Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 4 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
 Temat postu: Do Rio z niemowlakiem
#1 PostWysłany: 21 Wrz 2015 23:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Maj 2014
Posty: 1690
Loty: 205
Kilometry: 463 041
srebrny
Od autora
Tej relacji miało nie być. Podróż w 2013 roku, niedługo minie drugi rok. Sporo się w Brazylii od tego czasu pozmieniało, ceny pewnie już inne, inne trasy autubusów, sposoby rezerwacji biletów itp.
To po co w takim razie ten wątek? W zeszłym tygodniu miałem ciekawą rozmowę o podróżowaniu. Jak to zwykle bywa, budżetowe trasy typu BRU-FRA we Frankfurcie nie mają szans na parkowanie przy terminalu, tylko z samego końca lotniska trzeba się przemieszczać autobusami. No i jak mój LH zaparkował na końcu świata zauważyłem, że Pani siedządza w tym samym rzędzie z maluchem na kolanach może mieć pewne problemy, bo dziecko, 3 torby i wózek to stanowczo za dużo dla jednej osoby. Sam mam dzieci, sztuk trzy, i zwracam uwagę na takie szczegóły jak mama/tata potrzebujący pomocy (w sumie będzie o tym później, w samej relacji - na razie przyjmijmy, że w naszym kraju nie jest to standard). Pani miała pecha, bo jeszcze jej się wózek rozleciał przy próbie wejścia do autobusu, ale jak już wszystkie jej rzeczy były na pokładzie, mieliśmy okazję porozmawiać o lataniu z małymi dziećmi w dalekie kraje. W zasadzie to ja mówiłem, a Ona zadawała pytania :).... A dzień później dostałem na PW na naszym forum podobny zestaw pytań, konkretnie już o Brazylię.
Tak więc nie mam innego wyjścia, jak tylko otworzyć forum F4F i napisać trochę o naszej pierwszej dalekiej podróży z Adą.

Uwaga: Jeśli spodziewasz się, czytelniku, że będzie to zabawna i praktyczna opowieść o podboju Brazylii przez młode małżeństwo z Polski, to możesz się rozczarować (mam nadzieję, że nie). Nie będzie tutaj na pewno nic o dobrych i tanich hostelach w Rio, nic o nocnym życiu w tym mieście, nic o podróżowaniu na stopa. Nic o ciekawych klubach w Buzios, o zakupach w Paragwaju nieopodal Iguazu. Nic o ciekawych i klimatycznych miejscach w Sao Paulo.
Będzie raczej o wózkach, chustach, fotelikach, miejscach w metrze i w kolejce do kolejki. O kremach do opalania, mleku modyfikowanym, zasyfionej butelce ze smoczkiem, homarach na plaży i nocnym pchaniu wózka przez dżunglę. Takie tam przygody. Nie gwarantuję, drogi Czytelniku, że Twoja podróż z maluchem będzie wyglądała tak samo. My, być może, mieliśmy dużo szczęścia, ale - to na pewno - trafiliśmy na bardzo dobrych i życzliwych ludzi, którzy wiele razy nam pomogli, dzięki czemu wszystko odbyło się bezpiecznie, miło i ze wspomnieniami na lata.
Na koniec relacji podam (mniej więcej), jaki był plan podróży, jednak na porzeby tej relacji wydaje mi się, że lepiej będzie ją pogrupować tematycznie, a nie chronologicznie. No to do dzieła!

1. Lecimy do Brazylii
Koledzy w pracy powiedzieli, że jestem kozak, skoro zabieram 10-cio miesięczne dziecko do Rio. Wspominali coś o filmie "Miasto Boga", ale, że filmu nie widziałem, to tylko pozostawało mi wzruszyć ramionami i powiedzieć, że nie będzie tak źle. A czemu do Brazylii? Bo:- jeszcze nas tam nie było- miałem 2 tygodnie urlopu "ojcowskiego" do wykorzystania- dziecko do lat 2 nie płaci (prawie) wcale za bilet :)- mieliśmy plan odwiedzać wszystkie miasta, które będą gospodarzami Letnich Igrzysk Olimpijskich (w Londynie byliśmy w 2011, to było proste, z Rio już trudniej i drożej).
Plan był prosty: oddajemy dwie starsze córki (4. i 2.) do dziadków, od dziadków mamy najbliżej do Berlina więc łapiemy stamtąd samolot. No właśnie - samolot. Lot do Rio to kawał drogi, 10h na pokładzie jak nic (a do tej pory nasz rekord to 2h do Londynu), trzeba coś zrobić bo przecież nie będzie nam mała leżała na brzuchu przez całą drogę. Odpowiedzią na nasze potrzeby był "skycot" vel "bassinet", czyli coś w stylu łóżeczka. Ten to wynalazek jest przytwierdzany w samolocie do ścianki odgradzającej różne klasy/segmenty, kładzie się tam dziecko i (teoretycznie) dziecko ma tam sobie spać (o ile nie ma turbulencji, wtedy trzeba dziecko wyciągać z tego ustrojstwa). Różne linie lotnicze różnie rozwiązują tę sprawę, nie będę rozpisywał się dokładnie co i jak wygląda u innych. Nas na naszej trasie w zasadzie interesował zestaw AF/KLM, z czego jak się okazało KLM ma bardziej restrykcyjną politykę co do wydawania tychże łóżeczek (mniejszy maksymalny wiek dziecka, mniejsze wymiary - waga/długość). Nie pamiętam dokładnie jak to wyglądało, ale wówczas tylko AF się nadawał do przetransportowania Ady. Był jeszcze drugi problem - aby mieć zagwarantowane to łóżeczko trzeba było je sobie zarezerwować bezpośrednio w linii lotniczej, a nie przez pośrednika. Zatem zostało mi rezerwować bilety na stronie AF i zaraz po rezerwacji dzwonić do ich biura w Warszawie, gdzie miła pani przypisała nas do stosownych miejsc w samolocie.
Interes z tymi miejscami dla niemowlaków jest świetny, gdyż łóżeczko, jak wspomniałem, musi być przytwierdzone do ścianki. A więc skoro ścianka, to znaczy, że nie ma fotela przed nami. Tym sposobem, zyskaliśmy całą masę miejsca na nogi (gdzie można zorganizować dziecku plac zabaw i trzymać wszystkie szpargały) oraz dodatkowo wiszący kosz na dziecko/rzeczy podręczne (jak dziecko nie ma ochoty tam siedzieć). To tak na pocieszenie, bo za bilety TXL-GIG, GRU-TXL zapłaciliśmy coś koło 2700zł/os (słabo mi się robi jak teraz to piszę).
Pewnie teraz ktoś zadaje sobie pytanie - czy dziecko grzecznie siedzi w tym wynalazku? Oczywiście, że nie. Przynajmniej nie nasza ruchliwa pchełka. Może dla mniejszych dzieci, które jeszcze nie raczkują, i nie są zbyt mobilne, to by się lepiej sprawdziło, ale dla małego zdobywcy świata nie było opcji, żeby tam wysiedziała. Na szczęście Ada podświadomie czuła, że trzeba się zachowywać, bo inaczej wyrzucą nas gdzieś nad Oceanem Atlantyckim, i większość podróży przespała, a gdy nie spała to albo jadła albo się bawiła.
Tutaj lot TXL-CDG na pokładzie czegoś mniejszego:
Image
A tutaj lot CDG-GIG na pokładzie A330:
Image

Lot powrotny wyglądał podobnie (inny samolot - B777), moja subiektywna ocena wskauzje, że Airbus wypadł lepiej (mimo uszkodzonego systemu rozrywki w fotelu żony).
Loty wewnątrz Brazylii, bo przecież nie siedzieliśmy w samym Rio, czyli SDU-CGH, CGH-IGU, IGU-CWB, CWB-GRU, były na tyle krótkie, że Ada albo miała krótką drzemkę, albo po prostu zawracała nam gitarę.

Przez całą podróż (wszystkie loty) obyło się bez ryczenia (ból uszu), obrobionych pieluch, histerii i marudzenia. Wiem, że nie każdy tak ma. Nie rusza mnie widok dziecka, które wisi w samolocie na piersi. Ada była odstawiona, więc wisiała na butli, nie było wyboru. W A330 i B777 w toaletach normalne przewijaki, nie trzeba żadnej partyzantki odwalać na fotelach ku obrzydzeniu reszty współpasażerów.

Kończąc temat lotu, to miła obsługa miała coś dla dzieci, jednak Ada kredkami nie bardzo chciała się zadowolić :). Natomiast nie było problemu z jedzeniem (słoiczki Gerber i owoce i zupki). Lekki problem wyszedł z butelką, gdy poprosiliśmy o ciepłą wodę do zrobienia mleka to nasza butelka została uprzejmie zabrana do umycia, dostaliśmy "służbową" z logo AF, jednak nasza musiała wypaść przez okno samolotu, bo do końca lotu już jej nie znaleziono. W ten sposób Ada przez całą wizytę w Brazylii musiała sobie radzić zamiennikiem z Francji.
A, no i godzinę przed przybyciem do Rio powiadomiono nas, że nasz bagaż (jeden) został w Paryżu, i przyleci jutro. Modliliśmy się czy to będzie plecak z większością ubrań, pieluchami, mlekiem itp, czy wózek dziecięcy (spacerówka). Padło na wózek, który dostaliśmy po dwóch dniach. Ale wrócimy jeszcze do tej kwestii w dalszej części opowieści.

2. Zakwaterowanie
Brazylia nie jest tania, noclegi też. Pewnie, można wyrwać jakieś względnie tanie hostele albo coś przez airbnb w faweli, ale z maluchem selekcja musiała być bardziej nastawiona na potrzeby naszego dziecka. Postanowiliśmy zatem spróbować couchsurfingu i był to strzał w dziesiątkę. Po powrocie do Polski doświadczenie CS wymienialiśmy (i wymieniamy) jako jedno z najlepszych wspomnień z tej poróży. Nie wiem czy to kwestia szczęścia, czy tego, że byliśmy z maluchem, ale ani w Malezji w zeszłym roku, ani w Norwegii w tym roku, nie udało nam się znaleźć nikogo, kto by nas chciał. W Brazylii za to, z wyjątkiem miejsc, gdzie celowo nie szukaliśmy hosta, ze znalezieniem miejsca nie było żadnego problemu.
W Rio mieliśmy dwa miejsca - najpierw był Jacob, Norweg, który mieszka w Barra da Tijuca. Żyje z pisania artykułów do skandynawskich gazet a w wolnych chwilach, których ma całą masę, chodzi uczyć dzieciaki z faweli angielskiego. Niesamowity facet, zwiedził pół świata, "adoptował" chłopaka z biednej dzielnicy i został jego opiekunem, tak aby ten mógł skończyć studia i dostać pracę - takie dawanie wędki a nie ryby. Jacob spędził z nami cały dzień pokazujac nam swoją okolicę (teraz w tym miejscu będzie większość aren podczas IO 2016). Z pobytu u Jacoba zapamiętaliśmy, poza jego wielką gościnnością:
- dzieci nie reagują na zmianę strefy czasowej. Tj. my poszliśmy wykończeni spać o 23:00 czasu w Rio, czyli ok. 4:00 czasu w Polsce, a Ada wstała jak to miała w zwyczaju około 9 czasu w Polsce, czyli około 4:00 czasu w Rio. Masakra zabawić malucha w mikroskopijnym pokoju przez kilka godzin do rana.
- do Barra da Tijuca jedzie się z lotniska międzynarodowego (GIG) bezpośrednim autobusem, ale zajmuje to 2h. Polecam się ciepło ubrać, w Brazylii się nie patyczkuję i klimatyzacja działa w trybie "mrożenia"

Naszym drugim hostem była Carolina, jej mąż Nando i dzieciaki. Carolina miala młodszą córkę w wieku (prawie) naszej Ady i tyle pomocy, co ona nam zaoferowała, to nie pamiętam kiedy ostatni raz otrzymaliśmy od kogoś zupełnie nieznajomego.
- Zgubili Wasz wózek? Oj to nie problem, niech przywiozą go do nas a do tego czasu możecie używać nasz?
- O której będziecie? Ojej, będę w pracy, ale powiemy niani, że ma Was wpuścić, dać wózek i klucze, a my zobaczymy się wieczorem (!)
- Wracać z Buzios i od razu lecieć do Iguazu to ryzykowne, możecie utknąć w korkach. Lepiej przyjedźcie do nas, przenocujecie, a potem spokojnie od nas polecicie dalej.
- Nie bierzcie fotelika z wypożyczalni samochodów. Weźcie nasz, nam nie będzie potrzebny.
- Macie jakieś brudne rzeczy? Spokojnie, zostawcie je tutaj, Nina (sprzątaczka/gosposia - przyp.red.) je wypierze i uprasuje.

Mniej więcej tak. Super ludzie, oddali nam jeden pokój w swoim wielkim mieszkaniu, dali klucze nawet nas nie widząc i starali się pomagać jak tylko to możliwe.

A oto Jacob i Carolina:
Image
Image

W Sao Paulo również korzystaliśmy z CS, u Monici i Pedro. Wizyta była miła, znów zaskoczenie - poszli do pracy, zostawili nam klucze i powiedzieli, że jak już będziemy chcieli jechać na lotnisko to po prostu mamy wyjść i zostawić drzwi otwarte (sic!). Odniosłem wrażenie jednak, że musiałem palnąć jakąś gafę w rozmowie bo kontakt z Monicą się urwał po naszym powrocie.

Poza CS, w pozostałych dwóch miejscach, tj. w Buzios i w Foz do Iguacu, spaliśmy w miejscach komercyjnych. O Buzios ciężko mi coś powiedzieć, po prostu szukałem czegoś na booking.com po cenie/ofercie. Nie pamiętam dokładnie, ale chyba nie było tam nawet łóżeczka dla Ady, tylko miała legowisko zrobione z kocy na podłodze w pokoju. Za to w Foz spaliśmy w Iguacu Eco Hostel, tuż przy granicy parku po stronie brazylijskiej, w środku lasu/dżungli, w wielkim i czystym pokoju, gdzie czekało na nas łóżeczko dla naszej Ady.

3. Jedzenie, zakupy
Jak lecisz z bardzo małym dzieckiem, które pije tylko mleko od mamy, to problemu nie ma żadnego. Po cichu liczyliśmy na to w związku z naszą podróżą, ale Ada jak na złość na miesiąc przed wyjazdem zrezygnowała z tej formy karmienia na rzeczy wersji komercyjnej. Po zbadaniu tematu wiedziałem, że mleko spokojnie kupię w Brazylii w każdym sklepie, jednak (o ile dobrze pamiętam), wieźliśmy 2 opakowania z Polski a potem przestawiliśmy się na lokalne (choć w czasach globalizacji i tak pochodziło one od Nestle). Do tego Ada chętnie podjadała od nas owoce i inne rzeczy, więc w ostatecznym rozrachunku nie przypominam sobie, aby z jedzeniem dla takiego malucha był jakikolwiek problem.
Nieco mniej kolorowo przedstawiała się sytuacja jeśli chodzi o mleko, gdyż butelka, w odróżnieniu od karmienia piersią, ma pewne ograniczenia. Pierwsze z nich to wymóg ciepłej wody, który to jednak szybko rozwiązaliśmy z Adką przez podwananie jej mleka na wodzie zimnej (jakoś bardzo nie protestowała). Drugie to mycie sprzętu karmiącego. Nie chcę tutaj wdawać się za bardzo w szczegóły, zainteresowanych odsyłam do google i haseł "reguła 5 sekund" albo "trzecie dziecko połknie monetę" - Ada jest trzecim dzieckiem i standardy sterylności mieliśmy dość hmm... nisko postawione już w Polsce, ale jak na 2 dni zapomnielismy do Buzios zabrać "wyciora" do mycia butelki, to trochę to słabo wyglądało. Tak czy inaczej, może to klimat brazylijski, a może dobra flora bakteryjna, Adzie nic nie było i ani razu nie miała problemów z brzuszkiem, mimo względnie niskiego standardu higienicznego.
No to jak już dziecko się naje, napije to będą potrzebne pieluchy. Tutaj (nomen omen) Ameryki nie odkrywaliśmy, tylko znając średnie zużycie na dobę zabraliśmy stosowną liczbę pieluch +20% z Polski. Okazało się w sumie, że to mocno przeszacowana liczba, bo Ada miała mniejsze potrzeby niż u nas w kraju. Na miejscu rzecz jasna były pieluchy do kupienia, ale nie jest to rzecz, którą kupuje się tam powszechnie, dlatego cena ich była zdecydowanie wyższa niż w Polsce.

O zakupach wiele nie powiem - kupiliśmy jakieś pamiątki dla starszych córeczek. Jedyne co zapamiętałem, a co było zakupem obowiązkowym, to krem z filtrem 60+ (zabraliśmy krem 50-tkę, ale pierwszego dnia nie mogłem go znaleźć a po godzinie byliśmy już nieźle spieczeni) - za małe opakoawnie kremu Nivea (jakieś 150 ml) w jakiejść drogerii w mieście (czyli nie na plaży) daliśmy na nasze jakieś 60 zł. Ważna uwaga - dzicko i dorośli muszą smarować się cały czas, nawet jak są lekkie chmury - to taka zmyła, na tej szerokości geograficznej w październiku Słońce operuje tak mocno, że i przez pochmurne niebo spieczecie sobie dziecko i siebie przy okazji też.

4. Transportowanie dziecka
O transporcie lotniczym i samochodowym pisałem wcześniej, pora o tym, jak dziecko na miejscu transportować.
My do Brazylii zdecydowaliśmy się brać kilka alternatywnych środków transportu. Każdy z nich przydał się na określonym etapie podróży.
- nosidełko babybjorn - nie jest to ideał, bo wg mnie dziecku tam średnio wygodnie było, ale ma jedną zaletę - jest szybkie w obsłudze. Idealnie przydało się na wszystkie odprawy, security, przesiadki do autobusu itp - czyli w sytuacji, w których wiązanie w klasyczną chustę odpadało
- chusta - tutaj klasyczna, wiązana chusta, okazała się ulubioną forma transportu Ady. Dzięki temu Adka dużo mogła spać/odpoczywać, co dawało nam większą swobodę (dziecko wyspane = dziecko, które nie marudzi i bardziej współpracuje). Niestety wada chusty w tamtym klimacie to to, że jest w niej bardzo ciepło, zarówno dziecku, które trzeba lekko ubrać, jak i dorosłemu.
- wózek - my na ten cel specjalnie kupiliśmy małego x-landera XS. Chodziło o jak najmniejszy wózek typu parasolka, który rozkłada się (prawie) do leżenia i ma daszek (mniej budżetowa wersja to maclaren xt). Wózek przeżył podróż i służy do dzisiaj.
Chusta i wózek przepadły na dwa dni na lotniskach (chusta była w wózku), więc babybjorn był dla nas koniecznością przez pewien czas.
Chusta i wózek (w tym drugi, na lotnisku w Sao Paulo):
Image Image Image

W pozostałych miejscach, jak metro, autobusy, kolejka na corcovado, czy też helikopter.... :) - Ada jechała na kolanach:
Image

A, i jeszcze jedna sprawa. Wózek to dobra rzecz - bo zawsze można się nim posiłkować jako bagażówką. Np. jak już zbieraliśmy się w Sao Paulo do powrotu, to zrobiliśmy dużo zakupów (w AF jest 2x większy limit na bagaż rejestrowany dla lotów z Brazylii do Europy) i namnożyło nam się toreb - Adka poszła do chusty, a torby na wózek. Może to śmieszne, ale inaczej bym sobie tego nie wyobrażał.

5. Atrakcje z małym dzieckiem
Wiadomo, podróż z dzieckiem to kwestia kompromisu. Nie uwierzę, jak ktoś mi powie, że małe dziecko się dostosuje do planów podróży i nie przeszkadza wcale. Bo to nie jest prawda. Ale jeśli uszanujemy potrzeby dziecka, jego rytm (i tak zaburzony), damy mu rozrywkę na jego/jej poziomie to wszystko ma szanse zadziałać.
Jak już wspomniałem we wstępie, nie powiem, że bawiliśmy się na Lapie, że plażowaliśmy wiele godzin na Ipanemie itp, bo to nie jest możliwe z takim maluchem. Ale uważam, że rosądnie planując wszystko można zaliczyć. Z Adą zrobiliśmy:
- w Rio - Corcovado, Copacabanę i Maracanę (tego dnia padało), Głowę Cukru (tego dnia był upał), Dżunglę (Floreta da Tijuca), ogród botaniczny. Przez chwilę byliśmy w centrum aby zobaczyć niesamowitą katedrę.
- pojechaliśmy do Buzios na 2 dni plażowania
- polecieliśmy do Iguacu na wodospady, zaliczając lot helikopterem, cały dzień w brazylijskim parku oraz zwiedzanie ptaszarni (polecam!) przy parku
- na chwilę wpadliśmy do Kurytyby (porażka, mieliśmy tam 5h przesiadkę i zdecydowania strata czasu i pieniędzy z maluchem, skończyło się na sałatce w knajpie w galerii handlowej)
- spędziliśmy 24h w Sao Paulo, w sumie też strata czasu i pieniędzy, pojechaliśmy metrem na jakiś duży bazar jedynie plus czas na zakupy towarów do Polski

Znaczną część atrakcji Adka przespała; a pozostałych i tak nie będzie pamiętać :)
Image Image Image Image Image(tak, to Copacabana) Image Image Image Image Image Image Image Image

6. Bezpieczeństwo z małym dzieckiem, stosunek innych ludzi
Czy Rio i Brazylia ogólnie to miejsce bezpieczne dla rodziców z maluchem? Nie mi oceniać. Podczas całej podróży, która trwała ponad 10 dni, mieliśmy 4 sytuacje, które mógłbym nazwać "nieprzyjemnymi", z czego tylko dwie miały miejsce w Brazylii.
Pierwsza - to chamski (przykro mi to mówić) Polak z ochrony na lotnisku w Berlinie (TXL), który kazał nam stać 2h w mega kolejce po to tylko, byśmy się dowiedzieli, że z wózkiem to w zupełnie innym terminalu mamy się stawić. Przez to musieliśmy z małą sprintem lecieć przez terminal i jeszcze 10 minut a byśmy już nigdzie nie polecieli. Trudno, burak i tyle.
Druga - to bajzel na lotnisku w CDG, gdzie również kolejki były zdecydowanie nie przystosowane do przesiadek rzędu 1h30minut. Tutaj pomogła Adka, dzięki której przeniesiono nas do kolejki Business Class i odprawa paszportowa poszła szybko.
Trzecia - w końcu w Brazylii. W drodze z Rio do Buzios zachciało nam się jechać nie główną drogą, ale trasą nadmorską. Niestety nasz GPS nie uniósł tego ciężąru i zaprowadził nas na jakieś osiedle w środku niczego, do którego wjazd był zagrodzony betonowymi kręgami, tak, że nic większego od VW Golfa by tam nie wjechało. Do tego stada sępów na poboczu. Raczej sytuacja śmieszna i nic nam pewnie nie groziło, ale zawsze...
Czwarta - w Foz do Iguacu. Mieliśmy lot o 6:30, więc do hostelu przy parku, 3.5km od lotniska, zamówiliśmy na 4:30 taksówkę. Niestety gość nas zlał i się nie pojawił, więc o 5:00 ruszyliśmy piechotą, drogą asfaltową, ale ciemno i strasznie, do tego burza nadchodząca. W połowie drogi jakiś bus jechał od strony parku i nas wziął za darmo na pokład.

Natomiast ogólne wrażenie co do podróży z dzieckiem mamy niesamowicie pozytywne. Na każdym kroku ludzie uśmiechnięci (poza burakiem z TXL), do każdej atrakcji sami nas zapraszali byśmy szli bez kolejki (jakoś nam nie zależało na tym, ale miły gest). W autobusie czy metrze wystarczyło wejść z maluchem, a od razu kilka (!) osób w różnym wieku - i młodych i starszych, wstawało i proponowało miejsce siedzące. We Wrocławiu nie zdarza się to prawie wcale, jak już poprosisz o to by Cię ktoś wpuścił to jest wielki foch i marudzenie "trzeba było tyle dzieci nie robić".

Aha - co do ewentualnych chorób: Adka nie chorowała, w połowie wyjazdu złapała jakiś kaszel, ale o ile wiesz, drogi rodzicu, jak postępować z dzieckiem, to i w Brazylii sobie poradzisz. Apteki tam funkcjonują bez recepty (tak nam powiedziano), więc wystarczyła wizyta i zakup syropu z bluszczu (nasz Prospan to ich Abrilar, nawet opakowanie takie samo).

To tyle ode mnie, więcej nie pamiętam :)

Dodatek
Plan podróży:
13.10.2015 - wylot z TXL do GIG via CDG (linia AF)
14.10.2015 - Rio, Barra da Tijuca
15.10.2015 - Corcovado
16.10.2015 - Maracana
17.10.2015 - Copacabana, ogród botaniczny
18.10.2015 - Floresta da Tijuca,
19.10.2015 - wyjazd do Buzios
20.10.2015 - Buzios
21.10.2015 - powrót z Buzios, Głowa Cukru
22.10.2015 - lot z SDU do IGU via CGH (linia TAM), helikopter nad wodospadami
23.10.2015 - zwiedzanie wodospadów Iguazu
24.10.2015 - wylot z IGU do GRU via CWB, krótka wizyta w Kurytybie (lot liniami TAM)
25.10.2015 - wylod z GRU do TXL via CDG (lot AF)

PS. Jakbym o czymś zapomniał (relację pisałem "na raz" przez ostatnie 3.5h, to śmiało można pytać, postaram się odpowiedzieć).
_________________
R.

Pierwsze raz w Afryce: https://www.fly4free.pl/forum/a-na-koniec-ktos-ci-powie-ze-nic-z-tej-afryki-nie-widziales,213,175117
Pojechaliśmy z nastolatkami w kilkumiesięczną podróż dookoła świata: W sto dni dookoła świata
Góra
 Profil Relacje PM off
9 ludzi lubi ten post.
3 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
Nowość! Wakacyjne loty Ethiopian Airlines do RPA i Tanzanii z bagażem z Warszawy od 2376 PLN Nowość! Wakacyjne loty Ethiopian Airlines do RPA i Tanzanii z bagażem z Warszawy od 2376 PLN
Wczasy w Egipcie: tydzień w 4* hotelu z all inclusive od 2005 PLN. Wyloty z 5 miast Wczasy w Egipcie: tydzień w 4* hotelu z all inclusive od 2005 PLN. Wyloty z 5 miast
#2 PostWysłany: 22 Wrz 2015 10:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Maj 2014
Posty: 1690
Loty: 205
Kilometry: 463 041
srebrny
Zapomniałem dodać:
1. Nie robiliśmy żadnych szczepień ani dla siebie ani dla dziecka (poza tymi które ma obowiązkowe w Polsce)
2. Dziecko przestawia się na zmianę czasu jedną godzinę na dobę. Czyli przestawienie na czas brazylijski zajęło nam 5 dni.
_________________
R.

Pierwsze raz w Afryce: https://www.fly4free.pl/forum/a-na-koniec-ktos-ci-powie-ze-nic-z-tej-afryki-nie-widziales,213,175117
Pojechaliśmy z nastolatkami w kilkumiesięczną podróż dookoła świata: W sto dni dookoła świata
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#3 PostWysłany: 22 Wrz 2015 20:18 

Rejestracja: 26 Cze 2013
Posty: 209
Loty: 53
Kilometry: 102 387
niebieski
Bardzo Ci dziękuję za tę relację.
Myślę, że powinno w ogóle na f4f znaleźć się subforum podróże z niemowlakiem, więc jeśli masz inne doświadczenia z podróży z malcem, to proszę o następną relację :)

My planujemy w marcu podróż do Brazylii z 7 miesięcznym szkrabem. Tylko mnie utwierdziłeś w przekonaniu, że niemowlak w podróży to żaden kłopot, choć wiem, że wcześniej testowo gdzieś polecimy by przyzwyczaić małą do samolotu.

Mam jedno pytanie co do Brazylii. Jak sobie radziliście z klimatyzacją. Dziecko bardzo podatne jest na przeziębienia, a klima na full to już droga prosta do zapchanego nosa i bolącego gardła. Jak chroniliście Adę?
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#4 PostWysłany: 24 Wrz 2015 19:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Maj 2014
Posty: 1690
Loty: 205
Kilometry: 463 041
srebrny
Dzięki za miłe słowo. Ada rok później była już na tyle duża, że do Malezji nie leciała, tylko została z dziadkami. Transferowałem ostatnio siostrzenicę do Barcelony, ale to pryszcz i żadna magia.

Co do pytania o klimę - w sumie to nijak. Pierwszy szok to był w busie z GIG do miasta, jechało toto 2h, niestety kierowca nie kumał po angielsku i nas wymroziło, Adkę też, ale nic jej nie było następnego dnia. Potem za bardzo nie było gdzie się wymrozić - w lotach TAM normalka, w lokalach też nie tak strasznie, w metrze też nie, w sumie pamiętam tylko ten jeden epizod gdzie było zimno, we wszystkich pozostałych Ada była przegrzana :)
_________________
R.

Pierwsze raz w Afryce: https://www.fly4free.pl/forum/a-na-koniec-ktos-ci-powie-ze-nic-z-tej-afryki-nie-widziales,213,175117
Pojechaliśmy z nastolatkami w kilkumiesięczną podróż dookoła świata: W sto dni dookoła świata
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 4 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group