miała mój numer telefonu, ja jej nie. Popytałem kilka blondynek na ulicy czy jest z Polski :D Niestety nic z tego.

Zmęczony siadłem w najbliższej restauracji i zamówiłem piwo tylko po to by dostać WiFi. Uzupełniłem wiedzę o Bangkoku, wysłałem wiadomości i umówiłem się na spotkanie z Sebastianem z Francji (CouchSurfing) dziś wieczorem.

Image
W restauracji.

Byłem na ulicy Khao San, słynącej z tanich miejsc noclegowych. Miejsce to stało się mekką podróżników z ograniczonym budżetem. Faktycznie wszędzie pełno turystów. Więc są też nachali sprzedawcy i taksówkarze. Ulica jest jednym długim bazarem, pod koniec mamy natomiast restuaracje i puby. Przeczytałem, że słynie ona z robaków, świerszczy itd., które można zjeść na kolację. Ale póki co żadnych nie widziałem, może byłem za wcześnie.

Postanowiłem, że jak już jestem tutaj, to nie będę wracał zawiedziony do domu, a coś wreszcie zobaczę. Świątynie narazie sobie odpuszczam, ale obok jest spore Chinatown. Ruszyłem nie tracąc już ani jednej minuty. Musiałem przejść tylko 1-2km, więc spokojnie.

Wszędzie pełno policji. Niektóre drogi zamknięte i każą mi iść bocznymi. Wreszcie docieram do miejsca, które jest całkowicie zablokowane przez służby ochrony rodziny królewskiej. Gdy tylko wyjąłem aparat by zrobić zdjęcie podbiegł do mnie policjant i nie kryjąc oburzenia mówi "no photo". Pytałem innych o co chodzi. Okazało się, że księżniczka opuszcza pałac. Wyszła z domu pod baldachimem, wsiadła do limuzyny i po 30 sekundach wszyscy odjechali i ulica wróciła do normy.

Image
Kilku idących ochroniarzy.

Chinatown w Bangkoku jest bardzo duże, zwiedziłem pewnie tylko małą część, mimo że poświęciłem bardzo dużo czasu. Przeszedłem przez wiele targów. Znowu poczułem klimat Chin, a przecież jestem tak daleko. Na ulicy zjadłem kiełbasę sprzedawaną przez Taja (15 THB). Smak podobny do polskiej, grilowanej kiełbasy. Dostałem też warzywa: plastry imbiru (ktoś to je?), sałatę pekińską oraz jedną papryczkę chili. Próbowanie tej ostatniej nie było najmądrzejszym pomysłem :D Piekło mnie wszystko przez kolejne 20 minut, a tylko lekko ugryzłem :P

Image
Kiełbaski

Wszedłem w jeden długi bazar, ciągnący się może przez kilometr, może dwa. Choć bardzo wąski, oferuje ogrom produktów. Ja zdobyłem "chleb chiński". A przynajmniej pan sprzedający mi tak wmawiał. Smakował jak murzynek z dodakiem sezamu i orzechów, ale nie miał też taki kwaskowy posmak. Bardzo mi smakowało, to taki deser bardziej - 30 THB za większy kawałek, 20 za mniejszy.

Image
Chiński chleb

Spotkała mnie tutaj próba oszustwa, o której wcześniej nie słyszałem. Podeszła do mnie para Arabów. Mężczyzna zapytał czy znam może tutaj arabską restaurację w pobliżu. To było tylko po to by zacząć rozmowę.
- Ok dzięki, a tak przy okazji to skąd jesteś?
- Polska
- Wow, to bardzo daleko. Pewnie wasze pieniądze bardzo fajnie wyglądają. Mógłbyś pokazać mojej siostrze polskie pieniądze, ona nigdy ich nie widziała.
Zapaliła mi się od razu lampka bezpieczeństwa i sobie poszedłem.

Na spotkanie z CouchSurferem umówiłem się dopiero na 19, więc mam jeszcze dużo czasu. Spróbuję masażu tajskiego! Tyle, że kręcąc się tutaj po okolicy nie widziałem żadnej takiej usługi. Ale przypomniałem sobie, że szukając wczoraj hostelu na złej drodze widziałem jeden obok drugiego. Byłem i tak na stacji metra, więc problemem nie było dostanie się w tamto miejsce.
Na tej ulicy miałem ogromny wybór, wszedłem do pierwszego, który wydawał się wporządku. Cena wszędzie ta sama. Masaż tajski - 200 THB.
Miejsce wyglądało bardzo ładnie.

Image
Tutaj wykonywany jest masaż stópek, na piętrze całego ciała.

Najpierw pani zaprowadziła mnie do pewnego typu łazienki, gdzie obmyła moje brudne, śmierdzące stópki :P Następnie zaprowadzony zostałem na 2 piętro, na ziemi leżały materace oddzielone zasłonami. Dostałem ubranko, w które miałem się przebrać. Spodnie XXXXL i koszulka podobnego rozmiaru.

Masaż tajski jest bardzo mocny, sliny. Pani Tajka mimo że nie najmłodsza to przynajmniej widać było że miała dobrą wiedzę i doświadczenie. Ależ mnie ponaciagała, wyginając wszystkie kończyny. Czasem gdy tak naciskała na wszystko bałem się, że za chwilę mi coś złamie. W tle leciała muzyka odprężająca, gdy tylko zamknąłem oczy od razu zasypiałem na chwilkę :D

Gdy po masażu zszedłem na parter czekała na mnie herbata, było tez WiFi, sprawdziłem kilka rzeczy i musiałem lecieć na spotkanie z Sebastianem.

Umówiliśmy się na stacji metra przy wyjściu numer 1. Przybył na czas i ruszyliśmy na jakies piwo. Dzisiaj dowiedziałem się, że ulica Sukhumvit jest popularna jeśli chodzi o nocne życie. Tuż obok stacji metra jest mała uliczka "Cowboy" z czerwonymi latarniami i półnagimi kobietami. Jest bardzo krótka w porównaniu do tego co widziałem w Pattaya, gdzie całe miasto tak wyglądało.

Image
Uliczka Cowboy

Szukaliśmy pubów, gdzie można byłoby usiąść i pogadać, bez setek pań wokół. Zmęczeni chodzeniem weszliśmy do pierwszego lepszego, który nie świecił czerwonymi neonami. Mimo, że zdązyliśmy na happy hour (8 minut do końca) to piwo i tak bardzo drogie. 90 THB za jednego małego browara. Póki co nie wiem, gdzie ten Bangkok jest tani. Ceny alkoholu jak wszędzie, jedzenie również. Jedynie te noclegi są nieco tańsze.
Było tutaj WiFi, sprawdziliśmy, gdzie możemy pójść w następnej kolejności. Okazało się, że źle szukaliśmy i to nie była w cale ulica Sukhumvit.

Po opuszczeniu pubu poszliśmy do 7/11, gdzie zdobyliśmy alkohol trochę taniej i z piwem w ręku kierowaliśmy się w poszukawaniu taniego Charliego (Cheap Charlie).

Gdy zgłodnieliśmy czekało na nas akurat jedzenie uliczne. Spróbowałem jednego udka kurczaka za 20 THB, ale było zimne, toteż odechciało mi się kolejnych. Naprzeciw pan sprzedawał dania z woka. Sebastian zamówił omleta z ryżem, a ja słynne Pad Thai, z kurczakiem bo nie mogłem się dogadać ze sprzedawcą :D

Ogromnie mi smakowało, chyba póki co chyba najlepsze danie jakie jadłem w Azji, a było tego trochę. Makaron płaski, którego się tutaj nie spodziewałem. Smaków nie potrafię opisywać, więc po prostu powiem, że polecam i dzisiaj zjem to samo na obiad, tym razem możliwe z owocami morza.

Image
Pad thai z kurczakiem.

Znaleźliśmy Cheap Charliego, piwa owszem nieco tańsze - 70 THB. Ale jak w całym Bangkoku jest to cena za małą butelkę.

Spędziłem naprawdę bardzo przyjemny wieczór z Sebastianem. Całe nasze spotkanie to była wieka wyprawa do Cheap Charlie :D Dużo pogadaliśmy o Azji, bo on podróżuje już od stycznia, a wraca dopiero po nowym roku :P Podzieliłem się kilkoma wskazówkami dotyczącymi Hongkongu. Będę naprawdę bardzo miło wspominał ten wieczór.

Image
Tani Charlie to tylko miejsce na zewnątrz.

Przepraszam za opóźnienie, ale Bangkok bez małej imprezy to nie Bangkok, a gdy wróciłem już padałem :P Dziś już powinno być normalnie. Muszę zacząć oszczędzać kasę, bo zostało mi tylko 1300 bathów na całe 2 dni, a wejście do Grand Palace, gdzie idę jutro to aż 400 THB. Najwyżej wymienię HKD, które jeszcze gdzieś mam.

Więcej fotek z otaczającego mnie krajobrazu na Picasie.
_________________
Image Image Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#70 PostWysłany: 31 Maj 2013 22:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Lut 2012
Posty: 302
Dzień 16: Odpoczynek w Bangkoku

Wreszcie odpocząłem od zwiedzania, biegania po mieście i denerwowania się na nieprzyjeżdżające autobusy. Dzisiaj odpocząłem od tego wszystkiego. Poznałem moich współlokatorów, z którymi poszedłem na miasto oraz do parku, gdzie dopadła nas burza i ulewa. Nie zwiedziłem dziś nic konkretnego poza lokalnymi targami, ale potrzebne jest takie doładowanie baterii.

Tuż przed snem trochę porozmawialiśmy z kolegami z pokoju. Trochę się poznaliśmy, dowiedzieliśmy się czegoś o sobie nawzajem. Gdy rano się obudziłem (12:00), do pokoju wchodził nowy współlokator, z Niemczech. Przywitał się i wszyscy (poza jednym, który wyszedł rano), zaczęliśmy gadać. Zdecydowaliśmy, że trzeba zjeść śniadanie. Dwóch z nas bardzo dobrze znało okolicę i zaproponowali, wspólne śniadanie na pobliskim targu.

Zanim się zebraliśmy była już 13. Myślę, że targ nie ma nazwy, jest to raczej zwykły, których jest tysiące w całym Bangkoku, ale bardzo mi się podobał. Pełno stoisk z tanim jedzeniem ulicznym. Smażone ryby, ośmiorniczki czy różnego rodzaju mięso było na prawie każdym stoisku. Większość jedzenia to dania ostre, na które trzeba uważać :D Kolega z Hongkongu mówi, że przyprowadził tutaj Polaka, który kilka nocy temu spał nawet na tym samym łóżku co ja - chłopak również płakał i krztusił się :D

Image
Ryba z chili.

Ja zamówiłem z kilku stoisk smażonego kurczaka, gotowaną wołowinę i warzywa. Wszystko było zapakowane w woreczki "take-away", ale my zjedliśmy na miejscu. Mieliśmy super rozmowę o podróżach, couchsurfingu. Ja dowiedziałem się też wiele o Bangkoku, czego się nie powinno robić (trzeba uważać, żeby nie zhańbić wizerunku króla, który jest prawie wszędzie, nawet na monetach i banknotach).

Image
Moje śniadanie wybrałem stąd.

Image
Moje danie

Po posiłku rozstaliśmy się a ja ze świeżym kolegą poszliśmy do pobliskiego parku. Pokręciliśmy się po okolicy. Gdy właśnie miałem ruszać dalej, już sam tym razem, nad Bangkokiem pojawiły się ciemne chmury. Okrążyliśmy jezioro i skierowaliśmy się z powrotem do hostelu, pod koniec idąc w deszczu.

Image
Ciemne chmury nad Bangkokiem.

Spróbowałem darmowych lodów oferowanych przez hostel. Każdy się cieszył, bo wreszcie po tygodniu zmienili truskawkę na smak czekoladowy :P Ojciec właścicielki ma jakaś bardzo słynną lodziarnię w Bangkoku, stąd częsta świeża dostawa. Bardzo smaczne :P

Po deserze czas na drzemkę i tak nie ma co robić na zewnątrz bo pada deszcz. Krótka drzemka nieco się przedłużyła i trwała ponad 3 godziny :P Przed 19 obudziłem się w sam raz na kolację. Wyszedłem ponownie z kolegą z Niemiec, z którym zwiedzałem park :D

W nocy targ, na którym byliśmy rano działa tylko do popołudnia. Ale tuż obok jest kolejny, działający właściwie tylko w nocy. Po drodze znaleźliśmy kilka miejsc, oferujących jedzenie uliczne. Sam targ był raczej miejscem uzupełniania zapasów przez mieszkańców Bangkoku. Kolega był bardzo głodny, ruszyliśmy z powrotem do miejsc, które mijaliśmy. Po jego posiłku rozstaliśmy się, ja wróciłem na targ, a później miałem kontynuować moją nocną wycieczkę po mieście.

Image
Siedzieliśmy tuż obok prawdziwej szafy grającej.

Zwiedziłem cały targ. Byłem zaskoczony ile rodzajów ryżu istnieje, zawsze myślałem że ryż jest jeden. A tutaj 30 wielkich worków i w każdym co innego :D Ryż biały, ryż szary, ryż okrągły i ryż mały, brązowy.

Image
Ryż

W zależności od miejsca, sprzedawano różne produkty. Była strefa z owocami, gdzie wreszcie spróbowałem rambutana (po polski jagodzian rambutan). Podszedłem do pani i spytałem co to jest. Mimo bariery językowej liczyłem na jakieś wyjaśnienie. Dowiedziałem się tylko, że to na pewno owoc. Dostałem gratis całego rambutana. Chciałem zapłacić za ten podarunek kupując kilka sztuk, ale pani sprzedawała powyżej 1/2 kg, a ja 15 owoców nie potrzebowałem :D
Owoc ma bardzo mocną, ale łatwą do zerwania skorupę. W środku jest biały miąższ z pestką w samym środku.

Image
Jagodzian rambutan

Zaczęło znowu kropić. Musiałem się pospieszyć, jeśli chciałem zjeść dzisiaj kolację. 10 małych pączusiów: słodkie ciasto z sezamem, ale to na przekąskę w hostelu.

A teraz smażone ośmiorniczki, które bardzo chciałem spróbować. Mięso dosyć gumiaste, ale niczego innego nie mogłem się spodziewać. Polane ostrym sosem, jakby inaczej :P Po drodze do hostelu (wracałem, bo zapowiadało się na burzę) widziałem też smażone żaby, ale to byłoby dla mnie za dużo :D

Image
Ośmiorniczki.

Na kolejnym stoisku kupiłem smażonego kurczaka, kawałki mięsa i grzyby, za wszystko zapłaciłem 45 bathów. Brakowało ryżu i jakiejś sałatki do porządnego posiłku, ale nie było już na to czasu, gdyż deszcz z każdą minutą przybierał na sile.

Image
Smażalnia wszystkiego.

Gdy tylko odszedłem ze stoiska podszedł do mnie młodszy pan, próbował zagadać po angielsku. Ale ja nic nie rozumiałem z jego akcentu. Żegnając się, przyjacielsko mnie dotknął po ramieniu i poszedł. Zawsze po spotkaniu z nieznajomym, gdy ktoś mnie dotknie robię takie odruch - sprawdzam czy mam wszystko: portfel, paszport, telefon, aparat. Ależ się wystraszyłem gdy poczułem, że nie mam portfela. Okazało się, że trzymam go w ręce :mrgreen: Ale przez 3 sekundy moje ciśnienie gwałtownie wzrosło :D Szczególnie, że widział jak płacę grubą kasą za to mięsko.

W hostelu spożywając kolację poznałem Holenderkę. Dużo porozmawialiśmy o jej kraju, który miałem przyjemność odwiedzić podwójnie. Podróżowała przez cały miesiąc po Tajlandii, poleciła mi kilka dobrych miejsc na południu, które pewnie odwiedzę pewnego razu. Bo mimo, że nachalni sprzedawcy odpychają od tego kraju to jest w nim coś do czego chce się wracać i co sprawia, że ta kultura jest tak interesująca.

A i taka mała porada, bo ostatnio zapomniałem. Nie trzeba tutaj używać żadnych adapterów do prądu. Polskie wtyczki wchodzą i działają.

Taki dzień odpoczynku, dobrze mi zrobił. Z drugiej strony zobaczyłem kilka ciekawych miejsc i poznałem bardzo interesujących ludzi. Myślę, że przez to moje wyobrażenie o tym miejscu uległo zdecydowanej poprawie.

Dużo fotek z targu naPicasie.
_________________
Image Image Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#71 PostWysłany: 01 Cze 2013 10:43 

Rejestracja: 21 Maj 2012
Posty: 809
Zbanowany
Pamiętasz może w jakiej cenie były na przykład te ryby z chilli, albo Twoje ośmiorniczki?
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#72 PostWysłany: 01 Cze 2013 11:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Lip 2012
Posty: 3078
Loty: 249
Kilometry: 415 497
srebrny
Planujesz jakieś zwiedzanie w tym Bangkoku?

Grand Palace obowiązkowo, do tego Wat Pho z leżącym Buddą i Wat Arun, polecam też Dusit (wchodzisz na tym samym bilecie), a zwłaszcza Anantasamakhom Throne Hall - weszliśmy już tam trochę na siłę, a widziałem tam chyba najpiękniejsze rzeczy w życiu - mają tam pokaźny zbiór prezentów dawanych królowi i królowej z różnych okazji - masa złota i niesamowity poziom rzemiosła.

Próbowałem znaleźć jakieś zdjęcia, swoich nie mam bo nawet komórki każą w szafkach zostawić, ale wygląda na to że ciężko jest je nawet w internecie dorwać. Tu jest jedna ze złotych bark: http://www.globalgoodnews.com/cultural- ... 5532449047
_________________
Zanim zadasz pytanie na forum poszukaj. Potem poszukaj jeszcze raz. Potem idź zrób sobie herbaty i poszukaj trzeci raz, tylko dokładniej.
Jest 90% szans że ktoś już pytał o to samo co Ty, tylko nie potrafisz/nie chce Ci się znaleźć odpowiedzi.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#73 PostWysłany: 01 Cze 2013 17:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Lut 2012
Posty: 302
Ta ryba nie mogła kosztować więcej niż 30-40 bathów podobnie ośmiorniczki, nie wydaje mi się, żebym zapłacił za nie (1 wykałaczka, na niej 3 ośmiorniczki) powyżej 20 bathów, może max. 30. Bardzo tanie jedzenie. Dzisiaj miałem cały obiad za 60 bathów w tym samym miejscu.

Tak zwiedzałem cały dzień, nie byłem w pałacu królewskim, bo są skrajne opinie, a to coś kosztuje 500 bathów. Byłem totalnie bez kasy, tzn. nie chciałem wypłacać więcej. Idealnie starczyło mi i zostało na poranne dostanie się na lotnisko.

No właśnie, lot mam niby o 10, ale wolę wstać o 6:00, zebrać się i ruszyć na lotnisko, bo szczególnie rano Bangkok zakorkowany a ja korzystam z tego drugiego lotniska. Toteż, pójdę spać dużo wcześniej, wszystko sobie przygotuję, a relację z dzisiejszego dnia napiszę w samolocie. Będzie wrzucona jutro na lotnisku w Macau. Pozdrawiam.
_________________
Image Image Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#74 PostWysłany: 02 Cze 2013 08:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Lut 2012
Posty: 302
Dzień 17: Świątynie w Bangkoku

Ten piękny, słoneczny dzień spędziłem na zwiedzaniu stolicy Tajlandii. Mimo że niezbyt mnie to interesuje, nie mogłem pominąć świątyń. Są najpopularniejszymi atrakcjami wśród turystów (obok Soi Cowboy i Patpongów rzecz jasna :D). Podstępem przejechałem się tuktukiem, a wieczorem zwiedziłem największy na świecie weekendowy targ.

Dzisiaj słońce ogromnie grzało, według prognozy pogody było aż 38 stopni, a chmury dopiero pojawiły się po południu. Upał nie do wytrzymania, lało się ze mnie cały czas. Słońce aż parzyło, a głowa bolała z gorąca. Ale to i tak lepiej niż jakby miało padać.

Zwiedzanie rozpocząłem od parku Lumpini, zlokalizowanego w samym centrum miasta. Na miejscu możemy pobiegać rano lub wynająć rower, ale z niego można korzystać tylko do 15:00. Jest to też wypożyczalnia rowerków wodnych. Widziałem napis 20 THB, ale nie jestem pewien czy o to chodziło. Na pewno nie jest to jakiś ogromny koszt.

Image
Rowery wodne.

W parku jest bardzo dużo waranów (przypominam, w samym centrum miasta!). Okupują one okolice stawów, które tam znajdziemy. Tym razem, byłem trochę pewniejszy siebie, bo znałem już te zwierzęta. Podchodziłem bliżej, robiłem zdjęcia. Zaskoczyło mnie, gdy gad zaczął wspinać się na drzewo! Spotkać je można w całym parku.

Image
Waran

Zjadłem śniadanie na ławce w parku. Była to zapakowana drożdżówka, którą kupiłem poprzedniego dnia na targu. Ciasto jakby niedopieczone, nie wiem czy tak miało być.

Zbliżało się południe, musiałem jak najszybciej ruszyć w kierunku świątyń. Bo mimo, że one są otwarte do późnych godzin to targ, do którego idę wieczorem działa tylko do 18. Muszę się więc sprężyć. Przejechałem metrem te 2-3 stacje metra. Znowu byłem w tym samym miejscu co kilka dni temu. Tym razem jadę do "Wat Pho", najpopularniejszej świątyni w Bangkoku. W informacji turystycznej pani poleciła mi autobus 53, który miał być naprzeciw KFC.

Image
Metro

Żadnego KFC w tej dzielnicy nie ma, więc nikt nie wiedział o co chodzi. Ale poznałem młodego Taja, który pomógł mi znaleźć przystanek, a później zaproponował żebym jechał tym samym autobusem co on. Ten będzie na pewno poprawny.

Po 30 minutach byłem prawie na miejscu. Prawie, bo musiałem przejść przez słynne pole zieleni za pałacem królewskim. Co do "Grand Palace" niestety ze względu na ogromne koszty wejścia, skrajne opinie ludzi i mało czasu rezygnuję z tej atrakcji.

Image
Wszędzie blisko pałacu jacyś koczownicy

Gdy ubierałem się przed wejściem do świątyni Pho cała japońska rodzina zrobiła sobie ze mną zdjęcia :D Co do ubioru to wydaje mi się, że nie jest wymagany żadne specjalny strój. Ale uważam, że nie wypada wchodzić w krótkich spodenkach i klapkach do miejsca, gdzie ludzie chodzą się modlić. 5 minut po tym jak założyłem długie spodnie (na krótkie spodenki zresztą :P) i koszulę z długimi rękawami, byłem cały mokry. Wejście do zespołu świątyń kosztuje 100 THB, dodatkowo dostajemy darmową butelkę wody (ale to jest wartość może 5 bathów).

Zwiedzałem cały zespół świątyń po kolei. Zobaczyłem wiele pomników Buddy. Podsłuchując przewodników dowiedziałem się bardzo dużo o tym miejscu :P Każdy Budda należy do jednej rodziny, która go ufundowała. Dlatego różnią się oni wyglądem. Myślę że łącznie są tam setki pomników.

Image
Wnętrze jednej świątyni

Ale jest jedna najważniejsza - Odpoczywający Budda, główna atrakcja świątyni. Skąpo ubrane kobiety muszą ubrać dostępny szlafrok, wszyscy z kolei ściągają buty. Obok tej świątyni odbieramy tę darmową wodę. Jest to mała 350ml butelka, ja ze względu na pogodę wypiłem ją od razu, jednym łykiem. Mała, ale warto, bo zimna :D

Nie spodziewałem się, tak ogromnego posągu! Na zdjęciach wygląda jak niewielki. To dlatego, że Odpoczywający Budda zajmuje cały budynek i zdjęcie technicznie da się robić tylko z jednego miejsca, spod stóp. Zrobił na mnie wrażenie, nie ukrywam. Nie oczekiwałem nic specjalnego, a poczułem miłe zaskoczenie.

Image
Budda odpoczywa

Dookoła znajdują się małe wieżyczki buddyjskie. Niestety nie wiem dlaczego je zbudowano, jeżeli ktoś zna wyjaśnienie proszę o komentarz ;)

Kolejną świątynią, którą zobaczyłem była pobliska Wat Arun. Znajduje się ona jednak po drugiej stronie rzeki, więc konieczne jest skorzystanie z przeprawy promowej. Spacer do przystani z Wat Pho to może 5 minut, podobnie po drugiej stronie do Wat Arun. Najlepszy jest koszt - 3 THB :D Ale sama przeprawa trwa tyle ile kosztuje, po 30 sekundach jesteśmy po drugiej stronie.

Image
Kasa biletowa

Na rzece można też skorzystać z taksówek czy małych rejsów. Koleżanka z Holandii opowiadała, że przepłynęła bardzo długi kawał rzeki tylko za 15 THB.

Po drodze kupiłem sobie domowego hamburgera za 20 THB. Mięso było tylko dla pokazu, z przodu bułki :P Ale i tak warte swojej ceny, bo sama buła była naprawdę duża. Sos oczywiście ostry, bo to Azja.

Tutaj wejście kosztuje 50 THB. Podobnie jak Andi mimo upału wspiąłem się na sam szczyt. Wygląda łatwiej niż faktycznie jest :D Schody prawie pionowe, właściwie różnicy by nie było, jakby tam była drabina. Przepiękny widok na samej górze, możemy obejść cały taras dookoła.

Image
Na górze

Wróciłem promem za tę samą cenę. Byłem już prawie bez wolnej kasy. Po znaczy odłożyłem 200 na jutrzejszy powrót na lotnisko (jadę autobusem i metrem, łącznie 50-80 THB, ale nigdy nie wiadomo, wolę być zabezpieczony), na koszulkę, jedzonko itd. W skrócie nie stać mnie, żeby jechać tuktukiem gdziekolwiek. Tylko autobusy i nogi wchodziły w grę. Ale nie mogłem olać tuktuków, to jest popularna atrakcja :D

Image
Przystań promowa

Przypomniałem sobie o tych oszustwach tuktukowych i postanowiłem je wykorzystać. Po raz ostatni byłem w turystycznych miejscach, więc musiłem to zrobić teraz. Zacząłem się kręcić z mapką koło tuktuków. Zaczęło się zagadywanie. oferty typu 100 olałem i szedłem dalej. W końcu trafiłem na pana, który miło się przedstawia, pyta skąd jestem itd. Bingo! Tego szukałem! Zaczyna mi wmawiać że targ kwiatowy, do którego zmierzam (ok. 1 km) jest zamknięty dzisiaj.
- Oj to bardzo niedobrze, jutro wyjeżdżam a chciałbym coś zobaczyć jeszcze. Gdzie powinienem pójść?
- Hmm, mam dla Ciebie propozycję. Może chciałbyś popływać sobie łódką?
- A ile to kosztuje
- 1200 THB
- Cena wydaje się w porządku, ale musiałbym skorzystać z bankomantu. Najpierw jednach chciałbym zobaczyć za co będę płacił. Gdzie to jest?
- W przystani promowej, 500 metrów stąd. Zabiorę Cię tuktukiem za 10 bathów.
- Nie wiem (zaczynam odchodzić).
- Dobrze, 5 THB.
- A co jesli mi się nie spodoba, nie powie mi pan, żebym płacił 100 za tuktuka?
- Nie, 5 jest ok.

Image
W tuktuku

Wsiadłem i cieszyłem się co prawda dosyć krótką, ale jednak jazdą tuktukiem. Dałem mu 4, bo tyle miałem w drobnych i powiedział, że ok. W przystani nie było zdjęć, o które pytałem więc miło odpowiedziałem, że nie będę ryzykował, bo to dużo pieniędzy i poszedłem. Sprzedawcy wycieczek, a raczej oszuści jacyś niemili, ale pan tuktukowiec powiedział, że nie ma problemu i życzył mi miłego dnia ;) Przynajmniej byłem 500m bliżej targu :P

Targ kwiatowy nie był tak duży jak myślałem. Ale dwie strony były wypełnione kwiatami i bardzo ładnie się to prezentowało. Nie wiem tylko dlaczego w jednym miejscu wszyscy próbują sprzedać to samo. Konkurencja między sprzedawcami była ogromna, a każda bransoletka wykonana z płatków kwiatów wyglądała identycznie. Rozbawiła mnie dziewczyna, która robiła "biżuterię" jak robot, obok trzymała Galaxy S3 i jednym palcem co kilka sekund przewijała facebooka w dół. Możliwe, że będzie film z wyprawy to na pewno dołączę to nagranie.

Image
Napój z torebki, bardzo popularny tutaj.

Z targu kwiatowego do najbliższej stacji metra miałem 1-2 km. Znowu musiałem przejść przez Chinatown. Tym razem zdecydowałem się wybrać taką drogę, by zobaczyć zwyczajne życie mieszkańców tej części Bangkoku. Wiele razy się zgubiłem w tych małych, krętych dróżkach. Ja ani po mandaryńsku, ani po tajsku nie mówię :P Raz nawet cała rodzina wyszła z domu, by mi pomóc trafić na główną drogę.

Image
Targ kwiatowy, jeden taki bukiet róż 80 THB

Prawie każdy w Bangkoku, Singapurze podkładał coś do nosa i wąchał. Myślałem, że to na katar. Okazało się, że to środek na bazie eukaliptusa i innych roślin, który oczyszcza nos. Bardzo przyjemnie się po tym oddycha! Zdobyłem wreszcie jedną tubkę za 18 THB w 7/11. I od razu się od tego uzależniłem :D Kupiłem właśnie za ostatnie bathy na lotnisku 2 tubki na zapas, mimo że to wystarcza na bardzo długo. :P

Ze stacji metra, do której dotarłem prowadzony przez chińskiego Taja, pojechałem na samą północ - należy jechać do stacji Kamphaengpecth Station (MRT). Chatuchak Market jest największym targiem na świecie działającym weekendowo. Oferuje on produkty wszystkiej maści. Jest tam na pewno to czego moglibyśmy potrzebować. Zwierzęta, jedzenie, ubrania, elektronika, perfumy, wyposażenie domu i wiele innych! Ale myślałem, że jak na największy na świecie weekendowy będzie większy, co nie znaczy że zobaczyłem wszystkie stoiska.

Image
W środku targu

Ja przyszedłem tutaj głównie, by zdobyć bardzo ciekawą koszulkę w atrakcyjnej cenie. Nie interesują mnie nadruki "I <3 Bangkok", których wszędzie pełno za 100 THB. Szukałem czegoś ciekawego, co można nosić na codzień. Idealnie trafiłem, bo na targu, mała firma tworząca swoje własne produkty ma aż 4 małe stoiska. Ceny są oczywiście nieco wyższe, ale materiał, wzór i nadruk są bardzo wysokiej jakości. Ciężko było mi wybrać, który rozmiar czy wzór wziąć. Koszulkę ostatecznie kupiłem na innym stoisku tej firmy tuż przed zamknięciem, toteż zaczałem negocjować. 240 zamiast 270.

Kupiłem też drewniane produkty, np. drewniany "łyżkowidelec", który nie raz mi się przyda w podróżach. Koszt ok. 15 THB (więcej = taniej).

Image
Łyżki i widelce drewniane

Targ końcy swoją działalność o 18. Ale wtedy zamykane są tylko te stoiska wewnątrz. Wokół prowadzi droga, gdzie też są sprzedawcy, ale głównie oferowane jest jedzenie. Tutaj widać bardzo dużo turystów. Ostatnia rzecz, której muszę spróbować w Tajlandii - mleko kokosowe ze świeżego orzecha. W HK Andrew częstował mnie takim z puszki, nie było najsmaczniejsze, tym razem było dużo lepiej. Zimny orzeźwiający napój za 50 bathów, ale nawet w Wat Pho były za 40.

Image
Panowie na potrzeby zdjęcia pokazują skupienie :P

Image
Kokos

Wieczorem wróciłem do mojej stacji metra. Pochodziłem po tym samym nocnym targu co poprzedniego dnia. Opuszczając targ, szedłem dalej, gdzie mieszkają naprawdę biedni ludzie. Widać, że mieszkania w stylu HK, 2x2 metry a w środku cała rodzina. Nadepnąłem na mysz, albo szczura. Ależ wystraszyłem, gdy poczułem go na moim klapku :D

Ostatenicznie nie znalazłem, żadnej restuaracji gdzie serwowanoby Pad Thai i zjadłem tam, gdzie jadł kolega z Niemiec poprzedniej nocy. Bardzo smacznie i dużo jedzenia za 60 THB. Ostre, ale to nie trzeba mówić, wszystko tutaj takie jest. Tym razem obeszło się bez płaczu :P

Image
Ostatni posiłek w Bangkoku.

A tymczasem jestem na lotnisku w Makau. Ruszam właśnie w miasto.
_________________
Image Image Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#75 PostWysłany: 02 Cze 2013 09:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Maj 2011
Posty: 2035
srebrny
A mówiłem, że w Bangkoku gorąc niemiłosierny hehe. Super się czyta, oglądając fotki czuje się jakbym tam znowu był ;)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#76 PostWysłany: 02 Cze 2013 10:19 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Lut 2012
Posty: 302
No jest cholernie goraco, ale nie ma takiej wilgotnosci powietrza jak w HK. Tutaj w Makau jest masakra, 35 stopni jak w Bangkoku, zero chmurek i klimat jak w HK.
_________________
Image Image Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#77 PostWysłany: 02 Cze 2013 10:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Maj 2011
Posty: 2035
srebrny
Trafiłeś na bezchmurne Macau/Hongkong co w tym okresie jest rzadkością. Jak patrzą na kamerki to rzeczywiście piękna pogoda :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#78 PostWysłany: 02 Cze 2013 19:54 

Rejestracja: 22 Lip 2011
Posty: 50
Mam jedno pytanie, tylko proszę, nie traktuj tego jako złośliwość, po prostu jestem ciekawa. Jak to możliwe, że 18-letni chłopak zamiast siedzieć w szkole ma czas i pieniądze na podróże po Tajlandii?
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#79 PostWysłany: 02 Cze 2013 21:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 03 Lut 2012
Posty: 302
Angrenne napisał(a):
Mam jedno pytanie, tylko proszę, nie traktuj tego jako złośliwość, po prostu jestem ciekawa. Jak to możliwe, że 18-letni chłopak zamiast siedzieć w szkole ma czas i pieniądze na podróże po Tajlandii?


Maturę napisałem to teraz nie mam już szkoły. A co co do kasy to oszczędzałem i tak jak już wyżej pisane, trip raczej budżetowy (przesadziłem w Singapurze, tylko nie wiem na co).
A co do budek to uważam, że w Azji to inna klasa niż u nas "jedzenie z budek". Tutaj po prostu każdy tak je, bo wszyscy są zabiegani pracą. W efekcie takie jedzenie jest bardzo smaczne i tanie.

Póki co naprawdę NIC mi nie zaszkodziło jeśli chodzi o kwestie żołądkowe. Raz po Burger Kingu z Mong Kok bolał mnie trochę brzuch, ale to może godzinkę. No i właśnie - to amerykański fastfood!
Ostre, nieostre, wszystko zawsze świeże było i smaczne. Można jeść śmiało.

Ale dziś pożałowałem, że tak młodo podróżuję, bo nie wpuścili mnie do żadnego kasyna w Makau :( Relacja będzie za kilka godzin. Mam może z 50%, ale muszę już iść spać. Na nogach od 6 rano a już 3:30, a za 4h muszę wstać :P A nie chce robić Makau na odwal się, bo to mało popularne miejsce wśród podróżników i chce napisać to porządnie.
_________________
Image Image Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#80 PostWysłany: 02 Cze 2013 22:59 

Rejestracja: 22 Lip 2011
Posty: 50
miki3475 napisał(a):

Maturę napisałem to teraz nie mam już szkoły. A co co do kasy to oszczędzałem i tak jak już wyżej pisane, trip raczej budżetowy (przesadziłem w Singapurze, tylko nie wiem na co).

A więc powiem, że Cię podziwiam, bo większość 18-latków, których znam nie odważyłoby się lecieć w pojedynkę nawet do Egiptu, a co dopiero tak daleko i to bez BP. A kasę to woleliby wydać na imprezki.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 126 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group