Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 1 post ] 
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 19 Lut 2019 20:50 

Rejestracja: 13 Kwi 2015
Posty: 1615
Loty: 56
Kilometry: 51 059
niebieski
Pomysł podróży do Dortmundu wynikał ni mniej ni więcej z faktu, że większość formowych wyjadaczy tam była (chociaż chwalić to się zbytnio nie ma czym z tego powodu :D). Kiedyś siedząc na forum po prostu uznałem, że tak jak „każdy” był na jednodniówce w TRF ( i Sandefjord również zaliczyłem) tak Dortmund również pasuje odhaczyć, chociaż wiedziałem, że może być ciężko z odpowiednim zagospodarowaniem czasu (w sensie z jego nadmiarem) bo poprzednie relacje nie napawały optymizmem mówiąc eufemistycznie.

Jeszcze „pal licho” gdy w czasie mojego pobytu mecz w Bundeslidze mecz u siebie grała akurat Borussia, 3 godziny byłyby z głowy. Ale było to bardzo mało prawdopodobne, a w przypadku klasycznej jednodniówki po prostu niemożliwe. Godziny rozgrywania meczów w lidze niemieckiej zupełnie nie pasowały z rozkładem lotów na trasie KRK-DTM-KRK. Rozważając różne opcje i w ogóle sens tej wycieczki przeglądnąłem ewentualne opcje na nocleg w Niemczech, tak by jakiś mecz Bundesligi jednak zaliczyć i może ruszyć się do bardziej przyjaznego podróżniczo miejsca niż największe miasto Zagłębia Rurhy ,ale by jednocześnie nie spędzić na podróży więcej niż 2 godz. w jedną stronę
Oczywiście mecz nie był celem samym w sumie, jakoś tak naturalnie mi to przyszło. Średnio mnie interesują klimaty w stylu „Muzem Zagłębia Rurhy”, Designu lub galerie sztuki. Także biorąc pod uwagę, że zdecydowałem się na nocleg w Dortmundzie (lub innym mieście nieopodal) zacząłem intensywniej przyglądać się terminarzowi Bundesligi (zacząłem pod koniec listopada) :D
I na szczęście trafiła się jednak opcja, bardzo dobra pod kilkoma względami - Dusseldorf.
1. Niedaleko
2. Jest w miarę co zobaczyć i pospacerować
3. W terminie który sobie wstępnie wybrałem swój mecz rozgrywała miejscowa Fortuna.

Krótki rzut oka jak wygląda proces zakupu biletów (czy np. nie trzeba mieć karty kibica) i wyjazd mogłem uznać za „klepnięty”. Roboczo plan zakładał, że po przylocie rano do DTM od razu przemieścić się do Dusseldorfu, tam spędzić cały dzień, o 18 mecz.
Mogłem nocować w Dusseldorfie, ale jednak wolałem Dortmund, zwłaszcza że udało mi się ogarnąć budżetowy powrót, zamiast 15,7 euro tylko 5,odjazd idealnie bo o 21, rano wypoczęty mogłem ruszyć zwiedzać Dortmund (o ja naiwny LOL) .

DUSSELDORF

Podróż rozpoczęła się w niedziele 27 stycznia. Niedziela rano to nie jest dobry czas na dotarcie na lotnisko we w miarę rozsądnej cenie. Traficarem dojechałem w okolice Centrum Kongresowego ICE, skąd odjeżdżał autobus linii 252. Dotarcie na Balice obyło się bez przygód, bo w moich wyjazdach nie jest takie oczywiste, bo mam tę złą przypadłość, że niemal zawsze docieram na lotnisko w ostatniej chwili. 1,5 godziny lotu upłynęło na ostatnich poprawkach w planie wycieczki.

Jedno jest pewne – na lotnisku w Dortmundzie ciężko się zgubić. Jak to zwykle określam – typowy „kurnik”. Celem było jak najszybsze dostanie się do Dusseldorfu. I tutaj bardzo polecam świetną aplikację do planowania podróży po całej Nadrenii Północnej Westfalii – VRR. Pokazuje połączenia zarówno jeśli chcemy przemieścić sięz pkt A do pkt B w jednym mieście jak i pomiędzy miastami, co wcale nie jest takie oczywiste biorąc pod uwagę mnogość różnych przewoźników na tej „niemieckiej konurbacji górnośląskiej”. Bardzo intuicyjna i prosta w obsłudze.
Korzystając z rad forumowiczów, by nie przepłacać wybrałem opcję z dotarciem do Aplerbeck autobusem 440, stamtąd U-Bahn (co ważne obie linie są ze sobą zsynchronizowane) na dworzec kolejowy w Dortmundzie. Co kilkadziesiąt minut pomiędzy Dortmundem a Dusseldorfem kursują pociągi regionalne R-Bahn, więc nie miałem zbytnio ciśnienia by zdążyć na któryś konkretny, za 15 min i tak był następny. W automacie przed lotniskiem kupiłem bilet na strefę D za 15,7 eur ważny na terenie całej Nadrenii przez 5 godzin od momentu skasowania we wszystkich środkach transportu co jak na warunki niemieckie jest ceną w miarę rozsądną. Udało mi się dojechać na nim z lotniska na dworzec, trasę Dortmund – Dusseldorf i tamże skorzystać jeszcze z tamtejszej komunikacji by dotrzeć do pierwszej atrakcji – Classic Remise Dusseldorf.

Image

Nie jest to klasyczna wystawa samochodów – od tych z lat 30 jak MG Roadster z 1934 r., BMW czy Mercedesy z lat 50 przez absolutne klasyki motoryzacji jak czerwony Ford Mustang, rocznik 1967, Ferrari Testarossa czy Porshe 911 Carrera po najnowsze modele Aston Martinów, Maserati czy Ferrari. Istotne jest to że każdy z tych samochodów można kupić :) Ceny ?

Ferrari 458 – rocznik 2014 294 tys. Euro.

Image


Lamborghini LM002 – 1988 r. 265 tys. Euro (swoją droga wiedzieliście, że Lamborghini wypuścił kiedykolwiek auto terenowe ?). Dalej jeszcze w kolorze czerwonym, rocznik 1992 - 349 tys. euro
Image

Porsche 911 Spyder Carrera GT z 2015 r. – bagatela 1,25 mln euro (najdroższy oferowany wtedy).
Image



Ja i tak zakochałem się w Mustangu. Jak będę miał wolne 52 tys euro to sobie go kupie, piękny był !
Image

Co istotne – wejście jest za darmo. Będąc w Dusseldorfie pierwsze miejsce które bym zaliczył to zdecydowanie ta wystawa.

Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image

Następnie udałem się do zrewitalizowanej, pretendującej do bycia modną dzielnicy portowej. Jeszcze kilka lat temu była ona jak krakowski Kazimierz 20 lat temu czy Praga w Warszawie – lepiej się nie zapuszczać. Dziś to duży plac budowy, wokół powstają restauracje, do powstających wieżowców przenosi się coraz więcej firm a tuż przy promenadzie niedługo będą wznosić się drogie apartamenty
Image

Image

Image

Image


Aż musiałem podejść i dotknąć z czego zrobiony jest ten budynek
Image

Pogoda była wybitnie nie spacerowa. Lało, wiało – masakra. W tym miejscu należą się podziękowania dla mojej żony, jakby nie spakowała mi parasola, byłbym już całkowicie przemoczony :D. W planie miałem wyjazd na górę wieży telewizyjnej, ale z powodu mgły i zachmurzenia odpuściłem.

Image
Po drodze minąłem galerię KIT (Kunst im Tunel) czyli galerię sztuki nowoczesnej umiejscowioną w podziemnym tunelu, ale z wejścia również zrezygnowałem. Niedaleko Instytutu Polskiego zaciekawiła mnie tabliczka poświęcona niejakiemu pastorowi Jaasch. Polski wujek Google i przewodnik LP mówiły o nim bardzo niewiele, niemieckiego nie znam. Naprawdę nazywał się Friedrich Eduard Gerst i w I poł. XIX w. był pierwszym kapelanem więzienia w Dusseldorfie. Działał na rzecz rehabilitacji więźniów i pomagał w ich resocjalizacji.
Image



Będąc w Niemczech wstyd nie spróbować…kebsa :lol: . Zrobiłem krótki przystanek w Libanon Express ( jest to zarówno restauracja jak i fast food w lokalu obok), który polecam. Za 8,90 dostałem Szawarme z kurczakiem, porcja bardzo solidna i smaczna, za 6,50 kosztował falafel.
Image


Będąc w Dusseldorfie obowiązkowo trzeba wpaść na Alta do jednej z rozsianych po starówce knajp. Ja wybrałem znany bar Uerige, który oprócz bardzo popularnego picia na zewnątrz pod daszkiem, ma zarówno część restauracyjną jak i przede wszystkim barową gdzie są serwowane właśnie Alty. To ciemnobrązowe piwo górnej fermtentacji, słodowe w smaku ale z zaznaczoną wyraźną goryczką. Mnie bardzo podeszło do gustu, ale będąc w tamtejszych knajpach trzeba uważać – nie ma tu klasycznego rachunku, nie zamawia się piwa przy barze. Po knajpie co chwilę przechodzą kelnerzy i jak widzą pustą szklankę natychmiast wymieniają ją na nową, zaznaczając kreskę na pierwszym waflu pod piwo. Jako że szklanki są pojemności 0,25 to szybko idzie ich opróżnianie, przy czym w Uerige to koszt 2,4 (ale już nieopodal starówki już „tylko” 1,9). Ja po 6 stwierdziłem, że 3 duże piwa to za dużo jak na godzinę pobytu (zwłaszcza że nie wiedziałem jak wygląda kontrola bezpieczeństwa na stadionie, czasem każą dmuchać w „balonik”). Tutaj po raz pierwszy dobrze widoczne były czerwone barwy Fortuny Dusseldorf, które nasilały się z każdą minutą, widać że to dzień meczowy, bardzo dużo osób w koszulkach, szalikach i innych pamiątkach klubowych.
Image

Trzeba pamiętać, że mimo, iż Dusseldorf jest starym miastem, to w wyniku intensywnych bombardowań w czasie II wojny światowej w 1943 r. historyczna zabudowa w przeważającej części została zrównana z ziemią co wynikało z faktu, że w mieście umiejscowione były ważne ze strategicznego punktu widzenia rafinerie.
Z ciekawszych miejsc Altstadt jest niewielki plac (Markplatz) z XVI-wiecznym ładnym budynkiem ratusza i pomnikiem Wilhelma II – elektora Palatynatu Reńskiego.
Image
Nieopodal znaduje się ciekawy pomnik pełen szczegółów i symboli, uosabiający burzliwą historię miasta, postawiony w 1988 r. w 700 rocznicę nadania miastu praw miejskich.

Image
Image

Kilka kroków dalej na małym placu jest kościół św. Lambertusa. Ciekawy przykład połączenia stylów gotyckiego, renesansowego i baroku (polecam uwadze witraże).
Image
Image

Burgplatz z diabelskim kołem i muzeum morskim mieszczącym się w zabytkowej wieży będącej pozostałością po zamku.
Image

Coś Wam to przypomina ? ;)
Image

Miałem jeszcze wystarczająco by wstąpić na jednego (no dobra, dwa) alty. Po drodze coraz intensywnie widoczni byli kibice Fortuny. Przeszedłem jeszcze w stroną „Ko” czyli Konigs Alle, najdroższej ulicy w Dusseldorfie. Gucci, Vercace, Karl Lagerfeld – dobrze że była niedziela i wszystko pozamykane :D .
Image

Po drodze minąłem jeszcze pomnik Cesarza Wilhelma I i dużo mniejszy, z boku tego samego placu – kanclerza Otto von Bismarcka.
Image

Ostatnie na liście było Muzeum Goethego mieszczące się w XVIII pałacu myśliwskim. Akurat go zamykali, szkoda że po fakcie dowiedziałem się, że po godz. 16 wstęp jest bezpłatny (normalnie 4 euro).
Image

Popularną „banią” U78, w mega ścisku z kibicami Fortuny dotarłem na stadion który jest na końcowej stacji. I tu kolejny plus – przy kupnie biletu na mecz, komunikacja publiczna, czyli dotarcie na i ze stadionu jest darmowe – świetne rozwiązanie i z tego co zaobserwowałem naprawdę masa ludzi z tego korzysta zostawiając auta w domu. Z resztą kanary i tak nie przecisnęłyby się przez ten tłum ludzi :D.

Za bilet zapłaciłem 17 euro, miejsce na trybunie północnej (za bramką). Wejście bezproblemowe, mnie nie sprawdzali, kazali tylko pokazać co mam w plecaku, pełna kulturka. Skoczyłem na szybkości zobaczyć jak mają zaopatrzony klubowy sklep z pamiątkami. Szału nie było jak na tak duży stadion – mały barak, asortyment typowy – koszulki, szaliki, bluzy i inne badziewie. Ciekawostka – meczowa koszulka Fortuny była droższa niż Borussi Dortmund na Signal Iduna Park.
Trybuny są podzielone na dwie części. Na dole Sudtribune, na miejscach stojących jest trybuna kibicowska fanatyków Fortuny, na górze gdzie byłem już bardziej festynowa atmosfera. Najbardziej podobali mi się goście jak z „Ghostbusters” z wężami do lania piwka, widziałbym takich na polskich stadionach :D.
Image
Na stadionie mieszczącym 52 000 kibiców, na meczu z RB Lipsk przyszło ich trochę ponad 34 000 i jak sprawdziłem była to najgorsza ich frekwencja w sezonie ! Chciałbym takich „najgorszych” frekwencji na polskich stadionach…Wynika to po części z wyrobionej kultury kibicowania. W Niemczech nie chodzi się na „Bayern”, „Borussie” czy „Schalke” tylko przede wszystkim na swój klub, u nas niestety to często renomowany rywal jak Legia, Wisła czy Lech mobilizuje do frekwencji, poza tym – dramat.
Nie jestem ekspertem jak chodzi o niemiecką sferę kibicowską, ale z obserwacji wnioskuję, że Fortuna to średnia ekipa jak na Niemcy. Kilkaset osób w młynie mimo wszystko dawało radę, całkiem spoko się tego słuchało. Mam świadomość, że jakiś wpływ na postawę kibiców miał wynik – Fortuna przegrała 0:4 przy czym już po 16 min. było 0:3….Sam stadion – nic specjalnego, ale plusem są mocno nachylone trybuny co daje dobrą widoczność nawet w wysokich rzędach.
Jedyne co mnie negatywnie zaskoczyło to systematyczny exodus ze stadionu od 75 minuty. Mecz kończył się ok. 20, o 21 miałem autobus powrotny, licząc 20 min drogi plus coś niespodziewanego (a jakże oczywiście musiało się zdarzyć), skorzystałem i wyszedłem w 85 minucie i…bardzo dobrze zrobiłem.
Image
Image
Image

Bukkake crew Dusseldorf :lol:
Image


Sektor fanatyków, trybuna z miejscami stojącymi. Taki typ miejsc występuje niemal na każdym niemieckim stadionie, ale jest to możliwe tylko na szczeblu rozgrywek krajowych.W przypadku rozgrywania meczu w europejskich pucharach montowane są krzesełka, które po meczu są z powrotem zdejmowane.
Image

Po meczu „banie” podjeżdżają jedna po drugiej, wszystko nadzoruje ochrona więc nie ma pchania się na chama i opóźniania odjazdu. Nie pojechałeś teraz to pojedziesz za 2 minuty. Żeby się dopchać i pojechać minęło ok. 10 min. Po drodze mieliśmy nieoczekiwany przystanek w tunelu i trochę ciepło mi się zaczęło robić. Na dworzec dotarłem o 20 45 – myślę sobie, dobrze jest, akurat autobus lada chwila się pojawi. Mając na uwadze niemiecką zapobiegliwość i dokładność wręcz byłem o tym przekonany. 20 55 – nie ma, 21 05 – nie ma, zrzuciłem to na fakt, że jechał z trasy, pewnie ma jakieś opóźnienie i zaraz będzie. 10 i 20 min później nadal go nie było….W międzyczasie poznałem dwójkę Węgrów, którzy też czekali na kurs Eurolines do Dortmundu.. Utwierdziło mnie to w przekonaniu że jestem w dobrym miejscu i że zaraz odpocznę na fotelu, po całym dniu byłem już mocno zmęczony. Po kolejnych 30 minutach straciłem resztki nadziei. Nie wiem czy bardziej bolał mnie fakt, że albo wybulę za hotel w Dusseldorfie i jednocześnie stracę go w Dortmundzie (też tracąc kasę) czy to że czeka mnie jeszcze ewentualna 1,5 h podróż pociągiem za dodatkowe 15 euro plus strata kasy za autobus. Nowo poznani znajomi wpadli na chytry plan i podchodzili do wszystkich autobusów pytając czy może przypadkiem nie jadą przez Dortmund. Byłem sceptycznie nastawiony do tego pomysłu, wtem…Kierowca jedno z Flixbusów mówi żebyśmy wsiadali śmiało bo jedzie przez Essen do Dortmundu…Myślałem, że to żart i że pewnie na wywiezie nas gdzieś w pizdu, ale mówił serio :D W dodatku jechaliśmy za free ! Po drodze rozmawiając z Laszlo i Andrea (dzięki za towarzystwo ;) ) mówie że to są na pewno jakieś jaja i zaraz nam tu wparuje jakiś konduktor i wlepi mandat za jazdę bez biletu albo że wylądujemy w Kolonii czy innym Wupertalu :D Zwłaszcza że sprawdzałem wcześniej rozkład Flixbusa i żadnego autobusu z DUS do DTM nie widziałem….Ale to była jednak prawda i po godzince z okładem byłem na dworcu w Dortmundzie – NIE-DO-WIARY :D

Po raz kolejny spróbowałem oszukać przeznaczenie – miałem 3 minuty do odjazdu ostatniego pociągu gdzie któremu podróż do hotelu trwała ok. 10 min. Póżniej – 40 min. Ale niemal wypluwając płuca zdążyłem i przed 24 zameldowałem się w hotelu ! Dzień mogłem udać za 100% udany ! Szybki prysznic i padłem (no dobra jeszcze piwko zrobiłem ;) ).

DORTMUND
Zaopatrzony w prowiant z domu, po 9 wyruszyłem na ekscytujące i bogate w doznania zwiedzanie Dortmundu.




Dobra żartuje – Dortmund jest brzydki jak noc i nic tam nie ma. Poważnie. Jak ktoś interesuje się piłką nożna to pół biedy bo z 2-3 h spędzi jak nie na meczu to na stadionie Borussi i jej Borruseum + przy ładnej pogodzie Westfalenpark. Wówczas pogoda była taka, że psa było żal puszczać z domu, także sami rozumiecie.
Chociaż nie – jest jedna perełka, do której pielgrzymują wszyscy jednodniowi podróżnicy – to oczywiście PRIMARK !!!2 godziny bez mała zleciały, zakupy zrobione – rewelka
Image


Naprzeciwko dworca znajduje się niemieckie muzeum futbolu – pewnie by je zaliczył, gdyby nie fakt, że w poniedziałki jest zamknięte….
Image


Nieopodal można zobaczyć charakterystyczny dla miasta budynek Dortmunder-U, dawny budynek browaru. Co teraz tam się znajduje szczerze mówiąc nie wiem.
Image

Jedna z niewielu rzeczy na jakim można chociaż na chwilę zawiesić oko to kościół św. Reinolda na placu Willego Brandta.
Image
Image
Image

Zgwałcony brzydotą Dortmundu, z lekka ulgą pojechałem na Signal Iduna Park, gdzie miałem zarezerwowane wstep na „Borussia adrenaline experience”. Plan zakładał 1,5 h zwiedzanie stadionu m.in. wizytę w szatni zawodników, strefie VIP, mix zone na murawie i legendarnej Sudtribune, gdzie zasiadają fanatycy Borussi.
Razem ze mną było tylko 2 Irlandczyków i Ukrainiec. Przewodnikiem okazał się starszy Niemiec który kiepsko mówił po angielsku - swoją drogą to mega dziwne, biorąc pod uwagę globalne zainteresowanie klubem i jego międzynarodowe aspiracje. Na szczęście z pomocą przyszły przewodniki audio, dostępny był nawet w jez. polskim.
Dla niezainteresowanych piłką nożna trzeba dopowiedzieć, że Borussia to szczególny klub dla Polaków, raczej szczęśliwy, grali tu z powodzeniem reprezentanci Pols: Euzebiusz Smolarek, Robert Lewandowski, Kuba Błaszczykowski czy mający już w klubie status legendy Łukasz Piszczek.
Image
Borussia jest 8-krotnym mistrzem Niemiec, 4 razy zdobył krajowy puchar. Największym sukcesem klubu jest niewątpliwe zdobycie Ligi Mistrzów w 1997 r. Mający +30 lat dobrze pamięta zapewne niesamowitą bramkę Larsa Rickena na 3-1 przypieczętowującą zwycięstwo na Juventusem. W Polsce były wtedy bardzo popularne wśród dzieciaków seledynowe koszulki Borussi z 7 na plecach ;)


Sukces ten był wspominany kilkukrotnie, wcale się z resztą nie dziwię. Na ścianie odwzorowano nawet taktycznie jak bramka na 3-1 została zdobyta.

Image


Image
Image
Image

Legendarna Sudtribune, która podczas meczów szczelnie zapełnia się fanatykami BVB tworząc "żółtą ścianę"
Image

I stadionowy....areszt :D Ponoć w prawie każdym meczu ląduje to jakiś delikwent. Zabawne jest to że obok jest dokładnie taki sam dla kibiców gości.
Image

Tutaj sklep klubowy już robi wrażenie. Dostaniemy to właściwie wszystko w żółto-czarnych barwach: chrupki, kaczki do kąpieli, papierki na muffiny, termometry czy spinki do włosów, o zwykłych pamiątkach nie wspominając. Jeśli nie mieliście okazji być na meczu Borussi, to wizytę zdecydowanie polecam. Bilet na dłuższy tour to koszt 16,5 w jego ramach można odwiedzić też muzeum Borussi. Jest też możliwość krótszej wizyty za bodaj 13 euro (ale wg. Regulaminu tutaj wstęp do muzeum nie obowiązuje).
Image
Image
Image


Dysponując jeszcze czasem skoczyłem na chwilę do muzeum. Przy okazji wizyty na stadionie można zajść, specjalnie tylko po to bym nie wchodził. Ponownie zaskoczyło mnie, że wszystko w muzeum było tylko w języku niemieckim, nawet bez napisów po angielsku.

Patera za zdobycie MIstrzostwa Niemiec w 2012 r.
Image

Mapa Europy z zaznaczonymi miastami, gdzie mecze w ramach europejskich pucharów rozgrywała BVB. Warto dodać, że polskie zespoły trzykrotnie mierzyły się z Borussią: ROW Rybnik w 1971 w ramach Pucharu Intertoto (dwa zwycięstwa 2:1), Widzew Łódz w ramach Ligi Mistrzów w sezonie 1996/1997 (2:1 dla BVB i 2:2) oraz niedawno z Legią Warszawa w ramach LM w sezonie 2016/2017 (zwycięstwa BVB 0:6 i 8:4)
Image

W drodze na lotnisko zahaczyłem jeszcze o Dom Rodenbergów, znajduje się on tuż przy przystanku U-Bahn, można zrobić zdjęcie, przynajmniej jest na czym oko zawiesić na moment ;)
Image

I znów ten Gaudi :D
Image

Na 40 min przed odlotem byłem na lotnisku i było to aż nadto czasu ;) Lotów w DTM jest raptem kilkanaście dziennie, tłoków przy security zdecydowanie nie ma.

Małe podsumowanie:

Wyjazd uważam za bardzo udany, udało się zrealizować wszystko co chciałem, mimo wszystko zobaczyłem sporo ciekawych miejsc i cieszę się, że nie wybrałem się na klasyczną jednodniówkę. bo nie uznałbym tego wyjazdu za udany, wizyta w Dusseldorfie zrobiła jednak robotę. I przekonałem się, że wszyscy którzy pisali, że w Dortmundzie nic nie ma mieli rację ;)
Góra
 Profil Relacje PM off
Raphael lubi ten post.
 
      
Wczasy w Grecji: tydzień w 4* hotelu z all inclusive na Zakintos za 2299 PLN. Wyloty z 2 miast Wczasy w Grecji: tydzień w 4* hotelu z all inclusive na Zakintos za 2299 PLN. Wyloty z 2 miast
Afryka mniej znana: loty z dużym bagażem do Togo, Kamerunu i Liberii z Warszawy od 1494 PLN Afryka mniej znana: loty z dużym bagażem do Togo, Kamerunu i Liberii z Warszawy od 1494 PLN
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 1 post ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group