Forum strony Fly4free.pl
https://www.fly4free.pl/forum/

Czy to już uzależnienie ?
czy-to-juz-uzaleznienie,18,75203
Strona 8 z 71

Autor:  correos [ 28 Lip 2015 10:28 ]
Temat postu:  Re: Czy to już uzależnienie ?

nie sledze dokladnie rynku nieruchomosci
znam jedynie kilka przykladow praktycznych
z mojej malej miejscowosci okolo 50 km do Krakow, Katowice, Bielsko
tutaj spieniezenie domu jest naprawde trudne, a zarazem mocno trzeba zejsc z ceny
sasiedzi zza płotu sprzedawali nowy dom po roku jak sie wprowadzili,
ogłaszali sie na wszelkich portalach, biurach nieruchomosci trawalo to naprawde dlugo
z kazdem miesiacem obnizajac cene

Autor:  elwirka [ 28 Lip 2015 11:06 ]
Temat postu:  Re: Czy to już uzależnienie ?

Djorkaeff napisał(a):
Ok, moge zgodzic sie w sumie z wiekszoscia pomyslow MaSella, z tym ze zastanawiam sie, co wlasciwie wliczone jest w te kwote 1000 zl. Bo chyba nie jest to juz kwota z wydatkami na podroze i na rozne dodatkowe, bardziej lub mniej przewidziane wydatki?


Wydatki MaSella wskazują na studenta w wynajmowanym mieszkanku. Zauważcie, że jego wyliczanka nie uwzględnia kosmetyków ani środków czystości (czyli myje się rzadko, nie sprząta wcale;-). Jak zauważył Djorkaeff kwota nie uwzględnia tzw "grubszych wydatków", czyli wymiany pralki/lodówki/kuchenki/zmywarki itp. (czyli korzysta z umeblowanego mieszkania). Nie uwzględnia też remontów pomieszczeń (niech właściciel płaci, przecież to jego).
Miesięczna kwota 250 zł na jedzenie to może dla studenta, który weekendy spędza w domu i jeszcze stamtąd słoików na cały tydzień nawiezie. Pojęcia nie mam, ile ja wydaję miesięcznie na żarcie, bo zakupy robi mąż, ale pobieżnie licząc jest to 600-700 zł na osobę.

Autor:  obibok [ 28 Lip 2015 11:48 ]
Temat postu:  Re: Czy to już uzależnienie ?

No cóż, MaSell pokazał model ekstremalny, nie sugerując, że trzeba przeginać i jednocześnie podkreślając, że wszystko zależy od indywidualnej sytuacji. W końcu nie pójść nigdy do kawiarni tylko po to, żeby mieć kasę na wyjazd i chodzenie do kawiarni na wyjeździe wydaje się głupie. Ale jednak nam - podróżnikom nie jest do końca obce.

Autor:  Juve [ 28 Lip 2015 12:05 ]
Temat postu:  Re: Czy to już uzależnienie ?

Bo to jest coś kosztem czegoś, każdy ma inne priorytety.
Szwagier (z żalem): eee mnie nie stać tak jeździć co chwila...
Ja (spoglądając na jego telefon Sony xperia cośtamcośtam za 1100zł, bez żalu): a mnie nie stać na taki telefon

Autor:  alison [ 28 Lip 2015 12:59 ]
Temat postu:  Re: Czy to już uzależnienie ?

@Juve mam dokładnie tak samo wśród kolegów z pracy a nawet wśród najbliższej rodziny. Rodzeństwo "siedzi" na kredytach bo zachciało im się większych mieszkań i domów, do tego wydają na co dzień tyle, że potem psuje im się wszystko w lodówkach a na wakacje nie jadą nigdzie dalej niż na 1 dzień nad morze albo gdzieś po rodzinie i znajomych "bo nie mają kasy". Na mnie z mężem patrzą jakbyśmy co najmniej robili jakieś czarne interesy poza naszymi etatami bo skąd niby mamy kasę na te egzotyczne podróże. A po prostu wydajemy inaczej kasę, poza podróżami dalekimi lubimy też wypady w Polskę do eleganckich hoteli, lubimy czasem "wyjść na miasto" ale telefony mamy z promocji Citi a do pracy chodzimy pieszo i autobusem (mam darmową przejazdówkę;) mimo, że fajna furka stoi w garażu :p Tą kasę za paliwo wydam na jesień w Dubaju, kwestia priorytetów ;)

Autor:  obibok [ 28 Lip 2015 13:39 ]
Temat postu:  Re: Czy to już uzależnienie ?

Chyba każdy z nas miewał takie akcje jak Juve...

Autor:  BrunoJ [ 28 Lip 2015 14:37 ]
Temat postu:  Re: Czy to już uzależnienie ?

Jakoś mam wrażenie że ciągle skrajne przykłady podajecie - albo mieszkanie z kredytem, albo podróże. A przecież da się jedno i drugie i wiele więcej. Aż świerzbi mnie żeby napisać coś w stylu "zamiast przekomarzać się czy lepiej mieć mieszkanie z kredytem czy podróże - weźcie się do roboty jeden z drugim, to będziecie sobie mogli pozwolić na jedno i drugie". Ale że spokojny człowiek jestem, to nie napiszę ;-)
Zaś przykład z telefonem, i ile to kosztował jest chyba najbardziej nietrafiony - nie wiem jak Wy ale ja i stanowcza większość moich znajomych mamy wypasione telefony dołożone za 1PLN do abo. Wieć zupełnie nie wiem jak to ma się do rzeczy z wydatkami czy podróżowaniem.

Zaś konkluzja że wynajem mieszkania jest tańszy od zakupu jest prawdziwa tylko w początkowej fazie. Mając rodzinę i nie chcąć się sćiskać na jednym pokoju, zaczynamy celować w mieszkania których wynajem kosztuje spokojnie tyle co rata kredytu, albo lepiej. No i oczywiście - 30 lat na kredyt to kupa czasu, ale wynajmowanie przez 30 lat to też kupa czasu. Kredytowicz po 30 latach ma własne mieszkanie, które może spieniężyć, lub przekazać dzieciom jako wkład w ich łatwiejszy start. A wynajmowicz po prostu "przejadł" 30lat x NN kasy. I nie ma niczego. Chciałbym wierzyć że uczciwie przez te 30 lat odkładał i ma teraz kupke kasy równowartą mieszkaniu kredytowicza. A w zasadzie większą kupkę, bo przecież wynajmowanie miało być tańsze. Oczywiście to samo można odnieść do krótszej skali czasu - nikt nie każe wynajmować czy kredytować na 30 lat.

Autor:  obibok [ 28 Lip 2015 14:41 ]
Temat postu:  Re: Czy to już uzależnienie ?

@BrunoJ: A widzisz, przypomniałeś mi ważny aspekt mieszkaniowego subtematu. Otóż u mnie jest odwrotnie. Najmować to ja sobie mogę ciasną klitkę i nie przeszkadza mnie, że potykam się o graty, bo to jest niby tylko na chwilę. Ale jakbym chciał kupować, to już porządne, z dwoma pokojami. I to też generuje sporą różnicę w cenach.

Autor:  Juve [ 28 Lip 2015 14:59 ]
Temat postu:  Re: Czy to już uzależnienie ?

BrunoJ napisał(a):
Zaś przykład z telefonem, i ile to kosztował jest chyba najbardziej nietrafiony - nie wiem jak Wy ale ja i stanowcza większość moich znajomych mamy wypasione telefony dołożone za 1PLN do abo. Wieć zupełnie nie wiem jak to ma się do rzeczy z wydatkami czy podróżowaniem.

Pokaż mi, który abonament za 21zł daje wypasiony telefon za 1zł to wycałuję Cię po rękach ;) Bo taki jest mój miesięczny koszt telefonu w 4w1 w Play, a i tak go nie wykorzystuję.

Autor:  BrunoJ [ 28 Lip 2015 15:20 ]
Temat postu:  Re: Czy to już uzależnienie ?

Juve napisał(a):
BrunoJ napisał(a):
Zaś przykład z telefonem, i ile to kosztował jest chyba najbardziej nietrafiony - nie wiem jak Wy ale ja i stanowcza większość moich znajomych mamy wypasione telefony dołożone za 1PLN do abo. Wieć zupełnie nie wiem jak to ma się do rzeczy z wydatkami czy podróżowaniem.

Pokaż mi, który abonament za 21zł daje wypasiony telefon za 1zł to wycałuję Cię po rękach ;) Bo taki jest mój miesięczny koszt telefonu w 4w1 w Play, a i tak go nie wykorzystuję.

Skoro wystarcza Ci abo za 21Pln to znaczy że nie potrzebujesz wypasionego telefonu ;-) poza tym sam muszę się nie zgodzić z moją poprzednią kwestią - są ludzie kupujący telefon za gotówkę - np. Ci którzy kupili ode mnie gdy dostałem nowy na przedłużenie umowy. Mnie tam E66 wystarcza. Pewnie dlatego ze gadżeciarskie smartfony mam służbowe ;-)

-- 28 Lip 2015 15:52 --

obibok napisał(a):
@BrunoJ: A widzisz, przypomniałeś mi ważny aspekt mieszkaniowego subtematu. Otóż u mnie jest odwrotnie. Najmować to ja sobie mogę ciasną klitkę i nie przeszkadza mnie, że potykam się o graty, bo to jest niby tylko na chwilę. Ale jakbym chciał kupować, to już porządne, z dwoma pokojami. I to też generuje sporą różnicę w cenach.

I z tym właśnie się nie zgadzam zupełnie, w kontekście tego co było rozmawiane. Klitkę to mogę mieć gdy jestem sam i jest to na jakiś policzalny krótki okres czasu - na chwilę - jak to napisałeś. Gdy jest rodzina czy dzieci, ale również gdy jest to długoterminowy sposób na życie - to chciałbym mieszkać normalnie. Nawet będąc sam chciałby mieć osobne miejsce gdzie pije kawę i spotykam się z koleżankami :roll: i osobne gdzie mam rozstawione komputery, instrumenty i inne rowery. Akurat wynajmowałem przez ładnych parę lat mieszkanie po studiach, i od początku były to dwa pokoje. W klitkach to się na studiach namieszkałem, ten etap mam również zaliczony.

Jeszcze raz napiszę - uważam że właśnie takie porównanie jak podałeś jest błędne z punktu widzenia wywodów które wyżej były robione.
Porównujesz wynajmowaną za grosze kawalerke, z dwupokojowym mieszkaniem - w domyśle spełniającym jakiś sensowny standard metrażowy, może świeżo zbudowane. W ten sposób zawsze wyjdzie że wynajmowanie tansze, ale porównujesz nie te same rzeczy.

"Wytykając" komuś kredyt na nowe 2 pokojowe mieszkanie, warto jest sprawdzić ile kosztowałoby wynajęcie takiego. I dopiero wtedy porównać raty. Z kręgów zbliżonych do rodzinnych ;-) wiem że zazwyczaj wynajmujący zawiera w wołanym czynszu ratę kredytu, koszty bieżące i jakiś mały naddatek na własne potrzeby.

Autor:  obibok [ 28 Lip 2015 18:09 ]
Temat postu:  Re: Czy to już uzależnienie ?

Tak, oczywiście masz rację w kwestii relacji tych dwóch korespondujących tez. Ale też uważam, że generalnie piszemy to samo. Różnica polega na indywidualnym podejściu. Bo dla mnie realizacją "długotrwałego sposobu na życie" jest "krótkotrwały sposób na życie". Dla mnie mieszkanie to tylko sypialnia na krótkie przerwy między wzmożoną pracą i wyjazdami. To nie miejsce realizacji życiowych pasji na pięknej sofie. Zbyt blisko pracy i codzienności; bez szans na peset. Od tego są podróże. Gdy byłem singlem, było to niegłupie podejście. A koleżanek nie zapraszam, bo jestem aspołeczny.

Autor:  MaSell [ 28 Lip 2015 18:48 ]
Temat postu:  Re: Czy to już uzależnienie ?

elwirka napisał(a):
@MaSell Ale skoro tak oszczędzasz i oszczędzasz i bogacisz się dzięki temu, to co ty robisz z tą całą kasą?!?;-)

Alkohol, narokotyki, dziewczyny ;)

Inwestuję chociażby w firmy, które wytwarzają produkty z których na pewno korzystasz. Pomysł, że za każdym razem jak robisz zakupy albo spłacasz kredyt, to przysłowiowy grosik leci do mnie i płaci moje rachunki, gdy w tym czasie ja siedzę wygodnie na kanapię i piszę posty na forum :)

Równie dobrze mogę od jutra zacząć pracować na pół etatu bez obniżania standardu życia, albo polecieć następnym samolotem na 5 lat do Tajlandii i nie robić nic poza leżeniem na plaży.

Mogę zrobić także sto innych rzeczy. Mam więc wybór, w przeciwieństwie do większości. Mogę za kasę kupić sobie przysłowiową wolność. Chyba całkiem fajna sprawa, co nie?

Djorkaeff napisał(a):
Ok, moge zgodzic sie w sumie z wiekszoscia pomyslow MaSella, z tym ze zastanawiam sie, co wlasciwie wliczone jest w te kwote 1000 zl.

Masz rozbity przykładowy budżet 1000zł kilka postów wcześniej. Jak dokładnie sprawdzisz, to tam zostaje jeszcze 200-300zł wolnej gotówki co miesiąc. Jak przeczytasz jeszcze dokładniej, to tyczyło to się tematu "jak można pracować 6 miesięcy i podróżować 6 miesięcy mając normalną pracę".

elwirka napisał(a):
Wydatki MaSella wskazują na studenta w wynajmowanym mieszkanku.

Trzy razy pudło. Nigdy nie podałem tu swoich wydatków, nigdy nie studiowałem, a mieszkanie kupiłem za gotówkę. Nie stać mnie na spłacanie kredytu, ani swojego, ani czyjegoś.

elwirka napisał(a):
Jak zauważył Djorkaeff kwota nie uwzględnia tzw "grubszych wydatków", czyli wymiany pralki/lodówki/kuchenki/zmywarki itp. (czyli korzysta z umeblowanego mieszkania). Nie uwzględnia też remontów pomieszczeń (niech właściciel płaci, przecież to jego).

Tak jak napisałem wcześniej, trochę spudłowałaś ;) . Grubsze wydatki miewam od czasu do czasu. W zeszłym roku spełniłem jedno ze swoich marzeń z czasów jak byłem nastolatkiem i kupiłem sobie fajny samochód. Precyzyjnie mówiąc, Porsche 911 (nie dziesięcioletnie). Był to mój pierwszy samochód, bo nie chciałem wcześniej kupować jakiejś "namiastki" tego co mi się podoba. Pojeździłem sobie jeden sezon, zobaczyłem jak to jest jak ludzie zaczynają postrzegać innych przez pryzmat gotówki. Był w fajnej wersji więc sprzedałem za tyle samo za ile kupiłem. Kilka miesięcy temu nabyłem zegarek za 48 tys. Nie przywiązuję się do przedmiotów, więc też się go pozbędę jak mi się znudzi, a na nim również nie stracę, bo ludzie lubią rzeczy wysokiej jakości, więc trzymają one cenę. W przeciwieństwie do spodni z galerii handlowej za 200zł.

Nie uważam więc, że biednieje i odmawiam sobie wszystkiego, ani nie brakuje mi kasy na realizacje marzeń tak jak pisałaś wcześniej. Dla mnie właśnie niemożność zapłacenia za wakacje od ręki, określanie grubszego wydatku jako pralkę, spędzanie wolnego czasu na nadgodzinach czy odreagowywanie konsumpcjonizmem na kredyt to przeciwieństwo bogatego życia. I tak jak pisałem wcześniej, nie chodzi tu o pieniądze, a podejscie do życia.

Cytuj:
Miesięczna kwota 250 zł na jedzenie to może dla studenta, który weekendy spędza w domu i jeszcze stamtąd słoików na cały tydzień nawiezie. Pojęcia nie mam, ile ja wydaję miesięcznie na żarcie, bo zakupy robi mąż, ale pobieżnie licząc jest to 600-700 zł na osobę.

Dlatego własnie musisz brać nadgodziny i korzystać z karty kredytowej ;) . Ja to też mogę robić, ale nie muszę :)

Autor:  elwirka [ 28 Lip 2015 19:00 ]
Temat postu:  Re: Czy to już uzależnienie ?

No to się pochwaliłeś. Porsche i zegarek za 48 tysięcy. A na życie tysiak bez mydła i wody;-) Lans musi być!

Autor:  MaSell [ 28 Lip 2015 19:02 ]
Temat postu:  Re: Czy to już uzależnienie ?

Bawimy się w piaskownicę czy konwersację na poziomie?

Autor:  nick [ 28 Lip 2015 19:23 ]
Temat postu:  Re: Czy to już uzależnienie ?

Nie jest żadną tajemnicą, że duża część "zamożnych" osób wydaje znacznie mniej od "kredyciarzy" pracujących 6 dni w tygodniu po 8-12h w korpo. Za namiastki szczęści płacą niezwykle wysoką cenę - większość swojego życia spędzone w pracy. Gdyby wszystkie te utopione przez kilka lat w smartfonach, telewizorach, samochodach (bo muszą być dwa w domu) dobrych ciuchach i innych pierdołach pieniądze zainwestować, mogłoby okazać się, że kredyt spłacił się sam a reszta zaczyna procentować, a i praca w obozie(korpo) nie jest przymusem...
I chyba na tym właśnie polega ten paradoks - biedny zawsze będzie biedny bo za dużo wydaje ;)

Autor:  elwirka [ 28 Lip 2015 19:40 ]
Temat postu:  Re: Czy to już uzależnienie ?

MaSell, ja wybieram piaskownicę. Mój poziom nie sięga do Porsche;-)
A tak na poważnie to zaprzeczasz sam sobie. Nie żyjesz za tysiąc złotych miesięcznie, ale innym dajesz dobre rady, jak to robić. Po czym jak tylko wypunktowaliśmy (ja i inni uczestnicy forum) czego brakuje w twym wykazie, ujawniasz swój stan posiadania, aby zaimponować nam, plebsiakom. No dobrze. Wygrałeś. Idę gryźć pazury i płakać ze zgryzoty w ciemnym kącie, że ja nie mam takich drogich zabawek, bo nie oszczędzam;-)

Autor:  MaSell [ 28 Lip 2015 19:49 ]
Temat postu:  Re: Czy to już uzależnienie ?

Więc jakbym napisał jak naprawić pralkę, to też bym zaprzeczał sam sobie, bo moja pralka przecież działa, tak? Masz bardzo pokrętną logikę, czytasz co drugą linijkę, albo nie rozumiesz co piszę.

Autor:  Anonim3 [ 28 Lip 2015 19:58 ]
Temat postu:  Re: Czy to już uzależnienie ?

Przeczytałam, co napisałeś i nie sumuje mi się czynsz (400), jedzenie (250), telefon (29) ze składką ubezpieczenia dla Porsche/ m-c. Chyba, że życie za tysiaka było przed tą konsumpcyjną orgią...

E: Zapomniałam o ciuchach (50), kosmetykach i środkach czystości (założyłabym min. 30) i jakimś odpisie na akcesoria kuchenne, AGD i inne wydatki "domowe" (50?).

Autor:  obibok [ 28 Lip 2015 20:11 ]
Temat postu:  Re: Czy to już uzależnienie ?

Czekajcie, dobrzy ludzie, bo ta dyskusja zaczyna przypominać rozmowę partyjnego z bezpartyjnym o ostatnim zjeździe PZPR. W którym momencie Waszym zdaniem MaSell napisał, że żyje za 1000 zł miesięcznie?

Autor:  MaSell [ 28 Lip 2015 20:18 ]
Temat postu:  Re: Czy to już uzależnienie ?

Ciekawe ile jeszcze pojawi się postów z wyrazem "Porsche" :D . To tylko kilkuletnie średnie zarobki w dość biednym kraju, a jak wpływają na wyobraźnię.

Kara napisał(a):
Przeczytałam, co napisałeś i nie sumuje mi się czynsz (400), jedzenie (250), telefon (29) ze składką ubezpieczenia dla Porsche/ m-c. Chyba, że życie za tysiaka było przed tą konsumpcyjną orgią...

Czekałem aż się dołączysz do dyskusji :) .

Przeczytałaś co napisałem, ale chyba bez zrozumienia. Napisałem, że 1000zł/mc to NIE jest mój budżet, oraz że NIE posiadam auta marki Porsche. Konsumpcyjnej orgii też nie rozumiem. Zacznijmy od definicji:
Cytuj:
Konsumpcja – zużywanie posiadanych dóbr w celu bezpośredniego zaspokojenia ludzkich potrzeb.

Ja nic nie zużyłem (skrupulatni przyczepią się o paliwo i jego koszt), a potrzebę zaspokoiłem. Kwintesencja oszczędzania ;) . W poprzednich postach można było przeczytać że oszczędności to odmawianie sobie wszystkiego, brak spełniania marzeń. Ja właśnie w taki sposób swoje spełniłem i jest mi z tym bardzo dobrze.

Strona 8 z 71 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/