To będzie moja pierwsza relacja i pierwszy wypad, który dane mi było organizować dla 7 osób.
Największy problem przy tak silnej obsadzie to transport na lotnisko, oraz znalezienie w miarę sensownych noclegów. Wylot w czwartek 31.07 z rana z Berlin, Tegel, powrót w sobotę 02.08, również z rana, dawał nam dwie nocki na miejscu. Przeszukałem oferty hosteli i hoteli, ale w ostatecznym rozrachunku zdecydowałem się na wynajęcie mieszkania na airbnb. Dwa małe triki, które pozwoliły obniżyć cenę noclegów. Pierwszy: umówiliśmy się z hostem na zakup noclegów pojedynczo z dwóch różnych kont. W rezultacie dostaliśmy ok. 150 zł zniżki. Drugi: jako, że siedmioosobowych noclegów było jak na lekarstwo. Poszukaliśmy sześcioosobowy i najzwyczajniej w świecie poprosiliśmy hosta o możliwość nocowania w siedem osób. Często można trafić w takim przypadku na jakieś dodatkowe łóżka, czy materace, a wybór o wiele większy 
Dzień 1. Dojazd do Tegel z Poznania dwoma autami. Skorzystaliśmy z proponowanego na forum bezpłatnego parkingu przy Saatwinkler Damm (przy wiadukcie). Odlot z terminala C, Air Berlin. 14 biletów w cenie dobrej kawy, dzięki wielkanocnej promocji Szybka odprawa i lot trwający niecałą godzinkę. Stewardesy musiały uwijać się z wózkiem i napojami, żeby obsłużyć wszystkich przed lądowaniem. Lądowanie bez zakłóceń. Kastrup przywitał nas rękawem i ładną pogodą. Na lotnisku kupiliśmy bilety metra w automacie (opcja zakupu kartą lub banknotami). Cena za przejazd 3 stref (do Kongens Nytorv) to 36 koron. Metro kopenhaskie jest jednym z najnowocześniejszych na świecie. Obsługiwane jest automatycznie, dlatego można skorzystać z niecodziennej możliwości patrzenia na tory przez przednią szybę.

Pierwsze co uderza po wyjściu z metra to niesamowita ilość rowerów i kilometrów ścieżek rowerowych. Od klasycznych szosówek, po wymyślne riksze, dzięki którym ojciec pedałuje, a matka siedzi w koszu i zajmuje się pociechami. Chwila zastanowienia się, jaki kierunek obieramy i pierwsze decyzje zapadają. Idziemy Store Kongensgade w kierunku Kastellet. Mijamy Kościół Marmurowy i dochodzimy do klimatycznej dzielnicy Nyboder z domkami o charakterystycznych, żółtych elewacjach.

Stąd już tylko kawałeczek do twierdzy Kastellet, jednego z ulubionych miejsc spacerów mieszkańców.


Sporo ciekawostek można zobaczyć w bastionach i murach m.in. 12-funtowe działa. Jest tu również Narodowy Pomnik Pamięci. Po drodze oglądamy jeszcze ogromne wycieczkowce i jachty cumujące w przystani.

Docieramy do pierwszego charakterystycznego punktu dla Kopenhagi, Pomnika Małej Syrenki.

Trzeba dysponować niezłym refleksem, żeby zrobić sobie zdjęcie sam na sam ze sławną postacią z bajki Andersena. Tłum oblepia ją z każdej strony.
Idąc wzdłuż nabrzeża dochodzimy do jednej z największych i najpiękniejszych fontann Kopenhagi - Fontanny Gefiony. Obok znajduje się anglikański kościół Św.Albana. Styl wiktoriański idealnie pasuje do znajdującego się nieopodal Parku Churchilla.

Na wprost przez Amaliegade docieramy do czterech barokowych pałaców tworzących Amalienborg, królewską rezydencję. Na zmianę warty nie ma co liczyć, jesteśmy zbyt późno. Z centralnego punktu placu Kościół Marmurowy robi jeszcze większe wrażenie.

Jako że grafik mamy napięty robimy kilka minut przerwy, by napoić konie i ruszamy dalej 
Kolejnym punktem, który koniecznie trzeba odwiedzić jest Nyhavn, czyli Nowa Przystań. Stare kamienice pomalowane na pastelowe barwy, w otoczeniu cumujących statków przyciągają rzesze turystów. Parę fotek do albumu i w drogę.


Mijamy Teatr Królewski , Kościół Holmen i Narodowy Bank Danii o nowoczesnej fasadzie zaprojektowanej przez Arne Jacobsena.

Jako, że upał daje znać o sobie postanawiamy odetchnąć w Christiansborgu. Dawny zamek królewski, robi imponujące wrażenie. Jeszcze większe, widok z jego wieży. Wstęp na wieżę jest darmowy.

Przez most Marmurowy udajemy się w kierunku wynajętego mieszkania. Po drodze mijamy jeszcze Ny Carlsberg Glyptotek oraz rozkrzyczane Tivoli, w którym zdaje się, że część odwiedzających nie miało pojęcia, że te kolejki są aż tak wysokie

Jeszcze tylko przejście Istedgade, która okazała się ulicą czerwonych latarni i już byliśmy na miejscu. Mieszkanie położone naprzeciwko parku Enghave okazało się strzałem w dziesiątkę. Miła gospodyni pokazała nam wszystko co niezbędne i zostawiła klucze, życząc miłego pobytu. Po piętnastu godzinach w podróży przyszła kolej na odświeżenie i rekonesans po najbliższej okolicy, w celu odszukania jakiegoś marketu. Jak się okazało, najbliższe Netto, mieściło się tuż za rogiem. Ceny jak na polskie warunki w wielu przypadkach znacząco wyższe. Carlsberg lub Tuborg ~20dk, jogurt ~4dk, Cola 2l ~13dk, dodatkowo, do każdego napoju doliczana jest kaucja za butelkę, która zależy od jej wielkości i tego z czego została wykonana. I tak 3dk za plastikową 2l, 1 dk za szklaną 0,33 Butelek nie należy jednak wyrzucać. Specjalna maszyna w sklepie przyjmuje ich zwrot i oddaje pieniądze. Po powrocie do mieszkania i uraczeniu się wyrobami spod znaku Carlsberga uznaliśmy dzień pierwszy za zamknięty. CDN |