Fly4free.pl

Temat przewija się w wielu postach, nie zauważyłem żeby ktoś to poruszył w temacie ale jeśli jest to proszę o wykasowanie tego.
Zauważyłem że przez covid dochodziło w wielu miejscach Europy zwłaszcza w krajach południowych obleganych przez turystów to nieprzyjemnych sytuacji gdzie turyści byli dosłownie przeganiani, krytykowani i traktowani często tak zło konieczne, w okresie covid sytuacja się zmieniła bo zaczęło brakować kasy z turystyki ale obecnie wszystko wraca do "normy".
Wenecja może być przykładem gdzie ścierają się potrzeby zarabiania na turystach i potrzeba oczyszczenia miejsca z turystów.
Piszcie własne obserwacje.

Zakopane - turyści dutki niech najlepiej puszczą przelewem, a sami nie przyjeżdżają

Paryż - momentami czułem że nikt tam turystów nie chce, a zwłaszcza tych co mówią po angielsku.
Lizbona - bardzo mili i pomocni ludzie wobec turystów.
Włochy ogólnie czym mniejsza miejscowość tym większa serdeczność do turystów ale nawet w mega turystycznych miejscach jest ok.

Wiem że to zbyt ogólne i nie da się wrzucić do "jednego wora" wszystko ale takie mam odczucia.

Zależy jak się zachowujemy i czy respektujemy lokalną kulturę i zwyczaje. Byłam w wielu miejscach i nie spotkałam się z negatywnym podejściem do mnie jako turystki. Słyszałam tylko, że w niektórych krajach nie lubili turystów z Rosji.

_________________
Zamiast dziękuję klikamy „Lubię” / „Pomocny post”, jeśli tak jest.

Kochać to chcieć przemierzyć cały świat we dwoje, po to, by nie było miejsca na ziemi wolnego od wspólnych wspomnień.

Również nigdy nie spotkałem się z objawami negatywnego nastawienia do mnie jako turysty. W wielu krajach zaś było swoiste pozytywne nastawienie , sprowadzające się do oczekiwania otrzymania datku, bakszyszu czy zapłaty za usługę: np. w Kenii oferta lokalnego "przewodnika" oprowadzenia po plaży za 5USD.
Ale jako ciekawostka, gdy kilka lat temu zwiedzałem Angkor z miejscowym przewodnikiem-kierowcą tuktuka, on wyraźnie dał do zrozumienia, że mniej jest turystów z Europy a przeważają Chińczycy i widać było, że niezbyt podoba mu się ten napływ turystów z Chin. Prawdopodobnie chodziło o to, że przybywają dużymi zorganizowanymi grupami, na których zarabiają biura podróży i większe agencje turystyczne a nie tacy drobni kierowcy.

Dokladnie, o to chodzi. Jak nauczysz sie troche jezyka kraju, bedziesz pzestrzegal ich zasad to w wiekszosci miejsc beda lubic turystow.
Ale jezeli pojedziesz w koszulce Legii do Krakowa, chodzil z krzyzykiem w krotkich spodenkach pod wplywem alkoholu po meczetach.. to w kazdym kraju moga cie za cos nie lubic.

Mowiac powyzsze SA kraje ktore Maja naprawde otwarte podejscie na innych, np. Malzenstwo dwoch nie bialych mezczyzn mialo by mily pobyt w Tajlandi a w Polsce niekoniecznie.

Na nic zda się znajomość języka i normalne zachowanie jak będziesz przeganiany podczas próby zrobienia zdjęcia w Portofino
Tak wiem że to skrajny przypadek i traktuję go raczej jako karę za to co wyprawiają turyści w wielu miejscach turystycznych.
To że turystów przybywa jest faktem i podejrzewam że usilne starania EU żeby zniechęcić do podróżowania tanimi liniami lotniczymi też na nic się zda i jedynie będzie to kosztowniejsze.

Spotykałem się z bardzo miłymi i serdecznymi lokalsami jak i z pokazującymi swoje niezadowolenie wobec turystów.

Chyba nigdy mi się nie zdarzyło żeby ktoś jawnie manifestował wobec mnie niechęć, jako do turysty. Jako do nieturysty też chyba nie

Z moich obserwacji największą gościnnością cechują się ludzie z mało rozwiniętych społeczeństw. W biednych krajach obcy ludzie zapraszają obcych z ulicy do domu, chcą ich ugościć, choć niewiele mają. Jak się zna "wspólny" język to wspaniałe historie z tego wychodzą. Pamiętam jak pojechałem kiedyś do Gruzji i siedzieliśmy wieczorami przy winogronie i samogonie ze starszymi ludźmi (mieszkającymi w tej samej kamienicy w której wynajmowaliśmy apartament) gawędząc sobie o życiu i historii. Podobnie było w Azerbejdżanie i Jordanii.

I ogólnie mam taką przykrą refleksję, że wraz z bogaceniem się tych państw, ich kultura się zaciera i globalizuje. Polska jest tego najlepszym przykładem. Nasze babcie i dziadkowie wykazywaliby się wobec turystów podobną gościnnością (jeśli mieliby w ogóle okazję spotkać turystę), natomiast moje pokolenie nawet niechętnie zaprasza do siebie dalszych znajomych. Domy dziadków niekiedy są małymi muzeami etnograficznymi, natomiast w moim pokoleniu mieszkania są przykładem skandynawskiego designu I my jako turyści bardzo chcielibyśmy żeby miejsca które odwiedzamy zatrzymały się w czasie, były jak najbardziej "autentyczne", a jednocześnie sami chcemy być od tego wolni, chcemy być przedstawicielami globalnego pokolenia.

Nienawiść do masowej turystyki w niektórych miejscach rozumiem, ale projekcja tej niechęci na przypadkowych turystów jest prymitywna. Nie dziwię się ludziom, że nie podoba im się życie w hiperpopularnych miastach, a tym bardziej w tych, gdzie turystyka przybiera najbardziej wypaczone formy (seksturystyka, alkoturystyka, narkoturystyka). Korzyści z tego wynikające też są wątpliwe. Niby się podnosi, że mają z tego pieniądze i pracę, ale to trochę jak z pieniędzmi z ropy czy z innych złóż. Gospodarka jest nadmiernie uzależniona od jednej gałęzi i przestaje być innowacyjna. Miejsca pracy w postaci pokojówek, kelnerów, barmanów to nie są wymarzone drogi kariery i najlepsza struktura rynku pracy. Zgodnie z zasadami przepływu kapitału nieliczni mają największe korzyści, natomiast reszta ma wysokie ceny. Istnieją bogate kraje/regiony, które nie mają zasobów w postaci złóż ani pożądanego turystycznie dziedzictwa, a sobie świetnie radzą. Daleki jestem więc od twierdzeń typu "ciekawe jak będą śpiewać gdy im turystów zabraknie".

W Las Palmas nas nie lubią

_________________

@Akna Na Teneryfie też spotkałem się z niejednym podobnym napisem

Klasyk

Oia na Santorini - "sława" tamtejszych zachodów słońca przyciąga masę ludzi, a część z nich najwyraźniej traci hamulce, włażąc gdzie popadnie w pogoni za kolejną fotką na Insta. Miejscowi próbują tak utemperować te zapędy

_________________

Ciekawy temat. Moje doświadczenia, głównie a teraz już tylko Europa są dobre i b. dobre. Wielokrotnie prostowałam opinie na temat Francuzów (opinie te słyszę najczęściej od znajomych. którzy osobiście nie byli we F. ale słyszeli od kogoś . Owszem, da się porozumieć w j. angielskim. Podróż w zeszłym tygodniu do Normandii-wiele razy miłe przyjęcie, informacja, uśmiech. Ostatniego dnia fatalna kontuzja kolana i fantastyczna pomoc udzielona przez obcych ludzi (kierowca autobusu, pani na przystanku, kierowca taxi, w końcu moi gospodarze z Airbnb. Zajęli się mną jak dzieckiem, dzięki nim udało mi się wrócić planowo do Polski.
We Francji nie byłam raz, więc opinia chyba w miarę obiektywna. Chociaż część osób mogło mieć inne doświadczenia.
Podobnie mam z Italią, Hiszpanią, Portugalią , Grecją, Norwegią itd... W każdym z tych krajów byłam kilka lub wiele razy.

o, La Tejita

_________________

Prawie wszędzie lubią dopóki dajesz zarobić, jak to się zmienia to przestają lubić .

W teorii prawie wszędzie spotykałem się z miłym przyjęciem, ale niestety prawda jest taka, że w wielu rejonach świata jest to sztuczne i wynika z chęci zarobku. Szczególnie w miejscach turystycznych, poza szlakiem dużo łatwiej o bezinteresowną sympatię.

Ze swojego doświadczenia zawsze wspominam Filipiny - ludzie tak się zachwycają jacy to Filipińczycy mili. Miałem okazję utknąć tam na chwilę podczas covida - tak nieprzyjemnych ludzi w stosunku do mnie nie widziałem już nigdy

Kolejne miejsce - Zanzibar. My zawsze staramy poruszac sie transportem lokalnym, no i niestety jeżdżąc "dala dala" nasłuchaliśmy się, że mzungu to taxi a nie zajmować im miejsce. Spojrzenia były takie, że po kilku przejazdach odpuściliśmy.

Na Seszelach jeżdżąc po Mahe też usłyszałem prosto w twarz, że biali to powinni jeździć taxi a nie zajmować im miejsca w autobusach (fakt, że przepełnionych). Na szczęście był to jednorazowy przypadek i mieszkańców Seszeli oceniam bardzo pozytywnie

_________________
Mój blog podróżniczy: http://www.seetheworld.pl --> na nim m.in. Wietnam, Seszele, Malezja, Singapur, Hongkong, Tajlandia i inne.

Zapraszam również na profil facebookowy: https://www.facebook.com/seetheworld89/

W Barcelonie oczywiście też, typu: "Tourists go home, refugees welcome".

Niestety ceny najmu tu na Kanarach poszły przez takich jak my nomadów mocno do góry, normalnych ludzi nie stać na wynajem niestety.
Zresztą sami przyjeżdżający mocno psują rynek, deklarując, że chcą zapłacić za wynajem studia np. 1500 euro miesięcznie....

_________________