Elo wszystkim,na tegoroczną majówkę postanowiłem rozpocząć zwiedzanie Azji Centralnej.
Przejechaliśmy trasę Duszanbe - Padżankent Astrą 1,6l po, już epickich, Górach Fańskich... a gościu nią tak za^&*#alał
aż mu dywanik wytarłem, ale to kiedy indziej...Pandżankent, jak załatwić wycieczkę na własną rękę?.
Hotel Zafrashon faktycznie był swoistym kluczem. Właściwie to Ibrahim - szefo hotelu. Personel nie dwujęzyczny. Powiedział nam o Ibrahimie spotkany na hotelowym balkoniku malezyjski turysta, poczęstowany ćmikiem zaczął opowiadać o swoim dniu wczorajszym - wycieczce na siedem jezior - nie mogło być lepiej! Chwilę później wiedzieliśmy, że boss ma namiar na 4x4 i jaki koszt (on niby zapłacił 700 somoni, ile my, w dalszej części tekstu).
Warto dodać, że to dosłownie o 7/7:30 poszedłem z jednym z naszej czwórki na balkon, o 8 dopiero zjawił się Ibrahim. Majestatyczna postać, potężny Tadżyk, tyrał w pobliskiej kopalni z dwie dekady, od jakiegoś Słowaka zna angielski ciut - ciut jak ja ruski więc ideolo, też podał 700 somoni, mało tego, auto będzie o 9, za dosłownie 45 min!
Wychodzimy i jest! Vitarka Suzuki, a z nią nasz nowy protagonista - kierowca do zadań specjalnych.Droga do pierwszego jeziora zajęła dobrą godzinkę, ale turbo eleganckie widoki towarzyszyły jej już od wyjazdu z miasta.
Faktycznie jest checkpoint - kopie paszportów przeszły.
Jest on spowodowany wjazdem na teren kopalni złota wybudowanej i kontrolowanej przez Chińczyków. Zaraz za nim kończy się asfalt, a zaczyna przygoda życia.
Nigdy nie byliśmy na takim 4x4 safari w górach, nikt z naszej czwórki. Może dla tego na nas to wywarło takie wrażenie i sprawiło, że uważamy to za najlepsze chwile majówki. Mogę być subiektywny, emocjonalny, ale no... sceniczność tego miejsca olśniewała, napawała czymś czego nie czułem wcześniej...Wycieczki często kończą jazdę na 3/4 drogi z 6 na 7 jezioro(2700mnpm). Za stromy jest podjazd... ale nie dla naszego asa, może bo usłyszał, że chcemy morsować, a może po prostu jest takim szefem, ale jechał pod takie górki tą Vitarą... że mijani przewodnicy klaskali.Przy każdym jeziorze się zatrzymywał, opowiadał po rusku bardzo dużo o każdym, jadąc to samo, narracja stała.Widoki były aż nadto kosmiczne, każde jezioro miało inną ciekawą cechę, jedno np w kwietniu/maju znika, zostaje tylko rzeka co łaczy jeziora. No i jedziemy z 100m przepaść nad wyschniętym, a ten nagle pionowa dróżka w dół i jedziemy korytem...
Kończę ten przydługawy opis podsumowaniem:
Czas trwania: 9:00-14:00
Koszt: my daliśmy mu 1000, na wstepie zaśpiewał 800, ale był zarąbisty i należało mu się
Ocena:9/10 - nie można pominąć tej atrakcji!
Nie wiem, czy tak wolno tutaj podać numer telefonu do kierownika Vitary. Nowy jestem forumowicz, nie wiem.Osobiście uważam, że nie ma w tym nic złego i wielu osobom ułatwiłoby życie, ale dajcie znać jak regulamin głosi.
Tajikistan Zindabad!
